niedziela, 10 listopada 2013

43 ~~ Idiota z ciebie do potęgi entej!

"Chcę patrzeć na ciebie
Chcę śnić o tobie
Przeżyć z tobą każdą chwilę
Chcę cię przytulić
Chcę cię pocałować

- Violetta-Nuestro Camino

     Alexander bardziej uścisnął delikatną dłoń ukochanej. Płakał coraz głośniej. Nagle wyciągnął swoją różdżkę, nadal trzymając jej rękę. Spojrzał to na nią, to na magiczny patyk.
     -Co ty chcesz zrobić? - zawołał młody Malfoy.
     Nic nie odpowiedział. Załkał. Wymierzył różdżką w stronę swojego serca. Blaise strącił mu różdżkę.
     -Czyś ty już do reszty postradał zmysły?!
     -Zostaw mnie! - warknął. Szybko wziął patyk i znów wymierzył w stronę swojego serca. Luna dopiero teraz to zauważyła.

  -Alexan! - wołam. Zmieniłam zdanie. Nie chcę odejść. Nie mogę! Dlaczego nie posłuchałam Narcyzy?! Chyba serio jestem głupia... Chłopak zaczyna znikać. Wypuszczam łzy. Jak mogłam zachować się tak egoistycznie?! Spuszczam głowę. Nigdy już nie zobaczę mojego ukochanego. Nigdy nie będę się droczyła z Harrym. Nigdy już nie będę rozmawiała z rodzicami. Nigdy nie przytulę już Alexa... Chwila! Muszę spróbować stąd wyjść... Tylko jak?
  -Zaraz u ciebie będę! - słyszę jego głos. - Połączymy się na zawsze!
  Co ten głuptas chce zrobić? Czy on... nie! Nie mówcie mi, że chce się zabić! Po obu moich stronach spostrzegam jakieś inne dusze. Zamiast w górę, zaczęły ciągnąć mnie w dół. Tam, gdzie jest ciemno. Próbuję biec. Biec tam, gdzie widziałam ostatnio Zabiniego. Widzę go coraz bliżej. Widzę, jak przykłada sobie różdżkę w stronę serca, które dla mnie bije, albo biło... Rzucam mu się szybko w ramiona.
  -Idioto! Nie rób tego!

     -Przepraszam kochanie... - szepnął. Towarzysze próbowali go odciągnąć od tego pomysłu. - Avada Ke... - urwał. Poczuł, że jej dłoń drgnęła. Teraz usłyszał maszynę, która właśnie wskazywała na to, że jej serce znów zaczyna pracować. Popatrzył na jej oblicze. - Obudź się!
     -Merlinie! Hermiona! Draco! Harry! - zawołała Ginny w stronę rodziny Malfoy. - Ona żyje!
     Małżeństwo i młody blondyn także dopiero teraz usłyszeli sygnał akcji serca. Zaczęli się uśmiechać. Znów płakali, jednakże teraz z szczęścia.
~~
     Zmierzał po korytarzach. Znalazł jakiegoś uzdrowiciela, który miał akurat przerwę.
     -Dzień dobry. - przywitał się. - Szukam Jean Malfoy.
     -Dobry, albo niedobry... - mężczyzna posmutniał. - A kim pan jest?
     -Michael Nathan Fayman. Jestem jej przyjacielem.
     -Bardzo mi przykro. Jean Narcyza Malfoy... nie żyje.
     To zbiło Mich z tropu. Nie żyje?
     -Gdzie ona jest?
     -Na szóstym piętrze, w sali numer 1069. 
     -Dziękuję. - pobiegł w tamtą stronę. W głowie ciągle huczały mu słowa, informujące, że jego przyjaciółka nie jest już żywa. Wbiegł na salę. Spostrzegł rude włosy młodej dziewczyny. Była to Izabelle. Podszedł do niej. Popatrzył w urządzenie i wskazywało na to, że Jen żyje. Iza przytuliła się do niego.
     -Ożyła Michael! Jean ożyła! - uradowała się ruda.
     -Ale nadal nieprzytomna. - mruknął Fred.
     -To może wyjdziemy... - szepnęła Ginny. Potterowie opuścili pokój, a za nimi Weasleyowie, Fayman oraz Jasmine z Alexandrem. Została tylko Hermiona, Draco i Harry. Usiadł on na krześle i pogładził dłoń swojej siostry. Kiedy się w końcu obudzi? Nie wiadomo.

~~*~~

Tydzień później...

   Wszystko staje się dziwne. Kto rozwiesił te ulotki? W czym ja zawiniłam? Siedzę właśnie w moim dawnym domu. Dzisiaj jest właśnie uczta... To wyjdzie dzisiaj na jaw! Nagle pojawia się jakieś światło... Patrzę w nie. Znów Narcyza.
   -O co znów chodzi? Czemu mi nie oddałaś Stephanie, tylko uciekłaś?! - zarzucam.
   -Chodzi o twoją chorobę. - oznajmia spokojnym głosem. Ona jest opanowana. Boję się, że znów się rozkleję, jak to było w moim pokoiku z dzieciństwa. - Wiem, jak możesz się jej pozbyć.
   Zaczynam się uśmiechać. Moim marzeniem jest właśnie wyjść z tego.
   -Jak? - wołam lekko uradowana.
   -Jednak to może być dopiero wtedy, jak będziesz pełnoletnia, więc przystopuj trochę.
   Patrzę na nią z uwagą. Kiwam lekko głową.
   -Będziesz musiała się z kimś związać. Z kimś, kogo kochasz, oraz kto będzie cię kochał na dobre i złe. Jednakże nie chodzi mi o to, że tylko związek nastolatków. Chodzi mi o poważność. O wspólne życie.
   -Czyli... małżeństwo? - pytam niepewnie, a jako odpowiedź przytakuje głową. - Ale... z kim?
   -A pomyśl. - uśmiecha się zagadkowo.
   -Alexander?
   -Tak. On cię kocha Jen. Nigdy nie przestał i nigdy nie przestanie.
   -Nie zgadzam się na to! - krzyczę. - Nie mogę mu pozwolić przeze mnie cierpieć!
   -Nie rozumiesz, że jak zostanie twoim mężem, to już tej choroby nie będziesz miała?
   -Pewnie, że rozumiem! Jednakże jest jeszcze życie w narzeczeństwie! Nie chcę go narażać na niebezpieczeństwo!
   -Powiedz mu o tej chorobie. 
   -Nie powiem!
   -Musisz!
   -Właśnie, że nie!
   -Nie masz innego wyjścia.
   -Właśnie mam! 
   -Kochasz go?
   -Tak! - nastaje chwilowa cisza. Patrzę w jej oczy. Znajduję w nich coś... dziwnego. Zrozumiałam. - Muszę mu wszystko powiedzieć to, co tutaj się dowiedziałam? 
   -Jesteście sobie przeznaczeni kochana...

        Otwarła szybko swoje oczy i gwałtownie przechodzi na pozycję siedzącą. Odzyskała przytomność. Nie orientowała się gdzie jest. Była zamknięta w czterech, białych ścianach. W pomieszczeniu było jasno. Spojrzała przez okno. Raziło ją światło. Przymknęła lekko oczy. Rozejrzała się po pokoju. Wszędzie było bardzo jasno. W sali były dwa łóżka, wraz z jej. Na drugim łożu leżał jakiś chłopak. Komuś jej mu przypominał. Uniosła bardziej powieki i doznała szoku. Wstała gwałtownie z łóżka. Jednakże kiedy stanęła na podłodze, przewróciła się w bok. Oparła się dłońmi o podłoże. 
     -Nie miałam gwałtownie wstawać... - pomyślała.
     Wstała ostrożnie. Podparła się o jakąś wysoką szafkę i popatrzyła na drugie łoże. Podeszła powoli do niego. Usiadła na skraju wyrka. Popatrzyła na jego twarz. Potem chwyciła go za dłoń. Oczy się zaszkliły. 
      -Obudź się Alexan... - szepnęła. - Alexander!
     Jego powieki drgnęły. Odetchnęła lekko z ulgą. Po chwili ukazały się tego brązowe tęczówki.
     -Co ci się stało? - spytała zatroskana.
     -Jean? - zapytał słabo. Otworzył szeroko oczy i oparł się na łokciach. - Jen! Odzyskałaś przytomność! - uśmiechnął się.
     -Tak. Odzyskałam. Co się stało, że tutaj leżysz? - zatroskała się bardziej.
     -Pojedynkowałem się z sprawcami tych ulotek... Chodzi o Nadine, Natashę i Rafaela.
     -Nadine także ma coś z tym wspólnego? - przeraziła się. - Co oni ci zrobili, do jasnej ciasnej?
     -Cant rzucił na mnie Cruciatusa... Było ze mną kiepsko. Leżę tutaj od pięciu dni.
     -Wyzdrowiejesz skarbie. - przybliżyła swoją twarz do jego i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek. Odwzajemnił jej to.

~~*~~

Nazajutrz...

     Gryfonka i Puchon mogli opuścić już szpital. Wrócili z swoimi rodzicami do Hogwartu. Byli zadowoleni, gdy przekroczyli mury ogromnego zamczyska. Właśnie siedzieli w Pokoju Wspólnym Prefektów razem z pozostałą dwójką. Śmiali się. Harry, Jasmine i Alexander opowiedzieli Jean o tym, co się działo w Mungu, jak uzdrowiciele ją ratowali i jakoś "zmartwychwstała". Jen natomiast opowiedziała o tym, że wie jakie są horkruksy. Że mają jakieś powiązanie z założycielami Hogwartu.
     -Powiedźcie mi coś... ale szczerze poproszę... - mruknęła szatynka. - Czy za tymi zdjęciami stoi Nadine? Po Rafaelu i Natashy bym się tego spodziewała, ale po niej?
     -To prawda. Najlepsze jest to, iż Nadi sama na to wpadła. - odparła brunetka. - Mówiłam ci na urodzinach, że spiskuje przeciwko tobie z tym debilem.
     Malfoyówna westchnęła głośno i jęknęła opadając na kanapę.
     -Czemu mnie to akurat trafia? Jak nie choroba, to takie problemy... Jak nie problemy, to coś z Cantem... Do kitu z takim czymś! - znów usiadła. - Właśnie! Harry...? Wiesz już do czego służy ta czaszka, co jest w tym domku w Alpach?
     -Tak. Dowiedziałem się od mamy, że to jest coś podobnego do fałszoskopu. Fałszoskop tylko wykrywa zło, które jest blisko, jednak ta czaszka wykrywa coś niedobrego tak... przed czasem. Mama powiedziała, iż tata jej oznajmił, że wykryło niebezpieczeństwo. Właśnie chodziło o Sama-Wiesz-Kogo. Ale chyba sama o tym wiedziałaś wcześniej...
     -Śnił mi się... Przez cały tydzień on mi się śnił... Śmiał się. Torturował. Zabijał. Widziałam śmierć jakiegoś człowieka. Miał... czarne włosy. Sięgały mu do barków. Węglowe oczy... Długie, czarne szaty... Tata nam o nim opowiadał. To był... nie umiem sobie przypomnieć... To... - popatrzyła z przerażeniem w oczy brata. - Harry! To był chrzestny naszego ojca! Widziałam śmierć Severusa Snape'a!
***
     -Dzień dobry uczniowie. - przywitała się Hermiona, kiedy weszła do klasy. Teraz miała zajęcia z Gryfonami i Ślizgonami. - Na pewno pamiętacie, jak ciągle ćwiczyliśmy nowe zaklęcia. Dzisiaj pokażę i nauczę was wyczarować patronusa. Jest to bardzo zaawansowana magia. Dlaczego was uczę tego w piątej klasie? Ze względu na to, co może za niedługo nadejść. Musicie być na wszystko przygotowani. - przerwała na chwilę. Uczniowie patrzyli na nią z uwagą i zainteresowaniem. - Patronus to coś takiego jak tarcza. Najczęściej używany jest on, by obronić się przed dementorami. Jednakże czarodzieje, używają jej, by przesłać jakąś ważną wiadomość. Jest to właśnie najszybszy sposób, ale chodzi tylko o te bardzo ważne. Jeżeli doskonale opanujecie te zaklęcie, to wasz "obrońca" przybierze cielesny kształt jakiegoś zwierzęcia. Każdy ma innego. Oczywiście zdarzają się przypadki, że będą takie same, przez bardzo mocną miłość. Jak go wyczarować? Niech tutaj ktoś przyjdzie. - zachęciła. Rozglądnęła się po klasie. - Jeżeli nikt jako ochotnik nie podejdzie, to sama wybiorę. - cisza. Wszyscy spoglądali na siebie. Po chwili wstała Izabelle i podeszła do ciotki. - Dobrze panno Weasley. Wyciągnij różdżkę. Pokażę dokładnie ruch różdżką, a ty, panno Weasley spróbujesz już wyczarować. Za pierwszym razem nikomu się nie uda. Znaczy się... nie w tym sensie. Pojawi się tylko mgiełka. Teraz posłuchaj mnie uważnie. Ty zresztą też panie Malfoy! - zwróciła się do Harry'ego, który zdał się w pogawędkę z Charlie. - Zamknij oczy. - posłuchała. - Pomyśl o bardzo, ale to bardzo szczęśliwym wspomnieniu. Im szczęśliwsze, tym większa możliwość, by zjawił się cielesny patronus. - zaczekała chwilę. - Masz już? Niech cię całą przepełni. Teraz wypowiedz zaklęcie, które brzmi: Expecto Patronum. - rudowłosa wypowiedziała cicho zaklęcie. - Dobrze. Teraz otwórz oczy. Wyciągnij przed siebie różdżkę. - Herma stanęła za krewną i chwyciła jej przedramię. Zrobiła z nią jakiś ruch różdżką. Puściła ją. - Zrób tak, jak ci pokazałam i powiedz ponownie zaklęcie, jednakże na głos. Myśl ciągle o tym wspomnieniu.
     Iza skupiła się. Wycelowała różdżką przed siebie.
     -Expecto Patronum!
     Z jej różdżki wystrzeliła jakaś blada mgiełka.
     -Doskonale. Trzeba to dobrze ćwiczyć. Jak na razie nauczę was je wyczarowywać, a dopiero później jak wysłać wiadomość. Ustawcie się obok siebie i próbujcie. Jak nie uda wam się jeszcze na tych dwóch lekcjach, to próbujcie w swoich pokojach. - uśmiechnęła się.
     Piątoklasiści posłuchali profesorki i zaczęli. Jen jako jedynej udało się wyczarować cielesnego patronusa już na drugiej lekcji. Był to mały York.
***
      -Jean... - zaczął Alexander, kiedy byli sami w jego dormitorium. - Dlaczego pocięłaś sobie kończyny górne, dolne i brzuch?
     -Wszystko mnie przerastało już Alexan. Zostawmy to. Wiesz co? Dowiedziałam się od taty, że ty coś zrobiłeś, jak spadłam z wieży. Tylko nie powiedział mi co.
     -A! Chyba chodziło mu o ten skok... - zaśmiał się cicho.
     -Jaki skok?! - przeraziła się.
     -Nie miałem przy sobie różdżki. Miotły nie chciało mi się przywoływać, a chciałem cię uratować, to skoczyłem z tej wieży.
     -Idiota... - mruknęła.
     -Co powiedziałaś?
     -Że z ciebie idiota. - zaczęła się śmiać. - Czemu to zrobiłeś?
     -Bo cię kocham! - wypalił nagle. - Chciałem cię uratować. To co miałem zrobić? Tańczyć?
     -Może nawet to! Tylko nie skakać i iść za idiotyzmem! Niekiedy cię w ogóle nie rozumiem...
     -Wiem... czasem serio ze mnie idiota.
     -Czasem? Chyba zawsze!
     -Nie przesadzaj kochanieńka. - cmoknął ją w policzek.
     Z szerokim uśmiechem na twarzy wzięła szybko jego poduszkę i walnęła go.
     -Idiota z ciebie do potęgi entej! - zawołała.
     Oddał jej. Uderzył poduszką w jej plecy. Zaczęła się walka na poduszki. Czuli się jak dawniej. To byłą ich ulubiona zabawa, jak byli jeszcze razem.

~~*~~

Wieczorem...

     -Dobra... Draco, Hermiono, Ginny, Ron... Musimy dowiedzieć się, jakie to są horkruksy. Od Jean wiemy, że jest ich dwa.
      Przyjaciele siedzieli w biurze Ginevry. Harry chodził tam i z powrotem po pomieszczeniu.
     -I związane z założycielami Hogwartu... - mruknęła Gin.
      -Czyli na pewno jest tutaj w szkole. - odezwał się Draco opadając na fotel przy kominku.
     -Zastanówmy się, od kogo może być chociaż ten jeden horkruks... Było siedem. - szatynka zastanowiła się przez chwilę, by sobie przypomnieć i zaczęła wyliczać na palcach. - Ty Harry, Dziennik Toma Riddle'a, Medalion Salazara Slytherina, Diadem Roveny Ravenclaw, Pucharek Helgi Huffelpuff, Nagini, Pierścień... Wszystkie zostały zniszczone. Od kogo mogą jeszcze należeć?
     -Czekajcie! - zawołał Dracon podrywając się energicznie z siedzenia. - Było ich czterech. Coś po jednym z każdego z nich. Od Salazara medalion, diadem Ravenclaw, pucharek Helgi... Został jeszcze Godryk Gryffindor!
     -Ale co takiego mogło być od Gryffindora? - spytał rudy.
     -Coś, co na pewno jest ważne. - Malfoy uśmiechnął się zagadkowo.
     -Czy ty mówisz o... Godryku! - zawołała Malfoyówna.
     -Właśnie o tym moja żonko. To jest..
     -MIECZ GODRYKA GRYFFINDORA! - powiedzieli jednocześnie.
===========================
Pisane podczas słuchania:
Prima Aprillis ;D . Nie no... pomyliły mi się dni, ale co tam! xD .
Jednak żyje! :D
Miałam w głowie już to, jakby wyglądał rozdział, gdyby ona i Alexan nie żyli xD . Jednakże potem utknęłam przy rozmyślaniu nad epilogiem xD . Tak... Planuję, iż 50, bądź 60 (nawet jest możliwość, że 55) rozdział będzie Epilogiem CAŁEGO opowiadania... Za niedługo powinny się pojawić kilka "zapowiedzi" fabuł, na kolejne Dramione. Wybierzecie sobie ;) . Będzie ich bodajże... z 3-4 xD . Ale bardziej 3 xD . Na stówkę dwie zapowiedzi ^.^ .
Dedykacje... Hmm... Dla Pauli i mojej blogowej rodzinki *.* xD .
Sorrki, ale dzisiaj mi trochę odwala.
Pozdrawiam,
Troszkę nieogarnięta: Kaja Malfoy - Felton

PS: Jestem teraz tak jebnięta, że zaczęłam śpiewać po hiszpańsku *.* (właśnie tę piosenkę wyżej xD)
PPS: Muszę potwierdzić To$ce... Alexan niekiedy jest idiotą xD .  Ale za to go osobiście kocham *.* xD.
PPPS: Teraz tak myślę i... obawiam się, że... nie dosięgniemy do 50 rozdziału ;/ . Ale jakoś to wszystko poukładam ^.^ . Żeby dosięgnąć do tylu... to rozdziały będą krótsze.

17 komentarzy:

  1. Booooskieeee <3 :D
    Ale ja wiedziałam, że ona będzie żyć! Musiała! Przecież to się musi skończyć happy endem! :D No i ta scena jak Alexan chce się zabić... :'( Ojejciu
    Lumossy
    im-possible-dramione.blogspot.com
    PS Przepraszam, że tak rzadko komentuję... Wstyd mi. Wybacz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3
      Wersja, gdyby ich nie było wśród żywych... bez sensu te opowiadanie! Zostawiłam ich przy żywych xD
      Nwm czemu wymyśliłam z tym, że Alexan chciał się zabić xD .

      PS Ja też rzadko komentuję, ale to przez to, że nie mam już własnego kompa xD

      Usuń
  2. ŻYJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    TAK. TAK. TAK. TAK. TAK.TAK!!!
    Jestem szczęśliwa :) Tak i jestem zadowolona z tego i oczywiście z rozdziału :3 Cieszę się, że tak szybko dodałaś następny rozdział i życzę weny.
    Pozdrawiam,
    Dark Liliane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D
      Jakoś wena do tego dopisała. Teraz główkuję nad następną notką xD . Planuję ją dodać w następną niedzielę.
      Także pozdrawiam ;3
      :D

      Usuń
  3. Zarąbiste!!!!!
    Życzę dużżżo weeeny!!!!!
    Julie

    OdpowiedzUsuń
  4. No i jeszcze raz dziękuję za kolejną dedykacje! *.*
    Hahahaha i co? I żyje! ♥ Kocham Cię, kocham ten rozdział! :* *.*
    Wiesz co? Zmotywowałaś mnie i dzisiaj wreszcie wzięłam i zaczęłam pisać rozdział u siebie! ♥
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na sam początek... postanowiłam dwa dni temu, że już nigdy nie będę pisała rozdziału w nocy xD I co? Jest czwarta nad ranem i notę piszę! xD . Ale co też w sumie nie noc... kit z tym! xD
      Nie ma za co siostra *.*
      No żyje żyje xD . Chciałam Was postraszyć, mimo że Halloween już dawno minął xD
      Wow *.* . Kuź! Masz go jak najszybciej wsta.... WRÓĆ! DOPIERO zaczęłaś? Nie załamuj mnie kobieto! :_: xd . Migiem mi go pisać! xD
      Pozdrowionka i też wenusi ;**

      Usuń
  5. ojejciu, jaki piekny ten rozdzial <3 zycze weny i pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny <3
    true love między młodym pokoleniem.;d piękne.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^.^
      A może nawet true true love? xD . Sorrki, ale odwala mi xD.
      Pozdrawiam i tobie wenki ;*

      Usuń
  7. Piękne kocham połączenie Jean i Alexandra na początku myślałam że ona umrze ale później stwierdziłam że niemoże to jest cudowne. Dziękuję
    Paula ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Alexan chce się zabić...Ty deklu.! :_:
    Jean żyje, Jean żyje, Jean żyje.! I co.? I co.?! Jam wiedzieć, że ona przeżyć od początku.! *.* Jam być...em...ta...no...Trelawney.! xd
    Ś-Śmierć Severusa.?! Czyś ty oszalała.?! :_:
    York - Anorektyk xd Wybacz...Musiałam xd
    Ej.! Hola, hola.! Czy...Haha, czy mi się zdaje, czy w tej rozmowie między Jean i Alexandrem na temat jego skoku z wieży, użyłaś wypowiedzi z naszej rozmowy.?! ^^

    Weny skarbek.! ;3

    Violetta "Nuestro Camino" ^^ Ty zua.! xd
    Co do twojego PPS. Niekiedy.? Niekiedy.?! Serious.?! xd

    Mamśka To$ka xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie idiota? xD
      Haha xD . No ba! xD
      Czemu niby oszalałam ? :_:
      Nie zdaje Ci się xD :D . Zaczerpnęłam z tego xD

      Usuń
    2. Idiota, dekl...Jedno i to samo xd
      Chcesz zabić mego męża, a twego ojca.?! :_:
      Haha czuje się taka fejmys, wiesz...Takie oh i ah xd

      Lecę czytać nowy rozdział ;3
      To$ka ^^

      Usuń
  9. Świetny rozdział :P No Jean przeżyła jak fajnie :) Jejku Alexan chciał się zabić, dobrze że go powstrzymali :) Co za jędza z tej Nadine ;/
    Aga W ;)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy