Ten rozdział jest z dedykiem ;**
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
[-Nienawidzę cię Ronaldzie Billiusie Weasley]
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
[-Nienawidzę cię Ronaldzie Billiusie Weasley]
Następnego dnia, Ginny
obudziła Hermionę pół godziny przed rozpoczęciem pracy. Harry'ego nie było już
w domu, ponieważ aurorzy zaczynają wcześniej niż inni pracownicy, oczywiście z
wyjątkiem Ministra (teraz to właściwie Ministerki) Magii.
-Ubierz się i chodź. Jeszcze
zdążymy zjeść śniadanie. - stwierdziła Ginny, podając Mionie rzeczy.
-OK. Mogłabyś mi pomóc uczesać
się i pożyczyłabyś sukienkę po pracy?
-Pewnie, że tak. W końcu...
ach, nie ważne. Pośpiesz się, bo nie zdążymy do pracy.
Rudowłosa poszła do kuchni, a
brązowowłosa wstała z sofy, która służyła jej za łóżko. Podążyła do łazienki,
aby ubrać się i rozczesać włosy. Wyszła z pomieszczenia po 5 minutach, a na
stole już było naszykowane śniadanie. Brunetka usiadła, po czym wzięła bochenek
chleba z masłem i nałożyła sobie szynkę, pomidor i ogórek.
-Co tam u Dracona? - spytała
niespodziewanie Ginny.
-U Dracona? Wiesz... nic
takiego. Mam nadzieję, że niedługo pozbiera się po tym tragicznym wydarzeniu.
-Coś ostatnio widzę, że
spędzacie ze sobą coraz więcej czasu. Wiem, od kogo dostałaś liścik, który
przyniósł wczoraj ten puchacz.
-Wiesz? - spytała przerażona
Hermiona. - Skąd? Jak?
-No, pomyślmy... wiem, że ten
liścik dostałaś od Dracona. Widziałam jak się uśmiechasz do karteczki.
-No, ale... nie musiało być od
niego.
-Oj Miona, Miona, Miona...
przecież ja cię dobrze znam. Przyznaj się, że to od niego.
-No dobra... to on wysłał tę
sówkę. - nagle przypomniało jej się coś. - Gin? Słuchaj... bo dzisiaj jest ta
impreza w restauracji, gdzie byłam razem z Malfoy'em. Jest sprawa. On zapytał
się mnie, czy ma mnie podwieźć, ale napisałam mu, że TAM jadę z tobą i Harrym.
Oczywiście pisałam SMS'a. Odpisał mi, czy nie mógłby mnie odwieźć z powrotem.
Mogłabym?
-Jasne. Czemu nie? Ale musisz
wrócić, bo będę się o ciebie niepokoiła.
Przyjaciółka parsknęła
śmiechem. Ginny zapytała, o co chodzi, a odpowiedź otrzymała taką:
-Niczym nie musisz się
niepokoić. Przecież nie zrobię Draconowi krzywdy, więc nie martw się o to.
~~ ~~ ~~
Przyjaciółki aportowały się
razem do Ministerstwa, gdzie podążyły do wind. Hermiona musiała czekać dłużej
niż Ginny, bo departament rudowłosej znajdował się bliżej. Miona weszła do
biura dzielonego z Wiliamem i innymi ( w tym z Draconem ). Wszyscy już
wypełniali papiery i nawet nikt nie zareagował na jej przyjście, tylko Draco zwrócił
na nią uwagę i przywitał się.
-Cześć. - powiedział.
-Hej. - westchnąwszy
uśmiechnęła się i usiadła na swoje miejsce. Czekała, aż Mafalda przyniesie dla
niej dokumenty, które przybyły troszkę później od niej. Od razu wzięła się do
roboty, aby razem z Ginny wrócić do domu i wystroić się na imprezę. Niekiedy
spoglądała ukradkiem na blondyna, a on na nią. Kiedy ich spojrzenia się
spotykały, oboje posyłali ku sobie uśmiech. Granger kilka razy odlatywała
myślami do uroczystości. Po krótkim czasie, kiedy przestała na chwilę skrobać
piórem, to ponownie o tym pomyślała, aż nagle... przed nią na biurku ukazała
się biała złożona karteczka. Nie miała pojęcia, skąd się tutaj wzięła.
Otworzyła i od razu poznała pismo jej kolegi z pracy:
"Ponownie cześć Miona,
O której dokładnie będziesz na imprezie?
Dokładnie o rozpoczęciu, troszkę później, czy
przed?
Mam nadzieję, że podwózka jest nadal aktualna.
Draco
PS Nie rumień się już tak kotku"
Dziewczyna uśmiechnęła się
szerzej. Spojrzała na blondyna, który obserwował jej reakcję. Ona się tylko
wyprostowała i wyciągnęła pustą karteczkę , którą położyła przed arystokratą, a
ten się zdziwił. Pokazała mu gestem, aby był spokojny. Wypowiedziała w myślach
zaklęcie:
-Pisorum Samorum*.
Ku wielkiemu zdumieniu
Malfoya, na tej pustej karteczce, zaczęły się ukazywać litery, pismem
brązowookiej. Jakby pisała swoim piórem w myślach. Przeczytał:
"Hej.
Myślę, że będę tuż przed rozpoczęciem.
Tego dokładnie nie umiem ci powiedzieć.
Tak. Ta podwózka jest aktualna.
Ale z powrotem,
bo tam jak pisałam w SMS'ie jadę z Gin i Harrym.
Hermiona
PS Wracaj do pracy kotku"
Chłopak także zaczął się
uśmiechać. Chyba ich oboje ucieszyło słowo „kotku”. Mionka musiała przyznać, że
Ron chyba nigdy tak do niej nie powiedział.
~~ ~~
Po pracy Hermiona, Ginny i
Harry wrócili do domu. Ruda i Miona od razu poszły do sypialni i zamknęły drzwi
na klucz. Przyjaciółka podała Hermi jedną z jej najpiękniejszych i najseksowniejszych
sukienek, jakie tylko miała w szafie. Brunetka wzięła ubranie, po czym podążyła
do łazienki. Chłopak tylko usiadł na kuchennym krześle i czekał na nie.
-Jak Gin się przebierze, to ja się pójdę przebrać. Ciekawe jak będą
wyglądać. Na pewno super. - myślał z uśmiechem. Wyciągnął komórkę i
zadzwonił do Rona, aby się spytać, czy nie pojechałby z nimi. Nie mógł o to
zapytać w pracy, ponieważ musiał aportować się do jednego z czarodziei, aby go
przyprowadzić do MM.
-Halo? - usłyszał głos.
-Cześć Ron. Tu Harry.
-Oo... hej stary. O co chodzi?
Udało ci się przekonać Mio...
-Ona do ciebie już nie wróci.
Nie z tego powodu dzwonię. Chodzi o to, że dzisiaj jest ta impreza. Mamy jedno
wolne miejsce. Chcesz z nami jechać?
Przez chwilę Weasley nic nie
mówił.
-A Hermiona też z Wami jedzie?
-Tak. Jedzie z nami. Jedziesz
czy nie?
-Spoko. Pojadę z wami. A o
której mam przyjść?
-Wiesz... hmm... najlepiej
przyjdź o 20:30.
-OK. To do zobaczenia u was.
Na razie.
-Cześć. - odpowiedział
zielonooki i przerwał połączenie, po czym odłożył komórkę na stół. Wstał z
miejsca i czekał na dziewczyny w salonie. Po 5 minutach z sypialni wyszła Gin w
ubranej już sukience, lecz miała na sobie szlafrok, aby Harry jeszcze nie
zobaczył jej ubioru. Chciała go zaskoczyć. Podążyła do łazienki, a po drodze
uśmiechnęła się do męża.
-Ulala. - rudowłosa zaczęła
się uśmiechać. - No nie. Bombowo wyglądasz. Nie wiedziałam, że ta kreacja
będzie na tobie tak dobrze leżała.
-A pokaż swoją. - stwierdziła.
Przyjaciółka ściągnęła szlafrok, a Herma była zachwycona. Jej najlepsza
przyjaciółka tak pięknie wyglądała. - No, no, no. Wyglądasz lepiej ode mnie.
Jesteś świetna. Harry ma szczęście, że ma taką piękną żonę jak ty.
-Hah. Dziękuję kochana. Teraz
trzeba zrobić fryzurę i makijaż.
-Oddaję się w twoje ręce.
Gin zabrała się do pracy.
Potem sama zrobiła się na bóstwo. Gdy były już gotowe, wyszły razem z łazienki
do salonu, aby pokazać się czarnowłosemu. Gdy je zobaczył, przeżył ogromny
szok.
-K...kim wy j...jesteście? Co
zro...zrobiłyście z G...Ginny i H...Hermioną?
-Oj kochany, to my. Tak
myślałam, że nas nie poznasz. - zaśmiała się żona.
-Muszę mieć 100% pewność, że
to naprawdę ty. - zwrócił się do rudej i zaczęli się całować. Kiedy skończyli,
Harry westchnął:
-Tak. To ty. A jak to ty, to
znaczy, że Hermiona to naprawdę Hermiona.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Dziewczyny na serio nie wyglądały tak jak zwykle. Mionka miała na sobie beżową,
wyjątkowo prostą sukienkę bez rękawów, odcinaną w talii szerokim czarnym pasem,
a dalej prosto puszczoną. Kończyła się trochę nad kolanami, a jej dekolt nie
był zbyt głęboki, ale też nie za mały. Na stopach miała klasyczne czarne
szpilki, a w ręce małą torebkę w tym samym kolorze co sukienka. Jej włosy nie
wyglądały zwyczajnie. Po burzy loków nie zostało prawie nic. Teraz opadały
delikatnymi falami na jej szczupłe ramiona. Twarz zdobił makijaż, który tylko
podkreślał jej czekoladowe oczy i cudowne, piękne, malinowe usta. Ginny miała
zaś błękitną, prostą sukienkę na ramiączkach, która miała w talii czarną wstążkę.
Na nogi włożyła szpilki identyczne do tych, które miała przyjaciółka. Włosy
miała rozpuszczone wzdłuż tułowia. Zrobiła sobie lekki makijaż, który
podkreślał jej piękne, brązowe oczy. W ręce trzymała czarną torebeczkę.
~~ ~~
Nadeszła 20:30. Dziewczyny i
Harry byli już gotowi i (ku niezadowoleniu dziewiętnastolatki) czekali już 10
minut na Ronalda, aż w końcu przyjdzie.
-Hej. Sorry za spóźnienie, ale
ja... - rudzielec urwał, bo ujrzał Hermi. - Cześć Miona. Świetnie wyglądasz.
-Dzięki, ale i tak nie
będziemy znowu razem. Zraniłeś mnie zbyt głęboko. - powiedziawszy to, poszła do
salonu po komórkę. Chwilę później byli już w samochodzie małżeństwa Potterów.
Harry usiadł za kierownicą, Ginny obok niego, a Hermiona i Ron na tylnych
siedzeniach. Jechali spokojnie. Gdzieś w połowie drogi, byli narzeczeni
zobaczyli, jak Gin i Harry uśmiechają się do siebie i trzymają za ręce. Rudy
spojrzał tęskno na brunetkę i zbliżał do niej swoją dłoń. Był już bardzo
blisko, ale dziewiętnastolatka szybko oddaliła rękę od jej byłego chłopaka. Ron
zaczerwienił się.
-Czy można wiedzieć, dlaczego
chcesz mnie złapać za rękę?
-Ja... kochanie...
-Nie mów do mnie kochanie! -
oburzyła się. - Nie jesteśmy już razem i nigdy nie będziemy! Wszystko
zniszczyłeś! Leć do twojej Sofie!
-Właśnie... - odezwała się
nagle Ginny i się odwróciła w ich stronę. - Ron? Mówiłeś mi coś, że się z kimś
umówiłeś. Chyba z tą Sofie.
Ronald miał już twarz koloru
czerwieńszego od swoich włosów.
-Oo... to do ciebie wróciła?
Nie wiedziałam. Życzę Wam dużo szczęścia. Z nią na pewno będziesz się czuł
lepiej niż ze mną!
-Dziewczyno... z tobą było mi
najlepiej.
-Taa... uważaj, bo ci uwierzę!
Palancie, pomyśl trochę!
-To prawda!
-Skoro ze mną było ci
najlepiej, to czemu miałeś jeszcze dwie inne? Do kolekcji?!
-Przecież już cię przeprosiłem
za wszystko! Co mam jeszcze zrobić? - spytał, lecz brązowowłosa milczała. - No
powiedz mi, proszę.
Kiedy dotarli do celu,
otrzymał odpowiedź:
-Zniknij z mojego życia! -
Miona wyszła z samochodu pierwsza. Ron był zszokowany. Jak ona mogła powiedzieć
coś takiego?
-Dlaczego miałbym ją opuścić?
- spytał zdezorientowany siostrę i szwagra.
-Stary... pomyśl. Biłeś ją,
szarpałeś i zdradzałeś. Odpuściła ci tą przemoc, ale zdrady nie. Nigdy ci nie
wybaczy. - odpowiedział Harry. - Dobra... wychodzimy. Czas zacząć imprezę. -
Potter zamknął wszystkie drzwi na klucz i podążyli do restauracji, gdzie za 5
minut miało się rozpocząć przyjęcie. Wyglądał troszkę inaczej, bo za stołem
znajdowała się teraz scena. Może była już tam wcześniej, lecz pewnie kurtyny
były opuszczone. Stoły stały pod ścianami, aby przed sceną było pełno miejsca
dla tańczących. W końcu... wszyscy pracownicy z ministerstwa mieli być na tej
uroczystości. Obrusy miały kolor biały, stoły udekorowano kwiatami, których
było o wiele więcej. Na razie było mało ludzi. Na pewno reszta spóźni się. Przy
wyjściu na ogród stała Hermiona spoglądając na zewnątrz.
-Troszkę później wyjdę na ten ogród. O.. tam jest altanka. Może tam
wpadnę. - pomyślała z uśmiechem na twarzy. Nie widziała jeszcze Dracona. -
Gdzie on może być? O której przyjedzie? - ciągle myślała, po czym obróciła
się w stronę sceny gdzie już były trzy osoby. Dwaj mężczyźni i jedna kobieta.
Jeden był przy pianinie, drugi miał skrzypce. Kobieta o szatynowych włosach
rozmawiała z towarzyszami. Widocznie był to zespół, który miał grać.
Prze dziewiątą restauracja
zapełniła się gośćmi. Ginny, Harry i Miona byli tuż przy scenie. Rona nigdzie
nie było widać. Na parkiet weszła Elane Turexina - Ministerka Magii. Zaczęła:
-Witam Was wszystkich! Dzisiaj
zebraliśmy się tutaj, aby świętować rocznicę powstania MM. Bardzo się cieszę,
że zgromadziliśmy się w tak licznym gronie, a to jeszcze nie wszyscy! Mam
nadzieję, że będziemy się świetnie bawić. Na tej imprezie będą dwa zespoły, tak
właściwie to prawie zespoły, gdyż tu chodzi o wokalistów. Tym razem będą
wokalistki! Na początku wystąpi niejaka Shannon LaBrie, a potem Kelly Clarkson.
Zapraszamy! Uroczystość będzie trwać do rana. Ach, zapomniałabym... poranna
zmiana zostaje zmieniona na południową! Życzę Wam dobrej zabawy. Zaczynamy!
A... i jeszcze jedno! Jak co roku, na takiej uroczystości będziemy wybierali
jedną parę, która zostanie królem i królową imprezy! - zakończyła i zeszła z
parkietu. Pałeczkę przejęli pierwsi artyści. Tłum rozbił się na grupki.
-Harry, Gin, ja pójdę na
ogród. Jakby ktoś się pytał gdzie jestem, to powiedzcie, że znajdzie mnie na
zewnątrz. Oczywiście Ronaldowi nie mówcie nic. - powiedziawszy to uśmiechnęła
się smutno i wyszła na zewnątrz. Nie było ani zbyt ciepło, ani zimno. Krótko
mówiąc... idealnie. Wia chłodny wiaterek, którego nie było zbytnio czuć. W
ogrodzie znajdowała się także fontanna. Akurat była włączona. Dziewczyna
usiadła i zamknęła oczy. Słuchała szumu wody połączonego z dochodzącą z budynku
muzyką. Ludzie już tańczyli. Śmiali się, rozmawiali, ale Hermi na razie wolała
spokojnie siedzieć na świeżym powietrzu. Po krótkiej chwili wstała i poszła do
boku ogrodzenia. Wciąż się uśmiechała. Nie umiała uwierzyć, iż jest w końcu w
tym ogrodzie. Było pełno kwiatów... piękny krajobraz. Nagle usłyszała głos
dochodzący zza jej pleców.
-Hej, Miona.
Odwróciła się. Uśmiechnęła się
szerzej, gdyż ujrzała, tę osobę, którą chciała zobaczyć. Był Draco Malfoy, we
własnej osobie.
-Cześć, Draco.
-Świetnie wyglądasz. -
powiedziawszy to, podszedł do dziewczyny..
-Dzięki. Ty też wyglądasz
super.
-E tam... Ja tylko ubrałem
garnitur i nic więcej, ale ty... brak mi słów po prostu.
-Dziękuję za komplement. To
naprawdę bardzo miłe z twojej strony.
Blondyn tylko się zaśmiał.
-Przejdziemy się po ogrodzie?
- zaproponował.
-Z przyjemnością. -
odpowiedziała patrząc prosto w jego piękne, stalowe oczy. Było w nich widać
wiele szczęścia, ale gdzieś w kąciku czaiła się ropzacz. Nie wiadomo dlaczego,
ale Draco złapał Hermionę za rękę. Nie zaprzeczała. Troszkę pochodzili po
otoczeniu. Po kilku minutach siedzieli już w altance. Ciągle słychać było
muzykę. Oczywiście rzucono na całą działkę zaklęcie, aby mugole mogli spokojnie
spać. Hermi i Draco cały czas trzymali się za ręce. Przesiedzieli kilka
piosenek, po czym młody arystokrata wstał, nadal trzymając dłoń towarzyszki i
zaprowadził ją do miejsca, gdzie spotkali się dzisiaj. Patrzyli na zachód
słońca i zrobiło się romantycznie. Nagle z restauracji doszedł głos Shannon
LaBrie:
-Teraz spokojniejsza piosenka,
która nosi tytuł: Calls Me Home.
-Oo... znasz tę nutkę? -
spytał chłopak.
-Tak. To moja ulubiona.
-Moja także.
Znów się zaśmiali.
Gdy usłyszeli melodię, Malfoy
odwrócił się bezpośrednio w stronę Granger, która spojrzała na niego. Ujął jej
ręce:
-Zatańczysz ze mną?
-Jasne.
Poszli na środek ogrodu.
Wyraźnie słychać było muzykę. Draco położył swoją wolną dłoń na talii
dziewczyny, a drugą trzymał rękę towarzyszki. Uniósł ich splecione dłonie do
góry. Miona położyła swoją lewą dłoń na ramieniu partnera. Zaczęli powoli
tańczyć naprzeciwko drzwi, które prowadziły do tego właśnie ogrodu. Nie
przejmowali się, że ktoś ich zobaczy. Ważne dla nich było tylko to, że... było
tak przyjemnie i dobrze. Jedynie to się liczyło. Tylko on i ona. Dokładnie
widzieli scenę. Tańczyli do muzyki, czyli powoli, spokojnie...
Gdy nadszedł refren, spojrzeli
sobie prosto w oczy. Było w nich widać ciepło, szczęście i... miłość?
Arystokrata przyciągnął brunetkę do siebie. Nigdy nie czuła się w czyichś
objęciach, jak w ramionach Dracona. Po chwili Hermi usłyszała szept tuż przy
jej uchu:
-Mam nadzieję, że ty będziesz
królową uroczystości.
Na te słowa Miona uśmiechnęła
się szeroko i odszepnęła:
-A ja mam nadzieję, że ty
zostaniesz królem.
Blondyn zaśmiał się.
Hermiona miała zamknięte oczy.
Młodzieniec szepnął, aby spojrzała w górę. Posłuchała go, spojrzała w górę i
lekko się zarumieniła. W powietrzu ukazała się...
-Jesteśmy pod... - zaczął i
spojrzał na nią.
-...jemiołą. - dokończyła, po
czym spuściła głowę, aby ukryć swój coraz bardziej rosnący rumieniec. Jednak
blondyn zatrzymał się w tańcu, co uczyniła i ona, chwycił jej podbródek, uniósł
jej głowę tak, że patrzyła na jego oczy, które były odzwierciedleniem uśmiechu
i powiedział:
-Nie rumień się już tak,
kotku.
Zaśmiała się. Zaczęli powoli
się do siebie zbliżać. Dotknęła swoimi ustami jego wargi. Czy właśnie się
pocałowali? Draco nie przerywał tej chwili. Poczuli motyle w brzuchu. Było im
tak dobrze ze sobą. Miona uświadomiła sobie, że kochała chłopaka. Może to było
jeszcze w czasach szkolnych? Może dawała się Malfoyowi przezywać, żeby słyszeć
jego głos? Czy to nie przypadek, że kiedy gdzieś była z przyjaciółmi, to on się
zjawiał? Może wtedy też chciała go widzieć. Może kochała go, jak była w Dworze
Malfoyów? Może współczuła mu, gdy widziała jego zdruzgotanie? Oboje chcieli, by
ta chwila trwała wiecznie. To był ich pierwszy pocałunek. Najpiękniejszy
pocałunek w życiu każdego z nich. Nie wiedzieli, że czują właśnie to do siebie.
Uważali, że łączy ich tylko wzajemna nienawiść. Gdyby ktoś powiedział, że Draco
i Hermiona pocałowaliby się, to ta osoba wylądowałaby w św. Mungu. Muzyka
powoli dobiegała końca.
Gdy nastała cisza, oderwali
się od siebie, jednak ciągle trzymając się za ręce i zaczęli słuchać przemowy
Shannon:
-To była już ostatnia
piosenka. Czas na ogłoszenie, kto zostanie królową i królem dzisiejszej
uroczystości. Zapraszam panią Minister!
Mikrofon został podany pani
Turexinie.
-Ponownie Was witam. -
zaczęła. - Za chwilę dowiemy się, która z tych zgromadzonych par, będzie tą
królewską!
Draco i Miona pobiegli do
wnętrza. Nie umieli się przepchać do sceny, więc zostali całkiem z tyłu.
Widzieli tylko głowę rozmówczyni:
-Tylko nie oburzajcie się
"wynikami". Ci dwoje są naprawdę warci tej nagrody. Ostatnio nie
mieli dobrego życia. Panie i panowie! W tegorocznej uroczystości z okazji
powstania Ministerstwa Magii... królem i królową imprezy zostają... Uwaga...
Chwila cierpliwości... Draco Malfoy i... Hermiona Granger! Zapraszamy tą parę
na scenę!
Wszyscy zaczęli klaskać, a
najgłośniej Ginny, gdyż widziała, jak przyjaciółka patrzy na arystokratę, gdy
jest w pobliżu. Chłopak pociągnął dziewczynę za sobą. Weszli na scenę, a
wszyscy śpiewali "Sto lat!". Gdy skończyli, zaczęli wołać do pary, a
właściwie do Dracona:
-Całuj ją! Całuj ją! Całuj ją!
Spojrzeli na siebie a Hermiona
znów się zarumieniła. Potem popatrzyli na publiczność. Elane przyniosła korony,
które złożyła im na głowy. Ciągle się uśmiechali. Potem zgromadzeniu ponownie
zawołali:
-Całuj ją! Całuj ją! Całuj ją!
Lecz się nie pocałowali.
Niespodziewanie Gin stanęła na krześle i krzyknęła tak, że wszyscy obejrzeli
się na nią.
-DRACO! POCAŁUJ JĄ WRESZCIE!
WIEMY, ŻE JESTEŚCIE ZE SOBĄ SZCZĘŚLIWI!
To podziałało. Bez krępowania
odwrócili się do siebie i pocałowali się długo i namiętnie. Wszyscy zaczęli
klaskać.
-Teraz dla tej pary specjalny
taniec! Zaśpiewa ją wam Kelly Clarkson. Będzie to wasza ulubiona piosenka! Nosi
ona oczywiście tytuł... Because Of You! Kochani... idźcie na środek sali i...
tańczcie. Ten taniec jest tylko dla Was!
Uczynili to. Najgorsze było
to, że nie potrafili przestać się szczerzyć.
* = * = * = *
Pisorum Samorum* - jest to wymyślone przeze mnie zaklęcie na potrzeby rozdziału. Polega ona na tym, że wypowie się to zaklęcie (na głos, bądź w myślach) i w trakcie "dyktowania" w myślach, ukazują się słowa, pismem tej osoby, która wypowiedziała zaklęcie. To jest jakby niewidzialne pióro.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Witam Was :D
Jak widzicie jest to już 14 notka ;)
Niektórzy na GG się pytali, czy w końcu będą razem i czy się w ogóle pocałują. Tutaj macie pocałunek i to nie jeden :D Jak tak teraz czytałam tę całą notkę, to gdy byłam przy tym momencie jak Ginny krzyczy do Dracona... sama nie mogłam w to uwierzyć xD
No ok. Teraz dedyki... :
♥ Dla mojej becie, za pomoc i... betowanie moich rozdziałów ;**
♥ Dla Irysy Malfoy za to, że mogłam zostać jej betą i za to, że chętnie ze mną na GG popisze :D W ogóle za wszystko jej dziękuję <3
♥ Dla Cave (wcześniej Mionka) z okazji jej urodzin, które miała... 6 maja? Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochana ;**
♥ Dla Finite, za... za wenkę ;) (jak z tb piszę, to mi wena wchodzi, ale nie tylko jak z tobą)
♥ Dla tych, którzy czekali na notkę.
Pozdrawiam i Całuję ;**
G.Potter
PS Zapraszam do ankiety, która jest nad Dramionowym Chatem (którego też polecam)
PPS Co sądzicie o tym, abym utworzyła drugiego bloga o Dramione? Bo już mam na niego pomysł ;)
Pisorum Samorum* - jest to wymyślone przeze mnie zaklęcie na potrzeby rozdziału. Polega ona na tym, że wypowie się to zaklęcie (na głos, bądź w myślach) i w trakcie "dyktowania" w myślach, ukazują się słowa, pismem tej osoby, która wypowiedziała zaklęcie. To jest jakby niewidzialne pióro.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Witam Was :D
Jak widzicie jest to już 14 notka ;)
Niektórzy na GG się pytali, czy w końcu będą razem i czy się w ogóle pocałują. Tutaj macie pocałunek i to nie jeden :D Jak tak teraz czytałam tę całą notkę, to gdy byłam przy tym momencie jak Ginny krzyczy do Dracona... sama nie mogłam w to uwierzyć xD
No ok. Teraz dedyki... :
♥ Dla mojej becie, za pomoc i... betowanie moich rozdziałów ;**
♥ Dla Irysy Malfoy za to, że mogłam zostać jej betą i za to, że chętnie ze mną na GG popisze :D W ogóle za wszystko jej dziękuję <3
♥ Dla Cave (wcześniej Mionka) z okazji jej urodzin, które miała... 6 maja? Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochana ;**
♥ Dla Finite, za... za wenkę ;) (jak z tb piszę, to mi wena wchodzi, ale nie tylko jak z tobą)
♥ Dla tych, którzy czekali na notkę.
Pozdrawiam i Całuję ;**
G.Potter
PS Zapraszam do ankiety, która jest nad Dramionowym Chatem (którego też polecam)
PPS Co sądzicie o tym, abym utworzyła drugiego bloga o Dramione? Bo już mam na niego pomysł ;)
Końcówka jest niesamowita! Popłakałam się jak bóbr. Mam taką okropną gulę w gardle. :) Fantastycznie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lily M. ;*
Niesamowity rozdział... Czytam dopiero teraz twojego bloga, ale bardzo mi się podoba ;))
OdpowiedzUsuńOoo wreszcie się pocałowali :D Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuń