wtorek, 29 października 2013

Sowa #9

Witam ;) .
Tylko tak na krótko... Nie, że to coś złośliwego, czy coś, ale jednak tak... informacyjnie i pytaniowo ;) .
Wczoraj opublikowałam 40.4 rozdział...
Otrzymałam komentarze. Cieszę się, że są. I nie: nie chcę się użalać, ani nic.
Chodzi o to...
Dzisiaj właśnie przeczytałam przed szkołą komentarz od A. . Myślałam nad tym przez te kilka godzin. Zastanawiałam się... czy nie usunąć 40.4 rozdziału i zmienić końcówkę 40.3 by miało to ład i skład... Zrobić tak, jakby w ogóle tej notki nie było i w ogóle nie powstało.
Rozumiem te dwa komentarze od Lidi i A. : Przecież każdy ma prawo do własnego zdania, czy własnej opinii (właściwie nie ma w tym różnicy... chyba xd).
Boję się, że właśnie przez te piosenki stracę czytelników...
Ale wyjaśnienia, dlaczego ich używam:
1. Będą one ważne w dalszym potoczeniu opowiadania.
2. Chcę właśnie wyrazić uczucia bohaterów.

ALE!
Właśnie, jest kolejne "ale". OBIECUJĘ, że POSTARAM SIĘ wynagrodzić Wam te "nadużywanie" tekstów w 41 rozdziale, który będzie właśnie następny. Tak dokładnie: Nie będzie 40.5 rozdziału. Po prostu nie i koniec.
Będzie to długi rozdział (taką właśnie mam nadzieję). Mam świadomość tego, że dotychczasowe rozdziały z drugiej części opowiadania mogą być z lekka nudnawe. Jednakże przebrnijcie przez nie. NN będzie już takie... ciekawsze (także tutaj też mam i to OGROMNĄ nadzieję).
To jak?
Co mam zrobić z 40.4 rozdziałem? Sama już za nim nie przepadam...
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton

EDIT:
By to jakoś już troszeczkę wynagrodzić, przesyłam Wam początek rozdziału 41.

41 ~~ Tato... Po co z tym domu jest czaszka? 
(nazwa może ulec zmianie)

Perspektywa Jean
    Następnego dnia po balu, wieczorem byłam już w domu razem z Harrym i rodzicami. Ledwo co zdążyłam na pociąg. Jak zwykle nie umiałam znaleźć mojego płaszcza. Jednak Jas mi pomogła w poszukiwaniach. Znów jestem w domu. Wolna od nauki. Wolna od obowiązków. Podążyłam do mojego pokoju. Wskoczyłam na moje wygodne łóżko i przymknęłam oczy, uśmiechając się zarazem. Wspomniało mi się, co takiego zrobił Alexan, tuż pod koniec balu... Oczywiście opowiadała mi o tym Jasmine. Nie zapytałam się Zabiniego. Sama nie wiem dlaczego. Otworzyłam powoli oczy. Spojrzałam na małą, kwadratową tablicę, gdzie wisiały zdjęcia z tamtego roku. Co każde święta, teleportujemy się do Alp, gdzie znajdował się mały, drewniany domek, który zakupił tata. Uwielbiałam tam spędzać czas....

No i macie te rozpoczęcie ;)

poniedziałek, 28 października 2013

40.4 ~~ Ile dla nas tych dedykacji?

"Gdzie przyjaźń panuje, 
tam wesołość z ochotą przebywa..."

Rozdział 40.4
Ile dla nas tych dedykacji?

    Puchon i Ślizgon stanęli obok siebie. Popatrzyli na swoje partnerki, które miały lekko przerażone miny. Nie miały pojęcia, co takiego mogą im dać na dedykację. To, co usłyszały, doprowadziło, że nie umiały się przestać śmiać z ich drobnej głupoty, za którą właśnie ich kochały. Otóż były to następujące słowa...

Bo ty jesteś zajebista, 
to sprawa jest oczywista! |~1~|

    Wybuch śmiechu, które wywołały obie dziewczyny. Teraz zaczął grać zespół, a chłopcy wzięli swoje towarzyszki w obroty. Było świetnie.

Umiesz kręcić pupą, 
i fajnie ruszasz się |~1~|

    -Skąd wy bierzecie te pomysły? - spytała Jasmine Harry'ego.
    -Tak jakoś wychodzi kotku. - pocałował ją czule w usta.

Pamiętam Ciebie małą, taki mały ktoś.
A teraz już kobieta i patrzy w oczy me... |~1~|

    -Ej no! - powiedziała Jen, która udawała oburzenie.
    -Co no? - zapytał rozbawiony Zabini.
    -Przecież ja jeszcze nie jestem kobietą! - uśmiechała się ciągle i nie umiała przestać.
    -Ale dla mnie jesteś słodką kobitką. - zaśmiał się.
    -Słodką? Czy aby na pewno? - uwielbiała takie gierki, a szczególnie z NIM.
    -I często nie do wytrzymania.
    -Ej no!
    -Powtarzasz się.
    -Och my mój ukochany urwisie. - podarowała mu całusa w policzek.
    Nastąpiła zmiana par. Teraz tańczyli ze sobą bliźniacy i przyjaciele.
    -Coś ty taka trochę smutna? - spytał po chwili Harry swojej siostry.

Bo ty jesteś zajebista
to sprawa jest oczywista.
Wyrosłaś na mądrą dziewczynę
Dla Ciebie zabiję, lub zginę... |~1~|

    -Nie jestem smutna.
    -Jakoś co innego widzę.
    -Po prostu... życzę tobie i Jas szczęścia. - szepnęła z lekkim uśmiechem, po czym na chwilę patrzyła na szatyna. Blondyn zorientował się, o co chodzi.
    -Chodzi o Alexandra? - zagadnął po chwili.

I kto by to pomyślał, ja na pewno nie,
że stanie tuż koło mnie i spojrzy w oczy me... |~1~|

    -Tak. - szepnęła w odpowiedzi. - Wierz, albo nie, ale ja go nadal kocham.
***
    -A teraz kolejna dedykacja! Od naszych wszystkich czterech prefektów naczelnych dla ich rodziców, czyli dla: Hermiony i Dracona Malfoyów, Luny i Blaise'a Zabinich, Cho i Seamusa Finniganów!
    Trzy pary weszły na parkiet. Ustawili się w odpowiednich pozycjach tanecznych.

Miłość nie mija, 
Lecz wiecznie trwa... |~2~|

    -Druga dedykacja... czy to nie aby za dużo? - zapytała rozbawiona Hermiona, swojego ukochanego.
    -Mi się to podoba. - uśmiechnął się do niej słodko.

A zdrada ją niszczy, 
Od wielu już lat... |~2~|

    -Luna?
    -Czo? - spytała swoim słodkim tonem. Zawsze mówiła "Czo", zamiast "Co", kiedy ten powiedział do niej po imieniu takim słodkim i cichym głosem.
    -Dzisiaj jest nasza rocznica... Tak pomyślałem, byśmy...
    Ta mu przerwała czułym i namiętnym pocałunkiem. Odwzajemniał to. Kiedyś był podrywaczem i miał wspólną zasadę z Smokiem, jednakże tę zasadę u nich złamały dwie dziewczyny. U Blaise'a nie było niestety z Luną. Teraz był szczęśliwy, że miał ją za żonę i dała mu syna, który teoretycznie nie jest jego, ale praktycznie to tak. Kochał Alexana.
    -W domu kochanie. - szepnęła.
Uroda przeminie, 
Uczycie wciąż trwa,
To prawda tak stara, 
Głoszona przez świat... |~2~|
***
    -Pani Malfoy! Gdzie pani idzie? - spytał Antoni, kiedy po drugiej dla nich dedykacji, Miona zmierzała już do stolików. Spojrzała na niego zdziwiona. - Przecież jest kolejna dla państwa dedykacja. - wróciła do męża. - Jest to dedykacja od Izabelle Weasley, Jean Malfoy, Freda, Jamesa i Albusa Potterów, dla rodziców: Sofie i Ron Weasley, Hermiona i Draco Malfoy, Ginny i Harry Potter!
    Odpowiednie osoby podążyły na parkiet.

Zakochani pierwszy raz.
Bez końca sennych, oczu blask.
Chcesz żyć, Twoje serce daje znak... |~3~| 
    
    -Kocham cię Ginny. - szepnął Harry.
    -Ja ciebie też Harry. - skradła mu pocałunek.
***
    -No pani Hermiono! - zawołał wykończony wokalista zespołu. - Gdzie pani znów idzie? Niech pani wraca w końcu do męża, bo będzie dla was kolejna dedykacja, która jest ogólnie ostatnią na dzisiejszy bal.
    -Ile dla nas tych dedykacji? - zapytała Hermiona Dracona z lekkim rozbawieniem.
    -No to tak... - Antoni sięgnął po jakąś kartkę i zaczął czytać. - Od młodych Malfoyów, Potterów, Weasleyówny, Zabiniego, Finniganówny dla swoich rodziców oraz od Harry'ego Malfoya i Alexandra Zabiniego dla swoich partnerek.
    -Nie no chłopaki... - jęknęły razem Jean i Jasmine. - Na serio? Co tym razem?
    -Zobaczycie. - odpowiedział uwodzicielskim tonem Harry.
    Tych, co brakowało na parkiecie doszli. Rozległa się muzyka i wszyscy zaczęli jednocześnie tańczyć.
    -Wow! - zawołał Antoni. - Widzę, że macie niezły talent taneczny kochani! Koniec tych dedykacji... Teraz zapraszamy WSZYSTKICH na parkiecik i się... BAWIMY! A tak od nas... Gratulujemy Sofie i Ronowi Weasleyów, jak i Lunie i Blaise'owi Zabiniów, z okazji ich rocznicy ślubu, który obchodzą właśnie dzisiaj. A po tych dwóch piosenkach okaże się, kto wygrał karaoke. Zostały zmienione "nagrody". Zwycięzcy zaśpiewają oczywiście razem. Potem podarujemy im korony. Znaczy się... dziewczyna otrzyma diadem, a chłopak koronę. Później będą mogli zatańczyć na samym środku. JEDZIEMY Z TYM KOKSEM!

Zamknij oczy światłem nocy,
Będzie muzyki twej śpiew.
Z Tobą tańczy
Zanim gwiazdy zgasi nowy dzień! |~4~|

    -Kiedy ostatnio tańczyłaś? - spytał Alexander swojej partnerki.
    -Nie wiem... jakieś... ostatnio tańczyłam, kiedy byliśmy jeszcze razem. Nie licząc dzisiejszego dnia. - puściła mu oczko.
    -A bal, który był rok temu?
    -To się nie za bardzo liczyło. 
    -Dlaczego?
    -Sama nie wiem... Jeżeli chodzi o ogólnie to nie przypadam za bardzo na solówkach...
    -A Harry?
    -On umie tańczyć, jednak nie odważyłam się go o to zapytać. - zaśmiała się cicho. - Tęskniłam na tańcem.
    -A ja za tobą...

Miłość jest rytmem,
Ukrytym na świecie gdzieś na dnie...
Chcę z Tobą usłyszeć...
Tańczyć...
Twej bliskości karmić się i zgubić pragnienie... |~4~|
***
    Wszyscy zebrani uczniowie i nauczyciele bawili się na całej sali. Było świetnie. Według bliźniaków Malfoy i Jasmine z Alexanem jest to NAJLEPSZY bal bożonarodzeniowy w dziejach Hogwartu. 
    -TAK SIĘ BAWI... TAK SIĘ BAWI... - zaczął Antoni.
    -...HO-O-GWART!! - zawołała reszta.
    -KTO SIĘ BAWI? KTO SIĘ BAWI? - krzyknęła jedna dziewczyna z zespołu, która miała na imię Karrisa.
    -HO-O-GWART!!
***
    -No kochani... - rozpoczęła Cho, która właśnie weszła na scenę i przejęła mikrofon. Reszta usiadła przy stolikach. - Zaczynamy głosować, na NAJLEPSZE wykonanie, zaprezentowane na karaoke. Osobiście uważam, że wszystkie osoby spełniły świetną robotę. Mają talent. Jednakże korona i diadem są tylko jedne. To tak... Jak to zrobimy: Kiedy przeczytam nazwiska wokalistów, zaczniecie klaskać, bądź nie. Im bardziej dane wykonanie się podobało, tym głośniej macie klaskać. - spojrzała na pergamin, który trzymała w dłoni. - Jasmine Finnigan oraz Jean Malfoy!
    Oklaski.
    -Jasmine Finnigan! No i... na końcówce Harry Malfoy!
    Kolejne oklaski. Tak samo głośne, jak wcześniej.
    -Jean i Harry Malfoy!
    Głośniejsze brawa.
    -Jean i Harry Malfoy, Jasmine i Alexina Finnigan, Izabelle Weasley, Nadine Senior, oraz Alexander Zabini!
    Donośny hałas bicia braw.
    -No i ostatni... Jean Malfoy i Alexander Zabini!
    O dziwo... najgłośniejsze oklaski! Także ktoś gwizdał. Okazało się, że to był młody Malfoy.
    -Przegłosowane. Zapraszam na środek parę naszych prefektów naczelnych. No chodźcie!
    Zabini wstał jako pierwszy. Jen nie umiała się ruszyć z zaskoczenia. Nieplanowany występ był najlepszy? Przecież... nie... według niej powinna wygrać Jasmine z Harrym. Chociaż była ona szczęśliwa, że znów się jej coś udało z Alexandrem. Szatyn wziął ją niespodziewanie na ręce, gdyż ona sama widocznie nie miała sił, by się jakoś ruszyć. Znów ktoś zaczął gwizdać, kiedy zmierzali (właściwie, to on zmierzał, trzymając swoją partnerkę na rękach). Nie był to jednak blondyn. Jakiś nieznany chłopak. Jednakże Jean kogoś przypominał. Nim się obejrzała, byli już obok dyrektorki.
    -Posadź mnie w końcu na nogi ty... ty... szczurze jeden! - szepnęła rozbawiona. Posłuchał ją.
    -Nie marudź już gąsienico.
    -Jak ja ci tu zaraz pogąsienicę, to zobaczysz, że będzie...
    Zamilkła. Postanowiła to zostawić na później, jak będą sami. 
    -Kochani... - głos ponownie przejęła profesor Finnigan. - Wasze wykonanie zostało wybranie przez wszystkich tu obecnych uczniów jak i nauczycieli. Jean: otrzymujesz diadem. Alexander: dostajesz koronę. - obok dyrektorki zjawiła się Karrisa z tacą, na której były biżuterie. 
    Malfoyównej założyła >diadem< zaś Zabiniemu >koronę<.
    -Czas na wasz kolejny, wspólny występ. - Finniganówna oddaliła się od pary. 
     Po kolejnym występie, rozległy się głośne oklaski. Chyba najgłośniejsze, jakie w ogóle były podczas tego rocznego balu bożonarodzeniowego. Udało im się po raz kolejny zachwycić widzów. Był to dla nich sukces. Wielki. Nikt nie zapomni tego balu.

------------------------------------------------------
|~1~| - "Weekend - Jesteś Zajebista"
|~2~| - "Miłość nie mija"
|~3~| - "Pectus - Oceany"
|~4~| - "Casandra - Miłość jest rytmem"
====================================
Heja ;D
Męczyłam się z tym rozdziałem ;/ . Nwm co mam o nim sądzić ;( .
Mam nadzieję, że jakoś się Wam coś tam spodobało.
Będzie jednak 40.5 rozdział :)
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton .

środa, 23 października 2013

40.3 ~~ Ej! Dajcie nam zaśpiewać dwie linijki!

"-Jak można spróbować pogodzić i znów zbliżyć do siebie skłóconych rodziców?
-Poprzez dedykacje dla nich..."

Rozdział 40.3
Ej! Dajcie nam zaśpiewać dwie linijki!

    Zaczęli pogłębiać się w swoich oczach. Prawie znów tyknęli się nosami, a byłby pocałunek, jednakże szybko się oderwali, gdy usłyszeli wkurzony głos:
    -CO TO MA BYĆ, DO KU*WY NĘDZY ?! - był to Rafael.
    -Dobra Fred! Czas na zemstę na Cancie! - szepnął James Potter w stronę swojego brata-bliźniaka.
    Cant wszedł cały czerwony po twarzy na scenę. Gdy był już obok najlepszych przyjaciół, złapał dziewczynę za ramię i mocno ścisnął, po czym szarpnął ją w swoją stronę. Bardzo ją to zabolało. Czuła, że będzie kolejny siniak, spowodowany przez niego. Bruneci szybko znaleźli się blisko nich. Fred i James chwycili za ramiona starszego Gryfona i ścisnęli mu tak mocno, że chłopak puścił szatynkę, która od razu podeszła do Puchona.
    -Może się w końcu nauczysz drogi Rafaelu, że nie zadziera się z naszą kochaną kuzyneczką. - odparł Jams. Wcale się nie wstydzili tego mówić. To był jeden z punktów planu zemsty. Mówili to dość głośno i wyraźnie. Cała sala ucichła.
    -Przecież to zwykła zdzira. - syknął z ironicznym uśmieszkiem.
    -Co powiedziałeś? - Fre mocniej ścisnął ramię chłopaka, przez co ten syknął z bólu.
    -Że jest zdzirą. - oznajmił Raf.
    -James? - zwrócił się do brata. - Mogę mu przyłożyć?
    -Teraz nie kochany. - odezwała się szarooka. - Trzeba teraz zrobić to, co chcieliśmy. Iza! - spojrzała na publiczność, szukając wzrokiem swojej rudowłosej kuzynki. - Chodź no! - posłuchała ją i po chwili znalazła się obok. - Gdzie dałaś tę linę?
    -Za głośnikiem. - odpowiedziała.
    Nikt nie mówił po cichu. Ci co na scenie mówili bardzo, ale to bardzo głośno. Chcieli narobić takiego wielkiego wstydu. Chociaż ten plan jest bardzo błahy, w porównaniu z tym, co jej robił.
    -Alexan? - popatrzyła na brązowookiego. Mówiła mu, co takiego się będzie działo na balu, a on z zaangażowaniem i z szczerą pomocą, chciał dołączyć do planu. Nie było żadnych przeciwwskazań. Wiedział o co jej chodzi. Po chwili wrócił do niej, z odpowiednią liną, o którą chodziło jego przyjaciółce. Jeden z Potterów, wyciągnął z kieszeni spodni o średniej wielkości hak. Przyczepili go to grubego sznura.
    -No dobrze KOCHANIE. - zwróciła się do szesnastolatka. - Pamiętasz co mi robiłeś? Jak mnie biłeś, poniżałeś i doprowadziłeś do kłótni z mym ukochanym? - przy ostatnim słowie, Zabini osłupiał. To chodziło właśnie o jego osobę. - Na pewno tak. - kontynuowała. - Teraz zrobię ci taką jedną, przyjemną, bądź nieprzyjemną niespodziankę.
    -Co ty gówniaro chcesz zrobić?! - warknął.
    -Stul już swój pysk, bo pożałujesz bardziej. Fred trzymaj go mocniej. James pomóż mu. Izabelle... pomożesz mi z tą rzeczą.
    Gryfonki poszły za chłopakiem, który obecnie stał do nich plecami.
    -Nie... ja tego nie chcę tykać. To obrzydliwe. - szepnęła Jen.
    -Dobra... ja przytrzymam, a ty to wsadzisz.
    -Alexan! - zawołała zza pleców Rafaela prefekt naczelna. - Pójdź już na stanowisko!
    -Na trzy. - powiedziały razem dziewczęta.
    -Raz... - zaczęła Weasleyówna.
    -...dwa...
    -...i... - dokańczali zielonoocy.
    Izabelle szybko włożyła dłonie do spodni garnituru Rafaela, pociągnęła za majtki w górę, a Malfoyówna szybko zahaczyła hakiem za brzeg dolnej bielizny chłopaka.
    -...TRZY! TERAZ ALEXANDER! - zawołała cała czwórka.
    Potterowie puścili szatyna, Zabini pociągnął za drugi koniec liny, a "poszkodowany" chłopak uniósł się w górę. Do jego odbytu wbijały się jego majtki (o zgrozo!) z kaczuszkami.
    Obecnie na całej sali rozległ się głośny śmiech. Nawet o dziwo, śmiała się Hermiona. Gdyby nie wiedziała, co takiego robił ten palant jej córce, to by całą piątkę pokarała szlabanem.
    Uradowana i roześmiana brązowowłosa podbiegła do swego przyjaciela, który ciągle trzymał linę i się do niego przytuliła.
    -Wiesz co? - spytała po chwili.
    -No?
    -Może zróbmy coś z nim, by bardziej rozśmieszyć widownię i żeby bardziej pożałował...
    -Mam pomysł.
    -Ciekawe czy taki sam, jaki mam ja. - roześmiała się.
    -Przekonamy się.
    Ujął obiema kończynami górnymi sznur i zaczął robić nim tak, jakby chciał rozruszać kościelny dzwon. Jednak mieli to samo na myśli. Niebieskooki "latał" do góry, na dół. Do góry. Na dół. Do góry. Na dół.
    -Też chcę. - zaśmiała się. Przejęła linę i zaczęła robić tak, jak jej przyjaciel. Po chwili obydwoje bawili się tym samym. Zemsta się udała.
***
    Nadeszła godzina dwudziesta druga. Jean i Alexander tańczyli ponownie razem. Ani jednego tańca nie przegapili. Nadszedł czas na dedykacje...
    -Jen? - zagadnął podczas tańca szatyn.
    -Tak?
    -Czemu teraz masz takie... złociste włosy?
    Jednak już nadszedł czas. Jej włosy znów stały się złociste. Takie pięknie świecące...
    -Mam tak co wigilię. O dwudziestej drugiej zaczynają zmieniać barwę, na jakiś tam określony czas. Ostatnio było do północy. - zaśmiała się.
    -No dobrze moi kochani! Zaczynamy tańce dedykacyjne! - zawołał Antoni. - Rozpocznijmy od jednego wykonania, które chcą zademonstrować osoby, które właśnie dedykują tę piosenkę. Zasiądźcie wszyscy na swoje krzesła. - posłuchali go. Po chwili przerwy kontynuował. - Zapraszam na środek państwa Malfoy. Dedykacja od ich dzieci, Harry'ego i Jean Malfoy.
    Bliźniacy weszli na scenę, a na środku parkietu stała tylko Hermiona z Draconem.

{HARRY} Dziecię swe przytulałaś wciąż
Czuwałaś nad każdym moim snem
{JEAN} I nie raz wylewałaś łzy
Już pora mą własną drogą iść

{HARRY} Mamo, moja mamo
Patrz na mnie, nie roń łez.
{JEAN} Niech Twoja miłość dziś do szczęścia
Prosto wiedzie mnie
{RAZEM} Mamo, moja mamo
Patrz na mnie, nie roń łez
{JEAN} Dla Ciebie moje szczęście
{HARRY} Najważniejsze w życiu jest...

    Zaczęli się kołysać. Rodzeństwo patrzyło na swych rodziców, którzy byli uśmiechnięci. Wiedzieli, że się pogodzili. Mieli właściwie taką nadzieję. 
    -Restituo* - szepnęła szatynka. Wiedziała, że zaklęcie zadziała, bo go próbowała w swoim dormitorium. Jej sukienka zaczęła się...
    -Draco... - powiedziała cicho w stronę swojego męża brązowowłosa. - Popatrz na Jen.
    Spojrzeli oboje. Czerwona sukienka zmieniała się. Zaczęła się pojawiać inna. Po chwili ujawniła się w... >białej sukni ślubnej<, którą miała na swoim ślubie Lily Potter.

{HARRY} Tato spójrz, jak ten mały ptak
Z pod Twoich skrzydeł lecieć ma...
{JEAN} Biała suknia dziś na mnie lśni
Bądź przy mnie, mój tato, jeszcze dziś...

{HARRY} Tato, drogi tato
Tak przecież musi być...
{JEAN} Uśmiechnij się jak zawsze
By przestały płynąć łzy...
{RAZEM} Tato, drogi tato
Swą miłość dałeś mi
{JEAN} Obrączka, biały welon
{HARRY} To spełnione moje sny

    Właściwie to piosenka jest na wesele, z podziękowaniami właśnie dla rodziców. Jednakże czemu nie dać tego tutaj? Przecież i tak w tym tekście zawarte są podziękowania.

{RAZEM} Mamo, moja mamo
Patrz na mnie, nie roń łez
Niech Twoja miłość dziś do szczęścia
Prosto wiedzie mnie...
Tato, drogi tato
Swą miłość dałeś mi...
{JEAN} Obrączka, biały welon
{HARRY} To spełnione moje sny.

    -Restituo. - powtórzyła, a po chwili była już w swojej zwykłej, czerwonej sukience. Zeszli z sceny i poszli do rodziców, którzy dosłownie mieli łzy w oczach. Uściskali się. Czuli się widocznie tak, jakby naprawdę ich dzieci się pobrały.
    -Nie płacz mamuś. - pocieszała szatynka.
    -Dziękujemy za te wykonanie. A teraz przerwa z dedykacjami. Zapraszamy wszystkich na parkiet!
    Wszyscy posłuchali. Rozbrzmiała ponownie muzyka.

Ask for money, and get advice
Ask for advice, get money twice
I'm form the dirthy, but that chicho nice
Ya'll call it a moment, I call it life

One day when the light is glowing
I'll be in my castle golden
But until the gates are open
I just wanna feel this moment (oh, oh...)
I just wanna fell this moment (oh, oh...)
I Just wanna fell this moment

Mr. Worldwide
Christina Aguilera
Oye mamita, come on, dale, que la cosa esta rica
(I just wanna feel this moment) |'1'|

    I nagle... zrobiło się bardzo jasno i głośno. Puszczono fajerwerki. Rozświeciły bardziej Wielką Salę, a wszyscy uczniowie jak i nauczyciele podskakiwali radośnie i śmiejąc się zarazem. Czuli się, jakby byli na jakieś dyskotece. Już było wiadomo, po co byli potrzebni Potterowie. Przecież to oni wynaleźli taki rodzaj fajerwerków. Do tego jakaś piana, przez co ci, co byli najbliżej sceny, mieli we włosach białą substancję.
    Po prostu nic dodać nic ująć. Było wspaniale...
***
    -Kontynuujmy... Skoro już ponownie parkiet jest pusty, zapraszam na jego środek... pannę Jean Malfoy oraz pannę Jasmine Finnigan.
    Zdziwione dziewczyny spojrzały na siebie znacząco. Wzruszyły ramionami i wstały, po czym poszli na wyznaczone miejsce.
    -Jest do dedykacja dla was dziewczęta, od waszych partnerów, którzy właśnie do was idą.
    Obok nich stanęli właśnie Alexan i Harr.
    -To zaczynamy...
    -Ej! Dajcie nam zaśpiewać dwie linijki! - zawołali jednocześnie chłopcy.
    -No dobrze... Dajecie!
    Puchon i Ślizgon stanęli obok siebie. Popatrzyli na swoje partnerki, które miały lekko przerażone miny. Nie miały pojęcia, co takiego mogą im dać na dedykację. To, co usłyszały, doprowadziło, że nie umiały się przestać śmiać z ich drobnej głupoty, za którą właśnie ich kochały. Otóż były to następujące słowa...

---------------------------------------
* - Z łaciny: "Zamień" . Wymyślone przeze mnie zaklęcie, którego działanie zostało ukazane w treści.
==========================
Pierwsza piosenka z dedykacji:
Bayery - Tylko wy rodzice
@@@@@@@@@@@@@@@@
|'1'| - Pitbull - Feel This Moment
++++++++++++++++++++++++++
OMG! *.*
Cieszę się jak małe dziecko, które dostało nowego misia!
W ciągu jednego dnia, pod ostatnią notką było 17 komentarzy! (razem z moimi xD) . Nie wiecie, jakie to dla mnie "szczęście" <3 . Każda bloggerka się cieszy z każdego komentarza :)
Jak Wam się spodobała zemsta? xD . Według mnie dla mnie jest zabawna. Jeżeli Wam coś w niej nie pasuje, to możecie napisać :) . Nie każdy ma ten sam gust, a na nic innego nie umiałam wpaść xD .  
Specjalnie przerwałam!
Jednak będzie tylko cztery części balu :/ . Ten rozdział jest krótki, ale lepiej taki niż wcale ^^ .
Zachęcam do komentowania! Chociaż jakaś kropka, bym wiedziała, że przeczytaliście :) .
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton

wtorek, 22 października 2013

40.2 ~~ Co ty chcesz zrobić?!

"Dlatego dwie uszy, jeden język dano,
iżby mniej mówiono, a więcej słuchano..."

Rozdział 40.2
Co ty chcesz zrobić?!

    -Teraz kochani czas na... KARAOKE! Zapraszam pierwsze osoby: Jasmine Finnigan oraz Jean Malfoy! A po ich wykonaniu poproszę, by podeszli do mnie Fred i James Potterowie. No dziewczyny! Chodźcie na scenę!
    Wszyscy obecni zajęli miejsca przy stolikach, a Krukonka i szatynka podążyły na scenę.
    Pozostali zajęli miejsca przy stolikach. Zwrócili swoje spojrzenia w stronę dziewczyn, które coś do siebie szeptały. Kiedy przestały, stanęły przodem w stronę publiczności.
    -Gotowa? - spytała cicho Jasmine.
    -Tak. - odpowiedziała prawie bezgłośnie Jean.

{JASMINE} Mmm… haaaa… jeeej…

{JEAN} Kto pozna miłość raz
A potem straci ją 
{RAZEM} Inaczej patrzy na życie
{JASMINE} Wie dobrze co to ból
Wie dobrze co to żal
{RAZEM} I smutne noce łez...


{JEAN} Tęsknię i sięgam po lustro wspomnień {RAZEM} tych dni
{JASMINE} W których było tak dobrze nam
{JEAN} Słucham serca i słyszę {JASMINE} cię w nim...


{RAZEM} Widzę jak przytulasz mnie
Widzę jak nieśmiało dotykasz ust po raz pierwszy
Nad nami zapach szczęścia niezapomniane zdjęcia
Jesteśmy znów najpiękniejszą z par...


{JEAN} I nikt nie zabierze nigdy nam
{JASMINE} Lustra wspomnień tych dni... 
{RAZEM} tych dni...


{JASMINE} Kto wierzył w miłość raz
A potem stracił ją 
{RAZEM} Inaczej patrzy na życie
{JEAN} Trudno zaufać znów
Trudno zapomnieć to 
{RAZEM} Co było najpiękniejsze...


{JASMINE} Tęsknię i sięgam po lustro wspomnień {RAZEM} tych dni
{JEAN} W których byłeś tak blisko mnie
{JASMINE} Słucham serca i słyszę {RAZEM} cię w nim...


{RAZEM} Widzę jak przytulasz mnie
Widzę jak nieśmiało dotykasz ust po raz pierwszy
Nad nami zapach szczęścia niezapomniane zdjęcia
Jesteśmy znów najpiękniejszą z par...


{JASMINE} I nikt nie zabierze tego nam
{JEAN} Mimo że to koniec już
{JASMINE} Kiedyś z tym pogodzę się
{RAZEM} Jednak nigdy nie zapomnę ciepła Twoich ust


{JASMINE} W lustrze wspomnień widzę Cię...
{JEAN} W lustrze wspomnień widzę Cię... 
{JASMINE} W lustrze wspomnień żegnam Cię...


{JEAN „a jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa…!”}
{JASMINE} Widzę jak przytulasz mnie
{JEAN  „…aaaaaa”!}
{JASMINE} Widzę jak nieśmiało
{JEAN „widzę jak przytulasz mnieee…”}
{JASMINE} dotykasz ust
{JEAN „…eeeee”}
{JASMINE} po raz pierwszy

{JASMINE} Nad nami zapach szczęścia niezapomniane zdjęcia
{RAZEM} Jesteśmy
{JASMINE „znóóóóóó…"}
{JEAN} najpiękniejszą z par
{JASMINE „…óóóóóóó…”}
{JEAN} Widzę jak przytulasz mnie
{JASMINE „…óów”!}
{JEAN} Widzę jak nieśmiało
{JASMINE} dotykasz ust
{JEAN „dotykasz ussss…!”}
{JASMINE} Po raz pierwszy
{JEAN „…ssssssstt!”}
{JASMINE} Nad nami zapach szczęścia
{RAZEM} niezapomniane zdjęcia
{JEAN} Jesteśmy znów…
{JASMINE} najpiękniejszą z par... |'1'|

    -Wielkie brawa dla tych dziewcząt! - zawołał Antonii, na co odpowiedzieli mu wszyscy, głośnymi oklaskami. - A teraz Jasmine niech zostanie, ponieważ teraz czas na jej solówkę.
    -Powodzenia. - uśmiechnęła się Jen i zeszła z sceny, skąd poszła do stolika, przy którym siedział Harry.
    -Wiem co ona zaśpiewa. - powiedział jakby sam do siebie, kiedy się do niego dosiadła.
    -Ja też. - mruknęła.
    -Zaraz wrócę. - mówiąc to, wstał z miejsca, jednak siostra złapała jego przedramię i pociągnęła w dół, przez co się wychylił w jej stronę.
    -Co jest?
    -Co ty chcesz zrobić?! - zapytała.
    -Zobaczysz. A teraz mnie puść, bo rozciągniesz mi rękaw marynarki. - puściła go, a ten zniknął. Westchnęła cicho, ale głęboko.


Modlę się kroplami wspomnień, łez
Odkąd los zabrał mi Ciebie...
Więcej nie ogrzeje mnie
Pełne ciepła twe spojrzenie...
Zerwano życia nić
Została mi po Tobie pustka.
Trudno mi bez Ciebie żyć
Jak słyszysz mnie to przyjdź i…


Zabierz mnie stąd
Zabierz mnie do Siebie
Do Twoich rąk
Na bezpieczny ląd…
Ląd…

Już na zawsze będziesz w sercu mym
Będziesz gwiazdą na mym niebie
Każda myśl i każdy szept
Wszystko przypomina Ciebie.
Od zimna cała drżę
Ze łzami w oczach czekam na sen
Może w nim zobaczę Cię
Jak słyszysz mnie to przyjdź i…


Zabierz mnie stąd
Zabierz mnie do Siebie
Do Twoich rąk
Na bezpieczny ląd 
Zabierz mnie stąd
Zabierz mnie do Siebie
Do Twoich rąk
Tam gdzie jest mój dom
Gdzie jest mój dom

    Nagle... Dziewczyna słyszy, jak ktoś podchodzi w jej stronę. Patrzy w bok, po czym przeżywa szok. Był to Ślizgon. Jej partner. Na jego obliczu istniał uśmiech. Ta jednak była zaskoczona. Mówiła mu, co takiego będzie śpiewała. Miał przy sobie mikrofon, który sobie przyłożył do ust.

{HARRY} Nie płacz ja przecież jestem tam gdzie Ty
W powiewie wiatru i mgły
Ja, żyję przy Tobie w codzienności tych dni
W każdym spojrzeniu chwil...
Popłynę kiedyś z Tobą na drugi brzeg
Pokażę świat bez łez
Lecz, To jeszcze nie jest ten czas
To nie jest ten dzień
Więc śnij swym snem...

    Chłopak podszedł do dziewczyny i ujął jej dłoń, którą ona uścisnęła. Jej kąciki ust, zaczęły się unosić, po czym ukazała swoje lśniące, proste białe zęby w szerokim uśmiechu. Zakręcił nią kilka razy i objął ją w talii.

{JASMINE} Od teraz będzie łatwiej żyć, bo wiem
Że jesteś obok, jesteś blisko mnie...

{HARRY} Od teraz będzie łatwiej żyć, bo wiem...
{JASMINE |mówi|} Że jesteś blisko mnie. |'2'|

    -Czemu to zrobiłeś? - spytała cicho.
    -Niby co? 
    -Dlaczego wtargnąłeś się do piosenki? 
    -Mam pewne zamiary... - mruknął zagadkowo. Ciągle mówili szeptem.
    -Jakie za...? - przerwała, ponieważ towarzysz przyłożył sobie palec do ust, na znak, by była cicho, po czym ponownie złapał ją za rękę i zwrócił się do widzów, mówiąc przez mikrofon:
    -Kochani towarzysze! Chciałbym w waszej obecności, o coś ważnego zapytać prefekt naczelną Ravenclawu, Jasminę Finnigan. - odwrócił się w jej stronę. Miała zdziwioną minę. - Jas... wiesz, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i sobie wzajemnie pomagamy, jak tylko umiemy. Odpowiedz mi proszę na jedne ważne pytanie: Zostaniesz moją dziewczyną? - wszyscy wyraźnie to słyszeli.
    Jean szczęka opadła. 
    "A więc to chciał zrobić... Nie ma co... pomysł oryginalny" pomyślała szatynka.
    Jasmine nie wiedziała co odpowiedzieć. Prawda: kochała go, ale nie miała pojęcia, że te uczucie jest z wzajemnością. Wahała się nad odpowiedzią. Wzięła głęboki wdech. Powiedziała przez urządzenie patrząc w jego oczy, które odziedziczył po swojej matce:
    -Harry... Moja odpowiedź będzie naprawdę stanowcza i szczera. Czuję coś do ciebie wyjątkowego, więc... - zamiast tego jednego słowa, pocałowała go w usta. To było cudowne uczucie. Kiedy się odczepiła, obydwoje mieli uśmiechy. Rozległy się oklaski. Popatrzyli w tamtą stronę. Była to Jean z Alexandrem. Potem reszta dołączyła się do braw. Trzymając się za ręce, zeszli z sceny i wrócili do stołu. Pałkę ponownie przejął zespół "The White Music".
    -Jeszcze nigdy czegoś takiego nie spotkaliśmy. Teraz wszyscy na parkiet! Trzeba się trochę rozruszać! Jedna piosenka na przywitanie, a potem ponownie dwie piosenki karaoke. Dalej kochani! Tańczymy!
    Uczniowie i nauczyciele wyszli na podest i stanęli w odpowiednich, towarzyskich pozycjach. Rozpoczęło się...

Ooo
La bella vita
It's a beautiful life, so let it in your heart
My bella vita
It's beautiful life, no matter who you are
Ohhooo... |'3'|

    Już nikt nie tańczył razem. Wszyscy oddzielnie. Uśmiechy nikogo nie upuszczały. Każdy musiał mieć. Jak na razie najlepiej tańczyli Harry z Jasmine. Skoro byli już oficjalnie parą, mogli sobie pozwolić na więcej ruchów. Było świetnie. 
    Po dłuższym tańczeniu, prefekt Gryffindoru i Huffelpuffu zajęli wcześniej zajmowane przez nich miejsca. Zmęczyli się. Zbyt szaleńczo tańczyli, jednak NIKT nie przebił nowej pary.
    -To teraz kontynuujmy. Poproszę tutaj Jean i Harry'ego Malfoyów. A Fred i James Potterów proszę, by podeszli za scenę. Oni wiedzą o co chodzi.
    Tak jak poproszono bliźniaków, tak oni zrobili.

{JEAN |śpiew|} Przychodzi kiedyś taki czas
gdy masz wszystkiego dość,
Twe życie smutne jak ciemna noc bez gwiazd,
gdy nie masz siły wstać.
W twych oczach widzę strach
i myśl wciąż ta zła przenika twe serce
i dalej czujesz, że nikt nie rozumie.
Jak każdy z nas będzie zadręczał sam siebie,
zadręczał swe myśli, zatracał nadzieje,
zatracał się w świecie, gdzie stale pomyłką
jest każdy krok w przód i każde ryzyko.

{RAZEM |śpiew|} Czas zatrzasnąć wszystkie drzwi,
poczuć w końcu, że chce się żyć,
poczuć w końcu tę miłość,
która daje nam tu byt.
Czas zatrzasnąć wszystkie drzwi,
poczuć w końcu, że chce się żyć,
poczuć w końcu tę miłość
która daje nam tu byt...

{HARRY |rap|} Widziałem z daleka światło,
które było Tobą, które nagle zgasło.
Nie miałem radości, ta była wyjątkiem.
Smutek dotykał, zaczepiał melancholię...
Łzy dawały radość, wydusiłem to z siebie
jak było, kiedy matka mówiła "Nic nie będzie z Ciebie"
ja to pamiętam; Wigilia, sam, sznur, przyjaciela ręka.
To ta dłoń dzięki której tu nadal jestem,
to ta dłoń, która dawała moje spełnienie,
to ta dłoń, której uścisk znam 15 lat,
to on, to ten, to dla tych, tak, tu biegnę, świat.
To to życie, które pisze nam stale scenariusz,
jesteśmy aktorami, mistrzami drugiego planu.
Odkrywamy rolę, zakładamy maskę,
kiedy trzeba wyjść na scenę i dostać za to gażę.

{RAZEM |śpiew|} Czas zatrzasnąć wszystkie drzwi,
poczuć w końcu, że chce się żyć,
poczuć w końcu tę miłość,
która daje nam tu byt... |'4'|

    Kolejny wspaniale wykonany utwór przez bliźniaków Malfoy. Harr jakoś wychylił głową do tyłu patrząc ciągle w stolik, przy którym siedziała Jasmine, Izabelle, Alexina, Nadine oraz Alexander. Ci wstali i dołączyli do towarzyszy. Każdy wziął mikrofon od jednej, młodej dziewczyny z zespołu. Ustawili się w szeregu. Od lewej strony wyglądało to tak: Alexina, Iza, Harry, Jas, Jen, Alexan, Nadi.

{JEAN} Czasami w życiu jest źle,
Czasami chcesz poddać się,
Schować twarz by nikt nie widział łez.
{JASMINE} Więc teraz pokonaj ból, pokonaj strach,
uwierz w siebie, uwierz w siebie to najlepszy czas.

{NADINE} Myślisz że jesteś sam,
a życie pełne jest kłamstw,

dla ciebie to ciąg pochmurnych dni.
{IZABELLE} Czekasz na taki dzień,
W którym ujawnisz się,
by serce mogło już radością bić.

{JEAN i NADINE} Czasami w życiu jest źle,
Czasami chcesz poddać się,

Schować twarz by nikt nie widział łez.
{CHŁOPCY} Więc teraz pokonaj ból, pokonaj strach,
uwierz w siebie, uwierz w siebie to najlepszy czas.

{DZIEWCZYNY} To jest ta chwila, 
To jest twój dzień, To jest ten moment,

W którym dziś dla ciebie wszystko zmieni się.
Życie to bitwa,
Nie poddaj się, 
Bo masz przyjaciół,
Którzy będą zawsze mocno wspierać Cię.

{RAZEM} To jest ta chwila, 
To jest twój dzień, To jest ten moment,

W którym dziś dla ciebie wszystko zmieni się.
Życie to bitwa, nie poddaj się, 
Pokaż wszystkim że się mylą,
Udowodnij że masz siłęęę...

{JASMINE} Od dziś zapomnieć już chcesz,
O przyszłości i też marzysz o tym by życia pełnią żyć.

{HARRY} Tak więc zatrzymaj się i głowę do góry wznieś,
marzenia możesz spełniać właśnie dziś.

{IZABELLE I NADINE} Czasami w życiu jest źle,
Czasami chcesz poddać się,

Schować twarz by nikt nie widział łez.
{JEAN I ALEXANDER} Więc teraz pokonaj ból, pokonaj strach,
uwierz w siebie, uwierz w siebie to najlepszy czas.

{DZIEWCZYNY} To jest ta chwila, 
To jest twój dzień, To jest ten moment,

W którym dziś dla ciebie wszystko zmieni się.
{JASMINE} Życie to bitwa,
{IZABELLE} Nie poddaj się, 
{NADINE} Bo masz przyjaciół,
{JEAN} Którzy będą zawsze mocno wspierać Cię.

{RAZEM} To jest ta chwila, 
To jest twój dzień, To jest ten moment,

W którym dziś dla ciebie wszystko zmieni się.
Życie to bitwa, nie poddaj się, 
Pokaż wszystkim że się mylą,
Udowodnij że masz siłęęę...

{ALEXINA} Czasami w życiu jest źle,
Czasami chcesz poddać się,

Schować twarz by nikt nie widział łez.
{JASMINE} Więc teraz pokonaj ból, pokonaj strach,
uwierz w siebie, uwierz w siebie to najlepszy czas.

{JEAN} To jest ta chwila, 
To jest twój dzień, To jest ten moment,

W którym dziś dla ciebie wszystko zmieni się.
{NADINE} Życie to bitwa,
{ALEXINA} Nie poddaj się, 
{IZABELLE} Bo masz przyjaciół,
{JASMINE} Którzy będą zawsze mocno wspierać Cię.

{RAZEM} To jest ta chwila, 
To jest twój dzień, To jest ten moment,

W którym dziś dla ciebie wszystko zmieni się.
Życie to bitwa, nie poddaj się, 
Pokaż wszystkim że się mylą,
Udowodnij że masz siłęęę... 

    Zaczęli taki... mini taniec. Tylko... czy to był aby na pewno taniec? Prędzej wygłupianie się na scenie z mikrofonami, przy piosence.

{JEAN I IZABELLE} Życie to bitwa! |'5'|

    -Udało się... - szepnęła szatynka, a szatyn objął ją w talii. Wszyscy odłożyli urządzenia i zeszli na dół, jednakże, kiedy Jen chciała odłożyć, Alexander rozkazał jej, by trzymała swój mikrofon. Złapał ją za nadgarstek i poprowadził ponownie na środek sceny. 
    -Wiadomość z ostatniej chwili! - zawołał Antoni. - Alexander Zabini powiedział, że on i jego partnerka, Jean Malfoy, zaśpiewają jedną piosenkę razem. Scena wasza. - zszedł na bok. 
    Szarooka była zaskoczona. Nic nie wiedziała, że miała z nim zaśpiewać. Co takiego mieli? 
    -Co my mamy zaśpiewać?
    -Pamiętasz ulubioną piosenkę, jeszcze z czasów, kiedy byliśmy razem?
    -Pamiętam.
    -To właśnie to.

{ALEXANDER} Siedzisz tu koło mnie zarywasz nie pierwszy raz
Ja palę się w objęcia Twe a Ty wciąż gadasz i gadasz
{JEAN} Wystarczy już teraz słów wystarczy już zbędnych zdań
Miłości już tylko chcę już teraz obejmij mnie

{RAZEM} Całuj całuj całuj jeszcze raz pocałuj mnie
I nie żałuj i nie żałuj bo Ciebie chcę.
Całuj całuj całuj jeszcze raz pocałuj mnie
Nie żałuj bo ja tego chcę.

{JEAN} Dziś nieważny jest czas, dziś nieważny jest świat
Dziś nie liczymy lat bo tylko dziś Ty i ja
{ALEXANDER} Zabawa więc niech wciąż trwa kapela do tańca niech gra
Miłości już tylko chcę już teraz mnie całuj więc…

{RAZEM} Całuj całuj całuj jeszcze raz pocałuj mnie
I nie żałuj i nie żałuj bo Ciebie chcę
Całuj całuj całuj jeszcze raz pocałuj mnie
Nie żałuj bo ja tego chcę

{ALEXANDER} Bo całować to nie grzech 
Więc mnie całuj jeśli chcesz…


{RAZEM} Całuj całuj całuj jeszcze raz pocałuj mnie
I nie żałuj i nie żałuj bo Ciebie chcę
Całuj całuj całuj jeszcze raz pocałuj mnie
Nie żałuj bo ja tego chcę
Całuj całuj całuj jeszcze raz pocałuj mnie
I nie żałuj i nie żałuj bo Ciebie chcę
Całuj całuj całuj jeszcze raz pocałuj mnie
Nie żałuj bo ja tego chcę... |'6'|

    Złapał jej dłoń i okręcił nią całą trzy razy. Przypomniały jej się tamte czasy... Wybiła właśnie dwudziesta pierwsza... Pokręcił ponownie, tyle że w drugą stronę, aż lekko podpadła, przez co ją złapał. Korzystając z okazji i z powodu impulsu i mocnego pragnienia, pocałował ją. Ku jego zaskoczeniu i zadowoleniu odwzajemniała pocałunki. Oderwali się. Stanęła normalnie na nogach. Szepnął:
    -Odbudujmy nasz świat.
    Teraz już Jean zrozumiała. Właśnie to miała na myśli Katheine, mówiąc: "Powie on coś, co zapamięta tylko odpowiedni chłopak, który naprawdę cię kocha i może być twym ukochanym." To według Kath... ona i on byli sobie przeznaczeni. Uczucie, którym go ciągle darzyła, zaczęło rosnąć na sile. Tylko on zapamiętał tę formułkę. Zawsze to ona mówiła te pierwsze zdanie, jednak teraz było inaczej, co oznaczało tylko, że będzie wszystko dobrze.
    -Nasz Hogwart. - dokończyła formułkę.
    Zaczęli pogłębiać się w swoich oczach. Prawie znów tyknęli się nosami, a byłby pocałunek, jednakże szybko się oderwali, gdy usłyszeli wkurzony głos:
    -CO TO MA BYĆ DO KU*WY ?! - był to Rafael.
    -Dobra Fred! Czas na zemstę na Cancie! - szepnął James Potter w stronę swojego brata-bliźniaka.

=====================================
|'1'| - Gosia Andrzejewicz - Lustro
|'2'| - Gosia Andrzejewicz - Zabierz Mnie
|'3'| - DJAntoni - Bella Vita
|'4'| - Dymek feat MiGa - Chcę Poczuć Miłość
|'5'| - Casandra - Życie To Bitwa
|'6'| - Dominika i Janusz Żyłka - Całuj, nie żałuj
-------------------------------------------------------
Pewnie domyślacie się, co takiego będzie na początku następnego rozdziału? :D
Powiem tak: Myślę, że to będzie zabawne, W mojej głowie to tak śmiesznie wygląda xD . Ta mina Rafaela xd . 
Czemu dzisiaj rozdział? WENA :D . Pisałam to w sumie... cztery godziny xD . W tym około godziny piosenki. Pisałam je z pamięci, więc za błędy w nich przepraszam. Najbardziej "pracowałam" przy pierwszej xD . 
Co sądzicie?
Robimy układ! I nie: to nie jest wymuszanie.
MINIMUM 10 komentarzy (razem z moją odpowiedzią) będzie się szybciutko szykował 40.3 rozdział ;D .
Ale fajnie by było widzieć więcej tych komentarzyków xD .
DobraNOX wizards ;D
PS: Jeżeli teraz tak patrzę na tę ankietę z bohaterami, to wygrywa Jean i Harry :D Ale mam zaciesz ^^ .
PPS: Jeżeli chodzi o wcześniejszą, na temat nowego opowiadania. Napiszę je i będę go publikowała na nowym blogu. Tylko najpierw skończę te wszystkie trzy części na tym blogasku ^^ .
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton

Edit: Przez tę moją i Avady krótką "rozmowę" w komentarzach, zmieniam układ! Minimum 12 komentarzy! xD . Cieszcie się, bo na początku chciałam dać 20 xD . 

poniedziałek, 21 października 2013

40.1 ~~ Czemu cholerny?

"Najłatwiej i najlepiej robić dobrą minę
do złej gry..."

Rozdział 40.1
Czemu cholerny?

Perspektywa Harry'ego Malfoya

    Leżałem na łóżku, patrząc w przestrzeń. Słyszałem śmiechy Alexandra i Jasminy. Jean na pewno była u siebie, albo w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Byłem szczęśliwy, że mam taką ukochaną siostrę, którą jest Jen. Po naszej poważnej i szczerzej rozmowie w Pokoju Życzeń, przekonałem się, jak to jest, kiedy nie idzie już być silnym. Wiem już, znaczy się, przypomniałem sobie, jakie to uczucie, że chce się do kogoś przytulić, poprosić o radę, bądź po po prostu mieć bliskość najbliższej osoby. Miałem wyrzuty sumienia, że podsłuchałem kłótnię rodziców. Ale co by było, gdybym tego nie zrobił? Mama by się zgodziła na tę aborcję? Nie miałbym tej poważnej i kojącej dla mnie rozmowy z siostrą? Nie mam nadal pojęcia. Popatrzyłam na biurko. Spostrzegłem prezent urodzinowy od niej. Jeszcze nic nie nagrywałem... Do mojego mózgu zapukała wena. Z lekkim uśmiechem, wywlokłem się z łóżka ; podszedłem do mebla, wziąłem zaczarowany mikser i odłożyłem go na stoliczku obok okna. Zaś okno otworzyłem, wpuszczając zimne powietrze do wnętrza. Padał śnieg ; było zimno. Pełnia księżyca pięknie oświetlała zaśnieżone błonia. Westchnąłem cicho. Spojrzałem na urodzinowy podarek. Moje kąciki ust przez chwilę się uniosły. Od Jasminy dostałem mikrofon. Był on właśnie kompletem to prezentu od Jean. Przypomniał mi się jej wyraz twarzy. Była uśmiechnięta, a w jej oczach był peny błysk z iskierkami, których nie umiałem rozszyfrować. Nie mogę się doczekać, kiedy wprowadzę ją do Wielkiej Sali. Dowiedziałem się od cioci Ginny, że prefekci naczelni mają rozpocząć imprezę tańcem z swoimi partnerami. Gdyby Jean poszła z Alexanem, to by było świetnie... Współczułem jej, iż idzie na bal z Cantem... Pokręciłem szybko głową, by odpędzić te myśli o balu. Popatrzyłem na zewnątrz. Spostrzegłem, że Hagrid coś tam robi przy swojej chatce. Usłyszałem nagle lekkie drapanie w drzwi. Zdziwiony podszedłem do nich i je otworzyłem nikogo nie było. W Pokoju Wspólnym nie było żadnej żywej istoty. Wzruszyłem ramionami, po czym zamknąłem wejście. Odwróciłem się i osłupiałem. Patrzyłem na moje łoże, a tam na posłaniu siedziała sobie...
    -Tośka! Nie strasz mnie! - zaśmiałem się cicho, podchodząc do pieska siostry. Pogłaskałem zwierzaka po główce, a potem za uchem, przez co przymknęła oczy i rozpoznałem, że się uśmiecha. - Posłuchaj mnie teraz... Już twoja pani załatwiła to, że możesz być w Hogwarcie. Pomożesz mi w czymś? Ja coś zarapuję, a ty mi wskażesz, czy może być, czy nie. Zrób tak: Podoba się to zamerdaj ogonkiem ; nie podoba się to zawarcz, ale tylko błagam... nie groźnie.
    Jako odpowiedź cicho szczeknęła.
    -Dobry piesek. - poklepałem ją po pleckach.
    Odszedłem od łóżka i zmierzyłem w stronę otwartego nadal okna. Wziąłem do ręki mikrofon.
~~
Perspektywa Hermiony

    Podeszłam do drzwi dormitorium mojego syna. Wiedziałam, że jest w środku. Gabinet Dracona opuściłam chwilę po Harrym. Od razu zmierzyłam wtedy do naszej sypialni, a potem przyszłam tutaj. Uniosłam już dłoń, by zapukać, jednak usłyszałam, jak ktoś zaczyna rapować. Wsłuchałam się w słowa...

Czasem w Twoich oczach były łzy,
Czasem ciężko naprawdę było Ci,
Mimo tego zawsze silna byłaś,
swój smutek w sobie kryłaś.
Wiele w swoim życiu osiągnęłaś,
wiele jednak smutnych chwil przeżyłaś,
Mamo ja tak bardzo kocham Ciebie
i dziękuję Bogu, że przy mnie jesteś.

Mamo, Ty wydzielasz gorzkie moje łzy
w trudnych chwilach pomocą służysz mi,
mimo tego, że mam sporo wad, Ty mnie
kochasz i błędy wybaczasz.

Dziękuję Ci mamo, za to, że Ty,
pozwoliłaś mi na tym świecie być
wiele w życiu od Ciebie dostałem,
mimo tego w zamian nic nie chciałaś,
dzięki Tobie spełniam marzenia swe
w drodze do nich wsparciem dla mnie jesteś
nie wiem jakbym sobie radę dał
gdyby, przy sobie Ciebie nie miał.

    To był jego głos... To było takie piękne... Z trudem powstrzymałam się od płaczu. Harry to kochane dziecko. Może podpadł trzy dni temu i wylądował u Cho, ale i tak jest to mój syn, który jest odpowiedzialny, opiekuńczy, troskliwy, czuły... Przypomina mi często Dracona. Przypomniało mi się, kiedy widziałam mojego męża zdruzgotanego, kiedy znalazłam się u niego w salonie, zastając ten widok jaki zastałam... 

To co zobaczyła, było po prostu... strzał prosto w serce. Zobaczyła klęczącego Malfoya przytulającego martwe ciało swojej matki. Bardzo mocno płakał.
-D...Draco? Co się stało? - spytała powoli stojąc pod wejściem do pomieszczenia.
-IDŹ!! ZOSTAW MNIE SAMEGO!! CHCĘ BYĆ TERAZ TYLKO Z NIĄ!! -krzyknął.
-Draco... Mogę ci pomóc...
-NIE!! NIE IDZIE JUŻ JEJ OŻYWIĆ!! ZABIŁ JĄ!!
-Kto zabił twoją mamę?
-TATA! CHCIAŁ MNIE ZABIĆ, AL JAK RZUCAŁ ZAKLĘCIE, MATKA STANĘŁA PRZEDE MNĄ I... ZABIŁ JĄ, A POTEM UCIEKŁ!! NIE MOŻESZ JEJ POMÓC!!
-Ale mogę tobie.

  Bezradność... wtedy pierwszy raz spotkałam to przy Draconie. Wtedy kompletnie zdjął maskę obojętności.
    Bez zapukania weszłam do wnętrza pokoju Harry'ego. Stał on przy oknie, wpatrując się w księżyc. Spojrzał potem na swoje łoże, co uczyniłam i ja. Spostrzegłam, że tam siedział sobie mały, słodki piesek. Rozpoznałam, że to samiczka, po kolorze wstążki, jaką miała przywiązaną wokół szyi. Zamerdała ona ogonkiem, na co się on uśmiechnął.
    -Harry... - powiedziałam cicho, jednak on mnie usłyszał. Popatrzył na mnie. - Wszystko w porządku?
    -Nic nie jest w porządku. - mruknął siadając obok zwierzaka.
    -O co chodzi? - podeszłam. Zajęłam miejsce na łóżku obok niego. Oparł się o moje ramię, a ja go objęłam. Bardzo dawno tego nie robiłam.
    -Jak to o co? Wiesz o co chodzi. O Kaję.
    Popatrzyliśmy się na siebie. Spostrzegłam w jego oczach iskierki strachu, troski, a nawet przerażenia. Chciałabym cofnąć czas, by on tej kłótni nie słyszał... niestety, już nie mogłam.
    -Nie usuniesz jej, prawda? - spytał się mnie, a w oczach błysnęły mu łzy. Dawno nie widziałam, żeby on płakał. On taki silny chłopak, a teraz jest taki, jaki był wtedy jego ojciec.
    -Nie usunę. - szepnęłam. Przytuliłam go do siebie bardziej. Moja koszulka robiła się mokra, od jego łez. Kiedy się odczepiliśmy, przetarłam dłonią, jego policzki, które były mokre. Uśmiechnął się smutno. Nagle poczułam, jak ktoś mnie szturcha lekko w talii. Spojrzałam w prawą stronę. To był ten piesek.
    -A skąd masz tego pieska? - zapytałam.
    -Tośka jest od Jean. Dostała ją na urodziny od kogoś. Nadal nie wiemy kogo.
    -Dowiecie się. - dałam mu buziaka w czoło, po czym wstałam z łoża i ruszyłam w stronę wyjścia. Otworzyłam i nim je za sobą zamknęłam usłyszałam, jak Harry mnie pyta:
    -Słyszałaś tę piosenkę, nim weszłaś?
    Popatrzyłam na niego.
    -Tak synku. Dziękuję. - wyszłam.
***
Perpektywa Rafaela

    Czy żałuję, że zrezygnowałem z tego, by pójść z Jean na bal? Pewnie, że nie! To tylko zwykła dziwka, która nie wie, gdzie jest jej prawdziwe miejsce. Może jest arystokratką, w dodatku czystej krwi, to i tak według mnie jest jak szlamy, które nie powinny w ogóle być w świecie czarodziejów. Potępiam takimi osobami. Tylko przynoszą hańbę dla całego świata czarodziejów. Wyszedłem z mojego dormitorium i zeszedłem do Pokoju Wspólnego. Na kanapie przy kominku siedziała Nadine i ta Izabelle. Podszedłem śmiało do nich. 
    -Cześć Nadine. Mogę cię poprosić na słówko? - próbowałem być bardzo miły.
    -A co ty od niej chcesz? - wtrąciła się ruda.
    -Nie ważne. - odpowiedziałem. - To co Nadi? Chociaż na chwilkę.
    -Pewnie. - uśmiechnęła się do mnie. Wstała z siedzenia i razem poszliśmy do mojego dormitorium. Nigdy nie zrozumiałem kuźwa, czemu dziewczyny mogą wchodzić do pokoi chłopców, a chłopcy do nich nie. 
    -O co chodzi Raf?
    -Pójdziesz ze mną na bal bożonarodzeniowy? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
    -A nie idziesz z Jen?
    -Napisała mi liścik, że ma kogo innego. To jak? Zgadzasz się? - kłamstwo zawsze przychodzi mi tak łatwo...
    -Pewnie. - uśmiechnęła się ponownie. - To kiedy mam na ciebie czekać?
    -Przyjdź pół godziny przez rozpoczęciem na salę wejściową. Będę na ciebie czekać, kotku.
    -Już się nie mogę doczekać. - dała mi całusa w policzek. 
~~
Perspektywa Nadine

    Wyszłam z dormitorium Rafaela. Wiedziałam, że prędzej czy później poprosi mnie o towarzyszenie jako jego partnerka na balu. Jean jest na serio głupia. Przecież Raf to niezłe ciacho. Każda laska by chciała spędzić z nim noc... Ach... to moje marzenie. Ja i on razem... Coś czuję, że za niedługo stracę cnotę. Właśnie mu ją oddam. Nie chcę nikomu innemu. Wróciłam do salonu Gryffindoro i zajęłam wcześniej zajmowane przeze mnie miejsce.
~~
Perspektywa Izabelli
    
    Była dziwna. Miała kompletnie inny wyraz niż zazwyczaj. Na ustach taki uśmieszek, który był... przemądrzały? W jej oczach był inny błysk. Błysk ironii, złośliwości i wredności. 
    -Widzę, że rozmowa z  Cantem poprawiła ci humor. - odezwałam się. Popatrzyła tylko na mnie tępo.
    -Nawet nie wiesz jak. - przeciągnęła się leniwie. - Uwierz albo nie: Zaprosił mnie na bal!
    -Przecież on idzie z Jen.
    -Właśnie, że nie. Napisała mu liścik, że ma kogo innego i ma spadać.
    -Nie dziwię się... - mruknęłam.
    -Co masz na myśli?
    -Przecież kto by chciał z nim iść? Rasista, szantażysta... debil po prostu.
    Jej usta wygięły się w cienką linię. Tak. Zaczęła się wściekać. Nie ukrywała tego, co mnie naprawdę zdziwiło. Czy ona się w nim zakochała?
    -Nie wiesz co gadasz stara krowo. - po tych słowach zniknęła w swoim dormitorium.

~~*~~

Cztery dni później...

Perspektywa Jasminy

    Obudziłam się z lekkim uśmiechem. Dzisiaj jest dwudziesty czwarty grudnia! Dzisiaj mam piętnaste urodziny, a do tego dzisiaj bal! Nie mogę się tego doczekać. Dokładnie o dwudziestej, wkroczę razem z Harrym do Wielkiej Sali. Jaka ja byłam szczęśliwa, kiedy on mnie poprosił o to, bym właśnie z nim poszła! Jeżeli już o nim mowa... jest dla mnie kimś wyjątkowym. Bardzo mi na nim zależy. Od około roku, kiedy jesteśmy blisko siebie, słyszę i czuję, jak moje serce szybciej bije. Boję się jednak zrobić ten pierwszy krok... może mi się uda na balu? Zobaczy się. Właśnie! Nie mam jeszcze kiecki! Od razu mi uśmiech spełzł z twarzy. Wstałam gwałtownie z łoża i podeszłam do szafy. Otworzyłam i przeglądałam szybko wszystkie moje sukienki. Żadne się nie nadawały... może i tak, ale w wszystkich Harry mnie już widział. Zamknęłam drzwiczki i plecami oparłam się o mebel. Dopiero teraz spostrzegłam, że na biurku są jakieś paczki. Podeszłam do stolika. Pierwszy prezent był mały. Rozerwałam papier. Było to jakieś czarne, płaskie i kwadratowe pudełko. Otworzyłam je. Me kąciki ust uniosły się. Mym oczom ukazał się przepiękny >naszyjnik<. Był to prezent od Jean. \
    Rozpakowywałam kolejne prezenty urodzinowe. Świąteczne zostawiam zawsze na później. Szczególne zainteresowanie było przy dużym podarunku. W środku było coś... miękkiego? Otworzyłam ostrożnie, a mym oczom ukazała się piękna, niebieskawa sukienka. Wyciągnęłam ją. Podeszłam do wysokiego lustra i przyłożyłam ją sobie do ciała. Już wiedziałam: To w tej pójdę na bal. W prezencie od Harry'ego Malfoya.
***
Perspektywa Jean

    Kolejne święta. Byłam zadowolona. Dzisiaj Jas ma swoje piętnaste urodziny. Wieczorem bal... wróć! Czemu się z tego cieszę, skoro nie mam partnera? Nawet sukienki nie mam. Chciałam dzisiaj zakupić. Jednak po co? Nie będę z nikim tańczyła... każdy chłopak jest już zajęty. Zaczęłam rozpakowywać prezenty, które dostałam. Byłam uśmiechnięta, że mogę o czymś innym, niż o balu. Przeżyłam lekki szok, kiedy spostrzegłam, co takiego dostałam od Alexana. Czerwone pudełko. Otworzyłam je. W środku znajdował się >krystaliczny naszyjnik z kompletem kolczyków< . Piękne... Usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam odruchowo śmiałe "Proszę". Nie odrywałam ciągle wzroku od prezentu.
~~
Perspektywa Alexandra

    Wszedłem z lekkim uśmiechem na twarzy do jej pokoju. Zastałem ją stojącą, patrzącą na podarunek, który otrzymała ode mnie. Zauważyłem, że jej kąciki ust są uniesione. Cieszyłem się z tego.
    -Wesołych Świąt Jen. - powiedziałem, kiedy do niej podszedłem i oplotłem ją w talii od tyłu. Obróciła się w moją stronę. Znów te uśmiechnięte oczy i śliczne dołki...
    -Wesołych Świąt Alexan. - podarowała mi buziaka w policzek. - Dziękuję ci za prezent.
    -A ja tobie. Nie mogłem uwierzyć, nim nie przeczytałem od ciebie karteczki. Dziękuję za tę >gitarę<
    -Będę mogła cię znów podszkolić. - szepnęła swoim słodkim głosem, blisko mojego ucha. Jak ja teraz chciałem posmakować jej usta... Jednakże powstrzymałem się od tego czynu.
    -Jak przygotowania na bal?
    W głębi duszy, skarciłem się za te pytanie. Dlaczego? Zrobiła się smutniejsza, a oczy nie miały już tego uśmiechu.
    -Nie idę.
    -Dlaczego?
    -Po prostu nie zamierzam iść na ten cholerny bal...
    -Czemu cholerny?
    -Nie mam nikogo na partnera. Cant zrezygnował. Tylko pójdę najwyżej na karaoke, a potem wrócę do dormitorium i spakuję swoje walizki, by wrócić jutro pociągiem do domu...
    -Może... Poszłabyś ze mną?
    Pojawił się uśmiech na jej obliczu. 
    -A nie masz żadnej partnerki?
    -Nie. Nikogo nie zaprosiłem. Ty jesteś pierwsza. Zgadzasz się?
    -Oczywiście! - zawołała uradowana i mocno mnie przytuliła. Prawie że mogła mnie udusić przez swój mocny uścisk. 
***
Perspektywa Dracona

    -Tato!
    Usłyszałem wołanie Jean. Odwróciłem się na korytarzu, a ona do mnie podbiegła. Nim zdążyłem coś odpowiedzieć spytała:
    -Wiesz może gdzie jest mama?
    -Jest w sypialni. A o co chodzi? - uśmiechnąłem się do niej.
    -O bal. Dziękuję za informację. - pocałowała mnie w policzek, stając na palcach. - Do później! - i już zniknęła.
    Wróciłem do swojego gabinetu. Kiedy byłem sam, zająłem miejsce na swoim fotelu. Oparłem się łokciami o powierzchnię biurka i zasłoniłem dłońmi oczy. Od tej kłótni z Mioną nie wymieniłem z nią ani słowa. Nie umiałem także się skoncentrować na prowadzeniu zajęć. Ciągle myślami byłem przy mojej ukochanej żonie. Żałowałem tego, co powiedziałem. Ale to przez strach. Nie chcę stracić kolejnego dziecka. Może Harry ma rację? Muszę pogadać z Hermioną. Mam nadzieję, że jakoś mi wybaczy...
***
Perspektywa trzecioosobowa

    -Mamuś!
    Szatynka weszła szybko do sypialni rodziców, zamykając za sobą drzwi. Była szeroko uśmiechnięta.
    -Cześć skarbie. - przywitała się Herma. - Co cię do mnie sprowadza?
    -Masz może sukienki od babci Lily?
    -Mam. Niech zgadnę: Potrzebujesz na bal?
    -Dokładnie. 
    -Siadaj na fotelu. - stwierdziła pani Malfoy podchodząc do szafy, gdzie były suknie. Jen ją posłuchała. - Też muszę coś poszukać dla siebie.
    -A jak się czujesz?
    -Czemu się pytasz?
    -Przecież jesteś w ciąży. A do tego pokłóciłaś się z ojcem...
    -Kto ci to powiedział?
    -Harry. W Pokoju Życzeń cztery dni temu.
    -Czuję się dobrze. Ciąża jak na razie przebiega prawidłowo. A z tatą jeszcze dzisiaj porozmawiam. Dobra... wybieraj sobie jakąś. - wszystkie ubrania z szafy położyła na łóżku, a szarooka wstała z siedzenia i podeszła do łoża.
    -Ta jest śliczna.
    -Tę miałam na dwudziestych pierwszych urodzinach. - zaśmiała się cicho. - A chcesz jakąś długą, średnią, krótką?
    -Krótką. Ta mi się naprawdę podoba. Szkoda, że nie masz takiej podobnej o krótkiej długości.
    -Mam taką. Nigdy nie miałam jej ubranej. Jak nie byłam w ciąży, to była mi już za mała. - przekopała kilka sukienek i wyciągnęła bardzo podobną.
    -O jejku. - Jean wzięła do rąk czerwoną sukienkę. - Mogę ją?
    -Pewnie. Jeszcze sama muszę sobie wy...
    -Herm!
    Obie spojrzały w stronę drzwi, w których stanęła Ginny. Zamknęła za sobą wejście i podeszła do szwagierki.
    -Co się stało Gin?
    -Nie mam żadnej sukni na bal! Do Hogsmeade nie dam rady... za dużo mam wypracowań do sprawdzenia...
    -Dam ci jakieś od mamy.
    -To ja już mo... - zaczęła Jen, ale urwała.
    -Kochanie!
    Kolejna osoba znalazła się w pokoju profesorki. Był to Draco. Młoda Gryfonka opuściła pokój i wróciła do siebie.
~~
Perspektywa Ginny

    Dracon był zestresowany. Nic dziwnego. Hermi mówiła mi co się działo kilka dni temu. 
    -Co jest?! - spytała.
    -Możemy porozmawiać?
    -Możemy trochę później?
    -Ale na pewno porozmawiamy
    -Niby o czym? - dopytywała się.
    -O Kaji. 
    -Chcesz nadal mnie przekonywać do aborcji?
    -Właśnie, że nie! - zaprzeczył. Podszedł do niej i klęknął na kolanach, jakby się modlił. Był zrozpaczony. Było to widać już z daleka. - Wybacz mi kochanie! Po prostu się boję, że stracę kolejne dziecko! Teraz zrozumiałem: nie możesz usunąć tę ciążę. Tam jest istotka, którą kochasz ty, Harry, Jean i ja. Proszę cię!
    Nastała cisza. Nigdy jeszcze tego nie widziałam. Malfoy błagający o wybaczenie. I to w taki sposób! Ta kłótnia bolała Hermę. Miałam jednak nadzieję, że mu wybaczy...
    -Draco... - odezwała się. - Wybaczę ci pod jednym warunkiem: nigdy nie zmuszaj mnie do aborcji. 
    -Obiecuję ci to kotku! Obiecuję! - zaczął całować jej dłonie.
    -Wyszedłbyś? Chciałam z Gin poszukać jakąś kreację na bal.
    -Dobrze. Do wieczora. Przyjdę po ciebie o dziewiętnastej. - wyszedł.
    -Jak myślisz? - spytała się mnie. - Dobrze zrobiłam, że mu wybaczyłam?
    -Pewnie, że tak! On jeszcze żadnej obietnicy nie złamał. - kiedy widziałam wzrok przyjaciółki musiałam się poprawić. - No dobrze... tylko jeden raz to się zdarzyło wtedy w nocy. Ale to było przez emocje. I nigdy to się już nie powtórzy.
    -Mam nadzieję, że mogę ci wierzyć. - uśmiechnęła się.

~~*~~
Perspektywa trzecioosobowa

Godzina: 16:00

    Jean, Jasmine, Izabelle, Nadine i Alexina spotkały się w Pokoju Wspólnym prefektów naczelnych. Poszły do pokoju panny Finnigan (miały iść do pokoju Jean, jednakże ona się nie zgodziła z jakiegoś powodu, który zna tylko ona). Wszystkie miały przy sobie swoje sukienki na bal. Wszystkie poszły się przebrać. Jas i Alexina weszły do łazienki Krukonki, Jen i Iza do łazienki Gryfonki, a Nadi do wspólnego. Po około pięciu minutach były gotowe. Każda miała inną, ładną sukienkę. Zajęły się swoimi włosami. Szatynka pozostała przy rozpuszczonych. Panny Finnigan miały identyczne >fryzury<. Panna Senior spięła je po prostu w wysoki kucyk. Iza natomiast odpowiednio je spięła i dała na >prawy bok<.
    -To jak? Idziemy? - zagadnęła prefekt naczelna Gryffindoru.
    -Ej no! Bez jaj! - odezwała się Izabelle. - Trzeba ci zrobić jakąś odjazdową fryzurę!
    -Nie... ja pójdę w rozpuszczonych...
    -Chodź. Ja ci to szybko zrobię.
    Nie umiała już protestować. Jak kuzynce już coś nie pasowało, to wiadomo, że ma rację. Wróciły razem do łazienki Jean. 
    -Czemu ty do licha nie masz dłuższych włosów?
    -A bo ja wiem? - Jen tylko wzruszyła ramionami. - Nie mogę się doczekać, kiedy wybije dwudziesta pierwsza...
    -A czemuż to?
    -Wtedy mam takie złociste włosy. Tylko tak mam w wigilię. 
    -Wiesz co?
    -No?
    -Przedłużę ci te włosy. Wtedy zrobię ci świetne włosy. Zgadzasz się?
    -Pewnie. 
    Ruda wyciągnęła różdżkę i zaklęciem, przedłużyła włosy kuzynce. Sięgały jej aż za łopatki. Zaczęła je kręcić, po czym prawidłowo je spięła wsuwkami. Końcowy >efekt< był zdumiewający.
    -Merlinie! - zawołała uradowana piętnastolatka, kiedy widziała swoje włosy. - Dziękuję ci kochana! 
    -Nie ma za co. A teraz spadajmy, bo chłopcy się zniecierpliwią. - zaśmiała się.
***
Kilka minut wcześniej w sypialni Hermiony...

    -Widziałyście gdzieś moje buty? - zapytała Gin resztę dziewcząt. Miały już na sobie sukienki, a teraz każda szukała swoje dodatki.
    -Wiecie może gdzie moja torebka? - spytała Sofie.
    -Gdzie jest ta spinka? - szepnęła sama do siebie Luna.
    -Kurde! Ginny! Pomóż mi poprawić włosy. - zawołała Hermiona, a ruda podeszła do niej i zaczęła poprawiać fryzurę szatynki.
    Kiedy wybiła dokładnie dziewiętnasta, kobiety były już gotowe. Fuksnęło im się, bo akurat ich mężowie weszli do sypialni. Wszyscy mieli uśmiechy na ustach, a gdy ujrzeli swoje żony, oczy wyszły im prawie z orbit. Każdy podszedł do swojej ukochanej. >Suknia< Hermiony i Ginny były takie same, tyle że w innych barwach. Malfoyówna miała pomarańczową, a Potterówna niebieską. Widocznie wszystkie sukienki, które miały założone >Cho< , >Sofie< i >Luna< i Hermiona z Ginny wyrażały więcej niż tysiąc słów... Mężczyźni byli zadowoleni, że mają takie wspaniałe i piękne kobiety. Zeszli parami na dół. Mieli wcześniej wejść do Wielkiej Sali.
***
Powróćmy do dziewczyn...

    -Jean? - zagadnęła Jasmine, kiedy schodziły po schodach, tuż przed umówioną godziną z chłopcami.
    -No co jest?
    -Z kim idziesz w ogóle na bal? Mówiłaś, że Cant zrezygnował.
    -Dzisiaj Alexan mnie poprosił, a ja się zgodziłam. - uśmiechnęła się. Zawsze chciała z nim iść na bal. Zawsze była z Harrym. Na tę imprezę mogli przyjść tylko uczniowie trzeciej klasy wyż. Trzecia i Czwarta mogli być tylko do północy, zaś piąta, szósta i siódma do końca. >Jean< , >Jasmine< , >Izabelle< , >Nadine< oraz >Alexina< były zadowolone z swoich sukienek. Gdy znalazły się w sali wejściowej, spostrzegły swoich partnerów. Szarooka czuła, że zaczęła się rumienić. Jas tego nie ukrywała. Miała głębokie rumieńce, kiedy podchodziła do swojego Ślizgońskiego partnera. Wszystkie podeszły do swoich. 
    -Prześlicznie wyglądasz Jean. - szepnął do jej ucha Alexander. Uśmiechnęła się mimowolnie.
    Rozmawiali przez kilka minut, aż podeszła do nich Cho.
    -Wszyscy na Salę! Prefekci! Ustawcie się w parach! Zaraz rozpoczniecie tańcem cały bal! A potem będzie karaoke!
    W pomieszczeniu zostali tylko dwie pary i dyrektorka. Po chwili zjawił się Seamus. 
    -Dobrze... ja pójdę na scenę powitać wszystkich, a potem pójdziecie w parach za profesorem Finniganem. - po tych słowach, pani profesor weszła na salę, gdzie weszła na scenę.
    -Witajcie kochani uczniowie i nauczyciele! Cieszę się ogromnie, że po raz kolejny możemy się wspólnie bawić na balu bożonarodzeniowym! Po raz pierwszy, odbędzie się karaoke! Zgłosiło się kilka osób. Potem wszyscy wybierzemy najlepsze wykonanie i jeżeli to była solówka, to zaśpiewa to z swoim partnerem, partnerką. A teraz... imprezę rozpoczną nasi prefekci naczelni! Jean Malfoy, Harry Malfoy, Jasmine Finnigan oraz Alexander Zabini!
    Wszyscy zwrócili swoje spojrzenia w stronę drzwi, które się otworzyły. Na początku szedł Seamus, a za nimi pary prefektów. Najpierw Jen z Alexanem, a potem Jas z Harrym. Znaleźli się na parkiecie. Tylko te cztery osoby... Ustawili się w odpowiednich pozycjach. Rozbrzmiała muzyka.
    Prawa, lewa, obrót. Prawa, lewa, obrót. Prawa, lewa i obrót. Jean nie umiała uwierzyć w to, że naprawdę tańczy z Alexandrem. Popatrzyła na chwilę na przyjaciółkę. Ona i jej partner byli uśmiechnięci. Zwróciła wzrok na towarzysza. Popatrzyli sobie głęboko w oczy. Jak bardzo kochała ten błysk... Czuła się tak, jak kiedyś, gdy była z nim w związku. Te wszystkie szalone tańce w ich pokojach. Nigdy jeszcze nie tańczyli przy publiczności. Ona i on są znakomitymi tancerzami. Kiedyś oboje byli na konkursie, gdzie trzeba było tańczyć solówki. Niestety odpadli, ponieważ nie było już miejsc, do następnych etapów. Nagle... coś się stało z muzyką. 
    Włączyła się inna. Gdy usłyszeli pierwsze dźwięki zaczęli się wszyscy śmiać. Pary nie tańczyły już razem, tylko obok siebie jakby solówka.
    -WSZYSCY!! - zawołał ktoś z zespołu. Wiele osób zrobiło wokół piątoklasistów kółko. Uczniowie nie umieli się przestać uśmiechać i śmiać. Młody Malfoy i Zabini zeszli trochę na bok kółka, zaś panna Malfoy i Finnigan podeszły bardziej do siebie, po czym zaczęły jednocześnie tańczyć. Nie ma co... świetnie sobie radziły. Po chwili Alexander podszedł tańcząc do swej partnerki. Jasmine podeszła do blondyna i wszyscy przyglądali się tańcu Puchona i Gryfonki. Tańczyli tak, jakby byli właśnie tylko na taki taniec stworzeni. Pasowali idealnie. 
    -Dobra! Koniec tego dobrego! - krzyknęła znów ta sama osoba z zespołu. Hermiona spojrzała w tamtym kierunku po raz pierwszy i doznała lekkiego szoku. To był ten sam zespół, co grał na jej weselu! Antoni nic się nie zmienił. No może... lekka łysina.
    -Teraz kochani czas na... KARAOKE! Zapraszam pierwsze osoby: Jasmine Finnigan oraz Jean Malfoy! A po ich wykonaniu poproszę, by podeszli do mnie Fred i James Potterowie. No dziewczyny! Chodźcie na scenę!
    Wszyscy obecni zajęli miejsca przy stolikach, a Krukonka i szatynka podążyły na scenę.

-----------------------------------------------------------
No hej, hej, hej :D
Macie tutaj nowy rozdział! Szczerze mówiąc to myślałam, że będzie krótsza xD .
Wena tak mi teraz dopisuje, że szok ! xD .
Chciałam przerwać, ale moja wena mówiła, że nie, tylko mam pisać dalej, aż do tego momentu :D .
Zapraszam do głosowania w ankiecie ^^ .
Zachęcam do komentowania! Każdy komentarz motywuje!
A takie tam pytanko...
Te CAŁE opowiadanie będzie miało TRZY CZĘŚCI!
Zdradzę, że trzecia część będzie, gdy Jean i Harry są już dorosłymi... będą oni "podglądać" wspomnienia ich rodziców. Macie może jakieś "specjalne" życzenia? Chodzi mi o to, co byście chcieli wiedzieć, na temat tego opowiadania. 
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton