sobota, 16 listopada 2013

44 ~~ Gdzie ona może być?

"Nie zawsze patrz w przeszłość"

Rozdział 44
Gdzie ona może być?

Tydzień później...

    Hermiona, Draco, Harry i Ron siedzieli w gabinecie Dracona i zastanawiali się, gdzie może być miecz.Oddali przecież tę broń goblinowi, kiedy musieli "dorwać" pucharek Helgi Huffelpuff. Nie widzieli już go więcej.
    -Czemu mu go dałeś?! - warknęła nagle szatynka w stronę bruneta.
    -A czy zapomniałaś, że inaczej by nie oddał nam tego cholernego pucharka?! - burknął.
    -Ale no... przecież... ponieważ... bo... - nie umiała się wysłowić.
    -Dobra... odpuść. - mruknął rudy. - Zastanówmy się gdzie może być.
    Dziewczyna wędrowała nerwowo po pomieszczeniu. Nie miała w ogóle pojęcia, gdzie ten cholerny horkruks może być! Po chwili usiadła po drugiej stronie biurka. Wszyscy pochłaniali się w swoich myślach. Herma z całej siły walnęła pięścią w powierzchnię mebla, przez co wszyscy podskoczyli. Popatrzyli na nią. Miała skrzyżowane ręce na piersiach i siedziała naburmuszona, oraz wkurzona. Dracze podszedł do niej. Oparł się o biurko i popatrzył na nią.
    -Co się znów dzieje, Monia?
    Przeniosła swój wzrok na małżonka.
     -Nic. - wzruszyła ramionami.
    Uniósł wzrok ku niebu i westchnął. Nie miał pojęcia, czy to tylko u niego jest tak, że się wkurza na to, iż gdy coś się dzieje z kobietą, to mówi, że nic.
    -Dobra... koniec z gierkami. Powiedz mi prawdę do jasnej ciasnej!
    Milczała.
    -Hermiona.
    -...
    -Hermiona!
    -...
    -Mionka!
    -...
    -Malfoyówna!
    -No co? - warknęła.
    -Czemu przywaliłaś w biurko?
    -Co? - zaśmiała się lekko. - Wcale nie uderzyłam w biurko!
    -Uderzyłaś.
    -Nie!
    -Tak!
    -Nie!
    -Tak!
    -Nie!
    -Uspokójcie się! - przerwała im Ginny, która weszła do gabinetu bez pukania. - Zachowujecie się jak dzieci! - podeszła do męża. - O co tutaj chodzi?
    -Zarzuca mi, że walnęłam w powierzchnię biurka! - burknęła Hermiona.
    -Bo przywaliłaś. - powiedzieli jednocześnie Ron i Harry.
    -Dobra... ale chyba nie jesteście tutaj głównie dlatego, żeby się kłócić.
    -Rozważamy nad tym, gdzie może być miecz Gryffindora. - mruknął blondyn.
    -Nie macie nadal pomysłu? - odezwała się szatynka. Kiedy pokręcili głowami, znów opadła na oparcie siedzenia. - Tak jak ja... Gdzie był ostatnio Gryfek z tym mie... - urwała i walnęła się otwartą dłonią w czoło. - Draco! - zawołała w stronę byłego Ślizgona. - Malfoy Manor!
    Wszyscy posłali w jej stronę zdziwione spojrzenia. Nie mieli pojęcia, o czym dokładnie mówiła. Opiekunka Gryffidoru jęknęła, przewracając oczami.
    -Już wyjaśniam... Harry, Ron: Pamiętacie, jak nie poszliśmy na siódmy rok, by poszukać i zniszczyć horkruksy? Szmalcownicy nas schwytali. Potem zaprowadzili nas właśnie do posiadłości Dracona. Bellatrix się dość bardzo zdenerwowała, co właściwie... nie dało się ukryć... - posmutniała, wspominając tamtejsze tortury.
    -Ale Hermiono... przecież potem jeszcze go mieliśmy. - przerwał jej Weasley. 
     Faktycznie... Przecież potem byli w skarbcu Lestrange, gdzie dopiero wtedy oddali miecz goblinowi.
    -To nie mam pojęcia! - oznajmiła zrezygnowana brązowowłosa.
    -Lecz... - odezwał się Ron, po krótkiej chwili. - Pamiętasz jak podczas bitwy, uciekaliśmy przed Nagini? - te pytanie zwrócił do swojej byłej narzeczonej.
    -Tak... wtedy Neville zabił ją... mieczem!
    -Czyli on ostatni go widział! - ucieszyła się nauczycielka transmutacji.
    -Niekoniecznie... - mruknął Malfoy.
    -Jak to "niekoniecznie"? - zapytała zdziwiona Malfoyówna.
    -Przypomniało mi się, że jak jeszcze byliśmy aurorami, to mieliśmy tę sprawę z Bellą i Lucjuszem. Tuż przed tym, kiedy cię porwali. Nawet wcześniej... jak byłaś w ciąży i na urlopie macierzyńskim. Byłem w moim dawnym mieszkaniu. W piwnicy widziałem coś srebrnego z jakimiś czerwonymi... rubinami? Przyjrzałem się temu i okazało się, iż to właśnie miecz Godryka Gryffindora. Nie brałem go nigdzie, tylko go tam zostawiłem.
    -CO?! - zawołali jednocześnie wszyscy obecni w gabinecie. Hermiona gwałtownie wstała z siedzenia, przez co przewróciła lekko Malfoya.
    -Nic mi nie powiedziałeś?! - zapytała. Była wściekła.
    -Przecież mówiłem, że mi się PRZYPOMNIAŁO!
    Nastała cisza. Po chwili zostało one przerwane nagłym śmiechem Hermi.
    -Co jest? - spytał Draco.
    -Nic kochanie. Nic. - posłała mu uśmiech i przytuliła się do niego.
    -Chodźcie. Teraz w Wielkiej Sali jest obiad.
    -Och Ron... Czy ty zawsze musisz myśleć o jedzeniu? - jęknęła Hermiona z nadal szerokim uśmiechem na ustach.
***
    Alexander, Jasmine i Harry spożywali w spokoju obiad, przy swoich stołach. Mieli przy swoich uszach magiczne urządzenia, które Fred z Jamesem wynaleźli dla całej czwórki prefektów naczelnych. Były tam także takie "przełączniki" z imionami pozostałych prefektów. Dzięki temu, mogli się spokojnie komunikować. Kiedy Alexan spostrzegł zasiadających pięciu nauczycieli, bez namysłu przeszukał wzrokiem stół Gryfonów. Nie widział nigdzie Jean. A jeszcze później nie było nigdzie Canta. Zaczął się bać. Usłyszał jakiś głos w uchu. Była to Krukonka. Przycisnął na guzik z jej imieniem i przytrzymał.
    -Co jest? - zapytał.
    -Boję się o Jen. Nigdzie jej nie ma.
    -A w dodatku nie ma tego dupka, Canta. Gdzie ona może być?
    -Jak wychodziliśmy z salonu, to mi mówiła, że idzie do toalety. Ale ile już minut minęło, a nadal jej nie ma.
    -Pójdę ją poszukać, Jas. Nic nie mów Harry'emu. 
   Wstał z ławki, po czym zmierzył w stronę wyjścia. Wszedł do sali wejściowej. Zmierzył w stronę schodów. Kiedy był na pierwszym piętrze, spostrzegł dumnego z siebie Rafaela. Gdy minęli się, szesnastoletni Gryfon zaśmiał się i poszedł dalej. Zabini miał już same czarne scenariusze w głowie.
~~
    -Jas... Jas...! 
   Dziewczyna słyszała przy uchu, że ktoś chce się z nią zakomunikować, przez magiczne urządzenie. Był to Harry. Przytrzymała przycisk.
   -Co jest?
   -Gdzie jest Jean? - spytał. - I gdzie Alexan?
   -Nie mam pojęcia, Harry. Naprawdę.    
   -Nie mówił ci nic?
   -Powiedział mi tylko przez te "niby słuchawki", że idzie jej poszukać.
   -Mam nadzieję, że ją znajdzie... - mruknął. - Smacznego skarbie.
   -Smacznego Fretko. - zaśmiała się cicho.
~~
   Przeszedł przez jeden korytarz, drugi, aż doszedł do odpowiednich drzwi. Stał przed wejściem do damskiej łazienki. Czuł się trochę niezręcznie, że zaraz tam wejdzie, ale przecież mogło się tam stać coś złego. A może rozmawia z jakąś inną dziewczyną o ciuszkach, kosmetykach? Nie... to nie w jej stylu. Przecież także wszyscy uczniowie (z wyjątkiem jej i tego Gryfona) byli w Wielkiej Sali. Coraz bardziej zaniepokojony tę całą sytuacją, wziął głęboki wdech i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Było ciemno. Wyciągnął swoją różdżkę i mruknął zaklęcie, po czym po chwili zrobiło się jasno. Popatrzył na podłogę. Przeraził się.
    -Krew... - szepnął. Otworzył szeroko oczy. Były to ślady kroków. Ktoś musiał wejść w małą kałużę czerwonych krwinek i je roznieść po pomieszczeniu. Podążył na śladami. Prowadziły one do jednej z kabin. Otworzył drzwi i krzyknął.
    -Jean...? - kucnął przy czyimś ciele, które leżało na kafelkach. - JEAN! - poznał dziewczynę, którą kocha. Z jej głowy, ust i nosa spływała krew. A ona sama leżała w kałuży... spermy!
    -Co ci ten debil zrobił? - szeptał. Większe przerażenie wzbudzało w nim to, jak widział nagie ciało szatynki. Rozglądnął się, poszukując jakiegoś ubrania, by ją okryć. Nigdzie nic nie było. Ściągnął swoją czarną, szkolną szatę i okrył ją. Wziął ją na ręce.
     -Czemu ja nie mam peleryny niewidki? Fred i James mają super... - mruknął.
     Ostrożnie wyniósł ją z łazienki. Chciał zrobić to wszystko tak, by nikt tego nie zauważył. Pobiegł w stronę salonu prefektów, skąd od razu skierował się do swojego dormitorium. Położył ją na swoim łóżku, gdzie ją przykrył. Założył jej odpowiednio swoje ubranie. Nie chciał już za bardzo widzieć jej ciała. Nie, że nie było idealne, ale... została wykorzystana przez Canta. Podszedł do swojego biurka, po chusteczki. Usiadł na skraju łóżka i wycierał jej twarz z krwi. Wiedział, że cierpiała. Nie mógł sobie wyobrażać, jak chłopak może tak krzywdzić dziewczynę. Postanowił, iż się nią zaopiekuje.
-*-
Kilka minut później...
      -Alexander? Czy masz może moją... - urwał.
     Harry wszedł do dormitorium swojego przyjaciela. Mógł wchodzić bez pukania. Zastał go w dość, chyba nieodpowiedniej sytuacji. Spostrzegł Puchona, obok którego leżała Jen. Nadal była nieprzytomna.
     -CO TY Z NIĄ ROBISZ?! - warknął blondyn.
     -Uspokój się! - ucichł go, wstając z łoża, po czym podszedł do niego. - To nie tak jak myślisz.
     -A JAK?!
     -Ciszej no! Ja jej nic nie zrobiłem. 
     Nastała cisza. Malfoy starał się uspokoić.
     -Co się dokładnie stało?
     -Nie mam pojęcia.Po prostu zaniepokoiłem się jej nieobecnością na obiedzie. Przez te urządzenia, Jasmine powiedziała mi, że Jen poszła do łazienki. Dość długo jej nie było. Poszedłem więc jej poszukać. Przy schodach spostrzegłem Rafaela, a kiedy się minęliśmy, dziwnie się zaśmiał. Tak... sarkastycznie. Zmierzyłem do jednej z damskich łazienek. Było ciemno. Szepnąłem 'Lumos' i spostrzegłem krew na podłożu. Prowadziły, znaczy się... odchodziły ze strony jednej z kabin, a tam ona leżała... naga... w kałuży... Powiem w skrócie: Cant w łazience ją zgwałcił.
     -ŻE CO?! - chwycił się za głowę. - CO TY DO MNIE MÓWISZ?! MOJA SIOSTRA... MOJA JEAN... STRACIŁA DZIEWICTWO?! Z NIM?!
     -Ale bez swojej woli, więc to nie jej wina.
-*-
Wieczorem...

     -Gdzie ona znów może być... - zastanawiała się Hermiona. - Znów zniknęła... I nie tylko ona. Alexander także. Co się dzieje?
     -Uspokój się Mionuś. - Draco przytulił do siebie małżonkę. - Na pewno są u siebie. Nie patrzyliśmy tam. A sądząc o tej porze, na pewno są zmęczeni i leżą w swoich dormitoriach.
     -A patrole?
     -Dzisiaj ma Harry z Jasmine. Niczego się nie bój. Powinniśmy właściwie zrobić coś z tymi patrolami. Hogwart znów nie jest bezpieczny.
     -Bezpieczniejszy niż gdzie indziej... Nawet od naszego domu. Boję się o nich!
     -Cśś... Spokojnie. Połóż się, a ja pójdę sprawdzić, czy są w swoich dormitoriach. - pocałował ją w czubek głowy.
~-*-~
     Nie wiedział kiedy otworzy oczy. Obawiał się, że, gdy ukaże swoje szaro-niebieskie tęczówki, ujrzy w nich cierpienie, ból, smutek... I na pewno to spostrzeże. Nie chciał. Nienawidził patrzeć na to, jak ktoś cierpi, a tym bardziej bliska dla niego osoba.
     Wstał z wyrka, po czym na chwilę podążył do dormitorium szatynki, aby po chwili wrócić do siebie. Miał przy sobie pluszowego misia, który dał jej w prezencie, kiedy jeszcze byli mali. To było bodajże... na piąte urodziny.
     Często ciekawiło go to, dlaczego nadal trzyma tego pluszaka. Wtedy od razu przypominał sobie o tym, co mu odpowiedziała...

  -Dlaczego przez te wszystkie lata, nadal trzymasz tego misia? - spytał dwunastoletni Alexander, kiedy był u swojej przyjaciółki, Jean, która miała na swoim łóżku, na poduszce, położonego tego właśnie misia.
  -Nie umiałabym się z nim rozstać. - uśmiechnęła się zagadkowo.
  -Czemu?
  -Jak jest mi źle, a ciebie nie ma w pobliżu to... przytulam się do tego misia i mam takie wrażenie, jakby... jakbyś ty był właśnie w tym pluszaku. Wtedy jest mi lepiej... - spojrzała w jego oczy. - Gracias [1] .

     Uśmiechnął się na tę myśl. Miał pojęcie, że to prawda. Może to się wydawać naprawdę dziwne, ale... tak było. Położył misia obok niej. Zajął znów swoje miejsce i otworzył jakąś książkę, a właściwie to album. Wziął go z ciekawości, a "tytuł" pismem Jen, bardziej go zainteresował:

Ulubione zdjęcia

     Otworzył. Od razu pojawiła się zakładka z napisem "Moje sesje". Zaczął przeglądać. Co kolejne zdjęcie. ona wyglądała coraz śliczniej.

      Przy tym ostatnim zdjęciu, najbardziej przyglądał się jej oczom. Takie duże i tajemnicze... Następna zakładka, sądząc po tytule, są to zdjęcia jej i Harry'ego...


     Na samym końcu, był jeszcze jeden ,,podtytuł''. Spojrzał na kompletnie ostatnią fotografię. Była to ona z ojcem.

     Byli do siebie tak bardzo podobni... Z poczuciem humoru, kochani, uczciwi, szczerzy... Znał historię Dracona z dzieciństwa. Dowiedział się to od swojego ojczyma, który także był zmuszony do bycia śmierciożercą...
     Zamknął powoli album i położył go na szafce nocnej obok swojego łóżka. Spojrzał ponownie na dziewczynę. Niespodziewanie, zaczęła rzucać się po łożu. Widocznie śniło jej się coś strasznego. Chwycił ją za ramiona i starał ją się uspokoić.
     -Jean... Jen! Obudź się! Obudź!
     Chwilę się jeszcze rzucała, po czym gwałtownie otworzyła swoje oczy. Puścił ją. Przeniosła się na pozycję siedzącą. 
     -ZOSTAW MNIE! ODSUŃ SIĘ ODE MNIE! - zaczęła krzyczeć.
     -Uspokój się, Jen... - chciał ją chwycić za dłoń, jednakże ona szybko się cofnęła.
     -ZOSTAW MNIE W KOŃCU W SPOKOJU! TYLKO ROBISZ MI KRZYWDĘ! ODPIEPRZ SIĘ ODE MNIE!
     -Jean!
      -NIE PODCHODŹ JUŻ NIGDY WIĘCEJ, TY PIEPRZONY DEKLU! PRZEZ CIEBIE CIĄGLE MYŚLĘ O SAMOBÓJSTWACH! PRZEZ CIEBIE CANCIE!
     Wmurowało go. Czy ona... Czy ona widzi Rafaela, zamiast jego?
++++++++++++++++++++++++++++++
[1] - Dziękuję
==============================
Pisane podczas słuchania...
Ogólnie:


Podczas pisania tego, jak Alexander szukał Jean (oczywiście nie z jej własnej woli straciła cnotkę ;P)  :
---------------------------------------------
Heja ;D
Na wstępie:
Usuwam już ankietę z tym głosowaniem na kolejne opowiadanie. Po tym blogu, będzie opowiadanie: "Because I Love You". Czy ktoś by czytał Worldwide, po tym, jak zakończę "Beacuse" ? Chodzi o to, czy mam to pisać tak... do szuflady, czy to publikować :) . Mam jeszcze jeden pomysł na jakieś opowiadanie (wczoraj mi przyszedł do głowy xD). Ale jak chcecie tego zapowiedź, to napiszcie tutaj, i najwyżej dodam tę zapowiedź pod następnym rozdziałem :) .
Od razu mówię, że rozdziały będą krótsze... jestem z tego smutna, jednakże gdybym pisała takie długie, jak ostatnio, to nie dojdę nawet do 50 rozdziału ;( .
Teraz też z góry mówię! To, że Jean leżała w tej kałuży, to nie jest to "ukradzione". Na początku tej części miałam ten pomysł :) . Mam nadzieję, że żadna z bloggerek się nie urazi, że miały coś... podobnego (?), co tutaj. 
Chciałam zadedykować ten rozdział niejakiej Lau_Tui_Cantate :) 
Teraz znów damy większą przystawkę z dzieciakami :) . Jest to potrzebne do akcji, która będzie na bitwie :) . Tak ;D . Zbliża się Trzecia Bitwa o Hogwart *.* xD .
Nwm co sądzić o tym rozdziale xD .
Album jakoś nie miałam planowany xD .
Ale też więcej jest tutaj Jen ;) . Dowiadujemy się powoli jakie ma największe obawy, oraz jakiego ma bogina ;D . 
Ta notka z jednodniowym wyprzedzeniem :D .
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton 

PS: Jak zakończę tego bloga, to dodam taki post z... a niespodzianka to będzie XD . Do tego będzie dołączone... bodajże dwa filmiki z YT z moim udziałem na temat bloga. Pierwszy będzie z faktami o dwóch częściach tutejszego opowiadania, oraz tak ogólnie z nim związany. A do tego właśnie niespodzianka ;D . Może też dodam jakiś filmik z faktami o mnie? Chcecie? xD . Mi jest obojętne to xD . Chociaż będzie trochę trudno, bo ciężko mi jest pisać o moich faktach xD  (chociaż raz mi się to udało o.o xD)

PPS: Za duży tych "xD" używam ................. XD ! :D

13 komentarzy:

  1. Hej.:)
    Rozdział niesamowity. Pełen emocji. Widzę, że Hermiona w ciąży ma swoje humorki.:)
    Ach, ta scena gwałtu. Prawidłowa reakcja Jen na to, co się stało.
    Nie mam ci za złe opisu, nawet cieszę się, że moje wypocinki były czyjąś inspiracją.:)
    Dziękuję za dedykację, nie wiem czym sobie na nią zasłużyłam, ale dziękuję.:))
    Pozdrawiam,
    La_ Tua_ Cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heja :D
      Dziękuję <3 Hah xD . I to normalka xD Chyba...
      Uf... ulga. Bałam się, że będziesz mnie zjeżdżać z góry na dół, za to, iż to jest bliska sytuacja, jaka była u Cb na ADN :) .
      Także pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Nie to możliwe! No Kaja, kurcze go! Powiedz, że nie będzie cały czas uważać, że Alexander to Cant! :c
    Rozdział świetny! :* Biedna Jean... Eh... za dużo zła ją spotkało. :C
    Nie wiem co napisać. :/
    Lepiej już wrócę do odrabiania matmy. hahaha...
    Pozdrawiam i całuję mocno. :** <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd ten pomysł? xD . Chociaż... Ej! Dzięki Av! :D . Mam świetny pomysł *.* haha xD
      Wracaj do matmy xd. Matma i tak dla mnie to zuo xD
      Także pozdrawiam i czekam na NN u Cb! ;**
      Buziaczki! :D

      Usuń
    2. Oo ja zła to napisałam ;-; nie rób tego, ja nie pisałam na poważnie ._.

      Usuń
    3. Hah xD . Masz szczęście xD . Zobaczysz jak to się wszystko potoczy dalej ;3

      Usuń
  3. "Malfoyówna" Hahaha leże xd Oj Draco, Draco ^^
    Widać Hermi w ciąży i już się udziela huśtawka nastroju xd Me Gusta ^^ Kaja ty się szykuj na taką w domu, bo Severus długo ze mną nie wytrzyma xd
    O kurwa...Tak, tak...Wybacz, za przekleństwo, ale...Nosz kur.! Jak ino dorwę tego jebanego Canta to się chłop nie pozbiera.! -.-' Palant.!
    Jean się obudziła się do końca, czy to przez szok, myśli, że Alexan to Cant.? :_:

    Weny słońce.! ;3
    To$ka ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jean NIE obudziła się do końca -> Miało być :_: xd

      To$ka

      Usuń
    2. No co no? ;-; xd . W końcu ona nosi jego nazwisko od piętnaście lat xD .
      Wiesz co? Ale lepiej niech się pociesza z tego, że będzie miał synka, a nie tylko trzy córki xD .
      Nie kurw mi tutaj! xD . Dobra... Masz prawo xD .
      HA! Tym razem nie zgadłaś ^^ Ani jedno, ani drugie xD .
      .

      Usuń
    3. Oj tam oj tam xD .
      Pomyłki się zdarzają ;D

      Usuń
    4. A ja mam już teorię co do tego że myślała że Alexander do Cant :P

      Usuń
  4. Boże jak Cant mógł jej to zrobić. Co za debil ;/ Śliczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy