sobota, 25 stycznia 2014

14.2 ~~ Los Angeles na przykład!

Rozdział 14.2
Los Angeles na przykład!

                Krzyk bólu. Ból był taki ostry, że nie umiała wytrzymać i wypuściła łzy. Czuła, jak po jej ciele przybijają się ostrza. Nie potrafiła wytrzymać. Jednak nic nie mówiła. Nie podawała żadnych informacji na temat jej matki.
                Gdy Cormac po dłuższej chwili opuścił różdżkę, to nadal była odrętwiała. Nie umiała wstać.
                -Gdzie mieszka twoja matka?! – syknął.
                -Nie przełamiesz mnie, sadysto pieprzony!
                Sama się zdziwiła temu, że użyła przekleństwa. Jednakże nie umiała się powstrzymać. Rozgniewał się bardziej.
                Kolejny Cruciatus.
                Kolejny ból.
                Kolejny, głośniejszy krzyk.
                Kolejny gorzki szloch.
                Miała dość.
                -GADAJ!
                -Ani… mi… się… śni…! – wydukała.
                -Widzę, że ci jeszcze mało. Cru…
                Nie zdążył dokończyć.
                Od tyłu, uderzyła go jakaś osoba, jakimś kijem, który przez uderzenie połamał się na pół. Kaja przez zaszklone oczy umiała rozpoznać twarz Andrewa. Na jego twarzy było zdecydowanie. Jednakże w jego tęczówkach palił się gniew zmieszany z złością i nienawiścią. McLaggen upadł na ziemię. Rudowłosy podbiegł do przyjaciółki i pomógł jej wstać. Miała jeszcze siły. Podał jej jakiś eliksir.
                -Co… co to jest? – zapytała.
                -Eliksir na wzmocnienie. Tata mi zawsze daje na wszelki wypadek. Na szczęście tego nie „skonfiskowali”.
                Szatynka wzięła kilka łyków, po czym od razu była pobudzona i pełna energii.
~*~
                -A co jak ona…?
                -Nie dopuszczaj nawet takiej myśli do siebie! – skarcił ją blondyn.
                Byli właśnie w lesie. Postanowili dojść do domu McLaggena przez skróty. Zostawili samochód na podjeździe i zmierzyli wzdłuż leśnej ścieżki w odpowiednim kierunku.
                -Ale…
                -Żadnego „ale”, Hermiono! Ona żyje i zaraz będzie przy nas!
                -Boję się o nią. – Usiadła na boku ścieżki, na trawie. Mężczyzna zatrzymał się i przykucnął naprzeciwko niej. Ujął delikatnie jej dłonie w swoich.
                -Jest zdrowa. Żyje. Jestem tego pewny.
                -Skąd możesz być?!
                -Zaufaj mi. Ona żyje. Przysięgam.
                Przytaknęła lekko głową i wstała. Zmierzyli dalej, tyle że szybszym krokiem.
~*~
-Dobra, Kaja… To… CO ROBIMY?! – wrzasnął przerażony Andrew.
-Daj mi pomyśleć! – zawołała.
Byli w pułapce. Opierali się plecami o marmurową ścianę. Czuli, że jak coś nie wymyślą, to zostaną zabici przez Cormaca McLaggena.
-Umiesz już czarować?
-Człowieku! Dopiero mam pięć lat, a ty już masz sześć! Nie kontroluję! Trzeba wykorzystać przemoc fizyczną. – Wzięła wdech. – Raz kozie śmierć…
Szatynka rzuciła się biegiem do mężczyzny, prześlizgnęła się przez jego nogi, zarazem przywalając mu pięścią w członka. Andrew korzystając z okazji, wyminął wroga i razem z przyjaciółką, zaczęli uciekać. Cormac ruszył za nimi w pogoń.
-No i to teraz?
-Jak to co? Wiejemy! – krzyknęła.
-A mój sweter? Zostawiłem tam mój sweter!
-Chrzanić to! Tu chodzi o nasze życie, a ty się swoim swetrem martwisz!
-Gdzie my w ogóle biegniemy?
-Nie mam pojęcia! Prosto przed siebie!
-Cholerka! Tyle adrenaliny jeszcze w życiu nie miałem!
-Nie tylko ty!
-Nie uciekniecie przede mną, gówniarze! – usłyszeli McLaggena.
-Dajesz! Lecimy do innego miasta! – rzucił rudy.
-Niby gdzie, wariacie?!
-Los Angeles na przykład!
-To se tam leć! Ja zostaję w Londynie! – Spostrzegła jakieś dwie, długie deski. Przybrała tempa i w biegu chwyciła za przedmioty. Jedną dała chłopakowi, a drugą zostawiła dla siebie.
-NINA! – zawołała niebieskooka, kiedy naprzeciwko spostrzegła znajomą postać.
-Wy uciekajcie. Ja się nim zajmę.
Dzieci biegły dalej, wyminęły Snape’ową i usłyszały za sobą odgłosy dość mocnych uderzeń. Kobieta pobiła mężczyznę do nieprzytomności.
~*~
                -Jest… Jesteśmy na miejscu. Musimy się skradać, by…
                Nie dano mu dokończyć, gdyż Hermiona wyskoczyła zza krzaków i pobiegła w stronę drzwi wejściowych, wyciągając swoją różdżkę. Draco przewrócił oczami. I jak miał utrzymać tę kobietę w jednym miejscu?
                Wyskoczył zza rośliny i dogonił towarzyszkę i chwycił ją gwałtownie za ramię, zatrzymując ją.
                -Może chociaż raz mogłabyś mnie posłuchać, kobieto? – szepnął.
                -Oj cicho – jęknęła. – Ja tylko…
                Nagle usłyszeli jakieś wołania.
                -To Kaja! – zawołała przerażona.
                Wyrwała się z uścisku małżonka i wbiegła do domu. Z oddali spostrzegła dwie małe sylwetki, które uciekały.
                -Kaj! – krzyknęła szatynka.
                -Mamo! Uciekaj! – powiedziała, gdy dobiegła do matki i ojca. – On chce cię chwycić! Uciekajcie stąd, nim będzie na późno!
                -Jest już wszystko dobrze. Możemy uciekać – dobiegł ich głos panny Snape. – McLaggen jest nieprzytomny, więc…
                -Nie tak szybko – syknął ktoś z tyłu. Odwróciła się gwałtownie. Był to James.
                -Jeszcze ci mało?! – warknęła w stronę bruneta.
                Uniósł różdżkę, jednakże nie zdążył rzucić żadnego zaklęcia, bo oberwał w tył głowy. Upadł. Za nim stał…
                -NIKODEM! CO TY DO CHOLERY TU ROBISZ?! – zawołała Nina.
                -Ratuję wam życie – powiedział, jakby to było logiczne.
                -PUŚĆ MNIE!
                Gdy Hermiona stała sama, ktoś chwycił ją od tyłu i oplótł ramieniem jej szyję. Był to Cormac.
                -Pożałujesz tego, że nie chciałaś się ze mną umówić i być moją laską – syknął.
                -Zabierz małą i Ninę na zewnątrz – poprosił Niko rudego. Ten przytaknął głową i razem z dziewczynami gdzieś się ukryli, by dojść na dwór. Rozpętała się bitwa. Dalton przeciwko Potterowi, a Malfoyowie przeciwko McLaggenowi.
                Po długiej chwili, Hermionę odrzucono zaklęciem na bok. Draco był teraz sam na sam z wrogiem.
                -Avada Kedavra! – wrzasnął rozwścieczony gospodarz, wymierzając zaklęciem prosto w Malfoya. Zasłonił twarz. Wiedział, że nic już go nie uchroni.
                Zrobiło się ciemnej. Zielony promień znikł. Odkrył twarz. Spostrzegł, że Cormac uśmiechał się jak szaleniec i się teleportował. Blondyn spuścił głowę i doznał szoku. Przykucnął szybko i położył jej głowę na jego kolanach.
                -Hermiona… Hermionka obudź się… - szeptał rozpaczliwie. Patrzył w jej oczy, które obecnie były przerażająco puste i bez żadnych emocji. Nagle coś zaczęło mu przechodzić przed oczami, jak przyspieszone oglądanie zdjęć…

Poznaje Hermionę w parku, po czym rozmawiają i się ze sobą bawią…
~
Spotkanie w pociągu, jak jechali na pierwszy rok nauki w Hogwarcie…
~
Jezioro, nad którym kończy z nią przyjaźń…
~
Boisko i wyzwanie dziewczyny szlamą…
~
Przywalenie mu prosto w nos przez szatynkę…
~
Cruciatus w ogrodzie…
~
Spotkanie w Ministerstwie…
~
Wydarzenie pod kawiarnią…
~
Przybycie dziewczyny, która spotkała go, przytulającego martwe ciało matki…
~
Pogrzeb, a ona przy nim…
~
Rozmowa w centrum handlowym…
~
Spotkanie w restauracji oraz w dyskotece…
~
Uroczystość z okazji rocznicy powstania Ministerstwa Magii…
~
Pierwszy pocałunek z nią i to w dodatku pod jemiołą…
~
Płacząca w domu zastępczych rodziców…
~
Kucająca w łazience przy wannie i trzymająca nad nadgarstkiem scyzoryk…
~
Przygarnia ją do swojego mieszkania…
~
Przyłapuje ją, na czytaniu jego pamiętnika…
~
Wspólne święta…
~
Poproszenie o to, by Hermiona została jego dziewczyną…
~
Wspólne spędzanie czasu wśród postaci z mugolskich bajek…
~
Zabawa na śniegu…
~
Poproszenie o rękę kobiety…
~
Wieść o tym, że Herma jest w ciąży…
~
Ślub…
~
Narodziny bliźniaków…
~
Spoliczkowanie jej przez niego…
~
Jej wyprowadzka do mieszkania Potterów…
~
Porwanie i odnalezienie…
~
I wiele, wiele następnych scen związanych z nią…

                -Obudź się Hermiona. Błagam… nie zostawiaj mnie, tak jak wtedy, gdy cię spoliczkowałem… Zacznij oddychać…
                Nie mógł tego wszystkiego pojąć. Dlaczego umarła? Czemu stanęła w jego obronie? Dlaczego nie pozwoliła na jego śmierć? Dlaczego pozwoliła na uśmiercenie się?

                Rozpłakał się. Ciągle szeptał jej imię jak litanię. Było już za późno. Nic jej nie uratuje.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jednak wcześniej jest rozdział...
Jednak Epilog na STÓWĘ będzie w środę. Jest to ważny dla mnie dzień, tak samo jak te opowiadanie, więc sądzę, że pewne rzeczy, które zakończę w moim życiu, zakończę także tego bloga.
Właśnie...
Założyłam już bloga "Stay With Me" -> http://tajemnica-dramione.blogspot.com/
Teraz napiszę do niego Prolog, albo pierwszy rozdział... Może...
Jeszcze muszę napisać notkę na foreverandever ...
Pozdrawiam i do następnego (kompletnie ostatniego) rozdziału!
Kaja.
PS : Epilog jest już skończony... Jednak dalej utrzymuję się terminu. Do środy nic mi się nie uda napisać... 
PPS : http://poznaj-dramione.blogspot.com/ :D

6 komentarzy:

  1. Jejku światny rozdział, ale Hermiona.. Dlaczego umarła? Żeby Draco powróciła pamięć? Nie mogę się doczekać środy, ale nadal nie mogę uwierzyć, że to już koniec.. Jednak tak szybko się mnie nie pozbędziesz! Haha! Czekam na epilog. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona nie mogła umrzeć! Rozdział wspaniały :) Czekam na epilog i mam nadzieję, że Miona będzie żyła!

    OdpowiedzUsuń
  3. Coooo??? Nie. Nie Hermiona. Niby jest jakiś pozytywny aspekt (Draco odzyskał pamięć) ale jemu jeszcze trudniej będzie żyć. A dzieci??? Jak Kaja poradzi sobie bez matki, a wnuki??? Czekam na epilog. Może jednak przeżyje jak Snapeówna i Potter?? Nwm. Czekam. Pozdrawiam
    ~Olciak ;)
    P. S. Jutro mam urodzinki ;) wstaw epilog proszę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niee ! To niemozliwe ze ona nie zyje ! Hermiona musi zyc ! A ta historia musi sie zakonczyc happy end'em. Po prosru MUSI ! Powiedz, ze to zwyczajny sen, koszmar i Hermiona zyje ! Oby ! Wierze w to. ;*
    Ogolnie rozdzial cudowny <3 ta mala Kaja jest niesamowita.. strasznie madra i inteligentna.
    Co do epilogu, juz sie nie moge srody doczekac. :D oh, ta ciekawosc. Pozdrawiam Cie ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niee Hermiona musi żyć :( A Kaja jest cudowna tak jak sam rozdział.Cudowny. ~Majka

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze dobrze że Andrew walnął McLaggena w głowę :) Jak fajnie że pojawił się ten Nikodem to uratował im życie :) No ale jak to Hermiona nie żyję :( :(
    Aga W.

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy