W tym samym czasie, gdy Draco
i Harry jechali do ciemnego lasu, Hermiona siedziała skulona na ziemi. Seamus
ciągle obejmował ramieniem Cho. Sofie i Luna opowiadały jej, jak to się stało,
że się tutaj znalazły. Lunę porwała Bella w mieszkaniu jej i Blaise’a. Sofie
zaś tego samego dnia, co Miona, gdy wracała z pracy do mieszkania brata.
Szatynka opowiedziała im też, co się stało między nią na Draconem dzisiejszej
nocy. Nagle usłyszała jakieś jęki. Wstała z miejsca i poszła w głąb piwnicy. Za
nią szły blondynki. Brązowooka zobaczyła jakiegoś starszego faceta, który
kołysał się na ziemi trzymając nogi pod brodą. Gadał coś o narglach…
-A temu to co odbiło? –
spytała zdziwiona Herma.
-To sprawka Luny.
Podeszła do nich Chang. Hermi
spoglądała zdziwiona to na Lunę, to na gościa, po czym znów spojrzała na
przyjaciółkę i spytała:
-Luna? Coś ty mu najlepszego
zrobiła?
-Nic takiego. – odpowiedziała
z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Zaczęła mu nawijać o tych stworzeniach.
I po prostu… jakby to powiedzieć… zgłupiał. – roześmiała się brunetka.
-On wcale nie zgłupiał. –
burknęła Lovegood.
-Luna… przecież widzisz w
jakim on jest stanie. – jęknęła blondynka.
-Musiałam mu o czymś
opowiadać. To on mnie pilnował, bym nie uciekła. Nudziło mi się, więc mu
gadałam o gnębiwtryskach. – westchnęła niewinnie.
Odeszły od strażnika. Nagle
Lunałka ponownie się odezwała:
-Hermiona. Chcę ci coś
pokazać.
Zdziwiona dziewczyna nie
wiedziała o co chodzi, jednak poszła z blondynką w kąt. Wskazała na ścianę.
Było coś wyryte. Wyglądało na stare. Niestety… nie umiała tego rozczytać, iż
było napisane w innym języku. Wydawało jej się, że to Polski.
-Ciekawe kto to pisał.-
mruknęła była Krukonka.
-Nie wiem, sądzę, że jesteśmy
gdzieś w Polsce. – westchnęła.
Włożyła rękę do kieszeni
spodni i poczuła, że coś tam jest. Wyciągnęła to.
~~*~~
Malfoy i Potter dojechali do
lasu. Brunet powiedział towarzyszowi, gdzie dokładnie ma jechać. Po chwili
znaleźli portal. Blondyn dodał gazu, wjechał w magiczne przejście i nagle
znaleźli się gdzie indziej.
-Gdzie my jesteśmy do cholery?
– spytał arystokrata.
-W województwie opolskim. W
Opolu.
-Ale ja chciałem do Namysłowa!
-Dojedziemy tam. Godzina i
jesteśmy, jeżeli przestaniesz marudzić. – oznajmił Harry.
-Znasz drogę?
-Tak.
-To gadaj! Jedziemy!
Ponownie ruszyli przed siebie.
Podczas drogi zielonooki zadzwonił do żony z informacją, że nie będzie go na
kolacji, bo ma misję do spełnienia. Jednak nic więcej jej nie powiedział.
Jechali obwodnicą Opola na północ. Chłopak nie wytrzymał i docisnął gazu.
-Zwolnij! – zawołał Potter.
-Czemu?
-Bo to polskie drogi są!
-No i co mają z tym wspólnego
te drogi? – spytał, jednak nadal nie zwolniał.
-A to, że to nie są brytyjskie
asfalty!
-Drogi jak drogi.
-Jeżeli przez te cholerne
dziury chcesz się zabić, to proszę bardzo!
Uniósł lewą brew ku górze i
zwolnił. Nie zrobiłby tego, gdyby nie to, że nie chciał spowodować wypadku.
Lepiej jechać wolniej, niż zginąć.
~~*~~
-Martwię się o niego. –
mruknęła Hermiona, chodząc to w jedną stronę, to w drugą.
Denerwowała się. Nie była
pewna, czy jej patronus dotarł do Dracona. Jeżeli tak, to miała nadzieję, że
Harry u niego był.
-Nie musisz. Wiem, że niedługo
tutaj będzie. – pocieszała ją Sofie.
-A tak spytam… czy Lucjusz
albo Bellatrix coś wam zrobili? Torturowali?
-Mnie jeszcze nie tknęli. No…
tylko raz Cruciatusem od ojca dostałam. A czy Luna, albo Cho, to nie wiem. –
spojrzała na wymienione dziewczyny. – Czy wam coś robili?
-Mnie tylko torturowali. –
odpowiedziała Chang.
-Luna? A z tobą? – zapytała
niepewnie szatynka podchodząc do przyjaciółki.
-Muszę o tym mówić? – jęknęła.
Posmutniała. Hermi poznała, że
Lovegood zaczyna się załamywać. Oczy blondynki zaszkliły się i puściły
pierwsze, małe łzy. Herma objęła ją ramieniem, a ta zaczęła mocniej płakać.
Brązowooka zrozumiała, że przez ten miesiąc ona musiała dużo przejść. Nie
wiedziała czy w końcu jej powie. Postanowiła nie naciskać na nią.
-O-Oni… - zachlipała Lunałka.
– Mnie… tortu-turowali i… i… g-gwałciliii… - rozkleiła się na dobre.
Wszystkich zszokował ten fakt.
Na początku pomyśleli, czy nie jest w ciąży. Mieli nadzieję, że nie.
~~*~~
W czasie gdy dziewczyny
próbowały uspokoić byłą Krukonkę, chłopcy byli już coraz bliżej celu. Draco się
zdenerwował. Przed i za ich samochodem jechały tiry.
-Nie no! Nie wytrzymam.
Wyprzedzam wszystkich! – zawołał zdenerwowany blondyn.
-Chyba cię pogięło Malfoy! –
skarcił go towarzysz. – Nie widzisz tej kolejki?!
-Jeden tir przed, jeden za. –
powiedział.
-Właśnie, że nie, kretynie!
-Uważaj lepiej na słowa,
Potter!
-Ile razy ja to słyszałem? Nie
jesteśmy już w szkole i lepiej mnie posłuchaj. Radzę ci nie wyprzedzać.
-Bo co? Przecież to krótka
kolejka.
-Tak? Poczekajmy. Zobaczę i ci
powiem od samego końca do samego początku. – spojrzał za siebie i zaczął
nawijać. – Auto, tir, tir, tir, auto, auto, tir, tir, my… - odwrócił głowę do
przodu. Właśnie skręcali, więc kontynuował. - …tir, auto, auto, tir, tir, tir,
tir, tir…
-Tylko mi się tutaj nie
zatiruj. – przerwał mu arystokrata i jęknął. – Czemu akurat teraz?
-A bo ja wiem?
-Czy ty w ogóle coś wiesz?
-Malfoy… – spiorunował go
wzrokiem.
-Dobra. Przepraszam…
~~*~~
-Wszystko będzie dobrze Lunuś…
- pocieszała ją Sofie. – Na pewno niedługo Draco tutaj będzie. Znając życie na
pewno już jest blisko i ma ze sobą Blaise’a. A jak nie ze sobą, to na pewno go
wezwie.
-Jesteśmy z tobą Lun. Zawsze
możesz na nas liczyć. – Hermiona pogłaskała płaczącą po ramieniu.
-Dziękuję. Nie wiem co bym bez
was zrobiła. – powiedziała gdy się uspokoiła. Nagle drzwiczki do piwnicy
otwarły się z hukiem. Stanęła w nich jakaś osoba.
-Wszyscy macie iść do salonu.
I żadnych wybryków! – stwierdziła stanowczo Pansy Parkinson.
I jest!
Dobra... powiem jako ciekawostkę.
Te momenty z tymi, jak Draco miał zwolnić i ten moment z tirami to są fragmenty rozmowy mojej mamy ze mną, gdy wracałyśmy do domu xD
Oczywiście dodane kilka dodatków :D
Mi się rozdzialik podoba.
Z dedykiem dla Wszystkich tych 43 czytelników!
Dziękuję, że tylu Was jest!
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy
Świetny rozdział, podobał mi się :333
OdpowiedzUsuńOch, fajnie by było, jakby Luna była w ciąży xd
Biedna Luna, co ona tam musiała przeżyć... *Esther zboczuszek*
Pansy to suka, ale uwielbiam ją ;3
Haha, Luna zryła umysł strażnika XD
Całuję i do nn :3
Rozdział świetny.... a zresztą już ci pisałam co mi się najbardziej podobało. :p
OdpowiedzUsuńTir, tir, tir, auto, tir, tir, tir...... xdd
Pozdrawiam i życzę weny! :**
Haha o Lunkę nie trzeba było się martwić, dała sobie radę xd ^.^
OdpowiedzUsuńHaha, bo polskie drogi są zajebiste i tyle xd
Gwałcili moją kochaną Lunkę.?! No co za śmiecie.! Jak się okaże, że ona jest w ciąży to ich pozabijam i gówno mnie to, że są to postacie fikcyjne xd
"Zatiruj" xd
Mrrrrr dużo było tu Lunki <33 *.*
Hah, rozdział świetny, ale tego to ci nie muszę mówić ;x
Całuję : To$ka ;3
+Wybacz, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału :_:
To$ka
biedna Luna. czekam na nn.
OdpowiedzUsuńwww.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Biedna Luna ;cc hahaahha , rozwaliło mnie o polskich drogach co racja to racja. Czekam na nn ;))
OdpowiedzUsuń"Bo to polskie drogi są!" leżę i płaczę :D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny cudny rozdział :)
-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Super rozdział , czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńAhh te rozmowy o Polskich drogach poplakalm się ze smiechu :D Rozdział super :D Biedna Luna :( Pozdrawiam,Lili:)
OdpowiedzUsuńHahaha te rozmowy Dracona z Harrrym w tym rozdziale były boskie. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. :D Kurcze szkoda mi Luny.. Jak oni mogli jej to zrobić ;( Wiedziałam że Parkinson jest głupia, ale nie aż tak. Jak ona może pomagać Lucjuszowi ;/
OdpowiedzUsuń