piątek, 17 stycznia 2014

11 ~~ Nienawidzę mojego imienia!


Rozdział 11
Nienawidzę mojego imienia!

Minęły dwa dni.
Przez cały czas, Draco unikał kontaktów z Hermioną. Jednak kiedy ją tylko widział, odważył się tylko na przywitanie. Nie mógł dalej pojąć, czemu pozwolił na to wszystko. Jak mógł dopuścić, by ta kobieta została przez niego storturowana.
Jean próbowała przypomnieć ojcu coś, kiedy tutaj nauczał. Tylko przypomniały mu się momenty, kiedy rozmawiał z swoim synem, córką… Jednak to, co szatynka próbowała wmówić tatowi coś na temat Miony, nic mu się nie przypomniało. Jen zrezygnowała z dalszych prób. Wiedziała, że im bardziej będzie chciała, by sobie przypomniał momenty z swoją małżonką, to i tak się to nie stanie. Wróciła do Alfriedgo – domu, w którym mieszkała z swoim mężem i synem.
~*~
        Od dwóch dni, Kaja siedziała ciągle w pokoju, który dzieliła z Domi. Do nikogo się nie odzywała. Zwykle siedziała na swoim łóżku i patrzyła przez okno w daleki punkt. Wszystkich zaczęła się bać.
        -Kaja…?
        Do pokoju weszła matka z obiadem. Uśmiechnęła się lekko do córki.
        -Od dwóch dni nic nie jadłaś. Musisz coś zjeść.
        Pokręciła głową. Kobieta westchnęła zrezygnowana.
        -Zostawię ci obiad na biurku. – Położyła naczynie na meblu i wyszła z pomieszczenia.
        Szatynka podkuliła nogi. Spojrzała na talerz, jednakże nie potrafiła nic przełknąć.
        -Gdyby nie to wszystko, to bym się z tym podzieliła z Amelie… - pomyślała, po czym oparła czoło o kolana i znów się rozpłakała.
~~
        -I…?
        -I nic. Nie chce nic przełknąć. Z nikim dalej nie chce rozmawiać, Severusie.
        -Czas to zmienić – odparł wstając z fotela i zmierzył do schodów.
        -A ty gdzie?
        -Do Kai.
        -Z tobą tym bardziej nie porozmawia.
        Zignorował wypowiedź małżonki i poszedł na górę. Bez pukania wszedł do pomieszczenia i zastał ją rozpłakaną. Bez słowa usiadł na krześle obok łóżka szatynki.
        -Jeżeli nie będziesz jadła, to wykończysz swój organizm – odezwał się.
        Wzruszyła tylko ramionami.
        -Będzie ci lepiej, kiedy z kimś o tym porozmawiasz.
        Pokręciła głową. Wywrócił oczami.
        -Kaja…
        -Nie jestem Kaja! – warknęła.
        -Nie wygaduj głupot.
        -Nienawidzę mojego imienia! Od teraz będę się nazywała Nina Venia Snape!
        -Skąd niby taki pomysł?
        -Z nikąd! Jak postanowiłam, tak będzie! – syknęła.
        -Posłuchaj… -  Ledwo dotknął jej dłoni, ta szybko się od niego oddaliła.
        -Zostaw mnie.
        -Rozumiem, że to wszystko cię boli, ale…
        -No dalej! – Popatrzyła na niego załzawionymi oczami. – Powiedz jaka to ja beznadziejna, głupia i naiwna, iż związałam się z tym imbecylem!
        -Akurat nie mam takiego zamiaru – powiedział. – Powiedz… Dlaczego broniłaś mnie przed Potterem?
        -Skąd…?
        -Powiedzmy, że to sprawka twoich sióstr. Zamontowały kamery w pomieszczeniach i słyszeliśmy kłótnię.
        -Która dokładnie za tym stoi?
        -Teraz nie jest to ważne. Odpowiedz na moje pytanie.
        Westchnęła.
        -Bo tak.
        -Konkrety Ka…. Nina. Chcę konkretów.
        -Skoro słyszałeś tę kłótnię, to nie muszę ci ich mówić, nieprawdaż? – warknęła.
        -Dlaczego nie chcesz normalnie porozmawiać?!
        -Nie umiem. Nie potrafię. Po tym wszystkim nie mam zaufania do ŻADNEJ osoby – oznajmiła szczerze.
        -Co sugerujesz?
        -Że już z żadną osobą nie porozmawiam na „luzie”. Będę się każdego bała! Bała rozumiesz?! BAŁA! – podniosła głos.
        -Uspokój się. – Złapał ją za nadgarstki.
        -PUŚĆ MNIE! – Wyrywała się. – Masz mnie zostawić! Wyjść! Idź! – warczała.
        -Powiem ci jedno: Nie miałaś mnie bronić przed tym kretynem.
        -Niby czemu?
        -Bo gdybyś tego nie zrobiła, to by nie było tego wszystkiego!
        -Czy… czy ty się za to obwiniasz, bo pokłóciłam się z nim na twój temat i przez to mnie pobił?
        Milczał. Zrozumiała.
        -Tato… Ty nie masz prawa się obwiniać. To wszystko tylko i wyłącznie moja wina. Zrozum to. Niczemu nie jesteś winny.
~*~
-Jak Kaja? – spytała Jean, kiedy weszła do domu brata.
-Jakoś. Ona nie chce z nikim gadać. Od dwóch godzin siedzi w szafie.
-Jak to w szafie?!
-Normalnie – odparł blondyn.
-Nie próbowałeś jej wyciągnąć?
-Próbowałem. Jednak kiedy tylko wychodziła, od razu znów tam weszła i usiadła. Ciągle nad czymś rozmyślała.
-Słuchaj… Przez to, że skupiłam się na pomocy ojcu, nie powiedziałam ci pewnej rzeczy.
-Jakiej?
-Kilka dni temu byłam na cmentarzu, niedaleko naszego rodzinnego domu. Rozmawiałam z Kathrine. Nasza Kaja jest w niebezpieczeństwie.
Harry zbladł.
Porozmawiali jeszcze chwilę na ten temat. Po jakimś czasie, pani Zabini wyszła z domu i podążyła do Potterów.
~*~
        -I co? Zdziałałeś cud i z TOBĄ porozmawiała? – spytała Tośka z chytrym uśmiechem i skrzyżowanymi rękami na piersiach, kiedy jej małżonek wszedł do salonu.
        -Tak. Porozmawiała.
        -Że jak?! – Opadła jej szczęka. Nie mogła w to uwierzyć, iż ani jej, ani pannom Snape się tego nie udało, a Severusowi tak.
        -To, co słyszałaś. – Wyszedł z pomieszczenia i gdzieś poszedł. Zaciekawiona szatynka wstała z siedzenia i poszła jego tropem.
        -Gdzie się znów wybierasz?!
        -Załatwić coś.
        -Niby co?!
        -Zobaczysz.
        -Severusie do jasnej cholery! Gdzie masz zamiar pójść?!
        Wywrócił oczyma.
        -Do Potterów.
        -O nie mój drogi. Ty zostajesz TUTAJ. To sprawa między Kają, a Jamesem!
        -Akurat tak się składa, że zmieniła sobie imię.
        -Jak to… zmieniła?!
        -Normalnie. Zamiast Kaja Gabrielle Snape, nazwała się Nina Venia Snape.
        -Jeszcze wybiję jej to z głowy… - mruknęła do siebie.
        -Gdzie Domi i Avada?
        -Wyszły na spacer. Nie próbuj tego robić, Severusie. To nie jest nasza sprawa!
        -Jak trzeba to trzeba. – Wyszedł z mieszkania.
        -SEVERUS! – zawołała za nim. – WRACAJ! W TEJ CHWILI! – Mężczyzna deportował się. – No to nie zostawię to tylko w twoich rękach – odparła i także teleportowała się do posiadłości jednego z swoich przyjaciół.
*
~~W tym samym czasie w mieszkaniu Potterów…~~

        -Ja już nie wytrzymuję ciociu. Tata za nic nie chce uwierzyć w to, że ma dwoje dorosłych dzieci, oraz jedną małą. Nie umiem mu tego wbić do głowy!
        -Znajdziecie jeszcze jakiś sposób, Jean. – Ginny schyliła za dłoń młodej matki, by dodać jej otuchy. – Skoncentruj się także nad Jasonem. Nie odstawiaj swojej rodziny na bok, ale także nie rób to z swoimi rodzicami oraz swoim rodzeństwu.
        -Wiem ciociu, ale… - urwała. Do salonu weszła jedyna córka państwa Potter, Lily. Miała ona już dziewiętnaście lat, a rude włosy w większości spięte w wysoki, długi kucyk.
        -Co jest Lil? – spytała matka.
        -Patrz co znalazłam. Wczorajsze wydanie „Proroka”. Nie miałam wczoraj czasu, więc wzięłam się za to dzisiaj… Chodzi o Jamesa!
        -Jakiego Jamesa? – zapytały jednocześnie pozostałe kobiety.
        -Pottera. Jamesa Syriusza Pottera!
        -Przecież on zginął w bitwie – pokręciła głową szatynka.
        -Widocznie nie. Patrz mamo, jaki się stał twój ukochany synek – uśmiechnęła się złowrogo. Ginevra wyrwała córce gazetę i przeczytała artykuł, widniejący na okładce. Co każde słowo jej oczy robiły się coraz większe, a twarz bladła.
        -Ja mu pokażę… - syknęła.
        -Pokaż. – Jen wzięła do rąk makulaturę. Od razu jej uwagę przykuło widok zdjęcia, na którym była znajoma dla niej dziewczyna wychodząca ze szpitala św. Munga.

WIELKI CZYN JAMESA POTTERA – SYNA HARRY’EGO POTTERA!

  James Potter (l. 23) właśnie wczoraj dopuścił się czynu, na którym ucierpiały dwie osoby. Kaja Snape (l. 23) oraz ich nienarodzona córka, trafiły do szpitala Św. Munga. Panna Snape posiadała wielkie obrażenia, spowodowane właśnie pobiciem przez pana Pottera.
  „Było z nią ciężko…” – mówił jeden z uzdrowicieli, pan Michael Smith. – „Nie miałem pojęcia, jak ją uspokoić. Ale cóż się dziwić? Poroniła.”
  Jakiś czas później, kiedy poszkodowana wychodziła ze szpitala, spotkaliśmy ją w towarzystwie jej matki, T. Snape, oraz ojca, S. Snape’a. Chcieliśmy się dowiedzieć czegoś więcej, jednakże nikt nam tego nie umożliwił.
  „Rozejść się, a nie taki hamider tutaj robicie” – warczał były nauczyciel.
  „Zostawcie” – powiedziała tylko matka pokrzywdzonej.
  James Potter – syn Chłopca-Który-Przeżył , pokazał na co go stać. Zabił bezbronne małe, a w dodatku własne dziecko, oraz załamał członkinię rodziny Snape.
  Jest on poszukiwany! Jeżeli ktoś go spotka, niech natychmiast się skontaktuje z Ministerstwem!

        -James coś takiego zrobił?! – zawołała przerażona Zabiniówna.
        -HARRY! – krzyknęła rozwścieczona Ginevra. Po chwili zjawił się jej mąż. Wstała gwałtownie z miejsca i przycisnęła gazetę o tors męża. – PATRZ, JAKIEGO MASZ SYNA!
        Zdezorientowany brunet chwycił Proroka, a okładka już go przeraziła. Zaczął czytać artykuł. Przeczytał tylko nagłówek, gdyż gwałtowne i głośne pukanie do drzwi. Panna Potter szybko otworzyła drzwi.
        -POTTER!! – rozbrzmiał wściekły głos Severusa Snape’a.
~*~
-Hermiono…
Malfoyówna siedziała nad brzegiem jeziora, mając zanurzone nogi, aż do kolan. Odwróciła głowę. Spostrzegła Dracona.
-Siadaj – powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Na pewno?
-Dlaczego nie? – Poklepała trawę obok siebie.
Mężczyzna uśmiechnął się. Zajął wskazane miejsce.
-Czemu zacząłeś mnie unikać?
-Bałem się.
-Czego?
-Że znów cię skrzywdzę.
Spuściła głowę. Miała pojęcie o co mu chodzi. Po tym, jak się dowiedział od Blaise’a, iż rzucił na nią jedno z zaklęć niewybaczalnych. Jednakże ona wiedziała, że robił to tylko dla swojej matki.
-Draco… Po dwóch razach się to nie zdarzy. Uwierz.
-Jak to dwóch?
-Ten pierwszy raz to było właśnie w tym ogrodzie. Drugi jednak… Minęło tak wiele lat, a nadal to pamiętam… Harry i Ginny oznajmili mi i Ronowi, iż Ruda jest w ciąży. Rozmawialiśmy w najlepsze. Potem… ech… niedaleko kawiarenki, w której byłam, widzieliśmy ciebie z Pansy Parkinson. Słyszałeś o niej? – Pokiwał głową. – Nazwałeś mnie szlamą. Chłopcy się wściekli i rozpoczął się pojedynek. Trafiłeś we mnie Cruciatusem, ale - pokazała gestem dłoni, by był cicho – potem przez przypadek okazało się, że to nie było zamierzone. Chciałeś trafić w Rona, lecz zaklęcie poszybowało w moją stronę.
-Hermiono… Przepraszam za…
-Chwila! Co powiedziałeś?
-Hermiono, przepraszam za. Co się dzieje?
-Nic. Po prostu wtedy wypowiedziałeś te słowa. Przypominasz sobie coś?
-Nie. Tak jak z tym incydentem w drugiej klasie, przywalenie w trzeciej, rzucenie Cruciatusa w szóstej oraz ten niedaleko kawiarenki… nie pamiętam.
-Czyli te słowa musiały wypłynąć przez przypadek… A wypowiedziałeś Access Memories, nim Zabini zaczął ci przypominać?
-Tak.
-Czyli pomoże tylko jakiś duży szok…
Nastała cisza.
-A może… - zaczęła i uśmiechnęła się tajemniczo do chłopaka. Energicznym ruchem ręki, ochlapała blondyna czystą wodą. Zaczęła się śmiać.
-Nie tak łatwo kochaniutka, o nie tak łatwo. – Odegrał się tym samym gestem, tyle że nabrał więcej wody.
Zaczęła się bitwa.
~*~
~~Powróćmy do panny Snape…~~

        Uspokoiła się. Czuła się odrobinę lepiej, że mogła wyrzucić z siebie to, czego nie potrafiła. Odważyła się do czegoś kolejnego. Opuściła swój pokój, gdzie czuła się najbezpieczniejsza. Zeszła powoli i cicho po schodach. Poszła do kuchni.
        -Mamo? Avada? – zawołała cicho.
        Brak odpowiedzi.
        -Domi?! Tato! – zawołała głośniej.
        Nie miała pojęcia, gdzie oni mogli być. Tylko ona była w domu. Sama. Ogarnął ją po raz kolejny strach. By mieć pewność, iż nikt nie pomyśli, by wejść do domu, zasłoniła wszystkie okna, jakie się znajdowały w mieszkaniu.
        -Gotowe… Gdzie oni są…? – Usiadła na krześle w kuchni i ukryła twarz w dłoniach. Nagle usłyszała jakieś skrzypnięcie. Spojrzała energicznie za siebie. Nawet w półmroku mogłaby rozpoznać te oczy.
        -Jak tu wszedłeś?!
        -Mam swoje sposoby.
        -Jeszcze ci mało?!
        -Brakuje mi ciebie… - mruknął wyłaniając się z cienia. – Jest mi bardzo przykro z powodu tego, co się stało z naszą córką…
        -Moją córką, Potter. MOJĄ – syknęła. Nie chciała, by taki palant był ojcem jej maleńkiej kruszynki, której już nie było.
        -Czyżby? – uniósł jedną brew ku górze.
        -Weź stąd wyjdź, bo jak tata wróci, to…
        -Grozisz mi?
        -Może. Weź spieprzaj! – ruszyła w stronę salonu. Pożałowała tego. Poszedł za nią i zaczął nią szarpać. – PUŚĆ MNIE!
        -Mi się nie przeciwstawia, panno Snape. Jak taka piękna dziewczyna może nosić nazwisko takiego powalonego człowieka?
        -Odpieprz się od mojego ojca!
        -A nie zastanowiłaś się, że gdyby dwa dni temu, twoi rodzice nie przyszli, to by potem nie było pomiędzy nami tej sprzeczki i Amelie by żyła?
        -Nie łącz rzeczy związane z Amelie z moimi rodzicami!
        -Do twojej matki nic nie mam.
        Już do niej dotarło to, co dokładnie brunet chciał jej powiedzieć.
        -Nie. Obwiniaj. Mojego. Tatę. O. Śmierć. Mojej. Amelie! – wysyczała. – To wszystko TYLKO i WYŁĄCZNIE TWOJA WINA!
        -Ze mną się tak nie igra, kochanieńka… - W jego oczach zaistniał nowy błysk. Błysk, którego Kaja Nina najbardziej się bała.
*
~~Powróćmy do państwa Snape…~~

