Rozdział dedykuję dla Finite, której życzę miłej wycieczki ^.^ . Także wszystkim 3-o gimnazjalistom.
Heloł wszystkim! :D
Notka... dłuższa. Mi to osobiście pasuje :)
Mam świetną wiadomość!
Dzisiaj przyszedł mi do głowy jeden pomysł na te opowiadanie. Myślę, że przez ten właśnie pomysł opowiadanie... będzie... dłuższe :D
Nie mam pomysłu do mojej własnooceny... zbyt późna godzina (23:50).
Powiem krótko: Mi się bardzo podoba ^^
Pozdrawiam .
PS Ten obrazek, który był na ostatnim rozdziale, to nie ja go rysowałam, ale za to, rysuję go jeszcze. Postaram się pod jakimś rozdzialikiem dodać ten mój rysunek ;)
PPS Troszkę się zasmuciłam, kiedy czytałam komentarze pod ostatnim rozdziałem. Nikt nie wspomniał o Lunce :'( . No foch normalnie na Was! Nie no... żartuję. Nie umiem się fochać ;** .
Według mnie przybycie Luny, było dość ważne, iż ona przyniosła nagranie, dzięki któremu Mionka dowiedziała się o tym, że jednak Draco nic nie robił z Pansy.
OK... czekam razem z Wami na next (xD) . To do... napisania <33 ! I Love You Readers !
********************************
[-Oczywiście. Chodź do mnie. – rozłożył ramiona, na co
dziewczyna przytuliła się do niego.]
Następnego dnia narzeczeni poszli
do pracy, aby spróbować skończyć wszystko przed rozpoczęciem przesłuchania.
Wzięli wszystkie dokumenty od Mafaldy i podążyli do swojego biura. Od razu
wzięli się za uzupełnianie. Nawet na siebie nie spojrzeli. Śpieszyli się.
O 10:20 skończyli już wszystko.
Oddali papiery i ruszyli do wind, aby udać się do Departamentu Tajemnic na
przesłuchanie. Weszli na korytarz departamentu. Nagle Hermi się zatrzymała.
Była blada.
-Draco… A co jeżeli uznają cię za
mordercę i nie uwierzą ani mi, ani tobie?
-Oj Miona… - powiedział, po czym
przytulił ukochaną. – Wszystko będzie dobrze i nie denerwuj się już tak. Będzie
wszystko dobrze. Zobaczysz. Chodź.
Złapał ją za rękę i poszli dalej.
Weszli do okrągłej sali. Na około stały ławki. Na samym środku było jedno
krzesło, które zajmowali zeznający przed sądem. Jak na razie byli sami. Draco,
jako podejrzany, pierwszy musiał usiąść na środku. Spojrzał jeszcze raz na
dziewczynę, która była coraz bardziej bledsza. Poczuł, że jej ręka zaczyna
drżeć.
-Hej… - odezwał się i spojrzeli w
sobie oczy. – Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. – po tych słowach przytulił
ją.
Kobieta usiadła w pierwszej
ławce. Bała się, że jej chłopak zostanie oskarżony i zesłany do Azkabanu. Nagle
pojawił się Lucjusz. Draco z trudem powstrzymał się od tego, aby go zaatakować.
Kiedy nowo przybyły zauważył Mionę, zwrócił się do blondyna:
-Czemu ta szlama tutaj przyszła?
-Odczep się w końcu od mojej
narzeczonej! – ryknął Dracon, podnosząc się z siedzenia. – Tak! Ona jest moją
przyszłą żoną! Szlamą nie jest, bo należy do rodziny Potterów, a niedługo
stworzymy własną rodzinę!
-W ogóle nie masz pojęcia, co to
jest rodzina. – wycedził.
-A ty niby wiesz?! – podniósł
głos.
-Tak! A teraz zabierz ją stąd! Bo
inaczej…
-Bo co? – wtrącił się. – Zabijesz
ją i mnie tak jak to zrobiłeś z matką?!
Malfoy milczał. Zamurowało go.
-Synu… odpuść. – stwierdził.
-Jaki synu?! Nie jesteś moim
ojcem i tak naprawdę nigdy nim nie byłeś!
-Jak śmiesz tak do mnie mówić?! –
ryknął. Wyglądało na to, że zaraz rozpocznie się między nimi walka.
-NIE! – krzyknęła. – DRACO!
OBIECAŁEŚ MI COŚ! NIE PAMIĘTASZ?!
Blondyn spojrzał na szatynkę.
Była wystraszona. Przypomniał sobie.
-Co takiego? - ciągle
tulił dziewczynę, a ona także go uściskała.
-Nie próbuj się mścić
na swoim ojcu. To i tak niczego już nie zmieni. Obiecaj.
Przez chwilę nic nie
odpowiedział, ale po chwili mruknął:
-Obiecuję.
Właśnie… obiecał jej to. Tak
bardzo chciał się zemścić, lecz nie chciał złamać obietnicy.
-Siadaj już! – powiedział
szarooki do Lucjusza, a w jego głosie było słychać złość. Potem podszedł do
Hermiony, aby ją uspokoić, po czym ponownie zajął miejsce na środku. Po chwili
wszystkie ławki były pełne. Przed Draconem, tam gdzie było miejsce dla osoby,
która prowadzi rozprawę, usiadła pani Minister – Elane Turexina. Naokoło niej
siedzieli wszyscy ci, którzy byli na wysokich stanowiskach, w tym pani Mafalda.
Przybyli także wszyscy z Wizengamotu. Zaczęła:
-Rozpoczynam rozprawę dnia 16
kwietnia bieżącego roku na temat śmierci pani Narcyzy Malfoy, która została
zamordowana dnia 28 sierpnia 2000 roku. Podejrzanymi są pan Dracon Malfoy, oraz
pan Lucjusz Malfoy. Jako świadek wstawiła się tutaj panna Hermiona Potter.
Przesłuchanie poprowadzi Elane Turexina; minister magii.
Chwyciła młotek, po czym
zastukała nim o stół, na znak, że przesłuchanie oficjalnie się rozpoczęło.
-Pan Dracon Lucjusz Malfoy,
zamieszkały przy ulicy Lońdyńskiej 27 w Londynie. Tak? – zapytała Elane
podejrzanego.
-Tak. – odpowiedział.
-Czy wie pan o co jest oskarżony?
-Tak, lecz ja tego nie zrobiłem.
Jestem niewinny. – stwierdził młodzieniec.
-Jak do tego doszło?
-To było tak… moja była
dziewczyna zostawiła mnie i się wyprowadziła. Po jakimś czasie przyszli do mnie
rodzice. Dowiedzieli się, że zadaję się z Hermioną. Lucjusz się mnie wyrzekł i
chciał się mnie pozbyć, bo niby przynoszę hańbę czarodziejom czystej krwi. Na
pewno pani się domyśla jak chciał to zrobić. Matka zaczęła na niego krzyczeć.
Nie mogła uwierzyć w to, że się mnie wyrzekł i chce zabić. Kazał jej wyjść z
salonu, gdzie wtedy się znajdowaliśmy. Wyszła. Gdy wypowiedział zaklęcie,
usłyszałem krzyk. Ktoś wołał „Nie!” . Kiedy zielone światło znikło zobaczyłem
ją martwą. – urwał, aby powstrzymać się od płaczu. Przypomniało mu się
wszystko. Sceny z martwą matką ponownie stanęły mu przed oczami. – Przepraszam…
Potem on uciekł jak zwykły tchórz. Nawet się nie zajął jej pogrzebem. Na
szczęście Miona mnie wspierała.
-Dobrze… może pan usiąść obok
panny Potter. A teraz poproszę pana Lucjusza Malfoya.
Draco usiadł obok szatynki i
złapał ją za rękę, po czym zaczął ją gładzić. Chciała się do niego przytulić,
ale wiedziała, iż nie może. Nie teraz. Na środku miejsce zajął Lucjusz.
-Nie chcę zeznawać. – powiedział.
-Musi pan zeznawać. –
stwierdziła. – Pan Lucjusz Malfoy, zamieszkały w Malfoy Manior?
-Tak.
-Jak doszło do śmierci pańskiej
żony?
-No… przyszedłem z Narcyzą do
Dracona… trochę się pokłóciliśmy… ale to nic ważnego. Jeszcze nigdy nie
wyrzekłem się mojego własnego syna. To jakiś absurd.
-KŁAMIESZ!! – krzyknęła brązowooka
wstając z miejsca, jednak blondyn złapał ją za ramię i zrobił taki ruch, aby
usiadła.
-Panno Potter! Proszę o spokój! –
skarciła ją Elane i potem znów zwróciła się do przesłuchanego. – Czyli mówi
pan, że nie wyrzekł się pan syna. To… jak to było?
-On się na nas wściekł i nie
chciał nas już widzieć. My nie chcieliśmy wyjść, groził nam, że nas zabije,
wyciągając różdżkę. Jednak nie ruszyliśmy się z miejsca. No i się tak mocno
wściekł, że rzucił Avadę w Cyzię, a mi na szczęście udało się uciec.
-ZNOWU PAN KŁAMIE! NIE WIE PAN,
CO TO RODZINA! NIE WIE PAN JAK TO JEST MIEĆ KOGOŚ BLISKIEGO! NIE WIE PAN JAK TO
JEST, KIEDY MA SIĘ PRZY SOBIE OSOBĘ KTÓRĄ SIĘ KOCHA-! – Hermiona ponownie
zaczęła krzyczeć. Im więcej słów wypowiedziała, tym szybciej szła w stronę
starszego Malfoya. Już powoli wyciągała różdżkę, lecz nagle… ktoś ją
przytrzymał. Był to Draco. Zaciągnął ją ponownie na miejsce.
-Panno Potter! To jest moje
ostatnie ostrzeżenie! – zawołała oburzona ministerka. – Proszę się uspokoić i
nie przeszkadzać. Za chwilę będzie pani zeznawała.
-Hej. Nie unoś się tak. Proszę.
Powiesz im to za chwilę, ale bez krzyków. Dobrze? – szepnął jej do ucha.
Pokiwała głową. Jeszcze wiele razy Lucjusz się sprzeciwiał, że zabił panią
Malfoy. Po jednak jakieś chwili pani Turexina powiedziała:
-Proszę pani Hermiono. – na te
słowa szatynka szybko wstała i usiadła na krześle. – Panna Hermiona Lily
Potter, zamieszkała przy ulicy Lońdyńskiej 27 w Londynie?
-Tak.
-Jest pani może jakoś związana z
którymś z oskarżonymi? Jakiś związek, rodzina?
-Jestem narzeczoną Dracona.
Jednak chcę zeznawać.
-To co się wydarzyło tego dnia?
-Szczerze, to ja nie byłam przy
tej tragedii, bo… - urwała, ponieważ prawie powiedziała o tym, że Draco rzucił
na nią Crucio, jednak tutaj musiała z czymś skłamać. - …źle się czułam. Wtedy
mnie bolała głowa… mój były narzeczony i ja rozmawialiśmy, aż nagle
usłyszeliśmy krzyki. Dochodziły z domu Dracona. Poszliśmy razem do niego, lecz
kazał nam się wynosić. W jego głosie było słychać zdruzgotanie i szok. Mój były
oczywiście sobie poszedł, jednak ja postanowiłam wejść i zobaczyć co się stało.
Weszłam do salonu i widziałam go klęczącego i przytulającego martwe ciało
swojej matki. Ciągle płakał. Nie umiałam go uspokoić… Jestem pewna, że to
Lucjusz zabił panią Malfoy. Przecież Draco nie zrobiłby tego, skoro był cały
roztrzęsiony.
-Czyli pani nie wie, co dokładnie
się wydarzyło. Skąd ta pewność, że to na pewno pan Lucjusz?
-Zanim usłyszałam krzyki,
słyszałam takie słowa jak „Muszę to zrobić”. Na pewno Draco tego nie
powiedział, bo poznałabym jego głos.
-No dobrze… proszę wróć na
miejsce. – po tych słowach, Miona zajęła miejsce obok blondyna.
-Ale… proszę pani. Ona przecież
opowiedziała same kłamstwa. – wycedził pan Malfoy. – To jakieś bzdury.
-Proszę o spokój. – westchnęła
wykończona Elane i zwróciła się do swoich towarzyszy, którzy ją otaczali. – Kto
jest za skazaniem pana Lucjusza Malfoya?
Wszyscy spojrzeli po sobie, ale
nikt się nie ruszył.
-Kto jest za skazaniem pana
Dracona Malfoya?
Ludzie ponownie na siebie
spojrzeli, po czym powoli zaczęli podnosić ręce. Zmartwiona Elane musiała
stwierdzić:
-Niestety, panie Draco…
przegłosowane. Trafia pan do Azkabanu. – już chciała stuknąć młotkiem, lecz
zanim to zrobiła, do sali wbiegła… Sofie.
-A pani kim jest? – spytała,
odkładając młotek na stół. Hermionie ciągle huczały w głowie słowa „Trafia pan do Azkabanu”
-Ona jest naszym ostatnim
ratunkiem… - pomyślała Miona, mając łzy w oczach.
-Jestem Sofie Malfoy. Lucjusz
Malfoy jest moim ojcem, a Draco Malfoy moim przyrodnim bratem. Mogłabym
zeznawać?
Pan Malfoy zrobił wielkie oczy.
Gdy tylko ją zobaczył od razu zrozumiał, że przez nią może mieć większe
kłopoty.
-Możesz. Wiesz o co tutaj chodzi?
-Tak. Wtedy wszystko widziałam.
-Proszę, usiądź i powiedz to, co
wiesz.
Blondynka usiadła i zaczęła:
-Szłam wtedy na spacer. Była
świetna pogoda. Nagle usłyszałam jakieś krzyki dochodzące z jednego domu.
Podeszłam i okazało się, że to dom Dracona Malfoya. Zajrzałam przez okno salonu
i wszystko widziałam. Jego, Lucjusza i panią Narcyzę. Kłócili się o jakąś
dziewczynę, chyba chodziło o Hermionę. Słyszałam jak ojciec się wyrzekał
własnego syna. Pani Malfoy nie umiała w to uwierzyć i nastąpiła kolejna kłótnia
między nimi. Kazał jej wyjść, co uczyniła z wielką niechęcią. Jednak potem
wypowiedział zaklęcie uśmiercające, po czym na podłodze leżała martwa. Uciekł,
pozostawiając Draco samego. Później zobaczyłam Hermionę, która weszła do
pomieszczenia. Poszłam dalej.
-Ty też kłamiesz! – krzyknął
Lucjusz.
-Nie kłamię! – zwróciła się do
niego. – Mam to nagrane!
-Co chcesz przez to powiedzieć? –
spytała pani Turexina.
-Nagrywałam to wydarzenie na
komórce, myśląc, że może się przydać.
-A masz jeszcze to nagranie?
-Oczywiście. – wyciągnęła z
torebki swoją komórkę, aby dać ją kobiecie. Elane wyciągnęła swoją różdżkę i
wypowiedziała jakieś zaklęcie. Na ścianie ukazał się ekran, na którym było
widać nagranie. Zaczęło się:
-Synu... czy to
prawda? - zapytała Narcyza.
-Ale co ma być prawdą?
- spojrzał raz na matkę, raz na ojca. O co im chodzi?
-To, że... zadajesz
się z tą SZLAMĄ! - rzekł Lucjusz coraz bardziej podnosząc głos i bardziej
wyrażał swój wyraz wściekłości. - Przecież Parkinson była znakomita. A ty
wolisz się zadawać z tą Granger?
Draco nic nie
odpowiedział. Niestety, Malfoy nie skończył jeszcze swojej przemowy:
-Przecież wiesz, że
Pansy byłaby twoją najlepszą żoną, jaką by kiedykolwiek byś spotkał. A ty się
ciągle zadajesz z szlamami? Ja ciebie synu nie poznaję. Czy tak z matką cię
wychowaliśmy? Jak głupiego czarodzieja?!
-Lucjusz! To nasz syn!
Jak możesz tak do niego mówić! - odezwała się matka
-Gdyby to byłby mój
syn, to by się nie zadawał z takimi czarodziejami, którzy przynoszą nam, nam czarodziejom
czystej krwi, wielkiej hańby! - potem zwrócił się bezpośrednio do Dracona. -
Nie jesteś już moim synem.
-LUCJUSZ!! Jak mogłeś
coś takiego powiedzieć? Jeżeli się go wyrzekłeś to i wyrzekasz się mnie! -
kobieta straciła nad sobą równowagę. - Myślisz, że trzeba tak postępować? NIE!
NIE MOŻNA tak postępować!
-Narcyza! Nie mieszaj
się do tego! To nie jest twoja sprawa!
-Jak nie jest? To
przecież mój syn. I twój też!
-Ile razy mam mówić,
że nie mam już syna. - wybuchnął Lucjusz. - A teraz pozwól mi coś załatwić.
Odsuń się, albo wracaj do Dworu.
-Nigdzie się stąd nie
ruszam! Nie wygonisz mnie stąd!
-No dobrze. Ale nie
próbuj mnie powstrzymywać! Odsuń się!
Czarownica się odsunęła i usiadła na sofie w salonie trzymając się za czoło.
-Słuchaj! Muszę to
zrobić! To już koniec. - powiedział chłodno Lucjusz.
-No przecież i tak już
się mnie wyrzekłeś. Więc jest to już koniec. - odpowiedział młody.
-Nie o to chodzi. Muszę
ciebie załatwić, bo nie toleruję czegoś takiego jak to, że ktoś przynosi hańbę
wśród normalnych czarodzieji! - zaczął powoli wyciągać swoją różdżkę i
skierowywać ją w stronę blondyna. - Muszę to zrobić. - zadrżała mu ręka.
-Czy... czy ty chcesz
mnie... zabić?
Narcyza szybko
przybiegła do chłopaków. Potem zwróciła się do męża.
-Czy ty naprawdę
chcesz to zrobić? Przecież my go kochamy!
-Ja go już nie kocham.
Mnie też nikt nie kochał. - zaczęły mu się zbierać łzy.
-Mężu... nie rób tego.
Błagam!
-Muszę. - odepchnął
kobietę i nadal trzymał skierowaną różdżkę. - Żegnaj chłopcze... Avada Kedavra!
Z końca różdżki
zapłonęło zielone światło. Ktoś głośno krzyknął "NIE!". Światło
znikło, lecz... Draco stał na nogach. Cały i zdrowy. Nie on był martwy. Na podłodze leżało martwe ciało Narcyzy.
-Widzi pani. To Lucjusz za tym
stoi. On ją zabił, a nie Draco. Mogłabym odzyskać mój telefon? – zapytała
Sofie.
-Oczywiście. – powiedziała
ministerka i oddała urządzenie. Ponownie zwróciła się do rzędów. – Kto jest za
oskarżeniem Lucjusza i za uniewinnieniem Dracona?
Ponownie wszyscy przesłali sobie
znaczące spojrzenia. Wszyscy podnieśli ręce.
-Draco Malfoy zostaje
wyczyszczony ze wszystkich zarzutów, zaś Lucjusz Malfoy zostaje zesłany do
Azkabanu na 10 lat.
-Jeszcze nas szantażował, że
zrobi krzywdę naszym rodzinom, jeżeli nie skażemy pana Dracona. – zawołał jeden
członek Wizengamotu.
-No to do końca swojego życia.
Teraz uważajcie. Dementorzy osobiście zaprowadzą go do więzienia.
Z góry nadlecieli dementorzy.
Jednak skazaniec krzyknął:
-Ze mną nie jest tak łatwo!
Nigdzie mnie już nie znajdziecie! – zniknął.
Strażnicy Azkabanu poczuli się
zawiedzeni, więc ruszyli w kierunku świadków. Zaczęli uciekać. Sofie na
początku, zaś narzeczeni, trzymający się za ręce, biegli za blondynką. Tuż
przed windami Miona zawołała:
-EXPECTO PATRONUM!!
Z jej różdżki wystrzelił
patronus, którym była wydra. Nie dała rady. Powiedziała szybko:
-Draco! Szybko pomyśl o jakimś
szczęśliwym wspomnieniu i wypowiedz „Expecto Patronum”! Ale musisz się skupić,
bo inaczej nic z tego nie wyjdzie.
Szybko poszukał w sobie jakiegoś
wspomnienia. Wykrzyknął:
-Expecto Patronum!
Pojawiła się lekka mgiełka, lecz
to nie był patronus. Postanowił się bardziej skupić na wspomnieniu. Spróbował
jeszcze raz:
-EXPECTO PATRONUM!!
Z jego różdżki wyłonił się
patronus. Może nie idealny, lecz dzięki pomocy Hermiony udało im się przepędzić
dementorów. Ku zdumieniu wszystkich, okazało się, że patronusem Dracona była…
wydra.
Heloł wszystkim! :D
Notka... dłuższa. Mi to osobiście pasuje :)
Mam świetną wiadomość!
Dzisiaj przyszedł mi do głowy jeden pomysł na te opowiadanie. Myślę, że przez ten właśnie pomysł opowiadanie... będzie... dłuższe :D
Nie mam pomysłu do mojej własnooceny... zbyt późna godzina (23:50).
Powiem krótko: Mi się bardzo podoba ^^
Pozdrawiam .
PS Ten obrazek, który był na ostatnim rozdziale, to nie ja go rysowałam, ale za to, rysuję go jeszcze. Postaram się pod jakimś rozdzialikiem dodać ten mój rysunek ;)
PPS Troszkę się zasmuciłam, kiedy czytałam komentarze pod ostatnim rozdziałem. Nikt nie wspomniał o Lunce :'( . No foch normalnie na Was! Nie no... żartuję. Nie umiem się fochać ;** .
Według mnie przybycie Luny, było dość ważne, iż ona przyniosła nagranie, dzięki któremu Mionka dowiedziała się o tym, że jednak Draco nic nie robił z Pansy.
OK... czekam razem z Wami na next (xD) . To do... napisania <33 ! I Love You Readers !
Świetne to masz, ponieważ podoba mi się Twój styl pisania ; ) ogólnie wszystko trzyma się kupy i dobrze ;p pisz jakąś książkę :D czekam na dalsze rozdziały z wielką niecierpliwością ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, pisz dalej! :*
To tak na szybko komentuje, bo czasu nie mam... ;(
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, mam co prawda kilka uwag co do zapisu, ale nie będę się rospisywać :)
Naprawde fajnie poprowadziłaś akcję ;) Pojawiła się siostra Malfoya *.*
Bardzo dobry rozdział. Długi, ciekawy.
Dzięki za dedykację i życzenia!
F.
Ja mam w zwyczaju wyrażanie emocji, więc...
OdpowiedzUsuńA to parszywy drań! Niech gnije w Azkabanie! ._.
Nie lubię Lucjusza. Już w filmie go nie lubiłam, a po Twoim opowiadaniu to już w ogóle xd
Rozdział był zajebisty :D
Nie dziwię się Hermionie, że się tak unosiła... Ostatecznie gdyby tu chodziło o mojego chłopaka też nie siedziałabym cicho xd
No ale na szczęscie pojawiła się Sofie. Inteligentna postanowiła nagrać morderstwo swojej matki, brawo :D
Nie do końca to oganiam, ale okej... "Poszłam dalej" xD
No i jeszcze jak Lucek się teleportował to chcieli zamknąć Draco... Zjeby :3
Awww! Patronusem Draco byłą wydra! *.*
Soł sweet :33
Och, dodaj Twój rysunek. Też miałam taki zamiar, bo narysowałam kiedyś Ginny i nie wyszła nawet zua, ale nie mam kiedy dodać xd
Okej, kończę.
Całusy i niech moc Salazara Slytherina ma cię w swojej opiece :D
Przesłuchanie...
OdpowiedzUsuńNosz kur...mam ochotę (za przeproszeniem) przypierdolić Luckowi.! Ogólnie to nic do niego nie mam, ale kur, żeby tak w żywe oczy kłamać.?! A weźcie mnie.! xd
Hio hio, Hermi się wścieka i wrzeszczy na starszego Malfoy'a. Me gusta *_^
Jejciu Sofie.!
No, aż mnie dreszczyk przeszedł, super.! ;d
Hmmm jedynie do czego bym się mogła przyczepić, to do tego jak opisałaś to nagranie. No bo w końcu to jest nagranie, więc na nim nie widać co czuje Draco, jakie ma myśli i wg, więc powinnaś opisać tylko to co na tym nagraniu widać...Nw czy mnie zrozumiałaś, bo wiem, że trochę chaotycznie to opisałam, nie umiem zbytnio tego ubrać w słowa...Tylko nie obrażaj się za te słowa, po prostu chciałam wyrazić swoją opinię i wg... ^_^
Nawet nw jak się cieszę.!
Jak małe dziecko, które dostało swoją zabawkę xd
Mam nadzieję, że dzięki nowemu pomysłowi na to opowiadanie faktycznie przedłużysz go trochę ;d
Oby się udało.! xp
Ściskam i pozdrawiam : To$ka
Nie obrażam się na ciebie :)
UsuńHermiona wymiata. ;) Lubię jak się wścieka.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Sofie. ^^
Ogólnie super-chyba mój ulubiony rozdział. :)
Mam nadzieję, że wkleisz rysunek, bo chętnie go obejrzę.
Czekam na kolejny.
Weny!
http://oczami-scarlett.blogspot.com/
Wydra . No no . To cos oznacza . :3
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Hermionki powinien byc teraz smok . No to czekam na następny rozdział i masz boski gust co do piosenek . :)
Pozdrawiam ! i Życze weny !
genialne b. fajnie że piszesz takie opowiadania to słodkie że malfoy ( który jest bardzo przystojny)zszedł się z Hermioną moim zdaniem b. do sb pasuje chodź trochę głupio że Rona zrobiłaś bigamistą to ucieka od książki i filmu mógł zejść się z inną ale i tak fajnie i uważam że Draco jest trochę przesłodzony w stosunku do Hermiony rozumiem ze chce być dla niej miły i zadośćuczynić te wszystkie lata ale bez przesady ale ogólnie bardzo ale to bardzo mi się podoba i wgl świetna ścieżka dźwiękowa i wystrój bloga
OdpowiedzUsuńP.S. Nie odbierz mnie źle i że mi się nie podoba i cały tylko krytykuje to nie tak po prostu to mi się nie podoba ale cała reszta jest fantastyczna a szczególnie Draco Czekam na następne rozdziały <3
Nie odbieram tego źle :)
UsuńZ początku nie chciałam z Rona zrobić bigamistę, lecz jedna dziewczyna dała mi ten pomysł.
to się cieszę :P miała dziewczyna pomysł ale i tak uważam że blog jest b. fajny :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDobrze że Sofie wpadła do sali w ostatniej chwili ;) Tylko szkoda że Lucjusz uciekł, mam nadzieję że go jakoś złapią :P Przepraszam że usunęłam poprzedni komentarz, ale pomyliło mi się coś i musiałam go usunąć i napisać Ci nowy ;)
OdpowiedzUsuń