"Każdą relację można naprawić..."
Rozdział 48
Jesteś moim synem
Następnego ranka...
W Wielkiej Sali...
-Fred, James! Zjedźcie coś! Musicie mieć energię na mecz! - szepnęła Izabelle w stronę bliźniaków. Oni ciągle coś robili pod ławkami. Jean spojrzała tam. Okazało się, że mają nowy wynalazek.
-Co to znów jest? - spytała szatynka.
-Pupciowa kara. - odpowiedzieli jednocześnie Potterowie, na co Jen wybuchła śmiechem.
-Dlaczego "pupciowa"? - zapytała Iza.
-Przyda się na Canta. - odparł Jams. Dziewczyny spojrzały na nich pytająco. - Jest to może zwykłe pudełeczko, ale jak by nacisnął na ten guzik. - wskazał na żółty przycisk. - Wyjdzie z tego taka.... "niby" ręka i będzie go biła po jego brudnej dupie.
Piątoklasistki popatrzyły na siebie lekko przerażone, po czym znów zaczęły się śmiać.
-Fajnie by było, gdybym to widziała. - oznajmiła Jen. Dzięki rodzinie, poprawia jej się humor. Właśnie... rodzina. Przypomniało jej się, co ma się stać z Harrym. - Zaraz wrócę. - wstała z ławki i zmierzyła do stołu Slytherinu. - Harry. Możemy porozmawiać? - zapytała brata.
-Oj... siostrzyczka chce mieć fory? - zaśmiała się jakaś dziewczyna z domu węża.
-Spadaj. - mruknął do owej dziewczyny, po czym znów spojrzał na szatynkę. - Jasne. Chodź. - wstał i razem z siostrą wyszli z WS. - Co się stało?
-Nie możesz grać! - niemalże krzyknęła.
-O co ci chodzi?
-Tylko nie myśl, że chodzi o konkurencję! Gdyby tak było, to bym tak też zrobiła rok temu, ale wysłuchaj mnie! Jesteś narażony niebezpieczeństwem!
Trochę go zmartwiły te słowa. Wierzył jej, przecież nigdy się nie pomyliła, jeżeli o to chodzi, jednakże...
-Nie mogę Jen. Muszę grać, bo inaczej w ogóle nie będzie meczu. Zaryzykuję.
-Uważaj na siebie. - szepnęła.
Podążyli do sali.
-Będę uważał. - zapewnił, gdy stanęli w przejściu. - Muszę wracać. Do zobaczenia na boisku.
-Do zobaczenia.
Rozeszli się do swoich stołów. Co jakiś czas, Jean spoglądała ukradkiem na brata.
-Będzie uważał...Zapewnił mnie... - pomyślała.
***
Jedenasta...
Na boisku Quidditcha...
-Witam wszystkim tutaj na kolejnym meczu Quidditcha! - przez złoty mikrofon rozległ się głos Blaise'a Zabiniego, który miał komentować dzisiejszą rozrywkę. - Dzisiaj Gryffindor będzie rywalizował z Slytherinem! Kto wygra? To się okaże. A teraz powitajmy wielkimi brawami reprezentantów domu węża! Harry Malfoy, Senrir Oliverd, Sasha Fryn, Emma Wasten, Natjan Creen, Santan i Carlos Klinderowie!
Na boisko wlatywali osoby zgodnie z ich przedstawieniem. Czas na Gryfonów.
-A teraz nasze lwy! Jean Malfoy, Izabelle Weasley, Nadine Senior, Claudia Walun, Drake Samlen oraz James i Fred Potterowie! - na boisku znaleźli się reprezentanci Gryffindoru. Z trybun rozległy się głośne oklaski. Na środek wszedł nauczyciel lekcji latania. Szukający, czyli Jean i Harry Malfoywie, poszybowali w górę nad resztą drużyn.
-Macie grać sprawiedliwie! Nie ma żadnego plucia, kopania i Merlin wie co jeszcze! Kapitanowie! Podajcie sobie ręce!
Claudia oraz Sasha uścisnęły sobie ręce. Były koleżankami, jednakże w Quiddutchu nie uznaje się dobrych relacji. Potter otworzył wielką skrzynię i wypuścił tłuczki. Potem został wypuszczony złoty znicz. Chwilę później wszyscy szybowali za kaflem.
-I wystrzelili! - zawołał Blaise. - Gdyby ktoś zapomniał: Malfoyowie są szukającymi; Potterowie i Klinderowie pałkarzami; Emma i Nadine obrońcami, a reszta ścigającymi!
Wszystkie głowy ruszały się energicznie za grającymi.
-Natjan ma kafla! Szybuje w stronę Nadine... Już strzela, strzela... A jednak Izabelle Weasley mu zabrała.
Perspektywa Dracona
Perspektywa Jean
Perspektywa Dracona
Na boisko wlatywali osoby zgodnie z ich przedstawieniem. Czas na Gryfonów.
-A teraz nasze lwy! Jean Malfoy, Izabelle Weasley, Nadine Senior, Claudia Walun, Drake Samlen oraz James i Fred Potterowie! - na boisku znaleźli się reprezentanci Gryffindoru. Z trybun rozległy się głośne oklaski. Na środek wszedł nauczyciel lekcji latania. Szukający, czyli Jean i Harry Malfoywie, poszybowali w górę nad resztą drużyn.
-Macie grać sprawiedliwie! Nie ma żadnego plucia, kopania i Merlin wie co jeszcze! Kapitanowie! Podajcie sobie ręce!
Claudia oraz Sasha uścisnęły sobie ręce. Były koleżankami, jednakże w Quiddutchu nie uznaje się dobrych relacji. Potter otworzył wielką skrzynię i wypuścił tłuczki. Potem został wypuszczony złoty znicz. Chwilę później wszyscy szybowali za kaflem.
-I wystrzelili! - zawołał Blaise. - Gdyby ktoś zapomniał: Malfoyowie są szukającymi; Potterowie i Klinderowie pałkarzami; Emma i Nadine obrońcami, a reszta ścigającymi!
Wszystkie głowy ruszały się energicznie za grającymi.
-Natjan ma kafla! Szybuje w stronę Nadine... Już strzela, strzela... A jednak Izabelle Weasley mu zabrała.
Uwielbiałem grać w Quidditcha. Jestem dumny z tego, że moje dzieci także uwielbiają tę dyscyplinę i są na pozycji szukających.
-Za Weasley leci Oliverd... Ruda przygotowuje się do strzału i... JEST! 10 punktów dla Gryffindoru!
Rozległy się oklaski. Szczerze to kibicuję Slytherinowi, no ale cóż... Nauczyciel jest bezstronny.
Kilka minut później...
-No i kolejne dziesięć punktów dla Ślizgonów! - zawołał Blaise. Slytherin prowadził.
Nigdzie nie widzę tego cholernego znicza... Ślizgoni wygrywali... Jeżeli złapię znicz przed Harrym, to Gryffindor otrzyma Puchar Quidditcha.
-JEAN!
Spojrzałam na Izę, która mnie wołała.
-Musisz teraz złapać znicza, bo inaczej przegramy! - poleciała w pogoń. Gdybym nie zwolniła, bym oberwała teraz tłuczkiem, który odbił Fred.
-Sorrki! - zawołał szybko.
Ruszyłam dalej rozglądając się na złotą piłeczką. Na trybunach bardzo szybko spostrzegłam Alexana. Nie wiedziałam czy się uśmiechał, czy co... nie zwróciłam na to uwagi. Nagle coś mi błysnęło przed oczami. Znicz.
Po chwili przy mnie zjawił się Harry. Mimo że nie chciałam, ale musiałam, zaczęłam go popychać miotłą. On nie był mi dłużny. Usłyszałam jakiś świst.
-HARRY UWAŻAJ! - krzyknęłam.
Coś mi tu nie pasowało... Gdzie oni są? Po chwili zszokowałem się, gdy spostrzegłem kogoś spadającego. Miał na sobie zielony strój Quidditcha, a na głowie blond czuprynę. Merlinie!
-DRACO! - usłyszałem przerażony krzyk Hermiony.
Wyciągnąłem szybko różdżkę i wypowiedziałem zaklęcie. W ostatniej chwili. Tuż nad ziemią "zwolnił" tempo spadania i to go uratowało. Szybko wybiegłem z trybun i zmierzyłem w stronę jedynego syna. Przy nim już była zapłakana Jean.
-Co się stało? - zapytałem szybko kucając przy nim.
-Oberwał tłuczkiem... - odpowiedziała. Była zrozpaczona.
-Szybko z nim do skrzydła! - zawołałem i wziąłem Harry'ego na ręce. Kiedy byłem blisko szkoły, dobiegła do mnie Hermi.
-Draco...
-Idź na boisko! Masz przypilnować Jean! - tymi słowami zostawiłem ją.
Perspektywa trzecioosobowa
-Co się stało? - zapytałem szybko kucając przy nim.
-Oberwał tłuczkiem... - odpowiedziała. Była zrozpaczona.
-Szybko z nim do skrzydła! - zawołałem i wziąłem Harry'ego na ręce. Kiedy byłem blisko szkoły, dobiegła do mnie Hermi.
-Draco...
-Idź na boisko! Masz przypilnować Jean! - tymi słowami zostawiłem ją.
-*-
-Jean?
-Odwal się. - burknęła. Nie miała ochoty z nią rozmawiać. Chce się po prostu przebrać i pójść do skrzydła.
-Musimy porozmawiać! - nalegała.
-Nie mamy o czym rozmawiać, Nadine. Sorry, ale to, co mi zrobiłaś...
-Przepraszam! - przerwała jej. - Przepraszam za to, że spiskowałam przeciwko tobie! Przepraszam za to, że porozwieszałam te upokarzające ulotki! Przepraszam za wszystko!
-Wiesz co? Daruj sobie te nieszczere przeprosiny. - zmierzyła ją wzrokiem chęci mordu. Zarzuciła swoją torbę i wyszła. W głowie biło jej się pełno myśli. Nie mogła uwierzyć, że kolejny raz chciała ją upokorzyć.
-Przepraszała mnie, a nie patrzyła mi w oczy... wredne babsko... - mruknęła do siebie. Podążyła do swojego dormitorium, a potem poszła do SS, by dowiedzieć się, jak się czuje jej jedyny brat.
-Wiesz co? Daruj sobie te nieszczere przeprosiny. - zmierzyła ją wzrokiem chęci mordu. Zarzuciła swoją torbę i wyszła. W głowie biło jej się pełno myśli. Nie mogła uwierzyć, że kolejny raz chciała ją upokorzyć.
-Przepraszała mnie, a nie patrzyła mi w oczy... wredne babsko... - mruknęła do siebie. Podążyła do swojego dormitorium, a potem poszła do SS, by dowiedzieć się, jak się czuje jej jedyny brat.
***
Wieczorem...
W skrzydle szpitalnym...
-Tato?
Draco usłyszał słaby głos swojego syna. Spojrzał znów na łóżko.
-Jak się czujesz? - spytał.
-Jakoś... Kto wygrał?
-Nikt. Chociaż Jean złapała znicza, to ona go ukryła i wszyscy uważają, iż znicz nadal jest wypuszczony.
-Co się właściwie stało?
-Jen mi opowiedziała, że kiedy spostrzegliście złotego znicza, to oboje ruszyliście za nim. Dostałeś tłuczkiem, ale na szczęście Silence wyleczyła ci złamaną rękę.
-O ile dobrze pamiętam z opowieści twoich i mamy, to wujek Harry także oberwał tłuczkiem w rękę.
-Tak.
Nastąpiła chwila ciszy. Od jakiś sześciu miesięcy ich relacje się pogorszyły. Nie mieli pojęcia, o czym mogliby ze sobą porozmawiać. Po prostu nie wiedzieli.
-Dlaczego mnie uratowałeś? - spytał bez namysłu uczeń.
-Jesteś moim synem.
-Ale nasze relacje... no wiesz...
-Czy to ma coś z nimi wspólnego? Harry... Jestem zadowolony z tego, iż żyjesz. To jest dla mnie najważniejsze.
-Sądziłem, że... że jestem dla was ciężarem. - oznajmił. Młodemu Malfoyowi zaszkliły się oczy. Dracona zaś zszokowało to, co mu powiedział.
-Ciężarem? Harry! Jestem najszczęśliwszym ojcem na całej ziemi, przez to, iż mam takiego wspaniałego syna, jakim jesteś ty!
-Popisujesz się... - mruknął.
-Właśnie nie. To naprawdę szczere. Uwierz mi. Obydwoje siebie wzajemnie potrzebujemy. Nigdy już nie mów, że jesteś ciężarem. Kocham cię, mój synu.
Śluzgon oparł się o łokcie, po czym po chwili przytulił swojego ojca bardzo mocno. Zaskoczony Malfoy odwzajemnił uścisk.
-Z każdym problemem możesz zwrócić się do mnie. - szepnął nauczyciel.
~~*~~
Następnego dnia...
Lekcja Historii Magii
Nauczyciel wchodzi do klasy. Podchodzi do biurka i zaczyna mówić do uczniów:
-Dzisiaj opowiem Wam o... - urwał. Nie umiał sobie przypomnieć. Nigdy nie słuchał na lekcjach Historii Magii. A wypracowania to ściągał od Hermiony. - Wiecie co? Otwórzcie na stronie 666.
-Dlaczego tak daleko? - spytała Izabelle.
-Bo tak.
-Ale panie profesorze! - zawołała jedna z uczennic. - Przecież ta książka ma tylko 600 stron. Czy pan w ogóle miał książkę w rękach?
Cała klasa zaczęła się śmiać. Nawet Izabelle. Ron zauważył swoją córkę. Wziął różdżkę, po czym uciszył klasę. Powiedział stanowczo:
-Panna Finnigan i panna Weasley... DO DYREKTORA!
-Ale panie profesorze! - zawołała Jean wstając z miejsca. - Przecież one nic złego nie zrobiły!
-Chce panna Malfoy do nich dołączyć?
-Ale ja...
-No to do nich dojdziesz. DO PROFESOR FINNIGAN, ALE JUŻ! - Ron wskazał palcem wskazującym w stronę drzwi. Dziewczyny posłusznie wyszły. Rudowłosa była wkurzona.
-Ja nie pójdę do dyrektorki! Chrzanię ojca! Niech sam se do niej idzie! Idziemy do Wieży Gryffindoru i zagramy w Eksplodującego Durnia?
Brunetka i szatynka spojrzały na siebie znacząco. Wzruszyły ramionami i razem z Weasleyówną poszły do pokoju wspólnego Gryfonów.
***
Dwa dni później...
Na głównym dziedzińcu Hogwartu
-Pan Rafael Nicoladis Cant razem z Natashą Amandą Brown i Nadine Natalie Senior, zostają oficjalie WYRZUCENI z Hogwartu! - zagrzmiał głos dyrektorki.
Wszyscy byli zebrani wokół dziedzińca. Na samym środku stał wkurzony Gryfon, Puchonka z chytrym uśmieszkiem oraz smutna Gryfonka. Jean przyglądała się temu wszystkiemu. Była w pierwszym rzędzie dzięki czemu mogła to wszystko dokładnie widzieć. Kamień spadł z jej serca, kiedy dowiedziała się od Cho, dlaczego tutaj się wszyscy zebrali. Chociaż zastanawiała się, dlaczego jej dawna przyjaciółka jest smutna... Może dlatego, że ona chce nadal ją pomęczyć? Nie wiedziała.
-Jeżeli ktoś by się pytał, dlaczego tak się dzieje, to odpowiedź jest prosta. - ciągnęła. - Te trzy osoby dopuściły się do takiego czynu, jak dręczenie jedną z tutejszych uczennic. Nie było to jednak zwykłe dręczenie. To było po prostu PONIŻENIE. Odradzam wam - tutaj spojrzała na wszystkich uczniów - tego, byście robili to, co oni. Nie podzielcie ich losu. - zwróciła się do "winnej" trójki. - Macie jeszcze coś do powiedzenia, nim opuścicie na zawsze te mury?
-Ja tylko chciałbym powiedzieć, że... - przeszukał kogoś wzrokiem wśród tłumu studentów i po chwili znalazł tę osobę - ...Jean Malfoy! Jeszcze mnie popamiętasz! Nie odpuszczę tak łatwo! - patrzył na nią nienawistnym spojrzeniem, ale jednak w nim było pożądanie, jednakże z negatywnej strony.
Kiedy Cant spuścił swój wzrok, Jen szybko ukryła się w tłumie i niechcący wpadła na Harry'ego. Wczoraj wyszedł z skrzydła. Objął ją i mówił jej uspakajające słówka. Ona znów zaczęła się go bać. Bać o to, że nadal jej coś zrobi.
Finnigan postanowiła nie komentować tego "stwierdzenia", gdyż zaraz nie będzie ich uczniem.
-Panna Brown? A pani?
-A co mam niby powiedzieć? Nie mam nic do powiedzenia.
-A panna Senior?
Blondynka przez chwilę nie odpowiadała. Wszyscy na nią patrzyli.
-Ja... - wydukała. - Chciałabym tylko... Przeprosić Jean. - uniosła głowę i zawołała w tłum uczniów. - Jen! Wiem, że tutaj jesteś! Mimo że nie przyjęłaś moich wcześniejszych przeprosin to one były szczere! Te także są! PRZEPRASZAM! - chwila ciszy. Spojrzała na dyrektorkę. Nawet jak ją przeprosiła, to i tak nie może zostać w tej szkole.
-Panie Longbottom! - przywołała nauczyciela zielarstwa. - Proszę zaprowadź ich do głównej bramy!
Neville wypełnił swój obowiązek. Jean się zdziwiła, że coś ją ukłuło w żołądku, kiedy słyszała słowa Nadi. Zrobiło jej się... przykro? Teraz szatynka zrozumiała, że te przeprosiny były szczere. Jednakże czemu nie patrzyła jej w oczy? Może dlatego, że nie umiała jej spojrzeć prosto w twarz po tym, co zrobiła? Nie miała pojęcia. To wszystko jest jedną, wielką zagadką.
-Wybaczam ci Nadine... - szepnęła do siebie szarooka.
No hejka ;D
Jest już późno, a ja tutaj z nowym rozdziałem wyskakuję! xD
Dobra... mam dwie dedykacje...
Pierwsza... Scena Dracona z Harrym: Mojemu ojczulkowi, Severusowi (xD) ^.^
Jest już późno, a ja tutaj z nowym rozdziałem wyskakuję! xD
Dobra... mam dwie dedykacje...
Pierwsza... Scena Dracona z Harrym: Mojemu ojczulkowi, Severusowi (xD) ^.^
Ogólnie cały rozdział... To$ce. Czyli po prostu rodzicom *.* .
Dlaczego To$ce? Ponieważ ten rozdział powstawał wtedy, kiedy pisałam z nią na GG ;D
I jakoś tak... wenę mi dawała ;D
UWAGA! Z Rafaelem się jeszcze pomęczymy! xD .
Pozdrawiam,
Kaja Malfoy - Felton (Snape)
Rozdział idealny na bezsenną noc. Dziękuje :* i życze dużo weny do pisania następnych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńWYRZUCILI ICH?!???!?!?!?!?!?!!!!?!??!?!
OdpowiedzUsuńJAK!???!!!??!? Cant i Natasha zasłużyli sobie na to wiadomo i wyrzucenie jej za małe za to co zrobili. Ale Nadine.. no zrobiła co zrobiła ale żal mi jej. Bardzo.
Rozdział jest świetny. Szczególnie ta scena na dziedzińcu i scena Draco z synem. ;3
Pozdrawiam i życzę weny,
Dark Liline
No wyrzucili xD .
UsuńJeszcze spotkamy się z tą trójką :) . A relacje między Jean i Nadine jeszcze się pojawią ;3
Dziękuję ;D
Także pozdrawiam
Fajnie.:D
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńHehehe. Pupciowa kara. Nie moge z tego. Hah. ;* i kolejny swietny rozdzial. A co za tym idzie- znajoma wszystkim przestroga Jane. Wow. Strasznie jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie!
OdpowiedzUsuńCzytajac akcje w SS miedzy Draconem a Harrym tak sie wzruszylam..<33 i love it. Pisz tak dalej ! Zycze weny i goraco pozdrawiam ! :D
PS. Juz sie nie moge doczekac nn. ;p
Jakoś tam przyszło mi to do głowy i postanowiłam to wykorzystać :D . Ale czy użyję w opowiadaniu tego wynalazku? Tego nie wiem xD .
UsuńA zobaczysz za niedługo, co z tego wyjdzie ^^
Cieszę się, że Ci się spodobała ta scena w Skrzydle ;3 .
Także pozdrawiam :D
PS Będzie drugiego grudnia ^.^
"Pupciowa kara" nigdy z tej nazwy nie skończę się nabijać xd Ej.! Hahaha, a "jajcowa kara" jest.? Taka wiesz...Specjalna dla chłopaków.? xd
OdpowiedzUsuńCoś Jean się za szybko poddała, przy rozmowie z Harrym, no.! Pffff.! :_:
"Emma Waston" xd Serious.? xd
ta scena co Harry spada z miotły, a Hermi rzuca zaklęcia, skojarzyło mi się ze sceną w której to Potter spadał z miotły, a zaklęcie rzucał Drops xd
Nadine przeprasza.? Serious.?! jakoś trudno mi w to uwierzyć o.O
Harry i Draco mają "złe" relacje...Jakoś wcześniej tego nie było widać i jakoś mi to do nich po prostu nie pasuje :_:
Hahahaha oj Ron ;3
Uuuu, dzięki za dedyk *.* Rodzice są z cb dumni, nie ma co xd Ale...Hmmm...Że ja Ci "wenę dawałam".? Jeja *.*
Ehhh...Ci na słodziłam :_:
Już blisko xd
To$ka <3
Hmm... "Jajcowa kara"? xD . Nawet nawet xD . Nwm czy jest xD .
UsuńNo co no? Jakoś tam wyszło :_: xD . Ciężko mi wymyślać nazwiska! xD .
Przeprasza, no przeprasza xD .
A to było tak specjalnie "ukrywane" xD .
Tsa... Ron jest fajnym nauczycielem :D xD
Tatulek też? xD . Serio? xD .
Nw czy tatulek też, ale żeby nie było to napisałam, nie.? xd
UsuńTo$ka xd
Hahaha :D Fred i James zawsze coś wymyślą :D No w końcu wyrzucili Canta, i Natashę. Bo Nadine to mi szkoda. :( Fajnie że Jean jej wybaczyła :)
OdpowiedzUsuńAga W :)