~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~
[-To chodźcie. Obejrzymy to
wydarzenie. - oznajmiła Herma.
-Najpierw... - zaczął Potter. -
Ruszamy do Doliny Godryka.]
Dziewczyny wymieniły zdziwione
spojrzenia.
-Do Doliny Godryka? Po co? -
spytała wiewiórka.
-Musimy się dowiedzieć prawdy.
Mieć 100% pewność na to, że ja i Miona jesteśmy rodzeństwem.
-Ale... czy ten list nie
wyjaśnia wszystkiego? No i to wspomnienie... - stwierdziła Hermiona.
-To nie jest do końca jasne.
Nie chcesz się dokładnie dowiedzieć o naszej przeszłości?
-No... chcę, ale... dlaczego
akurat do Doliny?
-Tam mieszkali rodzice. Musimy
iść do domu. Do tego mieszkania, które teraz stoi w ruinach.
-Harry... - zaczęła brunetka.
- Po co?
-Może znajdziemy jakieś
zdjęcia, listy, dokumenty... coś co udowodni, że jesteś moją siostrą.
-No dobrze... to kiedy
idziemy?
-Teraz.
-Ja też pójdę. - odezwała się
Ginny.
-Ginn, nie. To jest sprawa
między mną, a Hermą.
-Przecież to może być moja
szwagierka! A twoi rodzice są moimi teściami! Dlaczego nie miałabym pójść?
-Zostajesz. Będziemy cię o
wszystkim informować. Powinniśmy wrócić za dwie-trzy godziny.
-Ja już idę. - oznajmił
blondyn i ruszył do drzwi, przytulając i całuąc w czoło Hermionę.
Kiedy dwudziestolatek* wyszedł
z mieszkania Potterów, czarnowłosy poszedł do przedpokoju, aby ubrać dżinsową
kurtkę i czarne buty.
-Mionka! Chodź! - zawołał.
-Już idę! - Miona zwróciła się
do rudej. - Na razie Gin. Zobaczymy się potem.
-Pa. Mam nadzieję, że naprawdę
jesteśmy rodziną. Osobiście w to wierzę, ale... musimy mieć pewność.
Brunetka wyszła z
pomieszczenia i podążyła do Harry'ego. Ubrała swój czerwony płaszcz i czarne
trampki. Wyszli z domu i aportowali się do Doliny Godryka Gryffindora.
~~ ~~ ~~
Wylądowali dokładnie w tym
samym miejscu, jak wtedy, gdy szukali horkruksów. Podczas tamtej wycieczki,
Harry po raz pierwszy zobaczył grób rodziców. Zielonooki złapał brązowooką za
rękę i podążyli w stronę domu, który stał pusty od prawie 19 lat. Stanęli przed
furtką. Góra mieszkania była kompletnie zawalona, lecz dół jakoś się trzymał.
-A co jak się na nas zawali? -
spytała.
-Nie bój się. Będzie wszystko
dobrze. Chodź.
-Na pewno? - dopytywała
niepewnie.
-Tak. Chodź już, ale na
wszelki wypadek uważaj.
Weszli na posesję i powoli
ruszyli w stronę drzwi wejściowych. Ostrożnie i powoli otworzyli wejście. Jak
na ruiny, to dolna część budynku była w dobrym stanie, lecz góra część...
kompletnie nie przypominała już domu. Hermi szła bardzo blisko przyjaciela,
gdyż bała się, że zlecą na nich gruzy. Jej ciało dygotało ze strachu.
Młodzieniec z trudem uspokajał towarzyszkę. Weszli do jednego pomieszczenia,
który był kiedyś używany jako salon. Meble były bardzo zakurzone. Jednym z nich
był stoliczek, pod którym były stare, poniszczone egzemplarze "Proroka
Codziennego". Obok mebelka stała sofa, na której leżała jakaś książka.
Harry podniósł ją i ostrożnie otworzył. Był to album, w którym znajdowały się:
zdjęcia ślubne Lily i Jamesa, Lily w czasie ciąży, Harry'ego latającego na
małej miotełce. Obrócili na następną stronę i... zobaczyli dowód. Na starej
fotografii byli oni. Harry i Hermiona, uśmiechnięci i przytulający się. Przybysze
także uśmiechnęli się. Harry miał już pewien, że Miona jest jego siostrzyczką.
Przewracali kolejne kartki i znaleźli zdjęcie, na którym byli ich rodzice z...
państwem Granger. Byli szczęśliwi. W tle widoczne było piękna plaża. Zielonooki
zamknął album i zwrócił się do towarzyszki:
-Hermi... już zrozumiałem,
dlaczego kochałem cię jak siostrę. Dlaczego czułem, że jesteśmy rodzeństwem...
-Ja też cię kochałam i nadal
kocham jak brata. Też czułam i czuję, że jesteśmy spokrewnieni i... dlatego
chciałam ciągle chronić cię przed wszystkimi.
-Kocham cię, siostrzyczko. -
westchnąwszy, przytulił dziewczynę, która wtuliła się w niego ufnie.
-Kocham cię, braciszku.
-Chodź. Poszukajmy jaki
dokumentów. Może coś znajdziemy i dowiemy się więcej.
-Więcej? A to nie wystarcza? -
spytała zdziwiona.
-No tak. Nie wiadomo czy twoja
bieżąca data urodzenia jest prawdziwa. Pewnie spytasz, skąd mam takie
podejrzenia, przecież w liście nic nie pisało. Otóż... może nie pisało, ale
rodzice mogli to powiedzieć na spotkaniu. Wiem... mamy wspomnienie, ale lepiej
wiedzieć wcześniej.
-OK.
Młody wziął album i ruszył do
innego pokoju, a Hermiona do drugiego. Znalazł się w sypialni rodziców, gdyż
stało tam dwuosobowe łóżko, nad którym wisiało ich ślubne zdjęcie. Obok łoża
stała wielka, drewniana, stara szafa. Ciemnowłosy powoli ją otworzył. W środku
wisiały piękne sukienki, a na dole znajdowały się różne dokumenty. Wyciągnął
jeden segregator i otworzył.
-Hermiona! Znalazłem! Chodź
szybko! - zawołał.
Dziewczyna posłusznie podeszła
do niego.
-Co znalazłeś?
-Nasze akta urodzenia.
Czekaj... u mnie się zgadza, a u ciebie... chwilka.
Przejrzał dokument i znalazł
to, czego się spodziewał.
-Siostra...miałem rację. Nie
urodziłaś się 19 września... tylko 29 stycznia. Ale... to trochę dziwne...
przecież to nie jest 9 miesięcy do mojego urodzenia.
-Daj mi to. - poprosiła, a on
podał jej papiery. Przejrzała je.
-Czekaj. - powiedziawszy to
wyciągnął różdżkę i mruknął - Lumos.
Było trochę jasno, ale dzięki
zaklęciu, napisy, które były w dokumentach, można było bardziej i wyraźniej
odczytać.
-Harry... jesteś wcześniakiem.
- stwierdziła przerażona.
-W...wcześniakiem? Nie
rozumiem.
-Tak tutaj pisze. A ja się
urodziłam nie 29 stycznia, gamoniu, tylko 2 stycznia. Skąd ci ta dziewiątka
weszła do głowy? - spytała z lekkim uśmiechem.
-Nie wiem... tak jakoś...
Czyli matka zaszła w ciążę, gdy urodziła ciebie?
-Widocznie.
-A ile dostałem punktów?
-Czekaj... 8 na 10. Oo... to
nawet super jak na około 6-7 miesięcy rozwoju w łonie mamy.
-Przecież... wszystko ze mną w
porządku! Nie jestem chory umysłowo! - oburzył się.
-Czy ktoś tak powiedział? To
super, że masz 8, skoro byłeś 6-cio, albo 7-mio miesięcznym noworodkiem.
-Weźmy to, jutro się nad tym
zastanowimy. Wracajmy do domu. - powiedziawszy to, wziął segregator i ruszył do
wyjścia. Po drodze z segregatora wyleciały dwie kartki.
-Hej! Czekaj! Wracaj tutaj! -
krzyknęła, na co młodzieniec od razu zareagował. Pobiegł ponownie do sypialni.
Stała tam Hermi trzymając dwie kartki, które spadły dwudziestolatkowi.
-Co to za kartki? Skąd je
wzięłaś? - spytał.
-Nie wiem... ta jedna to
jakieś dokumenty, a druga to list od... Syriusza.
-S...Syriusza? Syriusza
Blacka? Mojego chrzestnego?
-Tak. Właśnie do niego. Długi
nie jest.
-Ale najpierw ten dokument.
Daj mi.
Podała mu jedną z kartek.
-Herma... matka była trzeci
raz w ciąży.
-Trzeci? To gdzie to dziecko
jest?
-Nie urodziło się. Voldemort
zabił rodziców, gdy mama była w ciąży. Dobra... a ten list?
Na słowo "list"
kobieta podała mu kartkę. Potter zaczął czytać na głos:
"Witajcie
Lily i Jamesie!
Dziękuję, że do mnie
napisaliście. Bardzo się za Wami stęskniłem.
Mam
nadzieję, że Harry i Hermionka są zdrowi.
Widzę, że znaleźliście już kogoś dla
niej. A dla małego jeszcze nie?
Wiedźcie, że zawsze
możecie go pozostawić mnie.
Bardzo
kocham tego malca.
Dziękuję także za
Wasze rodzinne zdjęcie. Codziennie przed zaśnięciem
patrzę na tę
fotografię, po czym cieszę się, iż znam taką wspaniałą
rodzinkę, jaką jesteście wy.
Trzymajcie
się!
Syriusz"
-Czyli on też o tobie
wiedział? Dlaczego nic nam nie powiedział? Wiedzielibyśmy wcześniej!
-Może nie chciał nam
powiedzieć, jak byliśmy w szkole, bo domyślał się, że tutaj się udamy, aby
dowiedzieć się czegoś więcej. Na pewno chciał nam o tym powiedzieć jak będziemy
pełnoletni. No niestety... nie mógł.
-Wiem, że umarł w
Departamencie Tajemnic! Wiem, że zabiła do Bellatrix Lestrange. Widziałem to.
Chodźmy już. Jeżeli chcesz, to weź sobie sukienki matki. Są śliczne, a szkoda,
żeby się zniszczyły.
Brunetka wzięła ubrania i
razem z bratem aportowali się ze strojami, albumem i dokumentami do domu, gdzie
czekała na nich Gin. Jednak nie wylądowali w domu, tylko... na cmentarzu.
-Harry...? Gdzie jesteśmy?
-W Dolinie Godryka. Na
cmentarzu. Zanim wrócimy do domu muszę pójść na nagrobek rodziców.
Podążyli w stronę grobu Lily i Jamesa. Gdy przy nim
stanęli, chłopak powiedział:
-Dowiedzieliśmy się prawdy.
Jesteśmy rodzeństwem. Jestem wcześniakiem. Ty, mamo, byłaś w trzeciej ciąży,
gdy on was zabił. Dlaczego nas obu nie zostawiliście państwu Granger? Jednak
ważne jest to, że wiemy już wszystko. - potem zwrócił się do siostry. - Chodź
kochana. Teraz naprawdę wracamy do mieszkania. - chwycił ją za rękę, po czym
okręcił się w miejscu.
~~ ~~ ~~
-Nareszcie jesteście! I co?
Dowiedzieliście się czegoś więcej? - spytała Ginny, kiedy już dotarli do celu.
-Och tak. I chyba za dużo. -
westchnął czarnowłosy.
-Chodźcie do salonu.
Opowiedzcie mi o wszystkim!
Cała trójka podążyła do
pomieszczenia. Usiedli na sofie. Miona wstała i zaczęła:
-Ginny... to tak. Jesteśmy
rodzeństwem. Nie urodziłam się 19 września, tylko 2 stycznia. Harry jest
wcześniakiem, ale i tak dostał 8 punktów. Okazało się, że nasza matka była
ciężarna, gdy Voldemort ich zabił. Naprawdę nazywam się Hermiona Lily Potter i
mam nie 19, ale 20 lat. Od teraz jestem panna Potter. A, mam jeszcze coś do
powiedzenia... Wyprowadzam się.
-Wyprowadzasz? - zapytali
jednocześnie.
-Tak. Muszę. To dla nas nowa
sytuacja. Ja i Harry musimy to dobrze przemyśleć, a nie chcę się wam narzucać.
