środa, 15 stycznia 2014

9 ~~ Przekroczyłaś już granice, Kajo Gabriello Snape...

Rozdział 9
Przekroczyłaś już granice, Kajo Gabriello Snape…

-TWÓJ NARZECZONY?! – zawołały jednocześnie siostry, podrywając się z miejsc.
-Tak, mój narzeczony – odpowiedziała z dziwnym spokojem w głosie.
-Wyjaśnij nam to wszystko, Kaj – poprosiła szarooka.
Gospodyni spojrzała na Jamesa, który lekko kiwnął głową. Mężczyzna zajął miejsce na fotelu, a narzeczona usiadła mu na kolanie.
-Od czego by tu zacząć… - zastanowiła się. – Może jak się tutaj dostałam… Otóż… Em… Poszukiwałam schronienia. Poszłabym do was, ale nie wiedziałam jak zareagujecie. Poszłam do Hogsmeade. Spotkałam Rona Weasleya. No i… pomógł mi. Miał w tym miasteczku domek, o którym nikt nie miał pojęcia. Wynajęłam go, aż nazbieram pieniądze na jakiś własny. Jakiś czas później, kiedy była tutaj dość wielka ulewa, ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Spojrzałam przez okno i okazało się, że to był właśnie Jams. No i leciały lata, aż ojciec znalazł mnie nad jeziorkiem, gdy z nudów wyczarowywałam sobie patronusa.
-A skąd wiedziałaś, że to on? – zapytała Avada.
-Av… Myśmy już byli wcześniej parą. Wtedy jak był w piątym roku, a my w ostatnim, to mnie zaprosił na bal bożonarodzeniowy.
-Ale on jest młodszy od ciebie! – zawołała niebieskooka.
-O dwa lata! I co związku z tym?! Serce nie sługa, Domi.
-Powiedz już prawdę: Czy to ty z nim jesteś w ciąży?
Westchnęła zrezygnowana.
-Czemu uczepiliście się, że jestem w ciąży? – Spostrzegła, że narzeczony już otwierał usta. – Siedź cicho.
-Czemu nie dasz mu coś powiedzieć? – drążyła podejrzliwie temat jedna z przybyłych.
-Dobra… ja…
Przerwał jej dzwonek do drzwi. Chłopak zdjął ukochaną z kolan i poszedł otworzyć.
-Ciekawe kto przyszedł tak wcze… - Av urwała. – Kaja! Ojciec!
Trójka kobiet energicznie poderwały się z miejsc. Pobiegły na korytarz, gdzie było wyjście.
-Dzień dobry. A pan to…?
Nie dane było mu dokończyć, gdyż Severus Snape gwałtownie wyciągnął swoją różdżkę i przyłożył ją Potterowi pod brodę i przycisnął go pod ścianę.
-Severusie! – zawołała kobieta, która weszła za małżonkiem do mieszkania.
-Tato! – krzyknęła przerażona Kaja.
-Co robisz w domu mojej córki, Potter? – wycedził. W głosie było słychać tyle jadu, ile jeszcze jego córki nie słyszały. Patrzył prosto w zielone oczy bruneta. Od razu rozpoznał podobieństwo do Harry’ego Pottera.
~*~
                -Czy zastałem panicza Dracona Malfoya? – spytał uprzejmie z szerokim uśmiechem na twarzy.
                -Pewnie. Tylko on… Właśnie jest pod prysznicem. Wchodź.
                Hermiona wpuściła do pokoju Blaise’a. Dawno się z nim nie widziała.
                -Co u Luny?
                -No wiesz… jak wiesz… Wszyscy powróciliśmy do Biura Aurorów.
                Racja. Hermiona, Draco, Blaise, Luna, Harry, Ginny i Ron powrócili do dawnego zawodu, nim rozpoczęli pracę nauczycielską w Hogwarcie. Byli jednymi, z najlepszych aurorów w całym Ministerstwie.
                -Macie jakieś śledztwo, czy coś w tym stylu?
                -No dalej wyjaśniamy okoliczności śmierci Katie Bell.
                -Wiecie coś?
                -No… tylko to, że została trafiona Morderczym Zaklęciem. Coś się w tym świecie czai niebezpiecznego.
                -Ale chyba to nie sprawka Voldemorta? – przeraziła się na samą myśl o tym.
                -Na stówkę nie. To musi być jakiś młodszy człowiek… A jak leci właśnie z Draconem?
                -Kiepsko… - westchnęła. – Coś sobie przypomina, jednakże w jego przypadku jest tak, że nie przypomina sobie chwil spędzonych z rodziną, którą założył.
                -Zobaczysz Mionka: Nim się obejrzymy będzie po wszystkim i będziecie mieli sielankę – zaśmiał się cicho.
                Roześmiała się.
                -Postaraj się mu coś przypomnieć. I masz… - mówiąc, podała brunetowi jakąś kartkę. – Notuj wszystko. Co sobie przypomina, a co jest mu trudniej. Potem mi oddaj.
                -Czyli… systematyczne notatki? – uśmiechnął się.
                -Można tak powiedzieć.
                -Gotowy. A ty… kim jesteś?
                Draco wyszedł z łazienki i ujrzał przy szatynce czarnoskórego mężczyznę o brązowych oczach oraz czarnych włosach.
                -Blaise Frank Zabini – ukłonił się z rozbawieniem na twarzy. – Draco: Jestem twoim najlepszym przyjacielem jeszcze z czasów, kiedy byliśmy mali.
                -A! Czyli to ty jesteś Blaise! – uśmiechnął się lekko.
                -To od czego mam zacząć, Hermiono? – zapytał Zabini zwracając się do kobiety.
                -Mnie się nie pytaj. Teraz ty masz się nim zająć, by nie zrobił sobie krzywdy – zaśmiała się głośno.
                -Jak na razie, to ja muszę pilnować CIEBIE – odezwał się blondyn.
                -No idźcie. Nawet jak jest baaaardzo wcześnie, to czasu mało!
                -Widzimy się później! – zawołał jeszcze na od chodzie Malfoy.
~*~
-Puść go! – zawołała Kaja z głosem pełnym stanowczości.
Zignorował ją.
-Mamo zrób coś! – zwróciła się do Tośki.
-Severus, zostaw go.
-Spytałem, co robisz w domu MOJEJ córki – syknął, a na przedostatnie słowo dał dość mocny nacisk.
-KAZAŁAM CI GO PUŚCIĆ! – wrzasnęła wyciągając różdżkę.
-Nie takim tonem, młoda panno – zwrócił się do gospodyni.
Nie wytrzymała. Podbiegła do Jamesa, z trudem pociągnęła go na bok i ukryła za sobą. Obecnie stała pomiędzy nim, a jej ojcem.
-KAJA! – wrzasnął.
-Słucham cię – uśmiechnęła się sztucznie
-Odsuń się od niego i się nie wtrącaj.
-Jak mam się nie wtrącać skoro… - zamilkła.
-Skoro…? – zaciekawił się.
-…jest moim przyjacielem. – Po części była to prawda.
Zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu i z dołu na brzuch. Wskazał oskarżycielsko w stronę Pottera.
-Czy to ten kretyn zrobił ci to dziecko?!
Nie odpowiedziała.
-ZROBIŁAŚ DZIECKO Z POTTEREM?! – ryknął.
-CICHO! LUDZIE SIĘ TU ZARAZ ZEJDĄ! – zawołała Avada.
Kaja wzięła głęboki wdech.
-Wejdziecie? – zwróciła się do rodziców.
Tośka pokiwała lekko głową i podeszła do swoich dwóch pozostałych córek.
-Nie mam zamiaru być pod tym samym dachem z Potterem – wycedził.
-Tato. Chyba przyszedłeś z mamą do mnie, a nie do Jamesa – zauważyła trafnie.
Zmierzył ją wzrokiem.
Pani domu zaprowadziła wszystkich do salonu.
-My będziemy musiały się zbierać – odezwała się Avada szeptem do Kai, nim weszły do salonu.
-Zostawicie mnie samą?
-Dasz radę. – Dała jej całusa w policzek. Siostry pożegnały się ze sobą, a dziewczyna z drżącymi dłońmi dołączyła do pozostałych.
-Mamo, tato… - zaczęła siadając obok narzeczonego, zarazem naprzeciwko rodziców.
-Który to miesiąc?! – warknął.
Westchnęła. Nie będzie wciskała już kitu, bo przecież nie jest ślepy.
-Piąty.
Zacisnął pięści.
-Chcę dokładnie wiedzieć – z kim. – Zmierzał ją wzrokiem.
-Z Jamesem. – Przełknęła ślinę. – Z… moim narzeczonym.
-ŻE CO?! DOBRA… ON OJCEM DZIECKA… ALE… CHOLERA! – krzyczał wstając energicznie z kanapy. – NIE DOŚĆ, ŻE TY I MATKA JESTEŚCIE W PIĄTYM MIESIĄCU CIĄŻY, TO JESZCZE CHCESZ POŁĄCZYĆ RODZINĘ SNAPE Z POTTER!
-A! Kaja! Tylko nic nie mów co jest między tobą, a Jamesem – rozległ się nagły głos Avady, która wychyliła się zza drzwi. – O oł… Em… –  zakłopotała się – Pa! – Zniknęła.
-Z nimi także sobie porozmawiam… - powiedział zirytowany. – Wracając… Od kiedy Z NIM jesteś?
-Od siódmej klasy.
-I nie raczyłaś nam nic powiedzieć… - Nie spuszczał wzroku z córki. – Jak mogłaś się puścić z takim kretynem?!
-Wypraszam sobie! – zawołał James.
-Cisza! – syknął. – Zadałem ci pytanie, więc oczekuję na nie odpowiedzi.
-Nie mam do tego żadnego komentarza – rzekła chłodno.
Odważyła się spojrzeć ojcu prosto w oczy. Był naprawdę wściekły, jednakże gdzieś tam były cienie smutku i bólu.
-James… - zaczęła nadal patrząc w oczy Severusowi. – Zostaw nas proszę samych.
-Ale…
-Jest to teraz sprawa między rodziną Snape! – wycedziła.
-No dobrze… - westchnął i chciał dać buziaka w policzek ukochanej, jednakże uniosła dłoń w obronnym geście zarazem uniemożliwiając narzeczonemu jego zamiary. Mogła przysiąc, że Sev zacisnął pięści. Potter wyszedł.
-Brak kultury… - warknął myśląc o poczynieniu narzeczonego córki. – Jak możesz z takim imbecylem od siedmiu boleści w ogóle żyć?
-To pozostawiam dla siebie – syknęła.
-Z takim tonem zaczynasz się powoli robić jak ja – uśmiechnął się wrednie. – A to nie jest dobrze, bo to moja działka.
Wzruszyła tylko ramionami.
-Jak ci się wiodło przez te pięć lat? – odezwała się Tośka po dość długim czasie. Kaja spojrzała z lekkim uśmiechem na matkę.
-Zależy w jakim sensie patrzeć, mamo. Razem z Jamesem… Dobra: Potterem – poprawiła się widząc bardziej (o ile to jeszcze możliwe) wściekłe spojrzenie rodziciela – ukrywałam się w tym domu. Pan Weasley…
-WEASLEY?! – zawołał Severus zirytowany. – KTÓRY?!
-Ronald – oznajmiła opanowanym głosem.
-Niezłych przyjaciół sobie dobrałaś – sarknął w stronę małżonki.
-Nie mieszajmy w to przyjaźń między nimi, a matką! – warknęła.
-Nie takim tonem, droga panno! – syknął po raz drugi w tym dniu.
-Jestem już pełnoletnia tak samo w świecie czarodziejów jak i mugolskim. – Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
-Już się tak nie…
-Jeju… Tak już jest z kobietami, kiedy mają TEN okres – jęknęła wywracając oczami.
-Czy nie nauczyłem cię, że mi się nie przerywa? – zmierzył ją po raz któryś wzrokiem.
-Nauczyłeś, ale już to dość wiele razy słyszałam – uśmiechnęła się ironicznie wzruszając ramionami. – Możemy wrócić do pytania mamy?! – nie czekając na odpowiedź kontynuowała. – Na czym skończyłam… a tak! Pan Weasley pozwolił mi tutaj zamieszkać na czas, kiedy znajdę coś dla siebie…
-Sugerujesz, iż mówiąc „dla siebie” masz na myśli ciebie, tego debila i dziecka, którego ojcem jest właśnie ten imbecyl?
-I kto mi teraz przerwał?!
Wywrócił oczyma.
-Idzie mi coraz lepiej, jednak do tego czasu szukałam także pracy i… - wstała z siedzenia, po czym podeszła do szafki na której leżała jakaś kartka i podała ją matce. – otrzymałam propozycję na posadę nauczyciela w Hogwarcie.
Kaja usiadła, zaś pani Snape przeczytała treść dokumentu, jednak brunet nie siedział bezczynnie i nim żona zdążyła do końca przeczytać, ten już zaczął mówić do córki.
-Widzę, że ta posada jest na nauczyciela eliksirów, jednakże uważam, iż nie masz tylu cierpliwości i skupienia, by jakikolwiek eliksir zrobić do porządku – uśmiechnął się wrednie.
-Sugeruję co innego – syknęła. – Jakoś dostawałam Powyżej Oczekiwań na tym przedmiocie.
-No właśnie. Powyżej Oczekiwań. Ale trzeba dostawać Wybitny, by otrzymać taką pracę.
-W szóstej i siódmej klasie dostawałam już Wybitne. Wyjątek był tylko jeden, kiedy robiłam Amortencję.
-Pierwsze słyszę.
-Bo nigdy ci o tym nie mówiłam – stwierdziła całkowicie szczerze i poważnie.
-Niby dlaczego?
-Po prostu uważam, że nie warto się tym „chwalić”.
-Ale przynajmniej coś, no ale skoro nie zależy ci na dumie ojca…
-W jakim sensie?!
-Konkretnym Kaja. Konkretnym.
-Czy mógłbyś mówić… Spadaj Potter! – zwróciła się w stronę wchodzącego do salonu Jamesa. Od razu się wycofał.
-Pierwsza kłótnia? – spytał Severus z wrednym uśmieszkiem oraz unosząc jedną brew.
-To akurat sprawa między mną, a Jamesem, więc nikomu do tego – syknęła. – Co jeszcze chcecie wiedzieć?
-Ja ci powiem, co chcemy jeszcze wiedzieć – warknął. Nachylił się do przodu, oparł się łokciami o kolana, złożył ręce, rozdzielił palce i o środkowe palce podpierał swój podbródek. – Od kiedy jesteś zaręczona? Czemu on żyje, skoro w Hogwarcie leżał trochę dalej od ciebie? Dlaczego się do nas w ogóle nie odezwałaś? Ile Wealsey bierze za wynajem mieszkania? – przy tym pytaniu, Tośka klepnęła go w bok, jednakże zignorował to. – Imię małego? – spojrzał przez chwilę na brzuch córki. – Dokładna data narodzin?
Westchnęła.
-To po kolei… I nie patrz tak na mój brzuch! – zawołała w stronę mężczyzny. – Jestem zaręczona od dwóch miesięcy. Szczerze to sama nie wiem, jakim cudem żyje, jednakże nic mi o tym nie mówił.
-A powinien – wtrącił się.
-Mówiłam, że się bałam wam spojrzeć w oczy – kontynuowała ignorując wypowiedź Seva. – Jeżeli chcesz rozwinąć ten temat to zaczekaj, aż skończę – jęknęła. – Nic nie bierze. Uwierz, bądź nie. Mały? To jest ona, więc dam jej na imię Amelie.
-KOLEJNA DZIEWCZYNA?! – wrzasnął. – I BĘDZIE TAKA JAK TY?! MERLINIE…!  
-I co w tym złego? Urodę będzie miała po matce, a charakter? – wzruszyła ramionami. – Chyba też po mnie – uśmiechnęła się lekko. – Kontynuując… Data narodzin? Planowo na 13 listopada bieżącego toku. Jeszcze coś?
-Jeżeli będzie miała taki charakter jak ty, to będzie apokalipsa. Mam zamiar rozwinąć pewny temat.
-Jaki?
-Dlaczego się bałaś do nas odezwać?
Przełknęła ślinę.
-Bo się bałam.
-Kon…
-NIE MIAŁAM POJĘCIA JAK DO TEGO PODEJŚĆ! WYSTARCZY?! – wrzasnęła. – NAWET NAPISAĆ LISTU SIĘ DO WAS NIE ODWAŻYŁAM! – dzielnie powstrzymała napływające łzy.
Tośka wstała z sofy i usiadła obok córki. Kiedy szatynka poczuła, iż matka ją obejmuje, nie umiała wytrzymać. Wypuściła łzy, których nie chciała, by zobaczył je ojciec.
-Gryfonka, a się nie odważyła, napisać chociaż słowa… - sarknął.
-Severusie! Skończ już!
-Tośka…!
-Rozumiem, że jesteś na nią wściekły, iż jest z Potterem a w dodatku nosi jego dziecko, ale…
-Nie tylko o to – syknął.
-Bała się! Nie mieszaj w to Gryffindoru! Tiara Przydziału zawsze dobrze się decyduje! Skoro umieściła ją wśród Gryfonów, to musiała mieć ku temu powód! Po prostu w tamtej sytuacji zabrakło jej wystarczająco odwagi!
-Wiedziałem, że w tym domu są tylko zapchlone kurczaki  – warknął.  
-Wypraszam sobie! W ogóle skąd możesz mieć o tym jakiekolwiek pojęcie, skoro byłeś w Slytherinie?! – wtrąciła się dwudziestotrzylatka.
-Mam większe pojęcie w wszystkim, niż ty.
Chciała odpyskować, jednakże wywnioskowała, iż nie da rady dłużej tego drążyć.
-Nie, że coś – zaczęła Kaja po długiej chwili ciszy – ale… moglibyście zostawić mnie samą?
-Ciekawe dlaczego – uśmiechnął się sarkastycznie. – Chcesz się miziać z tym idiotą?
-Nie? Chcę po prostu pobyć trochę sama. Mam coś do przemyślenia – odparła dość spokojnie.
-Możesz też… - zaczął, jednakże po raz kolejny mu przerwano.
-Idziemy Severusie – powiedziała stanowczym tonem.
-Ale…
-Nie marudź, tylko rusz te swoje nietoperzowate cztery litery i spełnij prośbę córki! – zmierzyła go wzrokiem.
-Nie drażnij Węża.
-Wstawaj! – zawołała.
Wywrócił oczami i bez słowa wyszedł z mieszkania.
-Za niedługo cię odwiedzę. Obiecuję – szepnęła w stronę córki, nim wyszła z salonu.
              -Czekam – uśmiechnęła się lekko.         
~*~
              -Kojarzysz może to miejsce?
              Blaise i Draco znaleźli się w lochach. Praktycznie nic się nie zmieniło przez te wszystkie lata. Było tak samo, gdy oni się tutaj uczyli. Ten sam kominek, te same siedzenia, te same stoliki, te same dekoracje, barwy…
              -Trochę… Czy jest to… - spojrzał na herb, na którym widniał wąż – Pokój wspólny Slytherinu?
              -10 punktów dla Ślizgonów! – zawołał rozbawiony.
                -Dlaczego tutaj przyszliśmy?
                -A dlatego, że tu spędzałeś dużą ilość swojego wolnego czasu w pierwszych pięciu lat studiowania tu.
                -Serio? – zdziwił się.
                -Serio serio – odpowiedział, udając osła, z mugolskiej bajki o tytule „Shrek”. Kiedyś to rzuciło mu się w oczy i obejrzał wszystkie części. Mimo że mugolskie, ale warte obejrzenia.
                -Pokażę ci coś. Chodź za mną.
                Obydwoje ruszyli w stronę dormitoriów, należących do chłopców. Weszli do jednego.
                -Tutaj już ktoś inny mieszka, ale kiedyś było to nasze dormitorium. Jak widzisz, są tu dwa łóżka. Mieliśmy inaczej niż Gryfoni. Oni mieli w jednym pokoju cztery łóżka. To kolejna rzecz, jaka różni się od Gryffindoru.
                -A co to ma wspólnego z moją przeszłością?
                -Dużo, Draco. Dużo!
                -Niby jak?
                Wziął wdech. Widać było, że się nad czymś zastanawiał. Po chwili odezwał się:
                -Życie jest jak mgła, Draco. Nigdy nie masz pojęcia, co za nią jest. Wyobraź sobie, że owa mgła, jest dniem, w której żyjemy. Nie ma żadnej różnicy.
                -Co chcesz przez to powiedzieć?
                -Że za tą mgłą, kryje się przyszłość.
                -Nie rozumiem…
                -Po jakimś czasie zrozumiesz. Uwierz.
                -Wierzę ci, ale…
                -Pokażę ci coś. Może nie przypomnisz sobie pewnej rozmowy ze mną, ale także o kilku osobach. O chwilach z nimi spędzonymi.
                -Co masz na myśli?
                -Zobaczysz.
~*~
-AVADA! – zawołał spod schodów w stronę góry.
-Co jest? – zapytała głośno ze swojego pokoju.
-Do salonu! NATYCHMIAST!
Ruszył w tamtą stronę czekając na córkę. Zeszła tuż po chwili.
-Co się stało?
-Siadaj!
Posłuchała. Nie spuszczał z niej wzroku.
-No…? – spytała, dając tym samym do zrozumienia, że czeka na powód przywołania.
-Podsłuchiwałaś rozmowę moją z matką wczoraj, oraz dzisiaj, gdy rozmawialiśmy z Kają? – warknął.
-Tak – przyznała się. – Wczoraj podsłuchiwałam, a dzisiaj to nie.
-To jak mi wyjaśnisz swoje „wtargnięcie”? – syknął.
-Po prostu chciałam o czymś powiadomić Kaję, jak słyszałeś. Nic więcej.
-Czy aby na pewno? – spojrzał na nią spode łba.
-No… Zamontowałam na korytarzu, w kuchni oraz na górze kamery – spuściła głowę. – Udało mi się jeszcze szybko dać kamerę w salonie.
-Dlaczego?
-Żeby się czegoś więcej dowiedzieć.
-Av! – krzyknął ktoś z góry. Obydwoje usłyszeli szybkie kroki po schodach w dół. Była to Domi z laptopem. Szybko opadła na kanapę obok siostry. – Patrz co się dzieje!
-Czy to… czy to James?! – spytała na widok tego, co widzi na ekranie.
Zaciekawiony Severus zajął miejsce po drugiej stronie Domi i spojrzał na wyświetlacz.
Widzieli salon w mieszkaniu Kai. Kobieta coś krzyczała do swojego narzeczonego. Było widać, że była wściekła.
-Nie idzie włączyć głosu, czy coś?! – warknął.
-Włącz głos Domi, no!
Dziewczyna przycisnęła jakieś klawisze i od razu usłyszeli krzyki.
-Jak możesz tak mówić?! To jest mój ojciec!  – wrzasnęła Kaja.
-Ale wspaniały ojciec – prychnął James. – Ciągle wtrąca się do twojego życia!
-Bo się o mnie martwi!
-Martwi?! On tobą manipuluje! Zrozum!
-Nie mam powodu! Wiem jaki on jest! To ty zrozum, iż nie masz racji, imbecylu!
-Zaczynasz być taka jak on...!
-I wiesz co? Nawet się z tego cieszę! A niby jak mną manipuluje, co?
-Wiele jest sposobów.
-To odważ się wymienić chociaż kilka!
-Co oglądacie? – spytała Tośka, która właśnie weszła do salonu. Spojrzała na ekran. – Czy to Kaja i James?! – usiadła obok Avady i jak reszta przyglądała się temu wszystkiemu.
-Nie każ mi wymieniać, bo czasu nie starczy!
-Czasu mamy potąd! Dlaczego tak na niego najeżdżasz?! To jest mój ojciec, któremu zawdzięczam nie tylko to, że dał mi szansę na zaistnienie jak i u Av oraz Domi, ale także za wiele innych rzeczy! Wiele razy się poświęcał, by mi pomóc, a w szczególności uratować!
-Ale nie zapominaj o jednym.
-Niby o czym?! – warknęła.
-Że jest złym człowiekiem!
Kolejny szok. Nie chodzi o te zdanie, ale o konsekwencje tych słów. Dokładnie widzieli, jak panna Snape przywaliła chłopakowi w twarz, a dokładniej, to w nos. Przypominała tym Hermionę, która w trzeciej klasie przywaliła Draconowi.
-Ale cel… - powiedziały jednocześnie siostry z zdumieniem.
-Zapamiętaj sobie raz na zawsze – syknęła, a w barwie głosu było tyle jadu, że nikt jeszcze takiego czegoś u niej nie słyszał. – Nie oceniaj Severusa Snape’a – mojego ojca – skoro nie masz naprawdę pojęcia jaki jest.
-Przekroczyłaś już granice, Kajo Gabriello Snape… - wycedził rozgniewany.
-Nie ośmielisz się zrobić mi… - przerwała.
James Syriusz Potter – syn sławnego Harry’ego Pottera – uderzył narzeczoną prosto w twarz z taką siłą, że utraciła równowagę i upadła na ziemię.
-Jak on śmie… - zaczęła pani domu, energicznie wstając z miejsca i ruszając do wyjścia.
-A ty dokąd?! – warknął za nią małżonek.

-Do Kai, a gdzie niby indziej?! – wyszła i jak najszybciej wybiegła w posesji, po czym deportowała się do mieszkania córki. Jej kobieca intuicja mówiła jej, że coś się złego stanie.


~~~~~~~~~~~~
Dobra...
Muszę przystopować z tymi rozdziałami XD . 
Zamiast uczyć się na historię, niemiecki i fizykę, zajęłam się rozdziałem.
Ile on ma?
7 stron.
Powiedźcie: Czy za dużo wrażeń tutaj?
Jeżeli tak (bądź nie) napiszcie w komentarzu.
Przy okazji zapraszam do komentowania .
Pytanie mam także...
Kogo informować?
Zrobię zakładkę "Informuję" . Będę informowała ich na bieżąco. Napiszcie czy mam informować na:
♫ Blogu (adres po proszę)
♫ GG (numer po proszę)
♫ Gmail/email (podajcie. Jednakże nie wolę tym sposobem, ale spoko)

♫ FB (jeżeli masz mnie w znajomych)
♫ ASK (podaj linka)
Zakładka będzie ciągle aktualizowana (bodajże co tydzień...)
A! I jeszcze jedno... Czy chcielibyście "Till I Forget About You" w wersji PDF?
--
Jeżeli ktoś nie wie... Mam bloga o Drinny : http://prince-princess-slytherin.blogspot.com/
Kiedy będzie na nim rozdział, tego nie wiem.
Pozdrawiam i wenki! :D
Kaja.
PS : Dla wyjaśnienia, dlaczego w ogóle daję ten wątek z rodziną Snape...
Nie tylko dlatego, iż dowiadujemy się o tym, że Kaja i James żyją.
Ten wątek mówi, że ci dwaj się przed czymś/kimś ukrywają.
Będzie to potrzebne do głównej fabuły - Dramione.
Dlatego ten, kto omija ten wątek, robi tak bowiem... błąd.
Dalsze wydarzenia, są właśnie z tym związane.
PPS : No... wątek miał 27 stron w Wordzie, a wykorzystałam już 17 xD . 

11 komentarzy:

  1. Rozdział wspaniały , jak zawsze :)
    JA chciałabym być informowana na swoim blogu http://mojeminiopowiadania.blogspot.com/ :)
    I bardzo bym chciała Till I Forget About You w wersji pdf :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki :D
      Dzięki ;D
      Będę Cię informowała :D
      Wiedziałam, że o jakimś blogu zapomniałam ;-; . Obiecuję, że będę od tej pory czytała! <3
      Oki... to będę szykowała już PDF i powoli dokształcała :D

      Usuń
  2. Rozdział świetny,, ale zachowanie Pottera jest niedorzeczne.. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy: Czy Blaise chciał powiedzieć Draco, że zmieniał dziewczyny jak rękawiczki? Nie stopuj z rodziałmi. Pisz dalej, chociaż narazie moższ, ale błagam, żebym miała co czytaćw następnym tygodniu. Jeśli można informuj mnie ask.fm/Pysia518

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Postanowiłam zmienić jego charakterek xD . Znaczy... pokazać jego drugą twarz,
      Tego dowiesz się w nowym rozdziale :) .
      Troszkę muszę przystopować, bo jak tak dalej pójdzie, to za tydzień będzie już koniec...
      Na pewno będzie coś w przyszłym tygodniu... sądzę, że może nawet w tym będzie 10 rozdział...
      Oki ;D . Zapiszę Cię :D + Zaobserwuję :D

      Usuń
  3. Jak on mógł ją uderzyć zbulwersowałam sie ale mam nadzieję że jej nic niebedzie i Draco cos sb przypomni z Hermiona...
    Ps. Przepraszam że niekomentowalamttych rozdziałow ale dziś dopiero je przeczytałam nadrobie niedługo obiecuje
    Pss.  I chciala bym bardzo Till I Forget
    About You w wersji pdf :))
    Pozdr. Paula ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Paula ;D
      Zobaczy się ;3
      PS Nie musisz przepraszać za nic.
      PPS Oki ;D
      Także pozdrawiam! :D

      Usuń
  4. Hehe. Z tego co zauwazylam to duzo rzeczy juz wyjasnilas wyzej. :D ale co mi tam sie powtorzyc. ;** wątek z rodziną Snape jak dla mnie jest genialny i dodaje opowiadaniu tego czegos, tej magii, a co sie z tym wiaze, tajemniczosci (Jak ja kocham ten wyraz. :D).
    A tak w ogole jak Potter mogl ja uderzyc?! Przeciez to karygodnosc ! I ona jest w ciazy ! Niepowinna sie denerwowac ! Grr.. zabije Jamesa Pottera! ^-^...i napisalas na koncu ze oba watki Dramione i rodzina Snape sie beda wiazac ze sb w jakis sposob.. teraz to narobilas mi ciekawosci.. tylko zabić, a potem czekac na rozdzial z nieba. :D juz sie zamykam.. Pozdrawiam i WENY na cale zycie ! <3
    Jesli chodzi o informowanie to ja jestem na bieząco na telefonie, ale gdyy co to moj e-mail: xnati13x@wp.pl
    PS. Jest 6:40 rano..xdd jak mi sie do szkoly nie chce isc.. tez tak macie codziennie? Masakra...;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej zioelonoo;* ! :D
      Nie tylko Ty kochasz ten wyraz <3
      No nie? Karygodność do potęgi entej XD .
      Tak, będą ze sobą związane ;3 . Haha xd . Jam jest nieśmiertelna! XD
      Oki... zapiszę cię ;3
      PS : U mnie tak zawsze XD

      Usuń
  5. Jak Potter mógł??? Ja postąpiłabym tak jak Kaja. Dużo rzeczy można wybaczyć ale nie obrażanie ojca. No i ten Draco przypomni?? Nie przypomni?? Ciekawość to twoje drugie imię, bo za to co zrobiłaś, to zbić to zamało ;)
    Ja chce i informacje na blogu i wersje pdf ;)
    Pozdrawiam
    ~Olciak;)
    sm-przerwanatradycja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kai daję też mój charakter ;D . XD , Bo w końcu to jakby ja XD . Za dużo wyjaśniania, a ze mnie to leń :D
      Cóż... Ja już wiem jak to się wszystko potoczy, ale nie mogę powiedzieć ;)
      Oki:
      Czyli informować na Twoim blogu
      I wersja PDF
      OKS :D
      Pozdrawiam i wenki także życzę :D

      Usuń
  6. Bardzo fajny rozdział :D Boże nie spodziewałam się tego po Jamesie, jak on mógł to zrobić, i do tego Kaja jest przecież w ciąży ;( No zabieram się za następny rozdział ;)
    Aga W ;)

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy