sobota, 29 marca 2014

Chapter 2. Początki

Na początku wybaczcie, że tak późno! Dopiero dzisiaj zasiadłam do tej notki... Szczerze to coś z zapałem do pisania u mnie nie działa, jeżeli chodzi o te opowiadanie... Chyba dlatego, że rodzą mi się pomysły na 4 i 5 część "Zakazanej" , którą NIGDZIE nie opublikuję, bo chcę, byście znali takie zakończenie, jakie pozostawiłam na Epilogu 3 części ^^ .
Na pasku bocznym macie ankietę ;) . Ciekawe, kto zgadnie XD .
PS: Nad PDFem "Do not leave me alone" jeszcze nie zaczęłam pracować... Może się za niego jutro wezmę.. Nwm...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Poczuł się dziwnie, kiedy usłyszał słowo "tato" od dziewczyny, o której nie miał w ogóle pojęcia. Jednak w jego sercu zrobiło się odrobinę cieplej... Marzył mieć rodzinę, a gdy się dowiaduje iż jest ojcem trzynastoletniej dziewczyny... To od razu dziwnie.
 - Napijesz się czegoś?
 Uśmiechnęła się lekko.
 - Co chcesz? Soku dyniowego, wieloowocowego...?
 - Wieloowocowy.
 Uśmiechnął się. Wstał z siedzenia i poszedł do kuchni, by nalać Rosalindzie napój. 
 Wrócił do salonu, podał szklankę nastolatce, która mu podziękowała, po czym znów zajął swoje wcześniej zajmowane przez niego miejsce.
 - Mieszkasz tu sam? - zagadnęła po chwili ciszy.
 - Teraz nie - zaśmiał się.
 - No wiesz o co mi chodzi...
 - Wiem, przecież. Tak. Sam.
 - A masz jakąś dziewczynę, narzeczoną..?
 - Nie.
 - Uprawiasz sport?
 - Już nie. Kiedyś uprawiałem.
 - Uprawiasz seks? - Uniosła brew ku górze. - Uprawiasz w ogóle coś?
 Zadławił się swoim bursztynowym płynem procentowym.
 Dziwił się kompletnie, skąd takie pytania przychodzą takiej osobie do głowy. Z pozoru drobna, miła, sympatyczna, wrażliwa oraz zamknięta w sobie dziewczyna, a tu proszę! Takimi pytaniami wali.
 Uśmiechnęła się sarkastycznie. Przypominała mu szczerze mówiąc jego samego... Pewien maleńki dowód, iż to jest córka.
 - Czy aby nie za otwarte pytania zadajesz?
 Przeczesała dłonią swoje brązowe włosy na bok.
 - Czyli nic nie uprawiasz... Oj tato... - Pokręciła głową. - To nie dobrze. Twoja aktywność seksualna na pewno znacznie zmalała i zbankrutowała. Twój członek może i miał wiele razy erekcję, ale jednak nie skorzystał z okazji, jaką była zaliczyć kobietę i ją rzucić, jak zwykłą rzeczą.
 Spojrzał na nią zdumiony. Czy mu się zdawało, czy jednak pewna trzynastoletnia nastolatka rozmawiała z nim na temat seksu? Czego go jeszcze nie zdziwi?
 - Panno Malfoy...
 - Sensi-Malfoy - poprawiła go.
 No cóż... Przerywanie innym to ma po nim.. Kolejny dowód.
 - Nie jesteś aby za młoda na to, by rozmawiać na tematy współżycia seksualnego?
 Wzruszyła ramionami.
 - Nie sądzę - uśmiechnęła się serdecznie. - Masz jakiegoś zwierzaka?
 - Nie, nie mam. Gdzie w ogóle mieszkałaś wcześniej?
 - Osiem uliczek stąd... Widziałam cię kilka razy w mieście, ale nie podchodziłam, bo zawsze się gdzieś śpieszyłeś.
 - Serio? 
 - Serio serio - powiedziała tak jak słynny osioł ze "Shreka".
 Oglądał w zeszłą niedzielę drugą część tego filmu. Draco Malfoy oglądający mugolski film... Ciężko w to uwierzyć, ale to prawda. 
- Daleko jeszcze? - spytał uśmiechając się. 
Przypomniała mu się właśnie pewna scena z owej ekranizacji.
 - Tak - odpowiedziała.
 - Daleko jeszcze? - zamierzał rozwinąć pewną zabawę.
 - Tak.
 - To daleko czy nie?
 - DALEKO ! - zawołała, po czym wybuchła śmiechem. - Dlaczego cię wcześniej nie mogłam osobiście poznać?
 Spuścił głowę.
 - Dopiero się dzisiaj dowiedziałem o Twojej egzystencji... - odpowiedział zgodnie z prawdą.

wtorek, 25 marca 2014

Miniaturka urodzinowa dla Avady Snape

TYTUŁ: Plaża
DLA: Avady Snape
ADRES JEJ BLOGA: http://bez-ciebie-zycie-traci-sens.blogspot.com/
TEMATYKA: Potterowska - Czasy po szkole - DRINNY


 Draco Malfoy delektował się idealnym, truskawkowym koktajlem, przyszykowanego przez jednego z skrzatów. Wyglądał przed ogromne okno w daleką przestrzeń nieobecnym wzrokiem. Jego myśli powędrowały gdzieś w odległą podróż.
 Z rozmyślań wyrwał go dźwięk stukania w szybę. Spojrzał niżej i ujrzał płomykówkę, który należał do jego najlepszego przyjaciela jeszcze z dzieciństwa - Blaise'a Zabiniego.
 Wpuścił sóweczkę do środka. Ta tylko obleciała salon, upuszczając kopertę i znów wyleciała na dwór nieznanym przez dwudziestoletniego arystokratę kierunku. 
 Zamknął okno, po czym zmierzył na środek salonu, gdzie stał niski stolik na kawę.
 Otworzył kopertkę. Wyciągnął kartkę i zaczął czytać treść wiadomości od bruneta. Podczas czytania nabrał do ust swój napój. 
 Kiedy przeczytał ostatnią linijkę, z szoku uchylił szeroko usta, wypuszczając dopiero co wziętego koktajlu na zewnątrz, po czym ubrudziło jego drogocenny dywan.
 - Ty chyba sobie ze mnie kurwa jaja robisz, Zabini! - ryknął.
~*~
 - No ratuj przyjaciela w potrzebie, Smoku - jęknął czarnoskóry mężczyzna z czarnymi jak węgiel włosami i brązowymi oczami.
 - Ale nie będę grzał tyłka przez pół dnia! Mam co innego do roboty! - oburzył się blondyn.
 - Niby co? - spytał, krzyżując ręce na piersiach.
 Tu Dracona wmurowało. 
 Przyjaciel uśmiechnął się triumfalnie.
- No cóż... Skoro tchórzysz, to poproszę kogoś odwa...
 - Od kiedy? - wypalił nagle. Zabini wiedział, że tym właśnie przekonał Malfoya.
 - Od teraz.
***
{TUTAJ TO RADZĘ SOBIE PUŚCIĆ TĘ MELODIĘ: https://www.youtube.com/watch?v=OhNLE_uB9HQ}
 Nudził się. Po prostu nad zwyczajniej w świecie się nudził. Siedział na tym białym, prostym krzesełku pod białym parasolem. Opierał się dłonią o policzek, leniwie patrząc na taflę morza. Mógłby w tym czasie zarwać do jakieś laski...
 Nagle usłyszał czyiś krzyk, wołający o pomoc. Spojrzał szybko w stronę źródła dźwięku. Spostrzegł pewną kobietę, która się topiła. Poderwał się z miejsca i pobiegł, ściągając podkoszulkę, w stronę wody, do której wskoczył. 
 Rozpoznał ją.
 Gdy ujrzał, iż tonąca zanurza się całkowicie i nie wypływa na powierzchnie, szybko zanurkował gdzie zniknęła, jednak nim to zrobił zawołał:
 - WIEWIÓRA !!
 Na ślepego zanurzał się jeszcze bardziej i szukał dłonią jej ciała. Poczuł jej nadgarstek. Chwycił za niego mocno i wynurzał się razem z nią. 
***
 - Oddychaj wiewiórko. No oddychaj - mówił, a co każdą sylabę robił krótką przerwę, zarazem naciskając dłońmi w miejsce, gdzie miała serce.
 Nagle otworzyła oczy, nabrała gwałtownie powietrza i przeszła na pozycję siedzącą kaszląc z powodu nadmiaru wody, która się nagromadziła w jej organizmie podczas tonięcia.
 - Jak nie umiesz pływać, to nie właź na taką głębinę - zagadnął ni to ostrym ni to drwiącym tonem.
 - Odwal się, Malfoy - uśmiechnęła się kpiąco.
 - Takie podziękowanie? Myślałem, że zawiesisz mi się na szyi i ucałujesz dziękczynnie moją sexi twarzyczkę i nie przestaniesz.
 Wystawił ku niej swój policzek, na którym poklepywał wskazującym palcem miejsce, gdzie oczekuje buziaka. Ta tylko uśmiechnęła się złowrogo i przystrzeliła dwoma palcami w jego ucho, w czego efekcie chwycił się za nie energicznie.
 - Weasley! 
 Wstała z ciepłego piasku.
 - Dzięki Malfoy. Fajnie było się z tobą widzieć i pogawędzić, ale wracam na wodę.
 Po wypowiedzianym zamierzeniu, odwróciła się do niego plecami i postawiła parę kroków przed siebie.
 Nagle... Poczuła jak ktoś łapie od tyłu za jej ramię. "Oprawca" szarpnął nią delikatnie i dało to odpowiedni rezultat, jaki chciał mieć w efekcie tego ruchu.
 Była blisko niego.
 Za blisko...
 Był blisko niej.
 Za blisko...
 Spojrzała w jego stalowe oczy, które zwykle biły od niego chłodem, sarkazmem, chłodem, kpiną i no... Chłodem. Jednak teraz było w nich coś innego. Coś, co sprawiło, że nie chciała przerwać tego kontaktu wzrokowego z jego tęczówkami.
 On także tego nie chciał.
 W brązowych oczach Ginevry Weasley widział rozbawienie, radość, miłość, szczęście. Tego, co nie widział nigdy u żadnej kobiety... No... Nie wliczając jego matki, Narcyzy.
 Ciągle trzymał za jej odsłonięte ramię, a drugą nieświadomie miał na jej talii. Ona zaś nie miała pojęcia, iż jedną dłoń ma położoną na jego odkrytym i nadal mokrym torsie.
 Opamiętanie naszło po dłuższej chwili, gdy Ginny - ku wielkiemu niezadowoleniu blondyna - spuściła swój wzrok.
 - Jeszcze raz dzięki. Właściwie... Co ty ro...
 Zamilkła, kiedy usłyszała wrzaski zebranych na plaży turystów.
 - Śmierciożercy... - szepnęli jednocześnie byli absolwenci Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
 Weasleyówna miała zamiar uciec w stronę ulicy, by uciec po chodniku, jednak nim wcieliła swój plan w życie, Draco energicznie złapał ją w talii i przerzucił ją przez swoje ramię, po czym ruszył biegiem gdzieś w drugą stronę, gdzie były zarośla trawy.
 - Mal...
 - Nic nie mów - przerwał jej.
 W ukryciu obserwował poczynania ludzi, z którymi kiedyś współpracował. Po upewnieniu się, że są w miarę bezpieczni, znów zarzucił ją za swoje ramię i uciekł z nią dalej. Śmierciożercy swoim wtargnięciem, spowodowali gwałtowną burzę z niebezpiecznymi błyskawicami.
 Wbiegli - właściwie to wbiegł - na pustą uliczkę. Zaczął padać deszcz, a wraz z nim grad. 
 Błysnęło.
 Błyskawica uderzyła w pobliskie drzewo, przez co przewaliło się na drogę, którą biegli. 
 Dracon przyśpieszył, jednak potknął się o jedną z potężnych gałęzi wielkiego drzewa, przez co przewrócił się na twarz, a zarazem Ginny wyleciała  z jego uścisku i "poleciała" o trzy metry od niego na twardy asfalt, uderzając się o czoło.
 Malfoy po kilku krótkich chwilach wstał z ziemi i z zakrwawioną twarzą podszedł najszybciej jak tylko potrafił do rudowłosej kobiety. Przykucnął obok niej.
 - Ginny… Otwieraj oczy, Ginny… - szeptał, delikatnie klepiąc za jej policzki, na których były już strużki krwi.
 Nie był świadomy tego, iż wypowiadał jej imię. Już kiedyś się to zdarzyło…

Miał dość. Najzwyczajniej w świecie dość. Ruszył na Wieżę Astronomiczną, by ochłonąć i pozbyć się zbędnych emocji. Miał dopiero szesnaście lat, a musiał już być w szeregach sługasów Voldemorta.
Na wieży ją zauważył…
Opierała się o barierkę. Jej rozpuszczone, rude włosy puszczały się w lekki, grudniowy wiatr.
Bez jakiegokolwiek namysłu, podszedł do niej.
-Co jest Ruda? – zagadnął.
-Nie twoja sprawa, Malfoy – warknęła, ocierając jednocześnie dłońmi powieki od łez.
-Skoro tak mówisz… - Wzruszył ramionami, po czym ruszył w stronę wyjścia. Na rezultat nie musiał czekać.
-Zaczekaj… - szepnęła, jednak ją usłyszał.
Odwrócił się i szybki jak błyskawica znalazł się obok niej.
-Po prostu… mam dość życia.
-Dlaczego?
-Nic mi się nie udaje.
-W sensie?
-Rodzinne komplikacje, SUMy, związki…
-Ze związkiem to sama jesteś sobie winna – przerwał jej.
Wzdrygnęła się.
-Miałam swoje powody, by z tobą zerwać.
-Na przykład…?
-Na przykład to, że odnosiłeś do mnie po nazwisku…
-…ty także.
-…nie miałeś dla mnie czasu… - mówiła dalej, ignorując wtrącenie blondyna.
-…za to ty szlajałaś się z koleżaneczkami.
-Nie chciałeś już mnie…
Zamilkła. Poczuła jego wargi na swoich.
-Przestań już marudzić, Ginny. Jeszcze tylko trochę czasu i będzie lepiej.
-Mam nadzieję… Draco.

 Nie było tak… Nie udało im znów do siebie wrócić. Teraz dla niego liczyło się to, by przeżyła.
~~***~~
 Minął równy miesiąc od nieszczęśliwego wypadku. Panna Weasley ciągle leżała w śpiączce. Arystokrata ciągle czuwał nad nią przy jej łóżku. Mógł być ciągle przy niej, ale musiał powiedzieć, iż jest jej narzeczonym, bo inaczej by go w ogóle do niej nie wpuścili. 
 Siedział na krześle, trzymając za jej drobną i delikatną dłoń patrzył w jej opadnięte powieki, które nie pozwalały od miesiąca nikomu ujrzeć jej brązowych tęczówek.
 Wszyscy uzdrowiciele nie dawali jej szans na przeżycie.
 Jednak on nie trafił nadziei.
 Nagle...
 Poczuł, że palce ręki, którą trzymał, się poruczyły.
 Spojrzał na ich dłonie. Ujrzał, iż ona słabo uścisnęła jego kończynę.
 Uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
 - Draco... 
 Zwrócił znów swój wzrok na jej twarz.
 Miała lekko uchylone powieki.
 - Ginn... Obudziłaś się...
 - Dlaczego?
 - Co "dlaczego"? - spytał zdziwiony, siadając na skraju szpitalnego łóżka.
 - Dlaczego mnie uratowałeś? I to nie jeden raz?
 - Bo... - Przerwał. Spuścił głowę, by zebrać jakoś swoje myśli. Musiał jej to powiedzieć. Uniósł spojrzenie. - Bo jeszcze wiele dla mnie znaczysz.
 - Ale...
 - Ja cię kocham, Ginny. Przepraszam, że kiedyś cię zawiodłem. Przepraszam... Po prostu przepraszam.
 Poczuła jego usta na swoich wargach. Czuła to, co zawsze, podczas ich pocałunków, których w całym ich życiu było tylko sześć. Ten był siódmym.
 Oderwał delikatnie wargi od jej, jednak nadal był nad nią pochylony.
 - Kocham cię, Draco - szepnęła.
 Po tych trzech słowach usłyszał charakterystyczny dźwięk urządzenia, co oznaczało, że...
 - Wiewióra... Żyj. - Potrząsnął nią lekko. - ŻYJ! NIE ZOSTAWIAJ MNIE!
 Jednak dalej na ekranie była prosta linia.
 Nie obudziła się...
 To był koniec.
 Nie potrafił tego pojąć.
 I do końca swojego życia, które trwało jeszcze krótko nie mógł się po tym pozbierać. Z tęsknoty za nią i pragnienia połączenia się ponownie z ukochaną, powiesił się w nocy w salonie, a jego martwe ciało znalazł Blaise, który chciał podarować mu nowinę, iż oświadczył się Hermionie Granger. Jednak brunet po tych wydarzeniach ciągle widział moment, gdy zastał swojego najlepszego przyjaciela, wiszącego nad kanapą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
STO LAT ! :D 
Wybacz, ale nie dam rady ułożyć dla Cb wierszyka życzeniowego :_: . 
Szczerze, to chciałam napisać jeszcze jedną miniaturkę z tematyką Drada xD . Czyli Draco x Avada XD . Ale nie zdążyłabym i nie mam pomysłu, a już dzisiaj masz urodzinki, przecie! <3
Spełnienia marzeń, mała <3
Twoja siostra,
Kaja.

piątek, 21 marca 2014

Chapter 1. Przeprowadzka

 - Że kto?! 
 - Twoja córka, kretynie - warknęła panna Granger.
 - Nie pozwalaj sobie za...
 - Dobra, przestań już. Przyprowadziłam ci córkę do domu i ma tutaj zamieszkać Z TOBĄ. Wchodź Rosalinde.
 Kobiety przekroczyły próg domu młodego milionera. Kompletnie zdezorientowany, zamknął za nimi drzwi. Wkroczyli do salonu. Nastolatka trzymała ciągle kurczowo swoją torbę i miała spuszczoną głowę. Na pierwszy rzut oka była skryta.
 - O co tu chodzi, Granger?!
 - Możemy na osobności? - zapytała Hermiona.
 Przytaknął głową, po czym spojrzał na trzynastolatkę.
 - Usiądź sobie na kanapie i poczęstuj się czymś słodkim.
 Uniosła głowę i się lekko uśmiechnęła. Skorzystała z jego propozycji i poczęstowała się fasolką wszystkich smaków, które były postawione na misie na stoliku.
 Dorośli odeszli do kuchni.
 - Co się tu dzieje? - odezwał się od razu.
 - Streszczę ci tą historię. Rosalin jest córką mojej kuzynki, Julietty Sensi. Właśnie wczoraj zmarła w szpitalu. Jesteś jej ojcem, więc od razu obowiązek i odpowiedzialność przechodzi do ciebie. 
 - Ale jak w ogóle mogę mieć córkę?
 Wywróciła oczami.
 - Poprzez seks, do cholery! - syknęła.
 - Myślisz, że nie wiem, jak powstają dzieci?
 - No cóż... Po twoim pytaniu to wyszło na to, iż dzieci pochodzą na przykład z kapusty! Nie moja wina, że przespałeś się z Julie i masz tego konsekwencje!
 - Ale skąd pewność, iż ja chcę, by tutaj mieszkała?
 - Człowieku... Nie masz innego wyjścia! Ona musi mieszkać z tobą, bo nie pozwolę, by trafiła do domu dziecka!
 - A ty to niby kim jesteś, żeby mi rozkazywać?!
 - Jestem właśnie pracownicą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Miałam ją do ciebie przyprowadzić oraz przychodzić na kontrole KAŻDEGO DNIA.
 - ŻE JAK ?!
 - Że normalnie.
 - Ty to tak na serio?
 - Nie, na niby - prychnęła. - Jestem teraz całkowicie poważna, Malfoy! Weź się w garść i zajmij się córką!
 - A ty?
 - Co "ja" ?
 - Nie zajmiesz się nią?
 - Obecnie prawa rodzicielskie posiadasz tylko ty. Widzimy się jutro o osiemnastej. Do widzenia. - Odwróciła się na pięcie i zmierzyła ku wyjściu, po drodze przytulając do siebie dziewczynę na pożegnanie, po czym wyszła.
 Draco został całkowicie sam z nieznaną mu do końca dziewczyną, która jest jego córką. Przejechał dłonią po policzku. Westchnął cicho, ale jednak ciężko. Usiadł na fotelu, który stał naprzeciwko kanapy, gdzie siedziała szatynka.
 - Draco Lucjusz Severus Malfoy - przedstawił się, wyciągając ku niej rękę.
 Jakiś pierwszy krok musiał zrobić.
 Spojrzała na niego z lekka przerażona, zdezorientowana, zszokowana i zdziwiona, ale jednak cieszyła się z tego drobnego gestu. Wyobraziła sobie, jakby blondyn wyciągał ku niej pomocną dłoń, by pomóc jej wstać z ziemi po potknięciu na wystającą z ziemi gałąź.
 Uśmiechnęła się lekko, po czym uścisnęła mu dłoń mówiąc:
 - Rosalinde Julietta Nadine Sensi-Malfoy, tato.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dlaczego wszyscy myślicie, że to córka Dracona I HERMIONY ? xD .
Ile planuję rozdziałów? Około pięciu :) .
Nie zdążę wszystkich powiadomić o rozdziale. Śpieszę się z lekka (zmęczona xD) .
BraNOX ;*
Kaja.
PS : Nie mam pojęcia kiedy będzie NN na Rodzinie Snape !
PPS : Za błędy przepraszam.

wtorek, 18 marca 2014

Prolog

 Trzydziestoletni mężczyzna o ciemnym odcieniu blond włosach i stalowych oczach - Dracon Lucjusz Severus Malfoy - mieszkał w ogromnej posiadłości , mieszczącej się w jednym końcu Londynu, właśnie przesiadywał w swoim salonie , który był połączony z jadalnią i kuchnią. Żył samotnie w tym domu. Wprawdzie inaczej sobie wyobrażał swoją przyszłość. Planował mieć żonę i gromadkę dzieci. Nie byłby oczywiście takim ojcem, który wpaja swoim pociechom jakieś chorobliwe zasady, a by je obdarowywał miłością, troską i czułością. Wyobrażał sobie mieć przy boku kobietę, która nie patrzyłaby tylko na jego zawartość portfela, tylko taką, która byłaby: szczera, troskliwa, zabawna, odpowiedzialna, szczera, sprawiedliwa, odważna, opiekuńcza i czuła.
 Powoli zbliżały się święta. Wziął urlop, który trwał już od tygodnia. Miał jeszcze czas do końca stycznia, by odpocząć od pracy w Ministerstwie Magii i Departamencie Tajemnic. Kolejną Wigilię spędzi sam...
 Popijając ukochaną Ognistą Whisky, rozmyślał nad swoim teraźniejszym bytem. Sądził, iż jest już za stary na to, by poszukać sobie jakieś żony i założyć z nią rodzinę. No fakt... Dalej był uważany za jednym z najprzystojniejszych ludzi w Anglii, ale... która by do niego pasowała? Żadna nie miała tych wszystkich cech.
 Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
 Uniósł prawą brew ku górze, odstawił szklane naczynie z bursztynowym płynem na stolik, wstał i poszedł otworzyć frontowe drzwi.
 Doznał szoku.
 - Granger? - zapytał zdezorientowany, widząc kobietę, która była szkolną ofiarą jego wyzwisk i różnych obrażeń psychicznych.
 Stała właśnie przed nim, kompletnie... odmieniona. Nie miała na sobie workowatych spodni oraz rozciągniętych swetrów. Nie posiadała burzy loków, które rozpraszały się we wszystkie możliwe strony. Za to miała na sobie dżinsowe, ciemne rurki, które podkreślały jej szczupłe nogi. Miała założone biało-czarne kozaki, sięgające do kolan. Do tego turkusowy płaszcz, a włosy były wyprostowane i sięgały jej do ramion.
 Dopiero teraz zauważył przy Hermionie Jean Kathrine Granger pewną nastoletnią dziewczynę z długimi, brązowymi włosami, sięgającymi jej do łopatek. Szare tęczówki. Jasna cera... Kompletnie jej nie znał. A najbardziej nie miał pojęcia, dlaczego była Gryffonka stała przed jego drzwiami z tą nieznajomą dziewczyną.
 - Malfoy... To jest Rosalinde Julietta Nadine Sensi-Malfoy ... Twoja trzynastoletnia córka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No!
Czyli mamy prolog ;3
KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O ROZDZIAŁACH TEGO OPOWIADANIA ?
No to co... Otwieram nowe (krótsze) opowiadanie pt "Zostań ze mną, jeśli kochasz" ;3 . Wiem.. Miało być "You Only Live Once" , ale... coś mi nie pasował ten tytuł do tego opowiadania xD . Wyglądy bohaterów w odpowiedniej zakładce !

piątek, 14 marca 2014

Odcinek 9 : Zmiana

  Biegł przed siebie, gdy nagle przystanął.
  -Co się stało? - zapytała ruda.
  Spojrzał za siebie. Tam, gdzie było reszta koni. Ona zrozumiała co chce zrobić.
  -Rób co do ciebie należy - szepnęła.
  Odwrócił się i pobiegł z powrotem. Zatrzymał się przy granicach łańcuchów, gdzie były przyczepione do lokomotywy. Zaczął przednimi kopytami uderzać w drewniane belki.
  -ŁAPAĆ ICH !!
  -Szybciej mustangu! Zaraz nas dorwą!
  Jedno uderzenie i konie z jednego szeregu mogły uciec. Słysząc zbliżające się wrzaski wrogów, panikował bardziej. Jednym, zdecydowanym kopnięciem w tył, rozwalił drugą belkę, uwalniając wszystkie konie. Parowóz zaczął lecieć w dół. Chciał uciec razem z innymi zwierzętami.
  Ale nie mógł.
  Strażnicy zablokowali przejście.
  Zostało mu tylko jedno wyjście...
  Wyprzedzić lokomotywę i uciec gdzieś w bok, uważając na to, by ciężki elektrowóz go nie przygniótł.
  Jak postanowił, tak i zrobił.
  Wielotonowa maszyna nabierała coraz szybszej prędkości, przez co była coraz bliżej Dracona i Ginny.
  -Błagam cię! Biegnij szybciej! - wołała.
  Nachylił łeb bardziej do przodu i starał się bardziej przyśpieszyć. Było ciężko, ale jakoś mu się to udało.
*
  Uciekał w stronę lasu. Lokomotywa uderzyła o drugą, przez po rozległ się dźwięk wybuchu. Myślał, że tylko parowozy będą się palić, jednakże ogień rozchodził się na wszystkie strony, w tym w tą, gdzie stał arystokrata.
  Biegł.
  Nagle, nie patrząc pod nogi, zatknął się o wystającą gałąź, przez co mocno zranił swoje kopyto, upadając na ziemię. Nie potrafił wstać.
  -Ginny!
  Ruda, która próbowała pomóc mustangowi wstać, spojrzała na bok, skąd wydobyło się nawoływanie.
  -Blaise!
***
  Otworzył oczy, jednakże szybko upuścił swoje powieki, gdyż światło raziło go w oczy. Zamrugał kilka razy, aż się przyzwyczaił. Był... no właśnie... Gdzie?
  Wokół rosła trawa, która nie grzeszyła swoim bardzo jasną, zieloną barwą. Gdzieś pojawiały się maleńkie stokrotki. Nieopodal niego, było małe jeziorko, przy którym...
  -Blaise?
  To faktycznie był jego przyjaciel. Właśnie przemywał swoją twarz.
  Malfoy wstał i cichutko podkradł się za czarnoskórym mężczyzną. Miał plan. Gdy był już blisko niego, uważając także na to, by go nie zauważył w tafli wody, szturchnął go kopytem w plecy, przez co brunet wpadł do zalewu.
  Kiedy wyłonił się z wody, wyglądał na zdezorientowanego, wzburzonego oraz roześmianego zarazem. Był wściekły na przyjaciela, że go tak brutalnie zrzucił do wody, ale także cieszył się z tego, iż jest bezpieczny.
  -Ty to zawsze musisz stawiać na swoim, Draco... Co nie? - zagadnął, gdy wyszedł na brzeg.
  -To a jak!
  -Cieszę się, że cię znalazłem - uśmiechnął się lekko.
  -Dziękuję ci, Diabełku.
  -Zawsze możesz na mnie liczyć. Tak jak na Hermionie.
  -Ona żyje? - Wzbudziła się w nim nadzieja.
  -Nie mam pojęcia.
  -Zabini! - rozległo się wołanie rudej. - Musimy już wracać, zanim ktoś nas znajdzie.
  -Gdzie jest ten koń?
  -Tam pod drzewami się pastwi. Nabrał już normalnie sił, więc możemy uciekać.
  -Ale to naprawdę miłe z jego strony, iż w trakcie ucieczki wszystkich koni, on nam pomógł.
  -Ale wiesz, że...
  -TAM SĄ !!
  Cała trójka spojrzała za siebie. Byli to oni... Ludzie Jacka...
  -WIEJEMY ! -zawołał Draco.
  Blaise posadził szybko towarzyszkę na grzbiecie przyjaciela, a on sam zasiadł na koniu z czarną sierścią, jak i tej samej barwy grzywą. Zaczęli uciekać po raz któryś w tym dniu.
~*~
  Znaleźli się po długim pościgu w miejscu, gdzie musieli wykonać wielki skok. Obecnie byli tylko w trójkę. Tamten koń postanowił powstrzymać kilku umundurowanych, zaś Zabini wskoczył na grzbiet kumpla.
  -O nie... - powiedziała Weasleyówna, widząc szeroką przepaść.
  Pozostała dwójka powiedziała jednocześnie "O tak..." , tyle że dziewczyna nie zrozumiała Dracona, ale za to brunet owszem.
  Mustang zamknął oczy. Znów pojawił się obraz Miony.
  Uniósł gwałtownie powieki, nabrał powietrza, ruszył biegiem i... odbił się od ziemi, wykonując skok.
  Czuł, jakby czas spowolnił. Czuł, jakby potrafił latać. Jakby miał skrzydła. Jakby ktoś go unosił w powietrzu.
  Udało się.
  Wylądowali na drugim brzegu. Tam gdzie mieli.
  Ginny i Blaise zsiedli z konia.
  Spojrzeli za siebie.
  Cant, siedzący na swoim koniu, patrzył na na nich ze zdumieniem. Przytaknął w milczeniu głową na znak... zgody? Pokoju? Jednak ważne, że zawrócili i zostawili ich spokoju.
  Ślizgoni spojrzeli na siebie, po czym rozległ się ich wspólne zadowolenie, podskakując jak małe dzieci.
,,Nie wiecie co w moim sercu się kryje
Chcę żyć i przeżyje
Nigdy nie ulegnę Wam nie...
Kto nie dotrze do fal, nie popłynie na ich grzbiecie
A Wy tak właśnie chcecie...
Nigdy nie ulegnę, nigdy nie ulegnę Wam, nie...
Chcę wolnym być
Chcę żyć!"
  -To co...? - zagadnął brązowooki. - Wracamy do wioski.
  Zasiedli ponownie na jego grzbiecie i ruszyli. Ruszyli tam, gdzie mieli. Tam, gdzie był ktoś, kto jest dla Dracona ważny. Tam, gdzie jest Hermiona.
~*~
  Stali na wzgórzu, niedaleko granicy osady. Ginny ruszyła w tamtą stronę, pozostawiając ich samych. Malfoy patrzył smutnym wzrokiem na postawione namioty. Obok jednego z nich, było rozpalone ognisko, z którego wyłaniał się dość spory dym.
  Ślizgon spojrzał na przygnębionego przyjaciela. Położył swoją dłoń na jego łopatce i zagwizdał.
  Zdezorientowany ogier uniósł wyżej łeb rozglądając się za kimś, kogo Blaise nawoływał.
  Jakaś sylwetka wyłaniała się ze smogu.
  Ujrzał ją.
  Otworzył szerzej oczy.
  Był szczęśliwy, że ją widzi.
  Całą i zdrową.
  Ruszył ku niej biegiem, co zrobiła i ona. 
  Podczas biegu stało się coś, czego nikt by się nie spodziewał...
  Gdy wykonywali cwał, z ich ciał wyłaniało się bardzo jasne światło, jak jasne jak promienie słoneczne. Mimo tego nie zwalniali kroku. Kiedy poświata znikła, byli w swoich dawnych, ludzkich ciałach.
  -Granger! - zawołał.
  -Malfoy! - wrzasnęła i zawiesiła mu się na szyi.
  Tęskniła za nim. Przez ten czas, kiedy był nieobecny bała się o niego. Przemyślała wiele spraw, łącznie te, które miały miejsce kilka dni temu. Był dla niej kimś więcej niż przyjacielem. Był dla niej kimś, z kim chce dzielić swoją przyszłość.
  -Tęskniłem... - szepnął, obejmując ją w talii i ukrywając swoją twarz w jej lokach.
  Nie miał pojęcia, że dziewczyna także chce z nim spędzić resztę swojego życia. Kochał ją. To ona go nauczyła, jak odpowiednio okazać swoje uczucia. To dzięki niej odnalazł swoje serce, które zostało niedawno skradzione przez pewną przemądrzałą i upartą Gryfonkę.
  Nagle oderwała się od niego i walnęła go w tył głowy.
  -Nie miałeś mnie zostawiać! Jeżeli jeszcze raz to zrobisz, to cię zabiję! Obiecuję ci to!
  Po tych słowach, znów się wtuliła w jego tors. 
  Zaśmiał się pod nosem.
  Na to wszystko patrzył z boku czarnoskóry chłopak, który nie umiał przestać się uśmiechać. Jego przyjaciel jest szczęśliwy. A gdy on jest szczęśliwy, to ten drugi jeszcze bardziej. Podszedł do nich.
  -No to co... Zaraz znikniecie z tej lokalizacji i znajdziecie się u McZawszeDziewicy...
  -Nie wracasz z nami? Z Ginn? - zapytała Hermiona.
  -Nie. Muszę tutaj zostać razem ze siostrami. Muszę je chronić.
  -Czyli nie wracasz do Hogwartu? - zapytał Draco.
  Pokręcił przecząco głową.
  Zbliżył się do szatynki i ją przytulił. Odwzajemniła ten gest.
  -Jak będzie ci dokuczał, to daj mu popalić także w moim imieniu - szepnął jej do ucha, co wywołało u niej cichy rechot.
  -Draco... - zaczął Zabini, podchodząc do blondyna. - Nie zmieniaj się znów na gorszego. Znalazłeś swoje prawdziwe oblicze. Nie strać go ponownie. Nie strać Hermiony.
  Bez jakichkolwiek słów, Dziedzic Malfoyów przytulił towarzysza po przyjacielsku. Drugi zrobił to samo.
  -Będę za tobą tęsknił... - mruknęli jednocześnie.
~*~
  Znaleźli się w gabinecie profesor McGonagall. Uśmiechnęła się do nich, widząc ich trzymających się za ręce.
  -Gratuluję panno Granger, panie Malfoy! Możecie wrócić do Hogwartu, by ukończyć edukację.
  -Jest właśnie pewna sprawa... - zaczął młody Malfoy.
  -Chodzi o to, że... Nie wracamy na siódmy rok - dokończyła Grangerówna.
  Dyrektorka usiadła na fotelu, kompletnie zszokowana tą decyzją. Po Draconie by się to spodziewała, ale po Mionie?
  -Zmieniły się nasze stosunki i nie mamy zamiaru ich znów pogarszać - odparł poważnie, co wywołało u jego ukochanej delikatny uśmiech.
  Wyszli z gabinetu.
~~~~~~~~*~~~~~~~~
Cztery lata później...
  Hermiona i Draco byli już od trzech lat szczęśliwym małżeństwem. Po tydzień kontaktowali się z Blaisem i jego małżonką, Ginny.
  Państwo Malfoy miało już dwuletnią córkę, Susinne, a w drodze był już ich młodszy syn, Michael. Byli ze sobą szczęśliwi.
  Nad ich małżeńskim łóżkiem w wspólnej sypialni wisiało ich ślubne zdjęcie z podpisem:
,,Do not leave me alone" .

KONIEC ;3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisane podczas słuchania:
Oglądała któraś z Was ten serial? :D Zawsze będę kochała "Das Haus Anubis" <33 .
Kiedyś jak jeszcze leciał ten serial w TV na NickelodeonDE to ciągle to oglądałam <3 . Teraz szukam strony, gdzie mogę znów obejrzeć te odcinki, oraz co najważniejsze... Film, na której TA (zdj niżej) książka została napisana...
==============
KTO CZYTAŁ TĘ HISTORIĘ? NIECH POKAŻE TO W KOMENTARZU, CHOCIAŻ ZWYKŁĄ KROPKĄ! XD ;D
Teraz do notki...
Ta historia była pisana przez 28 dni! Czyli PRAWIE MIESIĄC ! <3
Dziękuję!
Co do PDF ...
Otrzymają: Zielonoo;* , Dragon Eye , Avada Snape , Laurel , Dramione True Love , Nox , Lau_Tua_Cantante , Gisia , Olciak oraz Paula;D . Proszę o te osoby o podanie mi swoich e-maili. Znaczy... poproszę e-mail od Nox, Laurel i Dramione True Love , gdyż od reszty już mam ;) .
Tym razem jest mniejsza lista, fakt...
Pierwsza część "Zakazanej" została już przesłana.. Popracuję nad drugą częścią, a później wezmę się za "Do not leave me alone" .
No wiecie... Chciałam tutaj zakończyć sad endem, ale.. nie umiałam XD :D .
Kiedy rozdział na "Bardziej szczęśliwi..." ? Jestem jeszcze w trakcie pisania czwartego rozdziału (czyt. godziny). Piszę tę historię na komórce, więc proszę o wyrozumiałość ;3 .
Za wszelkie opóźnienia na tym i tamtym blogu, oraz w przyszłości przepraszam, ale teraz zaczynam się coraz bardziej zaczytywać w książkach <33 . Czas znów poczytać "Pfad der 7 Sünden" :P .Bardzo polecam tę książkę tym, którzy nie mają problemów z rozumieniem książek o treści niemieckiej :3 . Cudowne dziełko *.* . Ale mam jeszcze jedno usprawiedliwienie! Piszę coś dla pewnej osóbki, a do tego weny mi dużo potrzeba, a od dłuższego czasu stoję w miejscu :_: . Najpóźniej dam jej TO we wakacje xD .
Cholibka... Odchodzę od tematu OSTATNIEGO odcinka! :_:
Wiedźcie, że dedykacja jest dla KAŻDEGO ! Tak Nikodem... Dla Ciebie także! XD <33 ;** .
Nawet dedykacja dla np Tośki ! Czekam, aż przyjedziesz we wakacje! I zabieramy mojego psa na spacerek! <3 XD :D
Czy następna historia będzie znów taką większą miniaturką?
Tak. Będzie.
Chcę, by przed taką dłuższą historią powstały dwie krótsze, czyli jeszcze jedno. Obecnie zbieram pomysły na dłuższą xD . Już nawet mam ;3 .
Dziękuję Wam za komentowanie oraz to, iż daliście mi możliwość dokończenia tego opowiadania <3
Pozdrawiam i do napisania!
Kaja Malfoy - Felton
PS Nie mam pojęcia, co pojawi się jako pierwsze! Czy zapowiedź/prolog nowej historii czy miniaturka URODZINOWA dla Avady dnia 25 marca ;3 . Oj szykuj się kochana, bo będzie się działo XD ;3 .
PPS Hm... Zapraszam także zainteresowanych na mojego nowego (no dobra... nie już aż tak nowego) bloga ;3 . Link znajdziecie na samej górze, prawego paska bocznego ;3 . Może nie Dramione, ale jednak... Polecam tę historię xD . Taka... odskocznia od Dramione XD <3


niedziela, 9 marca 2014

Odcinek 8 : Wolność

  Stał w szeregach innych koni. Ile ich było? Może setka? Nie miał pojęcia. Jednak wiedział, iż nie podoba mu się to, co musi robić. Musi ciągnąć parowóz. Ciągnąć go przez wiele kilometrów. Teraz nie miał w ogóle jakichkolwiek pomysłów, na ucieczkę. 
  Ucieczkę zaliczył do rzeczy niewykonalnych, niemożliwych oraz takich bez najmniejszej nadziei. Znów bezradny... Czemu los go tak każe?!
  No tak... Był Śmierciożercą. Był cynicznym, aroganckim, wrednym, bezlitosnym dupkiem. Ale on się zmienił. ZMIENIŁ! Zmianę zawdzięczał Hermionie. Mimo tej wieloletniej nienawiści, ona mu w jakimś sensie pomogła. Wykazała zrozumienie. Wyraziła swoją chęć, by mu jakoś pomóc. Była przy nim. Była świadkiem jego zmian.
  No i ponownie pomyślał o dziewczynie... Coraz częściej o niej myślał. Ile by dał, by mieć przy sobie różdżkę, przemienił się z powrotem w człowieka i pozałatwiał wszystkich tych, którzy go wnerwiali, oraz uwolnić resztę koni.
  -RUSZAĆ SIĘ !
  Te hasło rozpoczęło długą, ciężką wędrówkę, ciągnąc za sobą wielotonową lokomotywę. Wiedział, iż jak będzie po wszystkim miał zakwasy.
~~()~~
  Trwało to dłużej niż się spodziewał. Nie musieli pokonywać kilometrów, tylko wiele MIL !
  -Jak myślisz Samuel? Nie ma tutaj wszystkich koni z naszej wioski... Przeżyli?
  -Wiesz Rafael... Jeżeli nie schwytali wszystkich koni, to te niezłapane nie mają szans na to, że żyją.  
  Ta rozmowa idących za nim koni, zszokowała go. Przed jego oczami znów pojawiła się Gryfonka. Pokręcił bezradnie łbem.
*
  Przechodzili przez różne małe wioski, aż doszli do pewnego miasta...
  -Londyn... - szepnął zszokowany.
  Zrozumiał o co chodzi.
  Rozejrzał się spanikowany po towarzyszach. Oni jednak najwidoczniej nie zauważyli, że zmierzają do stolicy Anglii. Wiedzieli w ogóle, gdzie są? Do czego się zbliżają?
  Postanowił postawić na swoim.
  Zaparł nogi i zaczął... no spójrzmy prawdzie w oczy... odstawiać cyrk. 
  Ludzie podbiegli do niego, by go uspokoić. Na marne. 
  Miał pomysł. I to wręcz genialny oraz prosty.
  Uspokoił się na moment, po czym opadł bezwładnie bokiem na ziemię, mdlejąc. Połknęli haczyk. Reszta zwierząt patrzyła zmartwiona na mustanga, dyskutując cicho, dlaczego zemdlał. Nie mieli pojęcia, iż odstawił tylko swoje zdolności aktorskie.
  Do ogiera podbiegła pewna rudowłosa dziewczyna z niebieskimi końcówkami, a oczy w barwie czekolady.
  -Samantha! Przynieś więcej koni! Tego odczepiamy! - zawołała, patrząc gdzieś w bok.
  Blondynka, do której zwróciła się ruda, zniknęła za parowozem.
  -Za co one muszą tak cierpieć...? - szepnęła ruda, ściągając ostrożnie Malfoyowi akcesoria dla koni pociągowych.
  Skądś znał ten głos...
  Chciał się zapytać, czy to właśnie ona. Czy to naprawdę Ginny Weasley. Jednak gdyby to zrobił, jego plan ległby w gruzach.
  -Przeklęty Cant... - syknęła cicho.
  Wyczuł w jej głosie, iż nie jest zadowolona z tego, że jej pracodawca to Jack Justin Cant. To dlaczego ona dla niego pracuje? Chyba znał odpowiedź... Przy ostatniej rozmowie z Blaisem, Zabini wyznał mu, że Wiewiórka mu się podoba, ale tak na poważnie. Myślał, że obecność Weasleyównej w szeregach armii Canta nie jest przypadkowa. Brunet był często przyłapywany przez umundurowanych.
  -Mam nadzieję, że Blaise żyje... - szeptała.
  Musiał jej jakoś pokazać, że czarnoskóry żyje, tylko.. jak?
  Miał kolejny pomysł.
  Wiedział, iż towarzyszka na niego ukradkiem spoglądała. Przytaknął ledwo widocznie łbem. Ona jednak to spostrzegła. Uśmiechnęła się lekko. Rozglądnęła się, po czym lekko nachyliła się nad Draconem.
  -Wiesz gdzie on jest?
  Delikatne kiwnięcie.
  Uśmiechnęła się szerzej.
  -Ej! Odpinaj w końcu tego konia! - usłyszeli głos Samanthy.
  -Dobra! - odkrzyknęła, po czym ściągnęła ostatni element.
  -Weź proszę wstań, mustangu... - mruknęła do ucha konia.
  Odsunęła ogiera na pobocze. Otworzył gwałtownie oczy. Wstał.
  -Siadaj! - zarządził rudowłosej.
  Ona to nie rozumiała, gdy coś mówił, ale postawa, jaką szybko zrobił, przekonało ją. Wskoczyła na grzbiet.
  -Co ty wyrabiasz?! - ryknęła oburzona blondynka, podbiegająca do panny Weasley i panicza Malfoya.
  -Odwal się - warknęła brązowooka.
  Draco puścił się biegiem.
  Wiedział, że ucieczka może się udać.
  Czuł, iż jest coraz bliżej do spotkania z Granger.
  O ile ona nadal żyje...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto witam Was dzisiejszego dnia...
Dzisiaj jest 9 marca 2014 rok ... DOKŁADNIE ROK TEMU ten blog został STWORZONY ! Jako pierwsze była tutaj historia "Zakazanej" , która zakończyła się dość niedawno, Epilogiem trzeciego tomu!
PDF pierwszej części "Zakazanej" o tytule "Spodziewaj się niespodziewanego" zostanie jeszcze dzisiaj wysłany do tych, którzy mają możliwość otrzymania wszystkich trzech części! UWAGA ! PDF pierwszej części jednak PRAWDOPODOBNIE będzie dzisiaj wysłany! Muszę jeszcze dopracować 30 rozdział, napisać dodatkową scenę!
Została tylko druga część...
Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze wysłać w kwietniu ;3 . BARDZO wątpię w to, iż wyślę to jeszcze w marcu, bo nie ukrywam... Będzie tam także dużo pracy, a też muszę się na nauce skupić, bo inaczej będę musiała się pożegnać z blogosferą XD . Oj nie... Nie chcę Was zostawiać xD . Musicie się ze mną pomęczyć <3 .
Opublikowany jest odcinek o 19:40 ... Dlaczego o tej godzinie? Bo właśnie o tej godzinie kliknęłam na przycisk "Utwórz bloga" ! <33 .
Dobra... teraz do odcinka...
Wiem... Mało Hermiony. Ale ona pojawi się w 9/10 odcinku ;) .
Jest już 8 odcinek... Został nam jeszcze jeden, albo dwa... Jednak bardziej liczcie na to, iż 9 odcinek będzie Epilogiem ;3 . Później rozpocznę opowiadanie pt "You Only Live Once" {w przetłumaczeniu: "Żyje się tylko raz"} . Pomysł na tytuł jest dzięki mojemu bratu <3 XD .
Oczywiście "You Only Live Once" będzie publikowany na tym blogu :D . Zapowiedź będzie za niedługo ;3 .
No cóż... Ostatni (następny) odcinek będzie krótki...
UWAGA !
Nie mówić/pisać , że za szybko się to potoczyło! Te opowiadanie jest taką... dłuższą miniaturką!
Czy będzie PDF ?
Oczywiście. Będzie PDF . Jeszcze zrobię dokładnie oddzielną notkę z OFICJALNĄ listą osób, która może sobie taki dokument zażyczyć ;3 . Ale dajcie mi najpierw dokończyć (czyt. rozpocząć) drugą część "Zakazanej" ("Jestem obok Ciebie, aby kochać Cię") .
Za błędy przepraszam, ale notka pisana na szybko w dodatku jedną ręką xD (druga trzymana kurczowo za brzuch XD)
No to tyle...
A!
Dedyk dla:
1. Avady
2. Olciak
3. Laurel (jeżeli źle nick napisałam, to przepraszam, ale piszę teraz na szybko xD)
4. Zielonoo;*
5. Dragon Eye
:D .
Pozdrawiam i weny kochani!
Kaja.

PS : Czy to prawda, że nie ma być lata? :_: . Że w wakacje nie będzie słońca, jak w zimie nie było śniegu? T^T .
PPS : JEDNAK BĘDZIE 9 ODCINKÓW !
PPPS : Odcinek 9 "Zmiana" PLANOWANY na za tydzień (16.03.2014r.) ok godziny 20:00 !

czwartek, 6 marca 2014

Odcinek 7 : Wspomnienia

{MUZYKA W TLE: Bryan Adams - Remember Who You Are [z mustanga!]}

  Poddał się. Najzwyczajniej w świecie się poddał. Zbyt bardzo tęsknił za matką, z którą ani razu podczas tych wakacji jej nie widział. Zaczął akceptować fakt, że już nigdy nie wróci do swojej postaci. Że już nigdy nie zobaczy swojego najlepszego przyjaciela. Że już nigdy nie ujrzy młodej, upartej, ale jednak uroczej, wrażliwej, czułej i troskliwej Gran...
  Coś w nim pękło.
  Myśl o Gryfonce uświadomił mu to, iż nie może się poddawać, tylko dążyć do swoich własnych celów. W tym zrobić to, żeby jakoś uciec. Wiedział, iż musi uciec i sprawdzić, co się dzieje z przyjaciółką.
  Zorientował się jednak za późno, gdyż nim się obejrzał, stał w jednym z pociągowych wagonów, a wejście zostało zamknięte, a powóz ruszył.
  Zauważył przed sobą cztery konie, które także były w tej maleńkiej wiosce z tymi wszystkimi sympatycznymi ludźmi. Spojrzał przez szeroką szparę, pomiędzy deskowymi ściankami. Południowe słońce rozświetlało całe otoczenie.
  Patrzył w stronę domku, który był daleko. Obok niego była stodoła oraz pastwisko, gdzie pasły się dwa konie. Przypomniał sobie właśnie momenty, gdy to on z Granger był sam na sam w takim ogrodzeniu.
  Był wykończony. Przymrużał już leniwie oczy, patrząc ciągle na widok na zewnątrz.
(_^_)
  -Tylko wróć cały… Raz już prawie zginąłeś…
  Blaise spojrzał na swoją siostrę, która była matką córeczki, która kilka dni temu miała styczność z jego przyjacielem.
  -Nic mi nie będzie, Chris – odparł, uśmiechając się do niej lekko.
  -Hopsa!
  Podskoczył lekko, słysząc dziewczęcy głosik. Spojrzał w dół i przykucnął przy siostrzenicy, biorąc ją na ręce i wstał.
  -Tobie to nigdy dość Shelia, co?
  Zaśmiała się tylko i pociągnęła wujka za nos.
  -Ej, ej, ej! Nie wolno łapać stryjka za nos, bo to go boli.
  -Psieplaszam…
  Roześmiał się. Postawił ją ostrożnie na ziemi, po czym znów wrócił do pakowania swoich najpotrzebniejszych rzeczy.
  -Nie masz pojęcia, co cię tam czeka, Blaise…
  -Wybacz mi Chris, ale… Nie zostawię przyjaciela w potrzebie. Pilnuj proszę Hermiony. – Zarzucił na ramię swój mały plecak podróżny i wyszedł z namiotu, a siostra za nim.
  -Tylko uważaj na siebie! – zawołała jeszcze na odchodnym.
  Odwrócił się do niej i pomachał jej ręką. Znów zaczął iść w swoim kierunku.
  -Czemu mnie zostawiasz?
  No i znów ten głosik… Przystanął i cicho westchnął.
  -Nie martw się mała! Znajdziesz sobie kawalera, a nie takiego starego przystojniaka jakim jestem ja – odparł z uśmiechem. Bez jakichkolwiek dyskusji z siostrzenicą, ruszył dalej.
  Miał cel.
  Ratować Dracona Malfoya – jego najlepszego przyjaciela.
(_^_)
  Zaczął mieć halucynacje, które jednak wydawały mu się naprawdę realistyczne. Naprawdę wierzył, że właśnie przy wagonie biegnie ku niemu Hermiona. Na sekundę w postaci konia, w drugiej sekundzie w ludzkiej wersji, ale w kolejnej ponownie jako Pinto.
  Zamrugał oczami.
  Postać zniknęła.
  Przymrużył powieki.
  Zaczął widzieć pewną scenę...
  Jedno z jego wspomnień związanych z Hermioną...

Hogwart. Szósta klasa. Korytarz/Łazienka.
Draco wkurzony na Zabiniego, który jak zwykle wytknął mu jakiś kolejny błąd, przedzierał się przez szkolne korytarze. Wpadł do łazienki... damskiej. Nie obchodziło go to, gdyż była to Łazienka Jęczącej Marty, do której teoretycznie nikt nie wchodzi z powodu owego ducha dziewczyny. No właśnie... TEORETYCZNIE. Nie wliczajmy w to, że Draco tutaj czasami przychodził, by odreagować, ale nie miał pojęcia, że od jakiegoś czasu, przychodziła tutaj także młoda Gryfonka - właścicielka bujnych, brązowych loków oraz ogromnych, czekoladowych oczach. Jego wróg numer jeden. 
Tym razem znów była w pomieszczeniu.
Oparł się o ścianę, krzyżując ręce na piersi. Mimo że miał zryty humor, to zawsze dokuczanie szatynce mu poprawiało nastrój.
-Co jest, Granger? Wieprzlej znów cię rozczarował?
Spojrzała na niego. Miała załzawione oczy. Poderwała się z podłogi, na której siedziała na nogach. Zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
-Nic ci do tego, Malfoy - syknęła.
-Trafiłem - skwitował z ironicznym uśmiechem.
-Weź się odpieprz... - szepnęła ledwo niedosłyszalnie, jednak on to usłyszał.
-Uu... no nieźle Granger, nieźle... Jednak masz coś z niegrzecznej dziewczynki.
-Mam wiele cech, o których mógłbyś nawet pomarzyć - warknęła, a w jej głosie zaistniał chłód i lód.
Nie czekając na żadną reakcję od blondyna, wyminęła go i wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. 
Zaśmiał się sarkastycznie, spuszczając głowę. 
Miał już zamiar wyjść, jednak coś go powstrzymało.
Podszedł do miejsca, gdzie jeszcze przed paroma chwilami, klęczała Hermiona. Przykucnął, by przyjrzeć się drobnej plamce czerwonej krwi. Uświadomił od razu sobie, co dziewczyna zrobiła.
-Cholera Granger... Myślałem, że nie jesteś głupia, a tu się kaleczysz... - szepnął do siebie, po czym gwałtownie wstał i wyszedł z łazienki, nie zamykając za sobą drzwi.

  Pamiętał to. Pamiętał to, jak wtedy pojął, iż Gryfonka samą siebie rani fizycznym bólem. Jednak ten ból był spowodowany tym psychicznym... Wiedział dokładnie kto był tego sprawcą...

Ten sam dzień. Korytarz na piątym piętrze.
-GRANGER!
Dziewczyna jednak przyśpieszyła kroku. Arystokrata zrobił to samo, a to, że był szybszy, dogonił ją, chwycił za przedramiona i pchnął ją na ścianę, blokując jej każdą drogę. Stał tuż przy niej... Za blisko.
-Puść mnie - szepnęła.
-Jak się dowiem, czemu się kaleczysz.
Spojrzała na niego zdezorientowana. Nie miała pojęcia, iż on spostrzeże tę małą plamkę krwi na szarawych kafelkach. A jednak... Pozory mylą.
-Nie twoja sprawa.
-A właśnie moja, bo chcę mieć pewność, co jest przyczyną tego, że sama mi zabierasz przyjemność dokuczania ci i zadawania bólu.
-Właśnie sam sobie odpowiedziałeś na twoje pytanie - oznajmiła.
To zbiło go z tropu. Puścił towarzyszkę, a ta od razu ruszyła ku górze, by się udać do Wieży Gryffindoru. Czyli on sam zadawał jej ten ból. Nikt go nie wyręczał...

  Obecnie żałował tego. Żałował tego, że doprowadził do samo kalectwa. Gdyby nie to wszystko, co go spotkało w najbliższej przeszłości, nie miałby wyrzutów sumienia. Jednak miał.

                                                                         {MELODIA W TLE: HANS ZIMMER - SWIMMING}

Kilka dni wcześniej. Nad jeziorem.
-No chodź Granger! Pozbędziemy się tego lęku przed wodą!
-Nie zamierzam tego robić, Malfoy.
Wywrócił oczami. Ta klacz zaczęła działać mu na nerwy. Nawet się z tego cieszył.
-Co mam zrobić, byś się zgodziła?
-Hm... Wiesz... Może to, byś mi nie truł zadu.
-Wybacz Granger, ale zamierzam robić kompletnie coś przeciwnego.
-Jesteś niemożliwy, Malfoy.
-Za to mnie lubisz.
-Chciałbyś.
Stali w jednym miejscu. Chciał zrobić coś, by dziewczyna już się nie bała wody. Sam był za to odpowiedzialny, więc postanowił ten lęk u niej pozbawić. Mieli ciągle zarzucone liny wokół ich szyi. Postanowił to wykorzystać. Pociągnął za jednym zamachem, a to, iż jego towarzyszka nie była na to przygotowana, nie miała szans na opory i podbiegli na niskie wzgórze, przy którym brzeg kończył się wodą.
-Nie zrobisz mi tego!
-Zrobię, zrobię.
Spojrzała na niego z powątpiewaniem.
-Po prostu mi zaufaj, Granger.
Zniżył się lekko ku tafli. Ona stawiła niepewny krok. Przyśpieszył, a ona za nim i wbiegli w wodę. Ku zadowoleniu Pinto nie było głęboko. Zmierzyli ostrożnie ku środku jeziora, a podczas tego mówił jej, co ma robić. Był szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy.

  Nie miał pojęcia, że to się nie uda podczas tego upadku. Była spanikowana. Na pewno wtedy zapomniała, jak się pływało. Zrozumiałe. Każdy by był przerażony i zapomniałby tej sztuki. Naszło kolejne wspomnienie, które było trochę po tej "nauce pływania" ...

Jedli jabłka. Milczeli. Nie potrzebowali rozmowy. Byli przyzwyczajeni do ciszy.
-Nie jedz tyle Granger, bo utyjesz - odezwał się. Postanowił się z nią troszkę podroczyć. Wyczuła to.
-I kto to mówi? Wiesz... Jak będziesz tyle żarł, to żadna laska nie będzie już się za tobą uganiała.
-O! To muszę żreć, bo inaczej się jeszcze we mnie zabujasz.
-Podziękuję. Nie skorzystam z tej em... kuszącej propozycji.
Uniósł prawą brew ku górze. Gryfonka zarechotała. Według niej w postaci mustanga, gdy unosi brew, to wygląda... uroczo.
-I z czego się lejesz?
-Z niczego, Malfoy. Z niczego.
Pokręcił łbem w geście roztargnienia. Zaczął dalej spożywać owoce.
-Malfoy...?
Spojrzał na nią zdziwiony, ale także lekko znudzony.
-Co?
-Wiesz... Jesteś inny. 
-Czyli?!
Spuściła wzrok. Wiedział, iż szukała jakiś odpowiednich słów. Czekał cierpliwie.
-No... Jak wtedy potrąciłeś tą dziewczynkę, a później nad tym jeziorem... Wtedy byłeś inny. Z słowem "inny" myślę o tej lepszej wersji. Jednak pokazałeś, że masz serce, o którym nie miał nikt pojęcia. No... większość.
Zdumiała go tym wyznaniem.

  Był teraz w tej lepszej wersji? Jak to będzie wyglądało, gdy powrócą? Gdy będą musieli znów stać się wrogami...? Nie... wrogami nie mogą już być. Nie wytrzymałby bez tej upierdliwej dziewuchy, która często grała mu na nerwach, ale nie miał jej ostatnimi czasy jakichkolwiek pretensji. Nawet to go bawiło.
  Żałował wszystkiego. Wszystkiego tego, jak ją krzywdził. Sumienie go gryzło. Gryzło go podwójnie, ponieważ wcześniej go nie odczuwał.
  -Przepraszam Granger… Przepraszam… - szepnął do siebie, ze spuszczonym łbem.
~*~
  -IDZIEMY!
  Z dworu rozległ się głos jednego z mężczyzn, który otworzył wejście do wagonu, gdzie był mustang. Spojrzał zirytowany w tamtą stronę. Był to Cant.
  Jeden z żołnierzy, wszedł do wagonu i pociągnął za linę, która w dalszym ciągu była zawieszona na szyi młodego Ślizgona. Pociągnął. Malfoy chciał stawiać opory, jednak to jeszcze nie ten czas.
  Wiedział jedno…
  Musiał uciec.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jednak miało być 9 marca o 18.00 ... Ale postanowiłam dodać wcześniej!
Jeżeli mi się uda, to Odcinek 8 "Wolność" dodam 9 marca ;3 . Jeżeli mi wena na to pozwoli XD . 
Mi się ten odcinek osobiście podoba. Naprawdę.
Brak komciów = brak notek .
Dobra... Lecę spać xD . 
Pozdrawiam,
Kaja.

PS : Pod chatem jest lista osób, które mają możliwość dostania PDF tego opowiadania, ALE może się to jeszcze zmienić, że wpisane osoby "znikną" z listy.

sobota, 1 marca 2014

PDF "Zakazanej" - Kto ma zagwarantowany dokument?

No... Jak sam tytuł wskazuje... Będzie tutaj krótko na ten temat, kto ma możliwość otrzymania:
 PDF - "Spodziewaj się niespodziewanego" - TOM I
 PDF - "Jestem obok Ciebie, aby kochać Cię" - TOM II
 PDF - "Till I Forget About You" - TOM III
Oczywiście te trzy, to cała historia "Zakazanej". Kto ma zagwarantowany owe dokumenty?
UWAGA ! Jeżeli chcesz tylko jakąś pojedynczą część, to także jest taka możliwość otrzymania!
*teraz wysilam mózg, by postarać się nikogo nie pominąć...!*
  Na pewno będą mogły dostać osoby takie jak:
1. Avada Snape
2. To$ka Snape
3. Clover
4. Lau_Tua_Cantante
5. Zielonoo;*
6. Paula ;D
7. Olciak
8. Gisia
9. Alhena
10. Terrorystka Finite
11. Michatka (moja dawna beta!)
12. Lumossy
13. Lena Malfoy
14. Esther
15. Lili Blue
16. Dragon Eye

Nikt na razie jeszcze mi nie przychodzi do głowy.. Naprawdę było Was dużo... Najwyżej dam jeszcze znać wtedy, jak dodam kolejny odcinek...
Jeżeli te wymienione powyżej osoby, chcą mieć PDF, to proszę o napisanie do mnie (tutaj komentarzem, czy na GG/FB) swój e-mail i dopiską, czy chce mieć CAŁE trzy części, czy tylko pierwszą, czy drugą, czy trzecią.
Kaja Malfoy.

Odcinek 6 : Woda

  Bała się. Panicznie bała się tego, że zaraz się utopi i nigdy nie ujrzy swoich znajomych, oraz tych, których kocha... Że nie zobaczy już rodziców, Harry'ego, Ginny, Rona, Lunę, Neville'a, Blaise'a (!), Seamusa, Deana, George'a, Freda*oraz... Dracona. 
  Od dawna bała się wody, kiedy nie potrafiła wyczuć dna. Tak było od pewnego, pamiętnego dnia, przy którym sprawcą tego był Dracon Lucjusz Malfoy...

Rok 1995. Piąta klasa. Błonia. Nad jeziorem.
Dziewczyna o kasztanowych włosach, i oczach w barwie czekolady, spacerowała spokojnie na hogwarckich błoniach. Dopiero co pokłóciła się ze swoim przyjacielem - Ronaldem Billiusem Weasleyem - znów o jakąś błahostkę.  Ostatnimi czasy ciągle się z nim kłóciła. Było to dość wyczerpujące, a w szczególności wtedy, gdy jest się zmęczonym, czy nie czuje się na siłach, by jakoś wyjaśnić dotyczącą sprawę.
Stanęła na brzegu. Wpatrywała się w daleki horyzont, kompletnie pochłaniając myśli gdzieś poza tym światem.
Nagle coś przerwało jej rozmyślenia na tematy dotyczące wszystkiego, a zarazem niczego. 
Próbowała jakoś wypłynąć na powierzchnię, jednakże ona nie potrafiła. Zapomniała, jak się pływało. Starała się ile tylko mogła, jednak się jej nie udało. Czuła, jak woda wypełnia jej płuca, a ona nie umie złapać powietrza, które było niemożliwe do zdobycia w owej sytuacji. 
Nim straciła przytomność, poczuła, jak ktoś łapie ją za nadgarstek i ciągnie w górę...
Otwiera gwałtownie oczy, kaszląc, próbując także złapać niezbędny tlen, które dostarczało świeże powietrze. Znów poczuła, że jest w bezpiecznym miejscu... Na ziemi. Przeszła na pozycję siedzącą, kładąc dłoń na klatce piersiowej. 
-Trzeba było umieć pływać.
Ten głos rozpoznałaby wszędzie. Spojrzała w bok i przymrużyła gniewnie oczy, a miała ogromną ochotę zamordować osobę odpowiedzialną za jej utopienie, ale zarazem za jej uratowanie.
-Trzeba było mnie nie wpychać do wody, Malfoy - syknęła.
-Nie myślałem, że nie będziesz miała ochoty wypłynąć na powierzchnię, Granger.
Prychnęła.
-A to ty myślisz? Ósmy cud świata! - wycedziła.
-Lepiej się ciesz, że cię uratowałem, bo drugi raz tego nie zrobię.
Wstał i odszedł w stronę Hogwartu, jakby nigdy nic. Hermiona została znów sama i nie przeszkadzało jej to, ani odrobinę.

  Teraz do by jej nie uratował, bo wtedy mówił, iż drugi raz tego nie zrobi. Nie wiedziała, jak bardzo się co do tego myliła...
  -GRANGER !
  Chciała coś powiedzieć, jednak tylko zdołała wydać z siebie koński głos. Był to Draco. Rozpoznała od razu ten głos. 
  Nim zniknęła pod wodą, widziała go, jak podaje się falom, by ją jakoś uratować.
  Nie miała sił. Sił na to, by przeciwstawić się prądu i się jakoś ratować. 
   Jej łeb już się zanurzał, gdy nagle poczuła, jak towarzysz kładzie ją jakoś na swoich grzbiecie i próbuje wrócić. Próbuje ich ratować. Próbuje ratować ją.
  Grunt pod kopytami zniknął, przez co nie miał jakichkolwiek szans na to, by powrócić tam, skąd dopłynął. Jednak dalej walczył z falami. 
  -Malfoy uważaj! Wodospad! - usłyszał głos Gryfonki.
  Spojrzał za siebie. Faktycznie. Za nimi pojawiał się wodospad. Jeszcze chwila, a spadną. 
  Zaczął szybciej ruszać nogami, tylko po to, by uniknąć bliskiego kontaktu z przepaścią.
  Byli coraz bliżej...
  Im byli bliżej, tym bardziej tracił siły...
  Było za późno.
  Zaczęli paść w dół. W dół, gdzie może ich egzystencja może się zakończyć raz na zawsze i na wieki.
/=-|||-=\
  Otworzył oczy. Woda nie była głęboka. Sięgała mu do piersi. Mógł normalnie - chodź w spowolnionym tempie - biec na brzeg rzeki. Nigdzie nie widział Hermiony. W głębi duszy był przerażony. Rozejrzał się dookoła. 
  Ujrzał ją.
  Leżała na brzegu, kilka metrów przed nim. 
  Zaczął do niej biec. Nie wiedział, że ona żyje...
{|}
  Żyje...
  Nachylił się nad nią i ujrzał ranę w jej łopatce. Po raz kolejny w tym krótkim czasie pobytu wioski, nie miał pojęcia, co zrobić.
  Klacz otworzyła oczy, które skierowała na towarzysza.
  -Malfoy…?
  Ten jej nie odpowiedział. Obszedł ją, położył się za nią tak, by jej łeb leżał na jego nadgarstkach (napięstek), a on sam położył głowę na potylicy towarzyszki.
  Nie chciał jej zostawiać. Był świadomy tego, że nie zrobił tego, o co ją zapewnił wtedy w piątej klasie. Uratował ją. Drugi raz. I mógłby to robić kilka razy, jeżeli chodziło by właśnie o nią.
  Przez ten krótki czas, poznał ją. Nie darzył jej już nienawiścią. Ale także nie miłością. Czym więc…? Po prostu przyjaźnią. Stała się dla niego ważna. Sam nie miał pojęcia, dlaczego bardzo chce jej towarzystwa, bliskości. Tego, by się z nim podroczyła, bądź po prostu była obecna przy jego boku. Nie byli już wrogami. Powiada się, że między nienawiścią, a miłością istnieje cienka lina. Ale czy ktoś wie, że między nienawiścią, a przyjaźnią istnieje jeszcze cieńsza?
-()-
  Minęła minuta, może godzina…? Nie wiedział, ile czasu upłynęło, gdy czuwa przy Grangerównej, przytulając ją do siebie.
  -Ej! Tam są jeszcze jakieś konie!
  Były to głosy ludzi.
  Draco uniósł głowę i spojrzał w bok. Z lasu, wyłoniły się jakieś postacie. Nie byli to ci, którzy zaatakowali wioskę. Byli to inni, ale przeczuwał, iż nie mają dobrych zamiarów.
  -SPIERDALAĆ… BO UGRYZĘ WAS W JAJCA, ŻE SIĘ POPAMIĘTACIE! – warknął, jednakże zapomniał, że go nie rozumieją.
  Dwoje ludzi podeszli do uczniów Hogwartu, po czym zaczęli odciągać Malfoya od Granger. Mustang oczywiście stawiał opory, obejmując bardziej młodą klacz. Nie chciał jej zostawiać. Chciał przy niej czuwać. Być przy niej. Być dla niej wsparciem, otuchą…
  Przybysze jednak nie byli na tyle łaskawi, by zostawić go w spokoju. Obecnie naprawę miał zamiar im oderwać ich męskości, jednak na to już nie miał sił. Targał się z ich rąk, jednak na marne. Oddalili go od przyjaciółki. Zabrali go ze sobą. Jako ostatnie od niej usłyszał:
  -Obiecaj mi, że wrócisz. Że za niedługo znów się zobaczymy i nigdy już mnie nie zostawisz…
  Spojrzał na nią smutno. Nic nie odpowiedział. To był dla niej cios. Nie mógł jej obiecać.
{|}
  To wszystko oglądał ukrywający się za skałami czarnoskóry mężczyzna z brązowymi oczami. Gdy nieznajomi ludzie oddalili się – zaciągnąwszy ze sobą arystokratę – na bezpieczną odległość, przeskoczył przez przeszkodę i podbiegł do Hermiony.
  Blaise’owi zaszkliły się oczy. Miał sposoby, by uleczyć jej ranę, ale wiedział, iż jego przyjaciółka nie będzie potrafiła się pozbierać po utracie bliskości Dracona. Obserwował ich od początku, gdy znaleźli się w wiosce i widział, jak codziennie coś się zmieniało w relacji Malfoy-Granger.
  Uniósł swój wzrok na oddalające się sylwetki ludzi i jego najlepszego przyjaciela. Chciał mu pomóc, jednakże nie mógł. Wiedział jednak, iż da sobie radę i się z nim zobaczy i będzie jak dawniej. Ale nie miał pojęcia, czy aby na pewno ta teoria się potwierdzi.

  -Uratowałeś jej życie… - szepnął, patrząc na znikającego mustanga.

==================
* - Fred w moim opowiadaniu żyje
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie! :c
Miałam dodać 28 lutego ok 21-22 , a dodaję to dopiero teraz :c . Dopiero w nocy z 28.02 na 01.03 wzięłam się za tą notkę ;c . Chciałam właśnie za dnia napisać, by dać w terminie, ale potem nieoczekiwane odwiedziny przyjaciela (♥) , który siedział prawie do północy...
Jednak jestem! Nie zapomniałam o opowiadaniu!
A teraz jak to by wyglądało u mnie z dodawaniem rozdziałów, na wszystkich blogach, na których "pracuję"..
Podzielmy może najpierw na grupy, do jakich należę blogosfer...
 I - grupowy {ilość: 1} (Zagubione Opowiadania) > Wtedy, kiedy natrafię na jakiś pomysł, który potem przerodzi się w długą opowieść, a nie takie mini, które dotychczas piszę na ZO :_: .
 II - wspólny [dwie osoby] (Dramione Forever And Ever & Michalina i Kaja - Ich zwariowany ostatni rok w Hogwarcie) > No to tak... Na pewno wtedy, kiedy będzie moja kolej na dodanie rozdziału, a w szczególności, gdy będę miała pomysły itp. Na pewno zrobiłabym tak, że gdy mam coś pisane na moje prywatne blogi, to przerywam i piszę na ten wspólny.
 III - prywatne (Ten, na którym teraz jesteś & "Stay With Me" & "Bardziej szczęśliwi są Ci, którzy miłość zdobywać muszą, niż Ci, którzy otrzymali ją za nic") > Hm... Tutaj to będzie ciężko... Na pewno wtedy, kiedy mam dobrą wenę... Szczerze...? Najbardziej skupiam się na tym blogu, na którym obecnie się znajdujesz, oraz na blogu "Bardziej szczęśliwi..." . A na "Stay"? Słuchajcie... Gdyby nie kochana Zielonoo, to bym już zakończyła tamtego bloga z tym, że Hermiona jest księżniczką Francji itp. Może taka kolejność...
   1. "Do not leave me alone" - Dramione
   2. "Bardziej szczęśliwi są Ci, który miłość zdobywać muszą, niż Ci, którzy otrzymali ją za nic"
A podczas pisania któreś z notek na te powyższe dwie, to gdy wena mi dopisze, będę starała się napisać coś na "Stay With Me" - Dramione.
Wiem... Chaotyczne XD . Po prostu tak... Do "Stay" nie mam takiego zapału do pisania... Naprawdę. Coś czuję, że notki na tamtym blogu będą krótkie i to nie często dodawane... Ciężko mi z tym jest... Może ta bariera w końcu się zniszczy...? xD .

Dobra... Rozpisałam się nie ma co XD . W ogóle nie mam pojęcia, czy ktoś to w ogóle przeczytał XD . Jednak z stu procentową pewnością mogę powiedzieć, iż coś tam wytłumaczyłam (o ile się połapaliście XD).

Hm... Co by tu jeszcze...? Coś chciałam dopisać... Ale co to było...?
*zastanawia się*
*mija pięć minut*
Wiem! Sprawa PDF-u trzech części/tomów "Zakazanej" ... No cóż... Teraz mają możliwość otrzymać ten dokument Ci, którzy na to zasłużyli, czyli komentowali, czy po prostu czytali, a ja o tym wiedziałam, poprzez informowanie mnie... Także był JEDEN wyjątek. Jedna dziewczyna, którą dobrze znam nie dała rady/nie miała zbytnio czasu na przeczytanie do końca II cz. "Zakazanej" ("Jestem obok Ciebie, aby kochać Cię") ani III cz. ("Till I Forget About You") , a jej wyślę, gdyż naprawdę... Mniejsza xD .
Ale naprawdę... Warto mieć taki dokument, gdyż jest tam:
  1. Dodatkowa scena/dodatkowe sceny , których nie było na blogu (te sceny są bardziej dobudowujące opowiadanie)
  2. Brak jakichkolwiek błędów.
  3. Wszystko dobrze poukładane.
  4. Historia bardziej dopracowana.
  5. Lepiej się ją [historię] czyta.
  6. Więcej opisów (zdjęć/pomieszczeń/ubrań/uczuć itp.) .
No... Czyli było warto. Tak na "przypomnienie", że jednak warto komentować, czy poprzez opinię prosto do moich wiadomości (FB/GG/Ask) .
To tak na przyszłość, gdybym z czegoś robiła PDF . A o ile się nie mylę, to mam zamiar zrobić PDF właśnie z tego opowiadania, oraz przyszłych tych, które będą na TYM blogu.

Serio się rozpisałam o.o . Dziękuję za to Nikodemowi XD .
Jeżeli macie jakieś pytania co do historii/tego dopisku itp. to piszcie w komentarzu, bądź właśnie do mnie na wiadomości (FB/GG/Ask)
Linki i numer GG jest podany w zakładce "O Autorce" ;) .
Życzę miłego dnia/miłego wieczoru/miłej nocy.

Eh... W poniedziałek znów do szkoły :_: . Ale niech chociaż nas na podwórko wypuszczą! XD :D .
Pozdrawiam i weny wszystkim!
Kaja.

PS : Jeżeli czytam czyjeś blogi (w pasku bocznym macie linki) , a nie komentuje, to znak, że jednak czytam, ale na komórce i staram się potem skomentować. Naprawdę się staram docenić czyjąś pracę poprzez pozostawienie po sobie śladu...
PPS : Brak komciów = Brak rozdziałów/odcinków ;3
PPPS : Co do dodawania rozdziałów na tym blogu... W dopiskach będę podawała planowane daty dodania, ale dokładniejszą datę i godzinę podaję na chacie na boku, który można od razu zauważyć, gdy wchodzi się na bloga.
PPPPS : Odcinek 7 : "Wspomnienia" planowany na 8 marca 2014 roku około godziny 18 .