piątek, 26 kwietnia 2013

12 ~~ To dla ciebie

[ -No. Pa. Do ósmej. - odpowiedział i zakończyli rozmowę. ]


Zbliżała się 20, a Hermiona była już gotowa na spotkanie z Draconem. Miała na sobie czarną tunikę, która nie miała rękawów. Jasne, długie dżinsy i spięte spinką włosy.
                -Już idziesz? – spytał Harry, kiedy dziewczyna brała swój czerwony płaszcz.
                -No… muszę.  Już powoli jest ósma. – stwierdziła zakładając czarne szpilki.
                -Chcesz pojechać samochodem? – pytał.
                -Nie. Przecież będę musiała wtedy przejechać obok domu Rona.
                -Ale i tak cię zobaczy. – stwierdził.
                -Nie, nie zobaczy, bo się przeteleportuję przed furtką Dracona. – westchnęła. – Będziecie mieli ode mnie wolne. Nie wiem kiedy wrócę. Jakby co to mam komórkę przy sobie.
                -OK. Na razie.
                -Paa. – pożegnała się i wyszła z mieszkania.
                Już słońce zaczęło zachodzić. Niebo tak pięknie wyglądało. Trochę był w kolorze fioletowym, troszkę czerwonym i jeszcze miał odrobinę różu. Był lekki, przyjemny wiaterek. Miona wyszła z posesji i aportowała się do celu, czyli do domu Malfoya. Stała przy furtce, poprawiła włosy i ruszyła w stronę drzwi. 
Zapukała i od razu usłyszała, jak ktoś schodzi po schodach na dół, aby otworzyć. Oczywiście był to Draco.  Miał na sobie ciemne dżinsowe rurki i szarą koszulę.
-Oo... cześć Hermiona. - przywitał się z uśmiechem.
-Hej. Nie spóźniłam się. Jest dokładnie. - spojrzała na swój biały zegarek. - Dwudziesta zero zero. - zaśmiała się.
-Wejdź. - powiedział.
Miona weszła do mieszkania arystoraty.
-Chodź do salonu. - stwierdził.
Dziewczyna zanim wyszła z przedpokoju ściągnęła swoje szpilki i podążyła za gospodarzem.
-Herbaty? Kawy? - spytał miło.
-Ee... Kawa.
-Dobrze. Zaraz przyniosę, a potem pogadamy. - westchnął po czym wyszedł z pomieszczenia i poszedł do kuchni.
              Czarownica została sama w salonie chłopaka. Była w tym pomieszczeniu drugi raz, lecz za pierwszym razem nie zwracała uwagi na to, co się w nim znajduje. Teraz mogła na spokojnie się przyjrzeć. Wędrowała powoli wzrokiem naokoło salonu, ale zatrzymała się przy fortepianie. Bez namysłu podeszła do instrumentu, powoli usiadła i leciutko zaczęła przyciskać klawisze. Fortepian wydawał takie piękne, czyste dźwięki. Mionka zamknęła powoli oczy i rozpoczęła przepiękną melodię.                                Nie patrzyła na nuty. Grała z pamięci, a chyba nawet teraz tworzyła. Kiedy już przez jakiś czas grała to łza jej popłynęła na policzku.
Nagle niespodziewanie ktoś jej zasłonił oczy. Dziewczyna jeszcze przez chwilę tworzyła, ale potem delikatnym przyciskiem na klawisz zakończyła.
-Kto zakrywa mi oczy? – spytała.
-A zgadnij. – usłyszała szept obok jej ucha.
-Draco? – zadała kolejne pytanie.
-Tak. – powiedział i odsłonił jej oczy. Ona od razu się odwróciła i szybko zeszła z siedzenia.
-P…przepraszam, że cię nie pytałam, czy mogłabym pogra… - nie dokończyła, ponieważ arystokrata jej przerwał.
-Nic nie szkodzi. Nie mówiłaś mi, że grasz na fortepianie.
-Gram od kiedy miałam 6 lat. Tata mnie nauczył. – odpowiedziała.
-A co to była za melodia, którą grałaś? Dopiero ją pierwszy raz słyszałem.
-Ach… wiesz… ja mam tak, że… jak tylko zacznę delikatnie grać i zamknę oczy, to gram tak od siebie. Tworzę od serca, czyli to co aktualnie czuję.
-Coś smutna była. Chodź, wypijemy kawę. – powiedział i usiadł na sofie, a Mionka usiadła obok niego. – Słuchaj… - stwierdził po namyśle. – Powiesz mi skąd masz te ślady na rękach i na policzku? No dobrze… na policzku już nie widać, ale powiedz mi proszę.
Brunetka się chwilę zastanawiała się myśląc:
-Mam mu o wszystkim powiedzieć? Czy coś poprzekręcać, aby nie wyszło na jaw, że Weasley jest ”babskim bokserem”? Właściwie… co to za różnica?
-No OK. – westchnęła.
-Najpierw powiedz… kto to zrobił?
-Ron… Ron mi to zrobił. – oznajmiła spuszczając wzrok.
-Ale… ale dlaczego? – zdziwił się.
-To było tak… - zaczęła dokładnie opowiadać co się działo tamtej nocy, kiedy wrócili od Harry’ego i Ginny. Gdy skończyła chłopak nie mógł uwierzyć własnym uszom.
-Ale… przecież było już późno. Przecież… nie rozumiem tego gościa. Bije i szarpie swoją narzeczoną…
-BYŁĄ narzeczoną. – poprawiła go dziewczyna.
-Ale to nie zmienia faktu, że cię uderzył. Nie rozumiem jak można krzywdzić kobietę. Chyba nic nie jest gorszego od tego, żeby bić dziewczynę!
-Oj… jest, jest. – rzekła ze smutkiem. – I to o wiele gorszego od bicia narzeczonej…
-Niby co?
-Bycie bigamistą…
-Bi… co? – zapytał. Chyba nie zrozumiał o co chodzi.
-Bigamistą. Czyli ktoś, kto jest w kilku związkach naraz. Niestety… znam jednego takiego…
-Kogo? Jeżeli mogę spytać.
Brązowooka na chwilę milczała i spuściła głowę. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Przypomniał jej się właśnie ten wieczór, kiedy dowiedziała się, że Ron… że ma inne dziewczyny. Po chwili podniosła i zawołała zrozpaczona:
-Ron. Ron jest bigamistą. On miał w sumie TRZY dziewczyny! Mnie jako narzeczoną, drugą dziewczynę jako narzeczoną i jeszcze jakąś trzecią, o której nie wiem nic!
-Trzy? J…jak to? To jakie miałby mieć dziewczyny lepsze od ciebie? Jak to się wszystko potoczyło? Kiedy się o tym dowiedziałaś? Jak do tego doszłaś?
Dziewiętnastolatka zaczęła opowiadać wieczór, tego dnia, kiedy był pogrzeb Narcyzy Malfoy, a gdy była już przy tym, jak się wyprowadzała spuściła głowę. Jak skończyła to stwierdziła:
-Było ich trzech! Jakąś tam So… - urwała i podniosła głowę, po czym drwiąco się zaśmiała. – Sofie! Draco? Jak opisywałeś swoją przyrodnią siostrę?
Malfoya zatkało. Nie spodziewał się takiego pytania.
-Blondynka i oczy w kolorze… - zaczął.
-Zielonym – powiedzieli razem.
-A więc… Czekaj… Czy to mogła być Sofie? Sofie twoją siostrą? Coś tam była do ciebie podobna. Nie widziałeś może w dokumentach jej imienia?
-Widziałem… coś tam było z Sofią, ale… to by mogła być ona?
-Myślę, że tak. No dobrze… ale zakończmy już ten temat.

                                                                               ~~ ~~ ~~

Kiedy wypili kawę, mieli już lepsze nastroje.
-Chodź. Pójdziemy gdzieś. – powiedział po chwili arystokrata.
-Ale gdzie? Przecież…
-Oj… no chodź. Zobaczysz.
-Ale… jak Weasley nas zobaczy? – spytała.
-No to zobaczy. Lecz chodź ze mną. Proszę. – nalegał.
-No OK. Czekaj… a mogłabym trochę soku? – zapytała, gdyż zachciało się jej pić.
-Pewnie. Zaczekaj tutaj. – stwierdził i poszedł do kuchni, aby nalać swojemu gościowi trochę soku. Chwileczkę później przyszedł ze szklanką soku pomarańczowego.
-Dziękuję. – podziękowała i wzięła kilka łyków, gdzie jeszcze zostało połowę napełnione, po czym ruszyła do kuchni, aby odstawić szklankę na miejsce, lecz podczas drogi potknęła się i wylała na swoją tunikę, oraz swoje rurki pozostałą zawartością.
-Nie no! Draco… przepraszam, nie chciałam. To nie chcący… - zaczęła się tłumaczyć, ale chłopak się wcale nie wściekał.
-Nie martw się. Zdarza się każdemu człowiekowi się o coś potknąć i czymś polać. Czekaj… mam jedną czarną sukienkę, którą chciałem dać mojej byłej, no ale… lepiej dać tobie, ponieważ Parkinson wcale mi w niczym nie pomagała, lecz ty mi pomogłaś. Zaraz przyjdę. – stwierdził spokojnym tonem i poszedł na górę do sypialni.
Jak wrócił miał przy sobie czarną sukienkę.
-Proszę. Idź się przebrać.
Granger zatkało. Pomyślała:
-Nie no. Ja wylałam trochę soku na jego podłogę, a on nawet się nie wkurzył. Nawet mi pożyczył sukienkę, która szczerze mówiąc… bardzo mi się podoba. Ale… Draco jest, aż taki miły? Chyba to jest kolejny dowód na to, że się zmienił na lepszego człowieka.
Mimo wątpliwości i niedowierzenia, brązowowłosa poszła do łazienki się przebrać w pożyczoną sukienkę. Gdy była gotowa spojrzała na lustro i poprawiła włosy spinką, ale… spinka się połamała.
-Ja dzisiaj to na serio mam pecha! Właściwie… mogę mieć rozpuszczone włosy.
Jak myślała, tak zrobiła. Wróciła do młodzieńca, który się uśmiechnął na widok Hermiony w tej sukience, w dodatku… ona też się uśmiechała.
-To dla ciebie. Ta sukienka.
-D…dla mnie? – zdziwiła się.
-Tak. – odpowiedział miłym tonem. – Chodź. Przejedziemy się samochodem do restauracji.
-Do restauracji?
-Pewnie. Chodź. Bo cię tutaj zamknę. – zaśmiał się.
-OK. Już idę. – powiedziała i wybiegła za Draconem z domu.
Wsiedli do samochodu blondyna. Auto było w kolorze czerwonym, marka Matiz. Może to nie było duże auto, ale ważne, żeby dało się nim jechać. Dziewczyna usiała z przodu, obok kierowcy – Młodego Malfoya. Myślała, że będzie jechał z wielką prędkością, aby się popisać, jak większość chłopaków, aby upodobać się dziewczynom, lecz ku wielkiemu zaskoczeniu i zarazem zadowoleniu, towarzysz jechał spokojnie. Jechali tylko 70km/h.  
-Powiesz mi w końcu gdzie mnie zawieziesz? – pytała.
-Zobaczysz. – odpowiedział i się szeroko uśmiechnął.
                              
~~ ~~ ~~

Kilka minut później przyjechali do pięknej restauracji. Gdy weszli Hermiona ujrzała przepiękny wygląd budynku. Po jednej stronie był wielki barek, z różnymi drinkami, winami. Po drugiej stronie było wyjście na ogród, gdzie była piękna, oświetlona fontanna. Zasłony okien były w kolorze czerwonym. Zaś siedzenia były takie wygodne, że można by było na nich spokojnie pospać.
Podeszli do baru i Draco zwrócił się do barmana:
-Dobry wieczór. Dzisiaj do was dzwoniłem z prośbą o zarezerwowanie stolika.
-Witam. Tak zarezerwowaliśmy obok wyjścia na ogród. – powiedział barman, który miał czarne, krótkie włosy i zielono-niebieskie oczy.
                -Chodź Miona. – stwierdził i złapał ją za nadgarstek. Podążyli do stołu, który był przy drzwiach. Usiedli.
                -Zamówiłeś stolik? – zapytała z niedowierzeniem brunetka.
                -Tak. Zamówiłem, gdyż… właściwie nie ważne. A to jeszcze nie koniec. – zaśmiał się, a Hermiona   
                -To jeszcze nie koniec? Co masz na myśli?
                -Zobaczysz. Cierpliwości Hermiono.
                Po 10 minutach jeden przystojny kelner w brązowych włosach, przyniósł im drinki. Kiedy już odszedł czarownica nachyliła się w stronę towarzysza i zapytała:
                -Drinki? Dlaczego? Kiedy zamawiałeś? – szeptała.
                -Heh… Wszystko zamówiłem przy rezerwacji stolika przez telefon. Ale najlepsze dopiero będzie po jedzeniu.
                -Po jedzeniu? Jeszcze gdzieś mnie zabierzesz?
                -Może. – uśmiechnął się szeroko. – Wyciągnę cię gdzieś, abyś nie musiała o niczym smutnym myśleć.
                Hermi się nawet ucieszyła z tego, że arystokrata nie chce, aby ona nie myślała o niczym smutnym. Trochę to było dziwne, lecz i tak miłe.
                -Draco… nie musisz.
                -Może nie muszę, ale chcę. – oznajmił i wziął łyk swojego drinka, który był smaku Awokadu. Brązowooka także się napiła swojego napoju o smaku waniliowo-awokadowy.
                -Proszę. Tutaj dwie najlepsze lazanie. – powiedział kilka minut ten sam kelner, podając dwie lazanie, które świetnie wyglądały i wspaniale ,,pachniały’’. Dziewczyna bardziej nie mogła uwierzyć. Najlepsze lazanie ?
                -N…najlepsze? – spytała szeptem.
                -Pewnie, że najlepsze. Przecież tak zamawiałem. Po lazani pójdziemy gdzieś. Smacznego.
                -Smacznego. – odpowiedziała i pokroiła kawałek potrawy i skosztowała. Znalazła się w siódmym niebie! To jedzenie naprawdę fantastycznie smakowało. Po minie blondyna poznała, że mu też bardzo smakuje. Uśmiechali się, w końcu… było miło.
                Nie trwało długo zjedzenie całej zawartości talerzy. Jakimś cudem skończyli jeść jednocześnie. Dziewiętnastolatka wyprostowała się, a młodzieniec wstał i wziął talerze z sztućcami, aby odnieść do pomywania. Kiedy wrócił powiedział, aby dziewczyna poszła z nim, co uczyniła. Weszli do samochodu i skierowali się na południe.
                Po kilku minutach jazdy, zatrzymali się przed jakąś…
                -Dyskoteka? – spytała.
                -Wiem, że nie za bardzo, bo wczoraj był pogrzeb, ale… trzeba się jakoś wyrwać z tych ponurych myśli. – stwierdził.
                -A co jak tam będzie…
                -Spokojnie Miona, chodź. Wyluzujemy się trochę.
                Ta niespodzianka z dyskoteką, kompletnie zatkało dziewczynę.
                -Przecież wczoraj był pogrzeb jego matki… Wczoraj zerwałam z Ronem zaręczyny. A jak on tam będzie? Znów może się zacząć bitwa. – myślała, ale potem westchnęła. – No dobrze… chodź.
                Razem weszli do budynku. Muzyka była dość głośna, a parkiet był prawie cały napełniony tańczącymi nastolatkami. Malfoy i Granger z trudem przecisnęli się przez tłum. Hermi chciała wyjść z parkietu, ale Draco złapał ją za nadgarstek.
                -Gdzie idziesz? Nie chcesz się wyluzować?
                -Chcę, ale…
                -Ale co?
                -Nie umiem tańczyć.
                -Dziewczyno! Ty umiesz! Potrafisz! Słyszałem, że jesteś jedną z tych najlepszych, które umieją wspaniale tańczyć! Chodź! – przekonywał ją, co mu się udało.
                -No dobrze… - westchnęła i poszła tańczyć z młodzieńcem.
                Było super. Na początku Miona tylko tak się ,,chwiała’’, ale jak arystokrata złapał ją za ręce i zaczął ją obracać, to dziewiętnastolatka się bardziej wylozowała i tańczyła wprost… niesamowicie!
                Po kilkunastu minutach tańczenia, zmęczyli się i razem zeszli z parkietu, aby usiąść na krzesłach obok baru, który był po drugiej stronie budynku.
                -Ale się zmęczyłam.
                -I mówiłaś, że nie umiesz tańczyć. Tańczyłaś wspaniale!
                -Lecz ty tańczyłeś lepiej.
                -No bo próbowałem cię „roztańczyć”! Abyś nie tylko się „chwiała” tylko TAŃCZYŁA! Zaraz ponownie idziemy na parkiet. Chcesz?
                -OK. – odpowiedziała i wrócili do tańca.
                Na dyskotece byli chyba z 3 godziny. Kiedy wyszli byli kompletnie na luzie. Śmiali się chyba z wszystkiego co pomyślą. Uśmiech nie „uciekał” z ich twarzy. Wsiedli do samochodu Malfoya. Chłopak włączył silnik i spytał się swojej towarzyszki:
                -Odwieść cię do domu?
                -Jeżeli możesz.
                -Mogę. – powiedziawszy to ruszył i odwiózł dziewczynę do domu. Na miejscu byli około 2 w nocy. Dziewiętnastolatka wyszła z auta i zwróciła się do blondyna:
                -Draco… dzięki za wieczór. Dzięki tobie pozbyłam się smutnych myśli… dziękuję. – uśmiechnęła się szeroko.
                -Nie musisz za nic dziękować… to ja tobie dziękuję. Nie wiem kiedy ci wynagrodzę to, że mi pomagasz…
                -Przecież… już wynagrodziłeś.
                -Oj nie. To nie było wynagrodzenie. Chyba nigdy nie zrobię czegoś takiego, żebym ci jakoś wynagrodził za wszystko.
                -Nie musisz… - powtórzyła te słowa. – Muszę już uciekać.
                Zanim odeszła, miała takie przeczucie, żeby… żeby pocałować go w policzek. Ale nie zrobiła tego. Gdy była już przy drzwiach chłopaka już nie było, a ona otworzyła kluczykami drzwi i weszła.
                Podążyła do kuchni, a tam czekała na nią Ginny.
                -O… jesteś. Co się stało z twoim ubiorem? Skąd ta sukienka? – spytała.
                -To dłuższa historia… teraz pójdę się położyć, bo jestem zmęczona. Dobranoc. – odpowiedziała i ruszyła do salonu i zasnęła w swojej sukience, którą dostała od Dracona. Nie wiadomo dlaczego, jej ostatnią myślą było:
                -Dobranoc Draco.
 
   
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Hejka :D
Jest to nowy rozdział. Szczerze... szczerze to mi się (według mnie) nie udał.
Jeżeli Wam też "nie przypadnie do gustu", to proszę...
nie zniechęcajcie się czytania bloga.

NN będzie za tydzień (będę dodawała co tydzień rozdziały)
Pozdrawiam i Całuję ;**
G. Potter

PS. W następny rozdział mi się na pewno uda.

PPS. Tak jak obiecałam... rozdział jest dłuższy :D


PPPS. Jeżeli by ktoś chciał zostać moją betą, to proszę o kontakt ze mną na GG:13267306 , a jak nie masz GG to napisz do mnie komentarzem. [nie chodzi mi, że tak: "Hej, chciałabym zostać twoją betą." i koniec. Chodzi mi o opinię rozdziału, bądź całego opowiadania, a jak byś postanowił(a) być moją betą to wtedy dopisz, że jesteś chętny/a]

Dziękuję za uwagę i zapraszam do Chatu :D

10 komentarzy:

  1. Hej... Nie zgadzam się z tym, że ci nie wyszedł! Po prostu może troszkę bardziej... monotonny? No i jeden błąd: napisałaś, że on miał czerwoną sukienkę jej pożyczyć, a przyniósł czarną. Ale to taka niejasność jedna. Ogólnie świetnie, świetnie, czekam na next. Troszeczkę mnie kuło w oczy jak powtarzałaś cały czas Bigamista. Dziwne słowo. Rzeczywiście rozdziały dłuższe, co mnie niezmiernie cieszy :D Ale mogłabyś trochę powiększyć czcionkę? :D
    Pozdrawiam i całuję, :**
    Mionka M.
    PS. Sorki, że taki komentarz, ale naprawdę nie mam dziś weny do komciów... :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Właśnie ten błąd poprawiłam (z czerwonej zmieniłam na czarną) . Powiększyłam już czcionkę ;)
      Pozdrawiam
      G. Potter

      Usuń
    2. Mionko,
      Zauwazylam jedna twoja pomylke. Draco mowil, ze da jej czarna sukienke i wrocil z sukienka tego samego koloru.
      Pozdrawiam,
      Inna Kaja

      Usuń
  2. Hejo! Rozdział ciekawy, faktycznie dłuższy, jednak muszę na chwilę stać się wredną jędzą. Dłuższy - tak, ale tu się tyle dzieje! To wizyta w domu, pewnie coś około godzinki - 21:00, to reustouracja - coś około dwóch i pół godziny - 23:30, dojazd do dyskoteki - coś około 15 minut - 23:45, dyskoteka - trzy godzinki - 02:45, dotarcie do domu - kolejne 15-30 minut - 3:10. Widzisz jaki przedział czasowy? Sześć godzinek. A u Ciebie to wszystko jakby trwało tak... Do 00:00... Ogólnie chodzi mi o to, że na tą długość rozdziau to za dużo się tu dzieje...
    Mimo wszystko rozdział oceniam na 8/10.
    Finite
    wojna-zartow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ;) Bardzo mi się podobają twoje rozdziały ;) Co do zostania twoją betą, to dodałam cię do znajomych na fb. Przyjmij zaproszenie, to będziemy mogły ustalić co i jak. Pozdrawiam :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko fajnie tylko czy przypadkiem nie pomyliłaś się w kolorach sukienek? :) Miał czerwoną a przyniósł czarną. Ale nie ważne...I zdziwiło mnie to, że nie wiedziała kto zakrywa jej oczy.Przecież była u Draco więc wątpliwe żeby nagle skądś wyskoczył np. Hagrid. O.o
    W rozdziale w zasadzie nic ciekawego się nie działo ale i tak był bardzo dobry. :3 Końcówka świetna!!! ;)
    Super, że rozdział dłuższy!
    Czekam na kolejny i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeej! Moja kochana Beto! Piszesz cudownie! Ba! Lepiej ode mnie!
    Rozdziały wraz z tym są fantastyczne. Każdy rozdział kryje w sobie pewną magię.
    Pisz dalej!
    pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award.
    Pozdrawiam :*,
    Mionka M.

    [dramione-historia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. LOL. Matiz to nie marka samochodu tylko model. zresztą to nawet nie samochód a zwykłe gówno, wstyd się w czymś takim pojkazać. Pozdro Paula.

    OdpowiedzUsuń
  8. No nieźle. Rozkręca się ta historia :) Niezły był ten rozdział :) Miło że Draco podarował Hermionie sukienkę ;)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy