Szli dalej. Blaise milczał i zamknął
się w sobie, pogrążając się w wewnętrznej rozpaczy. Draco mu współczuł.
Wyobrażał sobie, jak może się jego przyjaciel w obecnej sytuacji czuć. Nie
wiadomo co się teraz działo z Luną. Czy ona jeszcze żyje?
– Nawet tak nie myśl! – warknął brunet,
jakby czytał przyjacielowi w myślach.
– Blaise, nie wiemy czy ona…
– Zamknij się, Seamus! – warknął brązowooki.
– Uspokójcie się w końcu do cholery!
– krzyknęła Ginny.
Wszyscy energicznie na nią
spojrzeli. Obecnie miała potargane włosy. Na odkrytych ramionach miała liczne
zadrapania, prawdopodobnie od gałęzi, o które ciągle zahaczała podczas drogi. W
niektórych miejscach jej sukienka była potargana.
– Nie wiemy jak to możliwe, że Luna
zniknęła i gdzie się teraz znajduje. Teraz musimy iść dalej, by odnaleźć
Hermionę i potem…
– Ciągle Hermiona, Hermiona! –
burknął Blaise.
–
…zobaczymy co z Luną, więc do cholery Zabini się nie wściekaj! Bo w ten sposób
jej nie odzyskasz!
Od razu zamilkł i po chwili
kontynuowali swoją wędrówkę.
~*~
Siedząc przy kominku, czytała
książkę. Stephanie nie potrafiła się kompletnie wgłębić w czytaną treść,
ponieważ w podświadomości toczyły się ostatnie wydarzenia między nią, a
Stephanem.
– Stephanie…
Podskoczyła na dźwięk głosu szatyna.
Nie odezwała się do niego, ale się przesunęła na bok. Usiadł obok.
– Musimy porozmawiać – zaczął.
Odłożyła w milczeniu książkę.
– Odezwij się, Stephanie!
– Niby po co? – burknęła.
– Bo chcę z tobą porozmawiać.
– Ale na pewno nie ze mną.
– To niby z kim?
– Z Kają! Zrozum w końcu, że nie
jestem Kają Fione Malfoy, tylko Stephanie Liliann Maloy!
– Pozwól mi wytłumaczyć…
– Niby co?!
– To, że jesteś do niej cholernie
podobna! Ja cię kocham…
– Mnie? Czy dziewczynę, której
nosisz serce?
Milczał.
– Tak myślałam – szepnęła.
Podniosła się z kanapy i podążyła w
kierunku schodów. Wspięła się na nich, po czym nagle źle stanęła i runęła w
tył, jednak Cant ją złapał.
– Nie uciekniesz przed tym uczuciem,
Steph. – Postawił ją na nogach i mocno do siebie przytulił.
Próbowała się wyrwać, ale gdy tylko
poczuła jego zapach, uspokoiła nerwy. Oddała uścisk, a jego ramiona przycisnęły
jej ciało bliżej jego.
– Kocham cię, Stephanie Liliann
Malfoy…
– Ja ciebie też kocham…
~*~
– Fuj, co to jest? – spytała Sophie
z obrzydzeniem.
Przed nim było ogromne, zabrudzone
jezioro. Na tafli pojawiały się i pękały obrzydliwe bąble.
Draco się rozejrzał.
– Trzeba przez nie przejść.
Blondynka spojrzała na swojego
brata, jakby zgłupiał.
– Masz wszystko poukładane w głowie?
– Jak najbardziej.
– Ja w to nie wejdę.
– Sophie…
– Jeszcze sobie poplamię sukienkę.
Niespodziewanie Weasley wziął ją na
barana. Odruchowo oplotła go nogami w pasie, a Rudy trzymał ją mocno za wewnętrzne
strony jej kolan.
– Przestaniesz wreszcie marudzić?
– Możliwe.
Podskoczył wysoko, niemalże
wyrzucając kobietę ze swoich pleców.
– Tak albo nie.
– A jak nie odpowiem?
– To cię wrzucę do samego środka tej
cholernej wody.
– Dobrze, już nic nie mówię.
Zaczęli po kolei zanurzać się w
wodzie. Malfoy szedł całkiem na początku. Każde kolejne kroki były coraz
trudniejsze. Jakby prący chciały ich odpychać z powrotem, nie chcąc przepuścić
na swoją drugą stronę.
Nagle ze zbiornika zaczęły się
wyłaniać dziwne stworzenia, które wyglądały jak grube gałęzie, ukryte pod wodą.
Poruszały się jak węże.
Blondyn opadł na brzeg i słysząc
krzyki towarzyszy spojrzał na nich energicznie. Rozejrzał się szybko, stając na
nogach. Spostrzegł prostokątną, stojącą skałę, na której wyrzeźbiony był paw z
pięknie rozłożonymi piórami.
Kolejne zadanie.
– Sophie, wskocz do jeziora! –
zawołał, sięgając po potężną gałąź, którą wyciągał w ich kierunku, by mogli się
czegoś złapać.
– Nie wskoczę!
– Nie zachowuj się jak wredna
teściowa i wskakuj!
Szarooka puściła Rona i opadła na
taflę, wstrzymując powietrze.
– Rozluźnij się! – rozkazała Ginny. –
Wszyscy się rozluźnijcie!
– Niby jak się rozluźnić, kiedy się
ma wrażenie, iż zaraz będzie się uduszony?! –krzyknęła Cho.
– Rozluźnić się, bo przywalę wam tym
kijem i nie będzie miło, kiedy was tutaj zostawię! – warknął Malfoy.
– Nie czas na żarty!
– Jestem jak najbardziej poważny,
Blaise.
Od razu zamilkł. Wszyscy się
rozluźnili, a dziwne gałęzie zniknęły pod wodą. Chwycili za trzymany przez
blondyna kij, po czym wyszli na brzeg, dysząc ciężko z przerażenia.
– Idziemy dalej – odparł po chwili
Finnigan i ruszyli w dalszą wędrówkę.
Świetny rozdział :D Te kolejne zadanie naprawdę fajne. Mam nadzieję że, Stephanie zwiąże się z Cantem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga W :*
O ja! :D ale ekstraśnie :* akcja dzieje się zarypiście! Wszystko jest no genialne! :D twoje pomysły mnie normalnie zachwycają! :D jupi jej, chcę więcej! :* Pozdrawiam! Zieleninka :*
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, powinnaś pisać trochę więcej opisów, które pomogłyby się lepiej zorientować w wyglądzie bohaterów i ich przemyśleniach. Ale mimo tego uważam, że twoje opowiadanie jest bardzo dobre. Masz świetne pomysły i lekkie pióro :)
OdpowiedzUsuńhttp://nocturne.blog.pl/
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award.
OdpowiedzUsuńWięcej Informacji Znajdziesz Na: http://dramione-odium-in-amoris-historia.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award.html