[Byli szczęśliwi. Aż do jakiegoś czasu...]
Od narodzin Jean i Harry'ego
minął miesiąc. Hermiona była jeszcze na urlopie macierzyńskim. Bardzo dużo
czasu spędzała z dzieciakami. Gdy tylko Draco wracał z pracy do domu, najpierw
przywitał się z małżonką, po czym szedł do maluchów, aby je uściskać. Byli
szczęśliwi, że mają własną rodzinkę.
Kiedy Malfoy był w
Ministerstwie, ktoś zapukał do drzwi. Szatynka przerwała gotowanie zupy
pomidorowej i poszła otworzyć. Była to jej najlepsza przyjaciółka - Ginny.
-Ginn! - powiedziała i
przytuliła szwagierkę. - Wchodź.
Obie weszły do salonu.
-A gdzie dzieciaki? - spytała.
-Śpią w swoim pokoiku.
Napijesz się czegoś?
-Herbaty.
-Zaraz przyjdę. -
stwierdziwszy, ruszyła do kuchni, aby zrobić dwie herbaty. Po chwili wróciła z
kubkami, aż nagle...
-Znów płacze... - mruknęła. -
Chcesz pójść ze mną?
-Pewnie.
Razem poszły na górę, by wejść
do pokoju dziecięcego. Ściany były pokryte żółtym kolorem. Na podłodze leżał
duży, biały dywan. Obok siebie stały dwa łóżeczka, w których spały małe,
słodkie istotki. Płakała Jean. Młoda mama podeszła do żółtego łóżeczka, po czym
wzięła córkę w swe objęcia. Usiadła na fotelu, który stał naprzeciwko łóżek.
-Ćśś... Cichutko... -
uspakajała ją. Zwróciła się do rudowłosej. - Od trzech dni coraz częściej
płacze. Przecież wszystko jest w porządku... Przewijamy ją często, karmię... Ciągle
przy niej jesteśmy, jak i przy Harrym. O co może chodzić? James albo Fred też
tak mieli?
-Nie. Nie mieli. Byli bardzo
spokojni.
-Nie masz pomysłu o co może
chodzić?
-Niestety nie.
Ciężko było uspokoić
maleństwo. Jednak na szczęście po kilku minutach przestała. Otworzyła swoje
małe oczy. Miała takie same tęczówki, jak jej tata. Na główce rosły jej lekko
falowane, brązowe włosy. Na pewno będzie bardzo podoba na matki... Brązowowłosa
położyła małą z powrotem, a potem wraz z przyjaciółką wróciły do salonu.
-Na pewno są już zimne. -
stwierdziła pani domu, myśląc o herbatach.
-E tam.
Ruda usiadła na sofie, a
szatynka na fotelu.
-A tak spytam, bo jeszcze tego
nie widziałam... Jaki kolor oczu ma Harry?
-Brązowe. - powiedziała
krótko.
-Hmm... brązowe oczy do blond
włosów. - wiewiórka zastanowiła się chwilę. - Nawet dobre połączenie. A kiedy
wrócisz do pracy?
-Za tydzień. Trochę się
stęskniłam za pracą. Właśnie... wiesz coś może na temat Lucjusza i Belli? Draco
nic mi nie chce o tym mówić. Od narodzin momentami jest dość przygaszony,
smutny...
-Wiem tylko tyle, że Luna
została porwana.
Brązowooka zakrztusiła się
herbatą, którą właśnie piła.
-Że co?!
-Nic ci nie mówił?
-Skądże. Kiedy została
porwana?
-Dokładnie miesiąc temu. W tym
samym dniu, kiedy urodziłaś. - zaczęła opowiadać o tym zdarzeniu. Powiedziała,
że dowiedziała się o tym od Pottera. Miona była w szoku. Jej przyjaciółka
została porwana, a nikt jej nic o tym nie powiedział.
-Słuchaj... masz może jakieś
plany na wieczór? - spytała niespodziewanie Ginny.
-Nie. Nie mam. A co?
-Wiesz... Poszłybyśmy na jakąś
zabawę. Wyrwiesz się trochę...
-Spoko. Tylko czekaj, bo muszę
zadzwonić do Sofie.
Podeszła do szafki i wzięła
swoją komórkę, po czym wybrała numer szwagierki.
-Halo? - usłyszała głos.
-Cześć Sof. Tu Miona.
-O.. hej.
-Słuchaj... mam prośbę.
Mogłabyś się zaopiekować Harrym i Jean?
-Dobrze. Zaraz będę.
Hermi rozłączyła się. Poszła
się przebrać. Gdy była gotowa, przygotowała wszystko dla dzieciaków, aby nic im
nie brakowało przez ten czas. Rozległ się dzwonek do drzwi. Była to blondynka.
-Dziękuję Sofie, że się
zgodziłaś.
-Nie ma za co. Chociaż nie
będę siedziała sama w domu, bo Ron jest w pracy. Baw się dobrze. - rzekła
zielonooka.
-Dzięki. Przekażesz Draconowi,
żeby się o mnie nie martwił?
-Przekażę.
Szwagierki wyszły z mieszkania
i aportowały się do centrum miasta.
-To... gdzie idziemy?
-Może do restauracji przy
ulicy Konstantego? Tam, gdzie miałaś wesele.
-Pewnie. - uśmiechnęła się. -
Chodź.
Razem podążyły do lokalu. Jak
zwykle, Hermiona zastała nowy wystrój. Ściany były pokryte beżową i brązową
farbą. Kotary, które teraz odsłaniały scenę były w czarnym kolorze. Stoły z
krzesłami były rozstawione po bokach, przez co na środku było pełno miejsca do
tańczenia. Z sufitu zwisała kula dyskotekowa. Po lewej stronie pomieszczenia
znajdował się barek. Dziewczyny podeszły i zamówiły sobie drinki.
-To jest nasz wieczór, Miona!
Zmęczony Draco wrócił z pracy
do domu. Nie mógł się doczekać, aż przytuli do siebie Hermionę i dzieci. Ta
sprawa z Lucjuszem i Bellatrix kompletnie go męczyła. W dodatku jeszcze
poszukują Luny. Od dwóch tygodni nie widział Blaise'a w pracy. Draco trochę się
źle czuł z tym, że nic nie powiedział swojej żonie o tym, że jej przyjaciółka
została porwana. Nie chciał jej po prostu denerwować. Już w czasie ciąży była
dość niespokojna. Ta rozprawa... ta kłótnia, którą spowodowała Parkinson... Nie
chciał jej teraz dobijać. Jednakże głęboko w sobie, miał wyrzuty sumienia. "Muszę jej powiedzieć o
Lovegood..." myślał.
Wszedł do mieszkania. Jak
zawsze zawołał:
-Kochanie, jestem!
Brak odpowiedzi. Zaczął się o
nią martwić. Przeszukał dół budynku - nic. Ruszył na górę, mając nadzieję, że
albo jest w ich sypialni, albo przy dzieciakach. W ich wspólnym pokoju nie było
jej. "Ostatnia nadzieja przy
dzieciach...". Otworzył powoli drzwi, aby nie robić żadnego,
niepotrzebnego hałasu. Rozejrzał się po pokoju. Żadnej dorosłej osoby. Podszedł
do żółtego łóżeczka, gdzie spała Jean, pogładził ją delikatnie po jej małym
policzku. Potem przybliżył się do zielonego łóżeczka, gdzie spał Harry. Zrobił
mu tak, jak córce. Po cichu oddalał się od śpiących maluchów. Gdy zamknął
drzwi, usłyszał głośny huk dochodzący z dołu. Arystokrata wyciągnął różdżkę i
ostrożnie zszedł schodami na dół, zmierzając do źródła hałasu, który wyłaniał
się z kuchni. Wszedł do pomieszczenia i zobaczył tam...
No wiem... krótki rozdział, ale zauważcie, że to jest część pierwsza 29 rozdziału. Zanim zapomnę! Rozdzialik z dedykacją dla To$ka, której obiecałam dedyk, jeżeli przerwę w takim momencie xD (tak... ja zua! xD). Chciałam jeszcze dodać to co planowałam dodać w tym rozdziale, ale postanowiłam, że dam to do 29.2, co umożliwia podzielenie 29 na cztery części (nie obiecuję tego, ale na 100% będą trzy części). A tak na marginesie, ale ważne. Poradzę Wam coś: Nigdy, przenigdy lepiej nie piszcie opowiadania/rozdziału/historię w nocy. Narodziny bliźniaków Malfoyów pisałam w nocy i szczerze zapomniałam o tym, że nasza kochana Lunałka została porwana. Teraz jakoś powinno być tak bardziej... wynagrodzone (?). Tak więc Wam radzę.
Mam prośbę... znacie takie coś jak "Czytasz=Komentujesz"? Proszę...zostawiajcie ślad. Od jakiegoś czasu tak obserwuję statystykę wyświetlania rozdziałów/miniaturkek no i szczerze mówiąc... oglądalność spada. Myślę, że to przez te wakacje. No wiecie... urlopy, wyjazdy, kolonie, obozy... Dlatego piszę dalej i nie przerywam (miałam już takie ostatnio momenty, aby zawiesić bloga).
Dobra... nie rozpisuję się już.
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy
Bardzo fajny, ale krótki, cieszę się ze wprowadzasz wątek Luny, mam nadzieję ze się znajdzie. Czekam na następna część tego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie:
http://milosc-najwieksza-magia.blogspot.com/
C-U-D-O! *.*
OdpowiedzUsuńNo nie... Przerywasz w takim momencie?! :c
Nie wytrzymam no. ;C
Co tam zobaczył?!
Pisz szybko następną część. :**
Pozdrawiam!
Rozpieszczasz nas ^.^
OdpowiedzUsuńHmmm zastanawiam się co się dzieje z Jean...Czy to po prostu zwykłe "widzi mi się", czy jednak coś więcej...
A co do zakończenia do dobrze wiesz co o nim sądzę -.-'
Uhuhu, no i dziękuję serdecznie za dedyk ;*
+ Ani mi się waż zawieszać bloga.! Bo inaczej będziesz miała ze mną do czynienia ^.^
No więc, czekam z OGROMNĄ niecierpliwością na nn ;x
Całuje : To$ka ;*
Jak mogłaś przerwać w takim momencie ???
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :-)
Czekam na następny !!
Esther get back i już nadrobiła te milionpięćsetstodziewięćset rozdziałów, które doszły podczas jej nieobecności!
OdpowiedzUsuńBo oczywiście że bloggerzy są najbardziej aktywni, kiedy mnie nie ma xD
Nadrobiłam wszystkie tu rozdziały i jestem teraz szczęśliwa. Jeden blog odhaczony na mojej liście do przeczytania <3
Podobały mi się, szczególnie polubiłam Jean i Harry'ego Juniora :3
Zakończenie jest tak zjebane, jak tylko może być ._. XD
Dlaczego bloggerzy lubią kończyć w takich momentach? Nigdy tego kurwa nie zrozumiem xD
Całusy i czekam na nn :3