Miniaturka IV – Noc Szczerości
Miniaturka pisana przy piosence: NEXT –
Kochałem tylko ją
Z specjalną dedykacją dla: Cho Ch. (mojej
bety) oraz To$ki
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
Parno, duszno,
gorąco… Czego się dziwić? Jest lato. Teraz jest najgorętszy weekend. Wszyscy
się chowali przed upałem w swoich chłodniejszych domach. Dorośli wychodzili tylko wtedy, gdy naprawdę
musieli. Przeważnie do sklepów wysyłają swoje dzieciaki. Młodzież najlepiej
woli spędzić te dni pełne gorąca nad wodą. Pływać, chlapać się… po prostu by
się ochłodzić. W sobotni wieczór ma przejść front atmosferyczny. Dracon Malfoy
postanowił, że w tę sobotę, która jest dzisiaj, pobędzie sam. Ma własny mały
dom na osiedlu Londynu. Niedawno zerwał z Parkinson. Pozostał przy tym, by
przez jakiś czas nie spotykać się z żadnymi kobietami. Wiele facetów, którzy
mają tyle lat, co on, to na pewno by mieli już własną rodzinkę. A Malfoy miał
już dwadzieścia pięć lat. Z samego rana był w sklepie na Pokątnej, by kupić
Ognistą Whiskey. Miał w planach usiąść na kanapie przed kominkiem, nalać sobie
trunek i popijając patrząc na ogień i przemyśleć wszystkie dziewczyny, które
zaliczył. Wszystkie Ślizgonki od piątej klasy wyż. Krukonki? Kilka ich było.
Puchonki? Mniej niż z domu Kruka. Gryfonki? Hmm… były trzy. Jednak niedawno
myślał o jednej takiej osobie… jednak te myśli uciekły tydzień temu i dziękował
za to Salazarowi.
Siedział
spokojnie na kanapie i patrzył w płomienie. Błysnęło. Usłyszał głośny grzmot.
Zaczęło lać. Nie przejmował się tym zbytnio. Jednakże… czy nie ma tam
dzieciaków? Na drodze? Odłożył na stoliczek kieliszek z Ognistą, po czym
podszedł do okna. Rozglądnął się. Nikogo nie było. Nawet auta. Trochę mu
ulżyło. Nie wybaczyłby sobie tego, gdyby coś się stało jakiemuś dziecku, które
przechodziło obok jego domu, a on tego by nie zauważył i nie wpuścił do środka.
Ruszył do swojej
sypialni. Jakoś tak natchnęło go do przeczytania jakieś dobrej książki. W
szkole on może książek nie czytał, ale po edukacji tak jakoś… nie, że czyta
ciągle bez przerwy, ale zawsze coś. Sięgnął po jedną książkę, a gdy ściągnął ją
z regału, niespodziewanie wszystkie światła jednocześnie zgasły. Prąd… W
ciemności wyczuł latarkę, którą zawsze ma na szafce nocnej. Włączył ją.
Powędrował do salonu, by z szafki wyciągnąć świeczki. Oczywiście. Był
czarodziejem i miał różdżkę, jednak jakoś wolał spędzić ten wieczór bez magii. Postawił
je obok naczynia z trunkiem i zapalił zapalniczką. Na zewnątrz zaczął jeszcze
lecieć grad. Gdy tylko dotknął tyłkiem kanapę, ktoś zaczął mocno pukać do drzwi
wejściowych. Jego pierwsza myśl była taka, czy aby jakieś dziecko potrzebuje
schronienia. Wziął jedną świeczkę. Gdy otworzył drzwi, płomyk zgasł. To nie
było dziecko, tylko jakaś dorosła osoba. Złapał osobę za ramię i szybko
podciągnął do środka wnętrza, po czym zamknął drzwi. Okazało się, że to
kobieta. Miała przy sobie jakieś torby. Na pewno była w sklepie na zakupach.
-Mogłabym na
kilka minut się u Pana schronić? – spytała przybyła. Skądś on znał ten głos,
jednak nie umiał sobie przypomnieć.
-Jasne.
Poszli do salonu,
gdzie tylko tam było światło. Ogień w kominku już powoli gasł. Zaprosił ją
gestem dłoni, by usiadła na fotelu, co uczyniła. Miała spuszczoną głowę.
-Dziękuję Panu. –
podniosła głowę i na niego spojrzała. – Nazywam się… - urwała, bo oboje się
poznali. – Malfoy?
-Granger?
-Ja… ja
przepraszam… Jeżeli nie chcesz mojego towarzystwa, to zrozumiem… - zmieszała
się lekko.
-Gdybym nie
chciał, to bym Cię nie wpuścił do mojego domu. Myślałem, że jesteś inteligentną
Gryfonką.
-Ale nie
wiedziałeś, że to ja. Właśnie wracałam z zakupów, które były mi potrzebne do
kolacji, nagle zaczęło lać. Dobra… może być, ale później jak zaczął lecieć grad
to był to pierwszy najbliższy dom. Naprawdę zniesiesz moje towarzystwo?
-A czemu nie
miałbym? – wzruszył ramionami, a ona uniosła brwi z niedowierzania. – Poczekaj…
- wyciągnął różdżkę. Ten jeden raz na dzisiaj może być. Rzucił na nią zaklęcie,
dzięki czemu nie była już mokra. Jej włosy, ubiór były suche. Uśmiechnęła się
lekko i mu podziękowała. Zauważył, że przez te prawie cztery lata bardziej wyładniała.
Usiadł na wcześniej zajmowanym przez siebie miejscu.
-Ognistej? –
spytał uprzejmie.
-Chętnie. –
odpowiedziała nieśmiało. Zdziwiła się, że on taki uprzejmy w stosunku do niej.
Postanowił, że ponownie użyje magii, więc przywołał drugi kieliszeczek
zaklęciem Accio . Nalał trunek
towarzyszce. Oparł się o oparcie siedzenia. Przez chwilę panowała cisza. Było
tylko słychać odgłosy burzy, uderzających kropli deszczu o okna, a grad
ustąpił.
-Jak ci idzie? W
pracy, w rodzinie, w związku? – zapytała. Spojrzał na nią i westchnął.
-Jakoś da się
żyć. W pracy coraz więcej roboty. Pracuję w Departamencie Tajemnic. Nie mam
kontaktu z ojcem, a matką tylko kilka razy się spotkam tak na krótko. Nie mam
dziewczyny… Parkinson mnie rzuciła niedawno. Postanowiłem jak na razie dać
sobie spokój z dziewczynami. A tobie?
-Nic się nie
układa… - oznajmiła i posmutniała. – W Departamencie Przestrzegania Prawa
Czarodziejów, pracownikom zagraża wydalenie z pracy. Pokłóciłam się z mamą i
tatą. Nie mam z nimi kontaktu od miesiąca. A związek? Gdyby nie przemoc, to bym
była matką trzyletniej Amelki. Przez Rona poroniłam. Rzuciłam go i teraz
mieszkam sama.
-Przykro mi… - mruknął.
Nie wiedział dlaczego, ale zrobiło mu się przykro. On kochał dzieci, a gdy
słyszy o aborcjach, poronieniach… To jakoś inaczej się zachowuje.
-Tobie jest
przykro? – zapytała zdziwiona. – Draconowi Malfoyowi jest przykro Hermionie
Granger, która jest szlamą?
-Tak jest.
Dlaczego w ogóle się nazwałaś szlamą?
-Przecież nią
jestem. Zapomniałeś?
-Nie. Nie
zapomniałem, ale się zmieniłem i chciałbym, abyś mi uwierzyła i zaakceptowała
to.
Zdziwił ją po raz
kolejny. Cieszyła się z tego, że postanowił się zmienić, jednak te wszystkie
obrazy, wyzwiska i groźby, które kierował w jej stronę, nadal ją bolały. Korzystając
z okazji postanowiła mu się przyjrzeć. Troszkę schudł, sylwetka bardzo
obudowana, włosy krótkie i trochę ciemniejsze, a jego oczy nadal były dla niej
jak zagadka. Musiała także stwierdzić, że przez te cztery lata wyprzystojniał.
Chłopak także się jej przyjrzał. Włosy nie były już burzą loków, tylko lekko
falowane. Oczy nadal czekoladowe, a usta bardziej malinowe. Na policzkach
istniał lekki róż.
-Akceptuję twoją
decyzję.
-A tak spytam… -
przegryzł prawą połowę dolnej wargi. Gdy puścił kontynuował. – Znasz taką jedną
grę, która nosi nazwę „Szczerość ponad wszystko”?
-Czy nie jest to
bardziej dla dzieci, Malfoy?
-Niekoniecznie.
Dorośli też w to się grają, ale tam to są najpierw takie banalne pytania, lecz
później takie bardziej dojrzalsze. Spróbujemy?
-No… możemy. A
jakie są zasady?
-Jest ich mało. –
odparł. – Trzeba być szczerym, a dobrze wiesz, że my umiemy poznać, kiedy ktoś
jest szczery, a kto nie. Możemy pominąć tylko trzy pytania. Zacznij.
-Ulubiony zapach
perfum?
-Cytryna, róża,
mięta i fiołki. Ulubiony kolor?
-Czerwień i
zieleń. – postanowiła teraz zapytać o coś dojrzalszego. – Lubisz dzieci?
-Ja kocham
dzieci. Masz kogoś na oku?
-Nie mam.
Planujesz założyć rodzinę?
-Tak. Chciałabyś
zostać matką?
-Chciałabym i to
bardzo. – oczy szatynki zaszkliły się, jednak nie wypuściły żadnej łzy. –
Kochasz jakąś dziewczynę?
Diametralnie przyszła
mu na myśl osoba o której nie dawno ciągle myślał.
-Tak. Czujesz coś
do Weasleya?
-Do Rona? –
chwilkę się zastanowiła. – Pomijam to pytanie. Jak ma na imię dziewczyna w
której się bujasz?
-Nie znasz, ale i
tak pomijam. Kochasz Pottera?
-Kocham go jako
brata. Podasz chociaż nazwisko tej kobiety?
-Pomijam to. –
jęknął. – Dlaczego Wieprzlej cię bił?
-Sorrki, ale
muszę to pominąć. – przełknęła ślinę. Zaczęła się powoli bać, do jakiś pytań
może dojść dalej. – Czy porzuciłbyś kobietę, której zrobiłbyś dziecko?
-Oczywiście, że
nie. Skąd ci takie pytania do głowy przychodzą, Granger?
Ta tylko
wzruszyła ramionami. Przez chwilę zaległa cisza. Blondyn zastanawiał się nad
kolejnym pytaniem. Miał takie jedne, ale gdy otworzył usta, by się o to zapytać
zapomniał o co chodziło.
-Czy… Czy byłaś
wierna łasicowi?
-Pomijam.
-Pamiętaj, że
miałaś już trzy pominięcia.
-Cholera… -
mruknęła. – Dlaczego zerwałeś z Parkinson?
-Pomijam. Czy
ktoś ci pomógł po tym, jak odeszłaś od niego?
-Pomogła mi
Ginny. Gdyby nie ona i Harry… mieszkałabym chyba pod mostem. Od kiedy kochasz
inną kobietę, której nie znam?
-Cztery lata.
Dokładnie dzisiaj to cztery lata. – westchnął. – Zaraz przyjdę. Muszę do
toalety. – wstał z siedzenia, wziął do ręki jedną z świeczek i wyszedł z
pomieszczenia. Dziewczyna przypomniała sobie, że musi zadzwonić do Ginn, iż się
z nią umówiła w Norze. Sięgnęła po komórkę. Gdy weszła do kontaktów zauważyła
jakiś numer. Miała go zapisany jako „Amorek”. Nie poznawała tego numeru.
Postanowiła najpierw zadzwonić na ten numer. Rozpoczęła połączenie i przyłożyła
telefon do ucha. Niespodziewanie usłyszała muzykę i wibracje. Spojrzała na
stoliczek. Wzięła do ręki leżącą komórkę. Także wyświetliło „Amorek”. To
komórka od…
-Dlaczego
grzebiesz w moim telefonie? – spytał zdezorientowany chłopak. – Możesz to
zaliczyć do naszej gry.
-Chciałam
zadzwonić z mojej komórki do Ginny. Zauważyłam jakiś nieznany mi numer i miałam
go zapisany, postanowiłam sprawdzić do kogo należy i… twój telefon zaczął
wibrować. Teraz ja zapytam. Skąd ja mam twój numer, albo chociaż skąd masz mój?
-A bo ja wiem? Od
czterech lat miałem go w kontaktach, jednak nie miałem głowy do tego, by
dzwonić. Dobra… zostawmy tę sprawę i oficjalnie wróćmy do gry… - usiadł
ponownie na swoje miejsce. – Teraz ja… Czy przespałaś się z jakimś facetem, gdy
byłaś z Ronem?
-Nie mam już
pominięć… tak. Raz. I żałuję tego, chociaż… nie do końca, ale nie ważne. Byłeś
wierny Parkinson?
-Tak. Nawet jak
kocham inną, to i tak jej nie zdradziłem. Ona oczywiście się puszczała na prawo
i lewo… Kto jest ojcem Amelii?
Zszokowało ją te
pytanie.
-Osoba, z którą
zdradziłam mojego byłego. Tak spytam z innej beczki… Co sądzisz o związku Ginn
i Blaise’a?
-Szczerze to oni
nawet to siebie pasują. Oboje lubią robić kawały… Wiesz z kim wtedy to robiłaś?
-Wiem. Pamiętasz
co było dokładnie cztery lata temu?
-Pamiętam. Jestem
ojcem Amelki?
Wiedziała, że kiedyś padnie takie pytanie i to
od niego. Zakryła twarz w dłoniach. Jej oczy ponownie się zaszkliły i tylko
wypuściły jedną łezkę. Otarła ją niespostrzeżenie kciukiem i uniosła głowę.
Wstała z fotela i zmierzyła ku drzwiom. Zdezorientowany poszedł za nią. Gdy
tylko położyła dłoń na klamce, Draco szybko zamknął wyjście na klucz, które
potem schował w kieszeni swoich spodni. Błagała by ją wypuścił, jednak był na
tyle uparty, jak na prawdziwego Ślizgona przystało i po walce stanowczości z
błagalnością, on wygrał i wrócili do pokoju. Usiadł na fotelu, zaś ona na
kanapie. Zaczęła patrzeć w prawie zgaśnięty ogień w kominku. Zaczęła:
-Wtedy się z nim
spotkałam na jednej z imprez. Nic wtedy nie brałam ani nie piłam. Rzadko piję alkohol.
Podszedł do mnie. Porozmawialiśmy, pożartowaliśmy. Potem zaczął mnie uwodzić no
i mu się udało. Zostałam u niego na noc. Wtedy to z nim robiłam. Wróciłam rano.
Po pięciu miesiącach to się wydało i poroniłam. – spojrzała na towarzysza,
który słuchał tego w milczeniu. – To ty jesteś ojcem Amelii, która umarła, gdy
byłam jeszcze z nią w ciąży. – ponownie zakryła twarz rękami, jednakże tym
razem rozkleiła się na dobre. Poczuła, jak ktoś siada obok niej i obejmuje jej
plecy ramieniem. To był Draco. Ku jego zdziwieniu obróciła się do niego i
oparła swoje czoło o jego tors i zaczęła moczyć mu koszulę swoimi łzami.
Pozwalał na to. To ona była dziewczyną, którą kochał. Powiedział:
-Te dwa moje
pominięcia na temat dziewczyny… Ona się nazywa Hermiona Granger.
Spojrzała na
niego. Wpatrzyli sobie w oczy. Jej były szkliste i pełne rozpaczy. Jego z
wyrazem współczucia i troski. Po chwili ich usta złączyły się w delikatnym
pocałunku. Gdy się oderwała mruknęła:
-To była nasza
noc szczerości.
I macie! :D
Następna miniaturka będzie tragiczna (jeżeli mi się uda) a jeszcze następna tragiczno-słodka. Taki pomysł podczas pisania z Avadą i To$ką na GG.
Na temat spotkań znajdziecie więcej w stronie "Spotkania". Jeżeli zalegną jakieś zmiany, takie jak przesunięcie się rozpoczęcia, bądź braku spotkania informować będę na Chacie tak około godzinki dwie wcześniej przed rozpoczęciem spotkania (przez wakacje 22:00 , a przez rok szkolny 20:00)
Pozdrawiam,
Kaja
Fajna miniaturka <33
OdpowiedzUsuńO kurcze, szkoda, że Herm straciła córkę :(
OdpowiedzUsuńmimo wszystko dobrze, że zakończenie szczęśliwe :)
-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
wow.... Takie słodkie ale nie bardzo :D Fajne :D szkoda mi małej nie narodzonej Amelii :/ Coz czekam z niecierpliwością na kolekna notkę ;) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńSłodka- I like:)Czekam na te kolejne^^
OdpowiedzUsuńAlh.
Bardzo mi sie podobała ta miniaturka :3
OdpowiedzUsuńTylko nie ogarniam, czemu zawsze Ron jest tym czarnym charakterem XDD
Ta miniaturka jest świetna. Miałaś genialny pomysł gratuluję.:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na pierwszy rozdział na:
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
komentarze mile widziane.:)
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Świetna miniaturka :D i taka słodka *.* a zakończenie genialne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
świetna miniaturka ;d i super zakończenie :) takie słooooodkie ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga, który nie dawno założyłam:
http://draco-malfoy-i-hermiona-granger.blogspot.com/
pozdrawiam
Lena ;*
I że ja to czytam dopiero teraz.?! Hańba :_: Nie wybaczę sobie tego, no.!
OdpowiedzUsuńMimo, że takie opóźnienie, musiałam skomentować...jak to ja ^^
Jejaciu specjalny dedyk.? Dla mnie.? Nie wieżę *.* Nie zasłużyłam, no :_: Ale i tak bardzo dziękuję mycha ;3
Haha, jebłam xd Walą pytaniami na prawo i lewo, ot tak prosto z mostu. Bossy xd
Miniaturka superaśna ^^
Ściskam : psychiczna To$ka ^^
No no bardzo fajna miniaturka :) Świetnie się ją czytało ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)