"-Co takiego byś chciała na urodziny?
-By wszystkie rany po prostu zniknęły i nigdy nie wracały..."
Rozdział 38.3
Och ty mała głup... Merlinie! To Jesika!
Wrócili na scenę. Postanowili, że czas na piosenki z przyjaciółmi. Jako pierwsza miała być Jean z Jasmine. Bliźniacy zatrzymali się na scenie.
-A teraz zaśpiewam pewną piosenkę, razem z moją najlepszą przyjaciółką, Jas. - odparła Jen, po czym, Harry wrócił do rodziców, zaś na jego miejsce wskoczyła Krukonka. Wzięła od Ślizgona mikrofon. Gdy dotarła, zaczęła lecieć muzyka...
Uśmiech z ust szatynki nie umiał zejść. Kochała, gdy słyszała szatyna, który śpiewał. Tego koncertu nie zapomni do końca życia. Cóż by to była za piosenka, która nie otrzymała wielkich, głośnych oklasków? Czym by była? Niczym. Nastąpiła chwila przerwy. Po chwili obok niej siedział już Harry, a po drugiej stronie Alexander. Blondyn objął siostrę w talii, a ona położyła swoją głowę na ramieniu jubilata.
-Skąd pomysł na tę piosenkę? - zapytała Jasmine.
-A nie ważne. - zaśmiał się Ślizgon.
-Mów. - poprosiła Jen.
-Coś za coś siostrzyczko.
-Nie, nie zrobię ci eseju na transmutację. - pokazała mu język.
-Czemu?
-Bo nie ma dżemu.
-A marmolada się nie nada. Jeden zero dla mnie młoda.
-Czy ty zawsze musisz się ze mną droczyć?
-A dlaczego nie?
-Chyba sraczego. - zaczęła się śmiać.
-Co?
-Jajco w zoo. Jeden jeden. - dała mu całusa w policzek.
-Och ty mała głup... Merlinie! To Jesika! - zawołał, gdy zauważył, iż drzwi do lokalu się otworzyły, a stanęła w nich bardzo znana, polska piosenkarka. Nawet jak ona była Polką, a on Brytyjczykiem, to i tak słuchał jej piosenek. Rozumiał te teksty, bo uczył się polskiego razem z siostrą. Obserwował ją. Miała na swojej twarzy uśmiech. Podeszła do barku, za której ladą, stała Susinne. Coś wskazywała na solenizantów. Po chwili nowo przybyła doszła do piątoklasistów.
-Jean i Harry Malfoy? - spytała po angielsku w stronę Jasminy i Alexandra.
-Nie... my jesteśmy ich przyjaciółmi. To są oni. - odpowiedziała Krukonka wskazując na Ślizgona i Gryfonkę. >Jesika< posiadała duże, brązowe oczy. Długie, ciemne falowane włosy. Na jej twarzy malował się piękny uśmiech, tworząc słodkie dołki. Była >ubrana< w fioletowy komplet. Na uszach miała zawieszone duże, srebrne kolczyki, a na nadgarstku grubą bransoletkę w tym samym kolorze co kolczyki. Włosy spięte w wysoki, długi kucyk.
-Witajcie. - odparła. - Jestem Jesika. Zostałam tutaj zaproszona, przez pewną osobę, która siedzi właśnie przy tym stoliku.
Harry spojrzał po wszystkich, a spojrzenie zatrzymał przy uśmiechniętej siostrze.
-Jean... - zaczął.
-Jeszcze raz wszystkiego najlepszego braciszku. Tak, to ja wprowadziłam ją tutaj.
-Ale... jak tutaj się dostałaś? - zapytał piosenkarki. - Przecież to jest miasteczko...
-Uczęszczałam do Hogwartu, tak jak wy. Należałam do Gryffindoru. Jednakże byłam tylko dwa lata, ponieważ potem musiałam wrócić do domu, do Polski. Chciałam zaśpiewać wam dwie piosenki, które specjalnie dla was będą po angielsku...
-Możesz po polsku. - przerwał jej brązowooki. - Ja razem z Jen uczyłem się polskiego niedawno i dzięki temu zrozumieliśmy tekst twych piosenek. Najbardziej mi się podoba "Odległość dzieli nas".
-A mi "Chwytaj chwile". - wtrąciła się szarooka.
-Cieszy mnie to bardzo. - ucieszyła się Jesika.
-A może zaśpiewać ja i ty razem jeden piosenka? - spróbował młody Malfoy po polsku co mu nie wyszło. Kobieta się zaśmiała.
-Musiałbyś odmieniać dobrze liczebniki, czasowniki, a będzie coraz lepiej. - pocieszyła go brązowowłosa klepiąc lekko po plecach.
-A czy mogę dostać od ciebie autograf? - spróbował powtórnie w języku polaków, co mu wyszło.
-Jasne.
Czy jest coś bardziej szczęśliwego od tego, że spełni się jedno z marzeń? Chyba nie. Piosenkarka miała taki piękny głos...
Obok nich tańczył Alexander z Jasmine. Po chwili nastąpiła zmiana partnerów i Jen wylądowała w ramionach najlepszego przyjaciela. Szczęście nie opuszczało nikogo. Czyż jest coś bardziej wspanialszego niż uczucie tego ciepła?
Nagle usłyszała cichy, stłumiony szept:
-Jean... wyjdź za lokal...
-Słyszałeś to? - spytała towarzysza.
-Co takiego?
-Ten głos... ten szept...
-O czym ty mówisz Jen? - zapytał zdziwiony.
-Jean... Muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć... wyjdź proszę... - znów usłyszała szept.
-Wiesz co? - zwróciła się do Puchona. - Zaraz wrócę. Muszę do toalety.
Dała mu przyjacielskiego całusa w policzek i ruszyła do łazienki. Gdy zamknęła za sobą drzwi, myślała jak wydostać się z lokalu. To był głos Narcyzy. Spostrzegła okienko o średniej wielkości. Szybko je otworzyła, po czym przez nie wyszła. Pierwszy raz coś takiego robiła, ale zawsze ten pierwszy raz musi być... Znów szepty... Stawały się one coraz głośniejsze, przez co doszła do właściciela tych wszystkich, cichych zdań. Uśmiechnęła się do Narcyzy, która je odwzajemniała. Szatynka podeszła do niej.
-Babciu... - zaczęła. - Co takiego chciałaś mi powiedzieć? Przepraszam, że tak prosto z mostu, ale...
-Za nic nie przepraszaj skarbie. - przerwała jej. - Chciałam ci najpierw życzyć wszystkiego najlepszego. Harry'emu złożę później, kiedy będzie w swoim dormitorium... Ale skoro już zaczęłaś ten temat... Chodzi o dwie sprawy.
-J-Jakie? Co teraz nadejdzie?
-Pamiętasz co ci mówiłam, kiedy byłam razem z babcią Lily u ciebie w skrzydle szpitalnym? Nadal tego się spodziewaj. Nic się niestety nie zmienia. To była pierwsza sprawa. Druga jest taka: Nie obawiaj i nie bój się przyszłych snów. Może one będą takie realistyczne, ale nie prawdziwe. One się nie spełnią, tak jak to było z Seamusem Finniganem.
-A co zrobię z Cantem? On jest jakiś chory. On jest katem... Chcę się go pozbyć. Chcę, by zniknął z mojego życia. Chcę się od niego uwolnić.
-Uwolnisz się. Stanie się to na Balu Bożonarodzeniowym. - uśmiechnęła się tajemniczo.
-Czemu akurat na balu?
-Zdarzy się tam coś, co cię zaskoczy, jednak pozytywnie. Coś wiem o zemście Freda i Jamesa Potterów, na Rafaelu za to, co tobie robił. Będzie niezły ubaw, a uczniowie, jak i nauczyciele na pewno nie zapomną tego do końca życia.
-Nie mogę już się doczekać. - zaczęła się śmiać szatynka.
-Co byś chciała na prezent ode mnie na urodziny?
Zamilkła. Przecież ma wszystko co chce. Ma kochających się rodziców. Brata, którego bardzo kocha z wzajemnością. Wspaniałych kuzynów i kuzynki. Najlepszą przyjaciółkę, Jasmine. Zgoda z najlepszym przyjacielem, Alexandrem. Ale żeby coś dostać natychmiast i zapomnieć o przeszłości...
-Gdybyś umiała... - wskazała jej swoje przedramię. - Usunąć te blizny. Przypominają mi o przeszłości. Sama nie wiem, dlaczego sięgnęłam po żyletkę... sądziłam, że problemy znikną same.
-Daj mi rękę. - poprosiła Cyza. Posłuchała ją.
Narcyza zaczęła gładzić blizny jubilatki, zarazem mrucząc po cichu jakieś skomplikowane zaklęcia. Jean zaczęło boleć. Zacisnęła mocno zęby i przycisnęła powieki. Nie chciała krzyczeć. Myślała o dobrych rzeczach tego bólu. Pozbędzie się tych wspomnień.
-Już. - usłyszała głos i otworzyła oczy. Sama skóra. Ani jednej blizny. Ani leciutkiego śladu po ostrej żyletce.
-Dziękuję babciu.
-A wiesz może, co mogłabym zrobić dla Harry'ego? Nie wiem co mam mu dać...
-Mam pomysł. - po tym zaczęła coś szeptać do jej ucha.
-To da się zrobić? - odezwała się, gdy skończyła szeptać.
-Pewnie. - odpowiedziała kobieta. - A teraz leć do rodziny i przyjaciół. Za niedługo się zobaczymy skarbeńko. Pamiętaj, byś się nie bała Canta. Pamiętaj kim jesteś. Jesteś panną Malfoy. Malfoyowie dostają zawsze tego, co chcą. Z Malfoyami się nie zadziera. - zniknęła.
-Dziękuję wszystkim tym, co tutaj przyszli! To były naprawdę nasze najlepsze urodziny, które nigdy, przenigdy nie zapomnimy! - ogłosiła szarooka.
-To prezent od babci Narcyzy.
Nie rozumiał. Popatrzył się na nią jak na wariatkę. Ona przekręciła teatralnie oczami. Postanowiła mu wyjaśnić.
-Kiedy Jesika śpiewała pierwszą piosenkę, to słyszałam jej szept. Wyszłam na dwór przez okno w łazience. Spotkałam babcię. Dała mi prezent urodzinowy, którym było usunięcie blizn. - pokazała mu przedramię. - Potem się spytała, co takiego ty byś chciał. Powiedziałam jej, iż twoim marzeniem było, by dostać całusa w policzek od Jesiki.
-Dziękuję. - przytulił ją.
=================================
|//~1~\\| - Ola - Tylko Ty i Ja
|//~2~\\| - Mateusz Mijal ft. Liber - Winny
|//~3~\\| - Król Lew - Miłość rośnie wokół nas
-A teraz zaśpiewam pewną piosenkę, razem z moją najlepszą przyjaciółką, Jas. - odparła Jen, po czym, Harry wrócił do rodziców, zaś na jego miejsce wskoczyła Krukonka. Wzięła od Ślizgona mikrofon. Gdy dotarła, zaczęła lecieć muzyka...
{JEAN} Na przekór losu podążać chce,
Wyznaczoną dla nas trasą {RAZEM} byśmy nie zgubili się.
Przy twoim boku dumnie kroczyć chce,
Wiem, że nie pozwolisz by ktoś skrzywdził mnie.
{JASMINE} Nie raz omawiamy plan,
Jak przeżyć razem życie {RAZEM} bez zbędnych kłótni, kłamstw.
Patrzę w przyszłość ciągle widzę nas.
{JEAN} To uczucie jest prawdziwe,
{RAZEM} Nie rozdzieli nas.
{JASMINE} Za tobą w ogień bym szła,
Moje serce tobie dam.
Nikt nie stanie na drodze nam,
Nie da rady zniszczyć nas.
{JEAN} Obecność twoja jak tlen,
Bez niego nie obejdzie się.
Widzę w twoich oczach ten blask,
Którym onieśmielasz mnie co dnia.
{JEAN} Przed nami mnóstwo zakrętów,
Lecz mimo wszystko wciąż wierzę w nas.
Przeżyjemy wszystko co dał świat,
Zmagamy się z tym już od lat.
{JASMINE} Tylko ty i ja, na zawsze tak,
Synchronicznie razem z falą gnam.
{RAZEM} Twoje słowa twoje łzy,
Na zawsze będą w sercu mym...
{JEAN} Nasza historia burzliwa jest,
Dużo razy nie mogliśmy dogadać się.
Lecz już widzisz, że to ma sens,
Jesteśmy sobie przeznaczeni, ja to wiem.
{RAZEM} Pamiętam wszystkie chwile złe,
Lecz pomijając je, pamiętaj potrzebuje Cię.
{JASMINE} Twoje wzloty i upadki też,
A na samym końcu byłeś i wspierałeś mnie.
{JEAN} Za tobą w ogień bym szła,
Moje serce tobie dam.
Nikt nie stanie na drodze nam,
Nie da rady zniszczyć nas.
{JASMINE} Obecność twoja jak tlen,
Bez niego nie obejdzie się.
Widzę w twoich oczach ten blask,
Którym onieśmielasz mnie co dnia.
{JEAN} Przed nami mnóstwo zakrętów,
Lecz mimo wszystko wciąż wierzę w nas.
Przeżyjemy wszystko co dał świat,
Zmagamy się z tym już od lat.
{JASMINE} Tylko ty i ja, na zawsze tak,
Synchronicznie razem z falą gnam.
{RAZEM} Twoje słowa twoje łzy,
Na zawsze będą w sercu mym.
{JEAN} Zaczęło się gdy poznałam Cię,
Jak w melodii zawsze uzupełniamy się,
Przy tobie wszystkie rany znikają gdzieś...
{JASMINE} Nie ważny dzień on nie liczy się,
Czas płynie szybciej kiedy stoisz obok mnie,
{RAZEM} To ten moment w którym nie dam się...
{JEAN} Przed nami mnóstwo zakrętów,
Lecz mimo wszystko wciąż wierzę w nas.
Przeżyjemy wszystko co dał świat,
Zmagamy się z tym już od lat.
{RAZEM} Tylko ty i ja, na zawsze tak,
Synchronicznie razem z falą gnam.
{JEAN} Twoje słowa twoje łzy,
Na zawsze będą w sercu mym....
{RAZEM} Przed nami mnóstwo zakrętów,
Lecz mimo wszystko wciąż wieżę w nas.
Przeżyjemy wszystko co dał świat,
Zmagamy się z tym już od lat.
Tylko ty i ja, na zawsze tak,
Synchronicznie razem z falą gnam.
Twoje słowa twoje łzy,
Na zawsze będą w sercu mym... |//~1~\\|
Wyznaczoną dla nas trasą {RAZEM} byśmy nie zgubili się.
Przy twoim boku dumnie kroczyć chce,
Wiem, że nie pozwolisz by ktoś skrzywdził mnie.
{JASMINE} Nie raz omawiamy plan,
Jak przeżyć razem życie {RAZEM} bez zbędnych kłótni, kłamstw.
Patrzę w przyszłość ciągle widzę nas.
{JEAN} To uczucie jest prawdziwe,
{RAZEM} Nie rozdzieli nas.
{JASMINE} Za tobą w ogień bym szła,
Moje serce tobie dam.
Nikt nie stanie na drodze nam,
Nie da rady zniszczyć nas.
{JEAN} Obecność twoja jak tlen,
Bez niego nie obejdzie się.
Widzę w twoich oczach ten blask,
Którym onieśmielasz mnie co dnia.
{JEAN} Przed nami mnóstwo zakrętów,
Lecz mimo wszystko wciąż wierzę w nas.
Przeżyjemy wszystko co dał świat,
Zmagamy się z tym już od lat.
{JASMINE} Tylko ty i ja, na zawsze tak,
Synchronicznie razem z falą gnam.
{RAZEM} Twoje słowa twoje łzy,
Na zawsze będą w sercu mym...
{JEAN} Nasza historia burzliwa jest,
Dużo razy nie mogliśmy dogadać się.
Lecz już widzisz, że to ma sens,
Jesteśmy sobie przeznaczeni, ja to wiem.
{RAZEM} Pamiętam wszystkie chwile złe,
Lecz pomijając je, pamiętaj potrzebuje Cię.
{JASMINE} Twoje wzloty i upadki też,
A na samym końcu byłeś i wspierałeś mnie.
{JEAN} Za tobą w ogień bym szła,
Moje serce tobie dam.
Nikt nie stanie na drodze nam,
Nie da rady zniszczyć nas.
{JASMINE} Obecność twoja jak tlen,
Bez niego nie obejdzie się.
Widzę w twoich oczach ten blask,
Którym onieśmielasz mnie co dnia.
{JEAN} Przed nami mnóstwo zakrętów,
Lecz mimo wszystko wciąż wierzę w nas.
Przeżyjemy wszystko co dał świat,
Zmagamy się z tym już od lat.
{JASMINE} Tylko ty i ja, na zawsze tak,
Synchronicznie razem z falą gnam.
{RAZEM} Twoje słowa twoje łzy,
Na zawsze będą w sercu mym.
{JEAN} Zaczęło się gdy poznałam Cię,
Jak w melodii zawsze uzupełniamy się,
Przy tobie wszystkie rany znikają gdzieś...
{JASMINE} Nie ważny dzień on nie liczy się,
Czas płynie szybciej kiedy stoisz obok mnie,
{RAZEM} To ten moment w którym nie dam się...
{JEAN} Przed nami mnóstwo zakrętów,
Lecz mimo wszystko wciąż wierzę w nas.
Przeżyjemy wszystko co dał świat,
Zmagamy się z tym już od lat.
{RAZEM} Tylko ty i ja, na zawsze tak,
Synchronicznie razem z falą gnam.
{JEAN} Twoje słowa twoje łzy,
Na zawsze będą w sercu mym....
{RAZEM} Przed nami mnóstwo zakrętów,
Lecz mimo wszystko wciąż wieżę w nas.
Przeżyjemy wszystko co dał świat,
Zmagamy się z tym już od lat.
Tylko ty i ja, na zawsze tak,
Synchronicznie razem z falą gnam.
Twoje słowa twoje łzy,
Na zawsze będą w sercu mym... |//~1~\\|
Kolejne oklaski. Gryfonka mimowolnie popatrzyła na stół, który zajmował jej przyjaciel. Uśmiechnęła się do niego, co odwzajemnił. Stała tak przez chwilę patrząc na niego, jednak poczuła, że przyjaciółka ją lekko szturcha. Spojrzała nią, a rozpoznała wzrok, który mówił "Lepiej-Juź-Się-Tak-Na-Niego-Nie-Gap-Bo-Inaczej-Severus-Snape-Powstanie-Zza-Grobu-I-Cię-Pożre". Zeszła razem z nią z sceny i zamieniły się z chłopakami miejscami.
-Jeszcze raz brawa dla dziewczyn! - zawołał Alexan, na co odpowiedzieli wszyscy głośnymi oklaskami.
-Powolutku ten koncercik dobiega końca... - zaczął Ślizgon. - Skoro siostrzyczka zaśpiewała z przyjaciółką, to dlaczego bym nie zaśpiewał coś z moim przyjacielem? Bawcie się dobrze.
Rozbrzmiała melodia...
{HARRY |ŚPIEW|} Chociaż biegnę przed siebie
Serce przestało bić
Tak trudno jest...
Być przedmiotem w torebce tylko na gorsze dni
{ALEXANDER |ŚPIEW|} A wymarzyłem sobie dom, gdzie Ty i Ja
Zbudujemy silną więź
Ulokowałem gdzieś na giełdzie uczuć nas
Wzbijałem się
{HARRY |ŚPIEW|} A sięgam dna...
{RAZEM |ŚPIEW|} Pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się winny, bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś być
{ALEXANDER |ŚPIEW|} To że kiedyś odejdziesz, to jak rzucić na stół, w kasynie los
Spoglądałaś niepewnie, kiedy mówiłem wprost:
{HARRY |ŚPIEW|} Że mamy szczęście, znaleźliśmy siebie już
Tak jak dusze dwie co łączą się na zawsze
Nagle niebo spada w dół
{ALEXANDER |ŚPIEW|} Zabierasz wszystko
{HARRY |ŚPIEW|} Zabierasz wszystko...
{RAZEM |ŚPIEW|} A pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się winny, bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś być
{HARRY |RAP|} Tylko nam zdarzyło się pokochać od tak
Już tylko nam, gdy cała reszta inny ma plan
Chciałaś aleją prawd, tak powoli pójść
Ja autostradą kłamstw, leciałem, gnałem bez tchu
I tu stajemy nadzy na przeciw faktom
Ty już nie czujesz mnie
Nie potrafisz unieść tego już dawno
{ALEXANDER |RAP|} Jedyne wyjście - stać się kimś innym
Cokolwiek zrobię, nie zmienię nic
{RAZEM |RAP|} Jestem winny
{HARRY |ŚPIEW|} A pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się
{RAZEM |ŚPIEW|} winny bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś być
A pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się winny bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś być... |//~2~\\|
-Powolutku ten koncercik dobiega końca... - zaczął Ślizgon. - Skoro siostrzyczka zaśpiewała z przyjaciółką, to dlaczego bym nie zaśpiewał coś z moim przyjacielem? Bawcie się dobrze.
Rozbrzmiała melodia...
Serce przestało bić
Tak trudno jest...
Być przedmiotem w torebce tylko na gorsze dni
{ALEXANDER |ŚPIEW|} A wymarzyłem sobie dom, gdzie Ty i Ja
Zbudujemy silną więź
Ulokowałem gdzieś na giełdzie uczuć nas
Wzbijałem się
{HARRY |ŚPIEW|} A sięgam dna...
{RAZEM |ŚPIEW|} Pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się winny, bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś być
{ALEXANDER |ŚPIEW|} To że kiedyś odejdziesz, to jak rzucić na stół, w kasynie los
Spoglądałaś niepewnie, kiedy mówiłem wprost:
{HARRY |ŚPIEW|} Że mamy szczęście, znaleźliśmy siebie już
Tak jak dusze dwie co łączą się na zawsze
Nagle niebo spada w dół
{ALEXANDER |ŚPIEW|} Zabierasz wszystko
{HARRY |ŚPIEW|} Zabierasz wszystko...
{RAZEM |ŚPIEW|} A pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się winny, bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś być
{HARRY |RAP|} Tylko nam zdarzyło się pokochać od tak
Już tylko nam, gdy cała reszta inny ma plan
Chciałaś aleją prawd, tak powoli pójść
Ja autostradą kłamstw, leciałem, gnałem bez tchu
I tu stajemy nadzy na przeciw faktom
Ty już nie czujesz mnie
Nie potrafisz unieść tego już dawno
{ALEXANDER |RAP|} Jedyne wyjście - stać się kimś innym
Cokolwiek zrobię, nie zmienię nic
{RAZEM |RAP|} Jestem winny
{HARRY |ŚPIEW|} A pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się
{RAZEM |ŚPIEW|} winny bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś być
A pomyliłem się jeszcze raz
A nie da w dłoni zamknąć się dwóch dzikich serc
Nazywam się winny bo cokolwiek zrobiłbym
Już nigdy nie będę właśnie tym z kim chciałaś być... |//~2~\\|
Uśmiech z ust szatynki nie umiał zejść. Kochała, gdy słyszała szatyna, który śpiewał. Tego koncertu nie zapomni do końca życia. Cóż by to była za piosenka, która nie otrzymała wielkich, głośnych oklasków? Czym by była? Niczym. Nastąpiła chwila przerwy. Po chwili obok niej siedział już Harry, a po drugiej stronie Alexander. Blondyn objął siostrę w talii, a ona położyła swoją głowę na ramieniu jubilata.
-Skąd pomysł na tę piosenkę? - zapytała Jasmine.
-A nie ważne. - zaśmiał się Ślizgon.
-Mów. - poprosiła Jen.
-Coś za coś siostrzyczko.
-Nie, nie zrobię ci eseju na transmutację. - pokazała mu język.
-Czemu?
-Bo nie ma dżemu.
-A marmolada się nie nada. Jeden zero dla mnie młoda.
-Czy ty zawsze musisz się ze mną droczyć?
-A dlaczego nie?
-Chyba sraczego. - zaczęła się śmiać.
-Co?
-Jajco w zoo. Jeden jeden. - dała mu całusa w policzek.
-Och ty mała głup... Merlinie! To Jesika! - zawołał, gdy zauważył, iż drzwi do lokalu się otworzyły, a stanęła w nich bardzo znana, polska piosenkarka. Nawet jak ona była Polką, a on Brytyjczykiem, to i tak słuchał jej piosenek. Rozumiał te teksty, bo uczył się polskiego razem z siostrą. Obserwował ją. Miała na swojej twarzy uśmiech. Podeszła do barku, za której ladą, stała Susinne. Coś wskazywała na solenizantów. Po chwili nowo przybyła doszła do piątoklasistów.
-Jean i Harry Malfoy? - spytała po angielsku w stronę Jasminy i Alexandra.
-Nie... my jesteśmy ich przyjaciółmi. To są oni. - odpowiedziała Krukonka wskazując na Ślizgona i Gryfonkę. >Jesika< posiadała duże, brązowe oczy. Długie, ciemne falowane włosy. Na jej twarzy malował się piękny uśmiech, tworząc słodkie dołki. Była >ubrana< w fioletowy komplet. Na uszach miała zawieszone duże, srebrne kolczyki, a na nadgarstku grubą bransoletkę w tym samym kolorze co kolczyki. Włosy spięte w wysoki, długi kucyk.
-Witajcie. - odparła. - Jestem Jesika. Zostałam tutaj zaproszona, przez pewną osobę, która siedzi właśnie przy tym stoliku.
Harry spojrzał po wszystkich, a spojrzenie zatrzymał przy uśmiechniętej siostrze.
-Jean... - zaczął.
-Jeszcze raz wszystkiego najlepszego braciszku. Tak, to ja wprowadziłam ją tutaj.
-Ale... jak tutaj się dostałaś? - zapytał piosenkarki. - Przecież to jest miasteczko...
-Uczęszczałam do Hogwartu, tak jak wy. Należałam do Gryffindoru. Jednakże byłam tylko dwa lata, ponieważ potem musiałam wrócić do domu, do Polski. Chciałam zaśpiewać wam dwie piosenki, które specjalnie dla was będą po angielsku...
-Możesz po polsku. - przerwał jej brązowooki. - Ja razem z Jen uczyłem się polskiego niedawno i dzięki temu zrozumieliśmy tekst twych piosenek. Najbardziej mi się podoba "Odległość dzieli nas".
-A mi "Chwytaj chwile". - wtrąciła się szarooka.
-Cieszy mnie to bardzo. - ucieszyła się Jesika.
-A może zaśpiewać ja i ty razem jeden piosenka? - spróbował młody Malfoy po polsku co mu nie wyszło. Kobieta się zaśmiała.
-Musiałbyś odmieniać dobrze liczebniki, czasowniki, a będzie coraz lepiej. - pocieszyła go brązowowłosa klepiąc lekko po plecach.
-A czy mogę dostać od ciebie autograf? - spróbował powtórnie w języku polaków, co mu wyszło.
-Jasne.
~~
-Ej! Czy ty ją widzisz?
-Kogo? - zapytał zdziwiony Harry.
-To jest Jesika! Ona jest z Polski. Znana piosenkarka! Właśnie daje autograf Harry'emu! - ucieszyła się Ginny.
-To idź ją też poproś.
-Ale ja nie umiem polskiego.
-Po angielsku spróbuj. - jęknął.
***
Harry tańczył razem z Jean przed sceną, a na ich szczęśliwych twarzach kwitnął uśmiech. Marzenie jubilata się spełniło - spotkał osobiście Jesikę, która dała mu autograf i właśnie śpiewa dla niego i siostry.Czy jest coś bardziej szczęśliwego od tego, że spełni się jedno z marzeń? Chyba nie. Piosenkarka miała taki piękny głos...
Obok nich tańczył Alexander z Jasmine. Po chwili nastąpiła zmiana partnerów i Jen wylądowała w ramionach najlepszego przyjaciela. Szczęście nie opuszczało nikogo. Czyż jest coś bardziej wspanialszego niż uczucie tego ciepła?
Nagle usłyszała cichy, stłumiony szept:
-Jean... wyjdź za lokal...
-Słyszałeś to? - spytała towarzysza.
-Co takiego?
-Ten głos... ten szept...
-O czym ty mówisz Jen? - zapytał zdziwiony.
-Jean... Muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć... wyjdź proszę... - znów usłyszała szept.
-Wiesz co? - zwróciła się do Puchona. - Zaraz wrócę. Muszę do toalety.
Dała mu przyjacielskiego całusa w policzek i ruszyła do łazienki. Gdy zamknęła za sobą drzwi, myślała jak wydostać się z lokalu. To był głos Narcyzy. Spostrzegła okienko o średniej wielkości. Szybko je otworzyła, po czym przez nie wyszła. Pierwszy raz coś takiego robiła, ale zawsze ten pierwszy raz musi być... Znów szepty... Stawały się one coraz głośniejsze, przez co doszła do właściciela tych wszystkich, cichych zdań. Uśmiechnęła się do Narcyzy, która je odwzajemniała. Szatynka podeszła do niej.
-Babciu... - zaczęła. - Co takiego chciałaś mi powiedzieć? Przepraszam, że tak prosto z mostu, ale...
-Za nic nie przepraszaj skarbie. - przerwała jej. - Chciałam ci najpierw życzyć wszystkiego najlepszego. Harry'emu złożę później, kiedy będzie w swoim dormitorium... Ale skoro już zaczęłaś ten temat... Chodzi o dwie sprawy.
-J-Jakie? Co teraz nadejdzie?
-Pamiętasz co ci mówiłam, kiedy byłam razem z babcią Lily u ciebie w skrzydle szpitalnym? Nadal tego się spodziewaj. Nic się niestety nie zmienia. To była pierwsza sprawa. Druga jest taka: Nie obawiaj i nie bój się przyszłych snów. Może one będą takie realistyczne, ale nie prawdziwe. One się nie spełnią, tak jak to było z Seamusem Finniganem.
-A co zrobię z Cantem? On jest jakiś chory. On jest katem... Chcę się go pozbyć. Chcę, by zniknął z mojego życia. Chcę się od niego uwolnić.
-Uwolnisz się. Stanie się to na Balu Bożonarodzeniowym. - uśmiechnęła się tajemniczo.
-Czemu akurat na balu?
-Zdarzy się tam coś, co cię zaskoczy, jednak pozytywnie. Coś wiem o zemście Freda i Jamesa Potterów, na Rafaelu za to, co tobie robił. Będzie niezły ubaw, a uczniowie, jak i nauczyciele na pewno nie zapomną tego do końca życia.
-Nie mogę już się doczekać. - zaczęła się śmiać szatynka.
-Co byś chciała na prezent ode mnie na urodziny?
Zamilkła. Przecież ma wszystko co chce. Ma kochających się rodziców. Brata, którego bardzo kocha z wzajemnością. Wspaniałych kuzynów i kuzynki. Najlepszą przyjaciółkę, Jasmine. Zgoda z najlepszym przyjacielem, Alexandrem. Ale żeby coś dostać natychmiast i zapomnieć o przeszłości...
-Gdybyś umiała... - wskazała jej swoje przedramię. - Usunąć te blizny. Przypominają mi o przeszłości. Sama nie wiem, dlaczego sięgnęłam po żyletkę... sądziłam, że problemy znikną same.
-Daj mi rękę. - poprosiła Cyza. Posłuchała ją.
Narcyza zaczęła gładzić blizny jubilatki, zarazem mrucząc po cichu jakieś skomplikowane zaklęcia. Jean zaczęło boleć. Zacisnęła mocno zęby i przycisnęła powieki. Nie chciała krzyczeć. Myślała o dobrych rzeczach tego bólu. Pozbędzie się tych wspomnień.
-Już. - usłyszała głos i otworzyła oczy. Sama skóra. Ani jednej blizny. Ani leciutkiego śladu po ostrej żyletce.
-Dziękuję babciu.
-A wiesz może, co mogłabym zrobić dla Harry'ego? Nie wiem co mam mu dać...
-Mam pomysł. - po tym zaczęła coś szeptać do jej ucha.
-To da się zrobić? - odezwała się, gdy skończyła szeptać.
-Pewnie. - odpowiedziała kobieta. - A teraz leć do rodziny i przyjaciół. Za niedługo się zobaczymy skarbeńko. Pamiętaj, byś się nie bała Canta. Pamiętaj kim jesteś. Jesteś panną Malfoy. Malfoyowie dostają zawsze tego, co chcą. Z Malfoyami się nie zadziera. - zniknęła.
***
-Gdzie byłaś? Co tak długo byłaś w tej toalecie? Ominęły cię całe dwie piosenki od Jesiki. - oznajmił Alexan, kiedy Gryfonka wróciła i zajęła obok niego miejsce.
-Nie ważne kochany. - uśmiechnęła się do niego, po czym wzięła do ręki dyniowego pasztecika i włożyła mu go do ust. Lubiła z nim się droczyć.
***
Nastąpiły jeszcze kilka piosenek z ich wykonania. Ostatnie była solówka Jean.
-No była kompletnie ostatnia piosenka dzisiejszego kon...
-Zaśpiewajcie coś razem! - przerwała jej Jesika. Chodziło jej by jubilaci zaśpiewali coś razem. Młody Malfoy z uśmiechem wstał z siedzenia i podbiegł do siostry i objął ją w talii.
-To co śpiewamy mała?
-Tylko nie mała. - zaśmiała się. - Może... "Miłość rośnie wokół nas"?
-Świetny pomysł.
-Ej! - zawołała za głos. - Tato! Wujku Harry! Chodźcie no na scenę! Jesteście potrzebni!
-Zaśpiewajcie coś razem! - przerwała jej Jesika. Chodziło jej by jubilaci zaśpiewali coś razem. Młody Malfoy z uśmiechem wstał z siedzenia i podbiegł do siostry i objął ją w talii.
-To co śpiewamy mała?
-Tylko nie mała. - zaśmiała się. - Może... "Miłość rośnie wokół nas"?
-Świetny pomysł.
-Ej! - zawołała za głos. - Tato! Wujku Harry! Chodźcie no na scenę! Jesteście potrzebni!
Zdziwieni mężczyźni spojrzeli na siebie. Po co oni? Podeszli do solenizantów.
-Czemu my? - zapytał Draco.
Szatynka szepnęła coś dorosłym. Zrozumieli. Ślizgon podał im mikrofony. Dracon i Potter stanęli na przodzie, a za nimi Jean z Harrym.
-Czemu my? - zapytał Draco.
Szatynka szepnęła coś dorosłym. Zrozumieli. Ślizgon podał im mikrofony. Dracon i Potter stanęli na przodzie, a za nimi Jean z Harrym.
{DRACO} Czuję co się święci!
{POTTER} Co?
{DRACO} Opętał ich zły duch!
{POTTER} O!
{DRACO} Dam głowę,
że w tym naszym trio,
zostanie tylko dwóch...
{POTTER} Eee!
{DRACO} Ta noc karesom sprzyja!
Miłosny tchnęła czar!
W tej sytuacji romantycznej,
co będzie strach się bać!
Mężczyźni odeszli na boki, a jubilaci przeszli na ich miejsca.
{JEAN} Miłość rośnie,
wokół nas!
W spokojną, jasną noc...
Nareszcie świat,
zaczyna w zgodzie żyć!
Magiczną czując noc...
{HARRY} Jak mam jej wyznać miłość?
Jak wytłumaczyć mam?
Kim jestem, co się stało?
Nie wiem.
Co robić nie wiem sam...
{JEAN} Jest tak zamknięty w sobie!
Lecz nie uwierzę, że...
Nie będzie królem,
skoro ma,
królewski ton i gest!
{RAZEM} Miłość rośnie,
wokół nas!
W spokojną, jasną noc...
Nareszcie świat,
zaczyna w zgodzie żyć!
Magiczną czując noc...
-Teraz wszyscy razem zaśpiewajmy refren! - zawołała Jen. Wszyscy Ci, którzy siedzieli z nimi na stoliku podbiegli na scenę, złapali się za ręce i kontynuowali piosenkę.
{WSZYSCY} Miłość rośnie,
wokół nas!
Jej zapach jest tuż, tuż!
Kochać to,
pokonać, troski swe!
Przetrwać pośród burz...
Ci co byli na scenie zamienili się miejscami. Głos znów przejęli profesorowie.
{DRACO} Jeżeli on,
zakocha się...
Nasze sielskie dni...
{POTTER} Odchodzą, w dal!
I nie ma rady...
{RAZEM} Już po nim,
czas na łzy... |//~3~\\|
-Dziękuję wszystkim tym, co tutaj przyszli! To były naprawdę nasze najlepsze urodziny, które nigdy, przenigdy nie zapomnimy! - ogłosiła szarooka.
***
Wszyscy się żegnali z jubilatami. Kiedy Jesika uścisnęła się z piątoklasistką, podeszła do Harry'ego, przytuliła go i podarowała mu buziaka w policzek. Gdy odeszła, popatrzył na siostrę, która się uśmiechała dość zagadkowo.-To prezent od babci Narcyzy.
Nie rozumiał. Popatrzył się na nią jak na wariatkę. Ona przekręciła teatralnie oczami. Postanowiła mu wyjaśnić.
-Kiedy Jesika śpiewała pierwszą piosenkę, to słyszałam jej szept. Wyszłam na dwór przez okno w łazience. Spotkałam babcię. Dała mi prezent urodzinowy, którym było usunięcie blizn. - pokazała mu przedramię. - Potem się spytała, co takiego ty byś chciał. Powiedziałam jej, iż twoim marzeniem było, by dostać całusa w policzek od Jesiki.
-Dziękuję. - przytulił ją.
=================================
|//~1~\\| - Ola - Tylko Ty i Ja
|//~2~\\| - Mateusz Mijal ft. Liber - Winny
|//~3~\\| - Król Lew - Miłość rośnie wokół nas
--------------------------------------------------
O jejku *.* . Tę ostatnią piosenkę, to pisałam dzisiaj oglądając "Król Lew" na laptopie <3 . Kocham tę piosenkę <3 . Jest ona moją ulubioną z tego filmu ;D . No... nie licząc "Hakuna Matata" xD .
Dobra... nie mam pojęcia, kiedy będzie 39 rozdział. Chcę właśnie zrobić w nim to wszystko, co chcę przed balem. Bal będzie w 40 rozdziale. Podzielony na MINIMUM 3 części, chociaż może uda mi się na 5 ;D .
Dedyki dla wszystkich ;** .
Pozdrawiam,
Kaja M.
PS: Rozdział pisany podczas oglądania właśnie wyżej podanego filmu ^^ .
PPS: Szczerze mówiąc... ciężko mi się pisało ten rozdział :/ .
O jejku *.* . Tę ostatnią piosenkę, to pisałam dzisiaj oglądając "Król Lew" na laptopie <3 . Kocham tę piosenkę <3 . Jest ona moją ulubioną z tego filmu ;D . No... nie licząc "Hakuna Matata" xD .
Dobra... nie mam pojęcia, kiedy będzie 39 rozdział. Chcę właśnie zrobić w nim to wszystko, co chcę przed balem. Bal będzie w 40 rozdziale. Podzielony na MINIMUM 3 części, chociaż może uda mi się na 5 ;D .
Dedyki dla wszystkich ;** .
Pozdrawiam,
Kaja M.
PS: Rozdział pisany podczas oglądania właśnie wyżej podanego filmu ^^ .
PPS: Szczerze mówiąc... ciężko mi się pisało ten rozdział :/ .
Król Lew! <3 Bajka mojego dzieciństwa!!
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Nic tej bajki nie przebije <3
UsuńDobry dobór muzyki.;d
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny.;p
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Dzieki ;D
UsuńRozdział świetny :) W ogóle cały ten pomysł z koncertem był genialny :D Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Dziekuje :D
UsuńOjejku.
OdpowiedzUsuńNa początek bardzo Cię przepraszam, że nie skomentowałw ostatniego rozdziału. :c ch6ba, że skomentowałam. Xd niewiem...
Rozdział cudny jak zwykle!
Król Lew! *.* najbardziej wzruszająca bajka z dzieciństwa. ♥ ♥
Pozdrawiam i życzę dużo weny. ;**
''Krol Lew'' - bajka godna nasladowania <33
UsuńDzieki siostra ;D ;**
"-Co takiego byś chciała na urodziny?
OdpowiedzUsuń-By wszystkie rany po prostu zniknęły i nigdy nie wracały..." I już mi się rozdział podoba. Świetny *.*
Kaaajaaa.! Jak śmiesz nabijać się z własnego ojca.?! Chociaż...To zdanie powaliło mnie na łopatki xd
Serio.? Tak jakoś...Dziwna była ta cała scena z Jesiką...
Haha Cyzia.! ;3
*.* Piosnka z "Króla Lwa" *.* Merlinie *.*
Wciągnięta we wspomnienia z dzieciństwa : To$ka ^^
Cudowny rozdział :* Do tego piosenka z '' Króla Lwa'' :) Uwielbiam tą bajkę i tą piosenkę :)
OdpowiedzUsuń