sobota, 30 maja 2015

PROLOG ~~ Jasi! [VI tom]

            Jason Dracon Zabini pakował właśnie swoją małą skrzynkę, w której miał wiele pamiątek. Często, kiedy nie mógł spać po nocach, sięgał do niej i przeglądał jej zawartość. Mógł ową skrzynkę nazwać albumem zdjęć i listów. Każda fotografia i każdy list, jaki wymieniał z rodzicami, chował do skrzynki i przetrzymywał w bezpiecznym miejscu. Od ostatniego czasu wkładał tam również kartki ze swoimi własnymi przemyśleniami i uczuciami, jakie towarzyszyły mu w coraz to świeższemu wydarzeniu. Nie mógł pozwolić by cenny dla niego przedmiot wpadł w czyjeś niepowołane ręce.
            Szatynowłosy szesnastolatek, z oczami o barwie metalowej stali, właśnie tego dnia wyrusza na szósty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Należał do Gryffindoru, tak jak jego matka, Jean. Miał jednego najlepszego przyjaciela, z którym ciągle miał kontakt i wiedział, że mógł na niego w każdej chwili liczyć. Nazywał się Joseph Thomas Jackson. Był to wzorowy chłopak, oczywiście w stosunku do osób starszych, jednak kiedy zapowiadała się jakakolwiek impreza, to wtedy jako pierwszy zgłaszał się na ochotnika do rozkręcenia zabawy. Jason był szczęśliwy, że ma właśnie takiego przyjaciela – sympatycznego niemalże na każdym kroku, ale również wyluzowanego i można było z nim porozmawiać na wszystkie tematy. Nie zmieniłby takiego przyjaciela na nic innego. Cenił to co miał.
            Przejrzał swój szkolny kufer i pewny, że wszystko ma spakowane, zamknął wieko i złapał za uchwyt, po czym postawił kufer na ziemi. Podszedł do biurka i ujął ramkę zdjęcia swojej kuzynki, Katniss Jean Malfoy. Był z nią bardzo blisko. Kochał ją tak samo jak swoją młodszą siostrzyczkę, Thiffaney. Żałował, że mała miała dopiero dwa latka i nie będzie mógł ją wziąć ze sobą do Hogwartu, by móc jej pokazać te wszystkie magiczne miejsca. Musiał jednak wytrzymać te całe miesiące bez niej.
            Thiffaney Melanie Zabini urodziła się 5 marca 2029 roku. Miała brązowe oczy oraz szatynowe włosy. Tak samo jak jej starszy brat, jednakże nie z koloru tęczówek. Robiła się coraz bardziej podobna do matki. Była ona oczkiem w głowie dumnego tatusia, Alexandra Zenda Zabiniego.
            Jason włożył do poręcznej torby zdjęcie Katniss i złapał drugą dłonią za uchwyt kufra. Wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Postawił kufer i torbę na ziemi w korytarzu. Zamierzał już wejść do kuchni, gdy nagle…
            – Jasi! – zawołała Thiffaney, wyciągając do niego rączki.
            Ciekawostka: Jego imię w jej wersji było jej pierwszym słowem. Nie „mama” czy „tata”. Tylko „Jasi”.
            Spojrzał na nią i uśmiechnął się szeroko. Wziął ją na ręce, a ona od razu się do niego mocno przytuliła. Musnął wargami jej czółko z uśmiechem i wszedł do kuchni. Jean krzątała się w niej szybkimi krokami, cała nerwowa.
Jak co roku, pomyślał.
– Pomóc w czymś? – spytał, uśmiechając się.
Przeniosła na niego wzrok i się uśmiechnęła. Obecność dzieci zawsze na nią dobrze działała.
– Nie, nie musisz. Chociaż… Zrobisz małej kaszkę?
– Kaska! – zawołała radosnym głosikiem, machając wesoło nóżkami. Brat spojrzał na nią z uśmiechem.
– No to robimy ci kaszkę – roześmiał się i zaczął szykować.
Kiedy posadził małą w krzesełku i ją później karmił, spostrzegł, że jego matka dziwnie się zachowuje. Jean chodziła zdenerwowana, trzęsły jej się ręce. Prawie wszystko co brała do rąk, wypadało jej.
– Mamo, co jest grane? I nawet nie mów, że nic, bo widzę.
– Jasi! Am! – zawołała Thiffaney, widząc jak jej brat przestał ją karmić.
– Skarbku pokaż braciszkowi jak ślicznie umiesz jeść. – Pogładził ją po włoskach i zwrócił swój wzrok z powrotem na Jean. – A teraz mów.
Westchnęła.
– Twój wujek, Harry, do mnie dzwonił.
– Coś poważnego się stało?
– Nie. Tylko okazało się, że w tym roku pojawi się ktoś nowy w Hogwarcie. – Przyglądała mu się przez chwilę uważnie. – Jesteś taki podobny do mojego ojca… Jesteś jego sobowtórem.
– Kto się pojawi? – naciskał.
Patrzyła na niego uważnym wzrokiem.
– Jakaś dziewczyna, która jest sobowtórem Twojej babci, Hermiony. 

2 komentarze:

  1. Łoooooo, ale PROLOG! :D Normalnie genialny! To był świetny pomysł z tym VI tomem <3 Jason już mi się podoba jak nie wiem <3 tak słodko, gdy troszczy się o Thiffaney i mówi, że będzie za nią tęsknił i wszystko *-* I ale żeś zajechała z tym sobowtórem!!! O co kaman wgl?! Jakiż znowu sobowtór Hermiony?! Chyba muszę przeanalizować drzewo genealogiczne od Dramione :D hahahaahaha Czekam niecierpliwie! :* Pozdrawiam! Weny! Zieleninka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo kurde.Dopiero prolog się pojawił a tu już się świetnie zapowiada. :D Naprawdę już się nie mogę doczekać I rozdziału :) A i przepraszam że dopiero teraz piszę komentarz, chociaż rozdział pojawił się w maju, ale miałam sporo nauki i musiałam się na niej skupić, no ale wreszcie przeczytałam prolog ;)
    No to pozdrawiam ;)
    Aga W ;*

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy