–
Nareszcie przyszłaś, Kaja! Prawie się spóźniłaś!
Do
młodej Malfoyówny podszedł trzydziestoletni mężczyzna, Bryan Locthwood. Miał on
czarne włosy oraz niebieskie, w odcieniu głębokiego morza, oczy. Jego ostre rysy
twarzy znacznie go pomładzały. Podczas przesłuchań, panna Malfoy miała sympatyczne
nastawienie do tego człowieka. Miała wrażenie, że gdzieś go już widziała… że go
znała.
–
Miałam pewne… problemy – szepnęła cicho.
– W
porządku… A pan to? – spojrzał na Harry’ego.
–
Harry Malfoy. Starszy brat. Mógłbym usiąść na widowni?
– Em…
Pierwszy raz ktoś o takie coś pyta. Ale oczywiście.
–
Dziękuję… To jestem tu moja księżniczko. – Pocałował ją w czoło i poszedł w
stronę widowni.
–
Dobrze, Kaja. Na scenie jest już Stephan. On oczywiście gra Michaela Cornew.
Na
podeście stał przystojny, brązowowłosy chłopak z szarymi oczami. Był jakoś rok
starszy od Kai. Może był bardzo młody, jednak muskulaturę miał odpowiednio
zbudowaną.
– Czyli prawie chłopaka od
Jessici.
–
Dokładnie. Możecie chwilę ze sobą porozmawiać, by jakoś się zapoznać.
Szatynka
poszła do scenę. Stephan obecnie patrzył coś w swoim egzemplarzu z tekstem
przedstawienia.
–
Hej – odezwała się uprzejmie. Spojrzał na nią. – Kaja Fione Malfoy… Gram
Jessicę Collins…
Uśmiechnął
się lekko w jej stronę.
–
Czyli nas chcą sparować – powiedział, chichocząc. – Stephan Philip Cant.
„Cant”…
Od razu przypomniał jej się przyjaciel, z którym nie miała kontaktu bardzo
długi czas.
–
Cant? To musiałbyś znać Andrewa…
–
Znam. I to bardzo dobrze nawet.
–
Masz z nim kontakt? – zapytała z nadzieją.
– Od
roku już nie. Wyprowadził się z Rafaelem do Kanady.
–
Kanada?... – szepnęła cicho z lekkim bólem.
Dlaczego
Andrew jej nic nie powiedział? Co mogła się właściwie spodziewać? Że
przybiegnie do jej domu i powie, że wyprowadza się do Kanady z bratem? Co to,
to nie.
–
Dobra! Zaczynamy próbę! Kaja! Ty z Frederiką, grającą Domenecę wchodzicie
normalnie na scenę! – zawołał Bryan.
Tak
się właśnie zaczęła pierwsza próba.
~*~
–
Nikt ci nie kazał się nad sobą użalać – syknęła Kaja, jako Jessica.
– A
tobie nikt nie pozwolił przekroczyć tego terytorium – odwarknął Stephan, jako
Michael.
–
Szkoła to szkoła! – zawołała.
–
Stop! – zawołał Bryan zniecierpliwiony. – Kaja! – Podszedł do aktorki. – Już
ósmy raz! Mówiąc „szkoła to szkoła” musisz dać w siebie większą złość! Ile mam
razy o tym mówić do cholery?!
–
Przepraszam… – szepnęła.
–
Jessica nienawidzi Michaela. Zrozum to. A nie, że będziesz robiła słodkie oczka
do Stephena! Przerwa!
–
Proszę pana, ale Kaja… – zaczął Steph.
–
Pięć minut! Ani sekundy dłużej! – przerwał mu.
~*~
Nalała
sobie szybko do szklanki wody i się napiła, oddychając głęboko. Znów się
poczuła słabo. Nie mogła jednak o tym nikomu powiedzieć. Po prostu nie
potrafiła.
–
Nie słuchaj go… Już z nim raz współpracowałem… On taki jest. Najbardziej dla
głównych bohaterów.
– Ja
się staram, Stephan… Aktorstwo to jest to, co chcę robić w przyszłości…
Widocznie jestem kiepska…
– Kaja
nie mów tak… Mimo że to pierwsza próba i trwała ona jakieś 43 minuty, to widać,
iż masz do tego ogromny talent.
–
Możliwe… – szepnęła, przymykając oczy.
Kręciło
jej się w głowie. Czuła się teraz słabo. A musiała za minutę wyjść z powrotem
na scenę na próbę.
–
Kaja, w porządku? Zbladłaś bardzo…
–
Tak wszystko jest dobrze… Chodź… Bo jeszcze na nas nawrzeszczy, że nawet z
przerwy się spóźniamy…
–
Możemy powiedzieć, iż kiepsko się czujesz…
–
Stephan nie. Nie zrobię tego. Chodź – powiedziała szybko, łapiąc go za rękaw i
ciągnąc na scenę.
Po
kilku minutach, gdy Kaja polepszyła swoje wypowiedzi, musiała zemdleć jako
Jessica.
–
Doskonałe zagranie! – zawołał uradowany Bryan.
–
Proszę pana, ale ona naprawdę zemdlała! – krzyknął przerażony młodzieniec,
trzymając w ramionach Kaję, gdyż w przedstawieniu, Michael musiał złapać
Jessicę.
–
Dzwońcie po lekarzy!
–
KAJA ! – zawołał Harry, podbiegając szybko na scenę. – Już dzwoniłem. Będą tu
zaraz…
Blondyn
wziął swoją młodszą siostrę w ramiona i ją mocno do siebie tulił. Bał się o
nią. I to bardzo. Było to zrozumiałe, wspominając, co się stało ze Stephanie.
Po chwili przybyli medycy z Munga i wzięli dziewczynę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ile to pisałam? Parę dni :P Jest to dłuższe.
Wiem, może mało się dzieje, ale Was zaskoczę. Wytrzymajcie jeszcze trochę i przeżyjecie szok... No mam taką nadzieję xD
Poznajemy tutaj Stephana ;3 Ale daję wskazówkę, byście uważnie obserwowali Stephana oraz Bryana ;)
Hue hue hue xD
Tak: Kaja ma pomysła xD
Pozdrawiam i weny!
OMG!! nie no swietne! :D tego mi wlasnie brakowalo!! ;** ten stephan i wgl.. i to Cant!!!! zle cos mi sie kojarzy to nazwisko..xdd
OdpowiedzUsuńbiedna Kaja... BOSH!! BIALACZKA?! czemu ona? ;( ohh. zycie potrafi byc okrutne.
Pozdrawiam goraco. czekam z niecierpliwoscia ;**** kocham!
Świetny! Cudowny pomysł z omdleniem :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ;*
Weny <3
Czemu tak krótko? :( czekam na więcej, ale i tak super rozdział bo dużo akcji, dużo się dzieje, dziękuję, dziękuję, dajesz tyle radości, naprawdę wspanile się czyta, ale jak wszystkie Twoje teksty <3
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Vanillia :*
Oczarować mnie tymi rozdziałami. Sorry, że dopiero dzisiaj komentuje, ale dopiero od paru dni mam konto.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że ten Stephan okaże się miłym chłopakiem :) Fajnie że Harry tak się opiekuje siostrą :)
OdpowiedzUsuńAga W ;)