        -Profesor Snape? – Harry niedowierzał. – Co pan tu robi?
        -Skosić ci dupę, Potter, a co myślałeś?! Że na herbatkę wpadłem?! – warknął.
        -Co ja znów zrobiłem? – spytał jak małe dziecko.
        -Kiepsko ci poszło wychowanie syna – odparł z drwiną w głosie
        -O co panu chodzi? – wtrąciła się najmłodsza członkini Potterów.
        -Lily idź do pokoju – poradziła Jean, wyłaniając się z kuchni.
        -Ale…
        -Lepiej idź do pokoju.
        -Chwila… - zwróciła swój wzrok na przybyłego. – Pan jest… Profesorem Severusem Snapem, tak?
        Przytaknął.
        -No to wiem, o co chodzi! – zawołała.
        -Lily do pokoju! – odezwała się pani Potter.
        -Mamo, ale…
        -Nie dyskutuj! – wskazała palcem w górę.
        -Czy może mi ktoś w końcu powiedzieć, o co tutaj chodzi?! – zawołał zirytowany Harry.
        -Nie czytałeś wczorajszego Proroka, Potter? – syknął Snape.
        -Właśnie mi pan przerwał! Dopiero tylko nagłówek mogłem przeczytać!
        Opuścił lekko różdżkę, jednakże nadal był wściekły na tego człowieka, który był ojcem chłopaka, który dopuścił się do niewybaczalnego czynu.
        -Przeczytaj – odezwała się Zabiniówna podając wujkowi gazetę. Ten szybko przeszedł po tym tekście, a gdy skończył był blady i miał oczy szeroko otwarte. Nie chodziło mu konkretnie o jego syna, ale o własną córkę.
        -Przecież… James nie żyje. Myślałem, że Kaja Snape także… To musi być nieporozumienie! – zawołał zielonooki.
        -Prasa tym razem nie kłamie. Widziałem to na własne oczy – wysyczał, a w jego barwie głosu było tyle jadu, że aż dreszcze po plecach przechodziły.
*
~~Zapraszam ponownie do mieszkania Snape’ów~~

        -ZOSTAW MNIE W KOŃCU W SPOKOJU!! – wołała zrozpaczona, uciekając przed swoim byłym narzeczonym do łazienki. Bała się go. Najbardziej na świecie. To on wyrządził jej największą krzywdę, tak samo jak Amelii. Chciała szybko zamknąć drzwi, jednakże James zablokował wejście stopą i wtargnął do pomieszczenia, w którym górowała biel. Złapał ją energicznie za ramię.
        -Mówiłem, iż ze mną się nie zadziera.
        -CZEGO W OGÓLE ODE MNIE CHCESZ?!
        -Masz wobec mnie dług, panno Snape.
        -Nie mam żadnego długu! To ty go masz! To ja w pewnym sensie dałam ci schronienie! Ty tylko mnie wykorzystałeś!
        -10 punktów dla Gryffindoru, za spostrzegalność panny Kai Gabrielle Snape – prychnął. Chciała powiedzieć, że nie nosi już tego imienia, jednakże postanowiła tego nie drążyć. Po chwili wpił się brutalnie w usta szatynki. Wyszarpywała się z jego ścisku. Z wszystkich swoich sił. Niestety… na marne. James był umięśnionym i silnym mężczyzną, a ona? Ile by dała, by mieć przy sobie różdżkę? Upuściła ją gdzieś w salonie, podczas gdy uciekała. Czarodziej bez różdżki nie jest czarodziejem – jak to mawiali jej rodzice.
        Kiedy odczepił swoje usta od jej, miała zamiar go boleśnie skrzywdzić, jednakże nie miała takiej szansy. Nim zdążyła otworzyć usta, usłyszała szept bruneta przy swoim uchu.
        -Wiesz, że musisz być tylko moja.
        Chciała go odepchnąć, uderzyć, kopnąć… Przypomniała sobie historię Jean Narcyzy Zabini, która opowiadała jej właśnie dzień przed bitwą, gdy się tutaj na jeden dzień ukryła, co takiego ją spotkało. Teraz wie, co takiego musiała wtedy czuć dziewczyna.
        Wszystkie jej starania nie doszły do skutku. Wiedziała, co takiego Potter chciał z nią zrobić. Nie chciała do tego dopuścić, jednakże co miała tutaj do gadania? Nie miała bladego pojęcia, jak go wywalić z mieszkania. Bardzo pragnęła tego, by ktoś ze Snape’ów wrócił do domu i ją uwolnił od tego napaleńca.
~*~
-I co narobiłeś?! – zawołała Hermiona, udając oburzony ton.
Była cała mokra. Nie miała pojęcia, czy jej ubrania są bardziej przemoczone, niż od niego. Zaśmiał się. Dziewczyna wepchnęła go do wody. Przez chwilę był zanurzony, jednakże szybko się wyłonił.
-Wyciągniesz mnie? Bo nie chcę brać teraz kąpieli – uśmiechnął się zagadkowo.
-O nie mój drogi. Ja się nie nabiorę!
Ten, korzystając z okazji, że stała blisko brzegu, szybko do niej podpłynął i chwycił jej nogi, po czym zaciągnął za sobą. Wpadła do wody. Blondyn jednak obejmował ją jednym ramieniem w talii.
-Draco… Zabiję cię!
~*~
~~No i wróćmy ponownie do Tośki i Severusa…~~

        W mieszkaniu państwa Potter, rozległa się dość ostra awantura pomiędzy Harrym, a Severusem. Jean musiała wracać już do domu.
        -Severus… - odezwała się Tośka, jednakże widocznie nie słyszał tego. – SEVERUS! – zawołała.
        Spojrzał na nią.
        -Musimy wracać do mieszkania – oznajmiła, a głos miała załamany.
        -Co się dzieje? – Podszedł do niej. Bał się, że chodzi o nienarodzonego Alana.
        -Kaja… Znaczy Nina… Trzeba szybko dotrzeć do domu! – przeraziła się. Snape odetchnął lekko z ulgą, jednakże nie do końca. – Ona jest w tarapatach. Czuję to.
        -W jakich znów tarapatach?! – warknął.
        -Nie mam pojęcia, ale coś się tam dzieje!
        Po chwili deportowali się. Szybko uzgodnili, że Potterowie wybiorą się razem z nimi.
~*~
Bitwa wodna trwała bardzo długo. Nim się obejrzeli, był już zachód słońca. Ostatnie promienie słoneczne odbijały się pięknie o taflę wody.
Żałował, że nie umiał sobie przypomnieć chwil, których spędził z tą kobietą.
        Nadal byli w wodzie.
        Cieszyli się swoją obecnością.
        Cieszyli się wzajemnymi, szczerymi uśmiechami.
        Cieszyli się, że spędzają razem ten czas.
        Cieszyli się, iż mimo wszystkich złych przeżyć, mogą nosić ten szeroki uśmiech na twarzy.
        -Uwierz, że nie zawsze było między nami tak kolorowo.
        -Ale będzie?
        -Mam taką nadzieję.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludzie! Ogarnijcie mnie! XD
Na początku nalegałam na brak weny, a teraz co?
Chyba czwarty dzień z rzędu daję Wam rozdział.
Serio muszę przystopować, bo... Ech...
Powiem prosto i na temat:
"Till I Forget About You" - Dramione będzie miało 15-20 rozdziałów. Jeżeli dobrze liczę, to jednak 15. 16 Rozdział byłby Epilogiem, który już mam w głowie i tylko czeka na przelanie na papier (czyt. Worda)
Nie pytajcie czemu: Po prostu dałam tak, że Kaja zmieniła sobie imię. Może to ułatwi Wam zapamiętywanie, oraz mi pracę. Będzie mi to dość potrzebne. I jedną rzecz już sobie ułatwiłam ;D .
Pozdrawiam! <3
Kaja . 

13 komentarzy:

  1. Tytuł rozdziału pasuje idealnie do mnie! ;) Mam nadzieję, że między Hermioną a Draco będzie wszystko ok! :)
    -----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nienawidzisz swojego imienia? ;(
      Chyba będzie XD :D
      Dziękuję, pozdrawiam i wenki!

      Usuń
  2. Dziękuje, że zmieniłaś imie Kai. Tak po za tym uwielbiam imie Nina. Jest śliczne! Potter znowu się miesza.. Mógłby się po prostu odczepić, ale bez tego nie byłoby historii.. Uwielbiam wszystkie sceny z jeziorem, wodą.. Niepokoi mnie tylko mała Kaja. Sama kiedyś lubiłam siedzieć w szafie, ale boję się o nią.. Ogólnie idealny rozdział! Nie mogę się doczekać następnego! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co ;D
      Jejku! Ja też uwielbiam, wręcz kocham <33
      No nie byłoby.. XD .
      Ja często chowałam się pod biurko o.O XD .
      Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  3. Przepraszam, wstyd mi :c Nie komentowałam poprzednich rozdziałów, bo nie miałam czasu - wystawianie ocen, konkurs literacki i pisanie Dramione... Ale teraz wracam ;)
    Rozwijasz się w dobrym kierunku, masz niesamowite zapasy weny - nic, tylko pogratulować :D Naprawdę, też bym tak chciała, codziennie nowy rozdział... Ogółem - brawo, świetnie :D
    Lumossy
    PS - tylko taka wskazówka - ogranicz troszkę wyrazy typu: iż, jednakże. Brzmią troszkę sztucznie ;) Ale to moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz mieć wstydu! (czy jak to tam by się napisało XD)
      Spokojnie.
      Dziękuję ;D .
      Oj tam... dasz na pewno kiedyś tak radę! ;*
      PS : Dziękuję, za wskazówkę :) .
      Pozdrawiam, oraz dużooooooooooooooo...oooooooo weny! :*

      Usuń
  4. Rozdział cudowny :) Końcówka super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow.! Ile w tym rozdziale się dzieje ! Te wszystkie wątki są genialne ! I jak ty to robisz, ze masz czas napisac tak dluugi i w dodatku NIESAMOWITY rozdzial w ciągu jednego dnia. Codzienne jakies nowosci, a akcja ciagle w toku ! To jest cos niezwyklego, utrzymywac napięcie przez tyle rozdzialow ! Bóg obdarzyl Cie darem za co mu dziekuje ogromnie, bo ty to wszystko co On ci ofiarowuje ty potrafisz mądrze wykorzystac i genialnie napisac rozdzial jak i cale opowiadanie. ;) pozdrawiam i Weenyy ! :D hiihihi. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mało się dzieje, więc nie przesadzaj! XD
    Szczerze? Nie mam bladego pojęcia o.O . Jakoś tak zasiądę, mówię mamie "Daj mi chwilkę! Pan Wen chce, bym coś napisała!" No i mija czas, skończony rozdział, a chwila zamieniła się w dwie godziny o.o XD .
    Nie utrzymuję przecie napięcia ;o .
    Próbuję też wykorzystać to, co nauczyło mnie życie, ale jest one błahe. Niektórzy mają bardzo źle...
    Dziękuję i także pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam dziwne wrażenie, że jest coraz mniej Dramione....ale ok:)

    Czekam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak ładnie piszesz. Fajnie, że lubisz ułatwiać ludziom życie. A, zapomniałabym. Wykastruj Jamesa Pottera. I Sev też może coś mu zrobić. A jego ojciec poprawić. Znaczy ojciec Pottera, a nie Severusa. No i ta nadzieja na lepsze jutro pod koniec rozdziału. Tak ślicznie piszesz i masz niespotykane pokłady weny i czasu. Ja wene mam a nie mam czasu. ;) czekam na kolejny czudowny rozdział. Pozdrawiam
    ~Olciak ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie wiem co się stało z tym Jamesem Potterem ;( Mam nadzieję że w domu Snape' ów nie do dojdzie do tragedii :( No to między Hermioną a Draco coś tam się zaczyna układać ;) Oby sobie Draco przypomniał czas spędzony z Hermioną ;)
    Aga W ;)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy