piątek, 4 października 2013

Miniaturka urodzinowa dla To$ki

10... 9... 8... 7... 6... 5... 4...
3... 2... 1...
|----------|
Miniaturka VIII i IX (18+)
Urodzinowa I
Dla To$ki – 5 października
Życzenia dla niej:

Severus twego tortu poszukuje,
Hermiona wstążkę na prezent szykuje.
Draco kupuje świeczki, a Ginny potrawy gotuje.
Ron Ci całusa wysyła,
Harry mocno ściska.
Wszyscy Ci twego święta gratulują,
Bo dziś obchodzisz swe urodziny.
Szczęścia, zdrowia i pomyślności,
Wiele radości.
Bądź jaka jesteś i nigdy nie zmieniaj się.
Tego tobie Kaja Malfoy,
twoja blogowa córka życzy.
~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~
Tematyka: Dramione
Rodzaj miniaturki: Słodka
Tytuł: Obietnica
---------------------------------------------------------------

Draco!
Twoja ciotka - Nadine - jest poważnie chora. Ma raka.
Nie zostało jej wiele życia. Lekarze dają jej najwyżej osiem miesięcy.
Szkoda, że nie możesz spełnić jej marzenia i dotrzymać swojej obietnicy…
Mama.

  Dracon Malfoy przeczytał liścik kilka razy. Nie mógł w to uwierzyć. Jego ulubiona ciocia jest chora na raka i będzie żyła góra osiem miesięcy, a on? Nie spełni tego, co jej obiecał, a nawet przyrzekł, gdy miał czternaście lat. Od tej rozmowy minęło sześć lat. Teraz jest dwudziestoletnim mężczyzną.

-Ciociu? A jakie jest twoje największe marzenie? – spytał młody chłopak o blond włosach i szaroniebieskich oczach.
-Wiesz… - kobieta o czarnych włosach uśmiechnęła się, po czym spojrzała na towarzysza – Marzę o tym, by poznać twoją dziewczynę, której się oświadczysz i będę uczestniczyła na twoim ślubie i weselu.
-To mogę ci obiecać ciociu. A nawet przyrzec. Zaczekaj, aż będę dorosły i poznasz moją wybrankę.

  Właśnie tutaj jest problem. On nie miał narzeczonej, a nawet dziewczyny. Wszystkie już zajęte. Nikt z jego rocznika nie jest wolny. Westchnął głośno i zaczął ubierać buty, ponieważ musiał iść do pracy. Pracował w swojej kancelarii adwokackiej. Przeaportował się w odpowiednie miejsce, po czym ruszył do swojego gabinetu. Po kilku minutach usłyszał pukanie do drzwi.
  -Panie Malfoy! – do gabinetu weszła atrakcyjna blondynka o niebieskich oczach.
  -O co chodzi Susinne? – spytał odrywając wzrok od dokumentów.
  -Klientka do pana.
  -Wpuść ją – oznajmił.
  Kobieta wyszła. Chłopak poprawił sobie włosy. Rozległo się pukanie do drzwi. Powiedział pewne „Proszę” i wejście się otwarło. Stanęła w nich niska, szczupła kobieta o brązowych, prostych włosach, sięgających do łokci.
  -Dzień dobry – przywitał ją z uśmiechem. – Nazywam się… - urwał, bo widział, jak przybyszka uniosła głowę i ją rozpoznał. – KURWA MAĆ! – zawołał łapiąc się za tył głowy dwiema dłońmi. – To ty Granger?!
  -O ja pierdole… - mruknęła dotykając dłonią czoło. – To ty będziesz moim adwokatem? Za jakie kurwa grzechy?!
  -Nie klnij do cholery! – skarcił ją.
  -Och stul swój jebany pysk, Malfoy! – jęknęła. Nastało krótkie milczenie. – Skoro nie chcesz ze mną współpracować… - zaczęła spokojniejszym tonem.
  -A czy ja powiedziałem, że nie chcę? Siadaj – wskazał otwartą dłonią na fotel, który stał w kącie, na którym usiadła. On zajął miejsce na sofie obok.
  -Serio mi pomożesz?
  -Nie zadawaj bezmyślnych i jebanych pytań, tylko powiedz mi, o co chodzi. Co cię tu sprowadza?
  -Chcę się rozwieść. – odpowiedziała krótko. Chłopak się zdziwił. Wprawdzie w szkole jej nienawidził, ale gdy Voldemort przepadł, nie liczył się dla niego już podział krwi.
  -Z kim? Dlaczego? Jeżeli mam ci pomóc, to musisz mi opowiedzieć.
  -Dobra… tylko nie próbuj mi przerywać, bo ci wpierdolę. Chcę się rozstać z Harrym. Tak. Chodzi o Pottera. Jesteśmy małżeństwem od roku. Na początku było pięknie. Był taki… czuły, troskliwy, romantyczny… ale potem zaczęło się wszystko psuć. Nie wracał na noc do domu. Zdradzał mnie. Znęcał się nade mną fizycznie. Bzykał mnie, kiedy tylko miał ochotę. On… Dobra Malfoy… Lepiej nic już nie mówię, bo się rozkleję. Nie wiedziałam, że to powiem z całkowitą świadomością: Pomożesz mi?
  Mężczyzna westchnął głośno. Przetarł i pomasował dłonią swoje czoło. Analizował tę krótką historię w swojej głowie. Zastanawiał się, czy by wygrali.
  -Granger… - zaczął. – Myślę…
  -A to ty myślisz? Nowy cud świata – przerwała mu.
  -Ja też mam Kuźwa mózg. Uważam, że możemy wygrać. Tylko tak… czy mieszkasz z Potterem?
  -Nie. Wyprowadziłam się od niego. Nie zabrakło ostrej kłótni i uderzenia w twarz. Mieszkam z Ginny.
  -Dobrze. To tak… przygotuję pozew rozwodowy, który wyślę bliznowatemu. Będziesz musiała teraz podpisać te dokumenty. – wstał, po czym podszedł do szafek i sięgnął po segregator, z którego wyciągnął jakieś kartki. Zaczął coś uzupełniać. Gdy skończył, podał kartkę Hermionie wskazując, gdzie ma się podpisać.
  -Słuchaj… - zaczęła szatynka, odkładając długopis. – Tydzień przed moją wyprowadzką, Harry zabrał wszystkie moje pieniądze. Nie mam jak zapłacić, bo jeszcze nie znalazłam pracy.
  -Spokojnie. O to się nie martw. Porozmawiamy o tym, po rozprawie.  A… jakie masz klasyfikacje zawodowe? – zmienił temat. Brązowooką zamurowało. Po co chciał wiedzieć, jakie ma klasyfikacje? Powiedziała mu, jakie ma wykształcenie. Było tego sporo. Gdy skończyła, powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy:
  -Przyjdź jutro tutaj o ósmej rano i się nie spóźnij. Obowiązkowy strój, to biała koszulka i czarna spódnica, bądź spodnie.
  -Co chcesz przez to powiedzieć?
  -Masz pracę. Potrzebuję adwokatów. A ty się do tego nadasz.
  -Czy przypadkiem się w coś nie wjebałeś? Popierdoliło cię totalnie. Chcesz szlamę zatrudnić w tej kancelarii? Nawet nie masz zgody szefa.
  -Otóż mam. Ja jestem właścicielem. Jak mówię, że masz tutaj pracę, to masz.

~~*~~

  Rozprawa odbyła się dwa miesiące później. Dziewczyna dostała rozwód, który był z winy jej byłego już męża. Do tej pory prawowała w kancelarii Malfoya.  Była wdzięczna Malfoyowi, za to, że ją zatrudnił w swojej kancelarii, oraz że jej pomógł. Nie mogła tego wprawdzie zrozumieć, no ale cóż. Ważne, że pomógł.
***
  Dzień po rozprawie, weszła do gabinetu arystokraty. Zaprosił ją gestem dłoni, by usiadła przy biurku, z czego ona skorzystała.
  -O co chodzi, Granger?
  -Ile?
  -Ale co ile?
  -Ile mam zapłacić, za twoje usługi?
  Ten się tylko uśmiechnął. Położył łokcie na oparciach kręconego fotelu i patrzył na nią z nadal tym zagadkowym uśmiechem.
  -Kuźwa no! Odpowiesz w końcu mi na pytanie? - warknęła znerwicowana Miona.
  -Ależ oczywiście. Nic nie płacisz.
  Zamurowało ją. Sądziła, że będzie chciał minimum sto galeonów.
  -Jak kurwa nic?!
  -Po prostu nic. Mam inną propozycję.
  Popatrzyła na niego niepewnie. Co mógł ten kretyn pomyśleć?
  -Jaką? - spytała trochę pewniej, ale ostrożnie.
  -Naszykuj się dzisiaj na osiemnastą. Czekaj na mnie przed wejściem do tej kancelarii. Tylko się nie spóźnij. Możesz iść do domu.
  -Co zamierzasz zrobić?
  -Cierpliwości kobieto. Idź.
  Chwilę siedziała w miejscu. Zaczęła się powoli obawiać, co takiego on wymyślił. Westchnęła głośno, po czym wstała z siedzenia i wyszła. Draco ją obserwował. Gdy zamknęły się drzwi, powiedział cicho:
  -Właśnie zostałaś moją kandydatką na żonkę, Granger.

~~*~~

  Chłopak wszystko dobrze zaplanował. Uznał, iż Hermiona będzie idealną kobietą na jego żonę. Obserwował ją. Wiedział, że dobrze zrobił, iż zatrudnił TAKĄ osobę. Idealnie spełniała swoje obowiązki zawodowe. Świetnie sobie radziła. Zaczął ją spostrzegać z innej strony. Zaczynał się powoli dziwić, czemuż to jej dokuczał, wyzywał… Jak była w jego pobliżu, czuł się tak jakoś… inaczej. Lepiej… Tak. Te dwa miesiące współpracy, dały skutek tego, że się w niej… zakochał.
  Nim się obejrzał, było za pięć osiemnasta. Wstał z fotela, ubrał czarną marynarkę, po czym opuścił biuro, zamykając za sobą drzwi na klucz. Spostrzegł rozwódkę, z którą się umówił pod kancelarią. Podszedł do niej z seksownym uśmiechem na przystojnej (no i oczywiście seksownej) twarzy.
  -Tak więc? - spytała. - O co chodzi? Czemuż się ze mną umówił?
  -Pójdziesz ze mną - wystawił przed nią swoje ramię, które ona przyjęła, po czym oboje poczuli charakterystyczne uczucie wokół pępka.
  Znaleźli się w jakimś ogromnym ogrodzie. Zieleń prezentowała się w tym miejscu całkowicie znakomicie. Ten klimat był tak zaraźliwy, że człowiekowi od razu się zrobiło przyjemniej oraz przytulniej. Do ich nozdrzy przebijał się zapach trawy, kwiatów, świeżego powietrza... Blondyn zauważył, że jej kąciki ust są uniesione, przez co tworzyły urocze dołki. Sam uśmiechnął się na tę myśl, by poczuć ten smak jej ust. Przekonywał się coraz bardziej, że to ONA pasuje, by być tę jedną, jedyną w jego życiu. To z nią chce wziąć ślub i stworzyć rodzinę, z kochającymi się rodzicami i gromadką dzieciaków. Blondaski o czekoladowych oczach.
  -Gdzie my jesteśmy? - z zamyśleń wyrwał go głos towarzyszki.
  -Na posesji mojej ciotki, Nadine.
  Spojrzała na niego. W jej oczach malował się strach. Spostrzegł to. Ujął jej dłoń i pociągnął powoli za sobą. Nagle poluzowała uścisk i wyślizgnęła się jej dłoń z ręki Dracona.
  -Niczego się nie bój. To nie jest Malfoy Manor. Nikt nie będzie cię torturował. Jesteś bezpieczna. Obiecuję.
  -N-Na pewno? - była niepewna, czego nie potrafiła ukryć.
  -Na pewno. No chodź w końcu. - jęknął.
  Jako odpowiedź podeszła do niego bliżej. Chwyciła go za dłoń. Chciał z tego powodu podskakiwać z radości, iż ona sama ujęła jego kończynę. Zmierzyli przed siebie. Hermiona nie umiała się powstrzymać od oglądania co jakiś czas, roślin, które się w tej działce znajdowały. Spostrzegła jej ulubiony kwiat. Hiacynt... kochała je. Arystokrata zauważył to, więc śmiało sięgnął po jedną sztukę, zerwał i podał towarzyszce.
  -Malfoy... nie... ja nie mogę... 
  -Bierz i nie marudź.
  Poszli dalej. Ogromne, czarne drzwi wejściowe otworzyły się. Weszli do środka. Znajdowali się w szerokim, wysokim i długim przedpokoju. Ściany zdobiły drogocenne obrazy rodu Malfoyów i Blacków.
  -Ciotka jest kuzynką matki - wyjaśnił jej, gdy stanęła przed portretem przedstawiającym cztery kobiety i jednego mężczyznę. - Ten - wskazał na brodatego bruneta w obrazie - jest moim dziadkiem. Ta kobieta to babcia. Na pewno poznajesz moją mamę i ciotkę Bellatrix.
  -A ta trzecia to ta twoja ciocia Nadine?
  -Zgadza się - przytaknął. - Dokładniej, to ona jest siostrą Nimfadory Tonks. Znaczy się już Lupin. 
  -A masz z nią dobry kontakt?
  -Mam ograniczony. Ojciec się wściekał, że się z nią zadaję. Od kiedy on nie żyje, spotykam się z nią, kiedy mogę. Chodź - ujął ponownie jej dłoń. Razem zmierzyli znów przed siebie. Po chwili znaleźli się w ogromnym pokoju gościnnym. Ściany były koloru godła Slytherinu. Pomieszczenie oświetlały wielkie okiennice. Z sufitu, zwisał krystaliczny, wielki żyrandol. Po jednej stronie był kamienny kominek, na którym były postawione zdjęcia. Hermiona podeszła i spojrzała na fotografie. Na jednej z nich od razu przykuł uwagę pewien, mały chłopczyk. Bodajże trzyletni.
  -Kto to taki? - spytała z uśmiechem.
  -Ja - odpowiedział chłopak. Dziewczyna lekko się zaśmiała. "To on był taki uroczy?" pomyślała. Nagle usłyszeli skądś głos.
  -Jesteś.
  Spojrzeli za siebie. Na środku, gdzie znajdowały się fotele i kanapa stała szczupła kobieta o blond włosach.
  -Mamo - odparł z uśmiechem Draco podchodząc do Narcyzy, po czym przyjęła go objęciem. - Co u ciebie? Jak się czuje ciotka?
  -Wszystko dobrze. Nadal z nią tak samo. A kogoś ty przyprowadził? - spytała patrząc w stronę szatynki.
  -Jest to...
  -Jestem jego przyjaciółką - wyręczyła. Wyciągnęła rękę ku starszej kobiecie. - Hermiona Granger. Miło mi.
  Blondynka uśmiechnęła się, po czym uścisnęła rękę dziewczyny.
  -Narcyza Malfoy - poluzowała uścisk. - Chodźcie do jadalni. Ciocia na was tam czeka.
  Ruszyli więc za panią Malfoy w stronę innego pomieszczenia. Znaleźli się w trochę mniejszej od tamtego pokoju, jadalni. Na środku stał długi, stół o bardzo ciemnobrązowej barwie. Po jednej stronie, także stał kominek, jednakże w nim był już zapalony ogień. Na jednym z ciemnych krzeseł, siedziała uśmiechnięta kobieta. Miała ona czarne, lekko falowane włosy, sięgające do łokci włosy, oraz zielone oczy. Gdy ujrzała blondyna, uśmiechnęła się szeroko. Wstała z miejsca i kiedy podeszła do chłopaka, uścisnęła go mocno na przywitanie.
  -Cieszę się, że cię widzę Dracosiu.
  -Także się cieszę, iż ciotkę mogę zobaczyć. Jak się czujesz?
  Spojrzała lekko zdziwiona na towarzysza, że zadaje jej takie pytanie. Jednak po chwili namysłu stwierdziła:
  -Wiesz... trochę lepiej, ale nadal jestem przerażona tą tragedią. Tak mało czasu... - dopiero teraz zauważyła Mionę. - A jak masz na imię, młoda damo?
  -Hermiona Granger - przedstawiła się ponownie.
  -Jestem zadowolona, że mogę cię poznać, Hermiono. Nazywam się Nadine Charlet Black. Siadajcie - zaprosiła ich gestem dłoni, by zajęli miejsca. Usiadła na tym samym krześle. Brązowooka postanowiła zająć miejsce obok Malfoya. On jak dżentelmen odsunął jej krzesło, by usiadła, po czym zasunął. Sam potem zajął obok niej siedzenie. Po krótkiej chwili, pojawiły się skrzaty, które przynosiły potrawy. Minęło kilka minut, gdy nagle zabrzmiało pytanie brunetki:
  -Jak długo się znacie?
  -Od dzieciństwa - odpowiedział chłopak.
  -Prawdopodobnie mieliście wspaniałe relacje - uśmiechnęła się kobieta. - Panna Granger taka ładna, kulturalna, uprzejma... Draco to po prostu jest skarb.
  Na policzkach szatynki zaistniały lekkie rumieńce.
  -Muszę ci zaprzeczyć ciociu, bo ja i Hermiona mieliśmy dość mocne spięcie, przez całe sześć lat.
  -No cóż... - westchnęła. - Chociaż teraz się dogadujecie.
  -Jest mi bardzo przykro z tego powodu, iż się z nią spierałem. Jeszcze mi bardzo przykro jest to, że nie mogę dotrzymać obietnicy, którą złożyłem ci, gdy miałem czternaście lat.
  -Jaką obietnicę? A! Chodzi ci o tą z ślubem i weselem? - do rozmowy dołączyła się Nacyza.
  -Tak. Właśnie to. Nie znajdę jednak chyba mojej jedynej wybranki w ciągu tak krótkiego czasu.
  -Ale ważne byś był szczęśliwy - mruknęła Nadine. Już nikt nie poruszał tego tematu.
***
  -Wchodźcie. Tutaj macie wspólną sypialnię.
  Zielonooka zaprowadziła gości do jednego z wielkich komnat. Hermionę zatkało, gdy usłyszała słowa "wspólną sypialnię". Przecież nic nie było o nocowaniu. A w dodatku jeszcze z Draconem?
  -Dziękuję ciociu. Poradzimy sobie - uśmiechnął się w jej stronę. Odwzajemniła gest, po czym ruszyła do salonu, a byli wrogowie weszli do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
  -Czyś ty oszalał?! - skarciła go cicho dziewczyna. - Nic nie mówiłeś o nocy!
  -Och przestań już marudzić, Granger! - jęknął. - Idź się już wykąpać.
  -Ale... ty tak na serio? - zapytała niepewnie.
  -A czy ja kiedyś nie mówiłem na poważnie? No właśnie. Tylko pośpiesz się proszę.
***
  -Dobra Hermiono... Ty po prawej, a ja po lewej.
  -Chyba śnisz. Ja po lewej!
  -Nie bo ja!
  -Nie!
  -Tak!
  -Nie!
  -Tak!
  Jednocześnie wskoczyli na lewą stronę. Dziewczyna prawie co nie spadła z łoża, gdy wylądowała prawie że na Malfoyu. Zaczęli się cicho śmiać. Nie ukrywali tego, iż było zabawnie w takim towarzystwie. Chwilę później leżała na ziemi zwijając się ze śmiechu.
  -Dobra, ty śpisz po lewej - oznajmili w tym samym czasie, co wywołało kolejny śmiech. 
  -Chodź - odparł chłopak. Przeszedł na prawą stronę. Dziewczyna niepewnie położyła się obok niego. Leżeli w ciszy. Nie przeszkadzało im to. Jakoś było tak dobrze...
  -Draco? 
  Wymieniony blondyn spojrzał na nią, przez co napotkał się z jej oczętami. Mruknął cicho, pozwalając jej kontynuować.
  -Co się dzieje z twoją ciocią? Co zostało tak mało czasu?
  Westchnął. Oderwał od niej wzrok, po czym opadł głową powtórnie na poduszki.
  -Ona ma raka. Zostało jej siedem miesięcy życia.
  -C-Co ? To dlatego byłeś w pracy taki smutny... A o co chodzi z tą obietnicą?
  -Obiecałem jej, iż pozna moją narzeczoną i będzie uczestniczyła na moim ślubie i weselu. Niestety nie da rady. Nie znajdę odpowiedniej partnerki. Która by mnie chciała? Byłego śmierciożercę...
  -Na pewno znajdzie się taka osoba.
  Ponownie na nią popatrzył. Nie mógł uwierzyć, że to naprawdę ONA powiedziała. Bardziej zaimponowała w jego oczach.
  -Już wiem, kto tą kobietą będzie - szepnął.
  -Kto?
  Oparł się na lewym łokciu, po czym podarował jej czuły pocałunek. Gdy się oderwali odpowiedział na pytanie:
  -Ty. Zostaniesz moją żoną Hermiono Jean Granger?
  Ona sama skradła mu namiętnego całusa. Potem spojrzała prosto w jego szaroniebieskie tęczówki.
  -Tak. Kocham cię Draconie Lucjuszu Malfoy.

~~*~~

  Minęły cztery miesiące. Odbyło się wielkie i huczne wesele Dracona i Miony. Wszyscy byli szczęśliwi. Pan młody był bardzo zadowolony, iż spełnił swoją obietnicę. Było cudownie. Spełnione słowo. Kobieta, którą bardzo kocha jest u jego boku i będzie za sześć miesięcy ojcem małej Stephanie. Gdy nadeszła pora na kolację, nowożeńcy zajęli swoje miejsca. Kiedy spożywali przepyszne potrawy, mężczyzna usłyszał cichy głos:
  -Muszę ci coś powiedzieć.
  Była to ciotka Nadine. Spojrzał na nią.
  -O co chodzi?
  -Nie ma żadnej choroby.
  -J-Jak to? - zapytał zdezorientowany.
  -A to, że jestem zdrów jak ryba. A teraz ciesz się szczęściem, bo Hermiona to naprawdę ogromny dar od aniołów.
  -Czyli to...
  -Szczerze to był taki jakby podstęp. Wiedziałam, że będziesz chciał spełnić obietnicę. Dziękuję kochany.

---------------------------------------------------------------
Tematyka: Sev$ka (Severus + To$ka)
Rodzaj miniaturki: Scena kochania (18+) 
[za pewne szkody psychiczne, nie odpowiadam!]
Tytuł: Igranie z Wężem w... łazience?
{UWAGA! Jest to moja pierwsza taka opisywana scena, więc proszę o wyrozumiałość!}

  Pewnego pięknego wieczoru, w dużym mieszkaniu, kobieta o brązowych włosach i niebieskich oczach  ruszyła do łazienki, by się pomalować na imprezę, którą organizuje jej koleżanka. Zamknęła za sobą drzwi na klucz. Zaczęła robić sobie kreski, aż nagle usłyszała głos swojego narzeczonego:
  -Tośka! Wpuść mnie proszę do tej łazienki! Mój pęcherz nie jest zbyt wytrzymały!
  -Zaraz Severusie! 
  Minęło jeszcze kilka minut. Zaczęła kręcić włosy, gdy ponownie słyszała:
  -Na Merlina! Długo jeszcze?! Zaraz puszczę! Tośka!
  -No zaraz!
  -Nie zaraz tylko JUŻ!
  -A czy nie umiesz otworzyć czarami?!
  -Jak mam konieczność skorzystania z kibla, to nie umiem się skoncentrować! Tośka no!
  Dziewczyna głośno westchnęła, po czym odłożyła kosmetyki na górną półkę. Podeszła do drzwi. Ledno co otworzyła, a do pomieszczenia wbiegł mężczyzna o czarnych włosach i jak zwykle w czarnym odzieniu. Zapominając o obecności narzeczonej, załatwił się w jej towarzystwie. Gdy zamknął rozporek, popatrzył w jej stronę. Miała obojętną minę.
  -Czy u ciebie słowo "zaraz" ma swój czas określony?
  -Och nie denerwuj się Severusie.
  -Wiesz, że lepiej nie zadzierać i wkurwiać węża...
  -Wiem. A! I nie przeklinaj mi tutaj!
  -Nie wnikajmy. Dobra... zaraz będę musiał wracać do domu.
  Ruszył w stronę wyjścia. Przycisnął klamkę, jednakże nie udało się otworzyć. Wyciągnął różdżkę i próbował różnych zaklęć, by otworzyć, jednakże bez skutku.
  -No zaraz mnie kurwica trafi!
  -Uspokój się! Drzwi się zaklinowały! 
  -Zaklęcia powinny zadziałać!
  -Nie zawsze one skutkują - mruknęła szatynka.
  -To jak się stąd wyjdzie?
  -Trzeba zaczekać, aż ktoś otworzy z drugiej strony. A to, że jesteśmy sami, oznacza, iż jesteśmy skazani na siebie - zaśmiała się.
  -Wiesz, że teraz ze mną igrasz.
  -Wiem i to całkowicie, kochanie.
  -Nie mów do mnie kochanie - syknął.
  -Och no! Czepiasz się o byle co! Wiesz jak lubię się z tobą droczyć.
  -I jak mam wytrzymać tu z taką kobietą?! Jak jej nie odbija, to mnie jeszcze wkurza.
  Ta klepnęła go w ramię z uśmiechem.
  -Masz pojęcie, jakie są konsekwencje tych czynów, co teraz robisz?
  -Mam i to wielkie - dała mu całusa. Nie postanowił być jej dłużny. Zaczął oddawać pocałunki, coraz to namiętniej. Dziewczyna zajęła się odpinaniem koszuli mężczyzny, ten zaś szukał suwaka od sukienki, którą Tośka obecnie miała na sobie. Gdy pozbyli się zewnętrznej, górnej części garderoby, zajęli się dolną. Niebieskooka z lekkim trudem odczepiła ciemny pas. Kiedy pozbyła się i spodni, stali przed sobą w samej bieliźnie. Brunet o mało co nie napadłby na nią, jak wygłodniałe zwierze gdy ujrzał, w jaki materiał była ona ubrana. Zielono-pomarańczowy z koronką. Nie mógł wręcz oderwać wzroku od jej idealnej proporcji figury. Po chwili powtórnie zaczęli obdarowywać się coraz to gorącymi pocałunkami. Całując się, wpadli do wanny zarazem odkręcając wodę z niebieskawym płynem. Leżąc bardzo blisko siebie, nie przystawali z pocałunkami. Toś zaczęła jedną dłonią błądzić po plecach partnera, zaś drugą wtopiła w jego włosy. Ten zaś gładził jej udo jedną ręką, a drugą kończyną szukał zapięcia od jej biustonosza. Gdy go znalazł odpiął go. Po chwili byli całkowicie nadzy i zakryci wodą z niebieskawym płynem.
  -Jeszcze nigdy... - szepnęła, po tym, kiedy przerwali całusy.'
  -Cśś... Zawsze musi być coś nowego - mruknął, po czym musnął jej szyję. Tośka odruchowo zakręciła kran, przez co było mało wody. Severus zaczął wędrować z czułymi całusami coraz niżej i niżej. Zatrzymał się przy pępku. Zaczął dręczyć te miejsce, co wywołało cichy jęk partnerki.  Po krótkiej chwili zmierzył do coraz to intymniejszego miejsca ciała. Doszedł do kobiecości towarzyszki. Zaczął je także podrażniać, co wywołało kolejny jęk rozkoszy. Po chwili oderwał się od niej, po czym spojrzał narzeczonej w niebieskie oczy. Miała na twarzy uśmiech. Szukał w jej tęczówkach zgody na pewną rzecz. Odnalazł. Ostrożnie wsunął się w jej wnętrze. Zaczął powoli poruszać się w niej. Kolejne jęki. Jego ruchy były to coraz mocniejsze i szybsze, aż doprowadził ją do wewnętrznych skurczy, które zapowiadały orgazm. W jednakowym czasie wyprysnęli. Tośka nie mogąc się powstrzymać krzyknęła głośno, zarazem odkręcając niechcący kran. Tyle, że teraz z taką pomarańczową pianą. Przeszli ponownie do namiętnych pocałunków. Czuli już wodę na szyi. Nagle... drzwi się otworzyły. Zszokowana szatynka rozpoznała kto to taki. Był to...
  -Czy wiesz, że istnieje coś takiego jak pukanie? - burknęła.
  -O! - chłopak uśmiechnął się na widok Severusa. - Dobry wieczór - przywitał się. - Jestem bratem Tośki, a ty za pewnie jesteś jej narzeczonym.
  -Tak.
  -Może byś tak z łaski swojej wyszedł z łazienki? - warknęła brązowowłosa.
  -Właśnie! Miałem ci przekazać, że Nati przyszła.
  -JUŻ ?! - dziewczyna była zaskoczona. - Severusie! Która jest godzi...
  -Jest już ósma wieczór. Idę do pokoju. - wyszedł.
  -Wiesz co? - odezwał się po chwili brunet.
  -Co?
  -Coś nie przepadam za twoim bratem - mruknął.
  -Czemu?
  -A bo ja wiem - wzruszył ramionami.
  -No dobra... chodź.
  -Gdzie?
  -Idziemy razem na imprezkę.
  -C-Co? Ja i ty?
  -A co w tym dziwnego? Chciałabym z moim partnerem pójść na imprezę i to zrobię.
  -Znów się ze mną droczysz.
  -Wiesz jak to uwielbiam - skradła mu całusa.
  -Muszę ci coś wyznać... - zaczął.
  -O co chodzi?
  -Mam brata.
  -Kim on jest? Jak się nazywa?
  -Lucjusz. Miał na nazwisko Snape, ale zmienił sobie na inne. Tak Tośka... to jest Lucjusz Malfoy.
|----------|
i... 0 !
STO LAT!
STO LAT!
NIECH ŻYJE, ŻYJE TO$KA NAM!

Właśnie wybiła 0:00 . Na blogu pokazuje datę 4 października (nie wiem czemu xD), jednakże faktycznie jest JUŻ 5 października! A co za tym stoi?
Urodziny To$ki!
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego mamuśka ;**
Do życzeń dołącza się także: Domi ^.^
PS: Przepraszam za taki niezrymowany wierszyk urodzinowy xd .
PPS: Zmieniam trochę charakterek Sevcia. No ale cóż... taka już moja natura ;D .
PPPS: To$ka tylko mnie nie bij za tę całą miniaturkę Sev$ka xd .

11 komentarzy:

  1. ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
    Dołączam się do życzeń dla Tuśki, mimo iż się nie znamy.:) Spełnienia marzeń.:)

    Obydwie miniaturki są świetne, chociaż mi oczywiście bardziej podoba się Dramione. Nie mogę sobie wyobrazić Pottera jako kata. No ale cóż. Już nic mnie nie zdziwi.:)
    Czekam na kolejne.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hiohio nie ma to jak dostać życzenia od nieznajomej *.*
      Me Gusta ^^
      Dziękuję ;D

      Pozdrawiam : To$ka ^.*

      Usuń
  2. Dołączam się do życzeń :3
    PS. Fajne miniaturki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystkie najlepszego dla solenizantki :)
    super miniaturki i zapraszam http://ccnmmm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe Dramione ! :D
    Cudowne Sev$ka! ;) Podobało mi się! ;)

    Wszystkiego najlepszego To$ka! ;*

    Pozdrawiam LIly M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. STO LAT STO LAT! NIEECH ŻYJE, ŻYJE NAM! A KTO? TO$KA! :D
    Spóźnione życzenia. ;-;
    Miniaturki świetne! Tą Dramione mogłabym czytać i czytać! :D
    Pozdrawiam i jeszcze raz wszystkiego najlepszego moja mamusiu! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, spóźnione czy niespóźnione, najważniejsze, że są ^^
      Dzięki córa ;3

      Twoja zjarana mamuś : To$ka *.*

      Usuń
  6. Tak...Jestem na siebie zła -.-' Nie dość, że nie komentuję rozdziałów, gdyż...ehhh, powód znasz...to jeszcze nie zostawiłam nic pod urodzinowymi miniaturkami :_:
    Powinnam się uczyć, ale kit z nauką, chociaż tu muszę dać komenta bo inaczej nie wytrzymam. Tsa nauka potrafi człowieka niesamowicie dobić xd
    No więc, przeczytałam wszystko drugi raz *.*
    *Życzenia...Haha nie mogę się ich naczytać *.* Mój ty mistrzu.! Rymowane czy nierymowane i tak są boskie ;3
    *Dramione. Hahaha nie no idiotyczny uśmiech nie może zniknąć mi z twarzy. Te przekleństwa i wg xd
    Uhuhuhu i w końcu to Harry jest tym złym.! Jak ja to kocham ^^ xd
    Hahahaha ciotka Nadine jest the best xd
    *Sev$ka...
    Hahaha twoja wersja ojczulka mnie powala xd
    Nie no...To jest takie...Dziwne czytać scenę 18+ która dzieje się między mną, a moim kochanym Severuskiem :_: Z resztą...Sama widziałaś i słyszałaś moją reakcję, gdy to czytałam xd
    "Coś nie przepadam za twoim bratem" Właśnie.! Gdy jadałam z bananem śniadanie, młody do nas przyszedł i ja tak na niego spojrzałam i "Pamiętaj...Zawsze, ale to zawsze pukaj do cholery do drzwi.!" on na mnie spojrzał jak na idiotkę, a ja z Natą w śmiech xd
    Ah będę taka łaskawa i nie będę Cię bić xd
    *To tak...Chciałam Ci jeszcze raz podziękować za te miniaturki.! Oraz za rozmowę na Skype i za to, że po prostu jesteś ;3
    Ah, no i Domi ^^ oraz Dragon Eye, Lily M., no i Anonimkowi oczywiście też dziękuję za dołączenie się do życzeń ;d
    Jeszcze raz DZIĘKUJĘ ;3

    Kocham Cię córcia.! Twoja jebnięta mamuśka : To$ka ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :D fajnie piszesz tylko ja mam jedną uwage... jak dla mnie za dużo przekleństw :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hehe dopiero zauważyłam że są jeszcze urodzinowe miniaturki :) Ta była bardzo fajna :) A ta scena z Severusem i Tośką :) Mmm, świetne :)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy