Nie wiecie jak bardzo Wasze komentarze dają kopa wenie XD .
Aż zarywam nockę (z 22 na 23 lutego xD) by napisać ten rozdział XD .
Za krótką treść przepraszam, ale jakoś tak wyszło XD .
Na pasku bocznym, gdzie macie linki do moich blogów, jest dodany nowy ;3 . Chętnych zapraszam ^.^ .
Życzę miłej lektury ;3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hermiona spuściła łeb i oddaliła się od swojej kryjówki, z której "podglądała" towarzyszy. Zmierzyła w stronę miejsca, gdzie były jabłonie. Nabrał ją apetyt na jabłka. Ona często jadła jabłka. Jeszcze jak była mała.
Naprawdę się zmienił... pomyślała.
Widać to było na kilometr. Draco naprawdę przechodził metamorfozę. Teraz sobie nie wyobrażała życia bez droczeń z nim. Polubiła go. Nie potrafiła tego ukryć. Była świadkiem jego przemian. Codziennie była zamknięta z nim w jednej - i to niewielkiej! - zagrodzie.
()
Draco obdarzył przyjaciela spokojnym spojrzeniem, jednakże w jego oczach był smutek. Tak nie do tematu... Malfoy dalej nie wiedział, jak się Zabini tutaj dostał. Wiedział tylko tyle, że mieszkały tutaj jego starsze siostry, że trzy dni temu strącił siostrzeńca Diabła - za co mu się oberwało - a więcej tu już nie wiedział.
Ciemnoskóry zaś wstał, wziął do dłoni koc, który przewiesił przez drewniany płot zagrody i podszedł do bramy, którą otworzył, ale nie wyszedł z ogrodzenia. Mustang patrzył na niego z nieukrywanym zdziwieniem.
-Leć - odezwał się tylko Blaise.
Przyjaciel zdawał się nie zrozumieć o co chodzi drugiemu Ślizgonowi. Zabini wywrócił oczami.
-Leć. Zburzyłeś mur, który postawiłeś razem z Granger. Możesz pójść na ostatni rok nauki.
-A ty...?
Brunet chyba go zrozumiał. Owszem. Był przez chwilę rankiem u McGonagall, która umożliwiła mu to, że będzie rozumiał, co Draco i Hermiona będą mówili.
-To długa historia...
-Mamy dużo czasu.
Westchnął.
-Nie za dużo... Muszę po prostu tutaj zostać.
**
Pastwiła się pod jabłoniami. Rozmyślenia kierowały się ku wspomnieniu tego, jak pierwszy raz widziała Dracona, który okazał czułość. Wtedy jak "potrącił" siostrzenicę przyjaciela. A potem te wyznanie i gest... Nadal nie mogła uwierzyć w to, że to wszystko wina jego ojca. Młody dziedzic nie miał dzieciństwa, do którego chciałby wrócić wspomnieniami...
-Granger...!
Uniosła leniwie łeb, ale także zaskoczona, słysząc głos młodego arystokraty. Podbiegł do niej, jakby uradowany
-Co jest, Malfoy?
-Lecimy!
-Gdzie? - Spojrzała na niego nie kryjąc zaskoczenia.
-Do Hogwartu.
Oddalił się od niej w kierunku "wolności". Ciągle na nią patrzył. Zdziwiło go to, że dziewczyna nie idzie za nim.
-Malfoy... - zaczęła niepewnie. - Ja nie wracam...
Ogierowi zmienił się wyraz oblicza. Podszedł do niej.
-Dlaczego?
Spojrzała tylko tęsknie na "wioskę" , znajdującą się wiele metrów dalej. Towarzysz zrozumiał.
-Granger... Nasz świat jest w Hogwarcie, Londynie... - próbował ją przekonać, sam nie wiedział dlaczego. Nawet nie zwrócił uwagi na to, iż użył wyrażenia w postaci "my".
-"My" ? Draco... Twój świat jest w Hogwarcie, owszem, ale nie mój... Jestem z innego świata... świata mugoli...
Posmutniała. Owszem, była może czarownicą, ale nie taką, jak jej towarzysz. Była szlamą, a on czysto krwistym arystokratą.
Podszedł jeszcze bliżej niej. Oparł swój chrap o czoło partnerki. Ta przymknęła powieki.
Przy Ślizgonie ostatnimi czasy czuła się... inaczej. Tak jakby... lepiej? Nie okazywał wobec niej jak zwykle kompletną obojętność. W środku niej coś zabiło mocniej.
-Może i tak, ale jesteś w pewnym sensie wyjątkowa... - oznajmił, ciągle stojąc z nią w tej samej pozycji. Nie chciał się od niej oddalać. Teraz sobie wyobraził swój ostatni rok nauki bez niej. Uświadomił sobie, że to nie byłoby to samo co kiedyś. Tęsknił by za nią w jakiś sposób.
-Jednak chcę tutaj zostać, Malfoy.-Granger...!
Uniosła leniwie łeb, ale także zaskoczona, słysząc głos młodego arystokraty. Podbiegł do niej, jakby uradowany
-Co jest, Malfoy?
-Lecimy!
-Gdzie? - Spojrzała na niego nie kryjąc zaskoczenia.
-Do Hogwartu.
Oddalił się od niej w kierunku "wolności". Ciągle na nią patrzył. Zdziwiło go to, że dziewczyna nie idzie za nim.
-Malfoy... - zaczęła niepewnie. - Ja nie wracam...
Ogierowi zmienił się wyraz oblicza. Podszedł do niej.
-Dlaczego?
Spojrzała tylko tęsknie na "wioskę" , znajdującą się wiele metrów dalej. Towarzysz zrozumiał.
-Granger... Nasz świat jest w Hogwarcie, Londynie... - próbował ją przekonać, sam nie wiedział dlaczego. Nawet nie zwrócił uwagi na to, iż użył wyrażenia w postaci "my".
-"My" ? Draco... Twój świat jest w Hogwarcie, owszem, ale nie mój... Jestem z innego świata... świata mugoli...
Posmutniała. Owszem, była może czarownicą, ale nie taką, jak jej towarzysz. Była szlamą, a on czysto krwistym arystokratą.
Podszedł jeszcze bliżej niej. Oparł swój chrap o czoło partnerki. Ta przymknęła powieki.
Przy Ślizgonie ostatnimi czasy czuła się... inaczej. Tak jakby... lepiej? Nie okazywał wobec niej jak zwykle kompletną obojętność. W środku niej coś zabiło mocniej.
-Może i tak, ale jesteś w pewnym sensie wyjątkowa... - oznajmił, ciągle stojąc z nią w tej samej pozycji. Nie chciał się od niej oddalać. Teraz sobie wyobraził swój ostatni rok nauki bez niej. Uświadomił sobie, że to nie byłoby to samo co kiedyś. Tęsknił by za nią w jakiś sposób.
-Czemu?
-Powiedziałam ci. Nie jestem taka jak ty. Nie jestem czysto krwistą czarownicą.
-Ale za to ambitną - oznajmił, nim zdążył ugryźć w język. Oderwała się od niego i spojrzała mu w oczy.
-Czy właśnie Pan Idealny, Dracon Malfoy powiedział, że jestem ambitna?
-Owszem.
-Ja po prostu... ja...
TSCHUUUU ! *
Rozmowę dwóch zwierząt przerwał strzał z pistoletu. Energicznym ruchem głów, zwrócili spojrzenia w stronę, gdzie były postawione namioty. Potem spojrzeli na bok.
-To ten Jack Cant! - zawołała przerażona.
Ruszyła w stronę miejsca, gdzie miał rozlec się atak, jednak Draco ją zatrzymał, doganiając ją i stając przed nią.
-Nie idziesz tam!
-Bo co?! Nie będę się stosowała do twoich poleceń, Malfoy!
-Głupia! Czemu chcesz ich ratować?
Sam chciał tam pobiec. Pomóc osobie, która przyjaźniła się z nim od dzieciństwa.
-Nie zostawię mojego przyjaciela.
I puściła się biegiem, wymijając szybko arystokratę. Wiedział, że chodzi jej o Blaise'a. Tak: Przez ten krótki czas ta dwójka się między sobą zaprzyjaźniła.
Gdy otrząsnął się z szoku, ruszył w pogoń za nią. W głębi duszy nie chciał, by się stała jej jakakolwiek krzywda. Ruszył ku ratunkowi małej wioski. Ku ratunkowi Zabiniego. Ku ratunkowi Granger.
||
Przez panikujących ludzi, którzy próbowali się ukryć przed umundurowanymi napastnikami z Jackiem Cantem na czele, ograniczali mu tempo. Chciał jak najszybciej znaleźć upartą Gryfonkę, która jak zwykle postawiła na swoim i tutaj przybyła. Rozglądał się "panicznie" po otoczeniu w poszukiwaniu swojej zguby.
Ujrzał ją po chwili, a na jej grzebiecie był właśnie czarnoskóry przyjaciel z maczetą w dłoni. Mustang ruszył w ich stronę. Chciał ich wyciągnąć. Wyciągnąć z niebezpieczeństwa. Nie mógł tego zrobić podczas II Bitwy o Hogwart, ale mógł teraz.
-GRANGER DO CHOLERY! - ryknął, jednak zdawało się, iż go nie usłyszała. Ruszyła dalej przed siebie, kierując się ku rzece.
Ponownie puścił się w pogoń za młodą Gryfonką.
Ujrzał nad brzegiem rzeki właśnie przywódcę napastników, który miał w dłoni pistolet. Blaise chciał zaatakować wroga, jednak Hermiona widząc broń, przeraziła się i stanęła na tylnych nogach, wymachując obronnie przednie kończyny.
TSCHUUUU ! *
Kolejny strzał. Kula przebiła się przez skórę klaczy w piersi, przez co wpadła razem z chłopakiem do wody. Mężczyzna szybko złapał się w wodzie za wystającą skałę. Malfoy przywalił z całych sił kopytem prosto w krocze sprawcy tego "wypadku" , przez co wpadł do rzeki.
Mustang spojrzał prosto na przyjaciela.
-Wybacz.
I wskoczył do wody, puszczając się falom wodnym. Teraz chciał ratować Granger. Jego BYŁEGO wroga.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~* - nie mam pojęcia, jak napisać dźwięk strzału z pistoletu XD
Pozdrawiam i weny!
Kaja.
NOWY ROZDZIAŁ PLANOWANY NA 28 LUTEGO ! OK GODZINY 20-21 ! :D
To wyznanie Drrraco. Słodkie, aż palce lizać ;) I czemu ta głupia Gryfonka się z nim kłóci?? Może mądra rolna jest, ale rozumu nie ma za grosz (kultowy Kogel Mogel XD) No i kiedy zaczyna się układać znów wszystko się pieprzy. I to znów przez Canta. Och, cierpliwości, bo poleci Cruciatus. Draco, krzesłem go, krzesłem (a teraz Shrek XD). No i ratuj tą upartą. Ratuj. Bo się utopi, wykrwawi, kula uszkodzi ważny narząd (do wyboru do koloru) i Cóż?? Pozostaje mi czekać do końca lutego co uczynię, by poznać dalsze losy Dwójki wrogów-teraz-już-przyjaciół-a-za-niedługo-zakochanych. ;) pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuń~Olciak
Pierwsza, pierwsza. Heheszki
UsuńHahhahha... to mnie rozwalilo najbardziej: TSCHUUU! :D hahaha... genialne. :p a rozdzial jeszcze lepszy! No i dodatkowo dlugii. ;* rozegralas to niesamowicie.. Zabini ich rozumie? Przezylam szok. *-* Draco Malfoy powiedzial ze Hermiona Granger jest ambitna ! Przezylam drugi szok! xP
OdpowiedzUsuńDraco Malfoy ratuje Hermione Grangerz opresji! Sciecie mnie z nog. :D
Hahahha... nie no... BOSKIE to jest! Caly ten pomysl wgl... i ten Cant... zabic go!! ;**
Pozdrawiam i weny!! :D
Przepraszam tak w ogole ze ostatnio tak krotko sie rozpisuje, ale brak weny i czasu. Grrr! Mam nadzieje, ze nie bedziesz miec mi tego za zle. :D
UsuńI tak wgl wiesz, ze Cie kocham, o samym opowiadaniu juz nie mowiac? :*
Z szoku aż nie wiem co napisać ! A jednak napiszę : Niech przeżyją !
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
Wybacz, że tak późno, ale ostatnio pomimo ferii nie miałam czasu :c a dzisiaj jak się dorwałam to myślałam, że się rozpłaczę. Naprawdę miałam łzy w oczach, kiedy Draco rozmawiał z Mionką. I jeszcze ta muzyka... Coś pięknego :)
OdpowiedzUsuńCudowne, naprawdę... Coś pięknego :)
OdpowiedzUsuńhttp://rosepisze.blogspot.com/
Wow, milo i strasznie... no po prostu fajnie. Zycze weny!
OdpowiedzUsuńłał nie mogę się doczekać dalszego ciągu
OdpowiedzUsuń