wtorek, 6 sierpnia 2013

Wypadek

Miniaturka III
Tytuł: Wypadek
Betowała: To$ka
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~

  Draco Malfoy śpieszył się do pracy, do Ministerstwa Magii. Wypił pośpiesznie kawę i wyszedł ze swojego mieszkania, które znajdowało się w jednym z Londyńskich bloków na osiedlu. Zamknął drzwi na klucz i pospiesznie pobiegł do swojego samochodu, by jak najszybciej dojechać na odpowiedni adres. Zapalił silnik, po czym wyjechał z garażu. Jechał dość szybko. Nie wiedział co się dookoła niego dzieje. Jechał przed siebie za niczym się nie oglądając, aż nagle… ktoś uderzył w przednią szybę, po czym osoba ta spadła z maski na ulicę. Gwałtownie się zatrzymał. Wyszedł z powozu i stanął przed nim. Była to kobieta. Nie mógł jej rozpoznać. Miała brązowe, lekko falowane włosy. Na twarzy były malinowe usta. Po chwili ją poznał. Była to jego dawna ofiara poniżeń, wyzwisk i obrazów. Na asfalcie leżała nieprzytomna Hermiona Jean Granger. Nie widział jej od pięciu lat. Pięć lat temu, zniknęła bez śladu, pozostawiając mu jedynie karteczkę z treścią „Nie szukaj mnie. Nie możemy dalej tak żyć. Nie możesz się o tym dowiedzieć. Muszę odejść. Pamiętaj, że Cię kocham. Na zawsze twoja, Mionka”. Bez namysłu wziął ją na ręce. Szybko wsadził ją na tylne siedzenia, po czym usiadł na miejscu kierowcy i ruszył ku najbliższemu szpitalowi. Bał się, że ona umrze. Przez to, że zaspał potrącił niewinną kobietę. Po kilku minutach dojechał do celu. Ponownie wziął ją na ręce i wbiegł do Izby Przyjęć. Szatynkę od razu przyjęto. On czekał przed salą, gdzie się znajdowała. W obecnej chwili miał pracę głęboko gdzieś. Jego myśli kręciły się wokół brązowookiej istoty. Po dziesięciu minutach, pielęgniarka powiedziała, że z tego wyjdzie, i że może do niej wejść. W jego sercu zrobiło się lżej. Przeżyje. Wziął głęboki oddech, który później powoli wypuścił. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Zobaczył Mionę, która leżała przykryta białą pościelą na łóżku szpitalnym. Głowę miała obróconą w prawą stronę. Dracon powoli podszedł do łoża i usadziwszy się na krześle po prawej stronie, patrzył na jej twarz. Jej policzki były lekko różowe.
  -Hermiono… Obudź się. Błagam. Nie umieraj. – szepnął.
  Po kilku minutach jej powieki lekko drgnęły. Po chwili uniosła je, przez co ukazały się jej piękne, czekoladowe oczy. Popatrzyła na blondyna, tak samo, jak zrobił to on. Powiedział uradowany:
  -Żyjesz. Proszę, nie rób mi już takiego strachu kobieto.
  Nic nie odpowiedziała. Ciągle mu się przyglądała. Najbardziej wpatrywała się w jego oczy. Kochała ten blask w jego tęczówkach. Odezwała się:
  -Draco…
  -Słucham.
  -Draco… Ja… My… Jesteś ojcem mojej córeczki… naszej córeczki… Ma na imię… Alexina. Zaopiekuj się nią… Ona jest u… u moich rodziców. Adres znasz. Jedź… jedź po nią… Powiedz jej, że zawsze będę… będą ją kochała…
  -Miona. Nie poddawaj się. Wyzdrowiejesz i wrócisz do córeczki. Będziemy żyli razem długo i szczęśliwie. – jego oczy zaszkliły się. Zaskoczył go fakt, że jest ojcem.
  -Wtedy… wtedy jak uciekłam… byłam w drugim… drugim miesiącu ciąży… uciekłam… bałam się, że mnie zostawisz… Pamiętaj o mnie.
  -Będziemy razem Mionka! Nie odchodź!
  Złapał ją za dłoń i uścisnął ją bardzo mocno. Jej druga ręka powędrowała w jego stronę. Pogładziła kciukiem jego policzek. Patrzyła na niego, a jej kąciki ust lekko się uniosły.
  -Pamiętaj Draconie. Zawsze i wszędzie wiedz o tym. Kocham Cię Draconie Lucjuszu Malfoy.
  Aparat wydał z siebie ciągły sygnał. Linia życia zmieniła się z krzywej na idealnie prostą. Jej ręka opadła. Cała jej twarz była blada. Usta lekko otwarte, a w jej otwartych oczach zaistniała pustka.
  -Miona. – potrząsnął nią. – Miona! MIONA!
  Rozpłakał się. Nie mógł uwierzyć w to, że umarła. I to z jego winy! Uświadomił sobie, że on ją naprawdę nadal kochał. Jego miłość nigdy nie zgasła. Przed jego oczami pojawiły się wszystkie momenty, które spędził z dziewczyną. To jak się oświadczył…

  „Był piękny, letni, upalny i słoneczny dzień. Szli razem przez park trzymając się za ręce. Gdy doszli do fontanny zwrócili się w swoje strony. On uklęknął, po czym wyciągnął czerwone pudełeczko.
  -Wyjdziesz za mnie, Hermiono?
  Ona je przyjęła. Gdy wstał rzuciła mu się na szyję.”
 
 Rozpłakał się jeszcze bardziej. Wtedy… wtedy czuł się szczęśliwy, że będzie dzielił z swoją ukochaną resztę życia. Jego szczęście nie trwało długo. Kolejne wspomnienie.


  „Nastał ten dzień. Draco był szczęśliwy. Dzisiaj miał poślubić swoją ukochaną. Hermionę. Od dziś nie miała się nazywać Hermiona Granger, tylko Hermiona Malfoy. Tak pięknie to brzmi. Draco i Hermiona Malfoyowie… Czekał w kościele, aż ona w końcu pokaże się zza drzwi kościelnych. Czekał i czekał. Ceremonia miała się rozpocząć o jedenastej, ale gdy było już w pół do dwunastej, zaczął się o nią martwić. Pozostawiając wszystkich zgromadzonych, pojechał do ich wspólnego mieszkania. W salonie znalazł jej suknię ślubną, która leżała na sofie. Na stoliczku znalazł tę karteczkę, gdzie informuje go, że musi odejść. Wtedy płakał. Po kilku minutach przybyła jego matka, Narcyza Malfoy. Powiedział jej o wszystkim, a ona go próbowała pocieszyć, że wróci.”

  Niestety… nie wróciła przez pięć lat. Pozostawiła go wtedy. Przez ten cały czas na nią czekał. Z żadną kobietą się nie umawiał. A było tyle szans! Jednak nie. On, Draco Malfoy, pozostał wiernym narzeczonym Hermiony Granger. W tej chwili, gdy patrzył na martwą kobietę jego życia, nie wiedział co zrobić. Opuścić ten pokój, pojechać do państwa Grangerów, zabrać jego córkę i powiedzieć, że jej mama nie żyje? Czy jednak skończyć z tym wszystkim?
  -Przykro mi kochanie. – mruknął zrozpaczony.
  Pocałował jej zimne usta. Gdy się oderwał, sięgnął po różdżkę. Skierował ją ku kierunku swojego serca.  Szepnął:
  -Będę musiał gnić w piekle za ten czyn. Avada Kedavra.

  Błysk zielonego światła. Różdżka chłopaka wyleciała z jego ręki, a jego górna część ciała wylądowała na ciele ukochanej. 

Tę miniaturkę betowała kochana To$ka <33 . To był jej pierwszy raz, a się martwiła, że zniszczy miniaturkę. Osobiście uważam, że jej się udało i dzięki niej miniaturka lepiej się "prezentuje".
Jest to moja pierwsza miniaturka o takim klimacie. Zawsze musi być ten pierwszy raz. Chcecie takich więcej? 
Pozdrawiam,
Kaja

PS Nie wiem kiedy pokarze się 29.3 rozdział. Ale moja kochana beta się usprawiedliwiła, więc wiem, dlaczego tak długo rozdziału nie ma, ale Wy nie <3

10 komentarzy:

  1. Boże, boże, bożenko.
    Teraz humor mi zniszczyłaś! ;_; Ale spokojnie, wybaczam ci. :*
    A widzisz To$ka? Dałaś radę! ;D
    Weny dużo! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Miniaturka jest piękna chociaż bardzo smutna :(

    życzę weny i zapraszam do mnie

    ----------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane i zbetowane. Dobrze Ci idzie pisanie w takim klimacie. Martwi mnie tylko co się stanie z ich córką...
    F.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miinaturka jest fajna, uwielbiam te klimaty :D

    OdpowiedzUsuń
  5. :C Wielki smutek.Osierociłaś dziecko. jak mogłaś?

    OdpowiedzUsuń
  6. Pielegniarka powiedziala ze bedzie dobrze a mionka umarla? :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Pielegniarka powiedziala ze bedzie dobrze a mionka umarla? :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna miniaturka :) Nie czytałam jeszcze niczego takiego o takim klimacie :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy