"Kiedy poznasz swoją przeszłość,
Możesz poznać samą siebie..."
Możesz poznać samą siebie..."
Rozdział 47
Zewnątrz odważna lwica, wewnątrz - bezradna sarenka
-Gdzieś ty był?!
Rafael wszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru. Na kanapie czekała na niego Nadine.
-Sorry, ale stary Malfoy mnie zgarnął. Dowiedział się o czymś.
-O czym?
-Nie ważne. - opadł ma fotel.
-Oj Raf, Raf, Raf... - Senior wstała z siedzenia i usiadła na oparciu czerwonego fotela, zajmowanego przez chłopaka.
Spojrzał na blondynkę.
-Siadaj. - klepnął swoje prawe udo. Dziewczyna bez namysłu skorzystała z jego propozycji. Ujął ją w talii, a ona zawiesiła swoje dłonie za jego szyją. Uśmiechnął się do niej.
-Powiesz mi co zrobiłeś? Czemu nie było cię na obiedzie?
-Powiedziałem, że to nie jest ważne. Musiałem coś ważnego załatwić. Nie zaprzątaj się tym głowy. - zaczął gładzić jej udo. Podobało jej się to. - Teraz ty jesteś ważna. - przybliżył swoje usta do jej i musnął je. - Jesteś taka śliczna... - przeniósł się na jej szyję. Zaczął ssać jej skórkę.
-Rafael?
-Hm? - mruknął nie przerywając swojej czynności.
-A Jean?
-Ona to tylko zwyczajna dziewczyna. Jednakże ty jesteś wyjątkowa. Podobasz mi się. - popatrzył w jej oczy. Ona go pocałowała, a on odwzajemniał to. Udało mu się. Uwiódł ją.
~~*~~
Dzień później...
Draco, Hermiona, Harry i Ron, udali się do Malfoy Manor. Przez te wszystkie lata budynek ten stał opustoszały. Trawa - kiedyś pełna zieleni - była martwa. Kwiaty wszystkie zwiędły. Gdy podeszli do mosiężnych drzwi, Harry wyciągnął swoją różdżkę i wymierzył nią w zamek. Nim wypowiedział zaklęcie, blondyn uprzedził go:
-Te drzwi na pewno są zamknięte bardzo starą magią. Pozwól mi to zrobić.
Malfoy wymierzył różdżką i wypowiedział skomplikowane zaklęcie. Tylko on i Hermiona je znała. Weszli ostrożnie do wnętrza. Kiedy nauczyciel eliksirów zamknął drzwi, poczuł jak ktoś mocno ściska za ramię. Była to jego żona. Spostrzegł jej w oczach strach. Od razu zrozumiał o co chodzi. Objął ją.
-Nie bój się. Nic ci się tutaj nie stanie. Nie pozwolę na to, by ktoś cię skrzywdził. Uspokój się. Przy mnie zawsze jesteś bezpieczna.
Ujął jej dłoń i poszli dalej. Za nimi szła pozostała dwójka. Niebieskooki zaprowadził ich do piwnicy, tam, gdzie kiedyś byli uwięzieni Ron i Harry z Luną, Ollivanderem oraz Gryfkiem. W tamtym pomieszczeniu były ukryte tajemne drzwi, prowadzące do małej komnaty. Zmierzyli w kierunku drzwiczek. Kobieta otworzyła je, a gdy pozostali weszli, zamknęła je.
-Gdzie był ten miecz... - szepnął do siebie Malfoy. Zaczął przeszukiwać pokoik. Hermiona zaś schyliła się, by przeszukać regały.
Leciały minuty, a nadal ani śladu po mieczu. Kiedy Hermiona wyprostowywała się, uderzyła o coś głową. Schylona odsunęła się, trzymając się za bolące miejsce i wyprostowana spojrzała, o co się uderzyła.
-Draco? Co to jest?
Wymieniony mężczyzna podszedł do niej. Wziął do rąk misę, która właśnie byłą przyczyną bólu w głowie małżonki.
-To myślodsiewnia. - odezwał się brunet, nim były Ślizgon zdołał odpowiedzieć.
-Ej! Przerwijmy może poszukiwania... - mruknęła szatynka, na co chłopcy odpowiedzieli jej pytającym spojrzeniem. Przewróciła wzrokiem. Sięgnęła do kieszeni swojego płaszcza, z którego wyciągnęła jakiś flakonik z błękitnawą substancją. - Jest to te wspomnienie... Tak Harry. Wspomnienie spotkania rodziców z Grangerami. Nie mieliśmy okazji tego obejrzeć. Teraz się taka właśnie przydarza...
Potter wziął naczynie. Patrzył na nie jak jakiś ważny przedmiot.
-Hermiona ma rację. Trzeba to w końcu obejrzeć. Może tutaj być w ogóle jakaś wskazówka, jeżeli chodzi o Sami-Wiecie-Kogo. - odparł zielonooki.
Przyjaciele wyszli z pomieszczenia. Podążyli do salonu. Blondyn położył na stole myślodsiewnię. Czarnowłosy chłopak wlał całą zawartość flakonika. Na nieszczęście, misa była taka szeroka na tylko dwie osoby. Rodzeństwo postanowiło, że to oni zobaczą te wspomnienie, iż to dotyczy ich rodzin. Nachylili się.
-----
Znaleźli się pod jakąś kawiarnią. Była słoneczna pogoda. Obok budynku znajdował się plac zabaw, w którym bawiły się dzieci. Pary chodziły za rękę, matki trzymały swoje dzieci za ręce, niektórzy spieszyli się na spotkania biznesowe... Hermiona i Harry spostrzegli, że przy jednym ze stoliczków siedzą młode małżeństwo. Była to Lily Potter ze swoim mężem, Jamesem. U boku stolika był jakiś dziecięcy, dwumiejscowy wózek. Potter od razu ruszył w stronę rodziców. Ostatnio widział ich w Zakazanym Lesie, tuż przed tym, zanim został zniszczony horkruks, który był w nim. Szatynka szybko go zatrzymała przed biegiem. Spojrzała na niego wzrokiem mówiący, że oni nie są prawdziwi. Tylko przytaknął.
-Przepraszamy za spóźnienie, ale były straszne korki. - usłyszeli czyjś męski głos. Okazało się, że to był George Granger z swoją małżonką, Jean. Przywitali się z czarodziejami, po czym zajęli miejsca naprzeciwko nich.
-Czy aby na pewno chcecie nam pozostawić Hermionę? - zapytała pani Granger.
-Jesteśmy tego pewni. - zapewniła rudowłosa kobieta. - Ucieszyliśmy się, kiedy odpowiedzieliście nam na list. Jest to dla nas taka ulga, że będzie bezpieczna, jednakże to też jest trudne... - oczy Lily zaszkliły się. Popatrzyła na wózek.
Dorosłe rodzeństwo podeszło bliżej wózka. Ujrzeli siebie, tyle że w wersji niemowlęcej. Chłopczyk o czarnych, prostych włoskach spał najlepsze, przytulając się do swojego misia, zaś dziewczynka o rudawych włosach, patrzyła swoimi czekoladowymi oczami na nowo przybyłych z zainteresowaniem.
-Rozumiemy was. My się nią dobrze zaopiekujemy. Uwierzcie nam. - pocieszała ją Grangerówna.
-Wierzymy. - zapewnił James.
-A Harry? - spytał George.
-Poszukamy dla niego kogoś innego. Na początku myślałam o mojej siostrze, jednakże urwał nam się kontakt. - odparła ruda.
-Możemy go także przyjąć. By dzieciaki prędzej się poznały. Nie będzie tak lepiej?
-Może i będzie, ale to może narazić ich oboje na niebezpieczeństwo, a zarazem wy będziecie w niebezpieczeństwie. - odpowiedział brunet, obejmując swoją żonę ramieniem.
-Damy ją wam teraz... - zaczęła Potterówna. - Wieczorem najwyżej do was przyjdziemy, a ja zaczaruję małą. Zmieni jej się kolor włosów, a zaklęcie będzie nieodwracalne. Lecz kolor tęczówek jej pozostawię.
-Musimy już lecieć. - odezwał się czarodziej. Wstał z miejsca i już sięgał po córkę, by oddać ją drugiemu małżeństwu, jednak Jean go powstrzymała.
-Miejcie ją jeszcze, aż do wieczora. Nie mogę patrzeć, gdy tak pięknie świeci słońce, musicie się z nią rozstawać.
-Dziękuję. - szepnęła Lily i z łzami w oczach wstała z krzesła, co zrobiła i pani Granger, i przytuliła ją mocno. Jean odwzajemniła gest.
Wszystko zaczęło się rozmazywać. Otoczenie zaczęła pokrywać jakaś mgła.
-----
Nim się obejrzeli, byli już obok Dracona i Rona. Blondyn miał przy sobie miecz Gryffindora.
-Co tam zobaczyliście? - spytał zaciekawiony rudy.
-Nie chcę o tym gadać... - mruknęła brązowooka. - Wracajmy do Hogwartu. - deportowali się.
~~*~~
Wieczorem...
Prefekci o czymś zawzięcie rozmawiali.
-A wracając do wcześniejszego tematu... - zaczęła Jasmine.
-Nie! - burknął Harry. Wiedział, że kiedy znów będą o tym rozmawiali, to Jean się naprawdę załamie. Spojrzał na siostrę znacząco.
-No? - zapytała szatynka, unikając wzroku brata i zarazem pozwalając na to, by kontynuowała.
-Myślisz, że ukarzą Canta?
Wzruszyła ramionami.
-Skoro tata się o tym dowiedział, to na pewno.
Robiła dobrą minę, do złej gry. Zewnętrznie nie przejmowała się tym wszystkim, ale w środku była zdruzgotana. Nie chciała tego ukazywać. Przecież ona jest silna...
-Mam nadzieję, że wywalą go ze szkoły. - odezwał się Alexander.
-To na pewno. Na gwałciciela nie ma miejsca w Hogwarcie. - odparła brunetka.
Blondyn wstał z fotela i usiadł na kanapie obok Jean, po wolnej drugiej stronie. Po jej prawej siedział Zabini. Szatynka w końcu spojrzała na bliźniaka i po chwili przytuliła się do niego, a on odwzajemnił to. Spojrzał na swoją dziewczynę znaczącym spojrzeniem.
-Wiecie co? Ja pójdę dokończyć wypracowanie z transmutacji... - mruknęła i popatrzyła na Puchona.
-A ja poćwiczę zaklęcie Patronusa. - po chwili w salonie byli tylko Malfoyowie.
-A to było jakieś wypracowanie? - spytała zdziwiona.
-Chcesz pogadać? - zmienił temat. Chciała powiedzieć mu, by odpowiedział, jednakże zorientowała się, że nie ma żadnego wypracowania i że Alexan nie poszedł ćwiczyć zaklęcia.
-Nie wiem... - szepnęła. Starała się powstrzymać łzy.
-Wiesz, że z wszystkim możesz zwrócić się do mnie. Wiesz, iż ci pomogę, albo będę się starał.
Perspektywa Harry'ego
Widziałem to w jej tęczówkach. Zewnątrz odważna lwica, wewnątrz - bezradna sarenka. Nie chciałem jej dobijać. Czułem, że ona musi z kimś porozmawiać, ale do niczego nie będę zmuszał.
-Wiem o tym. Za to ci dziękuję.
Na jej ustach zakwitł delikatny uśmiech. W końcu! Nareszcie się uśmiechnęła! Bałem się, że nigdy już tego wyrazu twarzy nie ujrzę. Ująłem jej dłonie w moich.
-Nie umiem sobie wyobrazić, jak bardzo cierpiałaś. Nie rozumiem jak można tak krzywdzić dziewczynę. Pamiętaj kochana: Masz mamę, tatę, mnie, Alexandra i Jasmine. Zawsze ci pomożemy. Uwierz mi.
-Wierzę. Darzę cię naprawdę bezgranicznym zaufaniem. Nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, że mam u ciebie ogromne wsparcie. Dziękuję.
Nagle ktoś wszedł do salonu. Spojrzeliśmy w stronę wejścia, a stanęła w nich mama.
-Jen, Harry. Chodźcie do mojego gabinetu.
Popatrzyliśmy na nią i wstaliśmy z kanapy. Podążyliśmy za nią w milczeniu.
Perspektywa trzecioosobowa
-Ostatnio... - zaczęła powoli Gryfonka. Podniosła wzrok. - ...śniła mi się babcia Narcyza. Mówiła coś na ten temat.
-Konkretniej? - spytał nauczyciel.
-Coś o drugim horkruksie... Tylko to, że to coś związane z całą czwórką założycieli Hogwartu. Nic więcej. Mam nadzieję, że to jakoś pomoże...
Na twarzach rodzicieli zakwitły szerokie uśmiechy. Już mają jakąś wskazówkę.
Perspektywa Jean
++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Nwm czemu, ale jak pisałam tę scenę z Jean i Harrym w salonie prefektów, to myślałam, że ich "schwatuję" o.o . Gdyby nie byli rodzeństwem, to by byli razem <3 .
Teraz może się zastanawiacie: O co chodzi Jean z tą ostatnią sceną.
Dowiecie się w przyszłym rozdziale ;D
Dedykacje? Dla: Paula, Lumossy, Julie i Dark Liliane . ;3
Zmiana planów!!
Będzie 50 rozdziałów! 50 rozdział podzielony na dwie części, a 51 będzie Epilogiem.
Mam pytanie:
Jak nazwiecie pairring:
Jean x Alexander
Harry x Jasmine
xD ? Nie umiem wymyślić ;D .
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton
-A wracając do wcześniejszego tematu... - zaczęła Jasmine.
-Nie! - burknął Harry. Wiedział, że kiedy znów będą o tym rozmawiali, to Jean się naprawdę załamie. Spojrzał na siostrę znacząco.
-No? - zapytała szatynka, unikając wzroku brata i zarazem pozwalając na to, by kontynuowała.
-Myślisz, że ukarzą Canta?
Wzruszyła ramionami.
-Skoro tata się o tym dowiedział, to na pewno.
Robiła dobrą minę, do złej gry. Zewnętrznie nie przejmowała się tym wszystkim, ale w środku była zdruzgotana. Nie chciała tego ukazywać. Przecież ona jest silna...
-Mam nadzieję, że wywalą go ze szkoły. - odezwał się Alexander.
-To na pewno. Na gwałciciela nie ma miejsca w Hogwarcie. - odparła brunetka.
Blondyn wstał z fotela i usiadł na kanapie obok Jean, po wolnej drugiej stronie. Po jej prawej siedział Zabini. Szatynka w końcu spojrzała na bliźniaka i po chwili przytuliła się do niego, a on odwzajemnił to. Spojrzał na swoją dziewczynę znaczącym spojrzeniem.
-Wiecie co? Ja pójdę dokończyć wypracowanie z transmutacji... - mruknęła i popatrzyła na Puchona.
-A ja poćwiczę zaklęcie Patronusa. - po chwili w salonie byli tylko Malfoyowie.
-A to było jakieś wypracowanie? - spytała zdziwiona.
-Chcesz pogadać? - zmienił temat. Chciała powiedzieć mu, by odpowiedział, jednakże zorientowała się, że nie ma żadnego wypracowania i że Alexan nie poszedł ćwiczyć zaklęcia.
-Nie wiem... - szepnęła. Starała się powstrzymać łzy.
-Wiesz, że z wszystkim możesz zwrócić się do mnie. Wiesz, iż ci pomogę, albo będę się starał.
-Wiem o tym. Za to ci dziękuję.
Na jej ustach zakwitł delikatny uśmiech. W końcu! Nareszcie się uśmiechnęła! Bałem się, że nigdy już tego wyrazu twarzy nie ujrzę. Ująłem jej dłonie w moich.
-Nie umiem sobie wyobrazić, jak bardzo cierpiałaś. Nie rozumiem jak można tak krzywdzić dziewczynę. Pamiętaj kochana: Masz mamę, tatę, mnie, Alexandra i Jasmine. Zawsze ci pomożemy. Uwierz mi.
-Wierzę. Darzę cię naprawdę bezgranicznym zaufaniem. Nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, że mam u ciebie ogromne wsparcie. Dziękuję.
Nagle ktoś wszedł do salonu. Spojrzeliśmy w stronę wejścia, a stanęła w nich mama.
-Jen, Harry. Chodźcie do mojego gabinetu.
Popatrzyliśmy na nią i wstaliśmy z kanapy. Podążyliśmy za nią w milczeniu.
~~
Cała trójka weszła do gabinetu Hermiony. Na jednym z foteli siedział Dracon.
-Siadajcie. - wskazał na kanapę w drugim kącie pomieszczenia. Dzieci posłuchały, a Herma usiadła na swoim fotelu.
-O co chodzi? - spytał młody Malfoy.
-Mamy pierwszy horkruks. - zaczęła kobieta. - Był on w dawnym domu waszego ojca. Mamy go schowany u siebie w sypialni, więc go nie tykajcie. Jest to słynny miecz Godryka Gryffindora. Został nam jeszcze jeden.
-Niech zgadnę... Chcecie zapytać, czy wiemy czym jest ten drugi horkruks? - zapytała ostrożnie Jean.
-Tak. - odpowiedział ojciec. - Wiecie?
Nastało milczenie.-Ostatnio... - zaczęła powoli Gryfonka. Podniosła wzrok. - ...śniła mi się babcia Narcyza. Mówiła coś na ten temat.
-Konkretniej? - spytał nauczyciel.
-Coś o drugim horkruksie... Tylko to, że to coś związane z całą czwórką założycieli Hogwartu. Nic więcej. Mam nadzieję, że to jakoś pomoże...
Na twarzach rodzicieli zakwitły szerokie uśmiechy. Już mają jakąś wskazówkę.
***
Rodzina rozmawiała jeszcze w najlepsze. Kiedy nadeszła dwudziesta trzecia, rodzeństwo przypomniało sobie, że mają razem patrol. Nim wyszli, Malfoyowie ich zatrzymali.
-Czekajcie! - zawołała Hermiona. - Zapomniałam wam coś przekazać.
-Co takiego? - zapytała Jen.
-Z tego, że nie odbył się mecz Quidditcha między Gryffindorem, a Slytherinem, z pewnych powodów, ta rywalizacja odbędzie się jutro o jedenastej.
Oboje się ucieszyli. Byli na pozycjach szukacjących. Uwielbiali tę grę, tak jak ich ojciec. Ostatni mecz w tym roku szkolnym. Ostatnia taka rozrywka, przed nadchodzącym niebezpieczeństwem.
~~*~~
W nocy...
W dormitorium Jean...
Nie... Harry nie może jutro grać. Nie o to, że z nim będę rywalizowała, ale... nie mogę pozwolić na to, by stała mu się jakakolwiek krzywda. Zbyt bardzo się o niego boję. Nie pozwolę. To zbyt niebezpieczne.
Nwm czemu, ale jak pisałam tę scenę z Jean i Harrym w salonie prefektów, to myślałam, że ich "schwatuję" o.o . Gdyby nie byli rodzeństwem, to by byli razem <3 .
Teraz może się zastanawiacie: O co chodzi Jean z tą ostatnią sceną.
Dowiecie się w przyszłym rozdziale ;D
Dedykacje? Dla: Paula, Lumossy, Julie i Dark Liliane . ;3
Zmiana planów!!
Będzie 50 rozdziałów! 50 rozdział podzielony na dwie części, a 51 będzie Epilogiem.
Mam pytanie:
Jak nazwiecie pairring:
Jean x Alexander
Harry x Jasmine
xD ? Nie umiem wymyślić ;D .
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton
Świetne <3 szkoda, że za niedługo już koniec :( Co do parringów Jean x Alexander = Jeander Harry x Jasmine = Harmine XD Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńDziękuję <3
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny teraz bd główkowala nad ost. Sceną kocham tego bloga powtarzam to zawsze i mam jeszcze pytanie będziesz pisała jednak czy nie dalsze losy bohaterów. Szkoda że już niedługo koniec .;(
Paula ; D
Nie ma za co ;D
UsuńCieszę się z twoich słów <3 Mimo że powtarzasz, to zawsze daje mi wielką radość :) . Hmm... wczoraj w szkole słuchałam sobie jakąś piosenkę i naszedł mnie pewien pomysł :) . Ale to będzie krótkie... Może jednak? :) . Muszę się zastanowić.
Dla mnie też jest trochę ciężkie, żeby zakończyć tego bloga, ale będę miała czyste sumienie :)
Pozdrawiam
Rozdział świetny! *.*
OdpowiedzUsuńŻal mi Nadine... :C Ten Cant przeleci ją i rzuci... Eh... XD
Kurczem jak to 50 rozdziałów! O.o Nie ja się nie zgadzam. :C
O co chodzi z ostatnią sceną?! Teraz będę cały czas główkować. :/
Pozdrawiam i życzę weny! :**
Hah xd. Zobaczysz co ta Nadine zrobi xd.
UsuńNie zgadzasz sie? Ej no! Brakuje mi tylu akcji, by miec wiecej! Xd.
Zobaczysz w NN ;)
pozdrawiam takze i tez weny! ;*
Dzieki za komentarz ;3
Genialnie!<3
OdpowiedzUsuńDziekuje <3
UsuńJarry xd :D
OdpowiedzUsuńA co do Jean i Alexana to nie mam pomysłu :c
Dzięki wielkie za dedykację *o* Jak miłooo <3
A rozdział świetny, scena oddania Hermiony taka smutna... Masz szczęście, że nie płaczę na książkach i filmach, bo bym jezioro zrobiła :D
Pozdrawiam
Lumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
Nie ma za co ;3 to drobiazg :D
Usuńciesze sie, ze 'spodobala' ci sie ta scena z oddaniem Hermionki :)
dziekuje za komentarz ;D
Genialny blog, rozdzial i blogerka. :D kocham tego bloga ! <33 piszesz znakomicie. Pozazdroscic.
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialu tego i kolejnych..nie moge sie juz ich doczekac. Ta akcja z Jane i Cantem i ten powrot Voldzia..wow ! Podziwiam twoja wyobraznie. Tyle swietnych pomyslow ! Mam nadzieje, ze kolejny rozdzial bedzie niedlugo. Pozdrawiam ! ;*
Dobra... ogarniam się xD. Jeju... Dziękuję! <33 .
UsuńNie wiesz jak się bardzo cieszę, gdy takie coś czytam <3 To po prostu daje zapał do pisania!
Jeszcze mam kilka pomysłów xD .
Myślę, że w następnym tygodniu pojawi się 48 ;) .
Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca ;*
Także pozdrawiam <3
Świetne i jeszcze ta scenka między Jean i Harrym <333
OdpowiedzUsuńKocham cię i to opowiadanie. Życzę weny.
Pozdrawiam,
Dark Liliane
Dziękuję <3
UsuńDla mnie? Jeśli tak to dziękuje! ^^
OdpowiedzUsuńMoże Jexsander i Harsmine?? Tsaaa... wiem powalone nazwy... xD
Życzę duuuuuuużo weny!!!!
Z niecierpliwością czekam na NN!!!!
Julie :****
Nie ma za co ;D
UsuńXD . Może troszkę , ale zawsze coś ;D
Dziękuję ;**
Nadine, Nadine...Co za słodka, naiwna idiotka -.- Jak to Av pięknie ujęła "Ten Cant przeleci ją i rzuci" nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńCo do wspomnień...Jakoś...Mało tego...Myślałam, że dowiemy się czegoś więcej, że to nie będzie tylko ta jedna scena :_: Szczerze to nawet sama nw, czego oczekiwałam xd
Ej no, ale nie napisałaś jak dokładnie znaleźli ten miecz....Od tak.? Harry i Hermi wynurzyli się z myślodsiewni, a Draco już miał przy sobie miecz.? No ja się sprzeciwiam.! :_:
Ehhh Jean i jej kolejna "wizja" :_:
I już, już...
To$ka ;D
Ej! Nadi nie jest idiotką! xD .
UsuńJakoś dawniej miałam taki pomysł na te wspomnienie... miałam co najmniej cztery sceny w głowie, a zostało tylko jedno :_:
A jakoś znaleźli xD .
Nadi jest idiotką i mi nie wmówisz, że nie xd
OdpowiedzUsuńEh, a szkoda, że tylko jedno zostało :_:
"A jakoś" serious.? :_: xd
To$ka xd
Ta scena z oddaniem Hermiony taka smutna :( Ciekawe jak ukarzą Canta ;) Dobrze że chociaż jeden horkruks odnaleźli. Ciekawe co jest tym drugim :)
OdpowiedzUsuńAga W ;)