poniedziałek, 26 stycznia 2015

2 ~~ Ona była jak najbardziej normalna

                Alexander kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, odłożył kubek herbaty i przerwał rozmowę z Jean. Wstał z miejsca i poszedł do przedpokoju. Poprawi swoją koszulę i otworzył.
                – Tato? Na brodę Merlina… Wchodź szybko.
                Draco wszedł do środka, niosąc na rękach ciągle nieprzytomną Hermionę. Ledwie się trzymał na nogach, gdyż ostatnie siły przeznaczył na teleportację do domu córki i zięcia.
                – O Merlinie… – szepnęła Jen, kiedy spostrzegła rannych rodziców.
                Szatyn wziął swoją teściową na ręce i położył ją na kanapie w salonie, zaś pani domu, trzymając tatę w pasie, poprowadziła go na fotel i posadziła.
                – Dzwonili do mnie, że zginęliście w wypadku samolotowym… – szepnęła dziewczyna, szybko ich okrywając. – Co się stało?
                – Jean ja nie wiem… Nagle samolot zaczął spadać w dół i… Błagam zajmijcie się matką, mi nic nie będzie… – szepnął mężczyzna zrozpaczonym głosem.
                – Trzeba zadzwonić do Munga. – Alexan sięgał już po telefon.
                – Nie! – zawołał Malfoy. – Żadnych szpitali! Nie ufam lekarzom od momentu, kiedy pomylili wyniki badań i wcisnęli nam kit, że Kaja miała białaczkę!
                – Zrobię co w mojej mocy, miałem kurs, który powinien pomóc… – oznajmił Zabini i zaczął wymachiwać delikatnie różdżką nad ciałem Hermiony. Wkładał w to wiele wysiłku, jednakże wiedział, iż teraz on walczy o jej życie.
                Po jakimś czasie upuścił bezradnie różdżkę. Spuścił wzrok.
                – Alexan?... – szepnęła małżonka.
                – Przykro mi… Robiłem co mogłem. – Po jego policzku popłynęła łza.
                – Nie, nie, nie, nie! – zawołał Dracon i przytulił mocno korpus swojej żony.
                Od razu przed oczami pojawił się moment z rocznego snu, kiedy widział, gdy Miona padła martwa przez trafienie Avadą Kedavrą z różdżki Cormaca McLaggena. Nie wytrzymał. Wypuścił łzy na wolność, chowając twarz w jej piersi i chowając ją w swoich ramionach. Usłyszał cichy szloch Jean, którą mocno do siebie przytulał szatyn.
                – Tata! – zawołała Stephanie i podbiegła do niego i mocno przytuliła. Dopiero po chwili spostrzegła pobladłe ciało swojej rodzicielki. – Mamo? – szepnęła, delikatnie nią potrząsając. – Mamo… MAMO! – wrzasnęła, potrząsając ją bardziej.
                – Stephanie… – odezwała się drżącym głosem Jen.
                – Nie! Nie mama! Nie ona! – krzyknęła ze łzami w oczach. Nie wytrzymała i wybiegła z domu.
                – Steph! – Kobieta chciała już za nią pobiec, jednakże współmałżonek ją zatrzymał.
                – Daj jej trochę samotności… Potrzebuje tego…
~*~
                Stephan patrzył przez okno, stojąc w kuchni, oparty ramieniem o ścianę. Czuł, że coś się stało. Coś związanego z Stephanie. Czuł to. Mieli między sobą jakąś więź, której nie mógł wytłumaczyć. Znał ją tak krótko a miał wrażenie, jakby się znali dłużej. Jakby to właśnie ona grała Jessicę Collins w „Just A Dream”…
                Poczuł kobiecą dłoń na swoim ramieniu.
                – W porządku? – spytała zmartwiona.
                – Mamo… Coś się dzieje…
                Julietta zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc swojego syna.
                – Stephan idź się może połóż. Musisz odpocząć. Nie doszedłeś jeszcze do końca po przeszczepie serca i…
                – Właśnie dzięki temu sercowi wiem, iż coś się przytrafiło osobie, która ma w sobie duszę Kai… Mojej Kai…
                – Chodzi ci o tą Stephanie Malfoy?
                – Tak, właśnie o nią.
                – Jeśli coś się stało, to leć do niej. By nie zrobiła żadnego głupstwa, tak jak jej siostra…
                Spojrzał na nią energicznie.
                – Czy chcesz przez to powiedzieć, że poświęcenie Kai to głupstwo?!
                – Nikt normalny się nie zabija umyślnie. Nikt o zdrowych zmysłach nie popełnia samobójstwa.
                – Ona była jak najbardziej normalna.
                – Najwidoczniej nie była. Normalnie to by siedziała obok ciebie, znalazłby się inny dawca i…
                – Nie znalazł się wtedy! Nie mogłem dłużej czekać, zapomniałaś, że byłem w śpiączce?
                – Nie, nie zapomniałam. Ale znalazłby się spokojnie i byś ją miał obok siebie i…
                – GDYBY NIE ONA, MOGŁEM JUŻ NIE ŻYĆ! GDYBY NIE ONA, NIE STAŁBYM TUTAJ! GDYBY NIE ONA, NIE OCALIŁABY TYLKO MNIE, ALE I TEŻ SWOJĄ SIOSTRĘ! TERAZ MAM JEJ SERCE. MAM JĄ W SOBIE! KAJA NIE JEST GŁUPIA, ZROBIŁA TO, CO ZAMIERZAŁA, RATUJĄC NIE TYLKO JEDNO ISTNIENIE! ZACHOWAŁA OBIETNICĘ, JAKĄ ZŁOŻYŁA MI W SZPITALU, NIM SIĘ OBUDZIŁEM Z TEJ CHOLERNEJ ŚPIĄCZKI! – wybuchnął wściekły. Wyszedł z domu, trzaskając za sobą drzwi z hukiem.
                Nie umiał już nad sobą panować. Był zbyt przewrażliwiony na temat zmarłej panny Malfoy. A w szczególności jeśli chodzi o owy umyślny i zaplanowany wypadek. Wiedział, że zrobiła to dla niego.  By móc go ocalić i umożliwić dalsze jego życie. Bardzo ją kochał. I był pewny, że gdyby to ona była w jego sytuacji, to zrobiłby to samo, co ona jemu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No... Kolejne coś ;) Pisane dość długo, niż zwykle, bo tylko korzystałam z jednej ręki xD 
No... Następny rozdział, jeśli wena dopisze, to we czwartek z okazji moich 16-stych urodzin tak około godziny 18 ;)
Pozdrawiam i weny! 
Kaja.

4 komentarze:

  1. W tym rozdziale jet tyle emocji, że to niesamowite ile w tak krótkim czasie może się wydarzyć w naszym sercu. Ciągłe zmartwienia no i śmierć Hermiony.. może ożyje? Głupie pytanie. Każdy kiedyś w końcu musi umrzeć. Ale tyle cierpienia? Niestety. Trzeba się z tym pogodzić. Życie nie jest bajką.
    Już nie mogę się doczekać jak potoczą się losy naszych bohaterów. :D mam nadzieję, że mimo wzlotów i upadków wszystko kiedyś skończy się happy endem. Pozdrawiam! Zielonoo;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze Hermiona umarła, szkoda :( Dobrze chociaż że Draco przeżył ;) Mam nadzieję że Stephanie nic nie zrobi ;( Ta matka Stephana to jakaś dziwna jest. Przecież Kaja to dla jej syna zrobiła, a ona co. Ech..
    Pozdrawiam Aga W ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i co ja mam Ci pisać... przecież wiesz że uwielbiam Twoje opowiadania. Tyle emocji naraz... miłość, strach, rozpacz, złość. Podziwiam, po prostu podziwiam.
    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  4. No i co ja mam Ci pisać... przecież wiesz że uwielbiam Twoje opowiadania. Tyle emocji naraz... miłość, strach, rozpacz, złość. Podziwiam, po prostu podziwiam.
    Kaja

    OdpowiedzUsuń

Pamiętasz tę zasadę? Czytasz=Komentujesz ?
Żyjcie proszę tą zasadą :) Każdy komentarz motywuje.
Jeżeli nie chcecie z swojego konta, to piszcie anonimem.
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby czytelnicy pozostawiali po sobie ślad w postaci komentarza :*

~~Kaja Malfoy