wtorek, 2 lipca 2013

26.2 ~~ Draco, jestem z ciebie dumna

UWAGA!! PIERWSZA PIOSENKA JEST Z MOJEGO AUTORSTWA! PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE GO, BEZ MOJEJ ZGODY! 
~~^~~^~~^~~^~~^~~^~~^~~^~~^~~^~~^


[-Chodźcie. Czas jechać do kościoła.]

Para młoda poszła przodem, a za nimi podążyła reszta gości. Wyszli z mieszkania. Przyszli małżonkowie stanęli przed czarną limuzyną. Hermiona spojrzała na maskę samochodu i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Na samym środku było zrobione z kwiatów serce, na którym przyczepione były dwa białe gołębie, trzymające maleńkie obrączki w swoich dzióbkach. Z serca "wychodziły" dwie białe wstążki. Na jednej widniało imię dziewczyny, a na drugiej chłopaka. Poszli do tyłu, gdzie były drzwi, po czym weszli, a reszta osób wsiadła do swoich samochodów, aby jechać za nimi. We wnętrzu limuzyny było tak pięknie... Kiedy weszli, skręcili w stronę kierowcy. Zobaczyli długą, wygodną sofę, a obok niej barek z drinkami oraz szklankami. Nad barkiem stało małe TV, które było specjalne na takie transporty jak to. Usiedli na siedzeniu obok siebie po czym się przytulili i namiętnie, lecz krótko pocałowali. Droga zajęła im około 20 minut.
Kiedy wyszli z samochodu, pod kościołem byli już pozostali wraz z druhnami, oraz ci, których para młoda nie znała. Było ich co najmniej pięćdziesięciu, albo nawet jeszcze więcej. Nagle... Miona zauważyła kogoś szczególnego, co bardzo ją zaskoczyło. Szepnęła do narzeczonego:
-Popatrz prosto. Tam jest pani minister.
Uniósł brwi. Odszepnął:
-Nasza minister magii? Pani Elane Turexina?
-Tak. - lekko się zaśmiała. - Chodź. Za chwilę się zacznie. Zaraz będziesz moim kochanym mężem.
-A ty moją kochaną żoną.
Stanęli pod kościołem. Podeszły do nich dwie dziewczynki o czarnych włosach i niebieskich oczach. Były to córki Williama. W rękach trzymały białe koszyczki, w których leżało płatki czerwonych róż. Na głowach miały wianki z białych stokrotek. Wyglądały uroczo. Musieli już wchodzić. Ustawili się po kolei: Na początku szły dzieci sypiące kwiaty, za nimi para młoda, za którą szły po kolei druhny. Dzieciaki usiadły w pierwszej ławce, a druhny i ich partnerzy po drugiej stronie trzeciej ławki, bo w pierwszych ławkach siedzieli najbliżsi narzeczonych: państwo Granger, Ginny, Sofie (przy niej był wyjątek, mimo że była druhną) , Blaise (bez Pansy, bo ona usiadła z tyłu) i obok Ginevry - Harry. Para stanęła przed księdzem. Przeczytał Słowo Boże, po czym zwrócił się do stojącej przed nim pary:
-Draconie i Hermiono, wysłuchaliście słowa Bożego i przypomnieliście sobie znaczenie ludzkiej miłości i małżeństwa. W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
Zrobił chwilę przerwy i kontynuował:
-Draconie i Hermiono, czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
-Chcemy. - odpowiedzieli razem.
-Czy chcecie wytrwać w tym związki w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
-Chcemy.
-Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychowywać potomstwo którym was Bój obdarzy?
-Chcemy.
-Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński, podajcie sobie prawie dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej.
Narzeczeni zwrócili się do siebie i podali sobie prawe dłonie. Ksiądz związał je końcem stuły.
-Ja Dracon, biorę ciebie, Hermiono, za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci. - powtarzał blondyn z uśmiechem.
-Ja Hermiona, biorę ciebie, Draconie, za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci. - także powtórzyła słowa kapłana.
-Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Po tych słowach Harry wstał z ławki wraz z obrączkami, które leżały na białej, małej poduszce. Podszedł do kapłana, po czym stanął obok niego. Ten przemówił:
-Niech Bóg błogosławi te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć jako znak miłości i wierności. Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.
Arystokrata wziął jedną z obrączek, które leżały na poduszce i założył ją na serdeczny palec ukochanej mówiąc:
-Hermiono, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
Brunet przeszedł na drugą stronę stając przy siostrze, która sięgnęła po obrączkę przeznaczoną dla jej męża, po czym założyła mu ją na serdeczny palec także mówiąc:
-Draconie, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
Harry wrócił na miejsce, a małżeństwo nadal stało przed ołtarzem. Starszy mężczyzna stwierdził:
-Teraz możesz pocałować swoją żonę.
Uśmiechnęli się i prawie od razu nastąpił długi pocałunek. Wszyscy wstali z miejsc i zaczęli klaskać. Ginny, Harry'emu i Sofie leciały już łzy z oczu, lecz były to łzy szczęścia. Cieszyli się, że najbliższe dla nich osoby są szczęśliwe. Kiedy małżeństwo się od siebie oderwało, rozpoczęli "procesję" wychodząc na zewnątrz. Gdy byli już na świeżym powietrzu, wszyscy, ale dosłownie wszyscy zaczęli im składać najszczersze, najpiękniejsze i najbardziej wzruszające życzenia jakie kiedykolwiek w życiu słyszeli.
Minęło już 15 minut, a zostały jeszcze cztery osoby: Ginny, Sofie, Harry oraz Blaise.
-Wszystkiego najlepszego. Nie wiedziałem, że w końcu ją zdobędziesz, Smoku. Pamiętam jeszcze jak rozmawialiśmy o niej w szkole, jak siedziałeś w nocy nie mogąc spać, ponieważ cały czas o niej myślałeś. - powiedział Diabeł do przyjaciela.
-Dzięki. Też to pamiętam. Wiesz jak to było... kompletnie inaczej. Słyszałem, że pracujesz w Biurze Aurorów.
-Taak... pracuje tam, ale mopsowi to się nie podoba.
-Czemu? A... ona nienawidzi aurorów. Słuchaj. Nie musisz dla niej rzucać tej pracy. Jeżeli zostawiłaby cię z tego powodu, to oznacza, że tak naprawdę cię nie kochała.
-Wiem... wiesz... jesteś inny. Zmieniłeś się, jak i twoja żonka. Wyładniała, wyszczuplała... cud, miód, orzeszki. - zaśmiał się.
Kiedy wszyscy już złożyli życzenia młodej parze (oprócz Pansy), Hermiona zawołała do zgromadzonych:
-Uwaga!! Zapraszamy WSZYSTKICH do restauracji na wesele!!
Po wszystkim para ponownie wsiadła do limuzyny, aby udać się na dalszą część uroczystości - wesele, które odbędzie w restauracji "Paradiese". To właśnie tam Draco pocałował Hermi po raz pierwszy. To tam oświadczył się Mionie. Kiedy ruszyli, chłopak wyciągnął komórkę, po czym wykręcił jakiś numer. Zdziwiona szatynka patrzyła na niego zadając pytanie:
-Gdzie...?
-Ćśś... Zaraz się dowiesz. - na jego twarzy ukazał się zagadkowy uśmiech. - Dzień dobry. - zaczął mówić. - Tutaj Draco Malfoy. Dzisiaj mamy mieć wesele w pańskiej restauracji. Zaszły pewne zmiany... jeżeli byłoby to możliwe, proszę o dodanie około siedemdziesięciu miejsc. Jest taka możliwość?
-Oczywiście, proszę pana. Za chwilkę będzie wszystko jak należy. - odpowiedział głos z telefonu.
-Dziękuję. Do widzenia. - stwierdził blondyn i się rozłączył.
Kiedy dojechali, weszli do restauracji. Od razu zauważyli, że budynek został powiększony, w końcu miało być około siedemdziesięciu osób więcej, niż podano wcześniej podczas rezerwacji, jednak było bardzo dużo miejsca do tańca. Prawie wszystko w białym kolorze, na każdym stole czerwone róże, na miejscach kartki z nazwiskami zaproszonych wcześniej osób. Wszyscy usiedli na miejscach, oczywiście para młoda na miejscach honorowych. Kelnerzy zaczęli przynosić naczynia, w których był rosół. Cały obiad był bardzo smaczny. Jednak przed drugim daniem dwie osoby wstały z swoich miejsc. Była to Ginny i... Blaise. Zdziwione małżeństwo patrzyło na nich z zdziwieniem. Ruda i Diabeł ruszyli na scenę, którą wszyscy doskonale widzieli. Mikrofon przejęła pani Potter. Zaczęła:
                -Z okazji dzisiejszej uroczystości chcielibyśmy na początek zaśpiewać piosenkę, którą sami napisaliśmy. Będzie to króciutki życiorys o młodej parze. Ja będę Hermioną, zaś Zabini Draconem. Zapraszamy przed scenę Dracona Malfoya oraz Hermionę Malfoy.
Miona spojrzała na swojego męża z wielkim zaskoczeniem, którego on również nie ukrywał. Wstali z krzeseł i ruszyli w stronę przyjaciół. Zatrzymali się przed sceną. Zaczęła lecieć melodia.

{GINNY} Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Potem nienawiść zawładnęła nami.
Ciągłe kłótnie i krzywdy
Doprowadziły nas do większych ran
Dlaczego tak się stało?
Ciebie pytam.
{BLAISE} Moja droga.
To długa historia.
To wszystko wina ojca.
Mówił, że jesteś nic nie warta.
Jednak nie wiedział,
iż jesteś wspaniała.

{RAZEM} Wszystko tak potoczyło się.
Przyjaźń stała się nienawiścią.
A potem nienawiść zrodziła się w miłość.
Taka to nasza historia kochani.

{GINNY} W pierwszej klasie, w Hogwarcie
nikt ze mną zaprzyjaźnić się nie chciał.
Brakowało mi ciebie. Myślałam o tobie.
Jednak później już znalazłam dwóch przyjaciół,
lecz to nie byłeś ty.
Tak mi cię brakowało...
{BLAISE} To wszystko przez ojca.
Przez niego staliśmy się wrogami.
Nie mogłem mu się przeciwstawić,
bo matka mnie o to prosiła.
Ale ciągle pamiętałem o tobie.
Gdy byłaś spetryfikowana co noc odwiedzałem cię.

{RAZEM} Wszystko tak potoczyło się.
Przyjaźń stała się nienawiścią.
A potem nienawiść zrodziła się w miłość.
Taka to nasza historia kochani.

{GINNY} Po szkole zaczęłam pracę w ministerstwie.
Myślałam, że nigdy już cię nie zobaczę,
jednak tam byłeś i resztę historii już znasz...

{RAZEM} Wszystko tak potoczyło się.
Przyjaźń stała się nienawiścią.
A potem nienawiść zrodziła się w miłość.
Taka to nasza historia kochani.

Skończyli. Wszyscy zaczęli bić brawa. Do rudowłosej podeszła panna młoda, po czym przejęła mikrofon od szwagierki.
-Bardzo, ale to bardzo wam dziękuję za tę piosenkę. Mi się osobiście spodobała. Jeszcze raz dziękuję.
Odłożyła mikrofon i przytuliła Ginn, a potem (ku zaskoczeniu wszystkich) Zabiniego. Draco także im podziękował. Wrócili do obiadu. Na drugie danie mieli: kluski, kotlety, rolady, steki, sałatki różnego rodzaju, sosy oraz inne smakowite dodatki. Gdy wszyscy już się najedli, na scenę wszedł zespół, który miał grać. W skład tego zespołu wchodziły: dwie kobiety, oraz dwaj mężczyźni. Jeden z nich zaczął:
-Witamy Was wszystkich bardzo serdecznie w tym wspaniałym dniu. W imieniu moim i reszty załogi, chcemy złożyć parze młodej najlepsze życzenia na ich nowej drodze życia, by byli zdrowi i szczęśliwi. Nazywam się Antoni Cartentende i jestem założycielem naszego zespołu, który się nazywa "The White Music". Mamy nadzieję, że będziecie się świetnie bawić. Zapraszamy nowożeńców na środek, bo czas na ich pierwszy taniec, a resztę prosimy o zrobienie kółka na około pary młodej, trzymając się za ręce. Pierwsza piosenka będzie nosiła tytuł "Zabiorę Cię" zespołu Kancelarya. Zapraszamy serdecznie.
Zaproszeni do tańca wyszli na parkiet. Hermiona i Draco odwrócili się bezpośrednio do siebie. Miona położyła swoją lewą rękę na jego prawy bark, zaś on ujął ją w tali. Spletli swoje dłonie, po czym je unieśli. Zespół zaczął grać. Zaczęli się powoli kręcić, a pozostali zrobili wokół nich wielkie koło, obracając się w prawą stronę.

Zabiorę Cię...właśnie tam...
Gdzie jutra słodki smak

Wszyscy zaczęli się uśmiechać. Para zauważyła, że ci, którzy siedzieli, zaczęli powoli kołysać się na krzesłach.

Zabiorę Cię...właśnie tam
Gdzie słońce dla nas wschodzi

-Draco... - zaczęła Hermiona.

Zabiorę Cię...właśnie tam,
Gdzie wolniej płynie czas

-O co chodzi? - spytał, patrząc w jej piękne, uśmiechnięte czekoladowe oczy.

Zabiorę Cię...właśnie tam
Gdzie szczęściu nic nie grozi

-Czy ty naprawdę przychodziłeś co noc w drugiej klasie, kiedy byłam spetryfikowana?

Między nami jest coś
Nie zaprzeczaj mi

-Tak. To prawda. Wykradałem się z dormitorium, aby przy tobie czuwać. Zastanawiałem się, jak do tego doszło. Zauważyłem na szafce nocnej twoje lusterko. Przyjrzałem się twoim oczom, które były skierowane na twą prawą dłoń, której także się przyjrzałem. Domyśliłem się, że patrzyłaś właśnie na to lusterko. - odpowiedział, po czym obdarzył ją całusem w czoło.

Czekam na jeden gest
Wiara jest moją siłą
Jestem pewien, że wciąż
Potrzebujesz mnie
Dzień przemija za dniem
Znów nam siebie ubyło

-A domyśliłeś się, jaki potwór wtedy stał za tymi wszystkimi atakami? - dopytywała się. Nie umiała oderwać wzroku od stalowo-niebieskich oczu chłopaka. Zawsze były dla niej zagadką, lecz w tej chwili stały się całkowicie szczere.

Życie... zbyt krótko trwa,
Więc zdecyduj się...

-Nie dzięki twojej pomocy. - stwierdził z kolejnym zagadkowym uśmiechem, ale po bardzo krótkiej chwili dodał:
-Pierwszej nocy zauważyłem karteczkę w twojej drugiej dłoni. Przeczytałem ją i dzięki temu dowiedziałem się, że potwór jest bazyliszkiem.

Tyle mogę Ci dać
Solą życia jest miłość

Uśmiechnęła się szerzej. Położyła głowę na klatce piersiowej ukochanego, przez co on bardziej zbliżył ją do siebie i zaczął nucić razem z zespołem:

Zabiorę Cię...właśnie tam...
Gdzie jutra słodki smak
Zabiorę Cię...właśnie tam
Gdzie słońce dla nas wschodzi
Zabiorę Cię...właśnie tam,
Gdzie wolniej płynie czas
Zabiorę Cię...właśnie tam
Gdzie szczęściu nic nie grozi.

Zakończył się ich pierwszy ślubny taniec. Był taki jaki sobie Hermiona wymarzyła.
-A teraz... - odezwał się Antoni. - Prosimy o to, aby tę piosenkę, którą teraz zagramy i zaśpiewamy zatańczyli para młoda ze świadkami, czyli... pan młody ze swoją świadkową, oraz panna młoda ze swoim świadkiem. Zapraszamy. Teraz będzie nutka pod tytułem "Przyjaciel", którego wykonawcą jest Damian Skoczyk. Tak dla ciekawostki... usłyszeliśmy, że pan Dracon śpiewał, oraz grał na gitarze tę piosenkę pani Hermionie na jej urodziny. Ja też bym tak zrobił, gdyby ta piosenka wtedy jeszcze powstała. - tutaj wszyscy się zaśmiali i zaczęli krótko klaskać. - Ale przejdźmy do grania.
Z parkietu zeszli wszyscy z wyjątkiem Malfoyów i Potterów. Harry wziął w ramiona Mionę, zaś Draco - Ginny.
Ponownie zabrzmiała muzyka.

Kiedy zadzwonić ty wiesz i płakać na ramieniu
O każdej porze nocy i dnia

Harry zaczął się dziwnie patrzyć na tańczących towarzyszy. Szatynka zauważyła w jego oczach zazdrość.
-Hej. Skąd te iskry zazdrości?
-A jak myślisz? - spytał dość spokojnie, lecz w jego głosie było słychać drobny smutek. - Jestem o nią po prostu zazdrosny.
-Zazdrosny? - zaśmiała się cicho. - Nie masz o kogo.
-Jak to nie? Najpierw z Zabinim, teraz z Draconem...
-Och, kochany... Z Blaisem chciała zrobić mi oraz Draconowi niespodziankę, a teraz sam pan Antoni powiedział, aby zatańczył z swoją świadkową, a ja z świadkiem, którym jesteś ty.

Kocham twoje słodkie łzy
Bo tylko wtedy dzwonisz bym posłuchał co u ciebie nie tak
Czekam na twój znak
Od czego jest przyjaciel
By zwierzyć się i powiedzieć pa

-Nie bądź smutny, tylko się baw. Przecież to moje wesele i nie chcę, aby ktoś był smutny. Zakręćmy się szaleńczo ty mój kochany, głupiutki braciszku. - stwierdziła, po czym się oboje zaśmiali. Chłopak zaczął nią coraz bardziej kręcić.

Przyjaciel nic więcej, nic więcej, więcej nic
Przyjaciel blisko tak, blisko, daleko zbyt
By znaczyć dla ciebie tyle co dla mnie ty
Co takiego widziałaś w nim

-Przypomniało mi się, jak tak tańczyliśmy wtedy w namiocie, kiedy byłaś smutna po odejściu Rona. Pamiętasz? - zapytał chłopak z uśmiechem na twarzy.
-Dlaczego miałabym o tym zapomnieć? Także pamiętam jak pomogłeś Smokowi w tej piosence. Teraz będzie chyba ten kawałek, prawda?
-Tak.

Kiedy zrozumiesz (Kiedy zrozumiesz)
Ja będę czekał tam (Ja będę czekał tam)
Otworzysz serce, (Otworzysz serce)
Przy tobie będę ja

Na końcu piosenki musiało być szaleńczo. Nikomu nie brakowało uśmiechów na twarzy, oczywiście z wyjątkiem Parkinson, jednak tylko Blaise'owi to przeszkadzało. Zapytał:
-Czemu jesteś taka naburmuszona?
-Bo tak.
-Kurde. Myślałem, że będę się tutaj z tobą świetnie bawił, a ty co? Jakieś fochy odstawiasz?
-Wielki auror się znalazł. Pff... mam to gdzieś. Nie mogę uwierzyć w to, że Malfoy wybrał ją. Przecież jestem od niej atrakcyjniejsza. - na jej twarzy pojawił się drwiący uśmieszek.
-Teraz masz pretensje o to, że wybrałem zawód aurora?
-Tak, a co?
-Wiesz co... czuję, że lecisz na moją kasę. TYLKO na forsę.
-No wow. Ale się wcześnie skapnąłeś. Głównie mi chodziło o to, aby zbudzić w tej fretce zazdrość, a też musiałam mieć kogoś, kto mnie będzie utrzymywał.
-A myślałem... - posmutniał.
-Co myślałeś? Że cię naprawdę kocham? Że jesteś dla mnie najważniejszy i darzę cię wielką miłością? Szczerze, to się tobą brzydzę.
Ciemnoskórego zamurowało. To był cios prosto w serce. On ją NAPRAWDĘ kochał, a ona tak o nim powiedziała. Potraktowała go jak śmiecia...
-Ty... ty nędzna... głupia, brzydka szmato. Wykorzystałaś mnie. Wykorzystałaś moje uczucia. Nienawidzę cię!
-Po pierwsze: nie jestem wcale brzydka, tylko najładniejsza na świecie. Po drugie: Tak. Wykorzystałam cię, ale skąd miałam kurcze wiedzieć, że mnie kochasz? Przecież to jest bez sensu...
-Ty najładniejsza? To niby dlaczego nie byłaś w Hogwarcie uważana za najładniejszą z dziewcząt w szkole? Były tylko trzy: Ginny, Cho Chang oraz Hermiona. A bez sensu to jesteś cała ty. Żegnaj. - odszedł od niej i ponownie usiadł na swoje miejsce, które było obok Sofie. Nie mógł w to uwierzyć. Kobieta, którą naprawdę kochał wykorzystała go. Potraktowała jak przedmiot, jak śmiecia... Jednak postanowił się świetnie bawić na weselu swojego najlepszego przyjaciela, Smoka.
-Dziękujemy. - ponownie zagrzmiał głos założyciela zespołu. - Teraz zapraszamy wszystkich to piosenki "Za mały świat" napisanej przez Rafała Brzozowskiego!
Wszyscy goście (z wyjątkiem Zabiniego) weszli na parkiet i zaczęli tańczyć. Wiele osób zaczęło śpiewać razem z grającymi piosenkę. W połowie piosenki Hermi na chwilę oderwała się od małżonka, po czym powędrowała do dzieciaków, z którymi zrobiła małe kółko. Śmiały się. Arystokrata usiadł obok przyjaciela.
-Hej Diable. Coś ty taki smutny? - spytał.
-Zerwałem z mopsem. Leciała tylko na moją kasę i chciała wzbudzić w tobie zazdrość. Powiedziała też, że się mnie brzydzi. Ja ją naprawdę pokochałem, a ona jak mnie potraktowała? Jak zwykłego śmiecia...
-Nie warto o nią płakać. Znajdziesz sobie inną, która naprawdę cię pokocha... - urwał, bo pewna dziewczyna przerwała im rozmowę. Była to Luna. Dzisiejszego dnia miała na sobie złotą sukienkę, na której w pasie dodała sobie biały pasek, a na piersiach miała przyszyte wzorki w kształcie fiołków.
-Czemu nie tańczysz, Draco? - spytała miłym, spokojnym głosem.
-Hermiona postanowiła troszkę potańczyć z dzieciakami. Nie może się doczekać, aż ona urodzi. - odpowiedział po czym sięgnął po swoją szklankę do której miał nalaną Coca-Colę i wziął kilka łyków.
-Aha. - westchnęła i zwróciła się do bruneta - A ty?
-Nie mam z kim. Moja druhna odeszła. - mruknął.
-Chodź. - wyciągnęła rękę w jego stronę. - Zatańczmy razem.
Chłopacy byli zaskoczeni, jednak ciemnowłosy się zgodził i wstał z miejsca, po czym ruszył z blondynką na parkiet i tańczyli.


Hermiona zaczęła szukać swojej szwagierki. Chciała z nią troszkę potańczyć. Nie mogła jej nigdzie znaleźć. Na parkiecie jednak zauważyła coś całkiem dziwnego... Harry tańczył z Cho. Wyszła na ogród, gdzie znalazła swoją zgubę. Stała sama patrząc w wolną przestrzeń. Podeszła do niej.
-Czemu nie tańczysz?
-Niby z kim mam tańczyć? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Harry tańczy z Chang...
-Tylko mi nie mów, że jesteś zazdrosna. - odparła szatynka. Ruda tylko kiwnęła głową. Szwagierka przytuliła ją.
-Nie masz być o co zazdrosna. Jak z nim tańczyłam, a ty z Draconem to mi mówił, że jest o CIEBIE zazdrosny. Kochana, pamiętaj, że TYLKO CIEBIE kocha. Nikogo więcej, no... może oprócz mnie. - zaśmiała się, co także uczyniła wiewiórka. - Chodź. Jeszcze jest ta piosenka. Zatańczmy razem jako przyjaciółki oraz szwagierki.
Razem wróciły do budynku i tańczyły.


-A teraz takie bardziej na rozbawienie... - głos przejął pan Cartentende. - Pomyśleliśmy o takiej piosence jak "Trzymajmy się za ręce" którą śpiewają Alicja i Rafał. Zróbmy dwie kolejki. Jedna będzie składała się z żeńskiej części zebranych, a druga z męskiej części. Kobiety, dziewczyny prowadzić będzie panna młoda, zaś mężczyzn, chłopaków pan młody. Zaczynajmy i bawmy się dobrze!
Zrobili tak jak im powiedzieli. Wszyscy zaczęli się głośno śmiać.

Dzisiaj wesoło
Jest dookoła
Każdy ochotę bawić się ma.
Pan prosi panią, a pani pana
i wszyscy razem śpiewają tak...
(trzy, cztery!)

-I WSZYSCY RAZEM! - zawołał drugi mężczyzna zespołu.

Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz (HEJ!)
i jeszcze raz (HEJ!), i jeszcze raz.
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz,
póki jeszcze jest na to czas
(HEJ!)
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz (HEJ!)
i jeszcze raz (HEJ!), i jeszcze raz.
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz,
póki jeszcze jest na to czas
(HEJ!)

Towarzystwo
jest rozbawione
i wszyscy tańczą, zabawa tutaj trwa
Panie, panowie,
pijemy na zdrowie (zdrowie!)
I razem w tańcu śpiewajmy tak...
(trzy, cztery!)

Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz (HEJ!)
i jeszcze raz (HEJ!), i jeszcze raz.
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz,
póki jeszcze jest na to czas
(HEJ!)

Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz (HEJ!)
i jeszcze raz (HEJ!), i jeszcze raz.
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz,
póki jeszcze jest na to czas
(HEJ!)

Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz (HEJ!)
i jeszcze raz (HEJ!), i jeszcze raz.
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz,
póki jeszcze jest na to czas
(HEJ!)
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz
i jeszcze raz, i jeszcze raz.
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz,
póki jeszcze jest na to czas
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz
i jeszcze raz, i jeszcze raz.
Trzymajmy się za ręce i jeszcze raz,
póki jeszcze jest na to...
jeszcze jest na to...
jeszcze jest na to czas

(HEJ!)

-No to mamy już te rozbawienie za sobą. Mamy taką nadzieję, że dobrze się Wam bawiło z tą piosenką. Było dobrze? Ale szczerze poproszę.
-TAK! - zawołali wszyscy.


Zabawa trwała i trwała... O 15 siedzieli już wszyscy na swoich miejscach, aż zagrzmiał ponownie głos jednego z zespołu. Tym razem była to kobieta. Miała ona rude włosy o średniej długości, a ubrała czarno-niebieską sukienkę. Przemówiła:
-Wybiła piętnasta. Czas na weselny tort.
Na środek sali jeden z kelnerów przywiózł ruchomym stołem tort. Do tortu podeszła młoda para. Był cały biały. Na jego powierzchni widniały ozdoby. Otoczony był takimi niby gałęziami co oznaczało złość, nienawiść, lecz na tych gałęziach wyrastały różowe kwiaty, które znaczyły pokój, przyjaźń, zgodę i miłość. Widocznie to symbol dawnej nienawiści, która zrodziła się w miłość. To idealnie do nich pasowało. Obok tortu stała wydłużona szklanka, napełniona wodą, a obok niej leżał nóż. Pozostali wstali i zaczęli śpiewać "Sto lat!". Gdy skończyli, Hermiona wzięła go ręki nóż i razem z małżonkiem zaczęła ciąć kawałki. Jedzenie widocznie było zaczarowane, bo szybko się nie skończyło. Wystarczyło dla wszystkich. Po deserze para młoda pojechała limuzyną nad morze, które znajdowało się w pobliżu ich domu gdzie fotograf robił im ślubne zdjęcia.

~~*~~

Wybiła dwudziesta. Nowożeńcy zaczęli coś do siebie szeptać, po czym oboje kiwnęli głowami i wstali z miejsc, zmierzając w kierunku sceny. Mikrofon przejęła panna młoda.
-Proszę o chwilę uwagi. Proszę teraz o to, aby zespół "The White Music" zagrał melodię Richarda Claydermana, pod tytułem "Ballade pour Adeline". A na środek poproszę moich rodziców.

{Piosenka, o którą poprosiła Hermiona znajdziecie tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=gfsgXJQ0ebU Bardzo zachęcam do włączenia tej melodii. Kiedy usłyszałam to w szkole łezka mi się w oku pojawiła. To taka wzruszająca melodia, więc postanowiłam, że muszę ją dać do tego momentu...}

Zespół zaczął grać poproszoną przez Hermi melodię. Razem z ukochanym zeszła ze sceny trzymając mikrofon, a do nich podeszli zastępczy rodzice dziewczyny. Powiedziała:
-Mamo, tato, mimo że nie jesteście moimi biologicznymi rodzicami chciałabym Wam bardzo gorąco podziękować za te lata... to wy mnie nauczyliście pierwszych słów, pierwszych kroków, odpowiednich manier, kultury, wszystkiego. - jej oczy już się zaszkliły. - Wiedzcie, że Was kocham i zawsze kochać będę. Gdy mi coś złego dolegało, Wy byliście przy moim boku. Gdy byłam chora i leżałam w łóżku, czuwaliście nade mną. Pomagaliście mi, doradzaliście... wiem, iż w Waszych oczach jestem jeszcze tą małą Hermionką, która bawiła się swoimi zabawkami, lecz już jestem dorosła i w tej chwili mężatką i niedługo stworzę własną rodzinę. Wiem, że zawsze będę mogła liczyć na Waszą pomoc, wsparcie. To dzięki Wam stoję tutaj, cała i zdrowa. Szczęśliwa i radosna. Pamiętajcie, iż gdzie mnie świat poniesie, zawsze będę Was wspominała. Będę mówiła "Jakich ja mam wspaniałych rodziców, którzy mnie wychowali". Obdarzyliście mnie miłością, czułością, troską. Wytrzymywaliście ze mną nawet jak się Wam przeciwstawiałam. Wiem, że niekiedy słowa z moich ust zwrócone do Was bolały, jednak mnie nie opuściliście. Kocham każdego z Was takimi jakimi jesteście. Proszę... przyjmijcie te bukiety od nas na znak wielkiego podziękowania. W pełni jestem świadoma, że kwiaty nie umieją podziękować za te wszystkie lata, lecz nie ma niczego na świecie tak wartościowego, jak wasza pomoc. Dziękujemy.
Podszedł do nich Harry, trzymając ogromny bukiet ulubionych kwiatów pani Granger - fiołków, stokrotek, róż. Podał im kwiaty, po czym powrócił do swojej żony. Państwo Grangerowie i Miona mieli łzy w oczach. Hermi bardzo mocno przytuliła swoich rodziców. Kiedy się oderwali ukazało się białe, bardzo jasne światło. Wszyscy na nie spojrzeli ze zdziwieniem. W świetle tym zaczęła się ukazywać pewna postać. Hermiona i Malfoy patrzeli na nie z wielkim zaciekawieniem oraz zaskoczeniem. Coraz lepiej było widać sylwetkę tej postaci. Za chwilkę ukazała się jej twarz. Doznali wielkiego szoku, a najbardziej Draco. Postać miała na sobie biały strój. Była to...
-Mama? - spytał blondyn, a jego stalowe oczy zaszkliły się. Kobieta kiwnęła głową.
-Jesteś prawdziwa, czy tylko zjawą? - zapytał po raz kolejny.
-Prawdziwa. - odpowiedziała. Miała na twarzy uśmiech. - Nie płacz. Pilnuję cię i czuwam nad tobą.
-Matko. Dlaczego dałaś się zabić?
-Nie chciałam cię stracić.
-Ale i tak straciłaś. - westchnął łamiącym się głosem.
-Nie. Jestem tutaj. - podeszła bliżej do niego i położyła dłoń na sercu syna. Stalooki przytulił Narcyzę. Ku zdziwieniu wszystkich było to tak, jakby ona wcale nie umarła. Można było ją normalnie przytulić, dotknąć... Gdy się oderwali oznajmiła:
-Draco, jestem z ciebie dumna. To ty postanowiłeś przerwać tę głupią tradycję naszej rodziny. Wcale nie musimy się łączyć z tylko czystokrwistymi. Nikt się tego nie odważył, by to przerwać, jednak ty to uczyniłeś. Mimo że Hermiona nie jest mugolaczką, tylko czarownicą półkrwi i tak ją pokochałeś, zanim poznaliście prawdę. Pamiętajcie, że nad Wami czuwam.
Zaczęła się cofać.
-Muszę już się pożegnać.
Malfoy złapał ją za nadgarstek mówiąc:
-Nie odchodź. Błagam.
-Przecież nie odchodzę. Ciągle zostaję w twoim sercu.
Puścił ją. Zwróciła się do Hermiony:
-Moja droga... wiem, że ten napis na twoim lewym ramieniu jest dla ciebie jakby przeklęństwem. Nie jesteś szlamą, tylko półkrwistą czarownicą. Zasługujesz ma to, aby ci usunąć ranę.
Narcyza podeszła do niej i złapała ją za nadgarstek, po czym przyciągnęła jej rękę do siebie. Zobaczyła widniejący na ramieniu napis "szlama". Pogładziła napis trzy razy mówiąc:
-Tu non Mudblood. Dimidium-pretium sanguinis es. Ego vestros tollet maledictionem leva. (tłumaczenie: Nie jesteś szlamą. Jesteś czarownicą pólkrwi. Zdejmuję klątwę z twojego lewego ramienia.)
Zaczęło ją piec. Ona, Smok oraz starsza kobieta patrzyli na napis, z którego wyłaniało się białe światło. Zaczął znikać. Po chwili na jej ramieniu nie było ani śladu po klątwie. Narcyza zaczęła się ponownie cofać. Powiedziała z uśmiechem:
-Macie moje błogosławieństwo. Żyjcie szczęśliwie. - zniknęła w świetle, który po króciutkiej chwili także znikł. Nowożeńcy się uśmiechali, lecz mieli w oczach łzy.
-Mamo... dziękuję za wszystko. Teraz jestem szczęśliwszy, wiedząc, że nadal żyjesz. Może nie widzę cię, bądź słyszę, jednak jesteś w moim sercu. Dziękuję, że przybyłaś.
Hermiona złapała ukochanego za rękę.
-Cieszę się razem z tobą, iż ją ponownie zobaczyłeś.
Spojrzał na nią, po czym obdarzyli się pocałunkiem.


Na scenę niespodziewanie weszła pani minister - Elane Turexina. Zaciekawieni zgromadzeni spojrzeli w jej stronę. Zaczęła:
-Chciałabym na chwilę poprosić panią Malfoy oraz pana Malfoya.
Para wstała z miejsc i weszła na scenę. Ministerka zwróciła się do nich:
-Chcę Wam osobiście złożyć bardzo szczere życzenia z okazji waszej nowej drogi życia. Macie tutaj ode mnie podarunek ślubny. - powiedziawszy to, podała im kopertę. Hermiona otworzyła, po czym Elane podała jej mikrofon. Mionka zaczęła czytać na głos przez urządzenie:
-Drogi panie Draconie Malfoy, oraz droga pani Hermiono Malfoy. Chciałabym poinformować państwo, że zostaliście przejęci na inne stanowisko w Ministerstwie Magii. Od dzisiaj nie pracują już państwo w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, ale należą państwo od tej chwili do Biura Aurorów. - kiedy skończyła, razem z arystokratą podziękowali ministerce.

~~*~~

Zbliżała się północ. Rudowłosa kobieta, która należała do zespołu przejęła mikrofon:
-Lada moment wybije północ. Za chwilkę dowiemy się, kto złapie welon panny młodej. Proszę wszystkie druhny wraz z nowożeńcami na środek.
Zaproszeni posłusznie wyszli na parkiet. Jedna z kelnerek przyniosła krzesło, na którym usiadła Hermiona. Za nią stanął Draco. Miał na zadanie ściągnąć ukochanej welon. Trochę było ciężko, lecz po chwili w końcu się udało.
-Panie Malfoy, ile jest igieł? - spytała ruda z zespołu. Chłopak zaczął liczyć igiełki, które trzymały welon w włosach szatynki. Zawołał:
-Dwanaście!
-No to dwanaście pocałunków w różnych pozycjach.
Dracze przewiesił welon przez krzesło, po czym stanął przed ukochaną. Pocałował ją dwanaście razy, każdy pocałunek w innej pozycji. Kelner zabrał krzesło, zaś para młoda ponownie przygotowała się do bardzo powolnego tańca. Zaczęła lecieć powolna melodia. Wokół pary zgromadziły się druhny: Sofie Malfoy, Cho Chang, Hanna Abbott, Parvati Patil, Padma Patil, Angelina Johnson. Złapały się za ręce i zaczęły się obracać w lewą stronę. Miona spuściła głowę, patrząc na ziemię. W prawej dłoni trzymała welon. Draco oparł swoją głowę o bark dziewczyny, także patrząc w dół. Szepnął jej do ucha:
-Pamiętaj.
Jeszcze chwilę się kołysali. Malfoy bardzo ostrożnie zwracał swój wzrok naprzeciw niego, oczywiście tak, aby nikt nie zauważył. W pewnym momencie szybko szepnął Hermionie:
-Teraz.
Ona szybko obróciła rękę w tył podając, któreś z druhen welon. Oderwała się od małżonka i spojrzała za siebie. W ręku trzymała welon Sofie. Uśmiechała się.
-No to kolejny ślub będzie... - zawołał Antoni.
-Sofie Malfoy! - krzyknęli razem nowożeńcy.
-Zapraszamy panną Malfoy razem ze swoim partnerem na scenę. - rzekł z uśmiechem pan Cartentende. Podeszli do nich właśnie ona i Ronaldem.
-Dobrze... czy jesteście w jakimś związku, przyjaciółmi...? - zapytał.
-Narzeczonymi. - odparł rudy.
-No to będzie łatwiej... - wszyscy się zaśmiali. - Dobra. Róbcie to, co Wam teraz powiem. Odwróćcie się do siebie. Głowy trochę przybliżcie. Nachylcie się parę milimetrów. No ale więcej proszę pana! - zawołał na widok Ronalda, który się nachylił chyba tylko milimetr. Antoni nachylił go o około dziesięć centymetrów. - Dupcie trochę wystawcie. - śmiech. - Usta przekształćcie w dzióbek, dotknijcie się nosami i róbcie jak wróbelki. - zrobili tak, jednak od razu się pocałowali, a dla żartów dodał:
-No ale jeszcze bez pocałunków przed wielkim weselem!


Witajcie!! Tutaj NN. Szczerze to było mi z nią dość ciężko, iż to jest najważniejszy rozdział. Wiem... bardzoooo długa. Jestem z siebie taka dumna. W sumie pisałam ją w ciągu około dziesięciu godzin. Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu. Mi się osobiście bardzo podoba. 
UWAGA!! (Przypomnienie!) PIERWSZA PIOSENKA (zaśpiewana przez Ginny i Blaise'a) JEST MOJEGO AUTORSTWA! ZABRANIAM KOPIOWANIA GO BEZ MOJEJ ZGODY!
Wiecie już na pewno co było tym genialnym pomysłem Dracona na wynagrodzenie Sofie ^.^ . 
Haha ! :D . Nikt nie wpadł na pomysł z Narcyzą! Specjalnie napisałam wcześniej, że zdarzy się coś co uszczęśliwi Dracona jak i Miony. 
Uszczęśliwiło:
Dracona - pojawienie się matki.
Miony - pozbycie się tej okropnej klątwy z jej lewego ramienia.
Wiedziałam, że nikt na to nie wpadnie xD . Nawet nikt na GG nie spróbował zapytać xD. Ale i tak bym nie powiedziała ;DD.
Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział. 
Na ten rozdział potrzebowałam dużo nerwów, iż ciągle mi wena w dniu nie dopisywała, tylko przed spaniem umiałam coś napisać. No i macie tego efekt. Jakbym pisała to na siłę, to by ten rozdział wyglądał jak... nie wiem... po prostu okropnie!
Mi się podoba :)
Dedykuję go wszystkim!
Dziękuję za ponad 20.000 wyświetleń, oraz 20 obserwatorów <3
Naprawdę dziękuję!
To dla mnie naprawdę wiele znaczy!
Teraz dam Wam kilka zdjątek ;DD.
|
PS Ci co nie widzieli... założyłam nowego bloga: http://przyjaciel-czlowieka.blogspot.com/
Zachęcam do zajrzenia, przeczytania prologu, skomentowania i zaobserwowania :)
Możliwość na komentarze anonimowe!
Jak będzie na tym (podany link) blogu troszkę komentarzy, dodam pierwszy rozdział :)
|
Ciekawostka: Wesele jest na podstawie mojego marzenia na udany i piękny ślub. Oczywiście pomijając fakt pojawienia się martwej matki, iż moja mama żyje <3 oraz to, że rodzice są zastępczymi, iż moi są biologicznymi :) . Te pozostałe to tak jak mam w marzeniach ^_^ .
Pozdrawiam i Całuję,
Kaja Malfoy
|
PO ZDJĘCIACH BĘDZIE INFORMACJA!!

Tort weselny: 


















Limuzyna (w środku)  :
















Przód limuzyny  :














Limuzyna (cała)  :














Przykładowe zdjęcia ślubne Hermiony i Dracona (wyobraźcie sobie, że te osoby na zdjęciach to Draco oraz Miona) :













































INFORMACJA:
W ten rozdział włożyłam bardzo pełno mojej weny. Robię krótką przerwę. Tak około... tygodnia. Jednak to nie jest zawieszenie bloga. Po prostu teraz nie mam pomysłów. Jeden pomysł mam, lecz musi się jeszcze coś dziać, przed tym moim pomysłem. Jeżeli macie jakiś pomysł, co może znacznie przedłużyć opowiadanie to proszę napiszcie mi tutaj w komentarzu, bądź na GG: 13267306. :) . Pozdrawiam.
PS Mam już pomysł także na epilog, co może rozpocząć nowe opowiadanie, ale ciąg tej historii ;D , więc nie wiem, czy mam ten ciąg pisać tutaj na blogu... ale chyba tak zrobię ;D . Jednakże mogę zrobić też tak... do tego "epilogu" będzie pierwsza część opowiadania, a po epilogu druga? Będzie chyba lepiej. Jak sądzicie? 
Tak skrótem...
Epilog=Prolog
inaczej:
Epilog pierwszej części opowiadania = Prolog drugiej części opowiadania. 
Jeżeli jakoś niejasno napisałam to piszcie w komentarzu, to postaram się bardziej wytłumaczyć :) .





6 komentarzy:

  1. Ije.... jestem pierwsza ^.^ Co ja tu mam napisać? Że znowu świetny? Napisz coś nie świetnego to się przynajmniej w krytyka pobawię, a tak zabierasz mi pracę! Ja się tak nie bawię. Foch:(

    Alhena Lestrange (tak zmieniłam z Alkmena Black ^.^)

    OdpowiedzUsuń
  2. <33333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny świetny świetny świetny świetny cieszę sie że wreszcie są razem ich ślub był wspaniały <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział <3. Racja, czego jak czego, ale Narcyzy to ja się nie spodziewałam :P Rozdział długaśny, ale to dobrze, bo nie zniosłabym wesela podzielonego na 2 notki ;)

    Pozdrawiam i żebyś nabrała weny przez ten tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Niedawno skończyłam czytać twojego bloga i powiem Ci, że jest cudowny! Pisz szybko następny. :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze te wesele było cudownie opisane ;) No nie pomyślałam że to może być Narcyza , ale fajnie że tak się stało, i że tą klątwę z ręki Hermiony zdjęła. No a te zdjęcia na końcu, jejku po prostu prześliczne ;* Te zdjęcia par młodych, piękne. :)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy