[-Tak. Jest coś takiego. - odpowiedziała. - słuchaj... muszę iść robić
obiad. Znajdź jakiś wazon i daj do niego te kwiaty. - powiedziała, po
czym poszła do kuchni, aby zrobić obiad, a Ron natomiast poszedł po
wazon na piękne kwiaty.]
Dzień przed pogrzebem Narcyzy Malfoy, Hermiona i Ron umówili się z
Ginny i Harrym u nich w domu. O 16:30 narzeczeni przybyli do domu małżeństwa.
Rudowłosy zapukał. Otworzyła mu siostra. Miała na sobie białą bluzkę w kolorowe
wzory. W serca, kółka itp. Miała ubrane krótkie jasne dżinsowe spodenki, a
swoje promieniste rude włosy miała wysoko spięte w kucyka.
-Ron. Hermiona. W końcu jesteście. - stwierdziła z uśmiechem. - Wchodźcie,
wchodźcie. Idziemy do salonu.
Weszli do środka. Hermiona uścisnęła Ginny, a Ron podał jej tylko rękę na
powitanie. Ruszyli do salonu. Pomieszczenie było tak pięknie udekorowane.Wiele
zdjęć rodziny Weasley'ów, Gwardia Dumbledore'a, Przyjaciele, zdjęcia krajobrazu
Hogwartu, zdjęcie salonu wspólnego Gryffindoru, ślubne i wiele innych. na
podłodze był dywan, który przedstawiał widok na Hogwart podczas zachodu słońca.
Były także drzwi, przez które można było wyjść na taras. Było widać plażę,
piękne morze, a najpiękniej wygląda podczas kiedy nie są godziny szczytu
słońca. Przy tych drzwiach były półki z książkami w tym: "Dzieje
Magii" , "Historia Hogwartu" , "Baśnie barda Beedle'a"
i "Podręczny zestaw miotlarski" , który Harry dostał od Miony na
trzynaste urodziny. W kącie była jedna stojąca lampa. Oczywiście było w tym
pomieszczeniu pełno kwiatów. Po jednej stronie stała sofa i jeden fotel, przy
którym stał stolik z obrusem, na którym było godło Godryka Gryffindora.
Harry siedział na sofie i czytał Proroka Codziennego. Kiedy
zobaczył swoich gości zerwał się na nogi, aby ich przywitać.
-Cześć stary. - powiedział Ronald z uśmiechem i podał szwagrowi rękę.
-Siema. - odpowiedział, a potem Hermiona podeszła do niego i go mocno
przytuliła. - Cześć Hermi. Jak tam?
-Dobrze. Już mnie nic nie boli. - rzekła z uśmiechem.
-Usiądźcie. - oznajmiła rudowłosa. - Kawa? Cappucino? Herbata? Co chcecie?
-Ja poproszę Cappucino. - stwierdziła Miona.
-Kawa. - oznajmił Ron.
-Też Kawa. - rzekł Harry.
Rudowłosa wyszła z salonu i poszła do kuchni, aby zrobić dwie kawy i dwa
Cappucino. Po 5 minutach wróciła z napojami, cukrem i mlekiem na tacy. Kiedy
usiadła, Harry wziął gazetę i pokazał pierwszą stronę "Proroka".
Powiedział:
-Widzieliście? Matka Malfoya została zamordowana przez Lucjusza. Jutro ma być
pogrzeb o 11:30.
-Ja o tym już wiedziałam. - westchnęła Hermi, po czym wzięła łyk Cappucino.
Zrobiła dziwną minę, ale Ginny poznała, że przyjaciółka ma coś do ukrycia.
-Hermiona? Co chcesz powiedzieć? - spytała.
-Ja? - spojrzała, ale postanowiła powiedzieć, bo i tak prędzej, czy później
wyjdzie to na jaw. - No dobrze... wczoraj, zanim Ron wrócił z pracy to
zadzwonił do mnie Draco...
-CO?! - zawołał rudowłosy krztusząc się swoją kawą, - ZADZWONIŁ DO CIEBIE? I
NIC MI NIE POWIEDZIAŁAŚ?! CZEGO ON CHCIAŁ?
-Uspokój się! Dajcie mi dokończyć. Zadzwonił do mnie Draco i... poprosił, abym
przyszła na pogrzeb.
-Zaprosił cię na pogrzeb? Zgodziłaś się? - spytała zdziwiona rudowłosa.
-Tak. Zgodziłam się. - potem zwróciła się bezpośrednio do Harry'ego. - Ty też
powinieneś pójść.
-Mionka... - powiedział spokojnie Harry. - Trochę zwariowałaś. Przecież to była
MATKA Dracona Malfoya. I jeszcze mówisz, że ja mam pójść? Po jakiego grzyba?
-Harry. - odpowiadała brązowowłosa. - Ona pomogła ci już. Pamiętasz 2 bitwę o
Hogwart w Zakazanym Lesie? Jak przeżyłeś Avadę. Miała sprawdzić czy żyjesz.
Żyłeś, ale ona skłamała.
-Ponieważ chciała tylko dojść do zamku po Dracona. - zaczął tłumaczyć
czarnowłosy, ale brunetka nie dała za wygraną.
-No, ale i tak cię nie "zdradziła" . Ona by jeszcze żyła, ale Lucjusz
chciał zabić Draco, a Narcyza tego nie chciała, więc jak rzucał Avadę Kedavrę
to stanęła szybko przed jej synem.
-Skąd o tym wiesz? - dopytała ruda.
-Tego samego dnia kiedy to się stało, to ja z Ronem usłyszeliśmy jego krzyki.
Poszliśmy tam, ale Malfoy chciał być sam, więc Ronald poszedł do domu, lecz ja
weszłam, ponieważ przeczuwałam, że coś się złego stało. Opowiedział mi o
wszystkim. - skończyła.
Przyjaciele patrzyli na nią z niedowierzaniem. Po krótkiej chwili milczenia
Ginerva powiedziała do swojego męża:
-Harry... może faktycznie powinieneś pójść. Miona ma rację. Pomogła tobie. Może
nie chodziło jej o ciebie, ale i tak pomogła.
Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Zielonooki się chwilę zastanawiał i
oznajmił:
-Dobrze, pójdę. A wiesz gdzie jest ten pogrzeb? - spytał Hermi.
-Tak. Mówił mi. A w "Proroku" tego nie podali?
-Nie. - odpowiedział Potter.
Trochę wypili, ale narzeczeni musieli już wracać do domu.
Gdy weszli do mieszkania, Miona powiedziała
do Rona, kiedy wchodziła do łazienki:
-Za chwilę pójdę spać, więc...
-O nie. Nie pójdziesz. Zrób kolację!
-Ron. Przecież jest 2 w nocy.
-No i co? Idź robić, a ja idę się położyć. - powiedział.
-Ile piłeś? - spytała stanowczo.
-2,3 piwa.
-2,3? Raczej 7,8, bo capi od ciebie. Musiałeś tyle pić?
-A co? Nie mogę? Przecież u szwagra byłem...
-Ale musiałeś tyle? Śmierdzisz tym piwskiem. - oznajmiła.
Aż niespodziewanie jak to powiedziała, ktoś ją mocno uderzył w policzek. Bardzo
ją to zabolało. Był to Ron.
-Po co byłe te kwiaty? Po co byłe te przeprosiny? Nigdy nie będziesz taki jaki
byłeś! - stwierdziła z płaczem.
-Oj, zamknij się i przynieś mi piwo.
-O NIE! TEGO TO JUŻ ZA WIELE!! ŚPISZ W SALONIE! SAM BĘDZIESZ SOBIE ROBIŁ
JEDZENIE! - wybuchła.
-Miona... sorry.
-MAM W DUPIE TE TWOJE SORRY! ZOSTAW MNIE W SPOKOJU I... - wzięła głęboki wdech.
- Albo się zmienisz, albo... koniec z nami!
Przez chwilę mężczyzna osłupiał.
-Chyba żartujesz. NIGDY ODE MNIE NIE ODEJDZIESZ!! ZROZUMIAŁAŚ?! - zaczął mocno
szarpać Hermionę.
-PUŚĆ MNIE! BO ZADZWONIĘ NA POLICJĘ I DO MINISTERSTWA!! ZOSTAW MNIE!!
Puścił ją, ale to było bardziej odepchnięcie. Chyba się przestraszył, że może
wylecieć z pracy, przez bicie swojej dziewczyny.
-JESTEŚ PODŁY I GŁUPI!! - krzyknęła, po czym poszła do sypialni i zamknęła za
sobą drzwi na klucz.
Następnego dnia Hermiona nie odzywała się do Rona. Ciągle była na niego
wkurzona. Na rękach miała ślady szarpania.
Mimo tych ślad i wysokiej temperatury, ubrała sukienkę o czarnym kolorze.
Lubiła nosić ubrania, które były na ramiączkach. Po Mionę przyszedł Harry w
czarnym garniturze. Zanim wyszła, ubrała swoje czarne szpilki.
-A nie pożegnasz się z Ronem? - spytał.
-Nie, bo przecież przyjdę wieczorem. - odpowiedziała obojętnie, - Idziemy? Już
jest 11.
Wyszła pierwsza, a za nią Harry, lecz zanim wyszedł powiedział szybko do Rona,
który stał w przedpokoju:
-Stary... lepiej skończ z tym. Wiesz o czym mówię.
-Muszę? Przecież ona jest taka sexi. - powiedział.
-Zrób tak! Ja uciekam.
-Harry! Pilnuj ją, żeby nie zrobiła żadnego głupstwa z Malfoyem.
-Spoko. Ale na serio już uciekam. - stwierdził szybko i wyszedł z domu.
Szli przez 3 minuty, aż w końcu dotarli na miejsce. Były tłumy ludzi. Nic
dziwnego, w końcu... zmarła należała do Rodziny Malfoyów. Z tłumu wyłonił się
Draco, który płakał.
-Cześć Hermiona. - przywitał się, a potem zwrócił się do Harry'ego. - Też
przyszedłeś?
-Tak. W końcu... twoja mama mi raz pomogła.
-Nie była zła. Ona tylko...
-Spokojnie
Draco. Chodź. - powiedziała Miona po czym z Harrym i Draconem weszli do
kościoła. Czarnowłosy i brązowowłosa zatrzymali się po drugiej stronie ołtarza,
ale Malfoy złapał Hermi i powiedział:
-Chodź do przodu.
Dziewczyna spojrzała na przyjaciela, a on szepnął:
-Spokojnie. Idź. Nie martw się.
Brunetka poszła z blondynem w stronę ołtarza. Była tam piękna ciemna trumna. W
trumnie było martwe ciało pani Malfoy. Była ubrana w swoją codzienną szatę,
włosy miała spięte, a dłonie złożone. Przy głowie były położone czerwone
kwiaty. Draco ciągle płakał. Położył głowę na ramieniu dziewczyny. Zrobiło jej
się bardziej żal. Niespodziewanie chłopak podniósł gwałtownie głowę. Patrzył w
stronę reszty zgromadzonych. Hermiona także popatrzyła w stronę ludzi, a tam
byli...
-Pansy! Co ty tutaj robisz?
Parkinson podeszła do nich, ale nie była sama. Był z nią pan Malfoy, który
powiedział do Draco:
-Czemu ona tutaj jest?
-A dlaczego ty tutaj jesteś? Tylko ja jedyny organizowałem pogrzeb, więc mogę
zapraszać kogo chcę. Ona jedyna mi pomogła. A czemu TY tutaj przylazłeś?
-Przecież byłem jej mężem.
-Taa... który ją zamordował. - potem zwrócił się do Pansy. - A ty co robisz?
-Przyszłam, bo tak chciałam. - powiedziała stanowczo czarnowłosa.
-A teraz zabierz tą szlamę i chodź ze mną do domu. - stwierdził Lucjusz.
-Po pierwsze: Ona nie jest szlamą, tylko normalną czarownicą. Po drugie: Nie
rozkazuj mi, bo nie jesteś już moim ojcem. Wyrzekłeś się mnie. - rzekł
arystokrata i odwrócił się od Lucjusza i Pansy. Hermiona była zdziwiona.
Przecież była szlamą. Nic tego nie zmieni. Ale chwila... Lucjusz nie jest już
ojcem Dracona? Wyrzekł się go? Kiedy?
-Za chwilę się zacznie. - szepnął młody Malfoy do brązowookiej.
Do trumny podeszli czterej mężczyźni, który podniośli klapę i zaczęli zakrywać
martwe ciało. Draco ciągle stał obok Mionki. Zanim mężczyźni zamknęli trumnę
Draco krzyknął i zaczął podbiegać do trumny:
-NIEEE!! NIE ZAMYKAJCIE!!
-Draco... spokojnie. Muszą zamknąć. - powiedziała Hermiona zatrzymując
chłopaka. - Draco...
Mężczyźni zamknęli trumnę, a młodzieniec zaczął mocniej płakać. Przytulił się
mocno do swojej towarzyszki.
-Ciii... Cichutko... - dziewczyna spróbowała uspokoić chłopaka. - Chodź musimy
wychodzić.
Hermiona z Draconem przytulającym się ciągle do niej, poszli tuż za trumną.
Przed wyjściem widziała Harry'ego, ale nie był wcale zdziwiony. Chyba rozumiał
blondyna. Zielonooki przecisnął się przez tłum i szedł za Hermioną i Draconem,
dzięki czemu mógł ich obserwować. Szli wzdłuż drogi, aż na cmentarz. Musieli
dojść do połowy cmentarza.
Gdy doszli Draco nadal płakał. Przy naszykowanym grobie stali już dwaj
ministranci i ksiądz. Kiedy po zwykłym przemówieniu, ksiądz powiedział
poświęcając trumnę:
-Z prochu powstałaś i w proch się obrócisz.
Po tych słowach zaczęła grać trąbka i ci sami mężczyźni co zamykali trumnę,
teraz zaczęli ją spuszczać w głąb grobu. Draco z trudem się powstrzymał od
pobiegnięcia w stronę dziury.
-NIEE!! MAMO... Dlaczego musisz tutaj trafić? Czemu? - powiedział zrozpaczony i
przytulił się mocno do dziewczyny, a ona zaczęła gładzić go po głowie.
-Spokojnie... Cichutko. - ponownie uspakajała Hermiona.
-Dlaczego ona musiała umrzeć? Dlaczego nie dała Lucjuszowi mnie zabić?
Dlaczego?
-Ponieważ ciebie bardzo kocha. Ona cię nie opuściła. Ona jest w twoim sercu.
Może jej nie widzisz, albo nie słyszysz, ale i tak jest obecna w tobie. - odpowiedziała.
Wszyscy się rozeszli, oczywiście oprócz Dracona, Hermiony i Harry'ego.
Draco chyba już nie zauważał przyjaciela Miony. Brunetka bez namysłu się
zapytała:
-Pan Malfoy się ciebie naprawdę wyrzekł? Dlaczego? Kiedy?
Arystokrata spojrzał na nią. Otarł oczy ręką i zaczął:
-To było w tego samego dnia, kiedy zamordowano matkę. Odwiedzili mnie.
Wiedzieli, że Parkinson i ja się rozstaliśmy. Lucjusz był wkurzony, bo dowiedział
się też, że się z tobą zadaję. Wtedy się mnie wyrzekł, bo według niego,
przynoszę hańbę dla czarodziejów czystej krwi, zadając się z... tobą.
-Spokojnie. Wiem, że mnie nazwał szlamą. I dlatego chciał ciebie zabić? I to
dlatego też twoja mama została zabita?
-Niestety tak. Ale nie czuj się winna temu wszystkiemu.
-Jak nie mam? Przecież to się właśnie potoczyło wokół mnie. To przeze mnie nie
masz matki...
-Uspokój się. On chciał już od dawna się mnie pozbyć, a wiesz co znalazłem
kiedyś w w jego dokumentach? - spytał.
-Co takiego znalazłeś?
-Słuchaj... mam siostrę. Przyrodnią siostrę. - oznajmił.
-S... siostrę? Od kiedy? - zdziwiła się.
-Według akt urodzenia, to urodziła się dokładnie 2 miesiące po moim porodzie.
Siostra jest mugolką. Jej matka umarła przy porodzie, a on ją wziął do siebie,
lecz kiedy miała dwa latka to oddał ją do sierocińca. Nie przyznawał się do
niej, ponieważ nie była czarownicą.
-A matka nic nie podejrzewała, że w jej domu przez dwa lata jest jakaś nieznana
dziewczynka?
-Powiedział jej, że to koleżanki, która musiała wyjechać do pracy.
-A skąd o tym wszystkim wiesz? - Miona ciągle dopytywała.
-Mówiłem, że przeglądałem papiery. - stwierdził. - Teraz ma też 19 lat. On
zdradzał moją matkę i się do tego nie przyznał.
-A masz w ogóle z nią kontakt? Wiesz jak wygląda...
-Nie, nie mam z nią kontaktu, ale wiem, że jest blondynką i ma zielone oczy. -
odpowiedział chłopak, po czym spojrzał na zegarek, który miał na ręce. - Już
trzeba iść do restauracji. Nie chcę iść, ale muszę. Chodź. - powiedział i
wstał.
-OK. - rzekła i poszła za nim, a za nia podążył Harry. Przez chwilę mieli czas
coś do siebie poszeptać:
-O co chodzi? - spytał szeptem.
-Ma przyrodnią siostrę. Blondynkę o zielonych oczach. Ale nikomu o tym nie mów.
-Okey.
Doszli do restauracji, gdzie odbyła się dalsza uroczystość. Trwało
to kilka godzin. Hermiona była jedna z tych ostatnich gości, którzy już wracali
do domów.
-Na razie. W poniedziałek będziesz już w pracy? - pożegnała się.
-Tak będę. Na razie Hermiona. Cześć Harry. - powiedział, po czym przyjaciele
wyszli.
-Odprowadzić cię do domu? - spytał Harry, kiedy wyszli z budynku.
-Możesz. Jest dopiero 18.
Czarnowłosy
odprowadził Mionkę do domu, a potem sam wrócił do siebie.
Brunetka weszła do domu, ale to, co było w jej domu kompletnie ją
zszokowało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, witam, witam :D
Właśnie przeczytaliście 9 rozdział mojego opowiadania.
Mam nadzieję, że się Wam spodobało ;) .
Właśnie godzinę temu wróciłam z konkursu potterowskiego. Jak wracałam to weszła mi taka wena, że aż... SZOK!! ;** .
Trochę mnie na tym teście wkurzyli.
Tam było takie pytanie (od razu przetłumaczę) :
"Jak miała na imię żona Harry'ego?"
Tam były takie odpowiedzi (a,b i c)
a) Cho ; b) Hermiona ; c) Ginni
Wiecie co mnie właśnie wkurzyło? Że Ginny napisali "Ginni". Tak właśnie było w wszystkich pytaniach. To jest nienormalne. Ale zaznaczyłam c.
Ale OK, wracam do tematu notki:
Mi się osobiście podoba. Nie wiem jak Wam.
Dziękuję:
Finite Incantatem - za pomysł (ona wie o co chodzi, a jak nie to może zapytać ;) )
Mionce M. - za to, że "śledzi" mojego bloga i w ogóle... za wszytko jej dziękuję ;**
I Wam kochani czytelnicy, za to, że czytanie to, co tutaj przekazuję w tych rozdziałach.
Zapraszam do komentowania ;)
Pozdrawiam i Całuję ;**
G. Potter
Zachowanie Rona... Nie do opisania. Jak... Mógł... Nie wierzę. Nienawidzę go chyba jeszcze bardziej, co jest niemożliwe, ale Ci się udało :D Dobra, wracając do notki. No na początku raziły błędy trochę, ale to nic. Potem przy tym, jak Draco płakał, ja sama prawie płakałam. Na serio. Jak go sobie wyobraziłam... Dziękuję za podziękowanie :D Czyżby Hermiona zoabczyła Rona z jakąś dziewczyną? :O Teraz CHYBA zaczynam coś kumać. Jeśli teoria ze zdradą byłaby słuszna, no to Harry musiałby o tym wiedzieć... Było wcześniej w dialogu. Ale nie wiem, czy moja teoria jest słuszna. :D Tylko jeszcze nie wiem, czy w Anglii istnieją ministranci...? Jak ci poszło w konkursie? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i czekam na next,
Mionka M. <33
A teraz kochana to ci odpowiem ;) Jak chcesz to możesz się bać ;>
OdpowiedzUsuńTak. Zachowanie Rona było skandaliczne. Miona mu chyba nie wybaczy.
Jeżeli chodzi o Dracona, to dam mi taką ciekawostkę ;)
Jak pisałam właśnie te momenty jak płakał, to mi samej też łzy leciały po policzku, ponieważ mi się zrobiło go tam bardzo przykro, że...
Z tymi podziękowaniami to drobiazg ;**
Kumaj, kumaj ;) Więcej dowiesz się w następnym rozdziale :D
Jeżeli chodzi o ministrantów... tego nie wiem, muszę z przykrością powiedzieć, że nie sprawdzałam. Ale trzymajmy się tego, że są ;)
Jak poszło w konkursie? No... dobrze mi poszło, tylko , że mnie właśnie wkurzyli z tym, co napisałam na końcu notki. Jak to możliwe?
NN (może) będzie jeszcze w tym tygodniu, ale jak nie w tym, to na pewno w następnym ;) Jakby co to poinformuję cię ;**
Także pozdrawiam <33
G. Potter
Cieszę się, że naszła Cię wena, dziękuję za dedykację, rozdział cudny, że aż brak mi słów! Jak Draco płakał to też uroniłam łezkę... Bardzo mnie poruszyłaś tym rozdziałem! Eh... Słów mi brak... Aż się powtarzam!
OdpowiedzUsuńTym razem komentarz krótki, ale wiedz, że bynajmmiej nie świadczy to o cudności notki. Bo jest ona genialna.
Test. JAK można napisać Ginni? Wiele rzeczy już widziałam: Jemsa Pottera, Bilsea Zabiniego, Harego Potra, Hermionę Grenger... Nie licząc Hogwardu błędów w zapisie Dumbledor i Weasley. Ale "Ginni" jeszcze nie. Cóż... Gratuluję im orginalności. Mam nadzieję, że wygrasz!
Jejku :) Dzięki za dobrą opinię. Według mnie to ten rozdział najlepiej się udał. Powiem Ci, że może się spełni twoje marzenie ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi właśnie o test... bardzo bym chciała wygrać, ale nie wygrana jest najważniejsza, tylko to, że brałam w tym udział i nawet to była dobra zabawa ;)
Pozdrawiam ;**
G.Potter
Oj, byłoby genialnie, gdyby się spełniło! Czekam z niecierpliwością na nn!
UsuńFinite
Fajnie że Harry też poszedł na ten pogrzeb. Nie dziwię się wcale zachowaniu Draco że był zrozpaczony ;( Świetnie napisany rozdział :)
OdpowiedzUsuńA ja się przyczepie... Lucjusz zabił żonę używając NIEWYBACZALNEGO, za co jest tylko jedna kara Azkaban... i co robi? pojawia się na pogrzebie na którym jest Potter - Auror?
OdpowiedzUsuńPomijając błędy stylistyczne, których jest od groma, z logicznymi i tak kłującymi w oczy nie mogę sie zgodzić
Przepraszam, ale musiałam...
Czepialska
Więc lecę z wyjaśnieniami :)
UsuńOwszem, Lucjusz zabił Narcyzę niewybaczalnym zaklęciem i Potter, który jest Aurorem, był na pogrzebie. Nie aresztował go jednak, ponieważ nie było żadnych dowodów na to, że to właśnie Lucjusz stoi za śmiercią żony. Były tylko słowa Dracona. Oczywiście Harry mu uwierzył (dzięki Hermionie), jednakże nie mógł aresztować Malfoya :) W dalszych rozdziałach (jeśli dobrze pamiętam, to w 24 rozdziale) będzie powrót do wątku, który tutaj poruszyłaś :)