środa, 13 kwietnia 2016

3 ~~ Bądź cicho

            Jason leżał w łóżku z zaplecionymi dłońmi pod głową. Celowo założył koszulkę tego samego koloru co ma piżamę, przez co nikt chodzący w dormitorium nie mógł się zorientować, iż coś planuje. Joseph leżał w sąsiednim łóżku i udawał, że śpi. Malfoy miał nadzieję, że jego plan wypali.
            Przeniósł spojrzenie na okno, obok którego było jego łóżko. Jutrzejszego dnia miała być pełnia. Już współczuł przyjacielowi. Tylko on z hogwarckich uczniów znał jego tajemnicę. Joseph Jackson był wilkołakiem. Profesor Harry Malfoy pokazał Jacksonowi tajne przejście do Wrzeszczącej Chaty. Jego siostrzeniec wiedział, że jeden z przyjaciół dziadka Jamesa, Remus Lupin, również był likantropem. Szarooki raz jedyny był obecny w przemianie bruneta. Wiedział, jaki ból musiał znosić jego najlepszy przyjaciel. Widział to. Może kiedyś wynajdzie dla niego eliksir, dzięki któremu będzie mógł się przemieniać tylko i wyłącznie wtedy, gdy będzie chciał. Bezboleśnie.
            Jednak teraz Jasonowi Draconowi Malfoy głowę zaprzątywały inne myśli.
            Patrzył w prawie pełny Księżyc, odbijający światło Słońca, które jest w centrum tego Wszechświata. Wydawał mu się większy niż zwykle.
            Musiał się dowiedzieć, skąd, do diaska, Arianne Angelini tyle wie o jego rodzinie. A dokładniej więcej niż powinna. I jak to możliwe, iż była tak cholernie, niemalże identyczna do Hermiony. Tak, istniej sobowtóry, ale nie spotkał się jeszcze z taką sytuacją. Zastanawiające dla niego było również jego zachowanie w pociągu. Nigdy nie zwracał się z takim tonem do dziewczyny. Jakiejkolwiek.
            Nadchodziła już północ. Trzeba było się zbierać z łóżka i rozpocząć swój plan. Zerknął na przyjaciela, który, jak na rozkaz, otworzył w tym samym momencie oczy i spojrzał na szatyna. Kiwnęli jednocześnie głowami na znak, że już czas. Wstali po cichu i założyli buty. Eric i Andrew spali rozrzuceni w swoich łóżkach, pochrapując cicho, a czasem nawet coś mamrocząc przez sen. Jasonowi nadeszła ochota na jakiegoś psikusa, jednakże nie miał do tego teraz głowy. Miał ważniejsze sprawy do zrobienia.
            Zarzucił na swoje plecy bluzę, ponieważ nawet w dormitorium było zimno, to co dopiero w lochach? Joseph otwierał już  usta by coś powiedzieć, jednak uciszył go ruchem jednej ręki. Mógłby powiedzieć coś głośniej niż zamierzał, jak to czasem mu się zdarzało, i cały plan strzeliłby szlag.
            Wymknęli się z dormitorium, po czym wbiegli, dosłownie na palcach, po schodach, kierując się do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Ogień dogasał już w kominku, oświetlając kawałek pomieszczenia swoim słabym, małym blaskiem.
            Nim się obejrzeli, byli już na siódmym piętrze. Temperatura różniła się na pewno o około dziesięciu stopni Celsjusza niż w lochach.
            - Mam nadzieję, że zdobyłeś hasło - szepnął do przyjaciela.
            Ten się uśmiechnął pod nosem i spojrzał na wejście.
            -Domini Draconi.
            Od razu Gruba Dama skinęła głową i wpuściła ich. Ku ich wielkiemu niezadowoleniu, kiedy się poruszył obraz, to zaskrzypiał. Rozejrzeli się uważnie, kiedy wejście się za nimi zamknęło. Ich oczy przyzwyczajały się do nowego poziomu ciemności. Joseph poinformował przyjaciela jakiś czas wcześniej, że dowiedział się nawet, za którymi drzwiami znajduje się pokój Arii. Dzieliła go razem z Julie Dragon. Jas miał nadzieję, że tym razem Julie się poszczęściło z współlokatorką, ponieważ pamiętał, jak jej wcześniejsza współmieszkanka, Alice Blackwather, na każdym kroku ją poniżała. Lubił ją i chciał dla niej jak najlepiej, więc kiedy tylko ktoś jej dokuczy - miał z nim do czynienia.
            Nie, nie kochał jej. Po prostu była dla niego koleżanką z tego samego rocznika, dla jasności.
            Podążyli krótkim, wąskim korytarzykiem do salonu Gryffindoru. Jackson chciał od razu ruszyć w lewą stronę, gdzie były schody do dormitoriów dziewczyn, lecz Malfoy złapał go szybko za rękaw i pociągnął do siebie.
            - Bądź cicho - ostrzegł go i spojrzał na kanapę.
            Leżała tam skulona na boku dziewczyna. Złożone dłonie miała pod głową jako poduszka. Większość twarzy zakrywały jej włosy. Szatyn - nie wiedząc, co dokładnie robi - podszedł do niej i odgarnął włosy z jej twarzy. Przyglądał się jej przez chwilę. Cienie długich rzęs opadały jej na policzki. Nie malowała się. Wiedział o tym, a właściwie to czuł. Oddychała spokojnie i równomiernie, co jakąś chwilę przechodziły przez jej ciało jednak dreszcze. Rozejrzał się i sięgnął czerwony koc, którym ją dokładnie okrył. Dotknął koniuszkami palców jej włosów, po czym je pogładził lekko. Nie rozumiał swojego obecnego zachowania. Ta dziewczyna sprawiała, że zachowywał się inaczej. Nieświadomie. Po prostu gdzieś w głowie coś mu mówi, że powinien się dowiedzieć, co takiego ona skrywa. Nie tylko powinien. Nie tylko musiał. Chciał.
            - Jason - ponaglił go szybko przyciszonym tonem brunet.
            Nie doszło jednak jego wypowiedziane słowo. Wpatrywał się w śpiącą nastolatkę jakby chciał odgadnąć jakąś zagadkę.
            Nagle wzięła głęboki wdech i poderwała się do pozycji siedzącej, dysząc ciężko i wbijając wzrok w okno, patrząc szeroko otwartymi, wystraszonymi oczami.
            Odruchowo usiadł przy niej i przyciągnął do siebie, przytulając głowę go jej piersi. Przypomniała mu się Thiffaney, która budziła się z koszmarów i przybiegała do niego z cichym płaczem. Siadał wtedy, brał ją na ręce, układał przy sobie, kładł się, przykrywał ich oboje, po czym przyciągał mocno do siebie, otaczając ją ramionami, jakby chciał ją ochronić przed niebezpieczeństwami tego świata. Tak samo teraz obejmował Angelini.
            Wtuliła się, przylegając do niego. Ścisnęła dłoń w pięść w jego bluzie, nie odrywając wzroku z okna. Drżała na całym ciele, oddychając szybko. Najwyraźniej nieświadoma, że jacyś Ślizgoni się włamali do prywatnej przestrzeni Gryffońskiej wspólnoty. Dopiero kiedy po uspokajających - odruchowych - słowach szarookiego się uspokoiła i najwyraźniej oprzytomniała. Rozejrzała się, a następnie poderwała z miejsca.

            - Co wy tu robicie?!
------------------------------------------
Macie nowy rozdział! Przepraszam, że tak długo nie było.. Ale przyznam się, że miałam bardzo mocny kryzys twórczy.. Dzisiaj przebrnęłam przez sprawdzian z "Potopu" Sienkiewicza - którego dzieł nie toleruję, przez ciężki dla mnie styl xD - i naszła mnie wena. Większość rozdziału zostało napisane w zeszycie w czasie WOSu i historii ;) Wena przychodzi, więc jest dobrze  :D Za niedługo na pewno znów będzie tu rozdział! :)
Zapraszam też na mojego wattpada :3 Tam nowe opowiadanie, podobno warte polecenia xd Można się logować przez Facebooka, więc nie ma konieczności zakładania specjalnie konta ;)
Pozdrawiam,
Klaudia.

PS Jak sądzicie, co ukrywa Arianne? ;)

4 komentarze:

  1. Ale napięcie!!!! :D
    Czy tylko ja uważam, zwłaszcza po tym rozdziale, że Jason to słodziak?? <3
    Ogólnie rozdział no po prostu boski !!!! W końcu się doprosiłam dalszej części i już nie mogę się doczekać kolejnej <3 ciekawa jest ta sprawa z Angelini bo naprawdę nie mam zielonego pojęcia o co wgl może chodzić!!! Czekam z niecierliwością <3 Kocham! Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz na lekcjach? Podziwiam, ja bym chyba nie dała rady. Poza tym - za bardzo lubię historię :D Skoro wybrałam rozszerzenie to teraz mam ;)
    Trzymaj się
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Czekam na następny rozdział! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne. No kurcze co ta Arianne ukrywa? Ta historia robi się coraz ciekawsza. Czekam na ciąg dalszy. ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy