niedziela, 29 grudnia 2013

3 ~~ Dlatego czuję, iż jesteś mi bliska

Rozdział 3
Dlatego czuję, iż jesteś mi bliska

            -Gdzie my jesteśmy?
            Draco i Narcyza znaleźli się tuż przed ich dawnym domem. Budynek wyglądał strasznie. Ściany były porośnięte bluszczami, na dachu brakowało wielu dachówek, a niektóre okna były potrzaskane.
            -W miejscu, gdzie się wychowywałeś – odpowiedziała spokojnie.
            -Nie prawda! – Zawołał.
            -Prawda.
            -Przecież nikt by tutaj nie przeżył!
            -Teraz może tak, ale kiedyś, ta rezydencja była zadbana. Od lat nikt tutaj nie mieszka, więc nikt się nie zajmował domem, więc wygląda, jak wygląda.
            -A ojciec? Gdzie on jest?
            -Także nie żyje.
            -Czyli jestem sierotą?! – Przeraził się.
            -Tak, ale teraz nie jest to ważne. Chodź – położyła swoją dłoń na plecach syna. – Musisz poznać początek swojego życia.
~*~
            -Dlaczego ten pokój jest ukryty? – Spytał zaciekawiony.
            Pani Malfoy położyła swoją rękę na ścianie, gdzie mogła wyczuć drobne wgniecenie, które idealnie wpasowało się do jej kończyny. Kiedy się odsunęła, ściana zaczęła znikać.
            -Musiałam go ukryć – mruknęła.
            -Ale czemu?
            Przeszła do drugiego pomieszczenia, a w jej ślady poszedł blondyn. Nie odzywali się. Malfoy rozejrzał się po pokoju.
            W pomieszczeniu było tylko jedno okno o średniej wielkości. Było ono zasłonięte szkarłatnymi zasłonami. Naprzeciwko okna stało drewniane łóżeczko dla niemowlaka. W pudełkach było pełno czarodziejskich zabawek. Naprzeciwko przejścia stała duża szafa, a obok niej komoda na ubrania dziecka. Podłoga była miękka.
            Blondyn nie miał pojęcia jak, ale zaczęły mu się pojawiać pewne obrazy. Przy łóżeczku stała młoda kobieta, a na materacu leżało roześmiane dziecko o blond włoskach. Nie miał wątpliwości. Był to on, tyle że w miniaturowej postaci.
            -Mamusia już przyszła – powiedziała nowa zjawa do malca. Sięgnęła swoimi rękami po maleństwo, po czym utuliła je do piersi. – Wszystko jest w porządku, tylko tatuś nie ma humorku. – Kobieta sięgnęła po jakąś maskotkę, którą dała chłopczykowi, a ten się roześmiał głośniej. Nagle młodsza Narcyza odwróciła gwałtownie głowę, po czym ostrożnie włożyła blondyna z powrotem do łóżka. – Tutaj jesteś bezpieczny – dała mu buziaka w czoło.
            Obie postacie zniknęły. Mężczyzna spojrzał na swoją matkę.
            -Co wtedy się stało? Dlaczego mnie tak nagle włożyłaś z powrotem do łóżka? – Spytał nagle. Zwróciła ku niemu wzrok.
            -Twój ojciec dawał owe znaki swojej wściekłości. Wtedy coś się mu nie udało w Ministerstwie Magii.
            -Poszłaś do niego?
            Przytaknęła głową na potwierdzenie.
            -Zrobił ci coś?
            Kolejne kiwnięcie, przez co Draco westchnął.
            -Widziałeś jakieś postacie przed chwilą?
            -Tak.
            -Czyli idziemy w dobrym kierunku… - szepnęła, po czym wyciągnęła jakąś kartkę i na niej coś zapisała, po czym schowała. Powtórnie popatrzyła na syna. – Idziemy dalej. Jeszcze jedno chciałabym ci przypomnieć, by móc pozwolić Hermionie na dalsze działanie. Potem znów się zobaczymy.
***
            Cyza i Draco przekroczyli próg mieszkania blondyna i jego rodziny. Bez słowa usiadł na krześle w jadani. Do pomieszczenia weszła Herma.
            -I jak? – Spytała towarzyszki z troską w głosie.
            -Coś mu się zaczyna przypominać, ale bardzo powoli. Zrobiłam krótką notatkę dla ciebie i wnuków, byście się dowiedzieli, jak to u niego działa – mówiąc to, kobieta podała Hermionie kartkę, na której zaczęła coś zapisywać w pokoiku Dracona. – Wezwij mnie, kiedy opowiesz mu o tym, jak się poznaliście. Wszystko musimy robić po kolei. Notuj to, co u niego zaobserwujesz. To się naprawdę przyda.
            Zniknęła, pozostawiając małżonków samych. Makulaturę schowała do kieszeni spodni.
            -Chcesz się czegoś napić? – Zapytała z tą samą barwą głosu. – Kawy, herbaty…?
            -Wody – szepnął.
            Po chwili wróciła z szklanką wody, którą postawiła przed nim, po czym zajęła miejsce naprzeciwko.
            -Kiedy ruszamy? – Spytał zrezygnowany.
            -Zaraz. Bądź spokojny.
            -Jak? – Uniósł ku niej wzrok. W jego oczach spostrzegła rozpacz. – Moi rodzice nie żyją. Kiedy byłem niemowlęciem ojciec znęcał się nad matką fizycznie i psychicznie… Jak mam być spokojny?!
            -Cii… - nachyliła się i położyła dłoń na jego ramieniu. – Ja cię całkowicie rozumiem. Musisz niestety przyjąć te fakty do siebie.
            -Patrząc na twoje gesty, sądzę, że naprawdę jesteś mi bardzo bliska.
            -Bo jestem, Draco. – pomyślała. – Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie – powiedziała na głos z lekkim uśmiechem na twarzy. – Chodź. Na dzisiaj tylko jedna rzecz i będziesz mógł odpocząć.
            Wstali jednocześnie. Ruszyli w stronę wyjścia, a kiedy wyszli, teleportowali się.
|-*-|
            -Gdzie teraz jesteśmy?
            -Ciągle w Londynie. Jest to park, w którym się poznaliśmy.
            -A dokładniej?
            -Usiądźmy. – Wskazała na jedną z parkowych ławek na których usiedli.
            -Zamieniam się w słuch.
            -No to tak… Pamiętam, że robiłam  bukiet dla mojej zastępczej matki. Tak Draco, wychowywałam się w rodzinie zastępczej, ale to kiedy indziej. Tak, więc robiłam bukiet z kwiatów, gdy nagle usłyszałam cichy płacz, dochodzący zza krzaków. Z natury jestem dość ciekawska, więc sprawdziłam od kogo jest ten płacz i no… ujrzałam ciebie. Kucnęłam przy tobie. Zaczęliśmy rozmawiać. Po jakimś czasie spotykaliśmy się częściej przez co ostaliśmy przyjaciółmi.
            -Dlatego czuję, iż jesteś mi bliska – uśmiechnął się. Ona lekko się zarumieniła. Mimo że było jej źle, że nie pamięta co go z nią łączy, to była zadowolona z tego, iż w ogóle z nimi rozmawia.
            Nagle wstał z ławki i podszedł do jednego z drzew. Hermiona podążyła za nim. Spostrzegła, że mężczyzna wchodzi na potężną gałąź.
            -A ty co robisz? – Zapytała.
            -No co? Przez te opowieści o części mojego dzieciństwa, obudził się we mnie dzieciak – roześmiał się, co zrobiła i ona. – Wchodź – poprosił wyciągając ku niej dłoń. Zaśmiała się bardziej. – No proooooooooooooszę – uśmiechnął się jak mały dzieciak.
            Przewróciła oczyma, ujęła jego rękę, a ten wciągnął ją na górę.
            -Chodź. Ukryjmy się w koronach drzew i biegnijmy – ale ostrożnie – po gałęziach.
            -A co jak spadniemy? – Uśmiech nie schodził obojgu z twarzy.
            -Nie spadniemy. Ja przynajmniej nie spadnę – odparł.
            -No wiesz ty co? – Zawołała rozbawiona. – A ja to co?
            -Też dasz sobie radę. A teraz nie gadaj, tylko uczestnicz w zabawie! – Stwierdził patrząc przed siebie.
            -Draco! – Zwrócił ku niej wzrok. – Mamy po czterdzieści dwa lata, a będziemy się wygłupiać na drzewach? Przecież to zabawa dla dzieci.
            -Ale my jesteśmy dziećmi – odparł, co doprowadziło do tego, iż Miona osłupiała. – Może nie praktycznie, ale teoretycznie nimi jesteśmy.

            Roześmiała się. Czuła się dobrze w jego towarzystwie. Tak jak on. On był świadomy tego, że ta kobieta jest kimś wyjątkowym, jednakże ciągle nie umiał przyjąć do wiadomości, że to jego żona.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cóż... Czyli pierwsze kroki z przypominaniem mamy za sobą :) . Szczerze mówiąc nie podoba mi się ten rozdział. Może tylko ten pomysł z tymi drzewami, ale reszta... no po prostu nie podoba mi się. Ja już taka jestem. Mam niską samoocenę. 
Nie mam pojęcia, kiedy będzie 4 rozdział. Może zrobię tak... rozdziały co tydzień w piątki ;3 . Pasuje Wam? :D .
A to, że tak późno dodaję ten rozdział (dla mnie późno) to mam dwie "informacje" (czy dodatki.. jak tam kto woli) bonusowe.

1. Dla czytelników "Because I Love You" zrobiłam na bloga zwiastun. Jest on już na blogu :D (Jeżeli ktoś nie zna linku do bloga, znajdzie go po prawej stronie, gdzie jest lista moich innych tworów).
--
2. Dla Was wszystkich. Dla tych, co kochają Dramione... Rysunek, który robiłam wczoraj!
(mi się jako tako podoba, ale i tak nie do końca ;P)

Pozdrawiam serdecznie i weny! <3
Kaja.

6 komentarzy:

  1. Cudowne jest..
    A to z tym drzewem cudowne kocham
    Paula ; D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ladnie rysujesz. :D co do rozdzialu: znakomity. ;* hihi. Zycze weny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam ;) Już dwa dni czytam twojego bloga, a historia mnie totalnie wkręciła ^.^ Bardzo mi się wszystko podoba :D Masz świetne pomysły, tylko czasem tylko mi coś nie pasuje, ale to drobiazg :D Lekko się czyta, a poza tym jest spójność :D
    Taa... wiem gadam jak jakaś... no wiesz o co chodzi :D Po prostu spodobał mi się twój blog ;) Życzę weny i kolejnych pomysłów, a przede wszystkim CZASU!!! :D
    Mam nadzieję że wpadniesz tez do mnie :)
    http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
    Pozdrawiam gorąco...
    BellatriX ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi rozdział się podoba. Ładnie rysujesz:* ~Majka

    OdpowiedzUsuń
  5. obrazek przerysowany z Internetu ja taki miesiąc temu oddałam nauczycielce od plastyki...

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy