UWAGA! ROZDZIAŁ NIE BYŁ WYSŁANY DO ZBETOWANIA! Za zgodą bety
"Lepiej słuchaj i przestrzegaj zasad,
bo możesz pożałować tego, że nie posłuchałeś ..."
"Lepiej słuchaj i przestrzegaj zasad,
bo możesz pożałować tego, że nie posłuchałeś ..."
Rozdział 32
Będę Cię pilnował
Ruszyli na stację King Cross w Londynie. Zmierzyli w
kierunku peronów 9 i 10, gdzie potem przeszli przez zaczarowaną barierkę na
peron numer 9 i 3/4. Od razu zrobiło się głośno. Wszyscy uczniowie żegnali się
z rodzinami. Malfoyowie oddali swoje kufry i zaczęli szukać przyjaciół. Rodzice
od razu znaleźli Weasleyów i Potterów. Bliźniaki na chwilę odeszły na bok, na
prośbę Jean. Powiedziała:
-Harry... Proszę Cię... Usiądź obok mnie. Jak i w
przedziale dla prefektów, jak i przy przyjaciołach. Ja się naprawdę boję.
-Dobrze. Niczego się nie bój. To co było w nocy nic nie
oznacza.
-Skąd wiesz? Też tak miałam rok temu, a potem się okazało,
że tata miał wypadek.
-Posłuchaj mnie teraz uważnie. - złapał ją za nadgarstki i
spojrzał prosto w jej szaro-niebieskie oczy. - To nic nie ma związanego z
rodzicami, ani rodziną. Niczego się nie obawiaj. Wiedz, że ja będę ciągle przy
tobie. Będę Cię pilnował. Obiecuję.
Przytulił
ją, a ona odwzajemniła uścisk. Mimo że często się z nim kłóciła, denerwowali
się, wkurzali wzajemnie to i tak ona wiedziała, że znajdzie pomoc u jego boku.
Wiedziała, że umie się zatroszczyć o dziewczynę. Ciekawiła się, kto będzie tą
szczęśliwą dziewczyną, która będzie jego dziewczyną, narzeczoną, a później
żoną. Chociaż nie kochała go jako ukochanego, ale kochała jako troskliwego,
czułego, odpowiedzialnego i opiekuńczego brata. Po chwili złapał ją za rękę i
powiedział:
-Chodź. Pójdziemy poszukać przyjaciół.
Na zgodę kiwnęła głową i szybkim krokiem zmierzyli w stronę
pociągu, mając nadzieję, że znajdą ich przy wagonie. Znaleźli. Jasmine,
Izabelle, Alexander i Nadine czekali na rodzeństwo.
-Na Merlina! - zawołała Jas. - Jen! Coś ty taka blada?
-Nie wyspałam się po prostu. - mruknęła. - A gdzie Fred i
James?
-Z rodzicami. Powinni zaraz dołączyć. - odpowiedział Alex z
lekkim uśmiechem, który posyłał w stronę szatynki. Po chwili podbiegła do nich
jakaś dziewczyna o czarnych, mocno falowanych włosach i ciemnobrązowych oczach.
Była to trzynastoletnia siostra panny Finnigan, Alexina Mirlen Finnigan.
-Jasmine! Widziałaś może Albusa?
-Nie Alin. Nie widziałam. Może jest z rodzeństwem. Poszukaj
Potterów.
-Pomożesz mi? - spytała.
-No dobrze. - stwierdziła i powiedziała do towarzyszy. -
Widzimy się za chwilę. Czekajcie na mnie w przedziale gdzie zawsze siedzimy. Na
razie. - ruszyła za siostrą.
-To... wchodzimy? - zagadnął Harry.
-Pewnie. - mruknęła Iza. Weszła do wagonu, a za nią chciał
wejść blondyn, jednak siostra do zatrzymała.
-Co jest? - zapytał.
-A pożegnać się z rodzicami?
-Przecież oni jadą z nami. - roześmiał się.
-A no tak... - uśmiechnęła się lekko. Była przyzwyczajona
do pożegnań z rodzicami, nim wsiądzie do pociągu i odjedzie. - To wchodzimy.
-Ja zaraz dojdę, tylko pójdę do moich rodziców się z nimi
pożegnać. - oznajmiła Nadine.
-Dobra.
Weszła do wnętrza. Razem z przyjacielem, kuzynką i bratem
zmierzyli w stronę ich przedziału. Gdy doszli opadli na siedzenia. Tak jak
szarooka poprosiła tak blondyn zrobił. Bardzo chciała, by siedział obok niej.
Bała się, że może być gorzej niż zwykle. Zaczęli rozmawiać, jak im minął
ostatni tydzień wakacji.
Dokładnie o jedenastej poczuli, jak pociąg ruszył.
Przyjaciele siedzieli w jednym przedziale. Jean, Harry, Jasmine i Alexnader
siedzieli po jednej stronie, a Izabelle, Nadine, Fred i James po drugiej.
Bruneci zaczęli opowiadać kawały, z których nie udało się powstrzymać od
śmiechu. Po kilku minutach, drzwi się rozsunęły. -Prefekci mają przyjść do
wagonu, przeznaczony dla nauczycieli, by weszli do przedziału prefektów. -
powiedziała z uśmiechem Ginny. Czwórka przyjaciół wstała z siedzeń i poszła za
rudowłosą kobietą. Zmierzyli ku wagonie nauczycieli, by później wejść do
jednego, który jest przeznaczony dla krótkich spotkań prefektów z zastępcą
dyrektora, który powie o zasadach i obowiązkach prefektów naczelnych. Weszli do
jednego z nich. Siedział tam Seamus Finnigan. Czwórka przybyłych zajęła miejsce
naprzeciwko niego. Zaczął:
-Witam Was. Zacznę od tych głównych zalet bycia prefektem.
Możecie odwiedzać Hogsmeade, kiedy chcecie, oczywiście nie na lekcjach. Macie
jedną wspólną łazienkę, która jest na piątym piętrze. Przysługuje Wam także
oddzielne dormitorium. Każdy z Was ma własną. Są one tylko połączone ze sobą
Pokojem Wspólnym. Hasło będziecie znali tylko Wy. Jeżeli chcecie, możecie też
założyć hasło do dormitorium, jednak chyba nie będzie taka potrzeba. Teraz
obowiązki... Będziecie prowadzili wspólne patrole. Od godziny dwudziestej
trzeciej w nocy, do piątej rano. Macie się zamieniać. Macie prawo do dodawania
i odejmowania punktów innym i swoim domom, ale oczywiście musicie mieć do tego
prawdziwy powód. Razem z dyrektorką ustaliłem takie pary na patrole... Jasmine
z Harrym, a Jean z Alexandrem...
-Przepraszam panie profesorze... - przerwała mu szatynka. -
A czy mogłabym mieć patrole z Harrym? Nie, że nie lubię Alexana, ja go bardzo
lubię, ale... jakoś bezpieczniej czułabym się przy jego boku.
-Przykro mi, ale nie ma możliwości zmiany. Ale nie
dokończyłem jeszcze dokładniej. Ustaliliśmy z profesor Finnigan, że nie będą
tylko takie pary. Postanowiliśmy, że będziecie się mieszali ze sobą. Czyli...
tak jak powiedziałem wcześniej, innym dniu Jasmine z Jean, Harry z Alexandrem,
Potem Jean z Harrym, a Jas z Alexanem. W jakiej kolejności będziecie to robili,
to już od Was zależy. Jedna para na jedną noc. Hasła do Pokoi Wspólnych domów.
Gryffindoru to Gryfomanis, Slytherinu to Salazarsen, Huffelpuffu to Draconis. Z
Ravenclaw nadal jest, by odpowiedzieć na pytanie. Macie jakieś pytania?
-Ja mam. - odezwał się brunet. - Mamy oddzielne
dormitorium, a wspólny pokój. Czy mamy jakieś oddzielne łazienki?
-Oczywiście. Z każdego dormitorium jest wyjście do
łazienki. Jeżeli to wszystko to wróćcie już do przyjaciół. Do widzenia. -
uśmiechnął się.
-Do widzenia. - odpowiedzieli razem i wyszli z przedziału.
Zmierzali już do przyjaciół, jednak gdy blondyn przeszedł przy drzwiach do
przedziału, gdzie siedzieli jego rodzice powiedział do siostry:
-Idź z nimi. Ja na chwilę wejdę do rodziców. Zaraz przyjdę.
Przytaknęła głową i zmierzyła za Jas. Chłopak rozsunął
wejście, wszedł, zamknął za sobą drzwiczki i usiadł naprzeciwko mamy.
-Harry. - odezwała się z uśmiechem matka. - Coś się stało?
-Mi nic, ale... Nie mówiłem Wam o tym i nie chciałem, ale
muszę powiedzieć. To przecież o nią chodzi, a nie chcę by się jej coś stało.
-O kim mówisz? - zapytał Draco.
-O Jean. Znów się zaczyna. - spuścił głowę, a Malfoyowie
zrobili przerażone miny. Te trzy słowa znaczyły tak wiele. Znów się zaczyna.
-Skąd te wnioski synku? - spytał.
-Dzisiaj w nocy około drugiej siedziała w kuchni i płakała.
Później o czwartej obudziłem się, bo usłyszałem jęki i ciche krzyki. Była to
ona. Podszedłem do jej łóżka. Dygotała, z jej czoła leciały krople potu, a z
pod powiek łzy. Ona się boi. Co mam zrobić? Chcę ją chronić!
Hermiona
usiadła obok syna, a on przytulił się do niej. Pogładziła go po włosach.
-Nie martw się. Teraz będziesz miał ją bardziej pod
kontrolą i będziesz mógł bardziej ją pilnować. Przecież jesteśmy w Hogwarcie. A
jesteście prefektami, więc macie dormitorium, które znajduje się obok siebie.
Damy radę. Nic jej się nie stanie. - uspakajała go kobieta.
-Harry. Posłuchaj mnie uważnie. - ojciec spojrzał prosto w
oczy synowi. - Niczego się nie bój. Teraz będzie bardziej chroniona, ponieważ
my tam także będziemy. Nasz pokój będzie na piątym piętrze. Będziemy mieli do
Was blisko.
Kiwnął głową i lekko się uśmiechnął. Wstał z siedzenia i
ruszył do siostry, która siedziała w przedziale z przyjaciółmi.
Zajął wcześniej zajmowane miejsce. Poleciały kolejne
kawały. Nagle wejście się otwarło. Stanął w nich przystojny chłopak o brązowych
włosach i niebiesko-zielonych oczach.
-Cześć. - przywitał się. - Czy... mógłbym się do Was
dosiąść? W żadnym uczniowskim wagonie nie ma miejsca.
-Pewnie. Siadaj gdzie chcesz. - uśmiechnął się Alexander.
Nieznajomy także się uśmiechnął i usiadł pomiędzy Jean, a Jasmine.
-Nazywam się Rafael Nicoladis Cast. - przedstawił się. -
Należę do Gryfonów. Szóstoklasista.
-Miło mi Cię poznać Rafael. - odezwała się Jas. - My
jesteśmy z różnych domów, ale z jednego roku. Piątoklasiści. Ja jestem Jasmine,
to jest Harry, Jean, Alexander, Fred, Izabelle, Nadine i James.
Podał każdemu rękę na przywitanie.
-Macie może ochotę na jakąś zabawę? - zagadnął James.
-A jaką? - zapytała z lekkim uśmiechem Jen.
-A niech będzie... butelka.
Z twarzy szatynki wygasł uśmiech. Wszystko inne może być,
ale nie butelka! Nie dała jednak to po sobie poznać. Spytała:
-Jakie są zasady? Bo robimy różnie.
-Gramy na zasadzie "Pytanie czy Wyzwanie". Nie
robimy na rozbieranie się, chociaż wiem kochane dziewczyny, że byście chciały.
- roześmiał się Fred, a Izabelle uszczypnęła go w ucho. - Auć! Iza! To bolało!
Dobra... jeżeli macie jakieś zasady dla siebie, to mówcie teraz. - rozglądnął
się po wnętrzu. - Żadna z Was?
-Ja tylko jedne. - odezwała się Malfoyówna. - Ja nie chcę
nic z całowaniem.
-Dobra. - klasnął w dłonie Alexander. - Ktoś ma jeszcze? -
reszta pokręciła głowami. - Teraz butelkę trzeba skądś wytrzasnąć...
Fred uśmiechnął się lekko i wyciągnął z plecaka plastikową
butelkę. Dziewczyny wyczarowały stolik na środku przedziału.
-Kto zaczyna? - spytał Puchon.
-Ja. - zawołała Nadine. Wzięła od towarzysza butelkę,
położyła ją na powierzchni mebla i zakręciła. Wypadło na Zabiniego.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie.
-Hmm... jakie by ci tutaj dać pytanie... - zastanowiła się
chwilę. - Wiem! Czy jakaś dziewczyna z Hogwartu ci się podoba? Ale chodzi o
uczennicę.
-Tak. - odpowiedział śmiało. Zakręcił. Wypadło na Rafaela.
-Py... - nie dokończył, bo szatyn od razu mu odpowiedział.
-Wyzwanie. Jak na całego to na całego. - zaśmiał się.
-Spoko. - mruknął. - Może... Pocałuj najładniejszą
dziewczynę w tym przedziale. Może być w policzek.
Chłopak przez chwilę zaczął się rozglądać.
-Na pewno wybierze Nadine. - szepnęła Jean w stronę brata.
-Albo Jasmine. - odszepnął.
-A co mówiłeś ro... - przerwała, ponieważ ktoś złapał ją za
policzek, obrócił jej głowę w swoją stronę i złączył jej usta z innymi ustami.
Był to nowo poznany chłopak. Chciała się od niego oderwać, jednak nie umiała.
Zostało jej tylko jedno wyjście... podniosła rękę, dłoń zacisnęła w pięść i uderzyła
w małego "przyjaciela" szatyna. Od razu skończył się pocałunek.
Rafael trzymał się mocno za swoją męskość zaciskając zęby, by nie krzyczeć.
Dziewczyna wstała z miejsca i powiedziała w jego stronę:
-Mówiłam, że nie chcę nic z całowaniem!
Wyszła. Była wściekła. Przeszła do drugiego wagonu. Nikogo
nie było na wąskim korytarzu. Nagle... zrobiło jej się niedobrze. Oparła się
dłonią o okno. Zakręciło jej się w głowie, a po chwili leżała na podłożu.
Usłyszała jak ktoś woła jej imię. Więcej nic nie słyszała...
***
-Coś ty taki zamyślony?
Z zamyśleń Dracona oderwała go jego żona. Spojrzał na nią.
Nadal miała zatroskaną minę. Nic nie mówili od tej krótkiej rozmowy z synem.
Myślał o córce.
-Myślę o Jean... Zastanawiam się czy... Czy to tylko
przemęczenie, czy naprawdę to się dzieje. Ale chyba te drugie. W tamtym roku,
jak Harry mi opowiedział co się z nią dzieje... To jest tak samo. Co się teraz
wydarzy?
-Nie wiem kochanie. - odparła. Panna Malfoy już od
małego... to się działo od kiedy miała zaledwie miesiąc. Wszystkie fakty, jakie
się działy piętnaście lat temu... to wszystko się ze sobą łączy. Nagle
usłyszała jakieś krzyki.
-Kto tak krzyczy? - spytała przerażona. Po chwili słyszała
jak ktoś wypowiada imię jej córeczki. - Lecę sprawdzić co się dzieje. -
wybiegła z przedziału. Przechodziła przez wąskie korytarze wagonów. Po chwili
znalazła się tam, gdzie dzieci ich przyjaciół byli.
-Odsuńcie się! Co się tutaj dzieje? - zawołała kobieta.
Piątoklasiści się odsunęli. Kiedy ujrzała leżące ciało szatynki przeraziła się.
Alexander po chwili śmiało podszedł do młodej Gryfonki i z lekkim trudem wziął
ją na ręce, po czym zaniósł ją do wcześniej zajmowanego przez przyjaciół
przedział. Wszyscy podążali za nim. Położył ją po jednej stronie. Zaczął
leciutko uderzać w jej lekko zarumienione policzki. Jej powieki drgnęły. Puchon
pomógł jej przejść na pozycję siedzącą, a gdy to zrobił usiadł obok niej.
Spytał resztę:
-Macie wodę?
Harry podszedł do swojego plecaka, z którego wyciągnął
butelkę napełnioną wodą. Podał ją przyjacielowi. Po drugiej stronie dziewczyny
zajął miejsce Rafael. Chciał złapać za dłoń czternastolatki, jednak Zabini
szybko złapał za ręce przyjaciółki.
-Nie waż się jej dotykać. - syknął. - To wszystko przez
ciebie.
-A co ja takiego zrobiłem? Przecież sam mi kazałeś
pocałować najładniejszą dziewczynę w tym przedziale.
-Ale ona powiedziała, że nie chce nic z całowaniem, co
automatycznie ją wyklucza z tego wyzwania. Ty nie jesteś jej wart, więc spadaj,
bo cię zaraz wypieprzę z tego przedziału, albo przez okno wyrzucę. - warknął.
-Alexander! - skarciła go Hermiona. - Przestań mu grozić!
-Proszę pani, ale to przez
niego! - odpowiedział Zabini.
-Proszę wyjść. - rozkazała Herma w stronę szóstoklasisty.
Ten wstał i wyszedł, a później gdzieś zniknął.
-C-Co się s-stało? - wszyscy usłyszeli słaby głos Jean.
-Zemdlałaś, ale wszystko jest już w porządku. -
odpowiedział szatyn i przytulił dziewczynę. Poczuł się o nią odpowiedzialny,
tak, jak było to w czwartej klasie, gdy byli razem.
~~*~~
Po kilku godzinach byli już w Hogsmeade. Przebrani w czarne
szkolne szaty, uczniowie wyszli z pociągu. Nagle usłyszeli:
-Pirszoroczni do mnie!
Był to gajowy Hogwartu. Pół olbrzym. Jego twarz pokrywały
siwiejące włosy. Hermiona szturchnęła syna, kiedy tylko obok niego stanęła.
-Czemu mi nic nie mówiłeś, że Hagrid nadal jest tutaj
gajowym?
-Zapomniałem. A czy to ma jakieś wielkie znaczenie?
-Dla mnie, wujka Harry'ego i wujka Rona tak. To nasz
przyjaciel.
-Nie gniewasz się na nas? - do rozmowy dołączyła się Jean.
-Nie, nie gniewam, ale mogliście coś powiedzieć. Idę do
Harry'ego i Rona. Idźcie już do wozów.
-Przecież wiemy. Mamo. Jesteśmy już na piątym roku, a nie
na pierwszym. - jęknął blondyn. Kobieta poszła poszukać brata i szwagra, a
bliźniaki poszli razem w stronę wozów, prowadzących do Hogwartu.
Po kilku minutach znaleźli się w Wielkiej Sali. Przyjaciele
się rozstali i zajęli miejsca przy stołach swoich domów. Izabelle, Jean i
Nadine usiadły razem przy stole Gryfonów. Po chwili drzwi się otwarły. Stanął w
nich Seamus, a za nim szereg pierwszoroczniaków, ustawionych w parach. Przeszli
przez środek Sali, nie powstrzymując się od oglądania pomieszczenia.
Najbardziej podziwiali zaczarowany sufit, na którym teraz było widać pełno gwiazd.
Ceremonia przydziału trwała trochę dłużej, niż w ostatnim
roku. Dużo osób trafiło do Ślizgonów i Krukonów. A jakie były relacje między
Slytherinem, a Gryffindorem? Było to poznać po przemowie dyrektorki. Uczniowie
chodzili do stołów innych domów. Najczęściej to Gryfoni do Ślizgonów. Tak.
Relacje z nimi były dobre. Jest już tak od dziesięciu lat. W trakcie przemowy
profesor Finnigan, poinformowała uczniów o ważnych sprawach:
-Mamy wielkie zmiany w radzie pedagogicznej. Obrony będzie
uczyła pani Hermiona Malfoy, eliksirów Dracon Malfoy, transmutacji Ginny
Potter, lekcji latania Harry Potter, historii magii Ronald Weasley, mugoloznastwa
Sofie Weasley. Mam nadzieję, że wykonałam dobrego wyboru, jeżeli chodzi o
wybranie nauczycieli do odpowiedniego dla niego przedmiotu.
Szatynka spojrzała na stół Ślizgonów. Widziała, jak jej
brat już rozmawia z swoim kolegą, Charliem. Jest to przystojny blondyn. Często
bywał w domu Malfoyów, ale unikała go. Harry się wygadał, że ona podoba się
Charliemu.
Po uczcie, prefekci spełnili swoje obowiązki i razem
ruszyli do ich nowego dormitorium. Nim poszli spać, bawili się w Eksplodującego
Durnia. Wszyscy byli wykończeni.
~~*~~
-Jak pięknie. - westchnęła Hermiona wchodząc do sypialni
jej i męża. Ściany były pokryte beżową, brązową i czarną farbą. W pomieszczeniu
znajdowało się małżeńskie łoże z biało-czarną pościelą. Z okna mieli widok na
piękne jezioro, które znajdowało się na błoniach Hogwartu. W jednym kącie
pokoju znajdowała się kanapa z dwoma fotelami, które stały przy kominku.
-Ten pokój jest tylko dla nas. - mruknął Draco przytulając
małżonkę od tyłu. Minęło już piętnaście lat, a jego uczucie do niej nigdy nie
zmalało. Kochał ją tak, jak kiedyś. Złożył na jej szyi delikatny pocałunek.
Odwróciła się w jego stronę. Zaczęli się całować. Gdy się oderwali szepnęła:
-Teraz nikt nie powinien nam przeszkodzić kochanie.
~~*~~
Jean siedziała na swoim łóżku i czytała książkę. Chciała
się oderwać od rzeczywistości. Uwielbiała czytać musicale. Chciałaby zostać z
zawodu aurorką, a z zamiłowania piosenkarką, albo pisarką. Tak. Miała talent
pisarki. Nie pisała tylko tekstów piosenek, które później sobie śpiewała dla
siebie, tylko tworzyła również opowiadania. Tragiczne, romantyczne, obyczajowe.
Do pokoju ktoś zapukał. Szatynka powiedziała śmiałe "Proszę", a drzwi
się otwarły. Stanęła w nich Jasmine w swojej długiej, niebieskiej koszuli nocnej,
która sięgała jej za kolana. Gryfonka uśmiechnęła się i zaprosiła gestem dłoni,
by przyjaciółka usiadła obok niej, co uczyniła. Malfoyówna odłożyła książkę.
-Co cię do mnie sprowadza Jas? - spytała miło.
-Musimy pogadać.
-Słucham cię. O czym chcesz pogadać, albo o kim?
-O Rafaelu.
Gdy piątoklasistka usłyszała te imię, od razu uśmiech
spełzł z jej twarzy. Finnigan uznała te milczenie za pozwolenie kontynuacji,
więc mówiła:
-Wiem, że źle zrobił, ale widocznie wpadłaś mu w oko. Nie
musiałaś go uderzać w... jego przyjaciela. Może... pogodzilibyście się?
Dziewczynie szczęka opadła. Gdy zamknęła usta dotknęła
dłonią czoło przyjaciółki.
-Czy ty coś dzisiaj może brałaś? - zapytała bez namysłu
szarooka. - Ja i on pogodzeni? Ja mu wpadłam w oko? Chyba cię coś. Czy nie za
bardzo przejęłaś się tym, że przegrałaś dwa razy, gdy graliśmy w Eksplodującego
Durnia?
-Nie? Dlaczego nie chcesz się z nim pogodzić?
-A czy ja powiedziałam, że nie chcę? Po prostu nie chcę się
z nim zadawać i koniec.
***
Harry leżał na łóżku w swoim dormitorium, patrząc ciągle
przez okno na księżyc. Zastanawiał się, co takiego teraz będzie. Wiedział, że
nie będzie z nią łatwo. Bał się, iż będzie coraz bardziej cierpiała. Rok temu
było gorzej niż zazwyczaj. Obawiał się tego, że zacznie się o wiele gorzej.
Przez rozmyślania nie umiał zasnąć. Po chwili usłyszał ciche pukanie do drzwi.
Powoli się otworzyły i zamknęły.
-Co się dzieje? - spytał.
-Mogę zostać tutaj na noc? - odpowiedziała pytaniem na
pytanie Jean.
-Boisz się być sama?
Tylko pokiwała głową. Chłopak wstał z łóżka i wyczarował
kołdrę i poduszkę, którą położył na kanapie.
-Dobra siostra... połóż się w łóżku, a ja będę spał dzisiaj
na kanapie.
-Co? Nie... ty idź do łóżka. - nie chciała dać za wygraną.
-Przykro mi siostrzyczko, ale ze mną nie wygrasz. - zaśmiał
się cicho. - Właź pod kołdrę.
Dziewczyna podeszła do łóżka, położyła się i przykryła.
Harry zrobił to samo na kanapie.
-Dobranoc Jean. - odparł.
-Dobranoc Harry. - odpowiedziała, jednak dodała w myślach: "Mam nadzieję, że
dobra..."
***
-NIEEEEE!!
Harry szybko poderwał się z kanapy i podszedł do
łoża. Dziewczyna siedziała, cała przerażona.
-Spokojnie Jean. Nic ci nie zagraża. Jestem obok ciebie. -
powiedział siadając na łóżku, a czternastolatka wtuliła się w jego tors. Znów
jej się to śniło.
-Harry... - zaszlochała. - Nie wytrzymam już. Nim to minie,
ja się chyba prędzej zabiję...
-Jen na Merlina! Przestań już tak mówić! Za niedługo ci to
minie. Nigdy nie pozwolę na to, by coś ci się stało. Zaopiekuję się tobą. Nawet
mógłbym nie spać, tylko być z tobą, aby wiedzieć, że jesteś w bezpieczeństwie.
-Nie przesadzaj. Widać, że masz charakter po cioci Ginny.
Ona jest taka opiekuńcza, troskliwa... masz to po niej.
-Po mamie także. A teraz połóż się i...
Nie
dokończył, ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Blondyn wstał i poszedł
otworzyć.
-Alexan? - zapytał zdziwiony. - A ty co chodzisz po nocach?
Patrole dopiero zaczynają się jutro, ale to, że jesteś prefektem nie oznacza,
że możesz chodzić po nocach, gdy nie jesteś na patrolach.- skarcił go.
-A to dlaczego ty chodzisz? - zapytał z rozbawieniem. -
Słuchaj... usłyszałem krzyk. Poznałem, że to Jean, ale zobaczyłem przez dziurkę
do klucza w jej drzwiach, że jej nie ma…
-Ona jest u mnie. - odpowiedział krótko. - Wchodź.
Szatyn wszedł do dormitorium Ślizgona i od razu spojrzał na
dziewczynę, która nadal siedziała na łożu w swojej czerwonej koszuli nocnej na
ramiączkach. Przybyły podszedł niepewnie do Gryfonki i usiadł obok niej.
-Co się stało, że krzyczałaś? - w jego głosie było słychać
troskę.
-Nic takiego... po prostu to zły sen. Ale... aż tak głośno
krzyczałam? - jako odpowiedź pokiwał głową. - Przepraszam, że cię obudziłam. A
Jasmine śpi?
-Ona na chwilę wstała. Spotkaliśmy się w Pokoju Wspólnym i
powiedziałem jej, by wróciła do pokoju.
-Tobie także dziękuję. - teraz przytuliła z śmiałością
zaskoczonego Puchona. - Za to, że przyszedłeś sprawdzić, co się stało.
-Dobra... ja zostawię was na chwilę samych. Zaraz wrócę. -
oznajmił piątoklasista, po czym wyszedł z dormitorium. Zmierzył w kierunku
drzwi, które wiodły do sypialni rodziców. Były zamknięte. Wyciągnął różdżkę i
wypowiedział "Alohomora",
a później znalazł się w ich sypialni. Zaczął:
-Przepraszam, że przeszkadzam wam w bzykanku, ale właśnie
znów się zaczęło. Lepiej przerwijcie choć na chwilę, ubierzcie szlafroki i
przyjdźcie do mojego dormitorium. - zamknął drzwi, pozostawiając zszokowanych
małżonków.
-Na szczęście jesteśmy przykryci... - mruknęła Hermiona.
-A czy on musiał ZNÓW nam przerwać?
-Nie wkurzaj się kochanie. - cmoknęła go w policzek. -
Lepiej chodźmy do dzieci. - wstała z łoża. Założyła na siebie swój biały
szlafrok. - Idziesz?
Poszedł jej śladami. Po chwili znaleźli się w pokoju
Ślizgona. Zastali tam swoje dzieci i Alexandra.
-Alexan. Migiem do łóżka! - rozkazała pani Malfoy. Ten
skinął głową i szybko wybiegł z pomieszczenia.
-Najpierw... - zaczął Draco. - Harry, dlaczego Jean śpi u
ciebie?
-Ona sama chciała!
-Tato, mamo... znów się zaczyna. To nie moje widzi
misie.
Trzydziestosześcioletni mężczyzna podszedł do córki i ją
przytulił, co ona odwzajemniła.
"Muszę go ostrzec" pomyślała.
=================================
Nowa postać! Znajdziecie ją na stronie "Pracownicy - cz.2" !
=================================
Hej robaczki ;**
Dawno nie było rozdziału. Podawałam wiele razy jasny powód. Ustaliłam z moją betą, że opublikuję 32 rozdział.
Będą one się pojawiały nie zbyt szybko. W spokojnym tempie.
Pozdrawiam,
Kaja
Nowa postać! Znajdziecie ją na stronie "Pracownicy - cz.2" !
=================================
Hej robaczki ;**
Dawno nie było rozdziału. Podawałam wiele razy jasny powód. Ustaliłam z moją betą, że opublikuję 32 rozdział.
Będą one się pojawiały nie zbyt szybko. W spokojnym tempie.
Pozdrawiam,
Kaja
Cześć! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :* Nie lubię tego Rafaela... >.< I trochę się gubię... Ale to nic! Przyzwyczaję się i będzie wszystko dobrze!
Rozwaliłaś mnie tym: -Przepraszam, że przeszkadzam wam w bzykanku, ale właśnie znów się zaczęło.! Hahahah, Harry znowu przeszkadza! xD
Pozdrawiam wiecznie zboczona Avada.
Hejka.:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny.:D
Jean miała rację uderzając go w jego przyjaciela.:D Teksty Harrego mnie rozwalają.:D
Czekam na kolejny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Świetny rozdział , a Tekst " Przepraszam, że przeszkadzam wam w bzykanku" Genialny :-)
OdpowiedzUsuńNo.! Pora wziąć się w garść. Obiecałam, że mimo wszystko dam komenta, więc to zrobię. Ojć czeka mnie długa podróż...Aż mi głupio, że od tego rozdziału nie dałam już żadnego komenta, może i czuje się trochę lepiej z tym, że znasz tego przyczynę, no ale...
OdpowiedzUsuńJebany Cast -.-' Dobrze, że Jean uderzyła go w dość wrażliwe miejsce xd Punkt dla niej.!
Hahaha oj Harry, Harry. Nie ładnie to tak przeszkadzać rodzicom. Byś się wstydził.! xd I ten tekst "Przepraszam, że przeszkadzam wam w bzykanku". Mistrzostwo.!
No to lecę dalej ^^
Całuje : To$ka