-Hermiona... nie przeszkadzasz
nam. Cieszymy się, że mieszkasz z nami. Cieszę się, że jesteśmy szwagierkami, a
nie tylko najlepszymi przyjaciółkami.
-Wiem, ale ja muszę. Mogłabym
pójść umyć się i iść spać?
-Pewnie. My też pójdziemy już
spać. - powiedziawszy to, Ginerva i Harry zeszli z rozłożonej sofy i ruszyli do
swojej sypialni. Mionka szybko poszła do łazienki. Gdy wyszła, małżeństwo już
spało. Spod stolika wyciągnęła swoją walizkę i czerwoną torbę. Zaczęła się
pakować. W walizce miała jeszcze dość miejsca, dzięki czemu mogła włożyć do
niej ubrania, które nosiła jej biologiczna matka.
~~ ~~ ~~
Następnego dnia Hermiona
wstała pierwsza i naszykowała śniadanie dla całej trójki. Po 10 minutach do
kuchni weszła Ginny i jej mąż.
-Witaj szwagierko. -
przywitała się ruda.
-Hej. - odpowiedziała smutno.
-Dlaczego jesteś taka smutna?
- zapytał mężczyzna.
-Ach... tak jakoś. Nie
wyspałam się i tyle.
-Musisz się wyprowadzać? -
spytała Gin.
-Tak. Nie mam innego wyjścia.
Śniadanie zjedli w ciszy. Po
jedzeniu, dwudziestolatka poszła po torbę z bagażem i ruszyła do drzwi wejściowych.
Zanim wyszła, pożegnała się z parą. Gdy wychodziła z posesji, nagle ktoś
zawołał:
-Siostra! Zaczekaj!
Odwróciła się. Harry podbiegł do niej i podał jej jakąś
książkę.
-Weź. Ja mam album od Hagrida.
Tobie bardziej się przyda. W końcu... to też twoi rodzice.
-Dziękuję braciszku. -
westchnąwszy, schowała album i przytuliła bardzo mocno swojego brata. - I
jeszcze coś...
-Co takiego?
-Kocham Dracona.
=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=.=
dwudziestolatek* - chodzi tu o Dracona. Dopiero się skapnęłam, że od się przecież urodził w czerwcu, a czas akcji rozgrywa się od sierpnia. Ale też o Harry'ego, gdyż on urodził się w lipcu. Wszystko mi już się pomieszało z tymi datami, ale teraz będzie wszystko dobrze :) .
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Witajcie :)
Notka krótka, ale dłuższa od tamtej prawda ? ;)
Mi się kompletnie nie udał, ale końcówka... Ach... cudowna! Musiałam w końcu te zdanie napisać :D . Rozdział może Wam się spodoba? A jeżeli nie, to nie zniechęcajcie się czytania bloga.
Jak na razie to na tyle. Nie mam teraz weny do "mojego komentarza".
Pozdrawiam ;**
Ginny
PS. WAŻNE !! Zapraszam do czytania i komentowania oto tego bloga: http://zycie-stawia-przeszkody.blogspot.com/ . Pomóżcie mojej kochanej becie zdobyć czytelników.
PPS. Jeżeli chcesz się jakoś ze mną skontaktować, bądź mnie znaleźć, linki i numer GG podane masz na podstronie "Gdzie mnie znaleźć" .
PS. WAŻNE !! Zapraszam do czytania i komentowania oto tego bloga: http://zycie-stawia-przeszkody.blogspot.com/ . Pomóżcie mojej kochanej becie zdobyć czytelników.
PPS. Jeżeli chcesz się jakoś ze mną skontaktować, bądź mnie znaleźć, linki i numer GG podane masz na podstronie "Gdzie mnie znaleźć" .
Mam pytanko!
OdpowiedzUsuńJaka jest prawdopodobna data urodzenia Harrego??? Umknęło mi to i tu i w książce...
U Harry'ego w tym opowiadaniu nie zmieniałam. Urodził się 31 lipca 1980 roku (jeżeli dobrze pamiętam, bo ciągle mi się myli między 31, a 30 xD)
UsuńCudowny rozdział :D Harry wcześniakiem, nie myślałam nawet o tym :) Ale dobrze że się wszystko wyjaśniło :) Lecę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuń