czwartek, 6 marca 2014

Odcinek 7 : Wspomnienia

{MUZYKA W TLE: Bryan Adams - Remember Who You Are [z mustanga!]}

  Poddał się. Najzwyczajniej w świecie się poddał. Zbyt bardzo tęsknił za matką, z którą ani razu podczas tych wakacji jej nie widział. Zaczął akceptować fakt, że już nigdy nie wróci do swojej postaci. Że już nigdy nie zobaczy swojego najlepszego przyjaciela. Że już nigdy nie ujrzy młodej, upartej, ale jednak uroczej, wrażliwej, czułej i troskliwej Gran...
  Coś w nim pękło.
  Myśl o Gryfonce uświadomił mu to, iż nie może się poddawać, tylko dążyć do swoich własnych celów. W tym zrobić to, żeby jakoś uciec. Wiedział, iż musi uciec i sprawdzić, co się dzieje z przyjaciółką.
  Zorientował się jednak za późno, gdyż nim się obejrzał, stał w jednym z pociągowych wagonów, a wejście zostało zamknięte, a powóz ruszył.
  Zauważył przed sobą cztery konie, które także były w tej maleńkiej wiosce z tymi wszystkimi sympatycznymi ludźmi. Spojrzał przez szeroką szparę, pomiędzy deskowymi ściankami. Południowe słońce rozświetlało całe otoczenie.
  Patrzył w stronę domku, który był daleko. Obok niego była stodoła oraz pastwisko, gdzie pasły się dwa konie. Przypomniał sobie właśnie momenty, gdy to on z Granger był sam na sam w takim ogrodzeniu.
  Był wykończony. Przymrużał już leniwie oczy, patrząc ciągle na widok na zewnątrz.
(_^_)
  -Tylko wróć cały… Raz już prawie zginąłeś…
  Blaise spojrzał na swoją siostrę, która była matką córeczki, która kilka dni temu miała styczność z jego przyjacielem.
  -Nic mi nie będzie, Chris – odparł, uśmiechając się do niej lekko.
  -Hopsa!
  Podskoczył lekko, słysząc dziewczęcy głosik. Spojrzał w dół i przykucnął przy siostrzenicy, biorąc ją na ręce i wstał.
  -Tobie to nigdy dość Shelia, co?
  Zaśmiała się tylko i pociągnęła wujka za nos.
  -Ej, ej, ej! Nie wolno łapać stryjka za nos, bo to go boli.
  -Psieplaszam…
  Roześmiał się. Postawił ją ostrożnie na ziemi, po czym znów wrócił do pakowania swoich najpotrzebniejszych rzeczy.
  -Nie masz pojęcia, co cię tam czeka, Blaise…
  -Wybacz mi Chris, ale… Nie zostawię przyjaciela w potrzebie. Pilnuj proszę Hermiony. – Zarzucił na ramię swój mały plecak podróżny i wyszedł z namiotu, a siostra za nim.
  -Tylko uważaj na siebie! – zawołała jeszcze na odchodnym.
  Odwrócił się do niej i pomachał jej ręką. Znów zaczął iść w swoim kierunku.
  -Czemu mnie zostawiasz?
  No i znów ten głosik… Przystanął i cicho westchnął.
  -Nie martw się mała! Znajdziesz sobie kawalera, a nie takiego starego przystojniaka jakim jestem ja – odparł z uśmiechem. Bez jakichkolwiek dyskusji z siostrzenicą, ruszył dalej.
  Miał cel.
  Ratować Dracona Malfoya – jego najlepszego przyjaciela.
(_^_)
  Zaczął mieć halucynacje, które jednak wydawały mu się naprawdę realistyczne. Naprawdę wierzył, że właśnie przy wagonie biegnie ku niemu Hermiona. Na sekundę w postaci konia, w drugiej sekundzie w ludzkiej wersji, ale w kolejnej ponownie jako Pinto.
  Zamrugał oczami.
  Postać zniknęła.
  Przymrużył powieki.
  Zaczął widzieć pewną scenę...
  Jedno z jego wspomnień związanych z Hermioną...

Hogwart. Szósta klasa. Korytarz/Łazienka.
Draco wkurzony na Zabiniego, który jak zwykle wytknął mu jakiś kolejny błąd, przedzierał się przez szkolne korytarze. Wpadł do łazienki... damskiej. Nie obchodziło go to, gdyż była to Łazienka Jęczącej Marty, do której teoretycznie nikt nie wchodzi z powodu owego ducha dziewczyny. No właśnie... TEORETYCZNIE. Nie wliczajmy w to, że Draco tutaj czasami przychodził, by odreagować, ale nie miał pojęcia, że od jakiegoś czasu, przychodziła tutaj także młoda Gryfonka - właścicielka bujnych, brązowych loków oraz ogromnych, czekoladowych oczach. Jego wróg numer jeden. 
Tym razem znów była w pomieszczeniu.
Oparł się o ścianę, krzyżując ręce na piersi. Mimo że miał zryty humor, to zawsze dokuczanie szatynce mu poprawiało nastrój.
-Co jest, Granger? Wieprzlej znów cię rozczarował?
Spojrzała na niego. Miała załzawione oczy. Poderwała się z podłogi, na której siedziała na nogach. Zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
-Nic ci do tego, Malfoy - syknęła.
-Trafiłem - skwitował z ironicznym uśmiechem.
-Weź się odpieprz... - szepnęła ledwo niedosłyszalnie, jednak on to usłyszał.
-Uu... no nieźle Granger, nieźle... Jednak masz coś z niegrzecznej dziewczynki.
-Mam wiele cech, o których mógłbyś nawet pomarzyć - warknęła, a w jej głosie zaistniał chłód i lód.
Nie czekając na żadną reakcję od blondyna, wyminęła go i wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. 
Zaśmiał się sarkastycznie, spuszczając głowę. 
Miał już zamiar wyjść, jednak coś go powstrzymało.
Podszedł do miejsca, gdzie jeszcze przed paroma chwilami, klęczała Hermiona. Przykucnął, by przyjrzeć się drobnej plamce czerwonej krwi. Uświadomił od razu sobie, co dziewczyna zrobiła.
-Cholera Granger... Myślałem, że nie jesteś głupia, a tu się kaleczysz... - szepnął do siebie, po czym gwałtownie wstał i wyszedł z łazienki, nie zamykając za sobą drzwi.

  Pamiętał to. Pamiętał to, jak wtedy pojął, iż Gryfonka samą siebie rani fizycznym bólem. Jednak ten ból był spowodowany tym psychicznym... Wiedział dokładnie kto był tego sprawcą...

Ten sam dzień. Korytarz na piątym piętrze.
-GRANGER!
Dziewczyna jednak przyśpieszyła kroku. Arystokrata zrobił to samo, a to, że był szybszy, dogonił ją, chwycił za przedramiona i pchnął ją na ścianę, blokując jej każdą drogę. Stał tuż przy niej... Za blisko.
-Puść mnie - szepnęła.
-Jak się dowiem, czemu się kaleczysz.
Spojrzała na niego zdezorientowana. Nie miała pojęcia, iż on spostrzeże tę małą plamkę krwi na szarawych kafelkach. A jednak... Pozory mylą.
-Nie twoja sprawa.
-A właśnie moja, bo chcę mieć pewność, co jest przyczyną tego, że sama mi zabierasz przyjemność dokuczania ci i zadawania bólu.
-Właśnie sam sobie odpowiedziałeś na twoje pytanie - oznajmiła.
To zbiło go z tropu. Puścił towarzyszkę, a ta od razu ruszyła ku górze, by się udać do Wieży Gryffindoru. Czyli on sam zadawał jej ten ból. Nikt go nie wyręczał...

  Obecnie żałował tego. Żałował tego, że doprowadził do samo kalectwa. Gdyby nie to wszystko, co go spotkało w najbliższej przeszłości, nie miałby wyrzutów sumienia. Jednak miał.

                                                                         {MELODIA W TLE: HANS ZIMMER - SWIMMING}

Kilka dni wcześniej. Nad jeziorem.
-No chodź Granger! Pozbędziemy się tego lęku przed wodą!
-Nie zamierzam tego robić, Malfoy.
Wywrócił oczami. Ta klacz zaczęła działać mu na nerwy. Nawet się z tego cieszył.
-Co mam zrobić, byś się zgodziła?
-Hm... Wiesz... Może to, byś mi nie truł zadu.
-Wybacz Granger, ale zamierzam robić kompletnie coś przeciwnego.
-Jesteś niemożliwy, Malfoy.
-Za to mnie lubisz.
-Chciałbyś.
Stali w jednym miejscu. Chciał zrobić coś, by dziewczyna już się nie bała wody. Sam był za to odpowiedzialny, więc postanowił ten lęk u niej pozbawić. Mieli ciągle zarzucone liny wokół ich szyi. Postanowił to wykorzystać. Pociągnął za jednym zamachem, a to, iż jego towarzyszka nie była na to przygotowana, nie miała szans na opory i podbiegli na niskie wzgórze, przy którym brzeg kończył się wodą.
-Nie zrobisz mi tego!
-Zrobię, zrobię.
Spojrzała na niego z powątpiewaniem.
-Po prostu mi zaufaj, Granger.
Zniżył się lekko ku tafli. Ona stawiła niepewny krok. Przyśpieszył, a ona za nim i wbiegli w wodę. Ku zadowoleniu Pinto nie było głęboko. Zmierzyli ostrożnie ku środku jeziora, a podczas tego mówił jej, co ma robić. Był szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy.

  Nie miał pojęcia, że to się nie uda podczas tego upadku. Była spanikowana. Na pewno wtedy zapomniała, jak się pływało. Zrozumiałe. Każdy by był przerażony i zapomniałby tej sztuki. Naszło kolejne wspomnienie, które było trochę po tej "nauce pływania" ...

Jedli jabłka. Milczeli. Nie potrzebowali rozmowy. Byli przyzwyczajeni do ciszy.
-Nie jedz tyle Granger, bo utyjesz - odezwał się. Postanowił się z nią troszkę podroczyć. Wyczuła to.
-I kto to mówi? Wiesz... Jak będziesz tyle żarł, to żadna laska nie będzie już się za tobą uganiała.
-O! To muszę żreć, bo inaczej się jeszcze we mnie zabujasz.
-Podziękuję. Nie skorzystam z tej em... kuszącej propozycji.
Uniósł prawą brew ku górze. Gryfonka zarechotała. Według niej w postaci mustanga, gdy unosi brew, to wygląda... uroczo.
-I z czego się lejesz?
-Z niczego, Malfoy. Z niczego.
Pokręcił łbem w geście roztargnienia. Zaczął dalej spożywać owoce.
-Malfoy...?
Spojrzał na nią zdziwiony, ale także lekko znudzony.
-Co?
-Wiesz... Jesteś inny. 
-Czyli?!
Spuściła wzrok. Wiedział, iż szukała jakiś odpowiednich słów. Czekał cierpliwie.
-No... Jak wtedy potrąciłeś tą dziewczynkę, a później nad tym jeziorem... Wtedy byłeś inny. Z słowem "inny" myślę o tej lepszej wersji. Jednak pokazałeś, że masz serce, o którym nie miał nikt pojęcia. No... większość.
Zdumiała go tym wyznaniem.

  Był teraz w tej lepszej wersji? Jak to będzie wyglądało, gdy powrócą? Gdy będą musieli znów stać się wrogami...? Nie... wrogami nie mogą już być. Nie wytrzymałby bez tej upierdliwej dziewuchy, która często grała mu na nerwach, ale nie miał jej ostatnimi czasy jakichkolwiek pretensji. Nawet to go bawiło.
  Żałował wszystkiego. Wszystkiego tego, jak ją krzywdził. Sumienie go gryzło. Gryzło go podwójnie, ponieważ wcześniej go nie odczuwał.
  -Przepraszam Granger… Przepraszam… - szepnął do siebie, ze spuszczonym łbem.
~*~
  -IDZIEMY!
  Z dworu rozległ się głos jednego z mężczyzn, który otworzył wejście do wagonu, gdzie był mustang. Spojrzał zirytowany w tamtą stronę. Był to Cant.
  Jeden z żołnierzy, wszedł do wagonu i pociągnął za linę, która w dalszym ciągu była zawieszona na szyi młodego Ślizgona. Pociągnął. Malfoy chciał stawiać opory, jednak to jeszcze nie ten czas.
  Wiedział jedno…
  Musiał uciec.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jednak miało być 9 marca o 18.00 ... Ale postanowiłam dodać wcześniej!
Jeżeli mi się uda, to Odcinek 8 "Wolność" dodam 9 marca ;3 . Jeżeli mi wena na to pozwoli XD . 
Mi się ten odcinek osobiście podoba. Naprawdę.
Brak komciów = brak notek .
Dobra... Lecę spać xD . 
Pozdrawiam,
Kaja.

PS : Pod chatem jest lista osób, które mają możliwość dostania PDF tego opowiadania, ALE może się to jeszcze zmienić, że wpisane osoby "znikną" z listy.

8 komentarzy:

  1. Po prostu hmm.. Cudowny odcinek!
    Troszkę pomieszała mi się scena z Blaisem..
    Wspomnienia świetnie opisane!
    Prosze weno Kai przybądź, wzywam cię!
    Może pomoż :P
    Dobranoc ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo piękne retrospekcje ;-; nie wierzę, że Mionka mogłaby się ciąć ;__; no ale cóż, jeżeli chodzi o jej stosunki z Draconem to faktycznie cos mogło byc na rzeczy XD tak to była chyba najlepszą retrospekcja ze wszystkich, ale jeszcze bardziej podobały mi sie opisy myśli Malfoy'a :') aż się łezka w oku kręci :>
    Mi tam nie przeszkadza takie częste dodawanie rozdziałów ^^ bardzo mnie cieszą takie sytuacje ;3
    Pozdrawiam i życzę weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile zostało odcinków do końca ? Nie chcę, żeby to opowiadanie się kończyło, ale jestem bardzo ciekawa finału.
    W ogóle kiedy oni z powrotem zmienią się w ludzi, to mogłabyś ciągnąć dalej tę historię :)
    Rozdział jak zwykle wspaniały :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... To zależy...
    Jeżeli zrobiłabym 8 odcinek taki... dłuższy, to będzie w sumie 9 odcinków, gdyż 9 odcinek chcę zrobić już jako Epilog.
    Właśnie się na początku zastanawiałam, czy jak powrócą do swoich normalnych postaci, pisać dalej tę historię... Ale nie. Wolę to mieć taką krótszą historię. Wątek główny z miłością między Draco a Mioną będzie właśnie w Epilogu. To jest taka... em... większa miniaturka :) . Potem po tym opowiadaniu jednak będzie tutaj jeszcze kolejne opowiadanie i mam nadzieję, że takie dłuższe :D
    Kaja Malfoy ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział! Mam nadzieję, że Wena do ciebie przybędzie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie. Pięknie wszystko opisane. I ten fizyczny ból Hermiony i "początki wyrzutów sumienia" Draco. Ma nadzieję, że się nie obrazisz, ale znalazłam parę błędów:
    "Arystokrata zrobił to samo, a to, że był szybszy, dogonił ją"
    Myślę, że lepiej by brzmiało:
    "Arystokrata zrobił to samo, a przez to, że był szybszy, dogonił ją"
    "Żałował tego, że doprowadził do samo kalectwa"
    O co chodzi w tym zdaniu??
    "Nie wytrzymałby bez tej upierdliwej dziewuchy, która często grała mu na nerwach, ale nie miał jej ostatnimi czasy jakichkolwiek pretensji."
    A tu chyba lepiej by było:
    "Nie wytrzymałby bez tej upierdliwej dziewuchy, która często grała mu na nerwach, ale nie miał do niej ostatnimi czasy jakichkolwiek pretensji."
    To chyba tyle. Historiach na prawdę piękna i mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego, ale na prawdę lepiej by to wyglądało i brzmiało. Pozdrawiam serdecznie i życzę weny
    ~Olciak ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrabiam! :D hahahah. I jeszcze raz Cie PRZEPRSZAM! ;*
    A wiec tego.. co do rozdzialu: to jest jednym slowem GENIALNE! *-* dobry pomysl z tymi wspomnieniami... skad w ogole takie rzeczy chodza Ci po glowie! Samokalectwo! - to mną wstrząslo. Doslownie! Ale wyobraznia plata nam rozne figle. ;)
    Hahhahah... nie moge z tego obzarstwa ! :D z tym jablkiem... hahahhahaha... ;* "nie jedz tyle Granger bo utyjesz" hahahaha. :p no nie moge.. uwielbiam te ich "klotnie". ;3
    I w dodatku ta mala, slodziasna siostrzenica Blaise'a: "psieplasiam"..hihiihiih.... SWEET *-*
    Nie no to jest Mrraśne! ;**
    Pozdrawiam! :D
    Kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie, ty jestes po prostu mega! Odcinki dodajesz z predkoscia swiatla, a jakie fajne! Weny zycze :)
    Inna Kaja

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy