wtorek, 18 listopada 2014

Trening 1 ~ Czego chcesz, Granger?

  Nie mogłem w to uwierzyć. Mam tańczyć z tą szlamą? Za co Merlin mnie tak pokarał? Ja jej nawet nie dotknę. A tu muszę z nią się nauczyć tańczyć do 20 grudnia. Dlaczego akurat ja?! Niech Weasley z nią tańczy.
  - Smoku, co ty taki w niehumorze?
  - Mówiłem ci, Blaise. Muszę tańczyć z Granger, a mi się to w ogóle nie uśmiecha.
  Zabini w ogóle już się nie odezwał. Postanowił widocznie zostawić ten temat. I dobrze. Akurat to mi pasowało.
~*~
  - Malfoy!
  Znalazłam go na korytarzu na drugim piętrze. Nie zatrzymał się w ogóle. Musiałam do niego podbiec truchtem i, czy tego chciałam czy nie, chwyciłam go za rękaw szaty w miejscy, gdzie miał łokieć.
  - Czego chcesz, Granger? - warknął, odwracając się w moją stronę, wyrywając rękę z mojego uścisku.
  - Też mi się nie uśmiecha, że muszę z tobą trenować, ale nie chcę zarazem przynieść hańby naszej szkole, więc się do cholery ogarnij i przełam się do tego cholernego 20 grudnia, a później będziemy dalej się nienawidzić.
  No dobra... Trochę to dziwnie zabrzmiało te ostatnie. "Później będziemy dalej się nienawidzić"... Wychodzi na to, iż przez ten czas nie nienawidzimy się. A było wręcz przeciwnie. Ciągle się nienawidziliśmy, a z każdym rokiem ta nienawiść nabierała w sile.
  - Czy ty właśnie proponujesz mi zburzenie naszego "muru" na czas określony, czyli do 20 grudnia? - zapytał, unosząc sarkastycznie prawą brew.
  - Tak, coś w tym sensie - przytaknęłam.
  - Hm, niech pomyślę: Nie - warknął.
  - Nie masz wyboru. Chcesz stchórzyć i przynieść hańbę nie tylko Hogwartowi, ale zarazem Slytherinowi?
  - Hańbę Slytherinowi przyniesie to, że muszę z tobą tańczyć, a wstyd Hogwartowi przynosicie wy, Gryffoni - warknął chłodno.
  Chciałam mu odpyskować własną ciętą ripostą, jednak ten się odwrócił i gdy już znikał za zakręcem zawołałam: - Jasne! Najlepiej sobie idź szmaciarzu!
  Zatrzymał się gwałtownie. Odwrócił się w moją stronę i szybko podszedł. Miał wściekły wyraz twarzy. Przygwoździł mnie do ściany.
  Przegięłam.


  Przegięła, i to dość poważnie. Kiedy spojrzałem w jej oczy, zgasły w nich te zwykłe ogniki odwagi i pewności, a pojawiły się te oznaczające strach zmieszane z przerażeniem.
  - Żadna szlama nie będzie mnie obrażała, a tym bardziej ta najbardziej szlamowata ze wszystkich.

3 komentarze:

  1. Oh. "Szlama" to jest naprawde obrazliwe slowo, a w tym rozdziale jest jeszcze tak genialnie (na swoj sposob dobrze) zaakcentowane przez Malfoya ze nawet i mnie to dotknelo. i na tym to polega. :D rozdzial znakomity. Zapowiada sie niezle opowiadanko wiec pisz, pisz i rozdzialy dodawaj najszybciej jak mozesz. :P (oczywiscie nie watpie ze teraz tak bylo ale, powiedziec nie zaszkodzi ;3).. strasznie sie niecierpliwie na kolejny rozdzial. Pozdrawiam. :* Zielonoo;*

    OdpowiedzUsuń
  2. hm... ładne :D
    nie zmieniasz charakterów i wogóle... :)
    Czemu taki krótki ? :(
    ~Mudblood

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy