Rozdział 9
Przekroczyłaś już granice, Kajo Gabriello Snape…
-TWÓJ
NARZECZONY?! – zawołały jednocześnie siostry, podrywając się z miejsc.
-Tak, mój
narzeczony – odpowiedziała z dziwnym spokojem w głosie.
-Wyjaśnij
nam to wszystko, Kaj – poprosiła szarooka.
Gospodyni
spojrzała na Jamesa, który lekko kiwnął głową. Mężczyzna zajął miejsce na
fotelu, a narzeczona usiadła mu na kolanie.
-Od czego
by tu zacząć… - zastanowiła się. – Może jak się tutaj dostałam… Otóż… Em…
Poszukiwałam schronienia. Poszłabym do was, ale nie wiedziałam jak
zareagujecie. Poszłam do Hogsmeade. Spotkałam Rona Weasleya. No i… pomógł mi.
Miał w tym miasteczku domek, o którym nikt nie miał pojęcia. Wynajęłam go, aż
nazbieram pieniądze na jakiś własny. Jakiś czas później, kiedy była tutaj dość
wielka ulewa, ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Spojrzałam przez okno i okazało
się, że to był właśnie Jams. No i leciały lata, aż ojciec znalazł mnie nad
jeziorkiem, gdy z nudów wyczarowywałam sobie patronusa.
-A skąd
wiedziałaś, że to on? – zapytała Avada.
-Av… Myśmy
już byli wcześniej parą. Wtedy jak był w piątym roku, a my w ostatnim, to mnie
zaprosił na bal bożonarodzeniowy.
-Ale on
jest młodszy od ciebie! – zawołała niebieskooka.
-O dwa
lata! I co związku z tym?! Serce nie sługa, Domi.
-Powiedz
już prawdę: Czy to ty z nim jesteś w ciąży?
Westchnęła
zrezygnowana.
-Czemu
uczepiliście się, że jestem w ciąży? – Spostrzegła, że narzeczony już otwierał
usta. – Siedź cicho.
-Czemu nie
dasz mu coś powiedzieć? – drążyła podejrzliwie temat jedna z przybyłych.
-Dobra… ja…
Przerwał
jej dzwonek do drzwi. Chłopak zdjął ukochaną z kolan i poszedł otworzyć.
-Ciekawe
kto przyszedł tak wcze… - Av urwała. – Kaja! Ojciec!
Trójka
kobiet energicznie poderwały się z miejsc. Pobiegły na korytarz, gdzie było
wyjście.
-Dzień
dobry. A pan to…?
Nie dane
było mu dokończyć, gdyż Severus Snape gwałtownie wyciągnął swoją różdżkę i
przyłożył ją Potterowi pod brodę i przycisnął go pod ścianę.
-Severusie!
– zawołała kobieta, która weszła za małżonkiem do mieszkania.
-Tato! –
krzyknęła przerażona Kaja.
-Co robisz
w domu mojej córki, Potter? – wycedził. W głosie było słychać tyle jadu, ile
jeszcze jego córki nie słyszały. Patrzył prosto w zielone oczy bruneta. Od razu
rozpoznał podobieństwo do Harry’ego Pottera.
~*~
-Czy zastałem panicza Dracona Malfoya? – spytał
uprzejmie z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Pewnie. Tylko on… Właśnie jest pod prysznicem.
Wchodź.
Hermiona wpuściła do pokoju Blaise’a. Dawno się z nim
nie widziała.
-Co u Luny?
-No wiesz… jak wiesz… Wszyscy powróciliśmy do Biura
Aurorów.
Racja. Hermiona, Draco, Blaise, Luna, Harry, Ginny i
Ron powrócili do dawnego zawodu, nim rozpoczęli pracę nauczycielską w
Hogwarcie. Byli jednymi, z najlepszych aurorów w całym Ministerstwie.
-Macie jakieś śledztwo, czy coś w tym stylu?
-No dalej wyjaśniamy okoliczności śmierci Katie Bell.
-Wiecie coś?
-No… tylko to, że została trafiona Morderczym
Zaklęciem. Coś się w tym świecie czai niebezpiecznego.
-Ale chyba to nie sprawka Voldemorta? – przeraziła
się na samą myśl o tym.
-Na stówkę nie. To musi być jakiś młodszy człowiek… A
jak leci właśnie z Draconem?
-Kiepsko… - westchnęła. – Coś sobie przypomina,
jednakże w jego przypadku jest tak, że nie przypomina sobie chwil spędzonych z
rodziną, którą założył.
-Zobaczysz Mionka: Nim się obejrzymy będzie po
wszystkim i będziecie mieli sielankę – zaśmiał się cicho.
Roześmiała się.
-Postaraj się mu coś przypomnieć. I masz… - mówiąc,
podała brunetowi jakąś kartkę. – Notuj wszystko. Co sobie przypomina, a co jest
mu trudniej. Potem mi oddaj.
-Czyli… systematyczne notatki? – uśmiechnął się.
-Można tak powiedzieć.
-Gotowy. A ty… kim jesteś?
Draco wyszedł z łazienki i ujrzał przy szatynce
czarnoskórego mężczyznę o brązowych oczach oraz czarnych włosach.
-Blaise Frank Zabini – ukłonił się z rozbawieniem na
twarzy. – Draco: Jestem twoim najlepszym przyjacielem jeszcze z czasów, kiedy
byliśmy mali.
-A! Czyli to ty jesteś Blaise! – uśmiechnął się
lekko.
-To od czego mam zacząć, Hermiono? – zapytał Zabini
zwracając się do kobiety.
-Mnie się nie pytaj. Teraz ty masz się nim zająć, by
nie zrobił sobie krzywdy – zaśmiała się głośno.
-Jak na razie, to ja muszę pilnować CIEBIE – odezwał
się blondyn.
-No idźcie. Nawet jak jest baaaardzo wcześnie, to
czasu mało!
-Widzimy się później! – zawołał jeszcze na od chodzie
Malfoy.
~*~
-Puść go! –
zawołała Kaja z głosem pełnym stanowczości.
Zignorował
ją.
-Mamo zrób
coś! – zwróciła się do Tośki.
-Severus,
zostaw go.
-Spytałem,
co robisz w domu MOJEJ córki – syknął, a na przedostatnie słowo dał dość mocny
nacisk.
-KAZAŁAM CI
GO PUŚCIĆ! – wrzasnęła wyciągając różdżkę.
-Nie takim
tonem, młoda panno – zwrócił się do gospodyni.
Nie
wytrzymała. Podbiegła do Jamesa, z trudem pociągnęła go na bok i ukryła za
sobą. Obecnie stała pomiędzy nim, a jej ojcem.
-KAJA! –
wrzasnął.
-Słucham
cię – uśmiechnęła się sztucznie
-Odsuń się
od niego i się nie wtrącaj.
-Jak mam
się nie wtrącać skoro… - zamilkła.
-Skoro…? –
zaciekawił się.
-…jest moim
przyjacielem. – Po części była to prawda.
Zmierzył ją
wzrokiem od góry do dołu i z dołu na brzuch. Wskazał oskarżycielsko w stronę
Pottera.
-Czy to ten
kretyn zrobił ci to dziecko?!
Nie
odpowiedziała.
-ZROBIŁAŚ
DZIECKO Z POTTEREM?! – ryknął.
-CICHO!
LUDZIE SIĘ TU ZARAZ ZEJDĄ! – zawołała Avada.
Kaja wzięła
głęboki wdech.
-Wejdziecie?
– zwróciła się do rodziców.
Tośka
pokiwała lekko głową i podeszła do swoich dwóch pozostałych córek.
-Nie mam
zamiaru być pod tym samym dachem z Potterem – wycedził.
-Tato.
Chyba przyszedłeś z mamą do mnie, a nie do Jamesa – zauważyła trafnie.
Zmierzył ją
wzrokiem.
Pani domu
zaprowadziła wszystkich do salonu.
-My
będziemy musiały się zbierać – odezwała się Avada szeptem do Kai, nim weszły do
salonu.
-Zostawicie
mnie samą?
-Dasz radę.
– Dała jej całusa w policzek. Siostry pożegnały się ze sobą, a dziewczyna z
drżącymi dłońmi dołączyła do pozostałych.
-Mamo,
tato… - zaczęła siadając obok narzeczonego, zarazem naprzeciwko rodziców.
-Który to
miesiąc?! – warknął.
Westchnęła.
Nie będzie wciskała już kitu, bo przecież nie jest ślepy.
-Piąty.
Zacisnął
pięści.
-Chcę
dokładnie wiedzieć – z kim. – Zmierzał ją wzrokiem.
-Z Jamesem.
– Przełknęła ślinę. – Z… moim narzeczonym.
-ŻE CO?!
DOBRA… ON OJCEM DZIECKA… ALE… CHOLERA! – krzyczał wstając energicznie z kanapy.
– NIE DOŚĆ, ŻE TY I MATKA JESTEŚCIE W PIĄTYM MIESIĄCU CIĄŻY, TO JESZCZE CHCESZ
POŁĄCZYĆ RODZINĘ SNAPE Z POTTER!
-A! Kaja!
Tylko nic nie mów co jest między tobą, a Jamesem – rozległ się nagły głos
Avady, która wychyliła się zza drzwi. – O oł… Em… – zakłopotała się – Pa! – Zniknęła.
-Z nimi
także sobie porozmawiam… - powiedział zirytowany. – Wracając… Od kiedy Z NIM
jesteś?
-Od siódmej
klasy.
-I nie
raczyłaś nam nic powiedzieć… - Nie spuszczał wzroku z córki. – Jak mogłaś się
puścić z takim kretynem?!
-Wypraszam
sobie! – zawołał James.
-Cisza! –
syknął. – Zadałem ci pytanie, więc oczekuję na nie odpowiedzi.
-Nie mam do
tego żadnego komentarza – rzekła chłodno.
Odważyła
się spojrzeć ojcu prosto w oczy. Był naprawdę wściekły, jednakże gdzieś tam
były cienie smutku i bólu.
-James… -
zaczęła nadal patrząc w oczy Severusowi. – Zostaw nas proszę samych.
-Ale…
-Jest to
teraz sprawa między rodziną Snape! – wycedziła.
-No dobrze…
- westchnął i chciał dać buziaka w policzek ukochanej, jednakże uniosła dłoń w
obronnym geście zarazem uniemożliwiając narzeczonemu jego zamiary. Mogła
przysiąc, że Sev zacisnął pięści. Potter wyszedł.
-Brak
kultury… - warknął myśląc o poczynieniu narzeczonego córki. – Jak możesz z
takim imbecylem od siedmiu boleści w ogóle żyć?
-To
pozostawiam dla siebie – syknęła.
-Z takim
tonem zaczynasz się powoli robić jak ja – uśmiechnął się wrednie. – A to nie
jest dobrze, bo to moja działka.
Wzruszyła
tylko ramionami.
-Jak ci się
wiodło przez te pięć lat? – odezwała się Tośka po dość długim czasie. Kaja
spojrzała z lekkim uśmiechem na matkę.
-Zależy w jakim sensie
patrzeć, mamo. Razem z Jamesem… Dobra: Potterem – poprawiła się widząc bardziej
(o ile to jeszcze możliwe) wściekłe spojrzenie rodziciela – ukrywałam się w tym
domu. Pan Weasley…
-WEASLEY?!
– zawołał Severus zirytowany. – KTÓRY?!
-Ronald –
oznajmiła opanowanym głosem.
-Niezłych przyjaciół
sobie dobrałaś – sarknął w stronę małżonki.
-Nie
mieszajmy w to przyjaźń między nimi, a matką! – warknęła.
-Nie takim
tonem, droga panno! – syknął po raz drugi w tym dniu.
-Jestem już
pełnoletnia tak samo w świecie czarodziejów jak i mugolskim. – Skrzyżowała ręce
na klatce piersiowej.
-Już się
tak nie…
-Jeju… Tak
już jest z kobietami, kiedy mają TEN okres – jęknęła wywracając oczami.
-Czy nie
nauczyłem cię, że mi się nie przerywa? – zmierzył ją po raz któryś wzrokiem.
-Nauczyłeś,
ale już to dość wiele razy słyszałam – uśmiechnęła się ironicznie wzruszając
ramionami. – Możemy wrócić do pytania mamy?! – nie czekając na odpowiedź
kontynuowała. – Na czym skończyłam… a tak! Pan Weasley pozwolił mi tutaj
zamieszkać na czas, kiedy znajdę coś dla siebie…
-Sugerujesz,
iż mówiąc „dla siebie” masz na myśli ciebie, tego debila i dziecka, którego
ojcem jest właśnie ten imbecyl?
-I kto mi
teraz przerwał?!
Wywrócił
oczyma.
-Idzie mi
coraz lepiej, jednak do tego czasu szukałam także pracy i… - wstała z
siedzenia, po czym podeszła do szafki na której leżała jakaś kartka i podała ją
matce. – otrzymałam propozycję na posadę nauczyciela w Hogwarcie.
Kaja
usiadła, zaś pani Snape przeczytała treść dokumentu, jednak brunet nie siedział
bezczynnie i nim żona zdążyła do końca przeczytać, ten już zaczął mówić do
córki.
-Widzę, że
ta posada jest na nauczyciela eliksirów, jednakże uważam, iż nie masz tylu
cierpliwości i skupienia, by jakikolwiek eliksir zrobić do porządku –
uśmiechnął się wrednie.
-Sugeruję
co innego – syknęła. – Jakoś dostawałam Powyżej Oczekiwań na tym przedmiocie.
-No
właśnie. Powyżej Oczekiwań. Ale trzeba dostawać Wybitny, by otrzymać taką
pracę.
-W szóstej
i siódmej klasie dostawałam już Wybitne. Wyjątek był tylko jeden, kiedy robiłam
Amortencję.
-Pierwsze
słyszę.
-Bo nigdy
ci o tym nie mówiłam – stwierdziła całkowicie szczerze i poważnie.
-Niby
dlaczego?
-Po prostu
uważam, że nie warto się tym „chwalić”.
-Ale
przynajmniej coś, no ale skoro nie zależy ci na dumie ojca…
-W jakim
sensie?!
-Konkretnym
Kaja. Konkretnym.
-Czy
mógłbyś mówić… Spadaj Potter! – zwróciła się w stronę wchodzącego do salonu
Jamesa. Od razu się wycofał.
-Pierwsza
kłótnia? – spytał Severus z wrednym uśmieszkiem oraz unosząc jedną brew.
-To akurat
sprawa między mną, a Jamesem, więc nikomu do tego – syknęła. – Co jeszcze
chcecie wiedzieć?
-Ja ci
powiem, co chcemy jeszcze wiedzieć – warknął. Nachylił się do przodu, oparł się
łokciami o kolana, złożył ręce, rozdzielił palce i o środkowe palce podpierał
swój podbródek. – Od kiedy jesteś zaręczona? Czemu on żyje, skoro w Hogwarcie
leżał trochę dalej od ciebie? Dlaczego się do nas w ogóle nie odezwałaś? Ile
Wealsey bierze za wynajem mieszkania? – przy tym pytaniu, Tośka klepnęła go w
bok, jednakże zignorował to. – Imię małego? – spojrzał przez chwilę na brzuch
córki. – Dokładna data narodzin?
Westchnęła.
-To po
kolei… I nie patrz tak na mój brzuch! – zawołała w stronę mężczyzny. – Jestem
zaręczona od dwóch miesięcy. Szczerze to sama nie wiem, jakim cudem żyje,
jednakże nic mi o tym nie mówił.
-A powinien
– wtrącił się.
-Mówiłam,
że się bałam wam spojrzeć w oczy – kontynuowała ignorując wypowiedź Seva. –
Jeżeli chcesz rozwinąć ten temat to zaczekaj, aż skończę – jęknęła. – Nic nie
bierze. Uwierz, bądź nie. Mały? To jest ona, więc dam jej na imię Amelie.
-KOLEJNA
DZIEWCZYNA?! – wrzasnął. – I BĘDZIE TAKA JAK TY?! MERLINIE…!
-I co w tym
złego? Urodę będzie miała po matce, a charakter? – wzruszyła ramionami. – Chyba
też po mnie – uśmiechnęła się lekko. – Kontynuując… Data narodzin? Planowo na
13 listopada bieżącego toku. Jeszcze coś?
-Jeżeli
będzie miała taki charakter jak ty, to będzie apokalipsa. Mam zamiar rozwinąć
pewny temat.
-Jaki?
-Dlaczego
się bałaś do nas odezwać?
Przełknęła
ślinę.
-Bo się
bałam.
-Kon…
-NIE MIAŁAM
POJĘCIA JAK DO TEGO PODEJŚĆ! WYSTARCZY?! – wrzasnęła. – NAWET NAPISAĆ LISTU SIĘ
DO WAS NIE ODWAŻYŁAM! – dzielnie powstrzymała napływające łzy.
Tośka
wstała z sofy i usiadła obok córki. Kiedy szatynka poczuła, iż matka ją
obejmuje, nie umiała wytrzymać. Wypuściła łzy, których nie chciała, by zobaczył
je ojciec.
-Gryfonka,
a się nie odważyła, napisać chociaż słowa… - sarknął.
-Severusie!
Skończ już!
-Tośka…!
-Rozumiem,
że jesteś na nią wściekły, iż jest z Potterem a w dodatku nosi jego dziecko,
ale…
-Nie tylko
o to – syknął.
-Bała się!
Nie mieszaj w to Gryffindoru! Tiara Przydziału zawsze dobrze się decyduje!
Skoro umieściła ją wśród Gryfonów, to musiała mieć ku temu powód! Po prostu w
tamtej sytuacji zabrakło jej wystarczająco odwagi!
-Wiedziałem,
że w tym domu są tylko zapchlone kurczaki
– warknął.
-Wypraszam
sobie! W ogóle skąd możesz mieć o tym jakiekolwiek pojęcie, skoro byłeś w
Slytherinie?! – wtrąciła się dwudziestotrzylatka.
-Mam
większe pojęcie w wszystkim, niż ty.
Chciała
odpyskować, jednakże wywnioskowała, iż nie da rady dłużej tego drążyć.
-Nie, że
coś – zaczęła Kaja po długiej chwili ciszy – ale… moglibyście zostawić mnie
samą?
-Ciekawe
dlaczego – uśmiechnął się sarkastycznie. – Chcesz się miziać z tym idiotą?
-Nie? Chcę
po prostu pobyć trochę sama. Mam coś do przemyślenia – odparła dość spokojnie.
-Możesz
też… - zaczął, jednakże po raz kolejny mu przerwano.
-Idziemy
Severusie – powiedziała stanowczym tonem.
-Ale…
-Nie
marudź, tylko rusz te swoje nietoperzowate cztery litery i spełnij prośbę
córki! – zmierzyła go wzrokiem.
-Nie
drażnij Węża.
-Wstawaj! –
zawołała.
Wywrócił
oczami i bez słowa wyszedł z mieszkania.
-Za
niedługo cię odwiedzę. Obiecuję – szepnęła w stronę córki, nim wyszła z salonu.
-Czekam – uśmiechnęła się lekko.
~*~
-Kojarzysz może to miejsce?
Blaise i Draco znaleźli się w
lochach. Praktycznie nic się nie zmieniło przez te wszystkie lata. Było tak
samo, gdy oni się tutaj uczyli. Ten sam kominek, te same siedzenia, te same
stoliki, te same dekoracje, barwy…
-Trochę… Czy jest to… - spojrzał
na herb, na którym widniał wąż – Pokój wspólny Slytherinu?
-10 punktów dla Ślizgonów! –
zawołał rozbawiony.
-Dlaczego tutaj przyszliśmy?
-A dlatego, że tu spędzałeś dużą ilość swojego
wolnego czasu w pierwszych pięciu lat studiowania tu.
-Serio? – zdziwił się.
-Serio serio – odpowiedział, udając osła, z
mugolskiej bajki o tytule „Shrek”. Kiedyś to rzuciło mu się w oczy i obejrzał
wszystkie części. Mimo że mugolskie, ale warte obejrzenia.
-Pokażę ci coś. Chodź za mną.
Obydwoje ruszyli w stronę dormitoriów, należących do
chłopców. Weszli do jednego.
-Tutaj już ktoś inny mieszka, ale kiedyś było to
nasze dormitorium. Jak widzisz, są tu dwa łóżka. Mieliśmy inaczej niż Gryfoni.
Oni mieli w jednym pokoju cztery łóżka. To kolejna rzecz, jaka różni się od
Gryffindoru.
-A co to ma wspólnego z moją przeszłością?
-Dużo, Draco. Dużo!
-Niby jak?
Wziął wdech. Widać było, że się nad czymś
zastanawiał. Po chwili odezwał się:
-Życie jest jak mgła, Draco. Nigdy nie masz pojęcia,
co za nią jest. Wyobraź sobie, że owa mgła, jest dniem, w której żyjemy. Nie ma
żadnej różnicy.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Że za tą mgłą, kryje się przyszłość.
-Nie rozumiem…
-Po jakimś czasie zrozumiesz. Uwierz.
-Wierzę ci, ale…
-Pokażę ci coś. Może nie przypomnisz sobie pewnej
rozmowy ze mną, ale także o kilku osobach. O chwilach z nimi spędzonymi.
-Co masz na myśli?
-Zobaczysz.
~*~
-AVADA! –
zawołał spod schodów w stronę góry.
-Co jest? –
zapytała głośno ze swojego pokoju.
-Do salonu!
NATYCHMIAST!
Ruszył w
tamtą stronę czekając na córkę. Zeszła tuż po chwili.
-Co się
stało?
-Siadaj!
Posłuchała.
Nie spuszczał z niej wzroku.
-No…? –
spytała, dając tym samym do zrozumienia, że czeka na powód przywołania.
-Podsłuchiwałaś
rozmowę moją z matką wczoraj, oraz dzisiaj, gdy rozmawialiśmy z Kają? –
warknął.
-Tak –
przyznała się. – Wczoraj podsłuchiwałam, a dzisiaj to nie.
-To jak mi
wyjaśnisz swoje „wtargnięcie”? – syknął.
-Po prostu
chciałam o czymś powiadomić Kaję, jak słyszałeś. Nic więcej.
-Czy aby na
pewno? – spojrzał na nią spode łba.
-No…
Zamontowałam na korytarzu, w kuchni oraz na górze kamery – spuściła głowę. –
Udało mi się jeszcze szybko dać kamerę w salonie.
-Dlaczego?
-Żeby się
czegoś więcej dowiedzieć.
-Av! –
krzyknął ktoś z góry. Obydwoje usłyszeli szybkie kroki po schodach w dół. Była
to Domi z laptopem. Szybko opadła na kanapę obok siostry. – Patrz co się
dzieje!
-Czy to…
czy to James?! – spytała na widok tego, co widzi na ekranie.
Zaciekawiony
Severus zajął miejsce po drugiej stronie Domi i spojrzał na wyświetlacz.
Widzieli
salon w mieszkaniu Kai. Kobieta coś krzyczała do swojego narzeczonego. Było
widać, że była wściekła.
-Nie idzie
włączyć głosu, czy coś?! – warknął.
-Włącz głos
Domi, no!
Dziewczyna
przycisnęła jakieś klawisze i od razu usłyszeli krzyki.
-Jak możesz tak mówić?! To jest mój ojciec! – wrzasnęła Kaja.
-Ale wspaniały ojciec – prychnął James. –
Ciągle wtrąca się do twojego życia!
-Bo się o mnie martwi!
-Martwi?! On tobą manipuluje! Zrozum!
-Nie mam powodu! Wiem jaki on jest! To ty
zrozum, iż nie masz racji, imbecylu!
-Zaczynasz być taka jak on...!
-I wiesz co? Nawet się z tego cieszę! A niby
jak mną manipuluje, co?
-Wiele jest sposobów.
-To odważ się wymienić chociaż kilka!
-Co
oglądacie? – spytała Tośka, która właśnie weszła do salonu. Spojrzała na ekran.
– Czy to Kaja i James?! – usiadła obok Avady i jak reszta przyglądała się temu
wszystkiemu.
-Nie każ mi wymieniać, bo czasu nie starczy!
-Czasu mamy potąd! Dlaczego tak na niego
najeżdżasz?! To jest mój ojciec, któremu zawdzięczam nie tylko to, że dał mi szansę
na zaistnienie jak i u Av oraz Domi, ale także za wiele innych rzeczy! Wiele
razy się poświęcał, by mi pomóc, a w szczególności uratować!
-Ale nie zapominaj o jednym.
-Niby o czym?! – warknęła.
-Że jest złym człowiekiem!
Kolejny
szok. Nie chodzi o te zdanie, ale o konsekwencje tych słów. Dokładnie widzieli,
jak panna Snape przywaliła chłopakowi w twarz, a dokładniej, to w nos. Przypominała
tym Hermionę, która w trzeciej klasie przywaliła Draconowi.
-Ale cel… -
powiedziały jednocześnie siostry z zdumieniem.
-Zapamiętaj sobie raz na zawsze – syknęła, a
w barwie głosu było tyle jadu, że nikt jeszcze takiego czegoś u niej nie
słyszał. – Nie oceniaj Severusa Snape’a – mojego ojca – skoro nie masz naprawdę
pojęcia jaki jest.
-Przekroczyłaś już granice, Kajo Gabriello
Snape… - wycedził rozgniewany.
-Nie ośmielisz się zrobić mi… - przerwała.
James
Syriusz Potter – syn sławnego Harry’ego Pottera – uderzył narzeczoną prosto w
twarz z taką siłą, że utraciła równowagę i upadła na ziemię.
-Jak on
śmie… - zaczęła pani domu, energicznie wstając z miejsca i ruszając do wyjścia.
-A ty
dokąd?! – warknął za nią małżonek.
-Do Kai, a
gdzie niby indziej?! – wyszła i jak najszybciej wybiegła w posesji, po czym
deportowała się do mieszkania córki. Jej kobieca intuicja mówiła jej, że coś
się złego stanie.
~~~~~~~~~~~~
Dobra...
Muszę przystopować z tymi rozdziałami XD .
Zamiast uczyć się na historię, niemiecki i fizykę, zajęłam się rozdziałem.
Ile on ma?
7 stron.
Powiedźcie: Czy za dużo wrażeń tutaj?
Jeżeli tak (bądź nie) napiszcie w komentarzu.
Przy okazji zapraszam do komentowania .
Pytanie mam także...
Kogo informować?
Zrobię zakładkę "Informuję" . Będę informowała ich na bieżąco. Napiszcie czy mam informować na:
♫ Blogu (adres po proszę)
♫ GG (numer po proszę)
♫ Gmail/email (podajcie. Jednakże nie wolę tym sposobem, ale spoko)
♫ FB (jeżeli masz mnie w znajomych)
♫ ASK (podaj linka)
Zakładka będzie ciągle aktualizowana (bodajże co tydzień...)
A! I jeszcze jedno... Czy chcielibyście "Till I Forget About You" w wersji PDF?
--
Jeżeli ktoś nie wie... Mam bloga o Drinny : http://prince-princess-slytherin.blogspot.com/
Kiedy będzie na nim rozdział, tego nie wiem.
Pozdrawiam i wenki! :D
Kaja.
PS : Dla wyjaśnienia, dlaczego w ogóle daję ten wątek z rodziną Snape...
Nie tylko dlatego, iż dowiadujemy się o tym, że Kaja i James żyją.
Ten wątek mówi, że ci dwaj się przed czymś/kimś ukrywają.
Będzie to potrzebne do głównej fabuły - Dramione.
Dlatego ten, kto omija ten wątek, robi tak bowiem... błąd.
Dalsze wydarzenia, są właśnie z tym związane.
PPS : No... wątek miał 27 stron w Wordzie, a wykorzystałam już 17 xD .
Rozdział wspaniały , jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńJA chciałabym być informowana na swoim blogu http://mojeminiopowiadania.blogspot.com/ :)
I bardzo bym chciała Till I Forget About You w wersji pdf :D
Oki :D
UsuńDzięki ;D
Będę Cię informowała :D
Wiedziałam, że o jakimś blogu zapomniałam ;-; . Obiecuję, że będę od tej pory czytała! <3
Oki... to będę szykowała już PDF i powoli dokształcała :D
Rozdział świetny,, ale zachowanie Pottera jest niedorzeczne.. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy: Czy Blaise chciał powiedzieć Draco, że zmieniał dziewczyny jak rękawiczki? Nie stopuj z rodziałmi. Pisz dalej, chociaż narazie moższ, ale błagam, żebym miała co czytaćw następnym tygodniu. Jeśli można informuj mnie ask.fm/Pysia518
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPostanowiłam zmienić jego charakterek xD . Znaczy... pokazać jego drugą twarz,
Tego dowiesz się w nowym rozdziale :) .
Troszkę muszę przystopować, bo jak tak dalej pójdzie, to za tydzień będzie już koniec...
Na pewno będzie coś w przyszłym tygodniu... sądzę, że może nawet w tym będzie 10 rozdział...
Oki ;D . Zapiszę Cię :D + Zaobserwuję :D
Jak on mógł ją uderzyć zbulwersowałam sie ale mam nadzieję że jej nic niebedzie i Draco cos sb przypomni z Hermiona...
OdpowiedzUsuńPs. Przepraszam że niekomentowalamttych rozdziałow ale dziś dopiero je przeczytałam nadrobie niedługo obiecuje
Pss. I chciala bym bardzo Till I Forget
About You w wersji pdf :))
Pozdr. Paula ; D
Hej Paula ;D
UsuńZobaczy się ;3
PS Nie musisz przepraszać za nic.
PPS Oki ;D
Także pozdrawiam! :D
Hehe. Z tego co zauwazylam to duzo rzeczy juz wyjasnilas wyzej. :D ale co mi tam sie powtorzyc. ;** wątek z rodziną Snape jak dla mnie jest genialny i dodaje opowiadaniu tego czegos, tej magii, a co sie z tym wiaze, tajemniczosci (Jak ja kocham ten wyraz. :D).
OdpowiedzUsuńA tak w ogole jak Potter mogl ja uderzyc?! Przeciez to karygodnosc ! I ona jest w ciazy ! Niepowinna sie denerwowac ! Grr.. zabije Jamesa Pottera! ^-^...i napisalas na koncu ze oba watki Dramione i rodzina Snape sie beda wiazac ze sb w jakis sposob.. teraz to narobilas mi ciekawosci.. tylko zabić, a potem czekac na rozdzial z nieba. :D juz sie zamykam.. Pozdrawiam i WENY na cale zycie ! <3
Jesli chodzi o informowanie to ja jestem na bieząco na telefonie, ale gdyy co to moj e-mail: xnati13x@wp.pl
PS. Jest 6:40 rano..xdd jak mi sie do szkoly nie chce isc.. tez tak macie codziennie? Masakra...;*
Hej zioelonoo;* ! :D
UsuńNie tylko Ty kochasz ten wyraz <3
No nie? Karygodność do potęgi entej XD .
Tak, będą ze sobą związane ;3 . Haha xd . Jam jest nieśmiertelna! XD
Oki... zapiszę cię ;3
PS : U mnie tak zawsze XD
Jak Potter mógł??? Ja postąpiłabym tak jak Kaja. Dużo rzeczy można wybaczyć ale nie obrażanie ojca. No i ten Draco przypomni?? Nie przypomni?? Ciekawość to twoje drugie imię, bo za to co zrobiłaś, to zbić to zamało ;)
OdpowiedzUsuńJa chce i informacje na blogu i wersje pdf ;)
Pozdrawiam
~Olciak;)
sm-przerwanatradycja.blogspot.com
Kai daję też mój charakter ;D . XD , Bo w końcu to jakby ja XD . Za dużo wyjaśniania, a ze mnie to leń :D
UsuńCóż... Ja już wiem jak to się wszystko potoczy, ale nie mogę powiedzieć ;)
Oki:
Czyli informować na Twoim blogu
I wersja PDF
OKS :D
Pozdrawiam i wenki także życzę :D
Bardzo fajny rozdział :D Boże nie spodziewałam się tego po Jamesie, jak on mógł to zrobić, i do tego Kaja jest przecież w ciąży ;( No zabieram się za następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAga W ;)