poniedziałek, 21 października 2013

40.1 ~~ Czemu cholerny?

"Najłatwiej i najlepiej robić dobrą minę
do złej gry..."

Rozdział 40.1
Czemu cholerny?

Perspektywa Harry'ego Malfoya

    Leżałem na łóżku, patrząc w przestrzeń. Słyszałem śmiechy Alexandra i Jasminy. Jean na pewno była u siebie, albo w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Byłem szczęśliwy, że mam taką ukochaną siostrę, którą jest Jen. Po naszej poważnej i szczerzej rozmowie w Pokoju Życzeń, przekonałem się, jak to jest, kiedy nie idzie już być silnym. Wiem już, znaczy się, przypomniałem sobie, jakie to uczucie, że chce się do kogoś przytulić, poprosić o radę, bądź po po prostu mieć bliskość najbliższej osoby. Miałem wyrzuty sumienia, że podsłuchałem kłótnię rodziców. Ale co by było, gdybym tego nie zrobił? Mama by się zgodziła na tę aborcję? Nie miałbym tej poważnej i kojącej dla mnie rozmowy z siostrą? Nie mam nadal pojęcia. Popatrzyłam na biurko. Spostrzegłem prezent urodzinowy od niej. Jeszcze nic nie nagrywałem... Do mojego mózgu zapukała wena. Z lekkim uśmiechem, wywlokłem się z łóżka ; podszedłem do mebla, wziąłem zaczarowany mikser i odłożyłem go na stoliczku obok okna. Zaś okno otworzyłem, wpuszczając zimne powietrze do wnętrza. Padał śnieg ; było zimno. Pełnia księżyca pięknie oświetlała zaśnieżone błonia. Westchnąłem cicho. Spojrzałem na urodzinowy podarek. Moje kąciki ust przez chwilę się uniosły. Od Jasminy dostałem mikrofon. Był on właśnie kompletem to prezentu od Jean. Przypomniał mi się jej wyraz twarzy. Była uśmiechnięta, a w jej oczach był peny błysk z iskierkami, których nie umiałem rozszyfrować. Nie mogę się doczekać, kiedy wprowadzę ją do Wielkiej Sali. Dowiedziałem się od cioci Ginny, że prefekci naczelni mają rozpocząć imprezę tańcem z swoimi partnerami. Gdyby Jean poszła z Alexanem, to by było świetnie... Współczułem jej, iż idzie na bal z Cantem... Pokręciłem szybko głową, by odpędzić te myśli o balu. Popatrzyłem na zewnątrz. Spostrzegłem, że Hagrid coś tam robi przy swojej chatce. Usłyszałem nagle lekkie drapanie w drzwi. Zdziwiony podszedłem do nich i je otworzyłem nikogo nie było. W Pokoju Wspólnym nie było żadnej żywej istoty. Wzruszyłem ramionami, po czym zamknąłem wejście. Odwróciłem się i osłupiałem. Patrzyłem na moje łoże, a tam na posłaniu siedziała sobie...
    -Tośka! Nie strasz mnie! - zaśmiałem się cicho, podchodząc do pieska siostry. Pogłaskałem zwierzaka po główce, a potem za uchem, przez co przymknęła oczy i rozpoznałem, że się uśmiecha. - Posłuchaj mnie teraz... Już twoja pani załatwiła to, że możesz być w Hogwarcie. Pomożesz mi w czymś? Ja coś zarapuję, a ty mi wskażesz, czy może być, czy nie. Zrób tak: Podoba się to zamerdaj ogonkiem ; nie podoba się to zawarcz, ale tylko błagam... nie groźnie.
    Jako odpowiedź cicho szczeknęła.
    -Dobry piesek. - poklepałem ją po pleckach.
    Odszedłem od łóżka i zmierzyłem w stronę otwartego nadal okna. Wziąłem do ręki mikrofon.
~~
Perspektywa Hermiony

    Podeszłam do drzwi dormitorium mojego syna. Wiedziałam, że jest w środku. Gabinet Dracona opuściłam chwilę po Harrym. Od razu zmierzyłam wtedy do naszej sypialni, a potem przyszłam tutaj. Uniosłam już dłoń, by zapukać, jednak usłyszałam, jak ktoś zaczyna rapować. Wsłuchałam się w słowa...

Czasem w Twoich oczach były łzy,
Czasem ciężko naprawdę było Ci,
Mimo tego zawsze silna byłaś,
swój smutek w sobie kryłaś.
Wiele w swoim życiu osiągnęłaś,
wiele jednak smutnych chwil przeżyłaś,
Mamo ja tak bardzo kocham Ciebie
i dziękuję Bogu, że przy mnie jesteś.

Mamo, Ty wydzielasz gorzkie moje łzy
w trudnych chwilach pomocą służysz mi,
mimo tego, że mam sporo wad, Ty mnie
kochasz i błędy wybaczasz.

Dziękuję Ci mamo, za to, że Ty,
pozwoliłaś mi na tym świecie być
wiele w życiu od Ciebie dostałem,
mimo tego w zamian nic nie chciałaś,
dzięki Tobie spełniam marzenia swe
w drodze do nich wsparciem dla mnie jesteś
nie wiem jakbym sobie radę dał
gdyby, przy sobie Ciebie nie miał.

    To był jego głos... To było takie piękne... Z trudem powstrzymałam się od płaczu. Harry to kochane dziecko. Może podpadł trzy dni temu i wylądował u Cho, ale i tak jest to mój syn, który jest odpowiedzialny, opiekuńczy, troskliwy, czuły... Przypomina mi często Dracona. Przypomniało mi się, kiedy widziałam mojego męża zdruzgotanego, kiedy znalazłam się u niego w salonie, zastając ten widok jaki zastałam... 

To co zobaczyła, było po prostu... strzał prosto w serce. Zobaczyła klęczącego Malfoya przytulającego martwe ciało swojej matki. Bardzo mocno płakał.
-D...Draco? Co się stało? - spytała powoli stojąc pod wejściem do pomieszczenia.
-IDŹ!! ZOSTAW MNIE SAMEGO!! CHCĘ BYĆ TERAZ TYLKO Z NIĄ!! -krzyknął.
-Draco... Mogę ci pomóc...
-NIE!! NIE IDZIE JUŻ JEJ OŻYWIĆ!! ZABIŁ JĄ!!
-Kto zabił twoją mamę?
-TATA! CHCIAŁ MNIE ZABIĆ, AL JAK RZUCAŁ ZAKLĘCIE, MATKA STANĘŁA PRZEDE MNĄ I... ZABIŁ JĄ, A POTEM UCIEKŁ!! NIE MOŻESZ JEJ POMÓC!!
-Ale mogę tobie.

  Bezradność... wtedy pierwszy raz spotkałam to przy Draconie. Wtedy kompletnie zdjął maskę obojętności.
    Bez zapukania weszłam do wnętrza pokoju Harry'ego. Stał on przy oknie, wpatrując się w księżyc. Spojrzał potem na swoje łoże, co uczyniłam i ja. Spostrzegłam, że tam siedział sobie mały, słodki piesek. Rozpoznałam, że to samiczka, po kolorze wstążki, jaką miała przywiązaną wokół szyi. Zamerdała ona ogonkiem, na co się on uśmiechnął.
    -Harry... - powiedziałam cicho, jednak on mnie usłyszał. Popatrzył na mnie. - Wszystko w porządku?
    -Nic nie jest w porządku. - mruknął siadając obok zwierzaka.
    -O co chodzi? - podeszłam. Zajęłam miejsce na łóżku obok niego. Oparł się o moje ramię, a ja go objęłam. Bardzo dawno tego nie robiłam.
    -Jak to o co? Wiesz o co chodzi. O Kaję.
    Popatrzyliśmy się na siebie. Spostrzegłam w jego oczach iskierki strachu, troski, a nawet przerażenia. Chciałabym cofnąć czas, by on tej kłótni nie słyszał... niestety, już nie mogłam.
    -Nie usuniesz jej, prawda? - spytał się mnie, a w oczach błysnęły mu łzy. Dawno nie widziałam, żeby on płakał. On taki silny chłopak, a teraz jest taki, jaki był wtedy jego ojciec.
    -Nie usunę. - szepnęłam. Przytuliłam go do siebie bardziej. Moja koszulka robiła się mokra, od jego łez. Kiedy się odczepiliśmy, przetarłam dłonią, jego policzki, które były mokre. Uśmiechnął się smutno. Nagle poczułam, jak ktoś mnie szturcha lekko w talii. Spojrzałam w prawą stronę. To był ten piesek.
    -A skąd masz tego pieska? - zapytałam.
    -Tośka jest od Jean. Dostała ją na urodziny od kogoś. Nadal nie wiemy kogo.
    -Dowiecie się. - dałam mu buziaka w czoło, po czym wstałam z łoża i ruszyłam w stronę wyjścia. Otworzyłam i nim je za sobą zamknęłam usłyszałam, jak Harry mnie pyta:
    -Słyszałaś tę piosenkę, nim weszłaś?
    Popatrzyłam na niego.
    -Tak synku. Dziękuję. - wyszłam.
***
Perpektywa Rafaela

    Czy żałuję, że zrezygnowałem z tego, by pójść z Jean na bal? Pewnie, że nie! To tylko zwykła dziwka, która nie wie, gdzie jest jej prawdziwe miejsce. Może jest arystokratką, w dodatku czystej krwi, to i tak według mnie jest jak szlamy, które nie powinny w ogóle być w świecie czarodziejów. Potępiam takimi osobami. Tylko przynoszą hańbę dla całego świata czarodziejów. Wyszedłem z mojego dormitorium i zeszedłem do Pokoju Wspólnego. Na kanapie przy kominku siedziała Nadine i ta Izabelle. Podszedłem śmiało do nich. 
    -Cześć Nadine. Mogę cię poprosić na słówko? - próbowałem być bardzo miły.
    -A co ty od niej chcesz? - wtrąciła się ruda.
    -Nie ważne. - odpowiedziałem. - To co Nadi? Chociaż na chwilkę.
    -Pewnie. - uśmiechnęła się do mnie. Wstała z siedzenia i razem poszliśmy do mojego dormitorium. Nigdy nie zrozumiałem kuźwa, czemu dziewczyny mogą wchodzić do pokoi chłopców, a chłopcy do nich nie. 
    -O co chodzi Raf?
    -Pójdziesz ze mną na bal bożonarodzeniowy? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
    -A nie idziesz z Jen?
    -Napisała mi liścik, że ma kogo innego. To jak? Zgadzasz się? - kłamstwo zawsze przychodzi mi tak łatwo...
    -Pewnie. - uśmiechnęła się ponownie. - To kiedy mam na ciebie czekać?
    -Przyjdź pół godziny przez rozpoczęciem na salę wejściową. Będę na ciebie czekać, kotku.
    -Już się nie mogę doczekać. - dała mi całusa w policzek. 
~~
Perspektywa Nadine

    Wyszłam z dormitorium Rafaela. Wiedziałam, że prędzej czy później poprosi mnie o towarzyszenie jako jego partnerka na balu. Jean jest na serio głupia. Przecież Raf to niezłe ciacho. Każda laska by chciała spędzić z nim noc... Ach... to moje marzenie. Ja i on razem... Coś czuję, że za niedługo stracę cnotę. Właśnie mu ją oddam. Nie chcę nikomu innemu. Wróciłam do salonu Gryffindoro i zajęłam wcześniej zajmowane przeze mnie miejsce.
~~
Perspektywa Izabelli
    
    Była dziwna. Miała kompletnie inny wyraz niż zazwyczaj. Na ustach taki uśmieszek, który był... przemądrzały? W jej oczach był inny błysk. Błysk ironii, złośliwości i wredności. 
    -Widzę, że rozmowa z  Cantem poprawiła ci humor. - odezwałam się. Popatrzyła tylko na mnie tępo.
    -Nawet nie wiesz jak. - przeciągnęła się leniwie. - Uwierz albo nie: Zaprosił mnie na bal!
    -Przecież on idzie z Jen.
    -Właśnie, że nie. Napisała mu liścik, że ma kogo innego i ma spadać.
    -Nie dziwię się... - mruknęłam.
    -Co masz na myśli?
    -Przecież kto by chciał z nim iść? Rasista, szantażysta... debil po prostu.
    Jej usta wygięły się w cienką linię. Tak. Zaczęła się wściekać. Nie ukrywała tego, co mnie naprawdę zdziwiło. Czy ona się w nim zakochała?
    -Nie wiesz co gadasz stara krowo. - po tych słowach zniknęła w swoim dormitorium.

~~*~~

Cztery dni później...

Perspektywa Jasminy

    Obudziłam się z lekkim uśmiechem. Dzisiaj jest dwudziesty czwarty grudnia! Dzisiaj mam piętnaste urodziny, a do tego dzisiaj bal! Nie mogę się tego doczekać. Dokładnie o dwudziestej, wkroczę razem z Harrym do Wielkiej Sali. Jaka ja byłam szczęśliwa, kiedy on mnie poprosił o to, bym właśnie z nim poszła! Jeżeli już o nim mowa... jest dla mnie kimś wyjątkowym. Bardzo mi na nim zależy. Od około roku, kiedy jesteśmy blisko siebie, słyszę i czuję, jak moje serce szybciej bije. Boję się jednak zrobić ten pierwszy krok... może mi się uda na balu? Zobaczy się. Właśnie! Nie mam jeszcze kiecki! Od razu mi uśmiech spełzł z twarzy. Wstałam gwałtownie z łoża i podeszłam do szafy. Otworzyłam i przeglądałam szybko wszystkie moje sukienki. Żadne się nie nadawały... może i tak, ale w wszystkich Harry mnie już widział. Zamknęłam drzwiczki i plecami oparłam się o mebel. Dopiero teraz spostrzegłam, że na biurku są jakieś paczki. Podeszłam do stolika. Pierwszy prezent był mały. Rozerwałam papier. Było to jakieś czarne, płaskie i kwadratowe pudełko. Otworzyłam je. Me kąciki ust uniosły się. Mym oczom ukazał się przepiękny >naszyjnik<. Był to prezent od Jean. \
    Rozpakowywałam kolejne prezenty urodzinowe. Świąteczne zostawiam zawsze na później. Szczególne zainteresowanie było przy dużym podarunku. W środku było coś... miękkiego? Otworzyłam ostrożnie, a mym oczom ukazała się piękna, niebieskawa sukienka. Wyciągnęłam ją. Podeszłam do wysokiego lustra i przyłożyłam ją sobie do ciała. Już wiedziałam: To w tej pójdę na bal. W prezencie od Harry'ego Malfoya.
***
Perspektywa Jean

    Kolejne święta. Byłam zadowolona. Dzisiaj Jas ma swoje piętnaste urodziny. Wieczorem bal... wróć! Czemu się z tego cieszę, skoro nie mam partnera? Nawet sukienki nie mam. Chciałam dzisiaj zakupić. Jednak po co? Nie będę z nikim tańczyła... każdy chłopak jest już zajęty. Zaczęłam rozpakowywać prezenty, które dostałam. Byłam uśmiechnięta, że mogę o czymś innym, niż o balu. Przeżyłam lekki szok, kiedy spostrzegłam, co takiego dostałam od Alexana. Czerwone pudełko. Otworzyłam je. W środku znajdował się >krystaliczny naszyjnik z kompletem kolczyków< . Piękne... Usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam odruchowo śmiałe "Proszę". Nie odrywałam ciągle wzroku od prezentu.
~~
Perspektywa Alexandra

    Wszedłem z lekkim uśmiechem na twarzy do jej pokoju. Zastałem ją stojącą, patrzącą na podarunek, który otrzymała ode mnie. Zauważyłem, że jej kąciki ust są uniesione. Cieszyłem się z tego.
    -Wesołych Świąt Jen. - powiedziałem, kiedy do niej podszedłem i oplotłem ją w talii od tyłu. Obróciła się w moją stronę. Znów te uśmiechnięte oczy i śliczne dołki...
    -Wesołych Świąt Alexan. - podarowała mi buziaka w policzek. - Dziękuję ci za prezent.
    -A ja tobie. Nie mogłem uwierzyć, nim nie przeczytałem od ciebie karteczki. Dziękuję za tę >gitarę<
    -Będę mogła cię znów podszkolić. - szepnęła swoim słodkim głosem, blisko mojego ucha. Jak ja teraz chciałem posmakować jej usta... Jednakże powstrzymałem się od tego czynu.
    -Jak przygotowania na bal?
    W głębi duszy, skarciłem się za te pytanie. Dlaczego? Zrobiła się smutniejsza, a oczy nie miały już tego uśmiechu.
    -Nie idę.
    -Dlaczego?
    -Po prostu nie zamierzam iść na ten cholerny bal...
    -Czemu cholerny?
    -Nie mam nikogo na partnera. Cant zrezygnował. Tylko pójdę najwyżej na karaoke, a potem wrócę do dormitorium i spakuję swoje walizki, by wrócić jutro pociągiem do domu...
    -Może... Poszłabyś ze mną?
    Pojawił się uśmiech na jej obliczu. 
    -A nie masz żadnej partnerki?
    -Nie. Nikogo nie zaprosiłem. Ty jesteś pierwsza. Zgadzasz się?
    -Oczywiście! - zawołała uradowana i mocno mnie przytuliła. Prawie że mogła mnie udusić przez swój mocny uścisk. 
***
Perspektywa Dracona

    -Tato!
    Usłyszałem wołanie Jean. Odwróciłem się na korytarzu, a ona do mnie podbiegła. Nim zdążyłem coś odpowiedzieć spytała:
    -Wiesz może gdzie jest mama?
    -Jest w sypialni. A o co chodzi? - uśmiechnąłem się do niej.
    -O bal. Dziękuję za informację. - pocałowała mnie w policzek, stając na palcach. - Do później! - i już zniknęła.
    Wróciłem do swojego gabinetu. Kiedy byłem sam, zająłem miejsce na swoim fotelu. Oparłem się łokciami o powierzchnię biurka i zasłoniłem dłońmi oczy. Od tej kłótni z Mioną nie wymieniłem z nią ani słowa. Nie umiałem także się skoncentrować na prowadzeniu zajęć. Ciągle myślami byłem przy mojej ukochanej żonie. Żałowałem tego, co powiedziałem. Ale to przez strach. Nie chcę stracić kolejnego dziecka. Może Harry ma rację? Muszę pogadać z Hermioną. Mam nadzieję, że jakoś mi wybaczy...
***
Perspektywa trzecioosobowa

    -Mamuś!
    Szatynka weszła szybko do sypialni rodziców, zamykając za sobą drzwi. Była szeroko uśmiechnięta.
    -Cześć skarbie. - przywitała się Herma. - Co cię do mnie sprowadza?
    -Masz może sukienki od babci Lily?
    -Mam. Niech zgadnę: Potrzebujesz na bal?
    -Dokładnie. 
    -Siadaj na fotelu. - stwierdziła pani Malfoy podchodząc do szafy, gdzie były suknie. Jen ją posłuchała. - Też muszę coś poszukać dla siebie.
    -A jak się czujesz?
    -Czemu się pytasz?
    -Przecież jesteś w ciąży. A do tego pokłóciłaś się z ojcem...
    -Kto ci to powiedział?
    -Harry. W Pokoju Życzeń cztery dni temu.
    -Czuję się dobrze. Ciąża jak na razie przebiega prawidłowo. A z tatą jeszcze dzisiaj porozmawiam. Dobra... wybieraj sobie jakąś. - wszystkie ubrania z szafy położyła na łóżku, a szarooka wstała z siedzenia i podeszła do łoża.
    -Ta jest śliczna.
    -Tę miałam na dwudziestych pierwszych urodzinach. - zaśmiała się cicho. - A chcesz jakąś długą, średnią, krótką?
    -Krótką. Ta mi się naprawdę podoba. Szkoda, że nie masz takiej podobnej o krótkiej długości.
    -Mam taką. Nigdy nie miałam jej ubranej. Jak nie byłam w ciąży, to była mi już za mała. - przekopała kilka sukienek i wyciągnęła bardzo podobną.
    -O jejku. - Jean wzięła do rąk czerwoną sukienkę. - Mogę ją?
    -Pewnie. Jeszcze sama muszę sobie wy...
    -Herm!
    Obie spojrzały w stronę drzwi, w których stanęła Ginny. Zamknęła za sobą wejście i podeszła do szwagierki.
    -Co się stało Gin?
    -Nie mam żadnej sukni na bal! Do Hogsmeade nie dam rady... za dużo mam wypracowań do sprawdzenia...
    -Dam ci jakieś od mamy.
    -To ja już mo... - zaczęła Jen, ale urwała.
    -Kochanie!
    Kolejna osoba znalazła się w pokoju profesorki. Był to Draco. Młoda Gryfonka opuściła pokój i wróciła do siebie.
~~
Perspektywa Ginny

    Dracon był zestresowany. Nic dziwnego. Hermi mówiła mi co się działo kilka dni temu. 
    -Co jest?! - spytała.
    -Możemy porozmawiać?
    -Możemy trochę później?
    -Ale na pewno porozmawiamy
    -Niby o czym? - dopytywała się.
    -O Kaji. 
    -Chcesz nadal mnie przekonywać do aborcji?
    -Właśnie, że nie! - zaprzeczył. Podszedł do niej i klęknął na kolanach, jakby się modlił. Był zrozpaczony. Było to widać już z daleka. - Wybacz mi kochanie! Po prostu się boję, że stracę kolejne dziecko! Teraz zrozumiałem: nie możesz usunąć tę ciążę. Tam jest istotka, którą kochasz ty, Harry, Jean i ja. Proszę cię!
    Nastała cisza. Nigdy jeszcze tego nie widziałam. Malfoy błagający o wybaczenie. I to w taki sposób! Ta kłótnia bolała Hermę. Miałam jednak nadzieję, że mu wybaczy...
    -Draco... - odezwała się. - Wybaczę ci pod jednym warunkiem: nigdy nie zmuszaj mnie do aborcji. 
    -Obiecuję ci to kotku! Obiecuję! - zaczął całować jej dłonie.
    -Wyszedłbyś? Chciałam z Gin poszukać jakąś kreację na bal.
    -Dobrze. Do wieczora. Przyjdę po ciebie o dziewiętnastej. - wyszedł.
    -Jak myślisz? - spytała się mnie. - Dobrze zrobiłam, że mu wybaczyłam?
    -Pewnie, że tak! On jeszcze żadnej obietnicy nie złamał. - kiedy widziałam wzrok przyjaciółki musiałam się poprawić. - No dobrze... tylko jeden raz to się zdarzyło wtedy w nocy. Ale to było przez emocje. I nigdy to się już nie powtórzy.
    -Mam nadzieję, że mogę ci wierzyć. - uśmiechnęła się.

~~*~~
Perspektywa trzecioosobowa

Godzina: 16:00

    Jean, Jasmine, Izabelle, Nadine i Alexina spotkały się w Pokoju Wspólnym prefektów naczelnych. Poszły do pokoju panny Finnigan (miały iść do pokoju Jean, jednakże ona się nie zgodziła z jakiegoś powodu, który zna tylko ona). Wszystkie miały przy sobie swoje sukienki na bal. Wszystkie poszły się przebrać. Jas i Alexina weszły do łazienki Krukonki, Jen i Iza do łazienki Gryfonki, a Nadi do wspólnego. Po około pięciu minutach były gotowe. Każda miała inną, ładną sukienkę. Zajęły się swoimi włosami. Szatynka pozostała przy rozpuszczonych. Panny Finnigan miały identyczne >fryzury<. Panna Senior spięła je po prostu w wysoki kucyk. Iza natomiast odpowiednio je spięła i dała na >prawy bok<.
    -To jak? Idziemy? - zagadnęła prefekt naczelna Gryffindoru.
    -Ej no! Bez jaj! - odezwała się Izabelle. - Trzeba ci zrobić jakąś odjazdową fryzurę!
    -Nie... ja pójdę w rozpuszczonych...
    -Chodź. Ja ci to szybko zrobię.
    Nie umiała już protestować. Jak kuzynce już coś nie pasowało, to wiadomo, że ma rację. Wróciły razem do łazienki Jean. 
    -Czemu ty do licha nie masz dłuższych włosów?
    -A bo ja wiem? - Jen tylko wzruszyła ramionami. - Nie mogę się doczekać, kiedy wybije dwudziesta pierwsza...
    -A czemuż to?
    -Wtedy mam takie złociste włosy. Tylko tak mam w wigilię. 
    -Wiesz co?
    -No?
    -Przedłużę ci te włosy. Wtedy zrobię ci świetne włosy. Zgadzasz się?
    -Pewnie. 
    Ruda wyciągnęła różdżkę i zaklęciem, przedłużyła włosy kuzynce. Sięgały jej aż za łopatki. Zaczęła je kręcić, po czym prawidłowo je spięła wsuwkami. Końcowy >efekt< był zdumiewający.
    -Merlinie! - zawołała uradowana piętnastolatka, kiedy widziała swoje włosy. - Dziękuję ci kochana! 
    -Nie ma za co. A teraz spadajmy, bo chłopcy się zniecierpliwią. - zaśmiała się.
***
Kilka minut wcześniej w sypialni Hermiony...

    -Widziałyście gdzieś moje buty? - zapytała Gin resztę dziewcząt. Miały już na sobie sukienki, a teraz każda szukała swoje dodatki.
    -Wiecie może gdzie moja torebka? - spytała Sofie.
    -Gdzie jest ta spinka? - szepnęła sama do siebie Luna.
    -Kurde! Ginny! Pomóż mi poprawić włosy. - zawołała Hermiona, a ruda podeszła do niej i zaczęła poprawiać fryzurę szatynki.
    Kiedy wybiła dokładnie dziewiętnasta, kobiety były już gotowe. Fuksnęło im się, bo akurat ich mężowie weszli do sypialni. Wszyscy mieli uśmiechy na ustach, a gdy ujrzeli swoje żony, oczy wyszły im prawie z orbit. Każdy podszedł do swojej ukochanej. >Suknia< Hermiony i Ginny były takie same, tyle że w innych barwach. Malfoyówna miała pomarańczową, a Potterówna niebieską. Widocznie wszystkie sukienki, które miały założone >Cho< , >Sofie< i >Luna< i Hermiona z Ginny wyrażały więcej niż tysiąc słów... Mężczyźni byli zadowoleni, że mają takie wspaniałe i piękne kobiety. Zeszli parami na dół. Mieli wcześniej wejść do Wielkiej Sali.
***
Powróćmy do dziewczyn...

    -Jean? - zagadnęła Jasmine, kiedy schodziły po schodach, tuż przed umówioną godziną z chłopcami.
    -No co jest?
    -Z kim idziesz w ogóle na bal? Mówiłaś, że Cant zrezygnował.
    -Dzisiaj Alexan mnie poprosił, a ja się zgodziłam. - uśmiechnęła się. Zawsze chciała z nim iść na bal. Zawsze była z Harrym. Na tę imprezę mogli przyjść tylko uczniowie trzeciej klasy wyż. Trzecia i Czwarta mogli być tylko do północy, zaś piąta, szósta i siódma do końca. >Jean< , >Jasmine< , >Izabelle< , >Nadine< oraz >Alexina< były zadowolone z swoich sukienek. Gdy znalazły się w sali wejściowej, spostrzegły swoich partnerów. Szarooka czuła, że zaczęła się rumienić. Jas tego nie ukrywała. Miała głębokie rumieńce, kiedy podchodziła do swojego Ślizgońskiego partnera. Wszystkie podeszły do swoich. 
    -Prześlicznie wyglądasz Jean. - szepnął do jej ucha Alexander. Uśmiechnęła się mimowolnie.
    Rozmawiali przez kilka minut, aż podeszła do nich Cho.
    -Wszyscy na Salę! Prefekci! Ustawcie się w parach! Zaraz rozpoczniecie tańcem cały bal! A potem będzie karaoke!
    W pomieszczeniu zostali tylko dwie pary i dyrektorka. Po chwili zjawił się Seamus. 
    -Dobrze... ja pójdę na scenę powitać wszystkich, a potem pójdziecie w parach za profesorem Finniganem. - po tych słowach, pani profesor weszła na salę, gdzie weszła na scenę.
    -Witajcie kochani uczniowie i nauczyciele! Cieszę się ogromnie, że po raz kolejny możemy się wspólnie bawić na balu bożonarodzeniowym! Po raz pierwszy, odbędzie się karaoke! Zgłosiło się kilka osób. Potem wszyscy wybierzemy najlepsze wykonanie i jeżeli to była solówka, to zaśpiewa to z swoim partnerem, partnerką. A teraz... imprezę rozpoczną nasi prefekci naczelni! Jean Malfoy, Harry Malfoy, Jasmine Finnigan oraz Alexander Zabini!
    Wszyscy zwrócili swoje spojrzenia w stronę drzwi, które się otworzyły. Na początku szedł Seamus, a za nimi pary prefektów. Najpierw Jen z Alexanem, a potem Jas z Harrym. Znaleźli się na parkiecie. Tylko te cztery osoby... Ustawili się w odpowiednich pozycjach. Rozbrzmiała muzyka.
    Prawa, lewa, obrót. Prawa, lewa, obrót. Prawa, lewa i obrót. Jean nie umiała uwierzyć w to, że naprawdę tańczy z Alexandrem. Popatrzyła na chwilę na przyjaciółkę. Ona i jej partner byli uśmiechnięci. Zwróciła wzrok na towarzysza. Popatrzyli sobie głęboko w oczy. Jak bardzo kochała ten błysk... Czuła się tak, jak kiedyś, gdy była z nim w związku. Te wszystkie szalone tańce w ich pokojach. Nigdy jeszcze nie tańczyli przy publiczności. Ona i on są znakomitymi tancerzami. Kiedyś oboje byli na konkursie, gdzie trzeba było tańczyć solówki. Niestety odpadli, ponieważ nie było już miejsc, do następnych etapów. Nagle... coś się stało z muzyką. 
    Włączyła się inna. Gdy usłyszeli pierwsze dźwięki zaczęli się wszyscy śmiać. Pary nie tańczyły już razem, tylko obok siebie jakby solówka.
    -WSZYSCY!! - zawołał ktoś z zespołu. Wiele osób zrobiło wokół piątoklasistów kółko. Uczniowie nie umieli się przestać uśmiechać i śmiać. Młody Malfoy i Zabini zeszli trochę na bok kółka, zaś panna Malfoy i Finnigan podeszły bardziej do siebie, po czym zaczęły jednocześnie tańczyć. Nie ma co... świetnie sobie radziły. Po chwili Alexander podszedł tańcząc do swej partnerki. Jasmine podeszła do blondyna i wszyscy przyglądali się tańcu Puchona i Gryfonki. Tańczyli tak, jakby byli właśnie tylko na taki taniec stworzeni. Pasowali idealnie. 
    -Dobra! Koniec tego dobrego! - krzyknęła znów ta sama osoba z zespołu. Hermiona spojrzała w tamtym kierunku po raz pierwszy i doznała lekkiego szoku. To był ten sam zespół, co grał na jej weselu! Antoni nic się nie zmienił. No może... lekka łysina.
    -Teraz kochani czas na... KARAOKE! Zapraszam pierwsze osoby: Jasmine Finnigan oraz Jean Malfoy! A po ich wykonaniu poproszę, by podeszli do mnie Fred i James Potterowie. No dziewczyny! Chodźcie na scenę!
    Wszyscy obecni zajęli miejsca przy stolikach, a Krukonka i szatynka podążyły na scenę.

-----------------------------------------------------------
No hej, hej, hej :D
Macie tutaj nowy rozdział! Szczerze mówiąc to myślałam, że będzie krótsza xD .
Wena tak mi teraz dopisuje, że szok ! xD .
Chciałam przerwać, ale moja wena mówiła, że nie, tylko mam pisać dalej, aż do tego momentu :D .
Zapraszam do głosowania w ankiecie ^^ .
Zachęcam do komentowania! Każdy komentarz motywuje!
A takie tam pytanko...
Te CAŁE opowiadanie będzie miało TRZY CZĘŚCI!
Zdradzę, że trzecia część będzie, gdy Jean i Harry są już dorosłymi... będą oni "podglądać" wspomnienia ich rodziców. Macie może jakieś "specjalne" życzenia? Chodzi mi o to, co byście chcieli wiedzieć, na temat tego opowiadania. 
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton

10 komentarzy:

  1. Czytam czytam i co i świetnie! Szczerze czekałam na bal xd Co do tych wspomnień to na razie nie mam jakiś "zachcianek" ale jak mi coś wpadnie do głowy na pewnie napisze:)
    Pozdrawiam,
    Dark Liliane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Bal będzie miał cztery-pięć części, jeżeli nie więcej xD .
      Mam kilka scenek zrobionych już w głowie, ale też chciałabym "usłyszeć" Wasze propozycje :)
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz ;**
      Kaja Malfoy - Felton

      Usuń
  2. Rozdział świetny.:) Fajne sukienki podobierałaś, jednak tym razem moje serce podbił przepraszający Draco i piosenka Harry'ego <3 cud, miód, malina po prostu.:D

    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah xD . Chyba każdemu się spodobał przepraszający Dracuś <3 xD .
      Dziękuję za komentarzyk :)
      Pozdrawiam:
      Kaja Malfoy - Felton

      Usuń
  3. Świetny rozdział! *.*
    Przepraszający Draco mnie urzekł! ♥ ♥ też chce takiego męża, a co! ♥♡♥♡
    No cóż będe kończyć mój skromny komentarz, bo do szkoły trzeba iść. xd
    Pozdrawiam i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* .
      A kogo nie? xD . A ja mam takiego Toma <3
      Idź do szkoły idź xD . Bo inaczej mamuśka nas opierniczy xD
      Całuski i pozdrawiam :*
      Kaja Malfoy - Felton

      Usuń
  4. No, no rozdział boski, a zapowiada się, że będzie jeszcze ciekawie :D Już się nie mogę doczekać kolejnych części :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      A właśnie tuż przed chwileczką pojawiła się nowa część :D Zapraszam na nią ;3
      http://zakazana-milosc-moze-byc-slodka.blogspot.com/2013/10/402-co-ty-chcesz-zrobic.html
      Pozdrawiam,
      Kaja Malfoy - Felton

      Usuń
  5. Ta scena między Harrym i Hermi *.*
    Nosz do cholery.! Znów ten Cant.! Mam go po dziurki w nosie -.-' Nadine.! :_:
    Sie Alexan postarał z tą biżuterią dla Jean ^^
    Ona mu gitarę kupiła.! I to jeszcze jaką.! *.* I w mojej głowie urodził się obraz jej uczącą go grać o.O Jakoś lepiej to wygląda, gdy chłopak uczy xd
    Haha jakie zamieszanie przy tych przygotowaniach xd
    O ja nie mogę xd Przepraszający Draco...Spoko...Ale w taki sposób.?! Na kolanach.?! No ja nie mogę.! Wiem powtarzam się, no ale "ja nie mogę" xd Tylko coś mi się nie podobały wybaczyny (wtf.?! widzisz nowe słowo wymyśliłam xd) Hermi, takie jakieś...Bez emocji.? Grrr niech się...On tak się...No...Stara, a ona.? xd
    No się laski wystroiły *.*
    Sukienka Luny, psuje do niej jak ulał xd Ojć Nasza kochana Lunałka nie zmieniła się nic, a nic ^^
    Wybacz, ale nie powstrzymam się, żeby nie opisać sukienek naszej gromadki dziewczyn ^^ A więc...
    `Jean...Niby taka prosta czerwona sukienka, ale mi się strasznie podoba *.*
    `Jas...Boska.! *.* No, no, no...Harry ma wyczucie gustu xd
    `Iz...Dół sukienki cudny.! Podobają mi się takie *.* Ale niestety góra mi się nie podoba :_:
    `Nadine i Alexina...Wolę się nie wypowiadać xd Oczywiście, każdy ma inny gust i ja to szanuje, ale mi osobiście się...po prostu nie podobają :_:
    Eh...Tańce *.* I się przypominają czasy, kiedy samemu się tańczyło ^^

    Mająca zaciesz, nie wiadomo z czego : To$ka *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział :) No te przeprosiny Draco były naprawdę słodkie :) Dobrze że się pogodzili ;) A te sukienki dziewczyn i dorosłych pań, naprawdę śliczne. Niektóre bardziej mi się podobały, niektóre mniej ;)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy