Rozdział 3
Dlatego czuję, iż jesteś mi bliska
-Gdzie my jesteśmy?
Draco i Narcyza znaleźli się tuż
przed ich dawnym domem. Budynek wyglądał strasznie. Ściany były porośnięte
bluszczami, na dachu brakowało wielu dachówek, a niektóre okna były
potrzaskane.
-W miejscu, gdzie się wychowywałeś –
odpowiedziała spokojnie.
-Nie prawda! – Zawołał.
-Prawda.
-Przecież nikt by tutaj nie przeżył!
-Teraz może tak, ale kiedyś, ta
rezydencja była zadbana. Od lat nikt tutaj nie mieszka, więc nikt się nie
zajmował domem, więc wygląda, jak wygląda.
-A ojciec? Gdzie on jest?
-Także nie żyje.
-Czyli jestem sierotą?! – Przeraził
się.
-Tak, ale teraz nie jest to ważne.
Chodź – położyła swoją dłoń na plecach syna. – Musisz poznać początek swojego
życia.
~*~
-Dlaczego ten pokój jest ukryty? –
Spytał zaciekawiony.
Pani Malfoy położyła swoją rękę na
ścianie, gdzie mogła wyczuć drobne wgniecenie, które idealnie wpasowało się do
jej kończyny. Kiedy się odsunęła, ściana zaczęła znikać.
-Musiałam go ukryć – mruknęła.
-Ale czemu?
Przeszła do drugiego pomieszczenia,
a w jej ślady poszedł blondyn. Nie odzywali się. Malfoy rozejrzał się po
pokoju.
W pomieszczeniu było tylko jedno
okno o średniej wielkości. Było ono zasłonięte szkarłatnymi zasłonami.
Naprzeciwko okna stało drewniane łóżeczko dla niemowlaka. W pudełkach było
pełno czarodziejskich zabawek. Naprzeciwko przejścia stała duża szafa, a obok
niej komoda na ubrania dziecka. Podłoga była miękka.
Blondyn nie miał pojęcia jak, ale
zaczęły mu się pojawiać pewne obrazy. Przy łóżeczku stała młoda kobieta, a na
materacu leżało roześmiane dziecko o blond włoskach. Nie miał wątpliwości. Był
to on, tyle że w miniaturowej postaci.
-Mamusia
już przyszła – powiedziała nowa zjawa do malca. Sięgnęła swoimi rękami po
maleństwo, po czym utuliła je do piersi. –
Wszystko jest w porządku, tylko tatuś nie ma humorku. – Kobieta sięgnęła po
jakąś maskotkę, którą dała chłopczykowi, a ten się roześmiał głośniej. Nagle
młodsza Narcyza odwróciła gwałtownie głowę, po czym ostrożnie włożyła blondyna
z powrotem do łóżka. – Tutaj jesteś
bezpieczny – dała mu buziaka w czoło.
Obie postacie zniknęły. Mężczyzna
spojrzał na swoją matkę.
-Co wtedy się stało? Dlaczego mnie
tak nagle włożyłaś z powrotem do łóżka? – Spytał nagle. Zwróciła ku niemu
wzrok.
-Twój ojciec dawał owe znaki swojej
wściekłości. Wtedy coś się mu nie udało w Ministerstwie Magii.
-Poszłaś do niego?
Przytaknęła głową na potwierdzenie.
-Zrobił ci coś?
Kolejne kiwnięcie, przez co Draco
westchnął.
-Widziałeś jakieś postacie przed chwilą?
-Tak.
-Czyli idziemy w dobrym kierunku… -
szepnęła, po czym wyciągnęła jakąś kartkę i na niej coś zapisała, po czym
schowała. Powtórnie popatrzyła na syna. – Idziemy dalej. Jeszcze jedno
chciałabym ci przypomnieć, by móc pozwolić Hermionie na dalsze działanie. Potem
znów się zobaczymy.
***
Cyza i Draco przekroczyli próg
mieszkania blondyna i jego rodziny. Bez słowa usiadł na krześle w jadani. Do
pomieszczenia weszła Herma.
-I jak? – Spytała towarzyszki z
troską w głosie.
-Coś mu się zaczyna przypominać, ale
bardzo powoli. Zrobiłam krótką notatkę dla ciebie i wnuków, byście się
dowiedzieli, jak to u niego działa – mówiąc to, kobieta podała Hermionie
kartkę, na której zaczęła coś zapisywać w pokoiku Dracona. – Wezwij mnie, kiedy
opowiesz mu o tym, jak się poznaliście. Wszystko musimy robić po kolei. Notuj
to, co u niego zaobserwujesz. To się naprawdę przyda.
Zniknęła, pozostawiając małżonków
samych. Makulaturę schowała do kieszeni spodni.
-Chcesz się czegoś napić? – Zapytała
z tą samą barwą głosu. – Kawy, herbaty…?
-Wody – szepnął.
Po chwili wróciła z szklanką wody,
którą postawiła przed nim, po czym zajęła miejsce naprzeciwko.
-Kiedy ruszamy? – Spytał
zrezygnowany.
-Zaraz. Bądź spokojny.
-Jak? – Uniósł ku niej wzrok. W jego
oczach spostrzegła rozpacz. – Moi rodzice nie żyją. Kiedy byłem niemowlęciem
ojciec znęcał się nad matką fizycznie i psychicznie… Jak mam być spokojny?!
-Cii… - nachyliła się i położyła
dłoń na jego ramieniu. – Ja cię całkowicie rozumiem. Musisz niestety przyjąć te
fakty do siebie.
-Patrząc na twoje gesty, sądzę, że
naprawdę jesteś mi bardzo bliska.
-Bo
jestem, Draco. – pomyślała. – Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie –
powiedziała na głos z lekkim uśmiechem na twarzy. – Chodź. Na dzisiaj tylko
jedna rzecz i będziesz mógł odpocząć.
Wstali jednocześnie. Ruszyli w
stronę wyjścia, a kiedy wyszli, teleportowali się.
|-*-|
-Gdzie teraz jesteśmy?
-Ciągle w Londynie. Jest to park, w
którym się poznaliśmy.
-A dokładniej?
-Usiądźmy. – Wskazała na jedną z
parkowych ławek na których usiedli.
-Zamieniam się w słuch.
-No to tak… Pamiętam, że
robiłam bukiet dla mojej zastępczej
matki. Tak Draco, wychowywałam się w rodzinie zastępczej, ale to kiedy indziej.
Tak, więc robiłam bukiet z kwiatów, gdy nagle usłyszałam cichy płacz, dochodzący
zza krzaków. Z natury jestem dość ciekawska, więc sprawdziłam od kogo jest ten
płacz i no… ujrzałam ciebie. Kucnęłam przy tobie. Zaczęliśmy rozmawiać. Po
jakimś czasie spotykaliśmy się częściej przez co ostaliśmy przyjaciółmi.
-Dlatego czuję, iż jesteś mi bliska
– uśmiechnął się. Ona lekko się zarumieniła. Mimo że było jej źle, że nie
pamięta co go z nią łączy, to była zadowolona z tego, iż w ogóle z nimi
rozmawia.
Nagle wstał z ławki i podszedł do
jednego z drzew. Hermiona podążyła za nim. Spostrzegła, że mężczyzna wchodzi na
potężną gałąź.
-A ty co robisz? – Zapytała.
-No co? Przez te opowieści o części
mojego dzieciństwa, obudził się we mnie dzieciak – roześmiał się, co zrobiła i
ona. – Wchodź – poprosił wyciągając ku niej dłoń. Zaśmiała się bardziej. – No
proooooooooooooszę – uśmiechnął się jak mały dzieciak.
Przewróciła oczyma, ujęła jego rękę,
a ten wciągnął ją na górę.
-Chodź. Ukryjmy się w koronach drzew
i biegnijmy – ale ostrożnie – po gałęziach.
-A co jak spadniemy? – Uśmiech nie schodził
obojgu z twarzy.
-Nie spadniemy. Ja przynajmniej nie
spadnę – odparł.
-No wiesz ty co? – Zawołała
rozbawiona. – A ja to co?
-Też dasz sobie radę. A teraz nie
gadaj, tylko uczestnicz w zabawie! – Stwierdził patrząc przed siebie.
-Draco! – Zwrócił ku niej wzrok. –
Mamy po czterdzieści dwa lata, a będziemy się wygłupiać na drzewach? Przecież
to zabawa dla dzieci.
-Ale my jesteśmy dziećmi – odparł,
co doprowadziło do tego, iż Miona osłupiała. – Może nie praktycznie, ale
teoretycznie nimi jesteśmy.
Roześmiała się. Czuła się dobrze w
jego towarzystwie. Tak jak on. On był świadomy tego, że ta kobieta jest kimś
wyjątkowym, jednakże ciągle nie umiał przyjąć do wiadomości, że to jego żona.
Cóż... Czyli pierwsze kroki z przypominaniem mamy za sobą :) . Szczerze mówiąc nie podoba mi się ten rozdział. Może tylko ten pomysł z tymi drzewami, ale reszta... no po prostu nie podoba mi się. Ja już taka jestem. Mam niską samoocenę.
Nie mam pojęcia, kiedy będzie 4 rozdział. Może zrobię tak... rozdziały co tydzień w piątki ;3 . Pasuje Wam? :D .
A to, że tak późno dodaję ten rozdział (dla mnie późno) to mam dwie "informacje" (czy dodatki.. jak tam kto woli) bonusowe.
1. Dla czytelników "Because I Love You" zrobiłam na bloga zwiastun. Jest on już na blogu :D (Jeżeli ktoś nie zna linku do bloga, znajdzie go po prawej stronie, gdzie jest lista moich innych tworów).
--
2. Dla Was wszystkich. Dla tych, co kochają Dramione... Rysunek, który robiłam wczoraj!
(mi się jako tako podoba, ale i tak nie do końca ;P)
Pozdrawiam serdecznie i weny! <3
Kaja.
Cudowne jest..
OdpowiedzUsuńA to z tym drzewem cudowne kocham
Paula ; D
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńLadnie rysujesz. :D co do rozdzialu: znakomity. ;* hihi. Zycze weny ! <3
OdpowiedzUsuńWitam ;) Już dwa dni czytam twojego bloga, a historia mnie totalnie wkręciła ^.^ Bardzo mi się wszystko podoba :D Masz świetne pomysły, tylko czasem tylko mi coś nie pasuje, ale to drobiazg :D Lekko się czyta, a poza tym jest spójność :D
OdpowiedzUsuńTaa... wiem gadam jak jakaś... no wiesz o co chodzi :D Po prostu spodobał mi się twój blog ;) Życzę weny i kolejnych pomysłów, a przede wszystkim CZASU!!! :D
Mam nadzieję że wpadniesz tez do mnie :)
http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
Pozdrawiam gorąco...
BellatriX ♥
A mi rozdział się podoba. Ładnie rysujesz:* ~Majka
OdpowiedzUsuńobrazek przerysowany z Internetu ja taki miesiąc temu oddałam nauczycielce od plastyki...
OdpowiedzUsuń