poniedziałek, 7 października 2013

38.2 ~~ Alexander proszę... Quédate conmigo...

"Pogódź się z nim, jeżeli jesteś pokłócona. Wiedz, że to
będzie dla niego wybawienie..."

Rozdział 38.2
Alexander proszę... Quédate conmigo...

    -Alexan! - zawołała po raz kolejny dziewczyna. Biegła ile sił w nogach, by go dogonić. Czuła się odpowiedzialna za to, że go wyśmiali. On jedyny z tej czwórki ma talent do śpiewu. Oni tak strasznie fałszowali, ale Zabini nie. Po raz pierwszy słyszała by rapował. A tak dużo czasu z nim spędzała. Jeżeli już, to tylko śpiewał. Kochała śpiewać z nim w duecie. Najzabawniej było jak byli u niej, bądź u niego w pokoju. Jak mogli go wyśmiać?
    -Błagam stój! - krzyknęła. Była coraz bliżej. Zauważyła, iż zwolnił kroku. Gdy była bardzo blisko niego, odwrócił się w jej stronę. Miał smutną minę. Nie wiedziała skąd, ale usłyszała spokojną melodię.
    Teraz tak zaczęło. Wszystko wskazywało na to, że tylko ona ją słyszy. Nadal słysząc tę melodię, spojrzała mu głęboko, w jego brązowe tęczówki. Muzyka jej nie opuszczała.
    -No dalej Jean... - zaczął. - Śmiej się ze mnie. Powiedz, jaki jestem beznadziejny. Przecież wiem, że na to zasługuję. Nie jestem ciebie wart, ale wiedz, że cię... - urwał.
    Poczuł po raz kolejny... jej delikatne, ciepłe usta. Szatynka go pocałowała. To było jak ukojenie. Zapomnienie o problemach. Było jak w niebie, w raju. Poczuł to, co czuł przy każdym pocałunku z nią - miłość zmieszana z szczęściem. Niestety... pocałunek był na krótko. Kiedy się odczepiła, lekko się zarumieniła.
    -Nie mów tak. - powiedziała szeptem, a jej oczy ponownie się zaszkliły. - Jesteś wyjątkowy Alexan... przepraszam cię za wszystko! Przepraszam, że zachowywałam się wobec ciebie jak fałszywa suka! Cant mnie okłamał! Powiedział, że to ty mnie nazwałeś dziwką! A ja głupia i naiwna mu uwierzyłam! Przepraszam! Jestem też taka rąbnięta, iż z tobą nie porozmawiałam! Nie rozmawiałam! Od tego czasu co się o tym dowiedziałam, byłam dla ciebie wredna, oschła... Wybacz mi. Prawdę odkryłam, gdy wybiegłeś wściekły z dormitorium Harry'ego, rozwalając tym samym jego drzwi... pobiegłam za tobą. Alexander proszę... - przełknęła głośno ślinę. - Quédate conmigo...[1] - powiedziała po hiszpańsku, a jej oczy wypuściły jedną samotną łzę. Szatyn przetarł go swoim kciukiem, ciągle patrząc w oczy Gryfonki.
    -Nie przepraszaj, bo nie masz o co... - oznajmił. - Nie jesteś ani suką, ani dziwką, tylko wyjątkową, kochaną Jean. Jesteś tą Jean, którą tak bardzo pokochałem. To ty mi pomagałaś, gdy byłem mały. Po tym jak się dowiedziałem, iż Blaise nie jest moim biologicznym ojcem. Byłaś przy mnie. To ja powinienem cię przeprosić. Uświadomiłem sobie, że ze mną było ci źle, gdy byliśmy parą...
    -Nie prawda! - zaprzeczyła. - Było mi z tobą najlepiej! Musiałam zerwać, z kompletnie innego powodu... Zrobiłam to dla twojego bezpieczeństwa i dobra... O tym się dowiesz swoim czasie...
    Nic nie odpowiedział. Ciągle patrzyli sobie w oczy. Ulżyło mu, że to nie przez niego, ich związek się zakończył. Jednakże... to bolało. Rozstanie z nią zabolało. Po chwili oderwał wzrok i zaczął ściągać swoją ciemną kurtkę, którą założył towarzyszce. Miała na sobie tylko tę bluzkę z kompletem spodni i butów. Podziękowała z nieukrywanym uśmiechem. Złapał ją niepewnie za dłoń, którą potem ona (ku jego szczęściu) uścisnęła. Melodia, którą słyszała Malfoyówna zaczynała cichnąć. Po chwili w ogóle już jej nie słyszała.
    -Alexan... - zagadnęła niepewnie dziewczyna.
    -Hm?
    -Gdy słyszałam tę piosenkę od ciebie, to wsłuchiwałam się w te słowa... wszystko opisuje nas, jednakże mam pytanie... czy ty piłeś wódkę? Czy paliłeś?
    Ten się tylko cicho zaśmiał.
    -Nie. Akurat tego nie robiłem, ale chciałem ci tę zaprezentować. Tęskniłem za tobą. Tęsknię, gdy cię nie ma.
    -Jeżeli już przy tym... Przecież ja nie jestem daleko.
    -Dla mnie jesteś. - uśmiechnął się powtórnie. Popatrzył w jej oczy. - Jean... Te extrañé. [2]
    -Ja za tobą też Alexan. - przytuliła się do niego.
***
    -Widziałeś to?
    Fred patrzył zszokowanym wzrokiem na swojego brata-bliźniaka, Jamesa.
    -Widziałem właśnie. Nie ma co. Cant ma tupet. Jest po prostu pieprznięty. - mruknął Jams.
    -Wiesz co?
    -Co?
    -Mam świetny pomysł na zemstę. Zemścimy się na nim, za Jean.
    -Czy myślisz o tym, co ja myślę?
    -Uważam że tak. - kiwnął głowom Fre, zarazem uśmiechając się chytrze.
~~
    -Coś długo jej nie ma... - odparła zmartwiona Hermiona zaglądając za córką w stronę drzwi.
    -Na pewno rozmawia z Alexanderm ciociu. - oznajmiła Izabelle.
    -A gdzie jest Jasmine i Nadine? - zapytał Harry, który właśnie podszedł do rodziców.
    -Były co dopiero tutaj... - Draco także nie miał pojęcia, gdzie się podziały dziewczyny. - Ale chwila... Gdzie jest ten Cant?
    Malfoyowie i Weasleyówna rozejrzeli się na siedząco dookoła lokalu. Właśnie. Nie było Rafaela. Nagle podeszli do nich Potterowie, Zabiniowie i Weasleyowie.
    -Wolne? - spytała Sofie.
    -Pewnie. Siadajcie. - mruknęła Hermiona.
    -A co jak on poszedł za Jen? Idę poszukać. - po tych słowach, młody Malfoy zmierzył ku drzwi. Gdy tylko chciał je otworzyć, ktoś zaciągnął go w kąt. Gdy przystanął spostrzegł kto to taki.
    -Jasmine. O co chodzi?
    -Harry... gdzie jest Jean?
    -N-Nie wiem. Co ty taka przerażona?
    -Muszę jej coś przekazać. Bardzo ważnego.
    -Na pewno zaraz przyjdzie. - spojrzał za siebie. Spostrzegł, że wyjście się otworzyło, a stanęła w nich uśmiechnięta Jean, która... była przytulona do Zabiniego, a on obejmował ją w talii. Uśmiechnął się na ten widok. Cieszył się, że jego ukochana siostrzyczka i jego najlepszy przyjaciel są zgodzeni. Prawie że nie słyszał swojego imienia, które wypowiadała Krukonka. Po chwili złapał się szybko za swoje ucho i spojrzał na brunetkę.
    -Jas! Czemu mi strzeliłaś w ucho?
    -Nie reagowałeś. Chodź ze mną do Jen, bo muszę jej powiedzieć o tym, że... - przerwała, bo spostrzegła Nadine. - Albo wiesz co? Ja sama pójdę jej powiedzieć. - zniknęła w tłumie gości.
    -Ech... te kobiety... - zaśmiał się cicho.
~~
    -Jean!
    -Idź usiądź. Zaraz do ciebie dojdę. - szepnęła szatynka w stronę towarzysza, po czym on odszedł. - O co chodzi Jas?
    -Chodź ze mną.
    -Ale po co?
    -Muszę z tobą porozmawiać.
    -Ale ja...
    -Jest to bardzo ważne Jen. Uwierz mi.
    -No dobrze... - mruknęła. Ciemnooka złapała przyjaciółkę za nadgarstek i zaprowadziła ją do damskiej łazienki. Gdy zamknęła drzwi, oparła się o nie plecami i głośno westchnęła. 


Perspektywa pierwszoosobowa - Jasmine

    Zastanawiałam się, jak to wszystko jej powiedzieć.Analizowałam wszystko, co usłyszałam. Nie miałam pojęcia, czy mi uwierzy, w końcu ona jest jej przyjaciółką. No ale ja też nią jestem! Będzie na pewno ciężko ją przekonać, iż mówię całkowicie poważnie i szczerą, najszczerszą prawdę, jaką mogłabym jej tylko powiedzieć. Bałam się jej reakcji. Pamiętam też, jak wtedy było, gdy się dowiedziała, że jej najlepsza przyjaciółka - Kathrine - umarła. Widziałam jej płacz i załamanie podczas pogrzebu. Uczestniczyłam także w tym. Znałam ją, a to, że była ona przyjaciółką Jean, postanowiłam, iż będę jej wsparciem.
    -Jen...

Perspektywa pierwszoosobowa - Jean

    Popatrzyłam na nią. Zaczęłam się bać, co takiego chce mi powiedzieć. Jeżeli chodzi o Rafaela, to nie wiem czy wytrzymam do końca tej rozmowy. 
    -Słyszałam coś, czego nie powinnam słyszeć, albo i miałam usłyszeć. - oznajmiła na jednym wydechu. Nadal nie wiedziałam o co chodzi.
    -Ale o co chodzi? - zapytałam trochę zniecierpliwiona. Czekała mnie jeszcze rozmowa z Alexanem, bo mam pewne pytania co do niego i jeszcze trzeba doprowadzić ten koncert do końca.
    -Tylko się nie wkurz... Cant spiskuje przeciwko tobie z pewną dziewczyną.
    -Jaką?
    -Z Nadine... - odparła po chwili ciszy.
    Złapałam się za czoło. Szybko przemyślałam te słowa. Ten dupek współpracuje z... moją przyjaciółką? Z trudem powstrzymałam łzy. Zdołałam tylko wydusić po hiszpańsku:
    -Sobre mi mierda... [3]

Perspektywa trzecioosobowa

    -Jas... nie... ja nie wierzę. - stwierdziła po chwili Jen.
    -Czemu mi nie wierzysz? Mówię prawdę! Czy kiedykolwiek cię okłamałam?
    -No nie, ale... nie mogę w to uwierzyć. Nadi nigdy by tego mi nie zrobiła.
    -Czy jesteś taka naiwna? Znów nie chcesz uwierzyć w prawdę, tak jak to było z Alexanem. Osądzałaś go o to, iż nazwał cię dziwką, a okazało się, że to był Raf! Czy najlepszej przyjaciółce nie uwierzysz?
    -Muszę to jeszcze przemyśleć... - odpowiedziała smutno.
    -Chodź. - złapała ją za rękę i razem wyszły z pomieszczenia, by dołączyć się do innych. Malfoyówna musiała jednak wrócić na scenę, skąd przeszła do pomieszczenia, w którym czekał na nią Harry.
    -Gdzieś ty była?
    -Gadałam z Jasmine. 
    -Coś się nie wydajesz szczęśliwa... - szepnął.
    -Nic mi nie jest. Na prawdę.
    -Chodź do mnie. - wystawił swoje ręce, zapraszając ją do przytulenia. Podeszła do niego ufnie i go objęła, a on odwzajemnił gest. - Trzeba będzie chyba poprawić relacje między tobą, za Alexandrem.
    -Masz rację Harry. Masz rację...
--------------------------------------------------
[1] - Zostań ze mną...
[2] - Tęskniłem za tobą.
[3] - O ja pierdole...
--------------------------------------------------
Rozdział wcześniej ;P . To, co chciałam dać w tym rozdziale, daję w następnym ^^ .
Będzie jednak trzy części. Nie wiem czy zdążę na niedzielę z następną częścią.
Najbardziej chciałam tutaj dać właśnie te "wyznania" Jean i Alexana oraz tę krótką rozmowę z Jasmine i Jen.
Dobra... ja uciekam ;d
Dedyki? Niestety, ale za to, iż jest krótka notka, dla nikogo ;-; . Ale ważne, że rozdział jest ^^ .
Pozdrawiam i całuski!
Kaja Malfoy
PS: Ciekawe czy się domyślicie, jaką to zemstę naszykują Fred i James ;D . Gdy o tym myślę, zaczynam się śmiać jak głupia xD

14 komentarzy:

  1. Nie domyslam się, ale jak ciebie znam, to na pewno będzie wesoło... Może i drastycznie, ale zawsze wesoło. Zawsze! :D
    Piękne są te wstawki w innym języku... To hiszpański, tak? Kocham goo <3
    Cieszę się, że się pogodzili! To musiało w końcu nastąpić i pięknie, pieknie ci wyszło!
    Dziękuję za tak cudny rozdzialik :*
    Lumossy
    im-possible-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo świetny pomysł i czas akcji, w której będzie ta zemsta ;D.
      Tak, jest to hiszpański :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Super rozdział :-) Czekam niecierpliwie na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* niech Jean i Alexander będą razem błagam! Będzie z nich taka słodka para*.* <3 Świetny rozdział jak zawsze. :*****
    Pozdrawiam,
    Dark Liliane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już byli razem xD . Dalszych ich losów nie zdradzę ;p xD :D
      Pozdrawiam także

      Usuń
  4. Czy to znaczy, że Jean i Alexander będą razem? Proooooszę! ;*
    Jak rozmawiali to o mało brakowało, a bym się popłakała. Bardzo podobało mi się to! A ta melodia ... odzwierciedla wszystkie ich uczucia. Och, ten Titanic... :) Wstawki językowe.... Poemat! :)

    Dzisiaj, czytając ten rozdział, czułam się tak jakbym była tuż obok nich. ;)

    Nadine - już jej nie lubię! Jak ona tak może?! Co nią kieruje?! Zazdrość?! Szkoda, że Jean trafiła na taką przyjaciółkę jaką jest Nadine. :(

    Pozdrawiam Lily M. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie wiem co to znaczy xD . Zobaczy się ;D xD
      Szczerze to ja płakałam podczas pisania tej rozmowy między nimi. Głównie było to także spowodowane muzyką...

      Ja też jej nie lubię xD . Zobaczysz co nią kieruje ;)

      Usuń
  5. No tak tak, na początku chciałabym powiedzieć, że uwielbiam twojego bloga :D Szczególnie te kilka rozdziałów drugiej części przypadło mi do gustu. Twoja historia jest bardzo intrygująca i już nie mogę się doczekać kolejnej notki :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. słodkie są te wyznania.:D
    świetnie powplatane kwestie w języku hiszpańskim.
    Nadine? really?
    CUDOWNE.♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jakie ;3 . Zastanawiam się właśnie, czy nie za dużo tej słodkości xD . No cóż... lubię na słodko ;D xD
      Dziękuję.
      Dzięki i także pozdrawiam ;D

      Usuń
  7. No wiedziałam, że z tego coś będzie.! *.*
    Hiszpański.? Kocham Cię.! *.*
    Melodia z Titanic'a robi swoje ^^
    "Pieprznięty" Hahaha leże i kwiczę xd
    Sobre mi mierda.! Co oni kurwa knują.!? Cant'a rozumiem, bo to debil, ale Nadine.?! No nie.!
    Właśnie.! Zemsta.! Hah jestem ciekawa co wykombinowali xd

    Grrrr i znów krótki komentarz :_:
    To$ka...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe czemu Nadine spiskuje z tym Cantem :( Przecież jest przyjaciółką Jean.. No lecę czytać kolejny rozdział, mam nadzieję że bd tam ta zemsta Freda i Jamesa, bo jestem ciekawa co wymyślili ;)
    Aga W ;)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy