poniedziałek, 22 lipca 2013

29.1 ~~ Znów płacze...

[Byli szczęśliwi. Aż do jakiegoś czasu...]

Od narodzin Jean i Harry'ego minął miesiąc. Hermiona była jeszcze na urlopie macierzyńskim. Bardzo dużo czasu spędzała z dzieciakami. Gdy tylko Draco wracał z pracy do domu, najpierw przywitał się z małżonką, po czym szedł do maluchów, aby je uściskać. Byli szczęśliwi, że mają własną rodzinkę.
Kiedy Malfoy był w Ministerstwie, ktoś zapukał do drzwi. Szatynka przerwała gotowanie zupy pomidorowej i poszła otworzyć. Była to jej najlepsza przyjaciółka - Ginny.
-Ginn! - powiedziała i przytuliła szwagierkę. - Wchodź.
Obie weszły do salonu.
-A gdzie dzieciaki? - spytała.
-Śpią w swoim pokoiku. Napijesz się czegoś?
-Herbaty.
-Zaraz przyjdę. - stwierdziwszy, ruszyła do kuchni, aby zrobić dwie herbaty. Po chwili wróciła z kubkami, aż nagle...
-Znów płacze... - mruknęła. - Chcesz pójść ze mną?
-Pewnie.
Razem poszły na górę, by wejść do pokoju dziecięcego. Ściany były pokryte żółtym kolorem. Na podłodze leżał duży, biały dywan. Obok siebie stały dwa łóżeczka, w których spały małe, słodkie istotki. Płakała Jean. Młoda mama podeszła do żółtego łóżeczka, po czym wzięła córkę w swe objęcia. Usiadła na fotelu, który stał naprzeciwko łóżek.
-Ćśś... Cichutko... - uspakajała ją. Zwróciła się do rudowłosej. - Od trzech dni coraz częściej płacze. Przecież wszystko jest w porządku... Przewijamy ją często, karmię... Ciągle przy niej jesteśmy, jak i przy Harrym. O co może chodzić? James albo Fred też tak mieli?
-Nie. Nie mieli. Byli bardzo spokojni.
-Nie masz pomysłu o co może chodzić?
-Niestety nie.
Ciężko było uspokoić maleństwo. Jednak na szczęście po kilku minutach przestała. Otworzyła swoje małe oczy. Miała takie same tęczówki, jak jej tata. Na główce rosły jej lekko falowane, brązowe włosy. Na pewno będzie bardzo podoba na matki... Brązowowłosa położyła małą z powrotem, a potem wraz z przyjaciółką wróciły do salonu.
-Na pewno są już zimne. - stwierdziła pani domu, myśląc o herbatach.
-E tam.
Ruda usiadła na sofie, a szatynka na fotelu.
-A tak spytam, bo jeszcze tego nie widziałam... Jaki kolor oczu ma Harry?
-Brązowe. - powiedziała krótko.
-Hmm... brązowe oczy do blond włosów. - wiewiórka zastanowiła się chwilę. - Nawet dobre połączenie. A kiedy wrócisz do pracy?
-Za tydzień. Trochę się stęskniłam za pracą. Właśnie... wiesz coś może na temat Lucjusza i Belli? Draco nic mi nie chce o tym mówić. Od narodzin momentami jest dość przygaszony, smutny...
-Wiem tylko tyle, że Luna została porwana.
Brązowooka zakrztusiła się herbatą, którą właśnie piła.
-Że co?!
-Nic ci nie mówił?
-Skądże. Kiedy została porwana?
-Dokładnie miesiąc temu. W tym samym dniu, kiedy urodziłaś. - zaczęła opowiadać o tym zdarzeniu. Powiedziała, że dowiedziała się o tym od Pottera. Miona była w szoku. Jej przyjaciółka została porwana, a nikt jej nic o tym nie powiedział.
-Słuchaj... masz może jakieś plany na wieczór? - spytała niespodziewanie Ginny.
-Nie. Nie mam. A co?
-Wiesz... Poszłybyśmy na jakąś zabawę. Wyrwiesz się trochę...
-Spoko. Tylko czekaj, bo muszę zadzwonić do Sofie.
Podeszła do szafki i wzięła swoją komórkę, po czym wybrała numer szwagierki.
-Halo? - usłyszała głos.
-Cześć Sof. Tu Miona.
-O.. hej.
-Słuchaj... mam prośbę. Mogłabyś się zaopiekować Harrym i Jean?
-Dobrze. Zaraz będę.
Hermi rozłączyła się. Poszła się przebrać. Gdy była gotowa, przygotowała wszystko dla dzieciaków, aby nic im nie brakowało przez ten czas. Rozległ się dzwonek do drzwi. Była to blondynka.
-Dziękuję Sofie, że się zgodziłaś.
-Nie ma za co. Chociaż nie będę siedziała sama w domu, bo Ron jest w pracy. Baw się dobrze. - rzekła zielonooka.
-Dzięki. Przekażesz Draconowi, żeby się o mnie nie martwił?
-Przekażę.
Szwagierki wyszły z mieszkania i aportowały się do centrum miasta.
-To... gdzie idziemy?
-Może do restauracji przy ulicy Konstantego? Tam, gdzie miałaś wesele.
-Pewnie. - uśmiechnęła się. - Chodź.
Razem podążyły do lokalu. Jak zwykle, Hermiona zastała nowy wystrój. Ściany były pokryte beżową i brązową farbą. Kotary, które teraz odsłaniały scenę były w czarnym kolorze. Stoły z krzesłami były rozstawione po bokach, przez co na środku było pełno miejsca do tańczenia. Z sufitu zwisała kula dyskotekowa. Po lewej stronie pomieszczenia znajdował się barek. Dziewczyny podeszły i zamówiły sobie drinki.

-To jest nasz wieczór, Miona!


Zmęczony Draco wrócił z pracy do domu. Nie mógł się doczekać, aż przytuli do siebie Hermionę i dzieci. Ta sprawa z Lucjuszem i Bellatrix kompletnie go męczyła. W dodatku jeszcze poszukują Luny. Od dwóch tygodni nie widział Blaise'a w pracy. Draco trochę się źle czuł z tym, że nic nie powiedział swojej żonie o tym, że jej przyjaciółka została porwana. Nie chciał jej po prostu denerwować. Już w czasie ciąży była dość niespokojna. Ta rozprawa... ta kłótnia, którą spowodowała Parkinson... Nie chciał jej teraz dobijać. Jednakże głęboko w sobie, miał wyrzuty sumienia. "Muszę jej powiedzieć o Lovegood..." myślał.
Wszedł do mieszkania. Jak zawsze zawołał:
-Kochanie, jestem!

Brak odpowiedzi. Zaczął się o nią martwić. Przeszukał dół budynku - nic. Ruszył na górę, mając nadzieję, że albo jest w ich sypialni, albo przy dzieciakach. W ich wspólnym pokoju nie było jej. "Ostatnia nadzieja przy dzieciach...". Otworzył powoli drzwi, aby nie robić żadnego, niepotrzebnego hałasu. Rozejrzał się po pokoju. Żadnej dorosłej osoby. Podszedł do żółtego łóżeczka, gdzie spała Jean, pogładził ją delikatnie po jej małym policzku. Potem przybliżył się do zielonego łóżeczka, gdzie spał Harry. Zrobił mu tak, jak córce. Po cichu oddalał się od śpiących maluchów. Gdy zamknął drzwi, usłyszał głośny huk dochodzący z dołu. Arystokrata wyciągnął różdżkę i ostrożnie zszedł schodami na dół, zmierzając do źródła hałasu, który wyłaniał się z kuchni. Wszedł do pomieszczenia i zobaczył tam...


No wiem... krótki rozdział, ale zauważcie, że to jest część pierwsza 29 rozdziału. Zanim zapomnę! Rozdzialik z dedykacją dla To$ka, której obiecałam dedyk, jeżeli przerwę w takim momencie xD (tak... ja zua! xD). Chciałam jeszcze dodać to co planowałam dodać w tym rozdziale, ale postanowiłam, że dam to do 29.2, co umożliwia podzielenie 29 na cztery części (nie obiecuję tego, ale na 100% będą trzy części). A tak na marginesie, ale ważne. Poradzę Wam coś: Nigdy, przenigdy lepiej nie piszcie opowiadania/rozdziału/historię w nocy. Narodziny bliźniaków Malfoyów pisałam w nocy i szczerze zapomniałam o tym, że nasza kochana Lunałka została porwana. Teraz jakoś powinno być tak bardziej... wynagrodzone (?). Tak więc Wam radzę.
Mam prośbę... znacie takie coś jak "Czytasz=Komentujesz"? Proszę...zostawiajcie ślad. Od jakiegoś czasu tak obserwuję statystykę wyświetlania rozdziałów/miniaturkek no i szczerze mówiąc... oglądalność spada. Myślę, że to przez te wakacje. No wiecie... urlopy, wyjazdy, kolonie, obozy... Dlatego piszę dalej i nie przerywam (miałam już takie ostatnio momenty, aby zawiesić bloga).
Dobra... nie rozpisuję się już. 
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajny, ale krótki, cieszę się ze wprowadzasz wątek Luny, mam nadzieję ze się znajdzie. Czekam na następna część tego rozdziału :)
    Zapraszam też do mnie:
    http://milosc-najwieksza-magia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. C-U-D-O! *.*
    No nie... Przerywasz w takim momencie?! :c
    Nie wytrzymam no. ;C
    Co tam zobaczył?!
    Pisz szybko następną część. :**

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozpieszczasz nas ^.^
    Hmmm zastanawiam się co się dzieje z Jean...Czy to po prostu zwykłe "widzi mi się", czy jednak coś więcej...
    A co do zakończenia do dobrze wiesz co o nim sądzę -.-'
    Uhuhu, no i dziękuję serdecznie za dedyk ;*
    + Ani mi się waż zawieszać bloga.! Bo inaczej będziesz miała ze mną do czynienia ^.^
    No więc, czekam z OGROMNĄ niecierpliwością na nn ;x

    Całuje : To$ka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mogłaś przerwać w takim momencie ???
    Super rozdział :-)
    Czekam na następny !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Esther get back i już nadrobiła te milionpięćsetstodziewięćset rozdziałów, które doszły podczas jej nieobecności!
    Bo oczywiście że bloggerzy są najbardziej aktywni, kiedy mnie nie ma xD
    Nadrobiłam wszystkie tu rozdziały i jestem teraz szczęśliwa. Jeden blog odhaczony na mojej liście do przeczytania <3
    Podobały mi się, szczególnie polubiłam Jean i Harry'ego Juniora :3
    Zakończenie jest tak zjebane, jak tylko może być ._. XD
    Dlaczego bloggerzy lubią kończyć w takich momentach? Nigdy tego kurwa nie zrozumiem xD

    Całusy i czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy