[ -Muszę. Na razie Draco. - powiedziała i wróciła do domu, a blondyn zamknął drzwi wejściowe.]
Hermiona weszła do mieszkania i zastała tam
czekającego na nią Ron.
-Co się tam stało? - spytał.
-Nie chcę o tym mówić... zbyt przykre. - odpowiedziała.
-No mów. - nalegał.
Mionka wzięła wdech i powiedziała:
-Matka Dracona... - spuściła wzrok. - została trafiona Avadą.
-To on zrobił? Draco ją zabił?
-NIE!! To był jego ojciec. Draco jest cały załamany. Nie byłeś tam, więc
nie wiesz.
-Dobra... może zjemy w końcu kolację? Sam robiłem.
Hermiona nie mogła wierzyć własnym uszom. "Dobra"? Jakie
"Dobra"? Przecież właśnie wróciła z domu Dracona, który był
zdruzgotany z powodu śmierci swojej matki. Postanowiła nie drążyć więcej tego
tematu. Ronald nie został z nią, więc nie widział Malfoya.
-OK. Ale po kolacji idę spać. - stwierdziła i zasiadła do stołu.
Ron zrobił przepyszną kolację. Pyszny samo robiony chleb posmarowany masłem.
Pomidory, ser różnego rodzaju, szynki, ogórki, kiełbaski i sałatki. Podczas
kolacji nic się nie odzywali. Było to bardzo dziwne. Przecież zawsze podczas
kolacji o czymś gadali. Po kolacji Miona poszła do łazienki, wzięła ciepły
kąpiel z bąbelkami, wyszczotkowała zęby i położyła się spać, ale przed
zaśnięciem przeczytała trochę książkę pt. "Dzieje Magii".
Następnego dnia po śniadaniu w salonie, gdzie przez okno było widać dom
Dracona, Hermiona i Ron przeteleportowali się do MM. Dzisiaj dziewczyna była
ubrana w czarną sukienkę.
Kiedy szli do wind każdy się patrzył zdziwieniem na Mionę, ponieważ było lato,
a ona w czarnej sukience. Przecież czerń "przyciąga" ciepło. Ale ona
czuła, że... musiała ubrać się na czarno. Czuła to w sobie. W swoim sercu.
Narzeczeni rozstali się, kiedy Ron musiał już wyjść z windy, gdy już byli w
Biurze Aurorów. Hermi zaś jeszcze nie wychodziła, gdyż trzeba było
dotrzeć jeszcze niżej.
Jak zmierzała do gabinetu zatrzymała ją Mafalda:
-Hermiona... mogę cię na chwilę poprosić do siebie?
-Oo... Mafalda. Dobrze, już idę.
Weszła do gabinetu swojej szefowej.
-Usiądź proszę. - stwierdziła i pokazała Hermionie gestem otwartej dłoni na
fotel przy biurku. Brązowooka usiadła i patrzyła ma Mafaldę.
-Słuchaj... - zaczęła. - Wiesz może, dlaczego... nie ma w pracy pana Dracona
Malfoya?
Mionkę zamurowało. Dlaczego akurat ją o to Mafalda pyta? Czy ona myśli, że...
-Przepraszam Mafaldo, ale... mam pytanie. Dlaczego akurat mnie o to pytasz?
Przecież nie jesteśmy parą.
Szefowa się zaśmiała.
-Spokojnie. Ja o tym nawet nie myślałam. - uśmiechnęła się. - Dlaczego ciebie o
to pytam? Ponieważ jesteście w jednym gabinecie, przy jednym biurku na
przeciwko siebie, i słyszałam, że mieszkacie obok siebie. Dlatego ciebie pytam.
-Tak jesteśmy sąsiadami. Co się z nim dzieje? Ja wiem dlaczego go nie ma w
pracy, ale lepiej, żebym o tym nie mówiła. To jest zbyt przykre i dramatyczne.
-Rozumiem... to się najwyżej zapytam Dracona, gdy już wróci...
-Nie. Lepiej go nie pytać. Załamie się, gdy będzie musiał o tym ponownie mówić.
- przerwała.
-Aha... dobrze. A teraz idź do gabinetu i przyniosę Wam wszystkim
papiery. - stwierdziła Mafalda, a Hermi ruszyła do swojego gabinetu.
Jak dziewczyna skończyła już pracę na dzisiaj udała się do domu. Nie była
dzisiaj u Rona, ponieważ mówił jej, że wróci dzisiaj wcześniej z pracy. Miona
była zmęczona. Jej ręka bardzo bolała, bo musiała ciągle pisać. Szefowa miała w
pierwszym dniu pracy rację. Nigdy nie pytać się za wcześnie o więcej pracy, bo
można tego pożałować. Usiadła na sofie w salonie i włączyła telewizor, który
stał na drugim końcu pomieszczenia. Leciał jej ulubiony serial pt. "Czy
przeciwnicy mogą być parą?".
Kilka minut później ktoś zadzwonił na telefon. Czarownica wstała i odebrała:
-Halo? - spytała.
-Cześć Hermiona. To ja Draco. - odezwał się głos.
-Oo... cześć. Jak się czujesz?
-No wiesz... nie za dobrze. Dzisiaj nie byłem w pracy, bo załatwiałem
formalności z ceremonią pogrzebową mojej matki.
-Ja rozumiem. Mówiłam Mafaldzie, że teraz masz ciężki okres, ale nie mówiłam co
się stało. - stwierdziła brązowowłosa.
-Dzięki. - westchnął arystokrata.
-Ale... ale za co? - spytała z lekkim uśmiechem.
-Że rozumiesz mnie, w jakiej znajduję się sytuacji. Powiedziałaś szefowej,
że... no... - nic już nie mówił.
-Nie ma sprawy.
-Właściwie... nie powiedziałem ci jeszcze dlaczego dzwonię...
-Tak?
-No bo wiesz... jak wcześniej mówiłem, załatwiałem wszystko z pogrzebem. Mam
prośbę... - przez chwilę milczał. Wyglądało na to, że się zastanawiał co
powiedzieć, ale w końcu oznajmił:
-Czy byś mogła przyjść na ceremonię?
Brązowooką w prost zamurowało. Zaprosił ją na przyjście na pogrzeb Narcyzy?
Jego matki? Przecież nie była z nim spokrewniona. Przecież musi to omówić z
Ronem. Ale i tak by jej nie pozwolił, więc odpowiedziała:
-Mogłabym. Przyjdę.
-Jeszcze raz dziękuję. Jakby co to pogrzeb jest za dwa dni niedaleko kościółka,
stojącego obok naszej uliczki. O godzinie 11:30 będzie rozpoczęcie.
-OK. Dzięki za informacje. Na pewno przyjdę. Słuchaj... muszę już kończyć. Na
razie.
-Cześć. - rzekł i rozłączył się pierwszy.
Hermiona nie mogła w to uwierzyć. Zaprosił ją? Przecież... nie. Nie może iść.
Tam będzie Lucjusz i na pewno Pansy. Na pewno pójść?
-Pójdę. Powiedziałam, że przyjdę. Może to jest dowód na to, że Dracon się
zmienił. - pomyślała.
Trochę później wrócił Ron. Miał przy sobie... bukiet róż. Kiedy wszedł do
salonu czarownica była zaskoczona. Przypomniała jej się ta chwila kiedy chłopak
poprosił ją o chodzenie i miał także w tedy kwiaty przy sobie.
-Ron? Co... dlaczego te kwiaty? - spytała uśmiechając się.
-Zasługujesz na przeprosiny. Przeprosiny zwrócone ode mnie do ciebie. -
powiedział,
-Przeprosiny? Ale za co?
-Za wszystko. Za awantury. Za moje zazdrości. Po prostu za wszystko.
-Och kochanie... - powiedziała i przytuliła go mocno. - A pamiętasz jak na
ciebie wołali w szóstej klasie podczas meczy Quidditcha?
-Pamiętam. Wtedy była porażka. - stwierdził.
-Ty mój głuptasie. Nie o to mi chodziło. Chodziło mi o słowa "Weasley jest
naszym królem". Jeszcze ci nigdy tego nie mówiłam, ale jak to śpiewali, to
ja mówiłam "Ron jest moim królem". Kochałam cię od piątej klasy, a
nawet wcześniej, lecz myślałam, że to zauroczenie. Nie. Los nas połączył, a za
niedługo będziemy żyć razem na wieki. - zaśmiała się mówiąc o tym.
-Tylko ty i ja. - rzekł uśmiechając się promiennie.
-Jak na razie. Wiesz, że chcę mieć z tobą dzieci.
-Tak. Wiem. Myślę, że może teraz spróbujemy?
-Nie skarbie. Dzisiaj nie, ponieważ dziś nie jest dzień płodny.
-Dzień płodny? - spytał zdziwiony. - To u was kobietach takie coś jest?
-Tak. Jest coś takiego. - odpowiedziała. - słuchaj... muszę iść robić obiad.
Znajdź jakiś wazon i daj do niego te kwiaty. - powiedziała, po czym poszła do
kuchni, aby zrobić obiad, a Ron natomiast poszedł po wazon na piękne kwiaty.
(Wiem, że to nie tematyka Dramione, ale właśnie to znalazłam i chciałam to umieścić w tej notce.)
Witam, witam, witam :D
Tak jak mnie proszono, dodałam NN w tym tygodniu. Ale...
Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam za bardzo weny i się stresuję przed konkursem o HP, który jesy w języku angielskim.
Mam nadzieję, że dodam NN w następnym tygodniu, ale nic nie obiecuję.
Pozdrawiam i Całuję ;**
G. Potter
PS. Jeżeli chcecie się ze mną jakoś skontaktować, to jest taka możliwość. Więcej informacji na stronie (na boku) "Kontakt z Autorką"
Hoł, hoł! Wchodzę na swojego bloga i co widzę? Nowa notka na Twoim :D A więc tak: Kur*a, mam nadzieję, że niedługo Rona wywalisz w siną dal, bo mam go straszliwie dosyć. Nienawidzę go! :D Fajne zdjęcia, choć niezbyt kumam, o co cho w ostatnim :DD Ciekawy pogrzeb się szykuje... Jestem ciekawa, czy Lucjusz pojawi się na pogrzebie Narcyzy. I nadal nie mogę zrozumieć, że Hermiona tak szybko wybaczyła Draconowi Crucio... :D Życzę powodzenie w konkursie i oczywiście 1 miejsca! ;> Życzę wielkiej weny... I czekam z niecierpliwością na NN :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję,
Mionka M. <33
Mionka, spokojnie. Niespodzianka z Ronem będzie i to mocna niespodzianka . Wiesz... z tym Crucio. Już kilka razy wymieniłam, jak mówi, że jej też się zdarzyło, że utraciła kontrolę nad czarami.
UsuńDziękuję, za "trzymanie" kciuk. Mam nadzieję, że mi się uda. Bardzo dziękuję za wenę ;**
G. Potter
Wiem, że ona mówiła, że jej też się to zdarzało, ale... No tak jakoś dziwnie c: Ja mam nadzieję, że ta niespodzianka z Ronem to będzie coś negatywnego dla Hermiony :D
UsuńPozdrawiam,
Mionka M. :3
Masz nadzieję, że to będzie negatywne dla Miony... Cóż, JA mam nadzieję, że będzie to coś pozytywnego dla Dramione. Zdrada, coś co lekko zaboli i spowoduje zacieśnienie się ich związku. O... Może bigamia? Jeszcze czegoś takiego w Dramione nie spotkałam.
UsuńMarzenie.
Miona czytająca książkę w swoim pokoju słyszy pukanie do drzwi. Schodzi i je otwiera, za nimi stoii długonoga blondynka.
- Hej! Ron mówił, że ma współlokatorkę, mam na imię Rosanne. Mogę wejść? - pyta, lecz nie oczekuje odpowiedzi. Wchodzi i rozsiada się na kanapie. - Wiesz, chcę zrobić Ronusiowi niespodziankę, potrzebuję do tego pustego domu. Nie martw się, zapłacę ci i kupię bilet do teatru, o dojazd też sie nie martw, mój brat po ciebie wyjdzie, spotkacie się dzisiaj o 19 na Pokątnej w lodziarni. Tylko ubierz się elegancko, chiński Teatr Cieni jest imprezą bardzo wystawną - kontynuuje, zdejmując płaszczyk, pod którym ma bluzkę z rodzaju tych, które więcej odsłaniają niż zakrywają.
- Ale kim ty jesteś? - przerywa w końcu Hermiona.
- Jak to kim? Jestem jego narzeczoną!
- Ale... - jąka się Hermiona. - Dobrze pójdę do tego teatru - mówi, zwieszając smętnie głowę, a następnie idzie do sypialni i pakuje swoje rzeczy oraz rozbija Wazę Egipską - prezent na zaręczyny od Charliego i na resztkach skorup, kładzie pierścionek zaręczynowy i kartkę.
"Bigamista"
Koniec mego marzenia.
Okej... Trochę mnie poniosło, jak taki był twój plan to usuń komentarz i przyjmij moje przeprosiny.
Weny!
Finite
Nie usunę komentarza ;) Pomysł nawet świetny ;) Może z niego skorzystam ;)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za weny ;**
Jak chcesz to korzystaj! Napisałam na twoim blogu, więc masz do tego prawo, jednakże jeśli zauważę u kogoś coś bardzo, łudząco podobnego... Wracając, jak chcesz to możesz nawet wykorzystać imię, nawet całe fragmenty.
UsuńTak jeszcze drogą swoją, to zagłębiając się w historię drugiej dziewczyny Rona, to moim oryginalnym pomysłem było:
Gdy Narcyza Malfoy była w ciąży Lucjusz bardzo się ucieszył i poszedł do baru i się upił. 7 miesięcy później urodził się jego syn. 9 miesięcy później w mugolskim szpitalu narodziła się blondwłosa dziewczynka. Matka (córka mugolaczki) zmarła przy porodzie. Lucjusz wziął więc córkę do siebie, ale się do niej nie przyznał - nie jest ona umieszczona w drzewie genealogicznym. No i ona jest teraz narzeczoną Rona.
Tutaj i komentarz (mój) wyrzej ma wszelkie prawa zastrzeżone. Zgoda na rozpowszechnianie i/ lub zmienianie niektórych elementów tylko za aprobatą Finite Incantatem (adres poniżej). Wszelkie nieautoryzowane objawy powielania, rozpowszechniania bez zgody właściciela praw autorskich jest zabronione.
Finite Incantatem
www.wojna-zartow.blogspot.com
Ps: Ginny Potter ma moją zgodę xD
Hmm... jak właśnie pozwalasz to wezmę ten fragment (co jest jeszcze wyżej) Tylko właśnie mam już na kartce fabułę nowego rozdziału zapisane i to będzie takie... no... podobne, ale nie całkiem ;) . Cieszę się z twojego pomysłu. Skorzystam z niego :D
UsuńPozdrawiam i Całuję ;**
G. Potter
Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość. Znajdziesz mnmnie na www.wojna-zartow.blogspot.com
UsuńFinite
Ale supcio blog. W godzine przeczytałam cały blog :*
OdpowiedzUsuńAle supcio blog. W godzine przeczytałam cały blog :*
OdpowiedzUsuńJak zwykle ciekawie. Nie mam uwag. Powodzenia na konkursie!
OdpowiedzUsuńFinite
www.wojna-zartow.blogspot.com
Kocham Rona.. To taki idiota :D
OdpowiedzUsuńMiło ze strony Hermiony że się zgodziła pójść na pogrzeb Narcyzy :) Ogólnie rozdział bardzo fajny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*