czwartek, 29 sierpnia 2013

31 ~~ Nadine!

Rozdział 31
Nadine!

Małżeństwo było szczęśliwe, że dostało TAKĄ propozycję. Daliby dużo, by tam wrócić. Teraz była ku temu okazja. Weszli do salonu, po czym usiedli na kanapie patrząc przez drzwi tarasowe na zewnątrz. Słońce pięknie odbijało się o widoczny kawałek morza. Po chwili do pomieszczenia wbiegli Harry i Jean. Spytał:
-Co chcieli od was z Hogwartu? Przecież nic nie zrobiliśmy.
-Spokojnie Harry. Tym razem wam się upiekło. - zaśmiał się Draco. - Chodzi o posadę na nauczyciela i opiekuna domu.
Dzieci otworzyły szeroko oczy. Pierwsza odezwała się dziewczyna:
-J-Jak to? Czego będziecie u-uczyć i... opiekun jakiego domu?
-Ja Obrony Przed Czarną Magią, a ojciec Eliksirów. - odpowiedziała Hermiona.
-A domy? - zapytał niepewnie blondyn.
-Ja Slytherin, a matka Gryffindor. - odparł z lekkim uśmiechem starszy Malfoy.
-O kur... - mruknęła szatynka, jednak mama jej przerwała, bo wiedziała, co takiego chciała powiedzieć jej córka.
Chwilę potem bliźniaki wyszły z pokoju i  poszły do ogrodu. Musieli pogadać. Zajęli miejsca na leżakach.
-No to mamy prze...
-Nie próbuj przeklinać. - przerwała mu siostra grożąc palcem.
-Siora... Czy ty zawsze musisz myśleć, że chcę przekląć? Chciałem powiedzieć, że mamy przechlapane. Następnym razem daj mi dokończyć. Po kim masz to przerywanie?
-Nie wiem... - wzruszyła ramionami. - Ale jest gorzej niż myślałam. Nauczyciele, dobra. Ale opiekunowie NASZYCH domów? Dlaczego akurat my? Będziemy mieli ich na karku...
-Może chociaż nie będą nawalać pracami domowymi. Zwykle  od początku jest męczarnia z pracami, gdy się idzie do piątej klasy, bo w końcu są SUM-y. A tak spytam... za kogo chcesz iść?
-Za aurora.
Ten się roześmiał. Rozejrzała się i zauważyła poduszkę na leżaku, na którym siedziała. Wzięła ją do ręki i cisnęła nią w brata.
-A to za co? - spytał zdezorientowany.
-Za to, że zacząłeś się śmiać! Co w tym śmiesznego?!
-Ty i zawód aurora? Prędzej pójdziesz do jakieś mugolskiej restauracji pracować jako kelnerka.
-Wiesz ty co?! Powinnam cię za to zabić, ale tego nie zrobię, bo mam pomysł na zemstę. - uśmiechnęła się łobuzersko.
Spojrzał na nią z nieukrywanym zdziwieniem. Wstała z miejsca i podążyła do mieszkania, jednak nim się oddaliła szepnęła do ucha blondyna:
-A z pracami to na pewno będą nam nawalać. Rodzice-nauczyciele tak zawsze robią. - odeszła pozostawiając chłopaka samego.
Westchnął głośno i opadł na leżak. Zastanawiał się, jaką to zemstę szykuje jego ukochana i najdroższa siostrzyczka…

~~*~~

Rozległ się dzwonek do drzwi wejściowych. Hermiona w biało-laurowym fartuchu poszła otworzyć. Wydała z siebie okrzyk radości, gdy zobaczyła, kto do niej przyszedł. Był to Harry z Ginny, Ron z Sofie, Cho z Seamusem oraz Luna z Blaisem. Razem z nimi przyszli ich dzieci: Fred, James, Izabelle, Jasmine i Alexander. Gospodyni uściskała wszystkich i zaprosiła ich do salonu, gdzie Draco przywitał się z gośćmi. Dorośli zostali w pomieszczeniu, zaś nastolatkowie poszli do pokoju Jean i Harry'ego. Jakie było ich zadowolenie, gdy mogli się znów wszyscy spotkać. Wszyscy przyjaciele. Po jakieś godzinie znów rozległ się dzwonek do drzwi. Tym razem otworzyła Jean, która właśnie była w kuchni, by wziąć Cappucina. Otwarła drzwi i...
-Nadine!
Dziewczyny wpadły sobie w ramiona. Dawno się nie widziały. Były przyjaciółkami od pieluch. Nadine była blondynką o niebieskich oczach, czarodziejką półkrwi. Razem z szatynką była uczennicą, należącą do Gryffindoru. Dzieliły razem dormitorium. Dziewczyna zaprosiła nowego gościa do pokoju i wróciła się do kuchni, by zrobić jeszcze jedną kawę. Wróciła po chwili. Każdemu podała napój i zajęli wszyscy swoje miejsca.
Harry, Alexander oraz Jasmine siedzieli na łóżku blondyna. Jean, Iza i Nadine na łożu szatynki. Fred i James na kanapie, gdzie zawsze siedzieli, gdy odwiedzali Malfoyów. Rozmawiali o nadchodzącym roku szkolnym. Przeżyli szok, gdy dowiedzieli się już podczas wakacji, kto będzie uczył OPCM. Jas wygadała się, kto będzie jeszcze uczył lekcji latania, transmutacji, historii magii, mugoloznastwa. Zielarstwa uczył ich Neville Longbottom, ONMS Luna, a starożytnych run Zabini. Zaczęli jęczeć, że będą mieli rodziców na karku. Najlepiej miała panna Senior. Jej matka pracowała jako weterynarz, a ojciec w Departamencie Tajemnic w MM.
-A co to takiego? - spytała po kilku minutach rozmowy Nadine, biorąc do ręki jakąś paczuszkę z herbem Hogwartu. Jean szybko wyrwała przyjaciółce z dłoni karton.
-Jen! Przecież i tak wiem co to jest. - zaśmiała się panna Finnigan. - Też dostałam, mimo że nie chciałam, ale matka mnie zmusiła, bym się zgodziła i nie marudziła.
Malfoyówna spojrzała na nią błagalnym spojrzeniem, jednak westchnęła i oddała przyjaciółce paczuszkę. Ta się uśmiechnęła i zaczęła otwierać. Otworzyła szeroko oczy. Wyjęła z wnętrza oznakę Prefekta Naczelnego. Był na niej lew, herb Gryffindoru, a na nim duża litera P . Pokazała swoje białe, lśniące zęby i przyłożyła oznakę do piersi przyjaciółki. Powiedziała uradowana: -Pasuje ci do twarzy!
-Przestań! – zawołała, a w jej głosie zaistniał gniew.
Wszystkich zdziwiła jej reakcja. Przecież ona jest spokojna, tak jak jej matka.
-Jean... - zaczął niepewnie Harry, po czym podszedł do siostry i przed nią kucnął. - Nie próbuj. Wiesz jak to zawsze się kończy.
Ona tylko kiwnęła głową. Już od małego tak miała, że gdy się gniewała, to gniew, złość przejęła siłę. Wszyscy patrzyli na nich ze zdziwieniem. Rodzeństwo nie opowiadało, co się dzieje z dziewczyną. To sekret rodziny. Najdalej o tym wiedzieli tylko państwo Potter i Sofie.
-Ej! Fretko! - zawołał po chwili Alexander. - Ty też dostałeś!
-Wiem o tym Alexan. I nie nazywaj mnie tak! - warknął jednak z rozbawieniem.
Wrócił na swoje miejsce. Także został Prefektem, jednakże Slytherinu. Jas opowiedziała, dlaczego akurat oni. Ona osobiście nie chciała zostać prefektem Ravenclawu, jednak matka tego zażądała. A kto jest Huffelpuffu? A kto niby inny, jak nie przystojny szatyn o brązowych oczach - Alexander Zend Zabini.
***
W tym samym czasie na dole w salonie…
Wszyscy pili drinka. Wnieśli toast, która wygłosiła Cho:
-Za… Za was, byście ten rok szkolny mieli udany. Byście nie mieli nerwów z dzieciakami! By prowadzenie zajęć nie sprawiało wam żadnego kłopotu!
Każdy stuknął sobie nawzajem kieliszek. Rozmawiali, pożartowali, jednak wszystko, co dobre zawsze się kończy. Pani Finnigan pomogła Hermionie w kuchni. Cho spytała towarzyszki, czy się cieszy, że jej dzieci zostały prefektami. Miona prawie upuściła talerz, który miała w dłoni, gdy o tym usłyszała.
-Przepraszam Cho, ale… o czym ty mówisz? – zapytała.
-Jak to o czym? – zdziwiła się. – Przecież Jean jest prefektem naczelnym Gryfonów, a Harry Ślizgonów. Nic ci o tym nie mówili?
-N-Nie. Nie mówili nic, a nic. Może chcieli zrobić niespodziankę.

~~*~~

Wieczorem, Jean, Jasmine i Nadine były same w ogrodzie. Siedziały na kocu patrząc na zachód słońca. Z gości zostały tylko jej przyjaciółki.
-Jen… Dlaczego tak zareagowałaś, kiedy przyłożyłam ci oznakę? – spytała po chwili blondynka. -Nadi… Przykro mi, ale nie mogę wam tego powiedzieć. To rodzinna tajemnica. Nie mogę wam jej zdradzić. – mruknęła.
-Przecież nic nie powiemy. Powiedz nam. – nalegała Jas.
-Przepraszam, ale nie. Nie mogę. To zabronione. Nie chcę w ogóle was martwić. – odparła.
Nastała chwilowa cisza.
-Chcecie herbaty? – zapytała wstając z koca, leżącego na trawie.
-Pewnie. – odpowiedziały razem. Szatynka się uśmiechnęła i znikła za drzwiami.
-Ciekawe co się z nią dzieje. – zagadnęła Finnigan.
-Nie mam pojęcia… - szepnęła. – Pamiętasz co było w październiku tamtego roku? Zachowywała się jakoś dziwnie. Ciągle płakała, z nikim nie chciała gadać. Wyglądała na załamaną. Później okazało się, że jej tata miał wypadek samochodowy… Może o to chodzi?
-Możliwe. Jak chciałam z nią pogadać to była wściekła. Ale dlaczego ona tak ma?
-Ja nie wiem. Cicho, bo wraca.
Podeszła do nich Malfoyówna z tacą, na której były trzy kubki napełnione herbatą. Jedna z nich miała jakiś dziwny odcień. Taki… fioletowy. Ten wzięła Jean. Zaczęły rozmawiać o tym, kim chcą zostać po ukończeniu Hogwartu.

~~*~~

1 września 2016 rok - W nocy

Druga w nocy... Wszyscy już spali, z wyjątkiem Jean, która robiła sobie gorącą czekoladę. Gdy skończyła usiadła na krześle przy małym stole w kuchni. Wzięła jeden łyk i nie wiadomo dlaczego, z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Po chwili poczuła, że ktoś kładzie dłoń na jej ramieniu. Myślała, że to ktoś z rodziców, jednak nie. Blondyn zajął miejsce naprzeciwko niej.
-Hej mała. Co się dzieje? - spytał z troską w głosie.
On bardzo mocno kochał swoją siostrę i zrobiłby wszystko, by była bezpieczna. Złapał ją za prawą dłoń. Zawsze tak robił, gdy chciał ją pocieszyć, oderwać od złych myśli...
-Nie wiem... - mruknęła.
Potarła drugą ręką powieki, po czym spojrzała na brata.
-Harry... znów się zaczyna. - zamknęła oczy i znów zaczęła płakać. - B-Boję się...
-Nie mów tak! - powiedział, bo wiedział co to oznacza, gdy ona jest w takim stanie, a to dopiero początek. - To na pewno przez to, że nie możesz doczekać się wyjazdu do Hogwartu! Kochasz to miejsce! - w głębi duszy wiedział, że to nie prawda, bo powód tego płaczu był inny.
-Nie... T-To nie z t-tego po-powodu... - szepnęła łamiącym się tonem, po czym odsunęła swoją dłoń od brata.
Patrzył na nią z lękiem. Po chwili wstała z krzesła. Zauważył, że lekko się zachwiała. Szybko wstał z miejsca i objął szarooką ramieniem.
-Chodź. Jesteś po prostu zmęczona. - szepnął jej do ucha. Poszli do swojego pokoju, gdzie położyli się spać w swoich łóżkach.
***
Czternastolatka obudziły jęki i ciche krzyki. Otworzył szeroko oczy. Spojrzał na zegarek, który stał na jego szafce nocnej. Czwarta rano... Spojrzał na łóżko, które stało naprzeciw niego. To Jean jęczała i wydawała ciche krzyki.
"Nie... Błagam, tylko nie to. Niech się znów nie zaczyna." pomyślał.
Wstał z łoża, po czym podszedł do siostry. Była odkryta, a z jej czoła leciały krople potu. Zaciskała jedną dłonią pościel, a drugą poduszkę. Zauważył łzy, które leciały spod powiek dziewczyny. Ruszała ciągle głową to w lewą, to w prawą stronę. Mimo że nie chciał, ale musiał, zbliżył się do niej i próbował ją obudzić. Było ciężko, jednak po kilku minutach się uspokoiła i otworzyła oczy. Oddychała szybko i głośno. Jej ciało dygotało. Malfoy postanowił, że nie zaśnie, póki nie będzie wiedział, czy wszystko będzie z nią w porządku i zapadnie w spokojny sen. Gdy zasnęła, uśmiechnął się w jej stronę, bo zauważył, iż jej kąciki ust się lekko uniosły. Udało się. Będzie spokojnie spała. Zmęczony wrócił na swoje łóżko i prawie natychmiast oddał się w ramiona Morfeusza.

~~*~~

Nastał w końcu ten dzień! Pierwszy września! W domu Malfoyów nie było spokojnie jak zazwyczaj. Hermiona rozstawiała sztućce na stole. Śniadanie było gotowe. Harry, Herma i Draco zasiedli do stołu.
-A gdzie Jean? - spytała Hermi.
-W łazience. - odpowiedział brązowooki. Nie powiedział rodzicom o tym, co się zdarzyło w nocy. Nie mówił o krótkiej rozmowie w kuchni, ani o tym co się działo o czwartej nad ranem.
-Pójdę po nią. Nie widziałam jej dzisiaj, a jest już wpół do dziesiątej. - wstawała z siedzenia, jednak czternastolatek poderwał się energicznie z krzesła i powiedział szybko:
-Nie mamo. Wy jedźcie, a ja po nią pójdę.
-Co się z tobą dzieje, Harry? - spytał Dracon. - Od rana jesteś jakiś dziwny.
-Siadaj. Ja po nią pójdę, bo znając życie, to nie wrócisz na śniadanie. - zaśmiała się matka.
Zrezygnowany syn zajął swoje miejsce, a kobieta wyszła z jadalni. Ruszyła ku schodom na górę, gdzie była łazienka.
Rozległo się pukanie do drzwi. Dziewczyna się wystraszyła.
-Jean. Chodź na śniadanie. - usłyszała głos swojej mamy.
Nic nie odpowiedziała. Spojrzała w lustro. Była lekko blada, a po jej oczach było poznać, że płakała. Przemyła szybko twarz.
-Jesteś tam? - spytała Hermiona zmartwionym głosem.
-Już wychodzę mamo! Za chwilę do was dołączę! - zawołała szatynka.
Przyjrzała się jeszcze w lustrze. Ne chciała, by ktoś rozpoznał, co się działo w nocy. Wyciągnęła różdżkę i mruknęła Abscondebas*. Jednakże jej mama może rozpoznać, że rzuciła zaklęcie.
"Raz kozie śmierć" - pomyślała.
Poprawiła włosy, które spięła w kok, po czym wyszła z pomieszczenia i ruszyła do pozostałych. Gdy zobaczyła ich przy stole, grzecznie się przywitała. Zajęła miejsce przy Harrym i wzięła kawałek chleba, na który później rozsmarowała masło. Rodzeństwo popatrzyło na siebie. Chłopak wysłał jej spojrzenie mówiące: "Nic nie wiedzą". Lekko kiwnęła głową. Czuła na sobie spojrzenie ojca. Przyglądał jej się z uwagą. Gdy nałożyła sobie plaster ogórka, spytał:
-Co się stało?
-Nic. - rzekła spokojnie.
-Spójrz na mnie. - stwierdziła stanowczo Hermiona.
Córka podniosła wzrok i spojrzała na nią. Po chwili kobieta wyciągnęła różdżkę i zmierzyła nią w czternastolatkę. Szepnęła:
-Revelabunt*.
Szatynka poczuła, jak zaklęcie, które na siebie rzuciła w łazience, przestaje działać. Przełknęła ślinę. Bała się, że wszystko wyjdzie na jaw. Brązowooka miała przerażoną minę. Jean była bardziej blada.
-Mamo, tato... - zaczęła. - Ja po prostu...
-...ona się nie wyspała. Dlatego nie jest w formie. - przerwał jej brązowooki.
-Właśnie. - mruknęła dziewczyna.

Była wdzięczna bratu, że "obronił" ją przed wyjaśnieniami. Jednak rodzice przez jakiś czas przyglądali się córce. Pozostali przy kwestii, że się nie wyspała.
------------------------------------
Abscondebas - Zaklęcie stworzone przez autorkę tego bloga na potrzebę opowiadania. Jest to w języku łacińskim, a po polsku oznacza "Ukryj się".
***
Revelabunt - Także stworzone o autorki na potrzebę opowiadania. Słowo z pochodzenia łacińskiego. "Revelabunt" oznacza "Ujawnij".


Macie tutaj 31 rozdział :D
Informacja:
Rozdział 32 może długo się nie pojawić. Dlaczego? Daję mojej kochanej becie trochę wolnego. Nie chcę jej przemęczać, bo dość szybko piszę tutaj rozdziały. Ustaliłyśmy wszystko :) . A też będę musiała trochę wolniej pisać, bo szkoła już w wtorek. Możecie mnie teraz posądzić o głupstwo, ale... Ja się cieszę, że wracam do szkoły. W pierwszej klasie gimnazjum bardziej zaczęliśmy się rozumieć i wszystko jest OK. Szczerze to się za nimi stęskniłam. Ale też się nie cieszę, bo teraz mniej czasu na pisanie, bo więcej nauki, ponieważ teraz do drugiej klasy gimnazjalnej... Jak daliście radę? Czy jest tak naprawdę trudno? Trochę się boję, bo końcówka września, albo początek października ja... dowiecie się niebawem. (To$ka nic nie mów ;) I ty chyba Avada też, bo nie pamiętam, czy Ci mówiłam.)
NOWA POSTAĆ!! :D
Pytaneczko:
Ostatnia notka była miniaturką z życia autorki tego bloga. Chcecie bym jeszcze takie pisała?
Dla kogo dedyk? Dla tych, co... mają rodzeństwo ;) . Młodsze jak i starsze ;D . 
Pozdrowionka ;D
PS Za niedługo MOŻE miniaturka ;D . Zastanawiam się nad +18 XDD.

12 komentarzy:

  1. uuuu... Jestem pierwsza!!
    Rozdział niesamowity jak zawsze!!
    Tak rób takie miniaturki.
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejejejje.... dlaczego jak nic nie wiem? Co ty na początek października? :c
    Rozdział świetny! ^.^ Ach, chcialabym mieć takiego brata. Moglabym go sobie wymienić. :3
    Coś mi się wydaje, że ten stan Jean to coś ma wspólnego z tą "przepowiednią" Narcyzy. O.o
    Ale zostawmy moje domysły w spokoju.
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieciaki będą mieć przejebane w Hogwarcie xd
    Hmmm...Cholercia, co to za rodzinna tajemnica.? Co się dzieje z Jean.?! No nic, zostają tylko błahe domysły i czekanie :_:
    Dzizes...Szczerze.? Gubię się w tej dzieciarni :_: Jeszcze mi się myli, które dziecko jest które i czyje...The best xd
    Hah czekam na nn, córa.! ;d
    A co do miniaturki...ojć dobrze wiesz co o tym myślę *.*

    Całuje : zdezorientowana To$ka ^.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Draco i Hermiona nie byli bardzo wymagający dla swoich pociech ;)


    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że Harry i Jean wytrzymają ze swoimi rodzicami w Hogwarcie :D Ale jedno jest pewne, będą mieć ogromnie dużo zadane z OPCM :D Zastanawia mnie co się dzieje z Jean. Czy jej zachowanie jest związane z Narcyzą czy z czymś innym? Jestem ciekawa jak dalej potoczą się jej losy. Mała jest bardzo zżyta ze swoim bratem. :)
    Pozdrawiam Lily M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :-)
    A co do drugiej gimnazjum - to nic strasznego :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział ! :P
    psz miniaturki pisz pisz:D
    Jestem ciekawa co się dzieje z Jean ?!

    OdpowiedzUsuń
  9. Druga gim to nic strasznego, wiecej zabawy na więcej możesz sobie pozwolić :D w trzeciej jest gorzej, dużo xD Musisz mięszać prawda?? ehhh cóż rozdział genialny, aj anie mogę się doczekać next :D Pozdrawiam,Lili :D panstwoweasley.blogspot.com
    ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger :)
    Więcej informacji na http://nowa-hermiona-granger.blogspot.com/p/blog-page_31.html.

    Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział 12.
    Lacarnum Inflamare.

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam pewna, że czytałam i skomentowałam ten rozdział... Cóż...
    Fajny, fajny :D Utrzymujesz swój poziom :d
    Ja też się cieszę, że wracam do szkoły, choć mi się nie chce, że normalnie szok.
    Finite

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej fajnie się zaczyna. ;) Ciekawe co się dzieje z Jean, no nic lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy