Rozdział dedykuję dla mojej bety z okazji jej urodzin, które miała wczoraj ;**
~~ ~~
[-Teraz dla tej pary specjalny
taniec! Zaśpiewa ją wam Kelly Clarkson. Będzie to wasza ulubiona piosenka! Nosi
ona oczywiście tytuł... Because Of You! Kochani... idźcie na środek sali i...
tańczcie. Ten taniec jest tylko dla Was!
Uczynili to. Najgorsze było to,
że nie potrafili przestać się szczerzyć.]
~~ ~~
~~ ~~
~~ ~~
Orkiestra zaczęła grać. Na
środku tylko on i ona. Dzisiejsza najważniejsza para. Dlaczego akurat oni
zostali wybrani? Na sali było wiele innych, na przykład Potterowie. Czemu
akurat Draco i Hermiona? Może to jakiś zbieg okoliczności? Może Elane widziała
ich całujących się w ogrodzie? Już nieważne. Ważne jest to, że było przyjemnie.
Miona położyła głowę na piersi chłopaka, a on przybliżył ją do siebie. Nigdy
nie czuli się tak przy drugiej osobie. Nagle usłyszała szept Malfoya:
-Gdzie idziemy po imprezie?
Spojrzała na jego uśmiechniętą
twarz. No właśnie... gdzie pójdą? Być może znów do ogrodu... może coś zjedzą?
Może napiją się czegoś?
-Tam gdzie ty. -
odpowiedziała, po czym znów przytuliła się do partnera i zamknęła oczy.
Kiedy zabrzmiał refren, znów
pocałowali się namiętnie. Nie umieli się od siebie oderwać. Zbyt dobrze im
było. Czy przypadkiem się w sobie nie zakochali? Czy arystokrata zakochał się w
szlamie? Hermi zaczęła coś czuć do blondyna, ale nie wiedziała, czy on
odwzajemnia tę miłość. Chyba umiał czytać w jej myślach, bo po chwili
westchnął:
-Ja ciebie też i to bardzo.
To musiała być odpowiedź na
jej pytanie. Po chwili dodał:
-Mam coś dla ciebie.
Zamurowało ją. Co mógł mieć
dla niej?
-Draco... nie musisz...
Przecież...
-Ćśś... może nie muszę, ale
pragnę, abyś to dostała.
Dziewczyna dała za wygraną.
Po piosence wyszli do ogrodu.
Ciągle mieli korony na głowach.
-Mionuś... Chciałbym dać ci
to. - powiedziawszy to wyciągnął z wewnętrznej kieszeni garnituru małe
pudełeczko. - To jest po mojej babci... - otworzył pudełko, a tam
dziewiętnastolatka ujrzała przepiękny naszyjnik, zdobiony czerwonymi rubinami.
Na samym środku znajdowało się purpurowe serce, na którym widniał czarny napis:
I
Love You.
-D...Draco. Nie... nie mogę
tego przyjąć... to przecież pamiątka po twojej babci... powinieneś go
zatrzymać...
-Nie. Chcę, abyś to nosiła. To
jest prezent dla ciebie. Już od dłuższego czasu chciałem ci go podarować, ale
nie było okazji.
-Ale... - nie chciała tym
razem dać za wygraną, co z Draconem często jej nie wychodziło.
-Żadne ale. Czekaj... - mówiąc
to, wziął naszyjnik, odpiął zapięcie i już go zakładał swojej towarzyszce. Gdy
miała go na sobie, poczuła się... jakby ktoś... jakby ktoś tylko o niej myślał
i tylko dla niej żył.
-Czerwień naprawdę pasuje ci
do twarzy.
-Dziękuję... - spojrzała mu
prosto w oczy. Nie mogła się napatrzeć. Kiedy na niego patrzyła, zakochiwała
się jeszcze bardziej. Nagle rzekł:
-Muszę jeszcze powiedzieć ci
coś ważnego...
-Co takiego?
-Ja... ja... - nie mógł z
siebie nic wykrztusić. Może to naprawdę coś bardzo ważnego? Miona chyba wyczuła
o co chodzi. Chwyciła głowę chłopaka, spojrzała jeszcze raz w jego stalowe oczy
i pocałowała go. Dziewiętnastolatek nie czuł się niekomfortowo. Pierwszy raz
ona sama go pocałowała. Nie chciał się od niej oderwać. Może być to znak, że
jednak odwzajemnia uczucie, jakim darzy go Hermiona. Kiedy skończyli, brunetka
ciągle trzymała jego głowę. Stwierdziła:
-Ja ciebie o wiele bardziej.
Ja... - też nie mogła tego wykrztusić. Po krótkiej chwili milczenia oboje
rzekli jednocześnie takie słowa:
-Kocham Cię!
Impreza powoli kończyła się.
Większość pracowników już wróciła do domu, w tym Harry, Ron i Ginny. Królewska
para była jedną z ostatnich osób, które zostały na imprezie. Była już 06:00
rano. Hermiona i Draco padali z nóg. Ku zdziwieniu blondyna, brązowooka troszkę
za dużo wypiła. Nie był w stanie jej zawieść do domu Potterów.. Postanowił, że
zabierze ją do siebie, aż wytrzeźwieje do końca. Usiedli w samochodzie. On za
kierownicą, a brązowowłosa obok niego. Jechali w ciszy. Widocznie dziewczyna
nie miała pomysłu na jakąś rozmowę. W połowie drogi Hermi położyła swoją dłoń
na dłoni Draco. Malfoy uścisnął jej delikatną rękę. Uśmiechnęła się.
Szła sobie spokojnie przez park. Słońce właśnie zachodziło, więc
podziwiała ten piękny widok... Spacerowała wolnym tempem. Nigdzie się nie
śpieszyła, aż nagle... całe światło znikło. Była nieprzytomna. Ocknęła się.
Była do czegoś przywiązana. Prawdopodobnie do krzesła. Wszędzie było ciemno.
Tylko dwa światełka świeciły się w mroku. Usłyszała szept jakiegoś mężczyzny:
-Jesteś już tylko moja! Moja! Rozumiesz?!
Nagle ktoś wbiegł do pomieszczenia. Nowo przybyły powiedział:
-Uwolnij ją, bo inaczej... - poznała głos Dracona.
-Haha! Chyba sobie kpisz?! - zawołał pierwszy mężczyzna. - Prędzej to
ja ją zabiję, niż ty mnie!
-NIE!! - krzyknęła.
-CICHO szlamo! Bo cię zabiję!
-Draco... uciekaj! Żyj z inną! Żyj z lepszą kobietą! Przecież jestem
zwykłą szlamą! - wołała zapłakana.
-Miona... nie opuszczę cię... - powiedział blondyn.
-No to GIŃ!! Ava... !
-NIE!! DRACO!! KOCHANIE!! DRACO WRACAJ!!
Nic nikomu się nie stało. No... prawie nikomu. Malfoy na szczęście się
w porę odsunął, jednak zaklęcie się od czegoś odbiło i ugodziło w porywacza.
-Kotku... spokojnie... jestem z tobą...
-Draco... kocham cię! Nie zostawiaj mnie!
Hermiona obudziła się z bólem
głowy w obcym łóżku. Przestraszyła się. W pomieszczeniu nikogo nie było.
Zaczęła się bać, że sen stanie się rzeczywistością. Ostatnie słowa snu
wypowiedziała widocznie na głos, gdyż słyszała, jak ktoś wchodzi do góry po
schodach.
-Nie zbliżaj się do mnie! -
zawołała przerażona i zakryła swoją twarz kołdrą. - Ostrzegam cię!
-Ćśś... Miona, spokojnie.
Poznała ten głos, lecz ciągle
nie odkrywała się. Była przerażona.
-Mionka... odłóż tą kołdrę.
Z niepewnością odkryła oczy.
Na łóżku siedział Draco. To nie był żaden porywacz. Odetchnęła z ulgą i odkryła
całą twarz.
-D...Draco? Gdzie jesteśmy?
-U mnie w domu. Przywiozłem
cię tutaj.
-Co? Przecież Harry i Ginny
mogą się o mnie martwić!
-Uspokój się. Ginny wie, że
tutaj jesteś. Dzwoniła na domowy. Najpierw próbowała dzwonić do ciebie, ale bez
skutku. Zapytała się, gdzie cię zawiozłem. Była zdenerwowana. Spokojnie
powiedziałem prawdę, że jesteś u mnie. Wtedy się uspokoiła. Poprosiła, abym cię
podwiózł najpóźniej na obiad. Czyli tak około 14:00.
-A która jest teraz?
-11:45. Spokojnie.
-Jak na wojnie. -
dopowiedziała i obaj się zaśmiali.
-Chodź. Zjesz śniadanie. -
powiedział i ruszył w stronę drzwi.
-Draco? Mam pytanie... masz
może coś na ból głowy?
-Tak. Mam. Chodź na dół. Dam
ci eliksir.
-OK. - stwierdziła i poszła z
blondynem do kuchni. Była ciągle ubrana w tę samą sukienkę. Usiadła na krześle
przy stole, a młodzieniec podał jej jakiś flakonik z niebieskim płynem.
-Co to jest? - spytała
podejrzliwie.
-Na ból głowy. Po wypiciu
powinno od razu zadziałać.
-Na pewno jest to bezpieczne?
-Na 100%, kotku.
Uśmiechnęła się. Zjadła z
Malfoyem śniadanie, podczas którego niespodziewanie spytał:
-Dlaczego powiedziałaś przez
sen moje imię i krzyczałaś?
-To był tylko koszmar. -
odpowiedziała i pomyślała: Mam nadzieję, że to tylko sen. To było takie realistyczne.
Gdy już zjedli, młodzieniec odwiózł ją do mieszkania Potterów.
-Czy możesz powiedzieć,
dlaczego nie wróciłaś do domu od razu po imprezie? Ginny się o ciebie martwiła!
- powiedział Harry, kiedy Hermiona weszła do salonu.
-Harry... byłam u Dracona.
Troszkę za dużo wypiłam na uroczystości... - nie dokończyła, ponieważ
czarnowłosy jej przerwał:
-CO?! Tylko nie mów, że z nim
TO zrobiłaś!
-Że co proszę? Przecież nie
byłam aż tak pijana! Wypiłam tylko troszkę. A Ginny dzwoniła do Dracona.
-Ale wcześniej dzwoniła do
CIEBIE! Dlaczego nie odbierałaś?
-Spałam.
-Do której?
-11:45.
-Proszę? Przecież ty krótko
śpisz.
-Jeszcze o 6:00 byliśmy w
restauracji. Skończymy w końcu ten temat?
-No dobrze. - westchnął i
poszedł do łazienki, a brunetka przebrała się w inne ciuchy.
Podczas obiadu, ktoś zaczęło
pukać w kuchenne okno. Była to sówka Nicole. Hermi podeszła do niej z
uśmiechem. Otworzyła okno i wpuściła zwierzątko.
-Cześć Nicole. - powiedziała
Miona. - List od Rona?
Zwierzak tylko puścił kopertę
i odleciał. Na kopertce była mała przyczepiona karteczka od Rona, na której
było napisane: To przyszło na mój adres.
Myślałem, że poinformowałaś już
rodziców o zmianie miejsca zamieszkania. Ron.
Otworzyła list. Był od jej
rodziców. Ucieszyła się z tego, że do niej napisali. Tęskniła za nimi. Zaczęła
czytać:
"Cześć Hermionko,
Przepraszamy cię za to, że nie pisaliśmy do
ciebie wcześniej.
Musimy poważnie porozmawiać. Mamy ci coś
ważnego do przekazania.
Przyjdź proszę dzisiaj wieczorem do nas
około 18.
Czekamy na ciebie!
George i Jean Granger."
Złożyła liścik i zasiadła
ponownie do stołu, aby dokończyć obiad. Powiedziała Harry'emu i Ginny, że idzie
do rodziców na 18. Po obiedzie napisała do Dracona SMS'a , czy nie poszedłby
tam z nią, na co (ku jej wielkiemu zdumieniu) się zgodził.
Równo o osiemnastej, Draco i
Hermiona byli na posesji państwa Granger'ów. Zadzwonili do drzwi, a otworzyła
im pani Jean.
-Cześć mamo. - przywitała się
dziewczyna i przytuliła matkę, a ona zrobiła bardziej smutniejszą minę, lecz
powiedziała:
-Witaj Mionuś. Widzę, że kogoś
przyprowadziłaś.
-Tak. Mamo, to jest Draco
Malfoy...
-Malfoy? To ty jej dokuczałeś
w szkole? - spytała.
-Tak, ale się zmieniłem, pani
Granger. - odpowiedział.
Weszli do środka i podążyli do
salonu, gdzie na fotelu siedział ojciec dziewiętnastolatki - George Granger.
Kiedy tylko ujrzał córkę, lekko się uśmiechnął, ale widać było, że czymś się
martwi.
-Cześć kochana. - przywitał
się i przytulił przybyszkę, po czym zwrócił się do blondyna. - Dzień dobry. Pan
jest...?
-Draco Malfoy proszę pana.
-Mal... ? - zapytał George.
-Spokojnie. Zmieniłem się i
żałuję, że dokuczałem Mionie. - odpowiedział szybko.
-Usiądźcie. - westchnęła Jean,
na co pan i pani Granger usiedli na sofie obok siebie, Draco na fotelu, a na
jego kolanie Hermi.
-Pisaliście, że jest to coś
poważnego. Co się stało? - zaczęła niepewnie.
-Tak. Zaczekajcie chwileczkę.
- rzekł ojciec i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili wrócił z jakimś listem i
podał go Hermionie. Zdziwiła się tak, jak Malfoy. Na kopercie napisane było:
"Sz.
P. Granger
ul.
Brytańska Wolność 5
Londyn"
-Od kogo to jest? Przecież
jest to zaadresowane do Was. Co to ma wspólnego ze mną, skoro ten list do mnie
nie jest? - spytała.
-Przeczytaj z tyłu. -
powiedział pan George.
Obróciła kartkę i doznała
szoku. Przeczytała:
"Lily i James Potter
ul. Gryffindor 10
Dolina Godryka"
-Chyba znasz tych ludzi... -
zaczęła matka.
-Tak. To rodzice Harry'ego,
którzy zostali zamordowani. - oznajmiła. - Ale... znacie ich?
-Przeczytaj cały list. -
nalegał ojciec.
Herma posłuchała i spojrzała
do treści listu... Zaczęła czytać. Nie mogła uwierzyć, że to co przeczytała, to
prawda. Zaczęła płakać.
-Kotku... co jest? - zapytał z
niepokojem blondyn. Dziewczyna przytuliła się do niego i zaczęła moczyć jego
koszulę. Wymamrotała:
-P...prze...przeczy...czytaj...
s...s...sam!
Wziął od niej kartkę i
przeczytał następujące słowa...
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Witam :D Nie, to nie jest dalsza część tego rozdziału. To co na tej kartce było napisane, to dowiecie się w 16 rozdziale. Mi się osobiście ta notka podoba, a najbardziej jak Draco wręczył Hermionie ten naszyjnik ^-^ . Ten rozdział jest dla Was wszystkich!
Pozdrawiam i Całuję ;**
G. Potter
PS Nie wiem kiedy pojawi się NN, gdyż ona będzie dla mnie jedna z tych najważniejszych.
PPS Możecie mnie zabić za to, że rozdział krótki!
PPPS Jeszcze raz betunio ;** 100 lat :D
Wredna babo!
OdpowiedzUsuńCzemu skończyłaś w takim momencie!?
I tak cię uwielbiam <3
Jul ka
Ciekawe co jest w tym liście. Lecę czytać :)
OdpowiedzUsuńAga W :)
Jak mogłaś !? Czemu w tym momencie ?
OdpowiedzUsuń