ale nic nie poradzisz na to, na co nic nie poradzisz...."
Rozdział 46
Nie zostawiaj mnie samej, Alexan
-GDZIE ON MA MIEĆ TERAZ LEKCJE?! - warknęła Hermiona. Wiedziała, że szósta klasa Gryffindoru ma jakieś zajęcia. Wyciągnęła z kieszeni pergamin, gdzie miała zapisane wszystkie zajęcia jej wychowanków. - Astronomia... - mruknęła. Nie reagowała na wołanie Dracona. Słyszała tylko w głowie słowa, które powiedział jej małżonek na temat Jean. Kiedy weszła do odpowiedniego korytarza, poczuła jak ktoś ją łapie za łokieć. Odwróciła się gwałtownie.
-Idź do pokoju. Bądź tam i nie wychodź, dopóki nie wrócę. - rozkazał stanowczo. Od jakiegoś czasu, znów nauczył się zakładać maskę obojętności. Nie wiedział w ogóle, dlaczego. Może przez to, że gdyby musiał wrócić do szeregów śmierciożerców, to... Wróć! O nie! Nie pozwoli już na to, że ktoś będzie mu rozkazywał.
-Znów złożyłeś maskę... - szepnęła, rozpoznając jego wyraz twarzy, jaki zawsze miał, kiedy to oni jeszcze chodzili do tutejszej szkoły.
-Idź. - odparł po krótkiej chwili. Herma, wiedząc, iż nie wygra z nim, zrezygnowana wróciła do ich sypialni. Malfoy zaglądał za nią, upewniwszy się, że nie zatrzymuje się i zawraca. Poszedł do wejścia. Wziął głęboki oddech i starał się zdjąć cholerną maskę. Zapukał głośno i bez oczekiwania na odpowiedź, wszedł na wieżę.
-Przepraszam Seamus, że ci przeszkadzam w zajęciach, ale pan Cant jest proszony do mojego gabinetu.
-A o co chodzi? - zapytał Finnigan.
-O coś bardzo ważnego.
-No dobrze... Ale zaraz będzie koniec i przyjdę z Cho. Panie Cant! Marsz do gabinetu profesora Malfoya! - zwróciła się do Gryfona. Ten z chytrym uśmieszkiem wstał z miejsca i podszedł do nauczyciela.
-Do widzenia. - mruknął blondyn i zamknął drzwi za sobą.
-Dobry wieczór, profesorze.
-Nie mam pojęcia, czy dobry dla ciebie. IDZIEMY! - warknął. Złapał go gwałtownie za rękaw szaty i zaprowadził go do lochów. Podczas drogi miał taką ochotę go storturować... Jednakże odstąpił od tego "pomysłu" wiedząc, że może zostać wywalony z Hogwartu, oraz wsadzony do Azkabanu.
Po chwili znaleźli się w gabinecie. Profesor zamknął za sobą drzwi.
-Siadaj! - burknął. Uczeń go posłuchał. Sam zajął miejsce na swoim czarnym fotelu.
-O co chodzi? - zapytał.
-O twój "wyskok", podczas czasu obiadowego. - nie umiał zdjąć maski obojętności. Nie potrafił.
-Przecież nic nie zrobiłem.
Zaczęło się w nim gotować. Skupił się na tym, by nie rozszarpać na strzępy. Wykorzystał jego córeczkę i jeszcze bezczelnie zaprzecza?!
-Nic nie zrobiłeś? Czy aby na pewno?!
-A co pana to obchodzi?! Przecież pan nie jest opiekunem Gryffindoru, tylko pańska żona. Niech lepiej się pan zajmie swoją niedorozwiniętą córką, a nie mi dupę truje!
-PRZEGIĄŁEŚ PAŁĘ...! - wstał gwałtownie. Zdjął maskę. Był zbyt wkurzony na Rafaela.
-*-
Hermiona nie umiała usiedzieć w sypialni. Chciała pójść do gabinetu męża, jednakże nie chciała ryzykować kolejną awanturą. Postanowiła zajrzeć do córki. Sprawdzić, jak ona się czuje... by jej jakoś doradzić, wesprzeć... Powiedziała hasło i po cichu weszła do salonu. Nikogo nie było. Zmierzyła w kierunku dormitorium Jean. Szła powolnym krokiem. Nie chciała nikogo obudzić. Zapomniała, że Jasmine i Harry mają patrol. Otworzyła cichutko drzwi. Kiedy je uchyliła, weszła ostrożnie do wnętrza, jednakże stanęła w uchylonych drzwiach. Widok, jaki zastała, rozczulił ją.
Perspektywa Jean
Perspektywa Hermiony
Perspektywa Alexandra
Perspektywa trzecioosobowa
Słyszałam jego rytm serca. Biło tak spokojnie... całkowicie przeciwnie od mojego. Obejmował mnie w talii, a ja miałam położoną głowę pod jego podbródkiem. Pozwoliłam moim łzom wypłynąć z oczu. Bałam się. Nie Rafaela, ale o tatę. Obawiałam się, iż przez emocje, posunie się za daleko... Alexan uspakajał mnie cichymi i uspakajającymi słowami. Powieki stawały się cięższe. Zaczął nucić jakąś spokojną melodię.
Było mi dobrze w jego obecności. Był dla mnie jak lek. Przypomniała mi się piosenka, którą śpiewałam razem z Jasmine, na moich urodzinach, oraz na balu. Nie mam pojęcia, czy Alexan się domyślił, iż te słowa, ode mnie były zwrócone do niego. Nie wiem. Kocham go, jednakże teraz boję się tego uczucia. Wiem, że on mnie nie skrzywdzi, bo w końcu mi to obiecał. Wierzę mu.
-Alexander...
-Cśś... - zaczął gładzić moje włosy i lekko kołysał na boki. Wiedziałam, że on chce dla mnie jak najlepiej. Kontynuował swoją cichą melodyjkę, a mi to ani troszkę nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Podobało mi się to. Przymknęłam powieki, a serce się uspakajało. Czułam, jak się oddalam w krainę snów. Tam, gdzie jest mi najlepiej.
To był dla mnie bardzo czuły widok. Przypomniały mi się te momenty, kiedy ta młoda parka, była jeszcze razem. Jen była taka szczęśliwa... Żadne z nich mnie nie widziało, iż byli odwróceni w stronę okna. Uśmiechałam się sama do siebie. Wyglądali jak prawdziwie kochająca się para. Wiedziałam, że jeżeli Jean ma u boku Zabiniego, to jest bezpieczna i szczęśliwa. Postanowiłam ich zostawić samych. Wyszłam, zamykając za sobą drzwi tak, by się nie dowiedzieli o mojej obecności.
Powoli zasypiała. Chciałem, by zasnęła. Dlaczego? Żeby się już nie denerwowała. Mogłem sobie wyobrazić, jak bardzo kiepsko się czuje. Przez te miesiące za dużo zła ją spotkało. Najpierw ten niespodziewany i niechciany przez nią pocałunek z Cantem w pociągu. Zmusił ją do tego, by z nim była. Skłócił mnie z nią. Razem z Nadine i Natashą porozwieszał te ulotki. A dzisiaj ją wykorzystał... Jest z nią źle... Już raz prawie umarła. Nie mogę dopuścić do tego, by znów była zagrożona śmiercią.
Wyczułem jej uspokojony oddech. Zwróciłem na nią wzrok. Przerwałem nucić melodyjkę. Położyłem ją ostrożnie na łóżku. Przykryłem ją, by nie zmarzła. Podszedłem do okna, które były uchylone. Jen je otworzyła, by poczuć zimniejsze powietrze. Zamknąłem je, po czym zasunąłem czerwone zasłony. Wróciłem na chwilę do niej, by dać jej buziaka w czoło. Gdy to uczyniłem, chciałem się oddalić, jednakże poczułem, jak mnie łapie za nadgarstek. Spojrzałem na nią. Patrzyła na mnie smutnym wzrokiem.
-Nie zostawiaj mnie samej, Alexan. - szepnęła.
-*-
Tylko prychnął. Przecież robił to, co mu się żywnie podoba. A to, że według Rafaela, Dracon nie umie zaakceptować takowej "prawdy", to jego problem, a nie Gryfona.
-Nie myśl, że będę traktował cię jak biedną owieczkę, bo tak NIE BĘDĘ! - warknął blondyn.
-A jaki to ma związek? Gościu... odpuść i daj mi spokój.
-UWAŻAJ SOBIE CANT!
-Bo co mi zrobisz?! Każesz mi przyrządzać eliksiry? Wiesz co? Najlepiej się ode mnie odpieprz. - wstał z siedzenia.
-NIGDZIE NIE IDZIESZ! SIADAJ NA DUPIE I SŁUCHAJ!
-Co pan w ogóle ode mnie chce?!
-O! Teraz to zwracasz się do mnie "per pan"? A wcześniej to co było?! - przerwał na chwilę. - Czego ja chcę? CZEGO OD CIEBIE CHCĘ?! ZASTANÓW SIĘ CHOCIAŻ NA CHWILĘ, JEŻELI W OGÓLE MASZ MÓZG!
-Niech mnie pan nie obraża! - burknął uczeń.
Malfoy nie wytrzymał. Wstał energicznie z fotela i przywalił mocno pięścią w biurko.
-Mam cię nie obrażać?! MAM CIĘ NIE OBRAŻAĆ?! A CZY TY MOŻESZ OBRAŻAĆ NIE TYLKO MOJĄ CÓRKĘ, ALE I INNYCH UCZNIÓW, JAK I PRACOWNIKÓW?!
-Teraz to niech mnie pan posłucha, profesorze. Ja znam i mam swoje własne prawa, które sam sobie stworzyłem, więc NIECH SIĘ PAN DO TEGO KURWA NIE WPIERDALA!
-Przeginasz Cancie. Na serio!
-GDYBY PROFESOR NIE WIEDZIAŁ, TO PRZEGINANIE TO MOJA SPECJALNOŚĆ. - uśmiechnął się ironicznie.
-PRZYZNAJ SIĘ JUŻ DO CHOLERY, ŻE WYKORZYSTAŁEŚ JEAN!
-A może i ją wykorzystałem, a może nie. Co ma to do rzeczy?
-NIE WKURWIAJ MNIE PO RAZ KOLEJNY...
-Mogę sobie robić do chcę.
-DOŚĆ TEGO...! POSŁUCHAJ MNIE UWAŻNIE, JEBANY GÓWNIARZU: ODPIERDOL SIĘ OD JEAN. ODPIEPRZ SIĘ OD HARRY'EGO! WYPIERDALAJ OD MOJEJ RODZINY! - syknął gniewnie.
-Powtarzam, że ma pan mnie nie obrażać.
-SPIERDALAJ MI Z TYM OBRAŻANIEM! PONIŻYŁEŚ MOJĄ CÓRKĘ I NIE ZDAJESZ CHYBA SOBIE Z TEGO SPRAWY!
-Zdaję sobie z tego sprawę. - zaśmiał się sarkastycznie.
-CO W TYM ŚMIESZNEGO?! TAK BARDZO CIĘ BAWI TO, ŻE NABIJASZ SIĘ Z INNYCH UCZNIÓW?!
-A czy jest jakiś regulamin, że nie mogę się odegrać na innych?
-ODEGRAĆ?! NIKT CI KRZYWDY NIE ROBI! TO TY TYLKO WSZYSTKO MIESZASZ! JESTEŚ GŁÓWNYM CIERPIENIEM, WIĘKSZOŚCI TUTEJSZYCH "MIESZKAŃCÓW"!
Tylko wzruszył ramionami. Podążył do wyjścia nie odzywając się. Sądził, że nie musi z nim gadać. Nim zbliżył się do drzwi, Draco chwycił go energicznie na szatę i przycisnął do zimnej ściany. W jego oczach były iskry chęci mordu.
-Zapamiętaj sobie: Jeszcze chociażby maleńki wyskok, a będziesz miał ze mną do czynienia i nie sądzę, byś wyszedł wtedy z tego cały. - warknął.
-Panie Malfoy! Co pan robi?!
Do gabinetu weszła Cho. Niestety zapomniała o zapukaniu.
-Już nic. - odpowiedział, puszczając ucznia, który szybko wybiegł z pomieszczenia, jak zwykły tchórz.
-O co tutaj chodzi? - zapytała.
Nauczyciel eliksirów opowiedział jej o wszystkim, co zrobił Rafael. Ona nie mogła w to uwierzyć. Postanowiła ponieść radykalne kroki.
Z góry mówię dedyk!
Scena z Jean i Alexandrem, dedykuję dla To$ki i Avady ;D . Dlaczego? Ponieważ zaczerpnęłam ten pomysł z naszego nowego opowiadanka *.* . Jakoś mnie to zainspirowało xD .
Chciałam jakoś bardziej rozkręcić tę kłótnię, jednakże mi się nie udało :_:
No cóż... trzeba się cieszyć z tego, co jest ;3 .
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton (by było Kaja Snape - Malfoy , ale już na Google+ nie umiem zmienić nicku :_: xD)
Świetne jak zawsze <3 Czekam na następny rozdział. Cudowne <3 * . *
OdpowiedzUsuńDzięki <3
UsuńNajlepsza była scena Jean i Alexana. Taka piękna.. taka lekka.. cudowna tak jak cały rozdział. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dark Liliane
Mi takze najbardziej sie podoba ta scena z Jean i Alexanem :)
Usuńdziekuje <3
Huhuhhuhuhuhuhhuh <3
OdpowiedzUsuńWyrzuci go ze szkoły? ^^
Mam nadzieję!
Lumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
Hah xd. Jeszcze nie xd. Jeszcze sie z nim chwile 'pomeczymy' xd.
UsuńDziekuje za komentarz <3
Świetne!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę duuużo weny!!!
Czekam na NN!!!
Julie
Thx ;3
UsuńCudny i ta scena z Jean i Alexandrem cud. Draco dobrze zrobil mam nadzieje ze odpowiednio ukrzesz Canta
OdpowiedzUsuńPaula ; D
Mam nadzieję, że odpowiednio xD :D
UsuńDzięki
Pięknie się Draco wkurwił(sorry, ale kulturalny odpowiednik to za delikatne słowo)
OdpowiedzUsuńMnie również podobała się scena pomiędzy Alexanem, a Jean.
ŚWIETNIE <3
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Dziękuję <3
UsuńTrutututututu! *.*
OdpowiedzUsuńSiema, siema! :**
Rozdział cudny! *.* Scena z Alexanem i Jean... niesamowita! <33
Dziękuję za dedykację kochana! :D
No cóż, chciałabym mieć Twoją wenę i chęć do pisania! :_: Ja dopiero dzisiaj na religii napisałam część rozdziału. XDD
No dobra nie będę się użalać nad sobą i duuużoo weny! :**
Heja ;**
UsuńNie ma za co skarba ;3
ŻE CO?! Dopiero dzisiaj?! Nie załamuj mnie kobito :_: . Ale zawsze coś xD .
Tobie weny! ;D
No co no? :-:
OdpowiedzUsuńA i zapomnialam dodać, że cudne zdjęcie z PLL! *.*
Nie placz tylko pisz rozdzial! Xd . Mi tez sie podoba *.*
UsuńAgrrrr.! Miałam komentarz i mi się poszedł jebać -.-'
OdpowiedzUsuńMasz odp, co do wiadomości na gg xd
"Od jakiegoś czasu, znów nauczył się zakładać maskę obojętności." Taaak właśnie to pokazuje, nie ma co xd
Myryryryry kłutnia w gabinecie Dracona xd Nie powiem...Padły piękne epitety xd Moje oczy mają ucztę ;D
Ten gif...Aaaa Ezra i Aira z PLL *.* <3
Uuuu dzięki za dedyk ;3 Oczywiście scena między Alexanem, a Jean mi się spodobała, a czemu to chyba jasne xd
Idziemy dalej, dalej... xd
To$ka ^^
Zdarza się xd. Ale to może być bardzo wkurzające xD .
UsuńNo co no? :_: . Mówiłam, że będą nieocenzurowane słowa! Mówiłam i jest to prawdą! xD . E.. to chyba przesadziłam z tymi przekleństwami xD .
Wiem czemu, wiem ^^ .
Mam nadzieję że Cant się w końcu doigra ;/ Świetnie napisany rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAga W ;)