Dowiedziała się, że transport, na którym Stephan miał
wypadek nie uległ żadnym uszkodzeniom nie licząc parę rys. Nie wiedziała jak to
było możliwe. Dwukołowiec miał tylko parę rysek, a kierowca leżał w śpiączce z
zagrożeniem życia. Było to dla niej całkowicie niesprawiedliwie. Odkryła
również, że motocykl stoi na posesji domu jego rodziców.
Podążyła do swojego pokoju, wchodząc przez okno.
Sięgnęła szybko po jakąś kartkę i długopis, po czym napisała szybki list.
Złożyła go na cztery części i postawiła na biurku. Zdjęła swój naszyjnik, który
otrzymała na swoje szóste urodziny od całej swojej rodziny, czyli Dracona,
Hermiony, Harry’ego, Jean, Jasmine i Alexandra.
Rozejrzała się po swoim pokoju. Podjęła kolejną
decyzję. Wiedziała, że tym złagodzi jakoś ból swoich najbliższych. A chciała
także za wszelką cenę ratować Stephana. Nikogo nie było także w domu, dlatego
skradła się szybko do schowka swojego ojca. Wyciągnęła parę składników i
wybiegła z budynku, zamykając oczywiście za sobą drzwi. Wbiegła do lasu po czym,
klękając, zaczęła przyrządzać pewny eliksir. Zajęło jej to około trzech godzin,
jednak się w końcu udało.
Przymknęła powieki, objęła fiolkę dłońmi i nagle
naczynie zniknęło. Magią przeniosła na biurko, obok pozostawionego przez nią
listu. Miała nadzieję, że magiczny napój zadziała, mimo że minęło wiele lat po
pewnym wydarzeniu.
Podniosła się z ziemi i się rozejrzała.
Postanowiła.
Może ocalić
wiele istnień za jednym razem.
Pobiegła na posesję Cantów. Wiedziała, gdzie chowają
wszelkie klucze, więc była pewna, że znajdzie te odpowiednie. Ściągnęła je z haczyka.
Włożyła. Nie założyła kasku. Nie miała po co. Wsiadła na motor. Zabrzmiały jej
w uszach pewne słowa, które śpiewał jej jakiś czas temu jej przyjaciel:
Podpisałeś papier, by być dawcą honorowym.
Że będziesz sam w potrzebie to nie przyszło
Ci do głowy.
Lekarze mówią: „Jego serce bić przestaje.”
Więc nagle Ona stwierdza, że swe serce mu
oddaje.
Podpisała dokumenty, jest już dawcą.
Wsiadła na motor, który był jego oprawcą.
„Zaraz zginę, oddaję Ci część mnie, opiekuj
się naszą córką,
Ona teraz potrzebuje Cię!”
Aż przypomniała sobie kawałek
ich rozmowy, którą odbyli jakieś cztery dni temu na przerwie między próbami…
– Kim byś chciał
zostać w przyszłości? – spytała, sięgając po szklankę i nalała sobie soku.
– Wiesz… Jeszcze
nie mam konkretnych planów. Ale wiem, że gdyby ktoś potrzebował jakiegoś
przeszczepu, zdecyduję się być takim dawcą honorowym…
– Od kiedy?
– Już nawet
podpisałem odpowiednie dokumenty.
Zszokował ją ten
fakt. Dlaczego jej nic o tym nie powiedział?
– Przecież to mogą
robić tylko osoby dorosłe.
– Właśnie w tamtym
roku wyszło rozporządzenie, że nieletni także mogą zostać dawcami, pod warunkiem,
iż mają zgodę prawnych opiekunów. – Napił się trochę swojego napoju i oparł się
tyłem o brzeg stołu.
– I twoi rodzice
się na to zgodzili? – niedowierzała.
– Nie. Przyznaję
się: sfałszowałem ich podpisy. Nie miałem innego wyboru.
– Oszalałeś.
– Może i tak, ale
przez to mogę uratować komuś życie.
Czy on nie zdawał sobie sprawy, że skoro on
potrzebował przeszczepu, nie miało to najmniejszego sensu, by stał się dawcą
honorowym? A może… Może on przeczuwał, iż niedługo skończy mu się czas i
powierzy swoje narządy innym potrzebującym?
Nie… On musi i będzie żył. Tego Kaja była pewna.
Kiedy wychodziła ostatnio ze szpitala, zgarnęła po
kryjomu odpowiednie dokumenty i uzupełniła je. Zostawiła je razem z listem.
Odda mu swoje serce.
Odpaliła silnik. Wyjechała z terenu i włączyła się w
ruch uliczny.
Po pewnym czasie lunął deszcz, pokrywając asfalt
warstwą wody. Utraciła kontrolę nad pojazdem, jednak nie martwiła się tym. Po
to zasiadła na ten motor. By oddać życie i uratować życie Stephana i nie tylko
jemu, ale jeszcze komuś innemu. Komuś, kogo nie miała okazji poznać, a jednak
czuje tą silną więź.
Wpadła w poślizg. Motor gwałtownie przewrócił się na
bok, przez co wyleciała z niego i wpadła w rów. Coś jej się wbiło w bok.
Spojrzała tam pół przytomna. Było to roztrzaskane szkło. Przeniosła wzrok na
niebo, a głowa opadła jej na ziemię.
Chciała coś jeszcze wyszeptać, kiedy przed jej oczami
robiło się czarno, jednakże nie odezwała się. Ostatnie słowa wypowiedziała przy
jego szpitalnym łóżku. Tak miało być.
Nagle zrobiło się całkowicie ciemno w jej oczach, zaś
one miały w sobie pustkę. Dokonała tego, czego chciała.
~*~
– Chodź, musimy porozmawiać z Kają – odparła
szatynka, ujmując dłoń swojego małżonka.
Wstał i ściskając jej rękę, pomógł jej się podnieść.
Trzepała się z ziemi. Zmierzyli do domu. Hermiona otworzyła drzwi frontowe, po
czym zamknęła za nimi drzwi gdy tylko weszli. Postawiła już nogę na pierwszym
stopniu schodów, kiedy nagle poczuła na swoim ramieniu uścisk dłoni blondyna.
Spojrzała na niego.
– Może lepiej najpierw ja z nią porozmawiam na
osobności.
Pokiwała delikatnie głową.
Uśmiechnął się delikatnie. Ruszył na górę. Zapukał do
jej drzwi delikatnie. Jednak nie było żadnej odpowiedzi. Zmarszczył brwi i znów
popukał. Cisza. Wszedł.
– Kaja musimy porozma… – Urwał kiedy spostrzegł, że
jej nie ma w pokoju. Zauważył, że okno jest otwarte. Podbiegł szybko i wyjrzał
przez nie. – Miona! Kai nie ma! – zawołał. Usłyszał od razu szybki bieg na
górę.
– Jak to nie ma Kai?! – wpadła szybko do
pomieszczenia.
– No nie ma!
Szatynka szybko się rozejrzała i spostrzegła na
biurku jakąś fiolkę i list. Do tego jeszcze jakieś dziwne dokumenty. Pokój był
jakoś dziwnie i dokładnie posprzątany. Malfoy sięgnął po fiolkę i przyjrzał się
jej dokładnie.
– Nie znam tego eliksiru… – zmarszczył brwi. – Na co
on może… – Spojrzał na brązowooką, która właśnie czytała list, napisany
starannym pismem jej córki. – Hermiono?
– Draco ona… – Potrząsnęła głową.
Wyrwał jej szybko list. Czytając go, pobladł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
No i kolejny rozdział za nami...
Teraz wezmę się za EPILOG... Opublikuję go jeszcze dzisiaj o godzinie 18:00 bądź 20:00. Jeśli jednak mi się nie uda go napisać, to dodam go 2 stycznia o godzinie 12:00 ...
Mam pomysł na V część "Zakazanej" i właśnie Epilog, za który się zabieram będzie jakby otworem do niego, ale czy tego będziecie chcieli, bym tu udostępniała rozdziały - piszcie śmiało :) Jeśli zaś też nie... Możecie też napisać. Mimo że ja osobiście nie chcę się jeszcze rozejść z tą historią. To dzięki niej poznałam wielu ludzi, bez których teraz nie wyobrażam sobie życia... Dlatego będę pisała. A czy już tylko do szuflady dla siebie, czy też dla bloga: Wy zdecydujecie. Wasza decyzja będzie zależała od tego, czy... czy owy blog będzie dalej funkcjonował. Czy będziecie dalej czytali moje Dramione... Ale ostrzegam, że... No Draco i Hermiona też nie mogą żyć wiecznie, tak?.. Dlatego też Wasza decyzja, czy chcecie dalej czytać o losach bohaterów "Zakazanej" i dalszych pokoleniach, czy nie...
Pozdrawiam,
Wasza Kaja :)
Nie spodziewałam się, że te przemyślenia staną się rzeczywistością. Kaja okazała się dojrzałą kobietą. Postawiła w swoim życiu odważny krok chcąc ocalić miłość swojego życia, a może i wiele innych istnień. Coś niesamowitego. Sama nie wiem, czy byłabym w sobie odważyć się na podjęcie takiej decyzji. Strasznie boję się epilogu, który nie wiadomo jak się zakończy. Moją opinię juz znasz i wiesz, że nadal chciałabym czytać tę historię. :) pozdrawiam! Zielonoo;*
OdpowiedzUsuń* w stanie
UsuńNie no myślałam że ona jednak tego nie zrobi, a jednak ;( Bardzo bym chciała czytać dalsze losy bohaterów tego opowiadania ;) No zabieram się za epilog ;)
OdpowiedzUsuńAga W ;)