piątek, 25 kwietnia 2014

Chapter 3. Rysunek

 Minęły dwa kolejne dni. 
 Rosalinde miała od wczoraj swój własny, mały pokój , który jej wystarczał. Nie przepadała za takimi wielkimi i obszernymi pomieszczeniami. Wolała skromność.
 Z małego okienka miała idealny widok na ogród, znajdujący się na tyłach domu.
 Położyła się na swoim własnym łóżku. Z torby wyciągnęła ołówek i szkicownik, po czym zaczęła szkicować.
 Zaczęły powstawać kontury jakiegoś psa. Przybliżyła do swojej twarzy kartkę i zaczęła starannie dopracowywać oczy zwierzęcia. Z trzech lat nauki rysowania, przekonała się, iż najtrudniej rysuje się oczy, by były prawie identyczne... No właśnie... PRAWIE. Jeżeli przyjrzymy się w lustrze naszym oczom, to widać, iż nie są perfekcyjnie te same, tylko różnią się albo to wielkością, bądź bardziej opadniętą powieką.
 Nagle usłyszała pukanie.
 - Proszę... - powiedziała, pracując nad uchem psa.
 Do pokoju wszedł Draco.
 - Widzę, że coś rysujesz...
 - Yhm - mruknęła z lekkim uśmiechem, przenosząc na niego wzrok.
 - Mogę zobaczyć?
 - Czemu nie? - Szerszy uśmiech.
 Wyprostowała się. Malfoy usiadł na skraju jej łóżka, a ona mu podała swój szkicownik.
 - Jeszcze nad nim pracuję... Ale coś już widać...
 Spojrzał na jeszcze nie dokończoną pracę Rosalindy. Wiedział, iż oczy, jedno ucho, ogon, łapy są już gotowe.
 - Husky? - zapytał, rozpoznając charakterystyczny wygląd dla tej rasy.
 - Yeap. Zawsze chciałam mieć Husky'iego - lekki uśmiech.
 - Jak byłem jeszcze młody, to też chciałem.
 - Naprawdę? - Uniosła brew ku niedowierzaniu.
 - Oczywiście. Jednak i tak nie mogłem mieć, bo ojciec nie chciał żadnych zwierząt w domu.
 - Aha. - Spuściła wzrok.
 - Co chcesz na obiad?
 Wzruszyła ramionami.
 - Takiego czegoś nie mam. - Zaśmiał się, co ona odwzajemniła.
 - Naprawdę nie mam pojęcia... To, co ty.
 - Ale skąd mam wiedzieć, co lubisz jeść?
 - Musisz mnie poznać, tato.
 I znów te dziwne uczucie... Dla niego to ciągle nowość, iż ta trzynastoletnia dziewczyna zwróciła się do niego tym krótkim, a jednak wiele znaczącym słowem... Tato... Te cztery litery mają w sobie pewną magię. Magię, łączącą ojca ze swoją córką, bądź synem.
 Miał pewien pomysł, jak mógł zbliżyć ich relacje.
 - No to proponuję zrobić Spaghetti.
 - A jaki dokładnie?
 - Bolonesse.
 - No to chodźmy - mówiąc to, wstała z łóżka i pobiegła do kuchni.
 - Zaczynam lubić tę dziewczynę - oznajmił cicho blondyn i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
~*~
 Po obiedzie, które naprawdę jej zasmakowało, postanowiła pójść na spacer - tak powiedziała swojemu ojcu. Tak naprawdę zmierzała do schroniska dla zwierząt.
 Rysując dzisiejszego dnia Husky'iego, rysowała zwierzaka, o którym najskrytszej marzyła. No cóż... Skoro ona i jej tata marzyli o takim psie to... to dlaczego by nie? 
 Była już bardzo blisko swojego celu.
 Wkroczyła z uśmiechem na twarzy na posesję schroniska. Od razu usłyszała pełno psich głosów, proszących o wzięcie. Miała dobre serce i gdyby mogła, zaadoptowałaby je wszystkie, jednak mogła tylko jednego. Właściwie... Mogła? Przecież się nie pytała Dracona o zdanie.
 No ale niespodzianka zawsze może być miła, pomyślała.
 Przechodziła obok krat i patrzyła na każdego psa z delikatnym uśmiechem. Było ich naprawdę pełno. Buldogi, Yorki, Lessie... 
 Jednak po chwili, pewien pies przykuł jej całkowitą uwagę.
 Był identyczny... identyczny do jej rysunku... Tyle że realistyczny...
 Wiedziała, że chce właśnie tego zwierzaka.
~*~
 Siedział w salonie i czekając na Rosalin, siedział przy laptopie i pracował nad jakimiś dokumentami. Jednak nie umiał się skupić... Ciągle myślał o tym, co narysowała nastolatka. Nie zaprzeczał: Potrafiła rysować... Miała do tego talent... Jednak ten Husky... Naprawdę zaczął się nad tym zastanawiać.
 Naprawdę to było jedno z jej marzeń? Mieć takiego psa? Już jedna rzecz ich łączyła...
 - Tato! Wróciłam!
 Spojrzał w stronę drzwi wyjściowych i zauważył Rosalinde z...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem!
Nie wiem, czy o mnie zapomnieliście :_: XD . 
Dobra... Nie mam weny na dopiskę...
Jednak cieszę się, iż jednak dałam radę coś napisać <3
Pozdrawiam,
Kaja.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Chwilowe wstrzymanie

Dzisiaj tak... Inaczej..
Powiem jaka jest sytuacja:
Otóż..
Nie mam weny. Znaczy... Mam wenę, ale nie potrafię tego przelać w słowa...
W głowie mam pomysły.
Ale gdy jednak usiądę przy kartce, czy przy laptopie to.. Blokada... Mam znów jakąś blokadę w pisaniu.
Jest też taka opcja, że Chapter 3 będzie krótki (jak chce by były notki w tej miniaturce) i... głównie właśnie chyba opisy... Wiem, jak zakończę następny rozdział, ale muszę coś do niego dopisać, by do tego jednego zdania dojść xD .
Czekajcie proszę...
Pozdrawiam,
Kaja.