"Posłuchaj ostrzeżeń...One mogą stać się prawdą i odmienić całe życie..."
Rozdział 33
To dzięki Mai się poznaliśmy
Trzy dni później.
Jean wiedziała, że musi ostrzec profesora. Nie wiedziała
tylko jak. Poprosiła brata, by z nią poszedł na co się zgodził. Po obiedzie,
gdy mieli wolne, podążyli na drugie piętro, gdzie znajdował się gabinet
Seamusa. Dziewczyna zapukała i gdy otrzymała odpowiedź "Proszę"
weszła razem z Harrym do środka.
-Jean. Harry. - brunet uśmiechnął się w ich stronę. Lubił
ich i był zadowolony, że jego córka się z nimi przyjaźni. - O co chodzi?
-Jest pewna sprawa... - zaczęła niepewnie szatynka. Zajęła
miejsce przy biurku. Blondyn zaś, oparł się o bok szafy, w której znajdowały
się ważne dokumenty uczniów.
-Mów śmiało. - zachęcił ją mężczyzna.
-Nie wiem jak to panu powiedzieć. Chodzi o jedną, bardzo
ważną rzecz... Dzisiaj pan ma lekcje z Krukonami i Ślizgonami?
-Tak. Jak zwykle o północy. - odpowiedział. Był trochę
zdziwiony pytaniem uczennicy.
-Niech się pan teraz nie urazi czy coś. - wzięła głęboki
wdech. - Nie może pan dzisiaj iść na te lekcje. Nie te, które mają się odbyć w
tej nocy. - wypaliła na jednym tchu. Finnigan nie ukrywał swojego zdziwienia.
Spojrzał na młodego Malfoya, który tylko podniósł ręce w znaku, że nie ma w tym
nic wspólnego. Popatrzył ponownie na Jen.
-Panno Malfoy... Dlaczego nie mam iść na te zajęcia? Czy
jest jakiś ważny, konkretny powód?
-Gdybym mogła, to bym panu powiedziała, panie Finnigan.
Jednak nie mogę.
-Czyli... Nie masz konkretnego powodu?
-Mam, ale nie mogę powiedzieć. - zaprzeczyła.
-Chyba się domyślam o co chodzi. - mruknął po chwili
milczenia. Bliźniaki spojrzały na niego z uwagą. Bali się, że dowiedział się o
rodzinnej tajemnicy.
-W-Wie pan? - zapytała.
-Oczywiście. Harry poprosił cię, byś mi to powiedziała, by
nie miał zajęć.
Dziewczyna była oburzona, jednakże zarazem ulżyło jej.
-Nieprawda! - zawołał Ślizgon. - Ja nie mam z tym nic wspólnego!
Może podpadłem kilka razy w tamtym roku... No dobra... paręnaście razy -
poprawił się, gdy spostrzegł wzrok profesora. - Ale ja lubię Astronomię. Nie
wiem o co chodzi mojej siostrze! - z ostatnim zdaniem to skłamał. Dokładnie
wiedział, jaki jest powód tego, że tutaj przyszła.
-Nie znam powodów, więc nie odwołuję lekcji. Ona się
odbędzie. A teraz proszę wyjdźcie. Do widzenia.
Nastolatkowie wyszli z pomieszczenia i w milczeniu wrócili
do Pokoju Wspólnego Prefektów. Malfoyówna wiedziała, ze teraz będzie źle.
Wiedziała to. Przeczuwała. To się stanie dzisiaj w nocy. Żałowała, że nie ma w
tej nocy lekcji z Seamusem. Mogłaby zapobiec...
***
-Zdrzemnij się Jean. Jesteś zmęczona, a tego przede mną nie
ukryjesz. - powiedziała Hermiona, kiedy była sama z córką w sypialni jej i
męża. Siedziały na łóżku. Dziewczyna opowiedziała matce o krótkim spotkaniu z
ojcem Jasminy. Uwierzyła córce.
-Nie. Znów będę o tym śniła, a nie chcę. Mamo... -
spojrzała w oczy kobiety. - Przekonaj profesora do tego, by odwołał te zajęcia.
-Ale to będzie się przekładało, a w końcu Ślizgoni i
Krukoni muszą mieć Astronomię. Nie przejmuj się tym wszystkim. Będzie wszystko
dobrze. Zobaczysz. - przytuliła do siebie czternastolatkę. - A teraz uciekaj
się położyć, albo się najwyżej poucz z eliksirów. Chyba chcesz mieć dobre
stopnie. Uciekaj. - uśmiechnęła się. Szarooka wyszła z pokoju, a do środka
wszedł uśmiechnięty Draco.
-Co tam najnowszego u naszych pociech? - zapytał, po czym
zajął miejsce obok małżonki i dał buziaka w jej policzek.
-Wiesz... Jen mi opowiedziała o pewnym spotkaniu... - i powiedziała
mężowi to, co przekazała jej szatynka, czyli cały przebieg rozmowy jej z
Seamusem. Blondyn słuchał tego w milczeniu.
~~*~~
-Jasmine!
Gryfonka przerwała czytanie książki. Siedziała na fotelu w
Pokoju Wspólnym Prefektów. Była pierwsza w nocy. Jej przyjaciółka była
zapłakana. Ciemnowłosa zajęła miejsce na drugim fotelu obok niej i zaczęła
mocniej płakać. Jean przeczuwała, co mogło się stać. Miała jednak nadzieję, że
to nie była prawda.
-Co się stało? - spytała, siadając na oparciu siedzenia
zajmowanego przez panną Finnigan, po czym ją przytuliła. Nie umiała się
uspokoić.
-T-Tata... Z-Zleciał... Zle-e-ciał z-z-z... W-Wieży
A-A-Astornomicz-cz-cznej... - wymamrotała. Była w wielkim szoku. Szatynka chciała
powiedzieć "Wszystko będzie dobrze", jednak tego nie zrobiła,
bo wiedziała, że to bardziej dobija człowieka. Nie chciała się dowiedzieć
szczegółów. Wiedziała, że będzie jej to ciężko mówić. A do tego na pewno
widziała, jak on znika za barierką, a później, gdy leci w dół. Wiedziała, jaki
to ból i strach o ojca, ponieważ ona sama to przeżyła rok temu, gdy Dracon miał
wypadek i nie wiedziała, czy z tego wyjdzie.
-W-Widziałam go... - powiedziała zdruzgotanym głosem. - Gdy
leżał n-na z-ziemi... - kolejny szloch. Jas bardziej przytuliła się do
przyjaciółki i o mało co ją nie udusiła. Po chwili wszedł Harry. Miał kiepską
minę. Nic dziwnego. On miał także lekcje Astronomii. Podszedł do Krukonki,
"odczepił" ją od siostry, wziął na ręce i zaniósł do jej dormitorium.
Prefekt Naczelna Gryffindoru patrzyła przez jakiś czas na drzwi, za którymi
zniknął blondyn. Zrobiło jej się po raz kolejny przykro Jasmine. Nikomu nie
życzyła tego, by ktoś z rodziców cierpiał. Spojrzała na zegarek, który miała na
nadgarstku. Ustaliła z Alexandrem, że on sam pójdzie na patrol. Oczywiście był
to jego pomysł, bo widział, że dziewczyna kiepsko się czuła. Teraz by poszła
spać, ale... nie zaśnie. Postanowiła, iż pójdzie z przyjacielem na patrol.
Wzięła ciepłą bluzę, którą założyła i już wychodziła z salonu, ale coś ją
skusiło, by sprawdzić co się dzieje z Krukonką. Spojrzała przez szparkę na
klucze. Zauważyła przyjaciółkę, która siedziała z jej bratem na łóżku i była w
niego wtulona. Moczyła jego koszulę swoimi łzami. Na ten widok nie zrobiła się
zazdrosna. Przecież tak samo było, gdy jej było źle. Był przy niej. Wyobraziła
sobie, jakby to było, gdyby byli parą. Jasmine i Harry... ładnie to brzmi.
Uśmiechnęła się lekko do siebie, po czym wyszła. Ruszyła przed siebie, by
poszukać chłopaka. Znalazła go na drugim piętrze.
-Dlaczego nie śpisz? - zapytał.
-Nie umiem zasnąć. Nie powinnam się zgadzać cię puszczać
samego na patrol. Przepraszam.
-Przecież to była moja propozycja. Nawet jak zaprzeczałaś,
ja nie ulegałem. Idź się położyć i wypocznij.
-Czuję się dobrze. - skłamała. Tak na prawdę było jej nie
dobrze i teraz ciągle myślała o Jas. Bała się, że nie wytrzyma psychicznie.
Przed oczami miała obraz jej, gdy płakała, a ona ją obejmowała. Później przed
oczami przeszła ta króciutka scena w pokoju Prefekt Naczelnej Ravenclawu. Ale
wierzyła, że wszystko będzie w porządku. Harry umie się zająć dziewczyną. On
nie jest podrywaczem, jakim był kiedyś ich ojciec. - Idziemy w górę, czy w
dół?
-W górę. Skoro się dobrze czujesz to chodź. - uśmiechnął
się do niej, co odwzajemniła. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
Przypomniała sobie, jak to było gdy byli razem. Minął dokładnie rok od ich
zerwania. Pozostali jednak przyjaciółmi. Właściwie... czy to było normalne
zerwanie? Alexander nie wiedział, dlaczego ich związek się zakończył. Tak po
prostu to nastało. Związek nie przerwał, a mieliby już półtororoczną rocznicę.
Los jednak postanowił, by nie byli parą, tylko najlepszymi przyjaciółmi. Tak
sądził Puchon, ale Gryfonka wiedziała dokładniej, dlaczego zerwali. Nie mówiła
tego szatynowi, bo się bała, ale w końcu... prędzej czy później pozna
prawdę...
~~*~~
Pod wieczór, pierwszego dnia po wypadku Seamusa, Jasmine
nie była na lekcjach. Była w Mungu, przy ojcu. Cho byłaby z nią, ale nie mogła
pozostawić szkoły bez opieki. Dostawała kilka telefonów od córki, by
przyjechała. Dała się namówić. Przez cały dzień Hermiona była dyrektorką
szkoły. Nie jest to jednak łatwa posada, jak kiedyś myślała. Zastanawiała się,
jak długo nie będzie Finnigana w szkole. Miała wielką nadzieję, że wyjdzie z
tego i będzie zdrów jak ryba. Bliźniaki martwiły się o dziewczynę. Ona taka
wrażliwa... Bali się, że nie da rady. Harry próbował załatwić wolny dzień od
szkoły, by być obok przyjaciółki. Wiele dla niego znaczyła. Czuł się za nią
odpowiedzialny, tak jak u Jen. Niestety... Matka nie puściła go, nim nie
ukończył zajęć. Po obiedzie miał dość długą chwilę wolnego czasu, więc
postanowił przenieść się dzięki Proszkowi Fiuu do Szpitala Św. Munga. Wpuścili
go. Siedział obok Krukonki, która była w niego wtulona i patrzyła na
nieprzytomnego ojca. Płakała.
Jean przechadzała się zamyślona po korytarzach. Myślała o
rozmowie jej i Alexana. O tym, czy Jasmine sobie poradzi. Rozmyślała także nad
ich krótką rozmową o Rafaelu. Zastanawiała się, czy dać mu szansę. Szła przed
siebie z spuszczoną głową, aż nagle na kogoś wpadła.
-Przepraszam... Zamyśliłam się i... - podniosła wzrok.
-Nic się nie stało. - mruknął Cast. Właśnie ta osoba, o
której myślała dziewczyna. - Co tak sama tutaj chodzisz?
-Nie twój interes Rafael. - burknęła.
-Mów do mnie Raf. - uśmiechnął się.
-Spoko Raf. Słuchaj... muszę już iść, bo przypomniało mi
się, że muszę jeszcze napisać wypracowanie na eliksiry. - wymyśliła. Draco
jeszcze nic im nie zadał. Już go mijała, jednak gdy była kilkanaście metrów od
niego zawołał:
-A nie chcesz się czegoś ciekawego dowiedzieć?
Spojrzała w jego stronę. Spostrzegła zagadkowy uśmiech na
jego ustach. Podeszła do niego.
-Co masz na myśli? Na czyi temat?
-Hmm...
Niech pomyślę. Na twój. Usłyszałem coś bardzo ciekawego.
-C-Co
takiego się dowiedziałeś? - w jej głosie zaistniała niepewność. Bała się, że
dowiedział się o tajemnicy. - I od kogo?
-Od
Alexandra. Tego Puchona. Twojego przyjaciela.
***
-Dziękuję, że jesteś przy mnie. - szepnęła. Blondyn
bardziej przytulił ją do siebie.
-Wiem co przeżywasz. - mruknął. - Wyjdzie z tego.
Zobaczysz. - posłał jej lekki uśmiech. Nastało krótkie milczenie. Zostało ono
zerwane cichym zaśmianiem dziewczyny.
-Pamiętasz jak się spotkaliśmy? - spytała.
-Oczywiście.
Pięcioletni
Harry Malfoy poszedł razem ze swoją siostrą bliźniaczką, Jean Malfoy, do parku
niedaleko ich domu rodzinnego. Usiedli na jednej z parkowych ławek. Po chwili
do chłopaka podszedł mały York. Zajął miejsce przed nimi i przyglądał się
uważnie blondynowi. Nagle rozległ się głos jakiejś dziewczyny:
-Tutaj
jesteś!
Owa
dziewczyna podeszła do pieska. Miała brązowe, długie włosy i ciemne oczy.
Harry'emu od razu coś się w niej spodobało.
-Masz
słodkiego pieska. Jak się wabi? – zagadnął.
-Maja.
-Ładne.
– uśmiechnął się.
-Harry?
– odezwała się siostra. – Mogę iść tam gdzie są te fiołki? Fred i James tam
są.
-Pewnie
Jean. Tylko nie za daleko.
Szatynka
pobiegła uradowana do kuzynów. Chłopak został sam z nieznajomą dziewczynką,
która spytała niepewnie:
-Mogłabym
się dosiąść?
-Jasne.
Uśmiechnęła
się lekko, po czym zajęła miejsce obok blondyna.
-Jesteś
od Malfoyów?
-Tak.
A ty? Jak się nazywasz?
-Jasmine
Elizabeth Finnigan. Miło mi.
-Śliczne
imię. Takie jak dziewczyna, która je nosi. Jestem Harry Blaise Malfoy.
-Dzięki,
chociaż i tak jestem brzydka. – na jej policzkach pojawił się lekki
rumieniec.
-Właśnie,
że nie! – zawołał.
Jasmine
zaśmiała się. Przeczuwali, że się zaprzyjaźnią i zawsze będą się wspierać.
-To dzięki Mai się poznaliśmy. -
stwierdziła.
-Ale i tak byśmy się prędzej czy później spotkali. - dał
jej buziaka w czubek głowy.
~~*~~
-Widziałeś może dzisiaj Jean? - spytał Draco, gdy spotkał
żonę na błoniach.
-Widziałam ją tylko na moich zajęciach. Później zniknęła.
Nie było jej na obiedzie, ani kolacji. Zaczynam się o nią martwić.
-Gdzie ona może być... - zastanowił się.
-Może w dormitorium. Ostatnimi czasy tam spędza większą
ilość czasu. Albo z Nadine i Izabelle w Wieży Gryffindoru. Idę zobaczyć, bo ty
nie znasz hasła.
Ruszyła
do środka i schodami podążyła na siódme piętro. Po kilku minutach stała przed
portretem Grubej Damy.
-Gryfomanis. - wypowiedziała hasło, na co obraz się
rozsunął, a ona przeszła do Pokoju Wspólnego. Na kanapie zauważyła panną Senior
i Weasley.
-Dziewczyny... - zagadnęła i usiadła na fotelu obok kanapy.
- Widziałyście może Jen?
-Ciociu... - zaczęła Iza. - Widziałyśmy ją tylko na
śniadaniu i na lekcjach. Nie było jej na obiedzie, ale później na Opiece Nad
Magicznymi Stworzeniami była, a potem... ślad zaginął. Martwimy się o nią i właśnie
rozważałyśmy, gdzie może teraz być. Główne wyjście wychodzi na to, że w swoim
własnym dormitorium, ale jej tam nie ma. Tak powiedział nam Alexan. Potem
myślałyśmy o Hogsmeade. Nie sprawdzałyśmy tam, bo nie możemy wychodzić bez
zgody.
-Hogsmeade mówicie? - Miona przez chwilę się zastanowiła. -
Wiecie co? Ja pójdę to sprawdzić. - wstała z siedzenia. - Dziękuję dziewczyny.
A macie dzisiaj jeszcze jakieś zajęcia?
-Mieliśmy mieć Astronomię, ale to nam odpada. -
odpowiedziała Nadine.
Już wychodziła, aż nagle nasunęło się jej jeszcze jedne
pytanie, ale o to, zapyta małżonka.
***
-Kochanie... - zaczęła, gdy weszła do gabinetu Malfoya,
który znajdował się w lochach. - Wiesz może gdzie Harry? Ale mój brat. Bo syn
jest przy Jasmine. Widziałeś go?
-Powinien być teraz na boisku. Coś tam sprawdza.
-Dzięki. - odparła i zmierzyła ku kierunkowi miejsca
rozrywki Quidditcha. Arystokrata miał rację. Potter tam był, razem z synem,
Fredem.
-Cześć Harry. - przywitała się. Odwrócił się w jej stronę i
ją przytulił na powitanie.
-Hej Mionka. Jak tam? Jeszcze nie rozmawialiśmy ze sobą...
nie wiedziałem, że jest tak ciężko z tą nauką. - zaśmiał się.
-Ty lepiej nie marudź, bo ty masz tylko lekcje latania, a
ja, Draco, Ginny, Sofie, Cho... mamy jeszcze posprawdzać prace domowe, eseje...
To nie marudź.
-Lubisz mnie denerwować. - uśmiechnął się. - Wszystko w
porządku?
-Ech... -
westchnęła. - Draco i ja to spokojnie. Harry obecnie opiekuje się Jasmine i
Jean. Czuje się za nie odpowiedzialny. A Jen... Nadal. Niby się trochę
uspokoiło, ale to tylko cisza przed burzą. Nie wiedziałam, że przez te jedne
dawne zjawisko, może być całą przyszłością życia. A jak się Ginny trzyma? Nie
widziałam jej jeszcze, nie licząc posiłków.
-Ciężko jest ją złapać. Naładowała sobie za wiele pracy na
początek. Radziłem jej, by najpierw powtarzała z starszymi klasami zaklęcia,
jednak ona dodawała od razu te nowe i wiele uczniów mają problemy... To musi im
wszystko dokładnie jeszcze raz tłumaczyć... Niekiedy zdarza się tak, że późno
wraca do naszej sypialni. Ale jutro sobota, więc może się uspokoi i może
wpadniemy wspólnie do Hogsmeade?
-Możemy. - uśmiechnęła się.
~~*~~
-Gdzie jest Jen? - zapytał wystraszony blondyn, gdy odkrył,
że nie ma jego siostry w pokoju. A jest już tak późna godzina. Właśnie wrócił z
Jas z szpitala. Dzisiaj miał patrol z Alexandrem.
-Ja nie wiem. - odpowiedział Puchon. - Chodź. Może podczas
patrolu ją znajdziemy.
-Dobra to idziemy. Dobranoc Jasmine. - zwrócił się do
dziewczyny i ją przytulił.
-Dobranoc.
-I pamiętaj. Niczym się nie przejmuj. - posłał jej uśmiech,
który odwzajemniła. Prefekci wyszli na korytarz. Postanowili, że pójdą od samej
góry, czyli Sowiarni. Poszli na górę. Gdy mijali drzwi pomieszczenia z sowami,
Malfoya coś skusiło na to, by wejść do środka. Miał jakieś dziwne przeczucie,
że musi koniecznie tam wejść. Otworzył drzwi i zszokował się. Pod ścianą na
ziemi, leżała jego siostra. Szybko do niej podbiegli. Harry kucnął. Była cała
zimna. Niektóre kosmyki włosów zasłaniały jej twarz. Alexander ściągnął kurtkę,
którą miał na sobie i przykrył nią dziewczynę. Była zmarznięta. Nim blondyn
wziął Jen na ręce, szatyn coś zauważył.
-Harry... ślady.
-Jakie ślady?
Zabini wyciągnął rękę ku szatynki, po czym pogładził jej
przedramię. Brat spojrzał na te miejsce. Blizny... ona się cięła. Niektóre rany
były świeże. Jak on mógł tego nie zauważyć? Przecież tyle spędzał z nią czasu,
a ona chodziła w krótkich rękawkach. Kiedy ona zaczęła, że tego nie spostrzegł?
Są dwie opcje. Pierwsza: Robiła to od niedawna. Druga: Rzucała specjalne
zaklęcie ukrywające, tak, jak zrobiła to pierwszego września.
-Pozostawmy to jak na razie. - mruknął. - Ciekawe, jak
długo już tu leży... Trzeba ją stąd zabrać i zanieść do pokoju.
-A nie lepiej do skrzydła? - spytał.
-Wolę mieć ją pod okiem, albo chociaż pewność, że nic się
jej nie stanie. Dam do dormitorium hasło, by nikt nieproszony nie mógł wejść.
Wziął dziewczynę na ręce i razem z towarzyszem wrócili do
salonu. Malfoy położył ją w swoim łóżku, po czym przykrył, aż za szyję.
Pozostawił kurtkę Alexana przy niej. Taka była prośba Puchona. Nim wrócili na
patrol, tak jak chłopak powiedział, tak zrobił. Dodał hasło. Będzie o nim
wiedział tylko Alexan, Jean i Jasmine. No jeszcze ewentualnie rodzice.
Dziewczynom przekaże to rano, gdy się spotkają. Podczas patrolu, rozmawiali o
Malfoyównej, dlaczego ona może się ciąć. Pogadają z nią o tym, gdy będą mieli
okazję.
~~*~~
Tato!
Nie
martw się. Znaleźliśmy Jean. Nic jej nie jest (mam nadzieję).
Aktualnie
jestem na patrolu z Alexandrem. Musimy pogadać.
Ja,
ty, Jen i mama.
Jak najprędzej.
Jest to poważna sprawa.
Znajdziecie
czas jutro? Jest sobota i nie ma zajęć.
Z
odpowiedzą czekam teraz sową, bądź na śniadaniu.
Harry.
PS:
Założyłem hasło do mojego dormitorium. Orandis.
Draco przeczytał krótki liścik, który otrzymał od syna. Zawołał
Hermionę. Gdy znalazła się obok niego, dał jej karteczkę do przeczytania.
Przeczytała. Zaczął odpisywać:
Dobrze.
To jutro około osiemnastej pójdziemy razem do Hogsmeade do Pubu "Pod
Trzema Miotłami".
Czekajcie
na nas w swoim salonie prefektów. Przyjdziemy po Was.
Tata.
Złożył makulaturę i podał sowie, która czekała na list
odpowiadający. Złapała liścik dzióbkiem i pofrunęła do młodego Malfoya. Gdy
przeczytał odpowiedź, ucieszył się, że to tak szybko będą mogli porozmawiać.
-------------------------------------------------------------------------
Tak. Odwiesiłam bloga :) . W ogóle nie wiem, po jakiego grzyba go zawieszałam ;p . Nie było operacji. Zostaje ona przełożona. Już było tak blisko, ale coś się zdarzyło i mam ją przełożoną, jednakże nie wiem kiedy...
Rozdział jest niebetowany, przez moją betę. Będzie jeszcze tak przez kilka rozdziałów.
Przepraszam za błędy, jeżeli takowe się znajdują.
Pozdrawiam,
Kaja.
-------------------------------------------------------------------------
Tak. Odwiesiłam bloga :) . W ogóle nie wiem, po jakiego grzyba go zawieszałam ;p . Nie było operacji. Zostaje ona przełożona. Już było tak blisko, ale coś się zdarzyło i mam ją przełożoną, jednakże nie wiem kiedy...
Rozdział jest niebetowany, przez moją betę. Będzie jeszcze tak przez kilka rozdziałów.
Przepraszam za błędy, jeżeli takowe się znajdują.
Pozdrawiam,
Kaja.
Heh, czyli nie tylko ja wykorzystuję motywy cięcia się ://
OdpowiedzUsuńChociaż czemu się dziwić, temat oklepany jak cholera XD
Rozdział bardzo mi się podobał, nie widziałam ani jednego błędu. Dużo się działo, to na pewno na plus. Tak czytam i porównałam sobie styl pisania i ortografię pierwszych rozdziałów a tego... takie "WOW!" :'D
Czekam na więcej i całuję :3
Jeeej! :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że odwieszasz! :**
Rozdział cudny... *.* Harry i Jasmine! :D Już lubię tą parkę. :*
Kurczę! Co ten Rafael powiedział Jen? ;c
Kiedy następny roz... Oh ja głupia.. przecież jest napisane! >.<
Pozdrawiam i życzę weny. :**
Cieszę się, że zawieszenie trwało tak krótko! :)
OdpowiedzUsuńMam pewną teorię na temat Jean. Czy ona potrafi przewidywać przyszłość, przewidywać niebezpieczne i nieszczęśliwe wypadki?
Dlaczego Jean się tnie i jak długo to robi? Co powiedział jej Cant? :( Martwię się o nią. :(
Cant nie przypadł mi do gustu. Nie wzbudza we mnie żadnych pozytywnych uczuć. Wydaje mi się, że on będzie jedną z głównych przyczyn cierpienia Jean. On do niej nie pasuje. On nie jest Draco, a Jean to nie jest Hermiona.
Harry i Jasmine, uwielbiam. :) Oni są dla siebie stworzeni. Są odzwierciedleniem Draco i Miony. :)
Rozpływam się nad retrospekcją. Harry od małego był odpowiedzialnym i ciepłym chłopakiem. :) Bardzo przypomina mi swojego ojca. :) I jeszcze jedno, chłopak ma wyczucie czasu :D
A ... Draco i Miona są nadal tak samo w sobie zakochani, jak te 15 lat temu. :) Romantycznie, bardzo romantycznie. :)
Pozdrawiam Lily M. ;*
"(...)chciała powiedzieć "Wszystko będzie dobrze", jednak tego nie zrobiła, bo wiedziała, że to bardziej dobija człowieka." Ojć, mądre słowa, mądre słowa.
OdpowiedzUsuńHarry i Jasmine ^^ Jeja Harry jest taki...słodki, opiekuńczy, troskliwy i wg oh i ah *.*
Cast -.-' Kuź przeczytałam jego nazwisko i już się we mnie buzuje xd
Yorki - małe anorektyki xd Dobra przyznaje się...Masz mnie...Odwala mi o.O
Oj Jen, Jen...
Nadrabiająca zaległości : To$ka xd
Jeju naprawdę fajny rozdział :) Kurcze czemu Jean się tnie ;( Mam nadzieję że Harry i Jasmine będą razem ;)
OdpowiedzUsuń